Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

W końcu odważyłam sie dołączyć do Was

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
perła
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 22 czerwca 2017, o 18:50

27 czerwca 2017, o 21:47

Cześć Kochani,

Chciałam sie przywitac i dołączyć do grupy nerwicowców bo bądź co bądź ale sporo nas łączy- zaburzenia:)
Od dawna słucham i czytam materiały, ale nie miałam odwagi pisać bo nigdy nie udzielam się na forum.

Jestem 30 latką, pracuję, mam męża od 3 lat.
Z nerwicą zmagam się od 9-10 lat. Zaczęło sie na studiach. Poznałam chłopaka, w którym się zakochałam i doszło do zbliżenia (nie był to stosunek ale w internecie naczytałam się, że przez pieszczoty mozna zajść w ciąże). Tak się tego wystraszyłam, że pierwszy raz w życiu nie mołam spać i o niczym więcej myśleć. Poleciałam prywatnie do ginekologa po tabletkę 24 po stosunku ....oczywiście mu nakłamałam ze umka pękła. Po tym zdarzeniu cały czas sie bałam bo mądry internet mi powiedział ze tabletka nie może zadziałać i potem ciągle sie bałam. Dochodziło do zbliżeń, co prawda rzadko i ja ciągle się bałam i tak przez 5 lat. Wyksztalciły się natręctwa ( np. patrzyłam na zegarek i jak ostatnia cyfra była nieparzysta to oznaczało NIE CZYLI ODPOWIEDZ NA MOJE PYTANIE ZAKŁADANE W GŁOWIE: czy estem w ciąży. Zaczęły się piersze objawy, słabość, duszność, brak apetytu, strasznie schudłam, nudności i wieczny ból żołąka z którym żyłam prze 5 lat- lekarze, gastroskopia itp. Ciągle w głogowie miałam to pytanie mimo tabletek i prezerwatywy a potem to już zrezygnowałam ze współżycia. Wycofałam się, zamykałam w kokoju, ciągle byłam zmęczona, wszędzie widziałam kobiety w ciąży, reklamy pampersów (wybiórcza uwaga). Nie mogłam bardzo dłuo przytyć. Skończyła studia i znalazła prace i innego partnera co dało mi poczucie bezpieczenstwa, przestałam sie tego bać choć czasem mnie nachodziło. Ale ja poprostu amieniała demona. Zaczęłam tworzyć czarne scenariusze odnośnie pracy bo byłam na kierowniczym stanowisku, że może szef mnie zwolnie bo coś tam, bo oni robia mi podórke, pracowałam duzo i dawałam z siebie wszystko. Po roku takiej pracy, któregoś dnia zaczeło mi się krecić w głowie i miałam zaburzenia widzenia. Poszłam do lekarza, dostałam leki i zwolnienie na 2 tygodnie i tomorafie głowy. Fizycznie wszytsko ok i odpoczełam i mi przeszło. Ale szybko wróciło po 2 miesiacach cieżkiej pracy. W sylwestra już bardzo się się czułam. 7 stycznia 2014 poskładało mnie: tamte objawy plus ciagły płacz, panika co mi jest ze mam już dość, gorąca głowa, żółądek to masakra już nić nie mogłam przełknąć. Lekarka dała mi skierowanie na oddiał neurologiczny. Poszłam tam spakowana, ale na sorze zrobili badania i stwierdzili ze to depresja i mam iść do psychiatry. Dano mi leki na które zle zaragowałam coś od żołądka i spadło mi cisnienie i potem mi dolewali inne kroplówki. Czułam się już masakrycznie. Sama pojechałam do szpitala a na koniec dnia wywoził mnie narzeczony. Nie przespałam całej nocy, mega stres, pierwsze mysli samobójcze, ciągły płacz, panika, myślałam ze oszalałam. Chłopak zawiózł mnie przerazony do rodziców. Tam zaczeła sie gonitwa po lekarzach, ale wszystko było ok-morfologia, ekg, tarczyca, płuca, neurolog, ponowna gastroskopia moze cos jeszcze. Ciągłe myslałam o pracy ze mnie zwolnią, ze za duzo pracuje. Pojechałam do psychiatry i dał mi lek paroxinor (paroksetyna). Przeszło. Czuła się dobrze. Wróciałam do pracy w marcu 2014. lek odstawiłam i jak pewnego wieczoru lęk powrócił to się przeraziłam ze ta choroba wróciłam, wpadłam w panikę, ale poszłam do pracy ale to nic nie dało- myslałamze to przez tą pracę zwolniłam sie. Troche przeszło ale nie czułam się do końca dobrze. Latem 2014 brałam slub. rzed slubem tez czarne scenariusze, a ze zemdleje itp Wesele jakoś przezyłami nawet się dobrze bawiłam i poprawiny też. Dziękowałam za to Bogu- albo alkoholowi. Po ślubie to była masakra. Mielismy jechac na Litwe i pojechaliśmy ale byłam bardzo zmęczona, smutna i chciałamo wracać. U teściów się zatrzymaliśmy na kilka dni. Teść dostał pewnego wieczoru jakiś drgawek i przyjechałam karetka- przestraszym sie ze może ja też jestem na to chora -miał bakterie w płucach czy coś. To był czynnik wyzwalajacy