Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nie nerwica, nie depresja, a... dystymia?

Dział poświęcony depresji, dystymii, stanom depresyjnym.
Zamieszczamy własne przeżycia, objawy depresji i podobnych jej zaburzeń.
Próbujemy razem stawić temu czoła.
ODPOWIEDZ
Wiedźma
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 8 listopada 2013, o 09:18

3 maja 2014, o 11:04

Cześć ponownie
Zarejestrowałam się na forum pod koniec 2013 roku w nadziei, że znalazłam odpowiedź na pytanie dotyczące mojego stanu. Po fatalnych i wyniszczających emocjonalnie miesiącach działo się ze mną coś bardzo niedobrego- stałam się niesamowicie kłótliwa i nadwrażliwa, wybuchałam gniewem i płaczem, reagowałam przesadnie emocjonalnie, znalazłam się jakby na krawędzi załamania nerwowego. Kilka lat temu przechodziłam przez dość silny epizod depresyjny, po którym "przyplątała się" fobia społeczna. Jeszcze wcześniej (dzieciństwo, wiek dorastania) byłam po prostu zamknięta w sobie, nieśmiała, moja perspektywa była negatywnie skrzywiona. Raz było lepiej, raz gorzej.
Myślałam że tym razem borykam się z nerwicą. Jednak po przeczytaniu forum, zapoznaniu się z objawami osób cierpiących na to zaburzenie, stwierdziłam że mój lęk jest właściwie niczym w porównaniu z lękami forumowiczów. Pomyślałam- oni naprawdę cierpią, przechodzą trudny okres, a ja po prostu "już tak mam". Znamienne są słowa bliskiej dla mnie osoby "choćby nie wiem co dobrego by cię spotkało, ty nigdy nie będziesz szczęśliwa". Ale żeby nie przynudzać, w skrócie przedstawię objawy, (niektóre zaczerpnęłam ze strony o dystymii), które wypisz wymaluj opisują mnie:
-niska samoocena, brak pewności siebie
-uczucie beznadziejności i bezcelowości
-płaczliwość i drażliwość
-ogromne trudności w skupieniu się i podejmowaniu decyzji
-zanik kontaktów towarzyskich
-zarzucenie wszelkich działań, a jednocześnie złość i smutek z powodu zmarnowanego czasu
-napięcie psychiczne
-myśli samobójcze (brak prób)
-cechy osobowości z pogranicza
-stany odrętwienia
-zmęczenie samą sobą
-nieokreślony lęk
W związku z powyższymi mam następujące pytanie: czy jeśli miałam to od zawsze i jakoś z tym funkcjonuję, ba- miewam okresy stabilizacji, w których nadaję się do życia, może być mowa o dystymii? Czy jest raczej tak, że już po prostu mam taki charakter, a obniżony nastrój jest u mnie normalnym stanem? Że nie mam lęku społecznego, a jedynie jestem leniwa i tchórzliwa? Moje życie przypomina jazdę samochodem z zaciągniętym hamulcem ręcznym, jest nie w pełni efektywne, ale czy jest to powód do terapii, leków? Dodam, że nie jestem takim całkowitym smutasem i mrukiem, są zrywy kiedy czuję się "lekko", mam dość dobre poczucie humoru, zdarza mi się łapać dystans do własnego zaburzonego ja. Właściwie nie chodzi mi o szufladkowanie, przypisanie sobie konkretnego zaburzenia, ale to trochę tak, jakby nie widzieć własnego wroga, czuć jego obecność, a jednocześnie wymachiwać rękami na oślep, żeby uwolnić się od niego.
Dziękuję wszystkim którzy dotrwali do końca tych wynurzeń i jeśli to możliwe, proszę o jakiekolwiek opinie, chyba potrzebuję, by ktoś spojrzał na to obiektywnym okiem ;)
Just below my skin I'm screaming
Hubert Sadowski
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 111
Rejestracja: 15 września 2013, o 11:51

