Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Obsjesja czystości na punkcie brudu z WC.

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Nerwicowiece3
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 12 czerwca 2017, o 09:56

2 sierpnia 2017, o 09:07

Witam, niechętnie piszę tego posta, ponieważ nie chciałem wcześniej wrzucać swojej historii do netu, ale na szybką pomoc ze strony psychologów nie można za bardzo liczyć. Otóż mam ogromny problem z nerwicą natręctw i fobią na punkcie brudu, specyficznego brudu... Mianowicie z nerwicą bawię się od ok. 6 lat, zaczęło się w gimnazjum od głupich sytuacji z masturbacją, potem myśli na tle seksualnym, lęk przed wchodzeniem do danych miejsc przed "skażeniem" po jakichś głupich sytuacjach itp. Jakoś sobie ogólnie z tym radziłem, chodziłem wtedy do szkoły, miałem dziewczynę, więc mniejsze czy większe zaburzenia gdzieś uciekały. Lecz ostatnio uderzyło we mnie coś tak silnego, że wyłączyło mnie to z życia. Otóż mam paniczny lęk przed brudem z WC po dość nietypowej sytuacji, a mianowicie mam swoją łazienkę w domu. Od czasu do czasu, lub w sytuacjach wyjątkowych trzeba wyczyścić toaletę (normalne), ale w trakcie stykania się z brudem (głównie natury biologicznej..) uważałem na to, żeby nie dotykać się "brudną" stroną dłoni zaworu od spłuczki. Pewnego razu owy zawór mi się zepsuł i odłożyłem go na ziemię, a pewnej nocy idąc załatwić potrzebę dotknąłem się go stopą, no i wtedy zaczął się koszmar.. Poszedłem umyć stopy w wannie, lecz po namydleniu się i opłukaniu odłożyłem stopę w to samo miejsce co wcześniej, nie opłukując tego miejsca wodą wcześniej. Bombardowały mnie wtedy męczące myśli na punkcie mojej byłej dziewczyny i czynności fizjologicznych, czego bardzo nie lubię i staram się unikać tego, co nakręca lęki jeszcze bardziej i "chroniąc" ją w moim umyśle od tego ona pojawia się i kojarzy mi się z takimi rzeczami jeszcze bardziej. W końcu podczas tego mycia chcąc uniknąć tych strasznych myśli stwierdziłem, że stopy mam czyste, chyba je jeszcze opłukałem i poszedłem spać, chyba z nastawieniem, że wolę wierzyć w to, że są czyste, niż myśleć o byłej dziewczynie w tak straszny sposób. No i to nie zadziałało... przestałem od tamtego czasu spać na łóżku, przeniosłem się na kanapę, ale to nie pomogło, podłoga w łazience, pokoju czy innych pomieszczeniach jest dla mnie "skażona". Ubrania po praniu, jeśli wcześniej nie umyję rąk z 2-3 razy też są nie do użytku i lecą do prania jeszcze raz, no po prostu unikam wszystkiego co wydaję mi się brudne, co mogło się dotknąć z czymś brudnym od tej sytuacji (taki brud przechodzący z rzeczy na rzecz), ogólnie dramat...

Moje leczenie wyglądało tak, że w tamtym roku poszedłem z innymi objawami do psychiatry, dostałem Paxtin - 20mg, ale przestałem sam go brać po ok. 1,5 miesiąca, bo stwierdziłem, że mi nie pomaga. Jakieś 2 miesiące temu znów byłem u innego psychiatry, dostałem Seronil - 10mg, potem 20mg, aż do 40mg, ale nie byłem jakoś zadowolony z tego leku. Do Seronilu brałem jeszcze Tegretol, 50mg/24h, a potem 100mg/24h, a potem znów 50mg/24h ponieważ za dzieciaka straciłem przytomność na jakieś 20 minut od zatrucia klejem i psychiatra stwierdził, że mogę mieć jakiś uraz w mózgu i Tegretol "zakrywając" ten uraz powinien wspomóc antydepresant i powinien uspokajać moją nadpobudliwą naturę. Jednak odstawiłem go sam, bo średnio chyba działał. Potem przyszła pora na trzeciego psychiatrę i Anafranil - 75mg i to już coś zaczęło działać, jednak z pewnymi lękami nie daje rady. Mam drugie podejście do terapii, ale terapia ma wolne działanie, a natręctwo uprzykrza życie, zwłaszcza jak izolujesz się od prawie wszystkiego...

