Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nie do konca ale jest duuuzo lepiej

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
novela
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 12 maja 2013, o 21:37

30 sierpnia 2014, o 14:26

Witajcie :)
Chcialam sie pochwalic ze u mnie sprawa przybrala juz od jakiegos czasu duzo lepszy obrot. Bardzo chcialam podziekowac tym ktorzy tak wiele kwestii tych zaburzen wyjasniaja na forum, jest to dla mnie bardzo duze oparcie i chyba jedyne co mi naprawde pomoglo. Nie jestem wyleczona calkowicie. Nie mam tez jednej diagnozy bo jeden psychiatra dla mi diagnoze depresji, drugi nerwicy wiec moze powiem co mialam i co mam. Od poczatku mialam bardzo mocne objawy depersonalizacji, czulam sie jak warzywo, nie czulam siebie, nie mialam sensu zycia i mialam duzo strasznie glupich mysli. Od tego moim zdaniem dostalam napadow lekowych i ciaglego uczucia niepokoju.
Terapia okazala sie nie dla mnie bo nie dosc ze naczekalam sie na wizyte to okazalo sie ze pani prowadzaca terapie prawie nic nie mowi, bo to ja mam sie wygadywac wiec wizja 2 lat gadania o sobie przy zdawkowych uwagach psychologa mnie zrazila bo nie jestem na tyle glupia zeby samemu nie wiedziec co sie ze mna dzieje w moim zyciu osobistym.
Oczywiscie nie jestem sama w tym ze na poczatku polegalam na tym czego sie balam, glownie depersonalizacji i tego ze zatrace sie calkowiem i zostane warzywem. Ten strach mam do dzis i pewnie dlatego do konca jeszcze z tego nie wyszlam.
Ale na poczatku w glowie klebily sie obawy ze zwariuje, ze strace pamiec, ze mam SM, alzheimera, miazdzyce, choroby mozgu, padaczke, szczegolnie ze mialam bez przerwy uczucie dejavu, wrazenie ze przenosze sie w czasie. Mialam strasznie zryte mysli. O czasie o tym kim jestem co robie w tym swiecie. Przez to bardzo sie zalienowalam od zycia, zasiedzialam w domu. Popelnilam straszny przez to blad bo zylam zaburzeniem. Bardzo zawiodlam sie tez na lekarzach bo zmieniali mi diagnozy z depresji na nerwice, potem na zaburzenie tozsamosci i (jak powiedzialam ze nie wiem kim jestem to stwierdzono ze to zaburznie tozsamosci) co mnie bardzo dobijalo ze nie wiem co jest ze mna zle. Dlatego bardzo jestem zobowiazana wszystkim ktorzy rozjasniaja tu te problemy. Dowiedzialam sie ze nie ma znaczenia diagnoza bo to sie miesza ze soba a najbardziej mi pomogla sprawa ktora chyba tlumaczyl Kamien na czacie ze nie mozna probowac wychodzic z tego reagujac na kazdy objaw tylko trzeba reagowac na calosc zaburzenia. A divin za to wytlumaczyl ze wazne jest aby nie uspokajac sie ciagle tylko w koncy wychodzic z tej iluzji.
To sa bardzo wazne rzeczy. Mialam tyle objawow ze nie wiedzialam jak z kazdym sobie radzic a tu trzeba wplynac swoja postawa na wszystko. Do tego tez robilam blad ze tylko chcialam zapewnien ze nic mi sie nie stanie i po to chodzilam do psychiatry i zameczalam ludzi na forach. A to tak nie mozna. Bo obojetnie jaki objaw jest to jest to glupota i wymysl ludzkiego umyslu tego ze jestesmy oslabieni przez niepokoj i mamy zaburzenie.
Bardzo balam sie mysli bo mialam je tak poryte ze nie ogarnialam ze to mozliwe byc zdrowym na glowe i myslec o samobojstwie o smierci natretnie, nie ogarnialam ze moge wstac rano i myslec ze przenioslam sie w czasie,z e nie wiem co bylo wczoraj....wiec caly czas bylam skupiona na tym co mysle. I mialam te mysli przez 7 miesiecy okolo i czy cos mi bylo oprocz tego ze sie balam? Nic mi nie bylo. Wiec potem pojelam co znaczy byc swiadomym bo skoro mam takie mysli i tyle objawow a rozejrze sie wokol i nic mi sie nie dzieje, chociaz nie wiem jak zyje i funkcjonuje to czego ja wlasciwie sie boje! A balam sie tak bardzo ze przez 8 miesiecy trzesla mi sie glowa non stop. A ja balam sie wyobrazen i ciagle tego poczucia ktore siedzi w nas ze cos mi sie stanie.
