Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nie potrafię dorosnąć...

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
kłapouszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 2 marca 2014, o 14:49

2 marca 2014, o 17:49

Witam wszystkich :)

Mam na imię Paulina i z nerwicą "kumpluję się" od 2011 roku. Chociaż jak tak pomyślę, to wszystko zaczęło się dużo wcześniej. Nie chcę pisać o objawach bo pewnie wszyscy, którzy tu są mają własny repertuar :) Szukam ludzi do pogadania i szczerze mówiąc takich, którzy rzucą parę słów wsparcia, bo niestety znowu czuję się jakbym tańczyła nad przepaścią i boję się, że znowu wpadnę w pętle strachu (nie wiadomo, który już raz :/). Od lipca nie biorę leków (byłam chyba na trzech różnych w sumie), przez cały okres choroby korzystam z pomocy terapeutycznej (bardziej lub mniej regularnie). Generalnie mam problem z wejściem w dorosłość (a zaraz kończę 24 lata...), nie bardzo wiem co chcę robić w życiu i dużo za bardzo przejmuję się innymi ludźmi :/ Czasem czuję się, jakbym wymyślała problemy i mam poczucie winy że inni mają gorzej - mają rodziny, dzieci, kredyty, są odpowiedzialni za dom...A ja czuję się jakbym się zatrzymała na rozwoju 10-latki. Mam zresztą wrażenie że jako dziecko byłam dużo bardziej samodzielna niż teraz. Okej, na razie tyle ode mnie, jakby ktoś chciał pogadać to zapraszam :)
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

2 marca 2014, o 17:50

a ja na razie Cie po prostu witam :)
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
kłapouszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 2 marca 2014, o 14:49

2 marca 2014, o 18:34

hehe dzięki za powitanie :)
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

2 marca 2014, o 19:25

Cześć Kłapouszko! Witaj serdecznie na forum. :)

Moim zdaniem dorosłość jest przereklamowana, to tylko definicja. Dorosłość nam się przytrafia, bo od roku naszego urodzenia do teraz mija sporo czasu, ale każdy czasem czuje się zagubiony "jak dziecko", nie wie w którym kierunku ma iść w życiu, albo nie ma siły się użerać ze stosem obowiązków. 24 lata brzmią groźnie bo niby to dużo, ale zauważ, że jednak dalej jest to początek funkcjonowania w tzw. dorosłym świecie. Niewielu jest ludzi, którzy rodzą się z kierunkowskazem skierowanym w jakimś kierunku, nie dla każdego jest oczywiste co chce robić. Niektórym odkrycie tego zajmuje sporo czasu, inni myślą, że chcą czegoś, a potem okazuje się, że zmieniają zdanie. Także nie przejmuj się tym tak. Życie to nie film, do którego piszesz scenariusz do zakończenia szkół, a potem go realizujesz. Trzeba moim zdaniem dać sobie więcej luzu, zrozumieć, że czasem trzeba poeksperymentować czego się chce, zbadać różne możliwości. Poza tym, pamiętaj, że w przypadku nerwicy nasz wewnętrzny kompas jest jeszcze bardziej rozregulowany, więc może to potęgować uczucie zagubienia w życiu. Ale grunt to nie robić sobie za dużej presji... Uszy do góry. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
k.karo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 2 marca 2014, o 19:30

2 marca 2014, o 19:36

Jak tak czytam, twoją wypowiedź to jak bym w pewnym stopniu widziała odbicie siebie. Mimo że mam 20 lat mam podobny problem, nie umiem się usamodzielnić ciągle ktoś mi musi pomagać nie umiem dorosnąć. Pamiętaj musimy być silne! wiem że łatwo mówić bo nerwica potrafi wykańczać... nie patrz na innych każdy ma swoje problemy i są one tak samo ważne, jednak musimy jakoś z nimi walczyć. Ja aktualnie uczęszczam na psychoterapię i jestem na lekach które co na razie są mi zmieniane bo nie mają większego wpływu... . A to twój lekarz przerwał Ci podawanie leków?
kłapouszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 2 marca 2014, o 14:49