Jak się przez to przebić? Czy waszym zdaniem przesadzam? Proszę o szczere odpowiedzi.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

2 sierpnia 2017, o 11:16

Witaj Nerwicowiec, cieszę się, że się tym dzielisz. Nie jesteś sam, pamiętaj. Opisujesz dokładnie moje przeżycia, co do podłogi itp. Ja w domu używam tylko plastikowych sztućców, inne są skażone. Otwieram wszystkie okna, powietrze jest skażone. Nie dotykam klamek, są one skażone. Ręcznik nie może dotykać ściany, ściana jest skażona. To tylko jedne z licznych natręctw czystości. Musimy to przetrwać. Czego się lękasz w związku z tym? Że się czymś zarazisz? Zachorujesz, umrzesz?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Nerwicowiece3
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 12 czerwca 2017, o 09:56

2 sierpnia 2017, o 11:21

Najbardziej przeraża mnie to, że gdy wsiądę do samochodu spotkać się ze znajomymi to cały ten brud będzie przechodził na nich. Wiem, że cały czas będzie mnie to męczyło, a co za tym idzie odczuwam w takich sytuacjach mega dyskomfort. Z natury jestem perfekcjonistą i lubię mieć porządek wokół siebie, a już zwłaszcza w moim samochodzie. W dodatku do wielu rzeczy podchodzę strasznie emocjonalnie i nie chcę sobie ich brudzić, ponieważ potem mi się źle kojarzą...
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

2 sierpnia 2017, o 11:22

Doskonale Cię rozumiem. To jest ewidentnie na tle lękowym, widać i słychać. Wystartuj ponownie z terapią, mnie przynosi nieco ulgi, choć wiadomo leczenie to długi proces, ale da się. :friend:
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Nerwicowiece3
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 12 czerwca 2017, o 09:56

2 sierpnia 2017, o 11:27

Czyli teoretycznie w przyszłości po terapii takie coś nie powinno aż takiego strachu wywoływać we mnie? Pytam, bo wiem, że sam muszę nad tym pracować. Teoretycznie mogę to "olać", ale wtedy właśnie ciężko się przebić, dlatego też ciekawi mnie jak inni postrzegają takie sytuacje, czy według nich to jest aż taka tragedia jak w moim wyobrażeniu, czy by się tym po prostu nie przejmowali i żyli sobie dalej. Dodam, że ciężko nad tym czasami zapanować, bo nie mieszkam sam, w domu jest jeszcze moja liczna rodzina i to, że np. ktoś wejdzie do mojego pokoju "skażonego" i dotknie się podłogi, czy innych według mnie skażonych rzeczy to na nich to nie robi wrażenia, a ja wegetuję z dnia na dzień z ciągłym analizowaniem tych sytuacji.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

2 sierpnia 2017, o 11:29

Ja pracuję nad tym tematem na terapii. Wywołuje we mnie dyskomfort, ale w zestawieniu z myślami z innych sfer nie powoduje, aż tak ogromnego cierpienia. Postaw na terapię, naprawdę do przepracowania ;)
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Nerwicowiece3
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 12 czerwca 2017, o 09:56

2 sierpnia 2017, o 11:31

Dobrze. Jeśli jeszcze ktoś mógłby przedstawić swoje zdanie w tej sprawie to byłbym na prawdę wdzięczny.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

2 sierpnia 2017, o 11:33

I daj lekom czas, miesiąc czy dwa aplikowania antydepresantów to niewiele, nie rozwinęły w tym czasie swego działania ;)
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
ODPOWIEDZ