Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nie potrafię dorosnąć...

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
duzolicze
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 13 grudnia 2014, o 14:28

17 grudnia 2014, o 21:36

Sausage Ja nawet studiow nie zaczelam bo nie mam zadnych pasji niestety...a tak w ogole slabo mi nauka wchodzi, jestem strasznym leniem. Na szczescie prace mam stala ale z moim ciezkim charakterem boje sie ze kiedys moge ja stracic ale na razie nie jest zle ;) A jakie masz te pasje jesli mozna spytac?
Jola
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 18 czerwca 2014, o 14:46

30 grudnia 2014, o 13:37

Skąd ja to znam :) Lęki przed "dorosłośią" przed podejmowaniem ważnych życiowych decyzji i konsekwencji z tym związanych. Nauczyłam się żyć tak, aby nie myśleć o tym w kategoriach dorosłości, tylko następnego etapu życia - co ma być to będzie i nawet jeśli nie wiem co wybrać, to mam nadzieję, że będzie dobrze.
kłapouszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 2 marca 2014, o 14:49

18 lutego 2015, o 12:35

Hej, nie wiem czy ktoś tu jeszcze zajrzy ale nie chcę zakładać nowego tematu ;)

Jak Wam się układa, jakieś sukcesy, posuwacie się do przodu? Bo ja niestety nie bardzo...Przed chwilą skasował mi się przypadkiem cały tekst w edytorze, to chyba znak że mam mniej się nad sobą użalać :D Powiem Wam, że byłam od listopada 3 miesiące na terapii grupowej na oddziale dziennym (mieliśmy po 2 sesje od pon-pt). W sumie jestem zadowolona, bo poznałam bardzo fajnych ludzi i mieliśmy bardzo dobrych terapeutów, którzy byli bardzo dociekliwi i naprowadzali nas na szukanie odpowiedzi w sobie, żadnych gotowców ;) Ale...dobra, zdałam sobie sprawę z (przynajmniej niektórych) moich problemów i schematów, tzn. z czego wynikają, czemu służą itd. Rozgrzebałam wszystkie swoje najgorsze przeżycia na wszystkie strony (oczywiście okazało się że to, z czym niby przyszłam to był tylko pikuś, tylko nie chciałam wracać do tego co boli). Objawy wróciły mi na 100 albo nawet i 120% - napady paniki miałam silne na początku choroby, może ze 2-3 w zeszłym roku - teraz miałam przez pewien okres kilka dziennie, plus myśli natrętne i lęki prawie naokrągło, niestety dalej się utrzymują. Terapię skończyłam 2 tygodnie temu i teraz właściwie jedyne wyzwanie jakie sobie stawiam to praca (udzielam korepetycji, średnio po 2-3h dziennie), ale mam problem nawet z tym...tzn. nie z samą pracą, tylko z tym że wchodząc na lekcje mój mózg dostaje alarmu że co jak zaraz mi się coś stanie (zazwyczaj że zemdleję/zacznę się dusić/zacznę wymiotować) i mam ochotę uciekać, nie daję sobie przyzwolenia żeby ktoś zobaczył że coś jest ze mną nie tak, więc udaję...wiem, że to wynika z braku zaufania do ludzi (że kogoś obrzydzę, sprawię kłopot, zdenerwuję) i z mojej potrzeby kontroli wszystkiego co się dzieje, głównie sygnałów z ciała. Nie wiem naprawdę co mam robić, czy zostawić te korki (a mam tego sporo i chyba za bardzo się przywiązuję do ludzi, poza tym część dzieciaków to dzieci znajomych rodziców, więc głupio by mi było w środku roku zrezygnować...), Poza tym to jest jednak łatwa kasa, a ja w sumie lubię uczyć, więc sama już nie wiem czego chcę :/ Nie wiem, na razie nie widzę innej możliwości niż zmuszanie się do wychodzenia i próbowanie być bardziej otwartą na ludzi - patrzeć w twarz, próbować zagadywać nawet o głupotach no i tłumaczenie sobie, że przecież na pewno ktoś by mi pomógł, nawet jak będę wśród obcych. Cały czas mam w głowie słowa terapeutów, żeby zastanowić się nad czym czego ja chcę, ale co jak ja po prostu nie wiem :/?