19 marca 2014, o 12:52

hej, dzięki za odpowiedzi :)

k.karo tak, zejście z leków było ustalane z lekarzem, przez około 3 miesiące brałam już mniejszą dawkę i w tym czasie udało mi się zaliczyć sesję przyzwoicie i nawet na dość dużym luzie jak na mnie Oo. Tylko mam problem z mamą...cały czas mieszkam z nią i bratem (rodzice są po rozwodzie) i ona chyba cały czas uważa mnie za dziecko :/ (chociaż może sama się tak zachowuję, sama już nie wiem). Ona jest pielęgniarką i niestety wierzy tylko w leki, chemie a w psychoterapię nie (chociaż jej sama by się przydała na 100%). Ja byłam cała happy że mogę w końcu zejść z prochów, że jestem na tyle silna żeby dać sobie rade bez nich, a mama zaczęła za mną chodzić i krakać że robię sobie krzywdę i zobaczę co sobie narobię (pełen support kurde :/). I tak jest cały czas jak mam gorszy humor, ostatnio usłyszałam że mnie ubezwłasnowolni bo nie chcę sama zacząć brać znowu leków -_-'' Nie wiem, do psychiatry chodzę raz na 3 miesiące i podobno robię dobre wrażenie, pani lekarz mówi że owszem mam ciężki okres ale mam wszelkie środki żeby je pokonać i znam mechanizmy radzenia sobie z lękiem...W sumie to prawda, nie wiem który to już nawrót a ja znowu wpadam w te same schematy, to strasznie frustrujące...Jestem teraz na III roku studiów i powinnam pisać licencjat, dodatkowo pracuję (być może za dużo nawet :P) ale teraz miałam 3 tyg. takie że przez większość czasu siedziałam w domu. Ogólnie wolny czas mnie przeraża, niby jest chwila żeby odpocząć a ja świruję już nie pierwszy raz. No ale nic, muszę dalej chodzić na terapię a za 2 tyg. mam wizytę u pani psychiatry, zobaczę co mi powie.

-- 19 marca 2014, o 12:52 --
Hej, czy wy też macie teraz jakiś gorszy okres? Czy ma na was wpływ np. pogoda? Już sama nie wiem, od paru tygodni moje zawroty głowy robią się nie do zniesienia, poddałam się trochę dzisiaj (nie poszłam na zajęcia na uniwerku...) bo wczoraj jak poszłam do pracy to myślałam że już naprawdę zejdę :/ (heh nie wiem który raz już tak myślałam :P). Wieczorem strasznie się nakręciłam, nie mogłam się uspokoić, w nocy budziłam się parę razy z uczuciem lęku (a dotąd problemy ze snem miałam tylko na początku choroby, tak to jestem straszny śpioch i jak zachce mi się spać to nie ma mocnych). Cały czas nie biorę leków, ale nie czuję się pewna tej decyzji. Z drugiej strony, nawroty zdarzały mi się i w czasie brania leków, więc to tylko podkreśla, że nie w tym problem. Tylko mama cały czas nie daje mi spokoju :/ Ja jej mówię że tych leków raczej nie bierze się całe życie, a ona i tak wie swoje, że bez nich wyląduję w końcu w zakładzie. Niby się jej stawiam, kłócę się, ale cały czas czuję jakby mnie w środku dziubała rozżarzonym rusztem...Cały czas chodzę na psychoterapię, ale zmieniłam terapeutkę (nigdy nie byłam na terapii stricte poznawczo-behawioralnej, znalazłam babkę która przyjmuje 10 min ode mnie). Poprzednia chyba bardziej skupiała się na rozwiązywaniu konfliktów wewnętrznych i moich przekonań. Tylko czuję się jakaś zblokowana, od września jak chodzę to jakoś słucham, płacę, a pół godziny po sesji potrafię zapomnieć jakie miałam wykonywać zadania (może jakoś podświadomie to odrzucam?? :/) Poza tym naszła mnie dzisiaj jeszcze inna myśl, mianowicie, że mogło mnie najść akurat teraz, bo kończę jakiś etap (teraz studia). Jak tak sobie zaczęłam przypominać, to przy każdym końcowym etapie edukacji czułam się zupełnie zagubiona. Kończąc gimnazjum w ogóle nie interesowały mnie oceny końcowe, w ogóle się nie uczyłam do egzaminu (a dostałam max punktów za część humanistyczną, lol :D), liceum wybrałam na chybił trafił, do matury też w sumie się nie uczyłam i jak odbieraliśmy wyniki to nie chciałam otworzyć koperty (zrobił to za mnie kumpel). Przy okazji nauczyłam się, że niskim nakładem pracy wszystko mi uchodzi na sucho (co w sumie nie jest takie dobre i wywołuje u mnie poczucie winy), ale to nie zmienia faktu, że jak mam podjąć jakąś ważną decyzję życiową, to ogarnia mnie po prostu jakiś paraliż. Niby mam jakieś cele życiowe nawet wypisane, więc czemu jak mam zrobić coś, co mnie do nich przybliży to wymiękam? Może naprawdę po prostu jestem leniwa, jak mi całe życie moja rodzinka powtarza :/ Czasem jak wieczorem lepiej się poczuję i kładę się spać, to mam taką ufność, że jutro rano wstanę i będę się dobrze czuć, a czasem tak jak wczoraj kładę się i chyba po cichu mam nadzieję że już się nie obudzę. Może ktoś miał podobną sytuację, bo ja już wymiękam chyba powoli.
Awatar użytkownika
wawe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 13:34

