Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica - nasze historie

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

8 kwietnia 2010, o 19:01

Witam tutaj proponuję wpisywać historie naszych często pokreconych i wspóistniejących zaburzeń i problemów.
Ja pierwszy! :)

W tej chwili mam 24 lata, jestem z Łodzi, moje problemy natury psychicznej zaczęły się już w okresie wczesnej młodości, kiedy miałem około 14 lat, często już budziły mnie w nocy odczucia bezdechu, panika, w wieku 16 lat dostałem pierwszego ataku panicznego, po czym przez prawie 6 miesięcy, miałem objawy natrętnych myśli o oddychaniu, miałem wrażenie, że dopóki sam wykonuje czynność oddychania to jest ok, ale jeżeli przestanę to kontrolować to się uduszę. Następnie po tym okresie ciężkich 6 miesięcy, kiedy akurat udałem się do szkoły średniej wszystko przerzuciło mi się na kształt fobii społecznej, zacząłem mieć silne problemy w kontaktach z innymi ludźmi, kiedy chciałem zagadać z obca osobą, czułem pustkę w głowie, brak tematów do rozmów, czułem gorąco na całym ciele, przeraźliwie trzęsły mi się ręce, i oczywiście wyglądałem jakbym wyszedł spod prysznica, tak się pociłem. Miałem problemy z załatwianiem spraw w urzędach, jedzeniem np w pizzerii, jazdą autobusem czy tramwajem kiedy było choć trochę więcej osób, ręce trzęsły mi się że nie mogłem trafić biletu do kasownika, oczywiście nigdy nie zabierałem głosu i wiele innych rzeczy, trwało to około 5 lat, nie leczyłem wówczas tego, wiedziałem co to jest, i też jeszcze nie przeszkadzało mi to w funkcjonowaniu, bo mimo wszystko uczyłem się, byłem w miarę zaradny, wycofany owszem ale można było żyć. Przez ten czas doświadczałem różnych natrętnych myśli i czynności, ale nie były ona aż tak nasilone, jednak pojawiały się dosyć często, były to natręctwa na tle religijnym, np. jak nie zmówię 3 razy ojcze nasz to może mojej mamie się coś stanie itp. albo sumowanie liczb z tablic rejestracyjnych, bądź czytanie wyrazów od tyłu. Natręctw było sporo. Moją niską samoocenę pogarszał wówczas silne zapalenie ropne skóry, przez co fobia jeszcze bardziej się nasilała, i dostałem wręcz obsesji na punkcie wyglądu.
Po technikum nastąpiła lekka poprawa, jakoś przez rok czasu objawy były bardzo malutkie, możliwe że przez to, iż zacząłem prace, miałem w końcu jakieś fundusze, zacząłem pracować nad ciałem, ćwiczyłem, własna wartość poszła w górę, zacząłem spotkania z dziewczynami :). Jak teraz tak myślę o tym to Boże! Ja żyłem! :)
Niestety kiedy po roku zacząłem planować, przeprowadzkę do własnego mieszkania, z narzeczoną, powstawać zaczęły strachy, problemy o finanse, i w ogóle problemy rodzinne, ale nie będę w tej chwili już ich opisywał :)
Nadmienię tylko, że mam matkę z nerwicą lękową, i jakoś trudno mi ją zostawiać było, siostra tez zaburzenia osobowości i NL. W każdym bądź razie w którymś momencie, doznałem silnego ataku paniki i od tamtej pory piekło trwa, prawie już 3 lata, początkowo myślałem że to śmierć, zwariowanie, nie mogłem jeść, mówić, wkoło się trzasłem, poleciałem od razu do psychiatry, powiedział, że nerwica-depresyjna, ale wiem teraz ze źle rozpoczął leczenie, nie zaoferował terapii, leczył mnie przez rok jednym lekiem, który w sumie nie dał poprawy.
Objawy wówczas, to ciągłe ataki paniki, kilkakrotnie w ciągu dnia, może nie co dzień ale często, ciągła pustka w głowie, niesamowity lęk, i to nie tylko wtedy jak gdzieś wyszedłem, w domu również, bardzo się wtedy bałem schiza, nasłuchiwałem czy nie słyszę głosów, czy czegoś nie widzę, nie mogłem pracować, ale wierzyłem że lek mi pomoże. Po roku zaczeło się robić jeszcze gorzej, doznałem uczucia pomieszania zmysłów, doszła depersonalizacja, która trwa do dziś, objawy tego to ciągłe wrażenie utraty tożsamości, brak poczucia własnego ciała, uczucie oderwania od ciała, własnej nierealności, i derealizacja, że otoczenie jest nierealne, najbliżsi wydają mi się obcy, a głos nie mój. Masa objawów. Przez dwa lata to tak trwa, oczywiście w tym czasie skonsultowałem się z dr. Jabłońską wybitną moim zdaniem specjalistką od zaburzeń w tym i schizo i to ona pierwsza w końcu powiedziała, że mam zaburzenia lękowe, wyjaśniła depersonalizację, uspokoiła że to nie psychoza, czego ja bylem pewien. Jako jedyna załatwiła mi terapię poznawczo-behawioralną. Dała nowe leki.
Chciałbym pod koniec napisać że teraz jestem zdrowy :) ale nie była by to prawda, fakt że terapia pomogła zrozumieć lęk i ataki. Możliwe że byłbym już zdrowszy, gdyby nie to że przez mocne złamanie nogi z terapii zrezygnowałem, tzn. wypadłem z kolejki. Było to w tamtym roku w maju, w tej chwili od pół roku jestem na zwolnieniu, i łykam leki, ale wiem że terapia jest bardzo potrzebna w tego rodzaju zaburzeniach, leki to nie wszystko. Niestety z NFZ nie tak łatwo na terapię, od września nie dostałem się nigdzie, więc zapisałem się i chodzę do prywatnej poradni terapii poznawczo-behawioralnej. Nie mam wyjścia.
Trochę się rozpisałem ale to i tak nie wszystko, chciałem tak w skrócie :) opisać siebie i swoją przypadłość, być może ktoś skorzysta na tym.
Wiele jeszcze się dopisze w postach :)
Dodam że warto korzystać z książek np. Opanować Lęk, kiedy czytałem ją po raz 50 rzeczywiście parę rzeczy udało mi się wdrożyć w życie :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
TotusTous
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 8 kwietnia 2010, o 19:39

