Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

nic nie pomaga

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
k0rnik
Świeżak na forum
Posty: 8
Rejestracja: 18 lutego 2017, o 19:16

22 lutego 2017, o 22:38

witam,

postaram się w skrócie co by nie zanudzać:

choruję psychicznie od 2008 roku. Lecz to, co doskwiera mi teraz ciągnie się nieprzerwanie od 28 października 2014. Zaczęło się nagle - tego dnia czułem pewien niepokój (jak i parę dni wcześniej) ale nie było źle. W pewnym momencie, w bibliotece, zrobiło mi się jakby słabo na ułamek sekundy - przestraszyłem się i zacząłem wracać do domu (byłem w innym mieście). Serce mi dość szybko waliło (ale bez przesady), mrowienia w nogach, strach przed zemdleniem, ekstremalny niepokój/lęk. Ledwo wróciłem do domu.

w początkach było bardzo, ale to bardzo ciężko. Lęk/napięcie był tak ogromny, że nie byłem w stanie wstać z łóżka - z telefonem w ręku zastanawiałem się czy dzwonić po pogotowie i niech mi dadzą coś na uspokojenie czy po prostu się zabić.

od 28 października 2014 byłem dwa razy w psychiatryku - raz na całodobowym, raz na oddziale dziennym (ogólnie byłem trzy razy w psychiatryku ale ten pierwszy nie jest tu istotny). Na całodobowym była po prostu wielka tragedia. Lęk/napięcie/niepokój był tak silny, że nie byłem w stanie usiąść na łóżku. Cały dzień łaziłem po korytarzu tego małego oddziału w te i we wte. Gdy z powodu silnego bólu nóg próbowałem usiąść na łóżku i coś poczytać normalnie rozrywało mnie od środka. Nie byłem w stanie usiedzieć choćby 20 sekund. Gdy przychodził wieczór na oddziale, włączałem jakąś gierkę w telefonie i grałem póki nie byłem mocno zmęczony. Nie byłem w stanie po prostu leżeć i zasnąć. (jak to się zaczęło to w ogóle miałem problemy ze spaniem).

bardzo silny lęk 24/h na dobę z erupcjami lęku (trwającymi na szczęście jakieś kilkanaście sekund) tak silnymi, że człowiek myśli tylko jak się zabić najszybciej by nie cierpieć dłużej. Poza tym odrealnienie 24/h na dobę. Z początku bałem się wychodzić gdzieś dalej poza dom (coś jak agorafobia, choć w domu wcale nie było lepiej - było bardzo źle), ciągły pisk w głowie.

na chwilę obecną jest lepiej. tzn. mogę pojechać do innego miasta, trochę pracowałem nawet. Jakoś żyję. Ale wciąż 24/h na dobę czuję silne napięcie/lęk/niepokój i odrealnienie mam (choć jest chyba z tym trochę lepiej).

brałem pełno różnych leków m.in. : paroksetyna, sertralina, olanzapina, doksepina, pregabalina, escitalopram, propranolol, arypiprazol, kwetiapina, chlorprotiksen, mirtagen, wenlafaksyna, buspiron, flupentiksol, rysperydon, amisulpryd, hydroksyzyna, pridinol (podejrzewano, że to może po neuroleptykach). Brałem też benzodiazepiny: alprazolam, estazolam, lorazepam, klorazepam. Kompletnie nic nie pomogło. Ani trochę. xanaxu brałem do 6mg - jedyny efekt to to, że chciało mi się bardzo spać, ale lęk wciąż był. Najlepszy był jeszcze lorazepam - w dawce od 7,5 mg wzwyż byłem bardziej otwarty społecznie. 12,5 mg urywało mi film i mogłem jakoś przetrwać te katusze psychiczne. (nie jestem i nigdy nie byłem uzależniony, nie bralem nigdy w ciągu benzo, od jakiś 3 mies. nie wziąłem ani jednej tabletki)

robiłem testy na inne choroby, które mogłyby wywoływać zab. psychiczne. Miałem przeróżne badania, w tym w kierunku dość rzadkich chorób , miałem także rezonans. Robiłem badania genetyczne. Suplementuję się do dziś wysokimi dawkami wit. B (mam mutację i muszę brać je w odpowiedniej metylowanej formie), zdrowo się odżywiam. Nic nie pomaga.