I to jest punktem ze cos sie jednak stanie a my nie zareagujemy w pore. To mnie i nas pcha do tego aby ciagle szukac zapewnien u lekarzy, w postach. Zreszta czytalam o tym tu nieraz ale tego sie nie rozumialam do konca dopoki sie samemu mnie stan nie poprawil. A poprawil sie tym ze nie chcialam juz zapewnien. Dosc zapewnien ale nie oklamujmy sie na to potrzeba paru miesiecy moim zdaniem minimum aby pojac ze zapewnianie jest bezsensu. Koniec zapewnien ze nic mi nie jest bo to jest bardzo chwilowe i zaraz jest wszystko do nowa. Wiec to ze dostawalam ataki chwile po wyjsciu z domu, to ze w markecie czulam sie jakbym byla w innym wymiarze i bywalo tak ze tracilam prawie sluch nie bylo juz dla mnie powodem aby z tego rezygnowac. Ale zauwazylam ze potem i tak mialam ochote sprawdzac czy nic mi na pewno nie jest. I to jest blad. Niby wychodzilam z atakiem, niby nie przejmowalam sie objawami ale ciagle chcialam mowic o objawach i pytac sie czy nic mi nie bedzie. Zauwazylam ze to nie pomaga. Ze trzeba calkowicie podac sie temu odczuciu ze cos jednak sie stanie. Jak sie poddalam to od razu mi sie pogorszylo. Dostalam nowych objawow i znowu sie wycofalam. Bylo tak wiele razy. Wtedy mialam znowu depresje i poczuecie ze walka jest bezsensu. Ale potem na nowo trwalam i to byl moj sposob, poddanie sie temu przeczuciu ze cos mi bedzie. Nic nowego ;) Ale nie weszlam tu tworzyc nowych teorii bo tych tu nie brakuje i weszlam tu powiedziec ze to dziala ale ja zauwazylem ze nie wystarczy dzialac mimo objawow kiedy i tak wycofujemy sie caly czas przez ta obawe ze cos mi sie stanie. Tej obawie trzeba calkowicie sie poddac. I wlasnie nie wazne jaki to objaw, jaka mysl, to wszystko trzeba stale praktykowac dla kazdego objawu i kazdej mysli. Nie wazne czy to mysl o samobojstwie czy wyskoczeniu przez okno czy potykaniu serca czy braku tozsamosci.
Nie sugerujcie sie tez tak bardzo diagnozami jakie dostajecie. Bo to tez robi z nas chorych. Ja jak wychodzilam do psychiatry to na poczatku czulam niby ulge ale potem czulam sie chora. Lekow i tak nie bralam.
Temu wszystkiemu zawdzieczam to ze nie mam juz atakow paniki, nie boje sie wychodzic nigdzie, nie sa problemem juz hipermarkety, nie mam juz ciaglego niepokoju, mysli natretnych juz nie mam na zadne tematy oprocz derealizacji.
Dlatego wlasnie nie jestem do konca jeszcze wyleczona. Bo zniknely mi leki i mysli natretne a depersonalizacja bardzo sie zmniejszyla ale jednak ciagle nie do konca czuje siebie i swoje emocje i przesz to mam mysli czeste o samuych tych objawach i ten strach ze to nie minie i zostane jednak tym warzywem. Ale mam w sobie juz duza nadzieje bo widze te wszystkie zmiany jakie we mnie weszly. Poczatkowy stan paru miesiecy tych 8 byl czyms strasznym i sadze czytajac wpisy ludzi i jak widze jak oni sie nadla nakrecaja wiem ze mogloby tak byc i teraz. A jest w ogromnym stopniu o wiele lepiej wiec wiem ze te objawy braku emocji i siebie tez odejda, tylko musze bardziej poddac sie strachowi ze mi to nie minie i zostane warzywem.
To moja najwieksza obawa od poczatku i chyba dlatego ciagle sie jej trzymam. Ale dam rade! Wy tez dacie tylko wierzcie...a w sumie nawet nie wierzcie bo nigdy sie nie wierzy...tylko nie zalamujcie rak i nie zastanawiajcie sie czy cos mi bedzie.
Pozdrawiam N.