8 kwietnia 2010, o 19:46

Witam!

Bardzo prosze o pomoc, nie wiem co mam robić, niby mam nerwicę lękową i depresyjną.

Ale ja ciągle mam wrażenie, że jestem ciężko chora, ciągle nie wiedzieć czemu mam takie po prostu odczucia, badań jakie miałam nie sposób wypisać, raz czuję jakieś dziwne uczucia w żołądku, raz w płucach, jakieś bóle, ale duszności, kołatania serca, ciągle się boję, że jestem chora na nowotwór. Nie wime czemu ale mam jakiś paniczny lęk przed zachorowaniem na tą chorobę a w zasadzie czuję jakbym była chora, bo nie najlepiej się wiecznie czuję.
I mam lęki. Pomóżcie prosze chociaż napiszcie czy mogę byś spokojna skoro badania wychodza dobrze, lekarze już mają mnie dosyć.
Dzięki z góry za pocieszenie.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

8 kwietnia 2010, o 19:53

Witaj 8-)
A ile masz lat jak można spytać?
To co opisujesz to moga być zaburzenia lękowe, hipochondryczne.
Ciągle się obawiasz choroby jaką jest nowotwór. Bowiem wiesz, ze jest to poważna choroba.
Ile czasy już tak się męczysz? I czy wszystkie badanka wychodziły oki?
Po prostu bardzo możliw, że skanujesz za bardzo swoje ciało w poszukiwaniu dowodów, na to, że jesteś chora i stąd lęki u ciebie bo coś tam zawsze się znjadzie nie tak. A ty to od razu interpretujesz jako chorobę.
Co na to lekarze? Wysłali cię do psychologa bądź psychiatry?
A co do objawów to opisz je jak możesz, czemu uważasz, ze chorujesz na tak ciężką chorobę? Jakie masz ku temu przesłanki?
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Jadwiga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 114
Rejestracja: 27 maja 2010, o 17:31