19 marca 2014, o 14:42

Ja mam czasem lepsze, czasem gorsze okresy - pare miesięcy lepiej potem tydzień gorszy...przy gorszej pogodzie tez gorsze samopoczucie,

Zawsze jak wychodze z pracy czuje sie lepiej, ogólnie wole wieczór od rana - tak jest przy nerwicach
Awatar użytkownika
bujajca_w_oblokach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 30 marca 2014, o 22:58

31 marca 2014, o 00:01

Hej , jestem Klaudia niedługo kończę 23 lata i mam podobny " repertuar" problemów co Ty. Nerwica to moja codzienność ,a dorosłość to dla mnie coś naprawdę odległego. Bo dorosłość to dla mnie równa się odpowiedzialność , wzięcie życia za rogi , za ręce czy za nogi , jak kto tam chce , myślenie o przyszłości, a ja ciągle grzebie się w przeszłości. Pozdrawiam Cię i jak coś to pisz na PW czy jak Ci tam wygodnie:)
" Niby nic nie dzieje się, niby jestem, niby nie"
kłapouszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 2 marca 2014, o 14:49

15 czerwca 2014, o 13:13

Hej, jak Wam się układa życie? Starałam się wprowadzić w życie rady, które otrzymałam na ty forum, z wynikami różnymi. Pisałam na tym wątku, że mam problem z wejściem w dorosłość, niestety to nadal jest dla mnie spory problem. Jak teraz o tym myślę, to widzę też że to jest dla mnie jak jakiś magiczny proces inicjacji, ale może ten proces po prsotu zachodzi na podstawie działań które podejmujemy, może myślenie wstedy zmienia się na podstawie doświadczeń. Tak w dużym skrócie: udało mi się z grubsza pozaliczać prawie wszystko na studiach (w tym egzamin z niemieckiego o którym jęczałam chyba na innym wątku ;), bywało lepiej, gorzej i tragicznie, ale próbowałam płynąć i w sumie jestem dumna że nie poddałam się lękowi jak 3 lata temu i nie rzuciłam wszystkiego, uciekając. Jestem już na końcówce, została mi tylko obrona w połowie lipca. Niby wszystko fajnie, ale właśnie teraz dopadło mnie to dziwne uczucie, jakby wszystko było szare i nasiły mi się dawne lęki (przed uduszeniem się, nagłą alergią) - sądziłam, że co jak co ale te będę umiała od razu zracjonalizować, a tu bęc. Czy możliwe, że po okresach wzmożonego wysiłku i stresu mój organizm tak reaguje? W sumie któryś raz już się tak dzieje, że jak mam mniej zajęć i ogólnie nie ma sie o co "zahaczyć", to wpadam w taką czarną dziurę, apatię, brak mi sił do rozpoczęcia nowych wyzwań, realizacji celów itd. Wiem, co mam robić: odpuścić, nie rzucać się, nie walczyć, dać temu przepłynąć, ale momentami jakbym nie umiała, czasem prawie fizycznie czuję jak w moim ciele szamocze się napięcie...Nadal nie wiem, co chcę dalej robić w życiu, na nic nie umiem się zdecydować, tak strasznie zazdroszczę ludziom, którzy wiedzą, co ich nakręca i mają plan na życie...Ja czuję się kompletnie zagubiona, plus naciski ze strony rodziny że mam już 24 lata a nadal nie jestem samodzielna i wysiadam :/ Chodzę cały czas na terapię ale ja chyba nie jestem w stanie uwierzyć w nowe przekonania, ktore tam wypracowuję: cały czas czuję się, jakbyśmy mówiły o kimś innym, więc w sumie jak mam się zmienić. Nie wiem, może ja naprawdę jestem po prostu leniwa i jest mi za wygodnie na garnuszku u mamusi...:/
rexexy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 15 czerwca 2014, o 16:16

16 czerwca 2014, o 16:31

mam chyba taki sam problem...od miesiaca straszny stan w glowie bo nigdy nie doroslem i boje sie tego...
zagubiona1991
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 13 października 2014, o 05:53