co do diagnozy: nie jest jasna, miałem pełno diagnoz od 2008. Przez fobię społeczną, zespół lęku uogólnionego, nerwicę, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, depresję, nawet schizofrenię... obecnie mam wbite zaburzenia osobowości choć do ostatniego dnia pobytu w szpitalu zastanawiali się co wpisać.

przerobiłem jakiś 6 psychologów - tragedia... mimo mojego naprawdę pozytywnego nastawienia, że to mi pomoże. Ostatnia terapeutka nie proponowała mi nawet następnej wizyty, nie miała pomysłu co dalej ze mna zrobić.


dlaczego jest więc lepiej niż na początku? W pewnym stopniu pomogła mi jedna z tych psycholożek (byłem kiedyś u niej z innym problemem). Po pierwszej wizycie mój stan poprawił się o 80% (byłem wtedy na oddziale całodobowym, ale wychodziłem na przepustki). Tego dnia byłem w stanie położyć się w łóżku na oddziale, poczytać książkę. To był naprawdę cud (choć dalej miałem niepokój/odrealnienie 24h na dobę). Niestety od następnego dnia zaczęło się pogarszać i poprawa stanu stanęła gdzieś na 35%-40% poprawy. Kolejne wizyty u tej psycholog to był impas. Ani lepiej, ani gorzej.

poza tym pomógł chyba trochę upływ czasu... po prostu jakoś z tym - z wielkim bólem - żyłem. choć dalej ogromny niepokój/odrealnienie 24/h na dobę wraz z napadami ogromnej fali lęku kiedy chce się tylko umrzeć.

no i na koniec - pewien post Victora na tej stronie ( o jego wyjściu z DD). Dość dużo mi dał... Od tego czasu naprawdę dużo rzadziej mam te erupcje lęku tak silnego (istniejącego poza tym będącym 24/h na dobę), że człowiek chce jak najszybciej umrzeć.

niestety mimo tego wszystkiego nadal jest słabo... wciąż ten ogromny lęk/napięcie. Odrealnienie... nie wiem co robić. żaden lek nie pomaga, psychologów mam dość, żaden już nic mi nowego nie powie... a to dalej jest...

co tu robić? Czy komuś z was też nic nie pomaga? :(
aleks1723
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:38

22 lutego 2017, o 23:48

Witam. Z tego co czytam chodziłeś do wielu psychologów i zażywałeś dużo leków. Ale ta zmiana i tak czy siak musi zajść w Tobie! Nikt inny nie zmieni podejścia do lęku, niż Ty sam. Widzisz, skoro post Wiktora Ci dużo dał, to idąc tym tokiem rozumowania, można jasno stwierdzić, że to zwyczajne stany lękowe... Gdy lęk opada, sytuacja się normuje :) Ja z mojej strony polecam Ci serdecznie zabrać się tak na poważnie, za wszystkie Nagrania chłopaków DivoVic - Ja w ciężkich okresach, dokładnie rok temu słuchałem ich na okrągło... A też przez lęk miałem problemy ze snem. Wiesz jak wtedy wyglądał mój dzień? Kładłem laptopa obok łóżka i jak wstawałem to włączałem laptopa i włączałem nagrania i czytałem forum, cały prawie dzień, a jak nie to czytałem o religiach itd itd, nawet na mysl mi nie przeszło, żeby jakis film obejrzeć, bo byłem w takim stanie, że cały się w łóżku trzęsłem, jak mały piesek :) Po około miesiącu/półtorej zacząłem wychodzić na zewnątrz, potem zacząłem dużo samochodem jeździć, potem do tego spotkania ze znajomymi doszły, ogniska itd że na forum mnie nie było przez chyba pół roku, bo nie miałem takiej potrzeby, czułem poprawę o 70%, choć dalej miałem różne jazdy czasami, ale aż tak nie ograniczało mi to życia... DD miałem dość duże, chodząc po parku, bałem się, że nie znajdę drogi powrotnej i oczywiście paraliżujące lęki, że się człowiek tylko pocił nic więcej ze strachu... Byłem także w "krytycznym" stanie, ale mi pomogło. A i z tym zabić, to nie przesadzasz? :) Ja od lęku zazwyczaj miałem mysli o samobóju, ale to jest podszyte lękiem.
Także Nagrania, Artykuły + zdrowe odżywianie, poczytać możesz o medytacji mindfulness.