3 maja 2014, o 18:05

Witaj Wiedźma

A więc to czy cierpisz na dystymię czy inne zaburzenie - do tego musi być kontakt osobisty - z psychologiem czy psychiatrą. Przez forum nie da się postawić diagnozy. Natomiast pytasz się czy z powodu tego jak się czujesz potrzebna jest Ci terapia, czy farmakoterapia. Czy jest potrzebna farmakoterapia - to możesz ustalić z psychiatrą. Natomiast po Twoim opisie jako psycholog mogę stwierdzić, że dobrze wpłynie na Ciebie terapia - sama już zauważyłaś, że masz dokuczliwe stany emocjonalne - które nie są tak nasilone jak u niektórych osób cierpiących na nerwicę czy depresję, natomiast są one do tego stopnia nasilone, że można nad nimi pracować abyś lepiej funkcjonowała/żyła a o to właśnie chodzi.
Kontakt do mnie Psycholog Świnoujście
Na forum udzielam odpowiedzi tylko w dziale Konsultacja psychologiczna
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

4 maja 2014, o 01:21

No obiektywnym okiem patrząc to Wiedźmo droga trudno tak sobie precyzyjnie odpowiedzieć na to czy to np dystymia czy nie, bo tak naprawde widac u ciebie na pewno rozchwiania emocjonalne oraz skłonność do takich depresyjnych zachowań.
Ale jak Hubert napisał, myśle, ze tak konkretnie diagnoże to usłyszałabyś od specjalisty, który będzie znał dokładnie twoją sprawę i trochę cię poobserwował, bo z takimi objawami też nie da się tak prostu od razu rzucać myślę diagnozami.
Bo w zasadzie na pewno co, to jesteś wiedźmą skłonną do rozwiań emocjonalnych, dorastanie - zamykanie się w sobie, nieśmiałośc, może ukazywac pewną wrażliwość już pod tym względem, a mówiąc, ze po paru miesiącach fatalnych i wyniszczających działo się z tobą to coś niedobrego, pokazuje ci, że tak twoja psycha reaguje.
Psycha może reagowac różnie, może to być depresja lękowa, może nagle ukształtowac się jaklo lęk społeczny, tylko po to aby potem przyszła derealizacja i naglę lęk ni z dupy ni znad dupia ;) i nagle się to upodabnia do nerwicy :)
A wszystkiemu winne skłonności emocjonalne, które lubią w nas szaleć, szczególnie może jak coś się dzieje w życiu a my sami od zawsze byliśmy tacy jacyś "inni" jedni nieśmiali, tchórzliwi, inni leniwi, wrażliwi itp.

Czy leki? To pozostawiam tobie do rozważania bo każdy lepiej niech co do leków sam podejmuje decyzję, osobiście myślę, że jeśli się funkcjonuje i ma się chęci do zmian to moze nie są aż tak leki konieczne, bo z tymi lekami czasem się wikła sprawa, bo ich wkręcanie, odstawianie potem itd.
Ale czy na terapię? No myślę, że tak i może nawet terapii nie traktuj jako LECZENIA ale bardziej zrobienia siebie z trochę lepszej gliny aby własnie poprawiła się jakość życia, jak Hubert napisał. Terapia może bardziej ukazac pewne sprawy ale też motywować, bo nawet jeśli to jest po prostu usposobienie tchórzliwe czy leniwe to lepiej tez nie pozostawać wobec tego biernym :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Wiedźma
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 8 listopada 2013, o 09:18

4 maja 2014, o 09:42

Wielkie dzięki za odpowiedzi
No to jest fakt, że w zasadzie wszystko rozbija się o te cholerne emocje- rozchwiane, nieadekwatne, przesadne. Dawniej tez nie było różowo, ale jakoś potrafiłam je w sobie tłumić, przykre wydarzenia przechodziłam "na zimno", dystansując się od nich. A teraz czuję się jak mięczak bez skorupki, byle co potrafi mnie wyprowadzić z równowagi, mały problem urasta do rozmiarów king konga :? Przyznam, że swojego czasu pomogły mi wasze artykuły, ale potem poddałam się złym emocjom, tak jakbym nie widziała sensu w poprawie jakości swojego życia. Tym bardziej wkurza mnie fakt, że jeszcze dwa tygodnie temu miałam okres remisji, pełen luz i spokój, myślałam że w końcu doszłam ze sobą do ładu. A tu nagle jeeeb- jedna głupia sytuacja i rozbiłam się na milion kawałków. Zerowa odporność na stres plus brak jakichkolwiek pozytywnych myśli czynią ze mnie kogoś, kim być nie chcę. Słabą, lękliwą niedojdę :!!!: Tak jak Victor piszesz, chciałabym być z "lepszej gliny", ale garncarz ze mnie marny :(:
Mam podobne zdanie co do farmakologii- póki da się żyć, póty stronię od wesołych tabletek, ale o terapii zaczynam myśleć całkiem poważnie. Tyle tylko, że forum daje pewną anonimowość, a gdy pomyślę że mam się otworzyć i stanąć twarzą w twarz z człowiekiem, który zacznie wywlekać wszystkie te brudy ze mnie, to rodzi się we mnie dylemat czy to nie przyniesie większej szkody niż pożytku.
Just below my skin I'm screaming
Awatar użytkownika
matolek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 186
Rejestracja: 26 listopada 2013, o 12:13