Mam nadzieję, że jednak ktoś to przeczyta, bo bardzo by mi się przydał teraz kontakt z kimś, kto rozumie takie stany. Jak ktoś ma ochotę to niech pisze też na priv, teraz mam więcej czasu więc na pewno odpiszę :)

Pozdrawiam, Paulina
Awatar użytkownika
Jerry
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 835
Rejestracja: 14 stycznia 2015, o 17:12

18 lutego 2015, o 12:53

Jeżeli zostawisz korepetycje z powodu lęków to chyba jednak wiele nie wyniosłaś z tej terapii :D Piszę serio - ok, rozgrzebałaś swoją przeszłość, znasz fundamenty swoich lęków, ale najważniejsze powinno być dla Ciebie tu i teraz. A tu i teraz masz te pieprzone lęki i jeżeli im uwierzysz i się poddasz to dopiero będzie katastrofa :)

Przeczytaj historie odburzania Victora i Divina (do tego posłuchaj ich nagrań, nawet kilka razy) bo to najlepsze kompendium wiedzy praktycznej jakie masz w zasięgu ręki i w dodatku za darmo.

Rozumiem, że czujesz się słaba, że lęki są koszmarne, ale to tylko wytwory Twojego umysłu i tylko w Twoim umyśle jest klucz do ich pokonania. Nie chodzi o to, żebyś się spinała i coś ukrywała. Chodzi o to, żebyś je zaakceptowała, żebyś zrozumiała że to tylko fantazje, a nie żadne realne zagrożenie.
Nowa dostawa kozich racic z hodowli ekologicznej na Podkarpaciu. Kilogram świeżych, całych - 19 zł/kg. Kilogram świeżych, drobno mielonych - 23 zł/kg.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.
kłapouszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 2 marca 2014, o 14:49

18 lutego 2015, o 15:08

Nie wiem, wydawało mi się, że już trochę się nauczyłam przełamywać przez te parę lat, ale i tak każdy dzień to od nowa ta sama jazda :/ nie wiem, może za bardzo się wkręcam po tej terapii w analizowanie przyczyn tego czemu tak myślę i się czuję, może za bardzo sobie zaczęłam odpuszczać, rezygnować z niektórych rzeczy mówiąc że po prostu nie mam na coś siły...Najgorsze jest to że milion razy już miało się coś stać i oczywiście nic się nie stało, na pewno to znacie ;) Czytałam dużo o tzw. "metodzie płynięcia" czy po prostu odpuszczeniu - najwyżej się stanie, zemdleje, zwymiotuję przy ludziach - niby bywa, ale czemu czasem da się to olać a czasem mózg traktuje to jak pewnik, jak przepowiednię :(? Ciężko z tym żyć, nie wiem, może ja po prostu jestem leniwa i ciągle czekam na gotowe rozwiązanie, dzień w którym mnie cudownie coś "uzdrowi", a przecież wiem że sama muszę na to zapracować :/ ale dzięki za słowa wsparcia, pozdrawiam ;)
Awatar użytkownika
munka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 581
Rejestracja: 22 sierpnia 2014, o 18:06

18 lutego 2015, o 15:11

kłapouszka pisze:Nie wiem, wydawało mi się, że już trochę się nauczyłam przełamywać przez te parę lat, ale i tak każdy dzień to od nowa ta sama jazda :/ nie wiem, może za bardzo się wkręcam po tej terapii w analizowanie przyczyn tego czemu tak myślę i się czuję, może za bardzo sobie zaczęłam odpuszczać, rezygnować z niektórych rzeczy mówiąc że po prostu nie mam na coś siły...Najgorsze jest to że milion razy już miało się coś stać i oczywiście nic się nie stało, na pewno to znacie ;) Czytałam dużo o tzw. "metodzie płynięcia" czy po prostu odpuszczeniu - najwyżej się stanie, zemdleje, zwymiotuję przy ludziach - niby bywa, ale czemu czasem da się to olać a czasem mózg traktuje to jak pewnik, jak przepowiednię :(? Ciężko z tym żyć, nie wiem, może ja po prostu jestem leniwa i ciągle czekam na gotowe rozwiązanie, dzień w którym mnie cudownie coś "uzdrowi", a przecież wiem że sama muszę na to zapracować :/ ale dzięki za słowa wsparcia, pozdrawiam ;)

mam takie same odczucia, co do lenistwa. tez czuje, ze czekam, az cos sie samo stanie, albo ktos cos za mnie zrobi i bedzie git...ech.
kłapouszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 2 marca 2014, o 14:49

