Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica - nasze historie

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
aneta9191
Świeżak na forum
Posty: 4
Rejestracja: 25 lipca 2017, o 12:12

25 lipca 2017, o 13:33

Witam,

Jestem tutaj nowa, zapewne opisane prze zemnie objawy nie będą dla Was nowością. Nerwica prawdopodobnie pojawia się u mnie w czerwcu tego roku.
Moje objawy to:
- obawy przed zemdleniem
-mroczki przed oczami
-miękkie nogi
-zawroty głowy
- lęk przed chorobą
-brak możliwości wzięcia głębokiego oddechu. - kiedyś już to miałam w dzieciństwie (wiek przedszkolny) ale minęło, pojawiło się na jakiś czas w gimnazjum ale chwilowo.

Robiłam rożne badania - wszystkie wyniki są dobre.


Mam 26 lat i żadnych powodów do stresów.
Opiszę jeszcze historie zeszłoroczną , która może właśnie wpłynęła na mój stan psychiczny? Tydzień przed moim ślubem zmarł mój ojciec. Ciężko chorował od roku, miał tętniaka, później 6 miesięczna śpiączka, kolejna operacja, powikłania. W tamtym okresie sama sobie się dziwiłam, że jakoś to wytrzymuję, że czuje się dobrze, że nie zamartwiam się. Myślałam tylko o moim ślubie , aby wszystko się udało - tak też było.
W tym roku w czerwcu wyjechałam na wakacje i właśnie na wakacjach miałam sytuację stresową. Kolega miał wypadek motocyklowy (spędziłam pół dnia na komisariacie, dłuuuuga historia) bardzo się stresowałam. Reszta wakacji była już udana, dobrze się czułam.
Dopiero po powrocie zaczęły się te wszystkie objawy.

Co o tym myślicie? Czy to zdarzenia zeszłoroczne mogły dopiero teraz jakoś na mnie wpłynąć? Strasznie mnie to męczy - mój stan, te lęki itd..
Nie mam żądnych powodów do stresów, a wręcz przeciwnie , mam spokojną pracę itp.

Pozdrawiam i czekam na jakieś opinie :)
user009
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 336
Rejestracja: 8 lutego 2017, o 15:03

25 lipca 2017, o 13:40

Bo pamiętaj czasami stres wychodzi po czasie, jak musimy działać to działamy. Tylko nie bierz tego do serca, bo będziesz myśleć a to teraz mam stres czy wychodzi?
A pamiętaj każdy stres kiedyś mija jak nie będziesz dokładać nowych , robić kół nerwicowych itp.
Przykładem może być śmierć najbliższej osoby, żałoba. Na początku jest ciężko a później jest lepiej... Stres mija tłumaczymy sobie to.


Masz to krótko więc nie analizuj za dużo, bo mozg wyrobi sobie nawyk, po prostu zajmij się działaniem. Jak nie będziesz analizować to szybko Ci przejdzie. I przyjmij mam nerwicę, koniec kropka. Nie rób 150 badań, bo można zrobić 200 albo i 300 końca nie będzie.
Dowdem na to, że to nerwica będzie to ze jak polepsza Ci sie emocjonalnie to objawy też znikają.
lusia19900
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 26 lipca 2017, o 20:50

26 lipca 2017, o 21:02

Witajcie.

Po dzisiejszym ataku nerwicy, wydaje mi się, że chyba najgorszym jaki kiedykolwiek przeżyłam, postanowiłam zarejestrować się na forum oraz przyłączyć się do wątku i porozmawiać z osobami, które przeżywają to samo co ja.

Na nerwicę lękową oraz depresję leczę się już od 7 lat i od tego czasu biorę wenlafaksynę, a dodatkowo brałam również cloranxen (przez 1,5 roku), a od dłuższego czasu sedam (brałam go rok, później dawałam radę bez niego, biorąc ziołowe środki uspokające, jednak musiałam niedawno znowu do niego wrócić). Już jako dziecko byłam osobą bardzo wrażliwą oraz przeżywającą wszystko bardziej niż rówieśnicy.
7 lat temu, czyli gdy zaczęłam naprawdę leczyć nerwicę oraz depresję, przeszłam również sepsę co dodatkowo przyczyniło się do ogromnego lęku przed śmiercią. Ogólnie w moim życiu wydarzyło się wiele rzeczy, które przyczyniły się do rozwoju mojej nerwicy i depresji.

