Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ogólne pytania do ozdrowieńców

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

15 stycznia 2017, o 23:49

Może mieć znaczenie.
Pod koniec ubiegłego roku rozmawiałem z chłopakiem, który miał problem ewidentny nie tyle co z nerwicą ale dużym brakiem akceptacji tego jaki jest, w rozmowach z innymi ludźmi bardzo się spinał, starając się wypadać jak najlepiej. Momentami nawet było to widoczne.
Bardzo brał do siebie krytykę, trudno mu było przeżyć niepowodzenia.
Odczuwał on przez cały czas pewien rodzaj napięcia, on to określał jako gula w brzuchu i prawie codziennie wieczorami po prostu się darł. Zresztą miał też problem przez to z sąsiadami ;)
Tak więc takie rzeczy mogą wplywać na napięcie, bo ciągle jesteś w stanie gotowości, napięcia emocjonalnego :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
nord
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 11 stycznia 2015, o 20:02

16 stycznia 2017, o 15:11

Victor pisze:Może mieć znaczenie.
Pod koniec ubiegłego roku rozmawiałem z chłopakiem, który miał problem ewidentny nie tyle co z nerwicą ale dużym brakiem akceptacji tego jaki jest, w rozmowach z innymi ludźmi bardzo się spinał, starając się wypadać jak najlepiej. Momentami nawet było to widoczne.
Bardzo brał do siebie krytykę, trudno mu było przeżyć niepowodzenia.
Odczuwał on przez cały czas pewien rodzaj napięcia, on to określał jako gula w brzuchu i prawie codziennie wieczorami po prostu się darł. Zresztą miał też problem przez to z sąsiadami ;)
Tak więc takie rzeczy mogą wplywać na napięcie, bo ciągle jesteś w stanie gotowości, napięcia emocjonalnego :)
Wow, dokładnie przedstawiłeś mój przypadek.
Czy wiesz może czy ten chłopak poradził sobie z problemem, jeżeli tak to co jest kluczem ? Czy to jest ktoś z forum ?
Ja już powoli odstępuję od bycia koniecznie akceptowanym przez innych ale nie powiem że jest to ciągle wartościowy element bo ciężko przełamać się komuś kto przez całe życie czuł się nieakceptowany.
Świadomie niby mam to w dupie ale nieświadomie cały czas jest to dla mnie ważne.

Ja wiem że te spinanie się przy kimś i kontrola swojego zachowania wynika z obawy (lęku) przed oceną i przed ewentualnym brakiem akceptacji ... ale co z tego. To się włącza automatycznie. To jest mechanizm obronny przed zranieniem wrażliwca, który z natury jestem.
Co trzeba zrobić żeby te mechanizmy minęły, żeby robić coś spontanicznie, z dystansem do siebie ? Ktoś powie "zaakceptuj siebie, mów do siebie przed lustrem że jesteś okej itd..." ale ja już to próbowałem i wg mnie to są puste słowa.
beautiful_kate
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 464
Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22

16 stycznia 2017, o 23:32

Może idź w stronę sportu jako środka wyładowania? Ja planuję zacząć ostre treningi
Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

18 stycznia 2017, o 09:46

Czy ktoś brał długo leki i później wyszedł z nerwicy pracą nad sobą itd.??
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

18 stycznia 2017, o 10:00

Branie lekow przeszkadza w permanentnym odburzeniu gdyz branie lekow to srodek wplywajacy na chemie w naszej glowie .
Odburzenie jakie my tu szerzymy jest to zmiana myslenia a to dzieje sie poprzez swiadoma prace nad soba i trzeba jak to sie mowi otworzyc troszke umysl przestac wierzyc lękowi i spojzec z perspektywy obserwatora na to wszystko wyciagac wnioski itd .
Kiedys mi wmawiali ze biorac leki i prscujac nad soba wyjde szybciej z nerwicy niz nie biorac lekow za to ta druga droga jest dluzsza ciezsza ale za to na zawsze . (Pierwsza nie aczkolwiek napewno sa przypadki ze tak )
Zgodzam sie z tym
Zawsze sobie powtarzalem w Nerwicy ze Nie zaakceptowany lek atak paniki czy mysl natretna to jest strata tego pieknego zlego stanu . Zdrowi emocjonalne polega na tym ze umiemy zamienic zle emocje w inwecje tworcza i motywacje do zycia .

