Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica natręctw - nasze historie

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Bart89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 16 lutego 2015, o 05:01

16 lutego 2015, o 10:24

Witam
Ja mam coś takiego że boje sie dotknąć wszystkiego, poniewaz boje sie że sie pobrudze, bede mial cos na rekach, pobrudze inne przedmioty itd. Bardzo boje sie korzystać z toalety, boje się że sie tam czyms pobrudze, że bede mial coś na sobie. Zawsze po skorzystaniu z toalety, musze sie dokładnie umyć co zajmuje mi ok 30 minut do godziny. Jest to już bardzo męczące, a ciężko mi to przerwać ponieważ bede czuł wtedy bardzo duży niepokoj, lęk, strach, bede sie czul wtedy bardzo dziwnie i caly czas w glowie takie myśli. A po wydaleniu zawsze sie musze wykąpać i jest to już bardzo męczące. Często i dlugo musze myć ręce. Chciałbym korzystać normalnie z toalety, umyć rece 2 minuty i wrocic do rzeczy ktore mnie interesuja a nie moge, nie moge sie skupic na niczym. Boje sie dotkąć wszystkiego poniewaz rowniez mysle ze to spowoduje ze bede musial skorzystac z toalety.
Boje sie juz nawet wychodzic z domu bo sie boje ze sie pobrudze, boje sie przejsc obok koszy, samochodow, slupow, scian bo mysle ze sie pobrudze i nie bede mogl tego z siebie zmyc, boje sie przejsc obok innych ludzi, boje sie dotykac cos po innych ludziach. W domu rowniez boje sie wszystkiego dotykać, wszystkiego sie boje, wszystko mnie denerwuje. Gdy wyjde z domu i za jakis czas wroce, zawsze musze sie dokladnie umyc, ten sam rytuał co po korzystaniu z toalety, chciałbym już to przerwać ale nie umiem, nie wiem jak. Boje sie rowniez korzystac z wlasnego komputera bo boje sie ze pobrudze go itd. nie moge sie na niczym skupic, caly czas dziwne mysli. Rowniez duzo czynnosci musze powtarzać, przeliczać itd.
Boje sie bardzo rowniez liczb, najbardziej liczby 13. Mysle ze gdy popatrze gdzies i bedzie napisana liczba 13 to bede mial pecha, rowniez gdy zrobie cos 13 razy to pojawiaja sie mysli ze cos sie stanie ze bede mial pecha i ze rowniez bede brudny przez to itd. Boje sie popatrzec na zegar, bo nie chce zobaczyc tej liczby ani rowniez liczb ktore sie sumuja w liczbe 13. Mam wtedy ataki paniki, napiecia, strachu, a ja nie umiem tego przerwać, nie umiem z tym wszystkim sobie radzić.
Do lekarzy trzeba bardzo dlugo czekać co mnie denerwuje a ja potrzebuje już pomocy bo już nie daje rady z tym wszystkim.
To wszystko trwa już ponad 2 lata, nie umiem już normalnie żyć. Prosze bardzo o pomoc, nie wiem jak sobie z tym wszystkim radzić, jak to przerwać w koncu. Chętnie porozmawiam rownież z osobami podobnymi do mnie. Pozdrawiam
Ddamian
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 148
Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 18:23

16 lutego 2015, o 10:31

Hey, wyglada na to ze masz nerwice natrectw, korzystasz z jakiejs pomocy terapeutycznej?
Ale polecam ci od siebie

mechanizm-lekowy-charakterystyka-t5227.html
taka-moja-rada-niereaktywnosc-t3417.html
efekt-desperacji-umyslu-t4139.html
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html - CZEŚĆ 5 JEST GENIALNA!!!!!

Zainteresuj sie tez nagraniami
zaburzeni-na-youtube.html
a na poczatek szczegolnie
etap-3-mysli-lekowe-t4330.html
sezon-ii.html

Wiem ze sporo materialu ale warto, ja co prawda (wlasnie dzieki tym materialom) nie pozwolilem aby mi sie to tak rozwinelo bo szybko sie za to wzialem, wiec na pewno potrzebujesz cierpliwosci i dlatego na poczatku pomyslalem ze do tego powinienes isc na terapie.
Awatar użytkownika
oleander
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 124
Rejestracja: 30 października 2014, o 08:39

16 lutego 2015, o 16:04

Cześć Bart89

Objawy jakie opisałeś, są książkowym przykładem nerwicy natręctw. Obsesja na punkcie czystości jest jednym z najbardziej popularnych zaburzeń. Używam słowa "zaburzenie", bo NN to nie choroba i pamiętaj o tym.

