Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nowa a jednak stara

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ania0704
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 10 stycznia 2014, o 10:40

8 maja 2017, o 11:45

Witam w waszym gronie!
Zarejestrowałam się bardzo dawno temu... ale długo mnie tu nie było...
zacznę może od początku - totalny lęk, trzęsące się ręce oblewające poty i ciągłe myślenie o tym i skupianie się na tym, pojawiły się u mnie 12 lat temu, po skończeniu studiów... trwałam w tym stanie ponad pół roku zanim poszłam do psychiatry... leki z grupy SSRI pomogły ale myśli lękowe i nawyki pozostały... co odstawiłam leki nawracały...
Moje życie mimo, że pracowałam było ograniczone przez lęk...ale jakoś żyłam..
Najgorsze pojawiło się w 2013 r. gdy zaszłam w ciążę, nerwica rozbujała się na dobre... doszło DD, agorafobia (chociaż wtedy nie wiedziałam co mi jest), nie wiem jak ten czas przetrwałam... Poszłam na terapię... to był jakiś mały punkt zaczepienia... chociaż z tego okresu bardzo mało pamiętałam...Po ur. dziecka wróciłam do leków SSRI, kontynuowałam terapię i dostałam kolejny cios - mój mąż zachorował na schizofrenie... (w 2014 r.), działam , skupiłam się na nim, dziecku, później powrocie do pracy, nowych wyzwaniach... wszystko mi się chciało, ostatnie pół roku byłam jak katapulta... uwierzyłam w siebie, że jeszcze coś dobrego może mnie spotkać...Przestałam brać leki, moja terapeutka ograniczyła za moją zgodę już spotkania (ponad 3 lata spotkań)...
I przed świętami bez żadnego powodu znów tąpnęło... kilkugodzinny lęk, nie wiedziałam, co się dzieje... i dlaczego, poprzedziło to kilkudniowe zmęczenie (nic mi się nie chciało), już się nakręcałam, że to depresja i znów nawet nie będę mieć siły by bez zmuszania wstać i umyć włosy...
A kto się zajmie moim dzieckiem... przyszła lawina i to uczucie skanowania ciała i bycia tylko w swojej głowie... i poczucie, że nie wiem co mam robić, wstałam i błąkałam sie po domu... brak pamięci, koncentracji (podczas gdy wcześniej mogłam naraz robić kilka rzeczy, wszystko kontrolowałam, planowałam), przeraziło mnie to... wizyta u terapeutki dała pocieszenie tylko na jeden dzień... psychiatra i znów te same leki, które po 3 tyg brania niestety nie pomagają...
Jestem załamana... najgorsze to to, że nie umiem panować nad swoim mózgiem... mimo, że psychoterapeutka mi powtarza, że my mamy władze nad umysłem...zazdroszczę tylko innym "normalnego życia"...
Może miałby ochotęktoś ze mną pogadać...czuje się samotna i niezrozumiała w tym temacie...Najbliżsi już maja mnie dosyć, nie widza problemu...
Marta22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 29 stycznia 2015, o 13:43

8 maja 2017, o 12:28

Hey. U ciebie problem jest w tym ze ty nigdy nie wyzdrowiałaś bo skupiałaś sie tylko na lekach i żeby jakos przetrwać z tym lekiem. Musisz wdrożyć techniki które tutaj sa opisywane ,zrozumieć czym jest nerwica itd bo same leki pomogą tylko na chwilę jakby ucisza objawy ale nerwica jest dalej. Leki jej nie leczą. Ty sama musisz pracować nad sobą. Czytaj o tym ,sprawdzaj,nauczyć sie reagowania na lek itd. Tu piszą o tym hak wyjść z tego. Powodzenia.
ravenka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 9 kwietnia 2017, o 22:58

8 maja 2017, o 14:24

Dobrze Cię rozumiem. Ja żyję nadzieją, że kiedyś nadejdzie taki dzień, gdy poczuję się jak kiedyś i będę miała "wolną głowę" bez uczucia obręczy zaciskającego się strachu. Widzę, że Ty też za tym tęsknisz, więc niech to stanie się Twoim motywem do działania. Leki pomagają w walce z nerwicą, ale sama choroba siedzi w Twojej głowie i nie wyjdzie, jeśli się z nią nie rozprawisz raz na zawsze. Gdybyś chciała porozmawiać, jestem do dyspozycji. Mnie też rodzina ma dosyć i postrzega jako panikarę...
Klara1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 4 maja 2017, o 18:42