Pozdrawiam.
Największe zło jest ukryte w świętobliwych nadmiernie i w tych powściągliwych nadmiernie.
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...
k0rnik
Świeżak na forum
Posty: 8
Rejestracja: 18 lutego 2017, o 19:16

23 lutego 2017, o 19:31

nagrania jakoś przeoczylem. zobaczę.

co do zabicia się i czy przesadzam. Jeśli chodzi o ten lęk, który jest 24/h na dobę to bardzo rzadko mam myśli samobójcze. Ale ten lęk dodatkowy (poza tym, który jest 24/h na dobę), który pojawia się nagle jest tak.. niewyobrażalny, że nie ma zmiłuj. Naprawdę człowiek chce tylko umrzeć jak najszybciej i wszystkie postanowienia co robić/myśleć w wypadku tego 'napadu' momentalnie się rozpływają. Nawet nie wiem czy to lęk czy coś innego. Stan totalnej beznadziei, rozpaczy i przerażenia. Nie da się tego opisać ani wyjaśnić. Ja mimo, że choruję od 2008 to dopiero od października 2014 zrozumiałem jak można fatalnie i źle się czuć. To co było przedtem to było nic w porównaniu do tego.

medytacja niestety też nie pomaga. Kiedyś, gdy byłem zdrowy, medytowałem dość dużo, ale w obecnym stanie nie ma na to szans.
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

24 lutego 2017, o 10:17

Z tego co piszesz wydaje mi sie że masz derealizację z napadami ataków paniki.
Czyli ciągły lęk dodatkowo urozmaicony jeszcze paniką.
Ja to rozumiem bo przez ok rok czasu miałam duże dd i takie ataki paniki i lęki że leżałam na dywanie i wyłam.
Płakałam z bezsilności nad lękiem i z samego lęku, bo ileż mozna sie tak bać.
Sama sie zastanawialam czy nie iśc do szpitala ale doszłam do wniosku że skoro kiedyś tego nie miałam to musi jakoś ku***a przejść! :)
Ani lezeć nie moglam i spać ani chodzic nic. Tzn tak mi sie wydawało.
Nie uwazam żeby to był jakis istotny wart wspominania epizod w moim zyciu ale warto żebys wiedzial że nie jesteś jakimś wyjatkowym
przypadkiem.

Zasada nr 1
Choćbys z lęku sr***ł po gaciach to nic Ci sie od tego lęku nie stanie.
Lęk to tylko emcje, rozszalałe i to wszystko.
Derealizacja, stany lękowe, ciagły stan lekowy, ataki paniki to są reakcje naturalne, kazdy człiwiek je czasami miewa.
Tylko nie kazdy jak my się tak tym jara;)
To wydaje mi sie jest bardzo ważne dla Ciebie, bo wyglada na to że wpadłeś w błędne koło lękowe.
Czyli lęk przed samym lękiem.
I ten lęk jest tak duży że napędza Ci lęk dalej i tak w kółko.
A faktem jest że od tego lęku którego sie tak boisz i tych ataków paniki kompletnie nic Ci sie nie stanie.

Mozesz chodzic do lekarza, mozesz brać leki bo one pomoga Ci sie na pewno jakos wyciszyć, chociaz troszkę
ale najwazniejsze to zrozumieć że nikt poza Tobą nie pomoże.
Po prostu w 2008 r dostałes atak paniki i jak wszyscy tu, nie wiedząc co sie dzieje przeraziłes się i tak sie właśnie
wpada w koło lękowe.
Trzeba powoli temu lękowi odbierać ważność, małymi krokami.
Czytać art na forum, pisać o swoich objawach i powlutku to rozbrajać.
Pisz jakie masz watpliwości, czego się boisz, jak twierdzisz skąd w ogóle ten pierwszu atak paniki, co wywołało
w Tobie taka presję że organizm chciał się rozładować tym atakiem.