Do sedna: przeszłam przez najróżniejsze formy natręctw, trwały po kilka lat, tylko temat natręctwa ulegał z czasem zmianie.
Generalnie, nerwica karmi się Twoim lękiem. Załóżmy np. taką sytuację: masz problemy osobiste, dużo stresu, chcesz go odreagować, a odprawienie rytualnego mycia rąk sprawi, że na MOMENT poczujesz ulgę.. minie pare minut.. znów zaczniesz odczuwać wewnętrzne napięcie, że przecież musisz umyć ręce..próbujesz się temu oprzeć, ale z upływem czasu zdaje się być coraz gorzej. Pojawia się myśl (u mnie występowała nagminnie) "Co z tego, że chwile teraz wytrwam nie robiąc natrętnej czynności, skoro prędzej czy później i tak ją będę musiała wykonać. Już tyle razy ulegałam, jestem słaba, ulegnę po raz kolejny, może już ostatni." Oczywiście taka myśl, że to ostatni raz jest kompletną bzdurą, którą serwuje Ci nerwica tylko po to abyś dał jej pożywkę. NN to błędne koło, z którego ciężko się wyzwolić. Walczyłam z tym bardzo długo. Pewnie poszłoby mi lepiej, gdybym nie ulegała myśli, że "zrobię to ten ostatni raz i już z tym kończę".

Doskonale wiem, jak ciężko jest wytrzymać nie wykonując natrętnej czynności. Wiem jaki czujesz wtedy lęk, napięcie i jak nie myślisz o niczym innym. Nie jesteś w stanie nawet skupić się na rozmowie z kimś, na filmie, książce.. nic. Bo wciąż podskórnie czujesz, że to i tak Cię dopadnie. Czujesz, że przecież coś jest nie tak.
Rada "nie myśl o tym" jest najgłupsza jaką można w tym wypadku dać. Wiem, że nie da się o tym nie myśleć, skoro w zasadzie tym się żyje. Moja rada dla Ciebie jest taka: gdy nadejdzie ten paskudny przymus, powiedz sobie tak "no siema, już cię znam. nie złapię się po raz kolejny na twoje sztuczki". Kluczem do wyjścia z tego błędnego koła jest przerwanie wykonywania natrętów. To jest ogromnie ciężkie zadanie, jednak na własnym przykładzie mówię, że DA SIĘ temu nie ulec. Postaraj się na początku wytrzymywać coraz dłużej bez ulegania pokusie. Przygotuj się na to, że będziesz czuł napięcie ale nie bój się go. Jest napięcie, siema napięcie.. teraz jest, jednak gdy przetrzymam te pierwsze chwile, ono będzie się zmniejszać. Nie ważne jak surrealistycznie to teraz dla Ciebie brzmi - jest prawdą. U mnie były to jakieś 3 dni zmagania żeby natręta nie wykonać i zauważałam, że pokusa malała. Po czasie zaczynasz być z siebie dumny, że w końcu udało Ci się dłużej wytrzymać, co pozytywnie motywuje Cię do dalszej walki. Zwiększa się też zaufanie do samego siebie.

Może wydaje Ci się, że wykonując natręta masz nad wszystkim kontrolę. Błąd. Jeśli ulegasz, kontrolę ma nad Tobą nerwica. Za każdym razem. I za każdym razem jak ulegniesz, będziesz o krok wstecz od wyzdrowienia. Bo ulgę będziesz miał tylko kilkuminutową.

Dzisiaj dalej mam natręctwa, z taką różnicą, że im nie ulegam. No dobra.. zdarza się, ale potem bardzo żałuję i sobie to wyrzucam. Ulegnę może 2 razy/miesiąc. Moja nerwica natręctw ma różne tematy więc mam takie życiowe urozmaicenie :D

Praca pomaga, bezczynność i siedzenie w domu - przeciwnie. Terapia jak najbardziej. Leki też. Forum, rozmowa z kimś, kto rozumie i czytanie książek wyjaśniających mechanizm działania zaburzenia.