8 maja 2017, o 14:25

Hej a Ty masz nerwice lękowa??
ravenka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 9 kwietnia 2017, o 22:58

8 maja 2017, o 14:48

Tak, nerwicę lękową i nerwicę natręctw...
Klara1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 4 maja 2017, o 18:42

8 maja 2017, o 14:53

No to witaj w klubie ja dokładnie to samo :)
Klara1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 4 maja 2017, o 18:42

8 maja 2017, o 14:54

A bierzesz leki??
ravenka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 9 kwietnia 2017, o 22:58

8 maja 2017, o 14:59

Brałam tabletki, po których byłam zupełnie nie do życia, nie miałam siły nawet wstać z łóżka, w końcu powiedziałam sobie dość. Staram się walczyć za pomocą własnej głowy, ewentualnie tabletek ziołowych, jakiś naparów z melisy, itd. Kiedy mam wrażenie, że dłużej nie wytrzymam, to łykam hydroxyzinum, ale staram się to robić tylko w sytuacjach, w których już nie daję kompletnie rady.
Klara1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 4 maja 2017, o 18:42

8 maja 2017, o 15:04

Ravenka, ja choruje na to od 2002 roku, oczywiście z przerwami... Ale biorę teraz Asentre 150 mg i na pewien czas cloranxen. Zawsze leki i duza praca nad sobą mnie z tego wyciagaly. Moim zdaniem nie powinnas zrazac sie przed lekami bo one nam nerwicowca niestety ale bardzo pomagaja, oczywiście po pewnym czasie. Poszłam na terapię oczywiście i dzialam. Mogłabym ci jakos pomoc, dać Ci jakas rade?
ania0704
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 10 stycznia 2014, o 10:40

8 maja 2017, o 19:51

Dzięki dziewczyny za odzew... To nie tak że ja liczę tylko na dzialanie leków. Wiele czytałam edukowalam się o nerwicy , lęku... Stosowalam terapię wg Richardsa na fobie spol bo przez wiekszosc czasu nabardziej gnębiły mnie trzęsącą się ręce cała moja uwaga byla na tym skupiona. .. Do tego w pracy musialam podawac kawe szefowi i gosciom... Probowalam roznych technik bezskutecznie... Moj perfekcjonizm byl silniejszy ode mnie... Teraz mam inna prace wiec zaburzenie skierowało sie w inna stronę. .. 3 lata terapii tez duzo mi dały. .. Jednak to wszystko za mało. Czytam posty Viktora i widze swiatelko w tunelu 😉
Marta22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 29 stycznia 2015, o 13:43

8 maja 2017, o 21:57

Ania powodzenia.
Drżenie rąk to zwykle objaw pozbywania sie stresu z organizmu. Mysle ze gdybyś zaakceptowała to co się dzieje z twoimi rękoma to z czasem objaw by ustąpił. Jestem wręcz przekonana ze jesli nie możemy czegos zmienić trzeba zmienić myślenie o tym ,zaakceptować poprostu. Nie łatwo wyjść z nerwicy ale jest to możliwe wiec nie zrażaj się upadkami bo one tez uczą. Trzymam kciuki.
ania0704
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 10 stycznia 2014, o 10:40

9 maja 2017, o 09:01

Dzięki Marta za słowa otuchy... To drżenie jest tak długo ze mną że myślenie stało się nawykiem... jak biorę łyżeczkę żeby posłodzić albo trzymam jedna ręką filiżankę a ktoś jest w pobliżu to od razu pojawia się myśl, że mi się zatrzęsą, i mimowolnie wywołuje drgnięcie ręki... próbowałam to wyśmiewać, myśleć o czymś innym, niestety bezskutecznie... Niby akceptowałam ale chyba podświadomość była i jest innego zdania.
Chociaż obecnie DD to duzo większy problem... to kiedyś drżenie wydawało mi się końcem świata...
Awatar użytkownika
zbigniewcichyszelest
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 284
Rejestracja: 26 listopada 2016, o 15:10