6 maja 2014, o 18:25

Ja bylem zawsze lękliwym niedojda i jak na razie slabo zachodza u mnie zmiany ale moze to dlatrego ze nie zawsze mi sie chce a chcialbym miec po prostu spokoj a nie myslec o tym wszystkim. co nie jest tez w koncu takie dziwne
Kulian
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 20 czerwca 2014, o 21:15

1 października 2014, o 14:28

Witaj Wiedzma,
ja tez najpierw optowalam za nerwica u mnie,ale czytając o dystymii widze,ze moglaby lepiej pasować do mnie.Takie samopoczucie pamiętam już z lat liceum.Dziwna sprawa,ze jest to falowe,wiekszosc dni obniżenie nastroju mija po południu.Moze dlatego,ze corka i maz wracają do domu,a do południa siedze sama z kilku miesięcznym dzieckiem.Te godziny przedpołudniowe sa najgorsze.Przebywam za granica,nie mam tu przyjaciol,rodzicow.Wiem,male dziecko spacerki itd.,ale one jakby nie maja dla mnie treści,ciekawsze wydaja mi się dni,kiedy dostaje moja wyplate i wprost przepuszczam je na ciuchy i inne duperele.Wtedy nie mysle o tym,ze ze mna cos nie tak.Potem pojawia się kac moralny,ze kasy nie ma a te wszystkie zakupy tak naprawdę szczęścia nie daja.
Bylam na terapii 2 razy,ale jakos w to nie uwierzyłam.chce do niej wrocic,bo mam nowe spostrzeżenia.Od kilku tygodni lek i nerwica ustapily miejsca uczuciu wewnętrznej pustki,jakby wlasnie bezcelowości moich dzialan,okay dzieci,ale co ja wlasciwe robie żeby się rozwijać,poznawac ludzi.Takie myśli mnie oslabiaja i odganialam je.Po przeczytaniu twojego postu zdecydowałam się,ze może jednak tabletki.Psychiatra powiedział,moze pani czekac na znalezienie pracy (czekam az mniejsza corka skończy rok i pojdzie do zlobka) i się katować ale ja bym radzil tabletki.Mamm duza nadzieje,ze jak znajde prace po 4 latach siedzenia w domu to będzie po prastu lepiej.Ale wg niego jeśli wahania nastroju zdarzają się często,tzn codziennie w ciągu dnia to nalezaloby je brac.No i mam,mam zacząć od jutra,nie wiem,boje się,ze to jakiś początek mojej tragicznej historii z lekami.Nie te to tamte,od tego jakies zmiany w zachowaniu,efekty uboczne itd..
Fajki, tez wspominałaś,ja również pale b dużo,przy dzieciach to szczególny wstyd i poczucie winy,z drugiej strony mam głupie poczucie ze one mnie jakos trzymają.Ze jak się wkurze,jak się boje albo czuje niepewnie to mogę zapalić.Z drugiej strony przy fajce dumam ii rozdzielam włos na czworo i mnie doluja.
Pozdrawiam.
nonii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 17 października 2014, o 22:17

30 listopada 2014, o 19:38

Ja chyba tez mam dystymie. Ta placzliwosc i poczucie beznadziejnosci i bezcelowosci to tak mi pasuje.
sebastian86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1485
Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02

31 grudnia 2016, o 20:23

jest ktos kto wyszedl z dystymi?
Mistrz 2021 (L)
ODPOWIEDZ