Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Niektóre drzwi winne pozostać zamknięte (THC)

Dział dla osób, które zażywaniem narkotyków, np. marihuany, dopalaczy, mefedronu, amfetaminy doprawili się stanów lękowych, czy też depresyjnych.
Jeżeli Twoim głównym problemem jest odrealnienie po "narksach" to dział o derealizacji znajduje się Tutaj
ODPOWIEDZ
ostatniagranica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 16 lutego 2018, o 17:47

17 lutego 2018, o 02:27

Dobry wieczór, czołem i cześć przedstawienie czas zaczynać.

Widzę, że temat palenia konopi na forum był wałkowany wielokrotnie. Ja zamierzam dorzucić swoje pięć, maksymalnie dziesięć groszy. Przygodę z Maryśką miałem długą i namiętną. Pierwszy raz zapaliłem jak miałem jakieś 13-14 lat. Żadnej poważniejszej fazy. Potem było wiadro, wystrzeliło mnie w kosmos. Jakoś znajomym udało się mnie ogarnąć, odstawić do domu, wszyscy myśleli że po prostu gówniarz, którym wtedy byłem, się schlał (rzygałem jak kot). Potem była przerwa, spowodowana brakiem dostępu do zielska i jakąś taką niechęcią do samego palenia. Chyba zwyczajnie bałem się tej pierwszej "poważnej" fazy, której nie ogarnąłem. Następnie były studia, imprezki, tu buszek tam buszek, piwerko do tego i świetna zabawa. Uwielbiałem wieczorem się zjarać, poczuć odrobinę "depresji", położyć się z nią spać i rano budziłem się jakiś taki oczyszczony. Weselszy. I było super. Studia się skończyły, zaczęła się praca, która sprawiała mi bardzo dużo frajdy. Paliłem bardzo okazyjnie, zazwyczaj raz na miesiąc-dwa. Czasami jak brałem sobie paczkę od kumpla i nie wypalałem jednorazowo, to potrafiłem przez kilka dni pod rząd nabijać sobie lufkę na "lepszy sen". No i był jeszcze sex po trawie, rzecz absolutnie genialna i chyba jedyna do której tęsknie.
Pewnego wesołego wieczoru, będąc na kacu zapaliłem sobie jointa. I coś poszło nie tak, bardzo-bardzo nie tak. Były zimne poty, kołatanie serca, wymioty. Było mknące w głowie "to koniec, zaraz będziesz miał zawał wylew udar" pojawił się przerażający strach przed śmiercią. Przerażający strach. Maślane masło. Na następny dzień czułem się już lepiej, chociaż cały czas się obawiałem, żeby ta faza nie wróciła. Zacząłem się bać o własne zdrowie. Zacząłem się martwić każdym nietypowym bodźcem odbieranym przez mój mózg. I tak to trwało chwile. Potem te stany zaczęły ustępować. Czułem się coraz lepiej. Nie wydawało mi się że się duszę w miejscach publicznych, nie miałem gonitwy myśli i tym podobnych przykrych dolegliwości. Można powiedzieć że kompletnie mi przeszło, ale od tego czasu sam zapach zielska wywoływał u mnie uczucie strachu. Prosiłem aby nie palono w mojej obecności, jak ktoś znajomy miał ochotę się jaraniem podzielić grzecznie odmawiałem. I wydawało mi się że to koniec tematu. Nie palę, faza się nie powtarza jest git. Z tym że nie do końca. Ten felerny joint otworzył mi szufladkę w umyśle. A w szufladce siedziała Pani Hipochondria. Zakuło pod żebrem? To zawał. Boli pod pachą? Wiec masz powiększone węzły chłonne, to na pewno rak. Jesteś zmęczony? Tarczyca. Jazda trwała w najlepsze, Pani H. osiodłała konika Google i za pośrednictwem moich rąk wpisywała objawy, a Google usłużnie podsuwał coraz to nowe diagnozy. Zazwyczaj nieprzyjemne i rzadko uleczalne. Ale dało się z tym żyć.
A potem zaczęły się stresy dorosłego życia. Jakieś kłótnie o pierdoły w związku. Pogorszenie się warunków w pracy z której byłem cholernie dumny a potem jej utrata. Góra zmartwień coraz bardziej rosła. Nie ogarniałem jej, reagowałem agresją w stosunku do moich bliskich, za każdym razem jak miałem możliwość upijałem się. Zapisałem się co prawda do psychoanalityka, pochodziłem 2 miesiące na sesje, wyciszyłem się trochę i ja rzuciłem.
Niestety, trzy tygodnie temu, podczas wizyty na basenie miałem atak paniki. Wtedy nie wiedziałem że to atak czegokolwiek, raczej myślałem że śmierć we własnej kostuszej osobie przyszła mnie przegarnąć. Jakoś dopłynąłem do brzegu, postałem, kołatanie serca w miarę się uspokoiło, powiedziałem kumplowi z którym tam byłem że miałem atak paniki i pojechaliśmy do domu. W domu poczułem się lepiej bo miałem możliwość się wygadać (mam wspaniałą i wyrozumiałą kobietę). Na następny dzień zadzwoniłem do swojej psychoanalityczki i powiedziałem że tak i tak, to i to się dzieje, źle mi z tym i co mam robić? Wieczorem przed wizytą znowu mnie namówili na basen. Pojechałem sobie i jako takiego ataku nie miałem (nie było tętna dwieście, spoconych dłoni i umrę za chwilę) ale i tak czułem się tam bardzo-bardzo niekomfortowo. Bałem się tego, że będę miał atak i nakręcałem się a potem powstrzymywałem żeby go nie dostać. Wizyta przebiegła pomyślnie, poczułem się po niej lepiej. W tym tygodniu z kolei miałem rozmowę o pracę, którą oczywiście się stresowałem. Nie było tak źle, choć podczas rozmowy musiałem sobie powtarzać, że wszystko jest w porządku żeby mi nie odwaliło. Nie odwaliło. Dzień przebiegł pomyślnie. Wczoraj zaś mnie dopadło w autobusie (zrezygnowałem z samego myślenia o prowadzeniu auta), których jechałem do analityczki. Dopadło mnie tak jak nigdy. Atak trwał ponad godzinę i nawet obecność mojej psychoanalityczki ledwo pomagała. Kolejny atak miał miejsce dzisiaj. Nie tak mocny, udało mi się go opanować.
Obawiam się tego, że te ataki całkowicie uniemożliwią mi normalne funkcjonowanie. Zamierzam wybrać się w najbliższej przyszłości do psychiatry, bo wydaje mi się, że terapia plus leczenie farmakologiczne będą o wiele bardziej skuteczne niż same rozmowy na kozetce. Poza tym leki wydają się jakimś wentylem bezpieczeństwa (na zasadzie będzie źle, to wezmę pixa i będzie dobrze).