Byłeś kiedyś zdrowy i nadal jestes zdrowy tylko strasznie się boisz tego lęku:)
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
k0rnik
Świeżak na forum
Posty: 8
Rejestracja: 18 lutego 2017, o 19:16

25 lutego 2017, o 20:56

szczerze to nie wiem czy to napady paniki. Może jakaś ich alternatywna wersja.. Podczas tego 'ataku' nie mam żadnych fizycznych objawów. Nie zaczyna mi walić serce, nie mam duszności, nic mi nie drętwieje, serce bije normalnie. Właściwie tylko przez pierwsze dni miałem fizyczne dolegliwości.

na parę dni przed rozpoczęciem mojej agonii w październiku 2014, obawiałem się, że choruję jednak na schizofrenię, że zwariuję itd. bałem się tego. Tylko, że ja w przeciwieństwie do wszystkich tutaj na forum (albo 99%) MIAŁEM diagnozę schizofrenii. Co prawda podczas ostatniego pobytu na oddziale miałem ponowną szeroką diagnostykę i została ona wykluczona. Tym niemniej podczas wcześniejszego pobytu upierali się, że to schizofrenia jednak.

strasznie mnie też dobiło to, że znikąd oczekiwać pomocy. Pod koniec 2014 roku łudziłem się, że jak będę źle się czuł zadzwonię po pogotowie dadzą mi coś na uspokojenie i będzie dobrze. Albo pójdę na oddział całodobowy i mi pomogą (na dzienny nie byłbym w stanie dojeżdżać).

ale jak tam trafiłem to się zdołowałem. Pełno osób wraca tam regularnie (na oddział). Niektórzy co rok. Znam gościa 16 razy hospitalizowanego, brak jednoznacznej diagnozy. Nic nie pomaga. Widziałem w jakim jest stanie, co się z nim dzieje, jak płakał z powodu objawów. Strasznie mnie jego przypadek dobił. Przerażające jest też zapięcie w pasach. Ja, który boi się uwięzienia miałbym trafić w pasy? Wymiękłem po tym wszystkim. Żałuję jak nie wiem, że poszedłem do szpitala. Lepiej już było łudzić się, że w agonii pomogą niż teraz wiedzieć , że ta cała psychiatria/oddziały to jedna wielka trauma i bardziej zaszkodzą niż pomogą.
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

25 lutego 2017, o 22:35

Z Twojego opisu wynika że masz stan lękowy i nerwicę.
Podajesz objawy typowe dla nerwicy, więc nie wiem skąd diagnoza o schizofrenii.

Opisujesz erupcje lęku co jest po prostu atakiem paniki do którego nie masz chyba dystansu.
Chyba bardzo się boisz lęku w ogóle i tych ataków właśnie.

Atak paniki nie musi się wiazać z przyspieszeniem tetna itd... może to być po prostu nagła lawina lęku
bez innych objawów.
Mialam takie ataki bardzo wiele razy.


Nic nie wiadomo z tego opisu o Tobie, np, jakie okolicznosci czy sytuacja życiowa sprawiły
że miałeś w 2008 r , lekki stan lękowy który się zakończył atakiem paniki w bibliotece.
Nie do końca chce mi sie wierzyć że żyłeś zupełnie spokojnie bez nerwicy do tego 2008.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
emek16
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 344
Rejestracja: 17 listopada 2015, o 11:37

25 lutego 2017, o 23:30

"Lęk/napięcie był tak ogromny, że nie byłem w stanie wstać z łóżka - z telefonem w ręku zastanawiałem się czy dzwonić po pogotowie i niech mi dadzą coś na uspokojenie czy po prostu się zabić." Skąd ja to znam czytając Ciebie to tak samo jak bym czytał siebie samego też nie mogłem wstać z łóżka 3, 4 lata leżałem jak kłoda cudem było że udawało mi się siadać a i to ciężko było niestety taka jest nerwica podła wredna suka.
ananas333
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 23 grudnia 2016, o 23:15