Jeśli będziesz chciał pogadać o tym bardziej szczegółowo, śmiało pisz na priv :)
Śmierć nie jest smutna. Smutne jest to, że większość ludzi wcale nie żyje.
Umysł to tylko narząd, reaguje na wszystko.
Bart89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 16 lutego 2015, o 05:01

17 lutego 2015, o 10:07

Dziekuje za odpowiedzi
Nie korzystam z zadnej pomocy terapeutycznej. Bylem dwa razy u psychologa i dwa razy u psychiatry, mialem leki ale skonczyly mi sie juz nie wiem czy cos pomagały, a pani psycholog ma sie dowiedziec o psychoterapii i mi powiedziec gdzie moglbym pojsc. Najgorsze ze tak dlugo trzeba czekac na pomoc i lekarzy.
Kiedys chodzilem do pracy, na poczatku rowniez myslalem ze pojde do pracy i nie bede myslal o tym wszystkim, moze przez tydzien lub dwa tak bylo pozniej bylo coraz gorzej mysli wracały i mnie dreczyly, teraz juz w ogole nie szukam pracy bo sie boje, boje sie ze sie pobrudze itd, nie moge normalnie zyc. Chciałbym bardzo taką psychoterapie.

-- 17 lutego 2015, o 10:07 --
Więc żeby sobie z tym radzić to ignorować te mysli, nie ulegac i nie wykonywac tych czynnosci?
Awatar użytkownika
oleander
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 124
Rejestracja: 30 października 2014, o 08:39

17 lutego 2015, o 11:09

Tak, to jest jedyny sposób. Wykonując czynności natrętne napędzasz to błędne koło. Po prostu robisz to, czego nerwica chce.
Choćbyś miał nie wiem jak silną potrzebę umycia rąk etc. postaraj się tego nie zrobić. Zaczynaj małymi krokami. Wytrzymuj coraz dłużej.. w końcu poczujesz, że zdobywasz nad nerwolem przewagę. Nic się nie stanie gdy rąk nie umyjesz po raz wtóry, oprócz tego, że będziesz czuł napięcie. Samo napięcie nic Ci nie może zrobić, a z czasem będzie malało. Nie daj się wykorzystywać chorobie, bo w tym momencie jesteś jej zwykłym narzędziem.
Śmierć nie jest smutna. Smutne jest to, że większość ludzi wcale nie żyje.
Umysł to tylko narząd, reaguje na wszystko.
Awatar użytkownika
Darecky1970
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 237
Rejestracja: 19 stycznia 2014, o 10:36

17 lutego 2015, o 17:21

Witam, ja mam znowu jazde na mierzenie cisnienia. Jak mam gorsze dni to potrafie mierzyc w ciagu dnia nawet po 10-15 razy. I wiem o tym ze przez to wartowci beda zawyzone! Ale i tak mierze. Robie tez cos takiego ze obiecuje sobie ze mierze poraz ostani ale konczy sie tylko na obiecankach. Nadcisnienie mialem juz o wiele wczesniej niz nerwice i bylo okej,na pocztku nie przywiazywalem do tego wogole uwagi bo mialem inne natrectwa, ale jak udalo mi sie ich pozbyc to weszlo na mierzenie cisnienia. No i mam takie etapy ze jest znakomicie, ale wystarczy zly pomiar ( gdzie ma byc takie prawo) zaczynam sie nakrecac!
Awatar użytkownika
oleander
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 124
Rejestracja: 30 października 2014, o 08:39

18 lutego 2015, o 13:51

Jedyny sposób na pozbycie się natręctwa to zaprzestanie wykonywania natrętnej czynności. Na początku będzie BARDZO ciężko, będą myśli "nie dam rady" etc, jednak po paru dniach (!!) napięcie się zmniejszy, a Ty poczujesz się lepiej, bo w końcu choć trochę zacząłeś nad tym panować.