A teraz reasumując i kończąc: trawa nie spowoduje żadnych chorób psychicznych, ona po prostu pootwiera zamknięte drzwi w naszym umyśle. Z tym że niektóre z nich w mojej skromnej opinii powinny pozostać zamknięte, bo brak w nich judasza i nie wiadomo co jest po drugiej stronie.
karolinal1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 grudnia 2017, o 14:29

17 lutego 2018, o 02:45

Wiem, że każdy jest inny ale mi najłatwiej poszło ogarnianie ataków paniki :D zaczęłam po prostu robić nerwicy na przekór, ona mi mówiła żebym np nie szła się spotkać ze znajomymi? Ja szlam z nastawieniem ze niech mi robi wszystko ale nie zniszczy mi życia towarzyskiego chocbym miała zejść na zawał w restauracji. I tak toczyło się to 2/3 miesiące, i non stop konsekwentnie nie podawałam się i chodziłam gdzie się da, i przeszło :D teraz od niedawna odczuwam niepokój u znajomych ale po pierwsze wiem ze to normalne i nie robię z tego tragedii po drugie wiem ze moja głowa trochę mi podsuwa ten niepokój bo skojarzyła ze pare razy u tych właśnie znajomych zle się czułam i teraz sama to powoduje :D jest to nieprzyjemne ale spoko, pobędzie sobie i pójdzie w cholerę
ostatniagranica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 16 lutego 2018, o 17:47

17 lutego 2018, o 03:15

Niestety, cytując Grabaża: "moja silna wola pierwsza lepsza k****, puszcza się i łajdaczy". W sumie jutro będę miał dobry test. Są urodziny mojego przyjaciela i mamy zaplanowane wyjście do knajpy. Mam nawet kupiony dla niego prezent. Jeśli znajdę jakąś wymówkę żeby nie iść, to będzie oznaczało, że jest na prawdę źle.
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

17 lutego 2018, o 09:30

Marichuana nie powoduje chorób psychicznych ale może być bodźcem do ich uaktywnienia jeśli ktoś na takowe cierpi.
Poza tym jest po prostu narkotykiem więc czy to palić kazdy musi wybrać sam.