-- 30 sierpnia 2014, o 14:23 --
O rany....ale fatalnie to wyszlo nakickane na siebie :( Wieczorem to porpawie aby bylo bardziej czytalne////
Awatar użytkownika
truskawkowo
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 180
Rejestracja: 16 sierpnia 2014, o 03:56

30 sierpnia 2014, o 14:36

super, grunt to odpowiednie podejście :)
mi też już przeszło w dużym stopniu, niestety dd pozostało i te spłycone emocje, o których sama pisałaś. trzeba się nastawiać małymi kroczkami na powrót do normalności i przede wszystkim nie bać się bać, nie tłumić w sobie złych myśli. pozdrawiam!
Więcej osiągniesz uśmiechem, niż wyrąbiesz mieczem.
William Shakespeare
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

30 sierpnia 2014, o 14:37

Gratuluje Ci calej roboty :) To Twoja zasluga ;)
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
ssaa
Gość

1 września 2014, o 10:09

W sumie zabawne jest to ze z tego co widze to sporo osob ktore znalazly sie na forum mialo jakies problemy rozne z lekami i nerwica i DD. Ja mialam agorafobie ataki paniki i rozne objawy fizyczne oraz wlasnie depersonalizacje. I widze ze spora czesc z tych osob poczytala forum i dala rade z atakami paniki agorafobia itd, ja sama do takich sie zaliczam ale dd im zostalo i jakby schodzi wolniej. Taki dosc zabawny jest tu na forum schemat :)
Tez mi zostala deperspnalizacja jeszcze i tez mam podobne wnioski ze nadal jednak sie tym przejmuje i nie zaakceptowalam tego jak np objawy przy atakach paniki czy przy codziennych czynnosciach.
Awatar użytkownika
Miesinia
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 649
Rejestracja: 1 października 2013, o 13:57

1 września 2014, o 10:19

Brawo! W sumie moznaby powiedzieć że jestem w podobnym punkcie,z przeswitami, ale siebie do końca jeszcze nie czuje, właśnie mnie po porannym przeswicie odcielo lekko, bo sie stresowalam poslaniem małego do przedszkola :) ale może puści. Miejmy nadzieję:)
To jest wszystko bujda!
ssaa
Gość

1 września 2014, o 10:21

I wlasniwe nie wiem czy to nie jest blad. Okey odcielo Cie bo do konca nie doszlas do siebie ale moze w tym rzecz zeby OD RAZU to przyjac bez postawy "znowu". Mowiac to do Ciebie mam na mysli tez siebie. Bo wlasnie mnie sie zdaje ze nie potrafimy tego zaakceptowac jak sie robi nagle cos gorzej.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

1 września 2014, o 10:37

Oto chodzi Sylwia.
Niektórzy z was jak np ty miesinko jestescie tu na forum dluzszy czas, tematy dd i nerwic sa walkowane dosc czesto, doskonale wiecie tak naprawde ze stany te mijaja, co widac po osobach ktorym to mija.
Dodatkowo doskonale takze powinniscie sobie zdawac sprawe, ze dopoki calkiem stany zagrozenie, defensywy nie zdezaktywowaly sie u was, jestescie bardzije wrazliwi na stres, i kazdy jakis stres moze chwilowo pogorszyc stan, np lekko odciac.
Ale nie zmienia to faktu ze nie jest to koniec wszystkiego bo za chwile zrobi sie lepiej i mozna dalej sobie zyc i dzialac.
Natomiast problemem jest postawa, a mianowicie mimo ze to wszystko wiecie, przychodzi stres lekko odetnie i od razu pytania "czy to nigdy nie minie!"
Nic dziwnego ze skoro do konca jeszcze nie jest z wami dobrze gorzej reagujecie na stresy, bylo to mowione miliony razy i jeszcze 10 milionow razy bedzie powiedziane ale jednak skoro macie juz ta wiedze, to praktukujcie ja wlasnie w takich momentach a nie znowu sie zaczynacie dolowac.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Miesinia
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 649
Rejestracja: 1 października 2013, o 13:57

1 września 2014, o 11:27

Alez ja sie tym wcale nie przejełam, tzn odcieciem:) Wlasciwie to zaskoczona bylam ze tylko tyle, przygotowana bylam na jakis ataczek albo dusznosci, bo wczoraj mialam. Wgl to byłam zadowolona i szczęsliwa, ze stres ktory odczuwam byl " prawdziwy ", tzn taki moj, stresowalam sie jak kazda inna mama, a nie stres " o boze mam dd jak ja dziecko posle do przedszkola". Pomimo tego stresu banan byl caly czas na twarzy, wiec bylo ok. Dopiero w domu dopadlo. Wgl to mam nawet watpliwosci nawet czy to odciecie, bo byc moze poprostu stres opadl :DD Ale wrocilam do domku, porobilam wszystko i znow mnie naszly mysli " no i co ty teraz ze soba zrobisz..." Przez ten brak poczucia siebie nie mam wgl pomyslow co robic.
To jest wszystko bujda!
ODPOWIEDZ