8 kwietnia 2010, o 19:55

Nom to też mi pachnie hipochondrią Totus.
Wiem, że nazwa hipochondria źle się kojarzy a;le to też poważne zaburzenie i może bardzo ale to bardzo uprzykrzyć życie.
Ale własnie opisz objawy podług których twierdzisz, ze jesteś chora.
TotusTous
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 8 kwietnia 2010, o 19:39

8 kwietnia 2010, o 20:47

Mam teraz lat 20 zaczeło się w sumie jak miałam 16 ale od dwóch lat jest najgorzej. na przykład mam gule w gardle a ja się badałam już 4 razy na raka krtani i tak samo duszności mam silne i się boję że to choroba płuc.
Czesto mnie mdli i boje się że żołądku cos ni etak i pewnie to ta ciężka choroba i autentycznie czujes się załamana. Sama wiem, ze wyniki mam dobre bo zawsze dobre wychodziły ale ni epotrafię się przestac bać.
Lekarze mówią że to nerwica i mówili że psycholog by mi sie przydał.
Ja jeszcze nie korzystałam z takowego.
Co robić iśc do psychologa, ale ja mam myśli że co mi psycholog jak moge byc chora powaznie.
Non stop się boję.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

8 kwietnia 2010, o 20:58

Totustous ja myślę, że najlepiej było by jednak udac się do psychologa bądź psychiatry, sama zobaczysz, że będą doskonale znali stan o którym piszesz.
Ty nie jesteś na nic chora, masz chore emocje, masz nerwicę jakby się ona nie nazywała, jest lęku. Często przyczyny sa rózne stres wczesniejszy i teraźniejszy traumy, złe nawyki myślowe, osobowość, genetyka tez może być, wyuczone zachowania nerwicowe, nie wyrzucone emocje kiedy było trzeba, konflikty wewnętrzne, przyczyny moga byc różne. Tak jak różne sa teorie leczenia. Ale na pewno wizyta u specjalisty jest potrzebna skoro tyle czasu cię to meczy i sama nie potrafisz uwierzyć, że te myśli o raku, to lęki, nic więcej.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Sercowa Kobieta
Gość

9 kwietnia 2010, o 13:02

TotusTous rany jak ty się sama zadręczasz! i jestes taka młoda jeszcze, naprawde posłuchaj wcześniejszych rad, i udaj się do psychologa.
Skoro prez ten czas samo nie minelo to po co ci się tak meczyć.
Przez te 4 lata nie dostałaś żadnej z tych chorób, której się boisz.
Sama sobie pogarszasz sprawę, bo analizujesz wkoło objawy.
nie trać życia na to bo szkoda, zrozum że to co teraz przechodzisz to jest choroba, którą trzeba leczyć.
Idź do psychologa, szkoda zycia, naprawdę.
SK
Wenio
Gość

9 kwietnia 2010, o 19:23

Ja też często sobie w przeszłości wkrecałem raka, dochodziło do bardzo silnych lęków wtedy ale mijało po paru dniach i za jakiś czas ponownie oblatywał mnie strach, że jestem na to chory i umieram :(
Teraz mam serce znowu....tamto mineło.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

10 kwietnia 2010, o 20:48

Niestety w zaburzeniu zwanym nerwicą zawsze będzie coś :)
Ja też dawniej miałem okresy kiedy byłem pewien ciężkich różnych chorób.
Teraz też mam takie rzeczy rozmaite ale, że mam inne objawy typu DD to całą uwagę skupiam od 3 lat na nich i dlatego inne objawy się zmniejszyły :)
Bowiem wkręcanie sobie usilne chorób pomimo dobrych wyników to jest jednak pewien objaw nerwicy i to bardzo dający w kość.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
TotusTous
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 8 kwietnia 2010, o 19:39