19 lutego 2015, o 14:23

Tylko że teraz to wywołuje poczucie winy, bo są wymagania z zewnątrz że mam JUŻ 25 lat i powinnam być ustatkowana, mieć stałą pracę itd...Strasznie mnie to wkurza...Kiedyś może faktycznie byłam leniwa, ale nie miałam raczej wyrzutów sumienia z tego tytułu, chyba łatwiej też mi się odpoczywało. Teraz mam duże problemy żeby sobie odpuścić i odpowiednio się zrelaksować. Nie wiem, wydaje mi się że jakoś opanowałam przełamywanie tych lęków - wczoraj np. bardzo źle się czułam, mam w tym tygodniu straszne zawroty i uciski w głowie i od razu jest mi niedobrze i boję się omdlenia, ale mimo wszystko poszłam na 4h na korki, chociaż idąc tam prawie płakałam...Jakoś mi się udało przeprowadzić dialog wewnętrzny i wytrzymałam, nawet dość dobrze się nastroiłam i ignorowałam większość myśli natrętnych. Tylko że dzisiaj jest od nowa to samo, masakra z tymi zawrotami...dałam się mamie wyciągnąć na siłownię i jakoś przeżyłam ale cały dzień źle się czuję, ciągle znowu myślę o tym że będzie jeszcze gorzej i co jak trzeba będzie wzywać karetkę :/ A jeszcze jadąc na siłkę widziałam na ulicy laskę która chyba zasłabła i właśnie przyjechała po nią karetka, cóż za zbieg okoliczności :P Najgorzej jak zaczynam widzieć inne tło objawów somatycznych niż same nerwy, np. teraz jestem przed miesiączką no a słyszy się czasem że kobiety mdleją z tej okazji czy coś, niestety to wystarczy żeby moje wizje stały się dla mnie dużo bardziej prawdopodobne :/ Albo zaczynam myśleć że zazwyczaj mam dość niskie ciśnienie i że to też chyba sprzyja omdleniom...Ciężko się zmobilizować do czegokolwiek z takim samopoczuciem, od razu wszystko naokoło wydaje się człowiekowi szare i złowieszcze ech...
maaary
Świeżak na forum
Posty: 1
Rejestracja: 17 lipca 2015, o 14:19

17 lipca 2015, o 14:30

Witajcie! Czy ktoś tu jeszcze zagląda? Znalazłam ten temat i postanowiłam napisać gdyż zmagam się dosłownie z tym samym. Najgorsze jest to, że ja skończyłam 25 lat... czuję się jak dziecko zamknięte w dorosłym ciele... Skończyłam studia, szukam pracy ale idzie mi to jak krew z nosa... Mieszkam nadal z rodzicami, gdyż żeby się usamodzielnić potrzebna praca... Najgorsze jest to, że zmagam się z nerwicą natręctw. A niestety odkąd nie mam nic do roboty, nie mam żadnego celu, nie widzę swojej przyszłości bardzo mi się pogłębiają objawy. Do tego stopnia, że zamykam się w domu i nie jestem normalnie funkcjonować... Zaczęłam się leczyć, za niedługo zacznę też terapię grupową. Może coś pomoże.. Jednego jestem pewna. Zrobię wszystko by w końcu zacząć normalnie żyć... Gdyby ktoś miał ochotę porozmawiać to piszcie...
anonimus1616
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 17:56