25 lutego 2017, o 23:39

Hej tak jak marianna obstawiam że to nerwica. Przeczytałam twój post i przypomniałam sobie że też miałam takie sytuację bardzo silny lęk i ogromne napięcie stałam przy oknie(zamkniętym,nie miałam myśli żeby się zabić,nie o to chodzi) i nie mogłam się odwrócić ani odejść to było tak silne ze nie da się opisać. Przyszedł mąż i jakoś się uspokoiłam. Ale to było najgorsze. Też nie miałam wtedy takich objawów jak serce itp tylko dziwny lęk , napięcie. To było na początku nerwicy parę razy tak miałam. Po takich atakach od razu szukałam nr do psychiatry tak się bałam.
k0rnik
Świeżak na forum
Posty: 8
Rejestracja: 18 lutego 2017, o 19:16

27 lutego 2017, o 15:12

marianna pisze:Z Twojego opisu wynika że masz stan lękowy i nerwicę.
Podajesz objawy typowe dla nerwicy, więc nie wiem skąd diagnoza o schizofrenii.

Opisujesz erupcje lęku co jest po prostu atakiem paniki do którego nie masz chyba dystansu.
Chyba bardzo się boisz lęku w ogóle i tych ataków właśnie.

Atak paniki nie musi się wiazać z przyspieszeniem tetna itd... może to być po prostu nagła lawina lęku
bez innych objawów.
Mialam takie ataki bardzo wiele razy.


Nic nie wiadomo z tego opisu o Tobie, np, jakie okolicznosci czy sytuacja życiowa sprawiły
że miałeś w 2008 r , lekki stan lękowy który się zakończył atakiem paniki w bibliotece.
Nie do końca chce mi sie wierzyć że żyłeś zupełnie spokojnie bez nerwicy do tego 2008.

1) diagnoza schizofrenii została wykluczona (podczas ostatniego pobytu też się dziwili i stwierdzili, że na wyrost). Obecnie, jak pisałem, mam zaburzenia osobowości. Niestety schizotypowe (chociaż do końca nie wiedzieli co wpisać. myśleli też by wpisać lęk uogólniony i zaburzenia osobowości niesprecyzowane czy jakoś tak)... nigdy nie miałem żadnej psychozy, omamów ani urojeń, ale mam pewne schematy myślenia / procesowy myślowe / postrzeganie świata zbliżone do osoby ze schizofrenią. W końcu schizofrenia to nie tylko stany psychotyczne. Można mieć zaburzenia psychotyczne, a nie mieć schizofrenii.

w 2008r. pierwszy raz poszedłem do psychiatry. (prawie od małego miałem nerwicę natręctw, później mocno obniżony nastrój). Nie wspominam o okresie 2008 - 2014 bo wtedy trochę co innego mi dolegało (oficjalnie zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, ale lekarka w sumie wpisała tak bo musiała coś wpisać, ale miała więcej teorii z czasem jak np. nerwica, depresja itd.

to co dolega mi teraz, zaczęło się od paź 2014 dlatego o tym piszę. To co było wcześniej to się z tamtym uporałem choć też było bardzo ciężko...


i tak, boję się lęków, tych napadów, że jak mnie dopadnie to się już nie skończy. Od jakiś dwóch dni jest znowu gorzej. Myślę, że to dlatego, że znów bardziej o tym myślę przez to, że napisałem o tym na forum. Dziś np. miałem silniejszą derealizację i z początku myślałem sobie ' to tylko stan obronny organizmu, to nic strasznego itd ' ale po chwili znowu uświadamiam sobie, że ten stan jest, jest dziś głębszy i momentalnie silny niepokój (a co jeśli będzie coraz gorzej, jak się nie polepszy itd? te myśli są tak szybkie, że aż człowiek sobie ich nie uświadamia w danej chwili, ale to właśnie taka treść. Staram się jednak zachować zimną krew mimo wszystko, wziąć to na spokojnie, nie nakręcać się, ale czuję, że to wszystko , to całe moje uspokajanie się na glinianych nogach stoi :(