13 października 2014, o 06:16

O jejciu jak bym czytala prawie o sobie hej
Mam 23 l ale czuje sie jak "dorosla kobieta zamknietaw ciele malutkiej dziewczynki "
....:( i jest mi z tym tak strasznie zle nie potrafie dorosnac mam wrazenie ze jestem jakas inna takie nie udanie zyciowe.Mam potrzebe wielka sie przytulac boje sie wejsc w dorosle zycie,boje sie ze gdy zaczne byc dorosla to inni przestana mnie kochac.Mysle ze to jest tez przesto ze nie mam mamy od dziecka i nie mial mi kto tej milosci dac. Tata tez umar szybko mialam cieszkie zycie.Mam strasznie slaba psyhike a co najgorsze boje problemy sie naglebiaja .... normalne czynnosci sprawiaja mi trudnos..... wszyscy maja juz swoje rodziny albo chociasz milosci a ja mimo tego ze mam duzo okazji do poznania kogos fajnego nie potrafie uciekam Oj duzo by tu pisac ale cieszy mnie fakt ze nie jestem z tym sama bo myslalam ze tylko ja taka jestem. Jestem otwarta na rozmowe jaj by chcial ktos popisac sie poprostu zwierzyc pozdrawiam :)
duzolicze
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 13 grudnia 2014, o 14:28

13 grudnia 2014, o 15:39

Hej :) Ja mam 25 lat i czuję to samo co Ty...mam wrażenie, że zamiast dorastać czuję się coraz młodziej...Zerwałam z chłopakiem po kilkuletnim związku bo...chcę wrócić do życia sprzed kilku lat...imprezy, znajomi itp... Oczywiście trochę się rozczarowałam, bo znajomi się pozmieniali, wyjechali, założyli rodziny i to już nie to samo... Czasem wydaje mi się, że też kiedyś byłam bardziej samodzielna...trochę się uzależniłam od tego chłopaka z którym byłam, bo mimo tego że był młodszy to był bardziej ogarnięty ode mnie i jak gdzieś z nim szłam coś załatwić to zawsze mówiłam, że to on ma mówić do kogoś tam, bo się wstydzę, a co jeśli ta osoba powie mi coś, czego nie zrozumiem, to wstyd taki, że hoho :/ Czasem myślę, że jestem jakaś zacofana, bo proste słowa są dla mnie bardzo nieznane i zawsze mi głupio spytać co ono oznacza i nie umiem odpowiedzieć czasem na pytanie :/
Sausage
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 4 grudnia 2014, o 10:57

13 grudnia 2014, o 19:27

Hehe, widzę, że tu sporo nas się zgromadziło. Sama jestem w podobnym wieku do Was i też się trochę czuję zagubiona, nie wiem, co chcę robić w życiu, a najgorsze, że nie mam ukierunkowania żadnego, żadnego planu, przez co mam wrażenie, że dryfuję trochę bez celu i bezpowrotnie marnuję czas. Inni mniej więcej wiedzą, do czego dążą przynajmniej zawodowo, wyznacza im to ścieżka edukacji. Większość moich rówieśników studiuje. A ja się wybiłam z tego rytmu, rzuciłam niestety studia i jestem na tą chwilę bezrobotna i bez wykształcenia. Więc nieciekawie... Ale od stycznia zaczynam jakąś tam pracę, więc może tam się zakotwiczę. Może jeszcze jakieś kursy dorobię... Mam też swoją małą pasję, ale jej nijak nie połączę ze sposobem na życie i zarabianie, więc to raczej ma mały wpływ na całokształt mojego życia.

duzolicze co do Twojego ostatniego zdania- świetnie to rozumiem, też tak czasem mam, przez to nie znoszę załatwiać różnych spraw, bo boję się, że wyjdę na jakąś kosmitkę :shock:
Kielbasa, sosydż
abelarda
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 155
Rejestracja: 6 maja 2014, o 20:25

14 grudnia 2014, o 13:59

A kto w dzisiejszym swiecie potrafi....na dorastanie tez sa potrzebne doswiadczenia i czas. Wszystko co nas zle spotytka to jest dorastanie. Samo zycie i tyle w temacie.
Awatar użytkownika
agaa
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 177
Rejestracja: 17 sierpnia 2014, o 15:13

14 grudnia 2014, o 20:15

Ma, wszystko to samo, dlatego też nerwica i natręty często dotykają tej sfery dorosłego, samodzielnego życia... :roll: też nie wiem co i jak póki co, ale każdy mówi, że to samo wychodzi. Studiów też sie obawiałam, a okazało się że przeżyłam i było powiedziałabym nawet baaardzo fajnie ;)
Do the thing you fear most and the death of fear is certain.
ODPOWIEDZ