Swoją drogą - wszystkie natręty są tak głupie i bezsensowne, a my jako inteligentni ludzie tracimy dla nich głowę marnując część swojego życia.
Śmierć nie jest smutna. Smutne jest to, że większość ludzi wcale nie żyje.
Umysł to tylko narząd, reaguje na wszystko.
Awatar użytkownika
Darecky1970
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 237
Rejestracja: 19 stycznia 2014, o 10:36

18 lutego 2015, o 17:56

Dzieki za odpowiedz i podpowiedź :D To tak samo z badaniami,jedno wyjdzie dobrze to szukasz nastepnego pretekstu do badania. Dzisiaj juz o wiele lepiej. Pozdr
dodo27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 23 marca 2016, o 12:42

23 marca 2016, o 23:21

Ja się męczę teraz z nerwicą eklezjogenną mam przekonanie że muszę żyć jak robot bo nie mogę pozwolić sobie na negatywne uczucia i emocje wobec innych choćby niewiem jak mnie ktoś wkurzył czy zranił bo pujdę do piekła bo Bóg nakazuje wszystkich kochać więc nie mogę się bronić ani dzieci i rodziny bo zrobie komuś wtedy krzywdę i Bóg się wkurzy.I narasta we mnie bunt i gniew na Boga i innych ludzi że muszę dawać się im poniżać chociaż harakter mam inny,koszmar.
Awatar użytkownika
Kasia1977
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31

24 marca 2016, o 07:52

Witajcie na forum.Jesteśmy tu po to, żeby pomagać sobie nawzajem więc jak poznacie całą politykę forum będziecie czuli się tutaj jak w domu. Na sam początek proponuję przerobić nagrania Divovica. Moim zdaniem to pierwsze lekarstwo na zaburzenie, możecie brać je ze sobą wszędzie. Po prostu słuchawki w uszy i heja!!!! Ludzie tutaj pomagają w każdej wolnej chwili. Pytajcie, rozmawiajcie, twórzcie tematy i do przodu!!!!! ;)

-- 24 marca 2016, o 07:52 --
Swoją drogą natręty potrafią być naprawdę uciążliwe. Przerabiałam sprawdzanie sto razy zamkniętych przeze mnie drzwi albo po dziesięć razy co noc sprawdzanie czy moje śpiące dzieci na pewno oddychają. W ktorymś momencie powiedziałam STOP. I tak jak pisze Oleander. Uważam, że jedynym sposobem pozbycia się ich jest zaprzestanie ich wykonywania. Naprawdę na początku nie jest to łatwe. Nie mogłam zasnąć przez kilka pierwszych dni nie mogąc dotknąć moich dzieci. Nakręcałam się sama, że jak nie sprawdzę czy oddychają to mogą nie dożyć ranka ;) Zaczęłam ze sobą walczyć i okazało się, że nie jestem czarodziejką a dzieci żyją i śpią spokojnie :^ Czasem natręt wraca jak w domu jest cisza a ja zasypiam, ale teraz to ja mu mówię gdzie jest jego miejsce, a nie on mi co mam robić. Walcz z tym natręctwem bo faktycznie potrafi utrudnić życie, ale jest do pokonania!!!!!!! :dres:
Bo jak nie my to kto ????????
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

24 marca 2016, o 12:04

dodo27 pisze:Ja się męczę teraz z nerwicą eklezjogenną mam przekonanie że muszę żyć jak robot bo nie mogę pozwolić sobie na negatywne uczucia i emocje wobec innych choćby niewiem jak mnie ktoś wkurzył czy zranił bo pujdę do piekła bo Bóg nakazuje wszystkich kochać więc nie mogę się bronić ani dzieci i rodziny bo zrobie komuś wtedy krzywdę i Bóg się wkurzy.I narasta we mnie bunt i gniew na Boga i innych ludzi że muszę dawać się im poniżać chociaż harakter mam inny,koszmar.
Bo wydaje mi się, że to wynika z faktu mieszania dwóch światów: emocji i czynów. Pan Jezus też miał emocje, był człowiekiem - pamiętasz jak zaczał krzyczeć w światyni na kupców? Albo jak powiedział na krzyżu "Boże, czemuś mnie opuścił?" Nie powiedział tego dlatego, że nie ufał Panu Bogu, ale tak wtedy się czuł - opuszczony, odczuwał ogromny lęk. I to mimo, że był Bogiem. Pomyśl, że Pan Bóg wie, że jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo do emocji.Ważne jest co zrobimy z tymi emocjami. Można wyrazić złość nie raniąc kogoś.

Pamiętaj, że taką postawą sam siebie zamykasz się na Pana Boga, bo odrzucasz i karzesz sam siebie. W takiej postawie nie-miłości wobec siebie będziesz miał problem kochać innych i Boga, w tym akceptować też emocje innych.