9 maja 2017, o 11:54

Cześć. Polecam czytać to od początku do końca spis-tre-ci-autorami-t4728.html. Jest tego naprawdę dużo, mi wpisy Victora zajęły kilka tygodni, ale drukowałem i w wolnych chwilach czytałem jak książkę, bo nie było innego wyjścia. Pierwsze 1,5 roku straciłem na analizowaniu, udowadnianiu sobie, że wszystko jest OK i nakręcaniu całej machiny. Te wpisy dały mi naprawdę dużo do myślenia, jednak dalej w tym siedzę i codziennie się wkur*iam. :D Jedyną osobą, która po części rozumie jak to działa jest moja dziewczyna, ale nie mogę całego stresu zrzucać na nią, ona też ma swoje życie i swoje problemy. Chyba tak już jest, że działać musimy sami, ewentualnie z ludźmi z forum, którzy próbują pomagać sobie nawzajem, bo tym także pomagamy samemu sobie
Zamiast wierzyć nerwicy, uwierz w nerwicę :)
ania0704
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 10 stycznia 2014, o 10:40

12 maja 2017, o 09:39

Wydrukowałam wpisy Viktora i pomału czytam... Pierwszy dzień czytania to totalna euforia... dużo pozytywnych myśli (że nie jestem odosobniona w nerwicy, że są inni którzy to mają i chodzą z tym, żyją a niektórzy nawet wychodzą), później lekkie załamanie że mi się nie uda...a teraz taka szarpanina myśli...
Czy ktoś miał takie dziwne uczucie w głowie... że nie wie, co ma robić.. czasem pustka zawiechy, wzrok utkwiony w jednym punkcie....
Niby robię wszystko, ale mechanicznie...tylko przez ten jeden dzień bardziej mi się wszystko chciało i mnie cieszyło...
Mam jeszcze jedno pyt. do osób odburzonych czy fakt że tak naprawdę nie trzęsą mi się ręce, ale gdy słodzę, piszę a nawet patrzę jak ktoś pisze mam myśl, że ja bym nie potrafiła bo mi się trzęsą ręce i wtedy spinam mięśnie i mam taki objaw to są natrętne myśli... od czego zacząć by to zwalczyć...
Awatar użytkownika
elala73
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 439
Rejestracja: 5 listopada 2014, o 09:44

12 maja 2017, o 09:44

ania0704 pisze:
12 maja 2017, o 09:39
Wydrukowałam wpisy Viktora i pomału czytam... Pierwszy dzień czytania to totalna euforia... dużo pozytywnych myśli (że nie jestem odosobniona w nerwicy, że są inni którzy to mają i chodzą z tym, żyją a niektórzy nawet wychodzą), później lekkie załamanie że mi się nie uda...a teraz taka szarpanina myśli...
Czy ktoś miał takie dziwne uczucie w głowie... że nie wie, co ma robić.. czasem pustka zawiechy, wzrok utkwiony w jednym punkcie....
Niby robię wszystko, ale mechanicznie...tylko przez ten jeden dzień bardziej mi się wszystko chciało i mnie cieszyło...
Mam jeszcze jedno pyt. do osób odburzonych czy fakt że tak naprawdę nie trzęsą mi się ręce, ale gdy słodzę, piszę a nawet patrzę jak ktoś pisze mam myśl, że ja bym nie potrafiła bo mi się trzęsą ręce i wtedy spinam mięśnie i mam taki objaw to są natrętne myśli... od czego zacząć by to zwalczyć...
miałam podobnie , gdy natknęłam się w necie na nagrania divovica (chyba druga część o objawach) ,lęk natychmiast zniknął i pojawiło się szczęście ,że nie jestem odosobniona . Tyle ,że to trochę działa tak na zasadzie ,jak wizyta u lekarza ,po której czujesz się lepiej ,ale na chwilę. Samo wysłuchanie nic nie pomoże , chociaż uspokoić na chwilę potrafi.
ODPOWIEDZ