Dlatego leki nie oswieca cie nie otworza nie dadza doswiadczenia to mozesz zrobic tylko akceptujac ryzykujac na swoje stany gdy bierzesz leki tych mocnych stanow nie masz a co za tym idzie nie masz doswiadczenia i nie mozesz zmienic myslenia dlatego stare nawyki zostaja to i nerwica zostaje bo to nic innego jak sposob myslenia .
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

18 stycznia 2017, o 10:04

Tak ja wiem o tym, ale miałam bardzo silną nerwicę nie mogłam w ogóle jeść, spać, nie funkcjonowałam. Na leku żyję normalnie, całkowicie wyeliminował mi objawy i głupie myśli. Już 7 rok lecę na leku i ciągle boję się odstawić :D
Awatar użytkownika
Kondor
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 223
Rejestracja: 21 listopada 2016, o 20:54

18 stycznia 2017, o 10:38

Kataraka pisze:Czy ktoś brał długo leki i później wyszedł z nerwicy pracą nad sobą itd.??
Nie mnie to pytanie dotyczy, ale odpowiem co ja o tym myślę :) Oczywiście że tak i podam Ci to na przykładzie.

Powiedzmy, że Jasiu ma tylko jedną nerwicową wkrętkę, dla uproszczenia sytuacji. Jasiu boi się panicznie latać, a zapytany czemu, do końca nie wie. Tłumaczy, że boi się że samolot się rozpadnie jak będzie w powietrzu. Jasiu ma jednak pracę w której ciągle musi latać, więc odczuwa cały czas lęk i niepokój przed tym. A na pokładzie samolotu ma ataki paniki i się dusi. Po pewnym czasie, ma wrażenie że go wiele rzeczy w ciele boli(tak manifestuje się ten lęk) a także gdy zbliża się termin wylotu Jasiu ma katastrofalne myśli oraz obrazy myślowe jak się rozpada samolot itd, widzi swój pogrzeb (tak też się ujawnia lęk)
I teraz Jasiu nie wie czemu tak jest, ale zaczyna brać leki by sobie pomóc. Leki zaczynają działać, Jaś zauważa, że gdy wchodzi na lotnisko nie odczuwa lęku, myśli ma już bardzo mało, a jak ma to się nimi nie przejmuje. Ogólnie Jasiu znów lata w miarę w spokoju:)
Jednak Jasiu nie wie, ze tak naprawdę nic się nie zmieniło, lęk cały czas przed lataniem jest, tylko jest tłumiony przez leki. A same leki powodują to, że pierwotny lęk już może nie przeobraża się w kolejne lęki poprzez nakręcanie, co jest oczywiście pozytywne.
Po roku Jasiu odstawia leki, bo tak powiedział lekarz, ze jest gotów. Ale Jasiu za cholerę nie wie, czym tak na prawde był ten lęk, co mu właściwie dolega i po odłożeniu, lęk, który był tłumiony wraca ponownie. Jaś znowu boi się latać.
I Jasiu teraz postanawia się świadomie odburzyć. Włącza świadomość. Dochodzi po pewnym czasie, do wniosku, że on nie bał się tak naprawdę tego, że samolot się rozpadnie (bo w sumie miał jeszcze wkrętki samobójcze, a to się wyklucza) Jasiu bał się podświadomie, że przez pewien okres czasu (lotu) nic od niego nie zależy, wszystko jest w rękach innych pilotów. A ten lęk był dlatego, że matka mu powtarza jak był mały, tłukła mu wręcz do głowy by nie ufać ludziom, że można zaufać tylko sobie, że inny mogą chcieć się skrzywdzić, oprócz oczywiście mamusi :P
Jednak tak wiedza dalej nie uwolniła go od lęku., jednak Jasiu wiedział co robic. Zrozumiał, że ataków paniki nie ma się co bać, ze duszności to tak naprawdę jest hiperwentylacja i nie oznacza za mało tlenu, tylko wręcz za dużo. Jasiu zaakceptował że może się dalej bać w samolocie, miał gdzieś co ktoś pomyśli o tym. Pozwalał sobie na ataki paniki w samolocie, a po każdym takim ataku gratlulowął sobie i wyśmiewał nerwicę.I tak powoli powoli, coraz mniej się bał, coraz mniej aż pewnego dnia zauważył, że w ogóle nie odczuwa lęku przed lotem, a w samolocie czuje się jak u siebie na tapczanie.
Jasiu był wolny od nerwicy.
Ja uważam że wyjść tak całkiem świadomie na mocnych lekach może być ciężko, ale to tylko moja opinia proszę się nie sugerować. Bo gdyby Jasiu nie odczuwał na lekach niepokoju w samolocie, nie mógł by walczyć z tym swoim niepokojem i atakiem paniki, bo by go po prostu nie miał.
Jeżeli jednak ktoś bierze leki a chce powoli odstawiać, to uzyskanie tutejszej wiedzy jest dla mnie ważne. Bo gdyby po odstawieniu leku, poczulibyśmy jakiś lęki, nie koniecznie takie mocne jak przed braniem leków, to na pewno bardziej ten lęk zaakceptujemy, nie zaczniemy się nakręcać aż tak, nie wpadniemy może znów jakieś chore koło nerwicowe.
Wiec dla tych co biorą leki dla mnie najlepsza droga to, branie jeszcze jakiś czas i zdobycie maksymalnej wiedzy czym ta nerwica jest, a później powolne odkładanie leków jeżeli lekarz pozwala i powolne pozwolenie sobie na gorsze samopoczucie i odczuwanie lęku i zmierzenie się z nim poprzez działanie (działanie najważniejsze)Wtedy wkraczamy powoli na drogę świadomego uzdrowienia ;)