narwicę. Zostałam znów u rodziców na tydzień (tam było mi bezpieczniej chociaż w przeszłości to nabawiłam sie tego bo ojciec pił i bił matke i ciale zyłam w strachu, potem już tego nie robił i mniej pił). Wrociłam do męża. Ciaglepłakałam, miałam mysli samobójcze których sie przeaziłam i wszystkie objawy depresji. Postanowiłam za namową męża leczyć siepsychiatrycznie. Wypisałam wszystko na kartce bo u lekarza tylko beczałam. Stwierdził depresję. Zaczełam się leczyć favarin potem paroxinor, trittico na sen. Potem mi zmieniał leki. Poczuła się jak młody Bóg. Pierwszys raz bez bólu żołądka, cieszyłam się ze do niego trafiłam, potem zapisał mi sulpiryd. Po 3 miesiącach brania znów poczułam sie gorzej, byłam zmeczona, nie lubiłam swojej nowej pracy, i pewnego dnia przez switemi Bożegonarodzenia 2015 usłaszałam we wiadomościch ze któs psychicznie się leczył i zabiła zone i swoje dzieci i na koncu siebie ale mu nie wyszło. Doszłam do wniosku z ja też się lecze i moge komus zrobić krzwdę wpadłam w panikę (kolejny czynnik wyzwalający plus poczucie zmęczenia wsześniej). To był moj najgorszy atak: mysli ze zrobie sobie lub komus krzywdę, cały szereg objawów somatyczny, swiat widziałam jako obserwator, deprecha totalna, miałam problem zeby wstać i się umyc umyć zęby. Znów leki fevarin, pół roku zwolnienia lekarskiego, zaliczony oddział dzienny- bałam się szpitali ale tej decyzji nie załuje. Tam dopierio i na terapii którą zaczełam dostałam pierwsze informacje o nerwicy. Dopiero zrozumiałam jak ważne to było. W grudniu 2016 odstawiłam leki. 5 miesiecy bez leków, 2 razy brała mnie nerwica- za pierszym razem jak miałam angine, że to moze coś poważnego, ze znów zwolnienie (znów mnie wywała, co szef powie bo zwolnie kojarzyło mi się z długim pobytem i depresją, a to była kolejna moja nowa praca)- jakoś to sobie przetłumaczyłam, Drugi raz samozmęczenie odbierałam jako nerwicę, ale też przetrwałam: wydzwaniałam do terapeuty, płakałam, łykałam traxenne, i pojechałam do koleżanki na cały dzień i spacerowalismy, nie chaiałam o tym gadać. Jakoś wyszłam i ponad miesiac temu dostałam zapalenia pecherza ale z krwiomoczem i się przeraziłam (co szef na to ze nie bedzie mnie w pracy, skad ta krew, pojade do szpitala, a tam mnie bedą meczyć i znów się zacznie i tak spirala sie nakręciła i poskładało mnie
- wymioty, brak apetytu, rezygnacyjne myśli, napiete mieśnie, odczucie gorąca potem zimna, czestomocz, spocone dłonie i nogi,goraca głowa, trzesace sie ciało, lek ze do niczego się nie nadaje ze strace prace, potem zostawi mnie mąż, potem artwiłam się ze skoro nie mog e nic jeść to sie zagłodze i beda jeszcze wieksze objawy i najorsze to takie zmęcznie ze jak ktos mi cos do jedzenia postawił ze mi się przezuwać nawet nie chaciało, wieczna senność a zarazem płytki sen nie dajacy odpoczynku, mysli ze z tego nidgy nie wyjde, przestalam wierzyć ze ludzie z tego wychodzą. Dodam ze przez tym atakiem tez byłam zmeczona i nawet odpusciła prace w domu po pracy, robiłam sobie drzemki popoludniowe ale one tez kojarzyły mi sie z nawrotem choroby bo zbyt duza senność. Trzymało mnie 4 tygodnie chociaż po 1 tygodniu poleciałam do psychaitry i przepisała mi paroxinor. Dużo sobie tłumaczyłam i stopniowo po pierwszym tygodniu przeszły wymioty choc niechec do jedzenia była, i powoli mnie puszczało. Atatk był mniejszy, wiedziałam ze nie oszlałam, ze nie zrobie nikomu krzywdy, ze nie popełnie samobojstwa mimo mysli (bo mysl to mysl i nie jest czynem, pozwoliłam jej przepłynąć i dała mi spokój dość szybko, Po 5 tygodniach czuje sie dobrze. Boje sie ze to przez nadmierny stres w pracy( prace lubie choc mam duzą odpowiedzialność i sama sie nakrecam bo lubie jak cos jest dobrze zrobione) No ale przecież nie mogę iść na zwolnienie zawsze jak czuj e zmecznie. O co w tym chodzi? Co myslicie? Teraz boje się ze jak wróce do pracy to mnie znów wezmie jak się odburzyć. Kochani pomóżcie, jak przestac sie bać zwłasza jak poczuje niepokój i objawy ze to wraca? nIE MOGE STRACIC TEZ TEZ PRACY. Szef i tak mnie lubi bo jestem dobryą inzynierkai chyba temu sie o mnie martwi ale wiecie jak ciale bede chorowac to on tez chce mniec pracownika!
Awatar użytkownika
perła
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 22 czerwca 2017, o 18:50