11 kwietnia 2010, o 00:18

Dzięki za rady :)
Nie wiem sama ja chyba za dużo czytam o chorobach i chłonę to wszystko.
Powinnam może zablokować dobrego wujaszka gogle? :)
Ale i książki medyczne czytam...rany ja jestem stuknięta na tym punkcie widzę :(

A lepiej najpierw do psychologa czy psychiatry??
Jakoś do psychiatry mam większe opory iść, może znjde psychologa prywatnie.
Macie rację i sama to poniekąd wiem że się zdręczam ale poczucie tej choroby często mnie po prostu zniewala....aż chce mi się płakać sama nie wiem dlaczego i żegnać z życiem.
Hipochondria to straszna rzecz, chciałabym żyć i nie zadręczac się tymi myślami.
Niech mi tez przejdzie na serce je łatwiej można zbadać, tak sobie myśle:(
Sercowa Kobieta
Gość

12 kwietnia 2010, o 23:08

Ano to niestety prawda, nerwica to straszna choroba, niektórzy się naśmiewają, haha nerwice to ma kazdy, nie wiedza o czym mówią.
Nawet dzis moja ciocia ironicznie pyta i jak tam nerwy uspokoiły się?...
Nie wiedzą co mówią.

Totus ja na twoim miejscu wybrała bym się do psychologa najpierw, możesz isć prywatnie. A on oceni twój stan i jak coś powie czy psychiatra bedzie potrzebny.
Ale wiesz kiedy przejdzie ci na serce to też wcale nie jest tak prosto....
Ja 14 lat mam nerwicę serca od 4 jest lepiej ale to dziesięć to zmarnowane życie...
Tak więc też nie masz co tak tego chcieć :)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

13 kwietnia 2010, o 01:26

Totus a ja bym się wybrał tu i tu :)
Sercowa kobitko co się martwisz, ze nerwicy nie rozumieją ludzie bez niej, masz pewność, ze byś zrozumiała gdybyś jej nie doświadczyła?
:)
Bo ja wątpie :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Sercowa Kobieta
Gość

17 kwietnia 2010, o 13:33

Victor wiem, że ludzie nie rozumieją tego bo tego nie odczuwają. ja juz po tych 14 latach przywykłam do tego ale jednak i tak czasem jest mi przykro, że ja cierpię a oni myślą, że jak się uśmiechnę to już jest wszystko ze mną w porządku.
A to tak nie działa, lęk jest obecny czasem cały czasm tylko po prostu staramy się jakoś funkcjonować.
I dlatego jednak czasem może zazdroszcze tym którzy tego nie czują :(
Chociaz nikomu nie życzę tego, nawet najgorszemu wrogowi.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

17 kwietnia 2010, o 20:45

Ja rozumiem, że jest przykro. tez podobnie czuję, wystarczy, iż uśmiechnę się w domu a rodzina myśli, że już mi przeszło :)
ja osobiście nikomu nie tłumaczę, jak w ogóle ktos musi wiedziec to mówię że mam zaburzenia lekowe i objawy różne i tyle.
Zrozumie ok, znaczy zrozumie po proostu przyjmie do wiadomości, a jak nie zrozumie to trudno :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
TotusTous
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 8 kwietnia 2010, o 19:39

21 kwietnia 2010, o 14:39

A więc tak poszła do psychologa prywatnie, opowiedziałam wszystko co i jak się ma, jak to na pierwszym spotkaniu.
Stwierdzila ze to jest nerwica lekowa, mam objawy leku, czyli dusznosci i rozne takie, i strach przed chorobami nieuleczalnymi.
Spytałam sie czy to hipochondria to powiedziała, ze stany lekowe mają to do siebie ze wystepuja czesto razem, mieszaja sie. I mam niewatpliwie nerwice i bedzie mnie z tego leczyc, z tego strachu itd.
Ale co mnie smuci to to ze kazala isc do psychiatry :(
Bowiem powiedziala ze mozliwe iz bede musiala podjac leczenie tez lekami bo za duzo juz o tym mysle.
Myslalam ze lekow da sie uniknac.
W poniedzialek mam wizyte.
Dzieki za odpowiedzi, bede informowala o postepach :)
ODPOWIEDZ