Kataraka nie było twojego powyższego posta gdy to pisałem. Jeżeli faktycznie miałaś kosmicznie silną nerwicę, to twoja decyzja i lekarza co dalej z tym robić. To jest tylko pokazany schemat jak to mniej więcej działa. Sama musisz podjąć decyzję co dla Ciebie jest lepsze. Ciężko doradzić. Czytaj słuchaj nagrań w kółko obecnie, może sama zobaczysz i poczujesz że chcesz spróbować odstawić leki, bo będziesz wiedziała czym to się jest i że nerwica to ILUZJA która ale potrafi dokopać. :P
Pomyliliśmy światy ! Świat naszego myślenia uznaliśmy za ten realny, a ten prawdziwy mamy tylko za tło. Za wszelką cenę trzeba to odwrócić !
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

18 stycznia 2017, o 10:49

Na pewno pobiorę jeszcze, ale mam zamiar właśnie tutaj poczytać, posłuchać itd. :) Jak miałam niedawno gorsze dni (poprzez wypicie alkoholu) to dopadły mnie wkręty na temat samobójstwa, albo wylądowania na oddziale psychiatrycznym :D Dodam, że teraz wydaje mi się to po prostu śmieszne :D Łapie dystans, więc to też może pomóc w tym, żeby zrozumieć, że przecież na leku potrafiłam złapać dystans i w ogóle nie miałam takich myśli. Nie miałam potrzeby tłumaczenia sobie, że życie jest piękne, że nie mam depresji itd. :D

Dla mnie ciężkie jest pozwolenie sobie na gorsze samopoczucie, ja się muszę czuć bardzo dobrze i koniec :D Tak to jest chore. Czuję taką presję, że muszę być uśmiechnięta, radosna itd. Tym bardziej, że zawsze taka byłam :D
Myślę, że moim problemem jest w ogóle zaakceptowanie tego, ze mam takie zaburzenie.