27 czerwca 2017, o 21:47

Przepraszam dopiero zobaczyłam ile trzeba czytać...
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

27 czerwca 2017, o 22:18

perła Witaj na forum , przeczytałam :friend: Przede wszystki musisz zacząć pracowac nad sobą i pomału wcielać w życie rady z forum . Czytaj słuchaj nagrań zdobądz wiedzę i działaj !
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
perła
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 22 czerwca 2017, o 18:50

27 czerwca 2017, o 22:35

Troche żałuje ze poleciałam po te tabletki, teraz nie mogę ich odstawić bo boje sie ze nie da rady pojsc do pracy a juz 5 tydzien zwolnienia. Nie wiem czy uda mi sie pokonac nerwice tak odrazu. Dzieki za odpowiedź.
Ma pytanie czy przemeczenie moze powodowac nerwice i jak temu przeciwdziałać bo nie zawsze mogę isc na urlop na zawolanie. Jak się zregenerować i nie wpasc w koło nerwicowe?
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

27 czerwca 2017, o 22:39

Musisz dbać o siebie , nerwica zabiera bardzo dużo enrgii bo tracisz ją na lęki, bezpodstawne obawy, różne wymysły ... zamiast używać jej do normalnego życia . Nie wyjdziesz z zaburzenia w tydzień to jest proces trzeba czasu i wiele pracy nad sobą , upartości , zrozumienia .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

28 czerwca 2017, o 09:33

Czesc, witaj na forum :) Życzę jak najszybszego odburzenia i jak najwięcej spokoju w sercu na co dzień :friend:
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Awatar użytkownika
mata119
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 19 kwietnia 2017, o 11:52

28 czerwca 2017, o 09:47

Witaj, nie martw się, staraj się słuchac nagran, porad ludzi z forum i wyciągac wnioski i wdrazac je w wyjsciu z zaburzenia, wiem to nie jest takie łatwe ale mozna... Ja jak sie dobrze nastawie to jest ok, staram sie ignorowac złe mysli i zastepowac je dobrymi, w domu szukam zajec i tez miałam okresy kiedy lęk był tak nasilony codziennie, ze czułam się wyczerpana zaraz po wstaniu ale zauwazyłam, ze jak gdzies wyszłam to siły wracały. Tak działa psychika i nastawienie. Pozdrawiam serdecznir, głowa do góry🙂
"Odwaga jest najpiękniejszym rodzajem szaleństwa"
<boks>
Zawsze może byc gorzej... Ale może też byc lepiej... :))
Nerwica to jedna wielka ściema,przestajesz jej wierzyc=stajesz się wolny/a ^^
ODPOWIEDZ