Ty zaliczyłeś klasyczny zjazd po tym z atakiem paniki którego sie przestraszyłeś.
I to nie ma wiele wspólnego z maryśką tak naprawdę, atak paniki zawsze tak samo wyglada i pozostawia
taki lęk.
Oczywiście że będziesz mógł normanie funkcjonować i Ci to przejdzie.
Po pierwsze taki jak pierwszy już się nie zdarzy, po drugie jak sie podszkolisz w objawach somatycznych
co jest ich powodem w ataku paniki i dlaczego wystepują łatwiej Ci będzie ogarnąć sprawę.
Już wiele razy tłumaczylismy na forum objawy i co sie dzieje w ataku paniki:)
Przynajmniej ja sie starałam.
Atak paniki nie jest groźny, to tylko skumulowane napięcie które w ten sposób organizm sobie rozładował,
tylko emocje:)
I tak naprawde najlepszym lekiem jest zrozumieć co sie wtedy dzieje i dlaczego
i wychodzić z tym, nawet sobie ten atak dostać raz drugi piąty aż do znudzenia.

Czasem leczenie ataków paniki przez terapeute polega na wywołaniu ich i przezywaniu
z pacjentem aż nie zrozumie on sam że nic mu się od nich nie stanie:)
Wtedy przechodzą.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

17 lutego 2018, o 09:34

Leczenie napadów paniki

Metodę modyfikowania skojarzeń przedstawia dialog z pacjentem, który bał się omdleń i doznawał napadów paniki, gdy tylko robiło mu się słabo. Wyobrażał sobie, że gdyby zemdlał np. na moście lub w samochodzie, z pewnością wtedy by umarł.

Terapeuta: Więc boisz się, że zemdlejesz?
Pacjent: Tak, zaczynam się bać i czuję nadchodzący atak. Serce mi wali, pocę się i robi mi się duszno. Kręci mi się w głowie i wiem, że mdleję. Muszę się czegoś w porę przytrzymać, wtedy nie upadnę.
Terapeuta: Czy zdarzyło ci się kiedyś, że zemdlałeś?
Pacjent: Na szczęście zawsze zdążę w porę się czegoś chwycić lub usiąść. Poza tym unikam sytuacji niebezpiecznych, w których mogłoby mi się coś złego stać.
Terapeuta: Gdy opanowuje cię lęk, ciśnienie krwi przeważnie rośnie. Zgadzasz się z tym, że podczas napadu twoje ciśnienie krwi rośnie?
Pacjent: Wali mi serce, puls jest przyśpieszony... Tak, to znak, że moje ciśnienie rośnie.
Terapeuta: Właśnie! A ponieważ ciśnienie krwi rośnie, nie możesz zemdleć. Człowiek mdleje tylko wtedy, gdy jego ciśnienie spada.
Pacjent: To dlaczego robi mi się słabo i kręci mi się w głowie?
Terapeuta: Gdy przeżywasz silny lęk, organizm „spodziewa się” niebezpieczeństwa, dlatego przygotowuje się do walki lub ucieczki. Krew pompowana jest do mięśni i jej część odpływa z mózgu, a ty odczuwasz „kręcenie się w głowie”. To wprowadza cię w błąd i sądzisz, że zaraz zasłabniesz. W rzeczywistości ciśnienie krwi rośnie, a wtedy omdlenie jest nieprawdopodobne.
Pacjent: Nie wiedziałem o tym. Następnym razem, gdy poczuję duszność, sprawdzę puls – jeśli się nie zmieni lub będzie rósł, to mnie uspokoi, będę wiedział, że nie zemdleję.
Taka prosta zmiana sposobu rozumienia własnych sensacji cielesnych sprawia, że nawroty paniki zostają zupełnie wyeliminowane, i to bez leków. Niekiedy wystarczą 2, 3 sesje terapeutyczne, aby pacjent nauczył się rozumieć, że kołatanie serca i duszności mogą być normalnymi doznaniami.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
ostatniagranica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 16 lutego 2018, o 17:47

17 lutego 2018, o 14:42

Tak, tak wiem. Racjonalizować wszystko co się da, tym samym wypierając lęk. Łatwiej co prawda powiedzieć niż zrobić, ale będę się starał :)
Awatar użytkownika
buull2323
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 282
Rejestracja: 11 października 2014, o 00:07

14 marca 2018, o 14:21

"A teraz reasumując i kończąc: trawa nie spowoduje żadnych chorób psychicznych, ona po prostu pootwiera zamknięte drzwi w naszym umyśle. Z tym że niektóre z nich w mojej skromnej opinii powinny pozostać zamknięte, bo brak w nich judasza i nie wiadomo co jest po drugiej stronie"


fajnie napisane, zgadzam się ;ok :roll:
"mam twarde łokcie i miękkie serce zawsze tak miałem, dziękuje Bogu za ten dar który dostałem"
"od zawsze na zawsze wiara, nadzieja i miłość"

"Życie nie po to by się śpieszyć,
Życie jest po to by się życiem cieszyć,
A kiedy w życiu gonią nas terminy,
To się nie przejmuj najwyżej nie zdążymy"

"Carpe Diem"
ODPOWIEDZ