Kurde chciałabym popisać na czacie, zgłosiłam już parę dni temu prośbę ;)
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

18 stycznia 2017, o 10:51

Kataraka pisze:Tak ja wiem o tym, ale miałam bardzo silną nerwicę nie mogłam w ogóle jeść, spać, nie funkcjonowałam. Na leku żyję normalnie, całkowicie wyeliminował mi objawy i głupie myśli. Już 7 rok lecę na leku i ciągle boję się odstawić :D

Hmm nie chce cie urazic i nie zrozum mnie zle ale ja sadze ze nerwice kazdy ma taka sama u kazdego dochodzi do szczytowania emocji Leku i jedyna roznica to ta jak bardzo sie w to wkrecimy . Nie majac odpowiedniej wiedzy wkrecimy sie bardzo tu gdziesz nie wimy nawet co innego mogli bysmy zrobi majac wiedze wkrecimy sie mniej i latwiej bedzie nam akceptowac stan jaki nami rzadzi . Tez mialem mocne ataki balem sie spojzec w listro nawrt gdy wychodzilem z sypialni do toalety to bylo pieklo czylem lek kladlem sie i plakalem robilrm tak bo tylko taka reakcje znalem z czasem gdy przeciwstawialem sie temu bylo jeszcze gorzej ale juz nie plakalem juz nie zastanawialem sie czy isc do kibelka czy nie poprostu balem sie jak nigdy i to robilem z czasem weszlo mi to w nawyk pozniej zrobilem sobie z tego obsesje jak tylko sie czegos balem to odrazu to robilem i bylem z siebie dumny kolejny etap to powolne odpuszczanie tego ze musze to zrobic i swiadome przezywanie tego stanu zaglebialem sie w to zamykalem oczy i zadawalem sobie pytanie gdzie sie boje czego . Wkonvu doszlo do mnie to ze Lek bedzie zawsze i wcale nie jest zly wiele przez niego zrozumiaem zaczelem sie cieszyc ze go doswiadczam .

Dlatego ograniczenia jakie mamy sa tylko w naszych glowach nie zgodze sie z kim ze ty mialas gorsza nerwice od mojej nie zmierxymy tego nie da sie nie ma takiej skali mozesz zawsze powiedziec ze ty mialas takie stany ze nie moglas wstac z lozka a ja moglem ale to nie jest miara to oznaka tego ze to ty sie poddawalas nie byla wojownikiem bylas swoim wlasnym wiezniem ja od poczatku bylem wariatem i jak trzeba bylo to wskakiwalem w ogien i nie raz sie spazylem ale blizny sie goja pamietaj
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

18 stycznia 2017, o 10:55

W sumie masz rację :)
Dziękuję za wypowiedzi, poczytam poszperam w internecie i zobaczymy co z tym się da zrobić. Ale fakt faktem jest, że branie leków u mnie się tak sprawdziło, że po prostu ułatwiło mi sprawę o 100% :D i to powoduje swojego rodzaju lenistwo :D
Kuźwa czego ja nie miałam :D całymi dniami miałam zadyszkę brrrr
Awatar użytkownika
Kondor
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 223
Rejestracja: 21 listopada 2016, o 20:54

18 stycznia 2017, o 10:55

U mnie też największą wkrętką jest(powoli odchodzi) schiza czy wylądowanie w szpitalu psychiatryczynym, a najlepsze jest to, że nie tak dawno jak mnie dopadł mega kryzys lękowy własnie z powodu tych myśli, to już się zastanawiałem czy nie zadzwonić do szpitala psych by mnie w końcu wyleczyli. To pokazuję tą chorą ilzuję nerwicową. Boję się psychiatryka dlatego chce do nich dzwonić. To jak u ciebie równoczesny samobój i lęk o zdrowie :P
Ja też nie do końca akceptuje nawet nerwicy, dlatego to u mnie trwa :P U mnie w dalszej rodzinie była osoba chora na schizę i widziałem jak wszyscy do niej podchodzą i zakodowało mi się, że mogę zachorować na wszystko nawet na raka mózgu, lub nie mieć nóg(wtedy ludzie ci nawet współczują), byle tylko nie na psychiczne problemy.
Pomyliliśmy światy ! Świat naszego myślenia uznaliśmy za ten realny, a ten prawdziwy mamy tylko za tło. Za wszelką cenę trzeba to odwrócić !
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