cieszę się , że ktoś rozumie co mam na myśli i tak miał. Może to egoistyczne, ale zawsze pociesza, że ktoś wie o co chodzi. Niestety ani na terapii grupowej ani w szpitalu nie było osoby, która by miała to co ja, 'ten typ' nerwicy że tak powiem co mnie smuciło bo czułem, że jestem sam jeden i nikt tego nie potrafi pojąć

ogólnie od małego miałem ciężko w domu (strasznie apodyktyczny ojciec, wszystko jak w wojsku itd.), w szkole aż do liceum też nie lepiej (kozioł ofiarny, bity byłem itd.). Ale zastnawia mine , czemu wtedy nie miałem takich objawów jak teraz? Wtedy przeżywałem osobiste piekło, teraz jest OK pod względem życiowym (pomijając zdrowie psychiczne)
emek16
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 344
Rejestracja: 17 listopada 2015, o 11:37

27 lutego 2017, o 15:32

Rozumiemy Cię k0rnik ja też nie miałem tych ataków w momencie jak najgorzej działo się w moim życiu tylko po dlaczego tak się dzieje że atakuje po traumatycznych przeżyciach po prostu nazbierało się tego wszystkiego i w końcu w którymś momencie pękło najgorsze są te ataki właśnie kiedy czujesz tą chęć ucieczki chcesz jak najszybciej wyjść z tego stanu tak samo jak Ty w tedy sobie myślę czy dzwonić po pogotowie niech mi dadzą coś na uspokojenie czy skoczyć z okna i się zabić byle tylko tego nie czuć .
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

27 lutego 2017, o 15:53

Naprawdę warto zmienic podejście i uwierzyć że te stany lękowe nie są niczym groźnym
i przestać uciekać przed lękiem.
Na tej samej zasadzie się leczy ataki paniki, czyli nie ucieka przed nimi tylko je rozumie
akceptuje i wtedy one dopiero mijają.

Ja też tak mam czasami że mam cały tydzien stal lękowy, zero cierpliwości, albo chce mi się ciagle płakać
ale no ale mówie sobie ze trudno, no widocznie coś mnie tak poruszyło że niech ten lęk sobie będzie.
Nie ma sensu analizować że wczoraj było lepiej, dziś gorzej.
Na każdy lęk najlepiej działa zajęcie, absorbujace. Wtedy widać ile z tego lęku sie trzyma tylko na naszej uwadze
i tym że ciagle go kontrolujemy.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
k0rnik
Świeżak na forum
Posty: 8
Rejestracja: 18 lutego 2017, o 19:16

27 lutego 2017, o 16:01

emek16 pisze:Rozumiemy Cię k0rnik ja też nie miałem tych ataków w momencie jak najgorzej działo się w moim życiu tylko po dlaczego tak się dzieje że atakuje po traumatycznych przeżyciach po prostu nazbierało się tego wszystkiego i w końcu w którymś momencie pękło najgorsze są te ataki właśnie kiedy czujesz tą chęć ucieczki chcesz jak najszybciej wyjść z tego stanu tak samo jak Ty w tedy sobie myślę czy dzwonić po pogotowie niech mi dadzą coś na uspokojenie czy skoczyć z okna i się zabić byle tylko tego nie czuć .
a jak Ty sobie radzisz? CO Ci pomaga najbardziej?