2 sierpnia 2015, o 23:27

u mnie to samo, mam 24 lata a czuje, że moje życie stoi w miejscu, chciałabym znaleść jakąś prace teraz na wakacje ale kończy się na wysłaniu cv, parę razy dostałam odp ale nie poszłam na rozmowe, próbuje sobie tłumaczyć, że może mi się spodoba ta praca i będe chętnie tam chodzić ale nie jestem w stanie przełamać strachu, czuję się jak w klatce:(
Awatar użytkownika
Jerry
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 835
Rejestracja: 14 stycznia 2015, o 17:12

3 sierpnia 2015, o 01:02

A nie macie czasem nadopiekuńczych rodziców?
Nowa dostawa kozich racic z hodowli ekologicznej na Podkarpaciu. Kilogram świeżych, całych - 19 zł/kg. Kilogram świeżych, drobno mielonych - 23 zł/kg.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.
anonimus1616
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 17:56

3 sierpnia 2015, o 07:25

ja miałam trochę nadopiekuńczą mame
Awatar użytkownika
munka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 581
Rejestracja: 22 sierpnia 2014, o 18:06

3 sierpnia 2015, o 13:32

ja mam 32 lata i czuje sie jak dziecko..wciaz wymowki z szukaniem stalej pracy , wciaz nie wiem co chce robic, nic mi nie pasuje, podejmowanie decyzji to dla mnie koszmar..boje sie wyzwan i odpowiedzialnosci..wkurza mnie to okrutnie..mam bardzo niska samoocene i wciaz kontroluje siebie..wszystko przez to, ze boje sie odrzucenia..nie wiem czemu to dla mnie taka katastrofa..
vikster92
Świeżak na forum
Posty: 1
Rejestracja: 5 sierpnia 2015, o 21:18

6 sierpnia 2015, o 01:30

A nie macie czasami wrażenia, że może wynieśliście takie przekonanie/typ postepowania z dziecinstwa?
Między innymi ten temat ostatnio został rzucony podczas wizyty u mojego psychologa. Jakoś w rozmowie zostało mi uświadomione, że rodzice nie potrafili rozwiązać moich problemów (kilku za które powinni sie zabrać oni a nie ja jak sie okazuje). Razem z terapeutką stwierdziłyśmy, ze byc moze ja teraz powielam tę ich bierność w postawie.
Osoba dorosła, w moim odczuciu, to osoba nastawiona na działanie oraz zdolna podejmować decyzje w życiu. Niestety ja mam problem z tym, a przede wszystkim z uzależnianiem swojego dzialania od decyzji innych.
Byc moze jestem teraz taka, ponieważ kiedyś nikt mi nie pokazał, że można aktywnie (i byc moze uparcie) podchodzic do zycia, zamiast biernie czekac az problemy przestana istnieć? Uwielbiam moja mame, ale to nie oznacza, ze nie miala prawa zrobic tych kilku błędów w moim wychowaniu..
No ale to jest tylko teoretyzowanie na podstawie ostatnich rozmow.
A Wy? Jakie macie odczucia wobec tego? Skoro borykacie się z tym problemem to też może bierna postawa rodzica przy Waszych problemach za młodu nauczyła Was takiego postępowania względem życia?
Bardzo mnie to ostatnio nurtuje :))
Pozdrawiam!!
helpmi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 535
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43

6 sierpnia 2015, o 11:56

Oczywiscie ze moze byc taki powod, taka przczyna jak i zapewne pare innych.
Na szczescie przyczyna jakakolwiek by nie bylo, nie zmienia kwestii odpowiedniego dzialania na to, czyli po prostu uzyskiwania doswiadczen ktorych sie nie nauczylismy do tej pory.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

6 sierpnia 2015, o 18:11

Vikster92, myślę, że to jest cenna uwaga, rodzina, osoby które nas wychowują są tymi, które jako pierwsze nas socjalizują w świecie i też nie mamy innych punktów odniesienia , szerszej perspektywy, oprócz tego, że obserwujemy ich zachowania, i mimowolnie również naśladujemy. Także, racja, warto jest przyjrzeć się , nazwijmy to roboczo, modelowi dorosłości we własnej rodzinie, żeby sobie uświadomić, że taki właśnie przykład czerpaliśmy na samym początku i dlatego tak mocno się w nas to zakorzeniło.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ODPOWIEDZ