Dla pocieszenia powiem Ci, że mam podobny z tym problem. Jeszcze do niedawna też wydawało mi się, że nie mam prawa do złości, bo to złe i Bóg mnie ukarze. A to jest guzik prawda. Złość to ważna emocja i nie jest ani dobra, ani zła. Szkoda, że w Kościele nie czyni się takiego rozróżnienia: postaw od emocji. Myślę, że wiele osób tak może właśnie odbierać grzech - jako złe emocje. A to jest nieprawda.
Ostatnio zmieniony 24 marca 2016, o 12:06 przez Olalala, łącznie zmieniany 1 raz.
kucyki46
Gość

24 marca 2016, o 12:05

http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&t=337360&a=2 Dodo - jak widzisz wiele osób ma podobne rozterki jak Ty. Polecam zapoznać się z wątkiem, a w szczególności zwrócić UWAGĘ na ostatni wpis - Hani, bo on wszystko wyjaśnia.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

24 marca 2016, o 12:13

Ja myślę sobie teraz tak, że Pan Bóg nawet nie chce żebyśmy kasowali swoje emocje. Bo to by znaczyło, że czynimy z siebie nadludzi, bo emocje są przecież takie ludzkie. A to szatan czynił z siebie takiego nad-człowieka. On uważał siebie za doskonałego, któremu Pan Bóg jest niepotrzebny.

kucyki, fajnie, że to wkleiłeś.

Tylko fragment "Emocje mówią nam, co się w nas dzieje, jak reagujemy na pewne wydarzenia, sytuacje, ale nie rozpatruje się ich w kategoriach grzech - nie grzech.
Za co zatem odpowiadamy? za to, co dalej, za to, co zrobimy z tego typu przejawami. Czy za myślą, aby komuś zrobić krzywdę, idzie potraktowanie tej myśli serio? Czy zostawiasz, opuszczasz tę myśl?"

To w sumie podobne jak z myślami lękowymi bądź też samym lękiem. Jezus to był jednak najlepszy psycholog :-)

Ja nawet zauważyłam, że świadomość własnych emocji sprawia, że człowiek nie wchodzi w grzech. A jeśli emocji nie rozpoznajemy to wtedy one wyłażą np. w opryskliwości wobec kogoś, chamstwie, itp. Jakby uwalniają się wtedy na drodze już grzechu. Więc fajnie jest sobie uświadamiać te swoje emocje na bieżąco.
dodo27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 23 marca 2016, o 12:42

25 marca 2016, o 13:17

Ogólnie chciałem podziękować Wam za stworzenie tego forum i mam nadzieję Bogu że na nie trafiłem bo czuję jak był bym w punkcie zwrotnym po parunastu latach ciężkiej OCD. Na razie pobieżnie prześledziłem niektóre wpisy iprady na forum ale dały mi tyle siły i nadzieji że zaczynam widzieć wszystko w jaśnieszyc kolrach.Brałem najsilniejszą dawkę leków bo mniejsze mi niempomagały teraz biorę najmniejszą bo mam dsyć skutków ubocznych ale dzięki Wam czuję mam nadzieję że zwalczę to gówno na tyle żebym mógł normalnie żyć i cieszyć się życiem choć wiem że to będzie walka przez resztę życia. Dziękuję.
kucyki46
Gość

25 marca 2016, o 13:30

dodo27 pisze:Ogólnie chciałem podziękować Wam za stworzenie tego forum i mam nadzieję Bogu że na nie trafiłem bo czuję jak był bym w punkcie zwrotnym po parunastu latach ciężkiej OCD. Na razie pobieżnie prześledziłem niektóre wpisy iprady na forum ale dały mi tyle siły i nadzieji że zaczynam widzieć wszystko w jaśnieszyc kolrach.Brałem najsilniejszą dawkę leków bo mniejsze mi niempomagały teraz biorę najmniejszą bo mam dsyć skutków ubocznych ale dzięki Wam czuję mam nadzieję że zwalczę to gówno na tyle żebym mógł normalnie żyć i cieszyć się życiem choć wiem że to będzie walka przez resztę życia. Dziękuję.
Szczęść Boże :)
ODPOWIEDZ