"Naprawdę warto zmienic podejście i uwierzyć że te stany lękowe nie są niczym groźnym
i przestać uciekać przed lękiem.
Na tej samej zasadzie się leczy ataki paniki, czyli nie ucieka przed nimi tylko je rozumie
akceptuje i wtedy one dopiero mijają."

staram się, np. dziś jak miałem tę silniejszą derealizację (teraz jestem w domu, a w domu z reguły jest mniejsza) to byłem na dworzu, czekałem na przystanku. Dostałem lęków, ale wiedziałem, że najgorsze byłoby wrócić do domu. Bo tylko bym się nakręcił, pokazał jak jest źle itd. Ostatecznie załatwiłem co miałem załatwić choć oczywiście gorzej się dziś czuję.

ja w 2008r. do 2011 jakoś miałem obsesyjną myśl. Pojawiła się nagle, z sekundy na sekundę - nie mogłem przestać o niej myśleć. Do tego wszystkiego była dla mnie przykra/odrażająca. Myślałem o niej dosłownie 24/h na dobę. Od rana do nocy (przy zasypianiu najgorzej bo byłem sam z tą myślą, dookoła cisza i ciemność). Ostatecznie 'nauczyłem' się ją ignorować, nie przywiązywać wagi. Jeśli jest to jest - trudno. W końcu przestałem myśleć.

a teraz ten lęk 24/h na dobę i te napady lęku. Staram się jak wtedy no ale ciężko idzie :( Stresuje mnie też, że to tyle już trwa. W ogóle jestem wielkim pesymistą, czarnowidzem i wszystkim się przejmuję co oczywiście nie pomaga.
aleks1723
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:38

27 lutego 2017, o 16:09

Z tym schizotypowym zaburzeniem osobowości, to nigdy nie słyszałem, ale dzisiaj przeczytałem i faktycznie jest coś takiego. I szczerze mówiąc wiele rzeczy tam pasuje do mnie, ale myślę też, że do większości nerwicowców. Ciekawi mnie po czym oni dokładnie to rozpoznają i rozdzielają, że to już nie nerwica, tylko własnie zaburzenie 0.0
Co do mocnych ataków paniki, to trzeba je po prostu przeżyć i powoli oswajać,zmieniać nastawienie do lęku/paniki bo tak naprawdę nic Ci nie zrobią poza olbrzymim dyskomfortem, zauważ, że to i tak mija po czasie.Ja jadąc np wczoraj autem z kumplami miałem włączony system bojowy (wyobrażałem sobie dodatkowo, że kumple mnie gdzies wiozą w nieznane itd) :D Podczas ataków paniki, ochota na ucieczkę jest tak olbrzymia, jakby przebiec maraton i chcieć się napić wody.... Bardzo duża ochota. Może Ci się wydawać to mało możliwe, ale na tym forum bardzo dużo osób przeżywało tak samo silne ataki paniki,lęk stały, derealizację i depersonalizację i tysiące innych objawów.. I bardzo dużo osób wyzdrowiało. Żmudny proces, ale co zrobić :D
Największe zło jest ukryte w świętobliwych nadmiernie i w tych powściągliwych nadmiernie.
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

27 lutego 2017, o 16:19

staram się, np. dziś jak miałem tę silniejszą derealizację (teraz jestem w domu, a w domu z reguły jest mniejsza) to byłem na dworzu, czekałem na przystanku. Dostałem lęków, ale wiedziałem, że najgorsze byłoby wrócić do domu. Bo tylko bym się nakręcił, pokazał jak jest źle itd. Ostatecznie załatwiłem co miałem załatwić choć oczywiście gorzej się dziś czuję.

No i brawo! :)
I cos Ci sie stało od tego lęku na przystanku?
Tu chyba kazdy przerobił lęki na przystanku, ja to nawet z autobusu z płaczem kiedys uciekłam;)


a teraz ten lęk 24/h na dobę i te napady lęku. Staram się jak wtedy no ale ciężko idzie :( Stresuje mnie też, że to tyle już trwa. W ogóle jestem wielkim pesymistą, czarnowidzem i wszystkim się przejmuję co oczywiście nie pomaga.

Może tyle trwać, jak najbardziej może i nie ma w tym nic niezwykłego.
Nie rób sobie presji czasu.
To że tyle trwa nie znaczy wcale że nie przejdzie i nie nabierzesz dystansu do tego.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
emek16
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 344
Rejestracja: 17 listopada 2015, o 11:37

27 lutego 2017, o 16:30

Jak sobie z tym radzę staram się to ignorować czymś się zajmować to słuchać muzyki to spacer wszystko aby czymś zająć mózg.
ODPOWIEDZ