18 stycznia 2017, o 11:05

Kataraka pisze:W sumie masz rację :)
Dziękuję za wypowiedzi, poczytam poszperam w internecie i zobaczymy co z tym się da zrobić. Ale fakt faktem jest, że branie leków u mnie się tak sprawdziło, że po prostu ułatwiło mi sprawę o 100% :D i to powoduje swojego rodzaju lenistwo :D
Kuźwa czego ja nie miałam :D całymi dniami miałam zadyszkę brrrr
He Katarka 7 lat leczenia i nic z tego poza ulga to wolal bym swoja droge byc na skraju zwariowania ale trwalo to 12 miesiecy i juz nie wroci nie da rady mnie zaburzyc nie jest to mozliwe uwolnilem sie id depresji od nerwicy na cale zycie .

-- 18 stycznia 2017, o 11:05 --
Kondor pisze:U mnie też największą wkrętką jest(powoli odchodzi) schiza czy wylądowanie w szpitalu psychiatryczynym, a najlepsze jest to, że nie tak dawno jak mnie dopadł mega kryzys lękowy własnie z powodu tych myśli, to już się zastanawiałem czy nie zadzwonić do szpitala psych by mnie w końcu wyleczyli. To pokazuję tą chorą ilzuję nerwicową. Boję się psychiatryka dlatego chce do nich dzwonić. To jak u ciebie równoczesny samobój i lęk o zdrowie :P
Ja też nie do końca akceptuje nawet nerwicy, dlatego to u mnie trwa :P U mnie w dalszej rodzinie była osoba chora na schizę i widziałem jak wszyscy do niej podchodzą i zakodowało mi się, że mogę zachorować na wszystko nawet na raka mózgu, lub nie mieć nóg(wtedy ludzie ci nawet współczują), byle tylko nie na psychiczne problemy.
Wiesz co z schizofrenia to jest tak Kondor ze ten lek potrzebuje czasu ty tylko swiadomie ufaj sobie ze to nerwica. Ten skurczybyk mnie tak dlugo trzymal a juz bylem naprawde daleko od zaburzenia niestety wizja zeswirowania kaftanu szpitalu to jest smieszne ale straszne
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

18 stycznia 2017, o 11:07

No, ale chyba nie myślisz, że ten kto bierze leki jest gorszy??
Gratuluję Ci i podziwiam jednocześnie, bo sama wiem jaki ten syf jest ciężki.
Dlatego weszłam na forum by poczytać zobaczyć co i jak, nawet nie wiedziałam że takie forum istnieje :)
Nie byłam w stanie sobie wyobrazić, że ktoś może przez dajmy na to 12 miesięcy żyć z nerwicą :D
Awatar użytkownika
Kondor
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 223
Rejestracja: 21 listopada 2016, o 20:54

18 stycznia 2017, o 11:12

Ja żyję ponad 10 lat bez leków w silnej nerwicy i się zastanawiam czemu tego forum nie było gdy mi się to zaczęło. Nawet nikomu o tym nie powiedziałem i tak się bujam z tym tyle lat sam. Raz lepiej raz gorzej z epizodami mega jazd ale tylko dwoma ;) Ale nie ma co wspominać tylko patrzeć do przodu trzeba :)
Pomyliliśmy światy ! Świat naszego myślenia uznaliśmy za ten realny, a ten prawdziwy mamy tylko za tło. Za wszelką cenę trzeba to odwrócić !
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

18 stycznia 2017, o 11:16

Generalnie gadałam o tym z moją lekarką. Ona mi mówi, że jeśli chciałabym terapii to tylko behawioralno - poznawcza, że nie należy roztrząsać przeszłości. Kiedyś łaziłam na grupową - uciekłam :D
ODPOWIEDZ