Podczas ataków zawsze odczuwałam podobne objawy, czyli: derealizacja, ucisk i zawroty głowy, ból żołądka, wrażenie, że za chwilę zemdleję, kołatania serca i wysoki puls, drętwienie rąk, na przemienne uczucie gorąca i zimna, ciężki oddech oraz potworny lęk przed śmiercią. Na pewno doświadczam więcej objawów, ale nie mogę ich sobie w tej chwili przypomnieć.

Dzisiejszy atak był jednym z najgorszych, przynajmniej od momentu gdy zaczęłam brać leki. Najpierw pojawił się narastający lęk i ucisk oraz szumy w głowie, później naprzemienne uczucie gorąca i zimna, szybkie bicie serca, wysokie ciśnienie i puls (natręctwo mierzenia ciśnienia...), uczucie strasznego osłabienia i ogromny lęk że zaraz umrę. W pośpiechu zaczęłam się ubierać i po chwili wybiegłam z domu (nie wiem dlaczego ale zawsze podczas lęku mam potrzebę ucieknięcia z miejsca w którym się znajduję, mimo że po fakcie doskonale zdaję sobie sprawę, że przecież tym sposobem nie ucieknę od tego co dzieje się z moim organizmem..). Gdy wybiegłam z domu (wcześniej wzięłam tylko sedam, bo czułam, że jest to jedyna rzecz, która może mi pomóc) zaczęłam czuć się coraz słabiej, obraz zaczął mi się rozmazywać i miałam wrażenie, że za chwilę zemdleje...czułam, że to już mój koniec, że za chwilę na pewno już umrę..nie wiedziałam czy śnię czy to wszystko dzieje się naprawdę. Tak okropnego uczucia nie nie doświadczyłam chyba jeszcze nigdy, przynajmniej nie w takim nasileniu, po tym jak zaczęłam brać leki..po kilku minutach lęk zaczął powoli mijać, a pojawiło się straszne zmęczenie..

Mam także pytania:

1) Czy wam także zdarzają się ataki lęku już tuż po przebudzeniu?
2) Czy studiujecie/pracujecie? Jak radzicie sobie z obowiązkami chorując na nerwicę?
3) Czy macie problemy z wybuchami gniewu i złości?

Jeśli chodzi o badania i inne choroby, to miałam robione praktycznie wszystkie badania i poza niedoczynnością tarczycy (obecnie została ona już wyregulowana, ale nadal przyjmuję leki) oraz zaburzeniami hormonów płciowych (biorę leki na wyregulowanie), obecnie nic innego nie wykryto, jednak kila lat temu miałam przejściowe problemy z cholesterolem oraz hiperinsulinizm.

Pozostaję także pod stałą opieką psychiatry oraz od niedawna po raz kolejny rozpoczęłam psychoterapią (kiedyś już na nią uczęszczałam, ale nie były to spotkania regularne i przez to tez chyba ta psychoterapia nie była zbyt skuteczna)

Chciałabym zacząć żyć pełnią życia, mam masę marzeń i pragnień, jednak boję się, że przez swoje dolegliwości nigdy nie osiągnę tego wszystkiego. Czasami już brakuje mi sił..

Przepraszam, ze tak się rozpisałam. Nie wiem czy ktoś zdoła przeczytać mój post do końca, ale wytrwałym osobom bardzo dziękuję.

Pozdrawiam serdecznie
aneta9191
Świeżak na forum
Posty: 4
Rejestracja: 25 lipca 2017, o 12:12

27 lipca 2017, o 09:33

Jak sobie radzić z objawami nerwicy?
Gdy np. już czujemy się źle, co robić?
Nawet gdy staram się myśleć o czymś innym nie zawsze przechodzi.
Często tak mam w pracy w godzinach porannych. Nie mogę się skupić, czuję wewnętrzny lęk "przed czymś"
Gdy mija ten stan - czuję się świetnie , myślę, że na pewno już to do mnie nie wróci, ale tak nie jest.

Może macie jakieś książki gdzie można się nauczyć jakiś technik ?
Książki, gdzie nie ma za dużo teorii i wszystkich tych objawów.

Dzięki :)
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

27 lipca 2017, o 10:32

aneta9191 pisze:
27 lipca 2017, o 09:33
Jak sobie radzić z objawami nerwicy?
Gdy np. już czujemy się źle, co robić?
Nawet gdy staram się myśleć o czymś innym nie zawsze przechodzi.
Często tak mam w pracy w godzinach porannych. Nie mogę się skupić, czuję wewnętrzny lęk "przed czymś"
Gdy mija ten stan - czuję się świetnie , myślę, że na pewno już to do mnie nie wróci, ale tak nie jest.

Może macie jakieś książki gdzie można się nauczyć jakiś technik ?
Książki, gdzie nie ma za dużo teorii i wszystkich tych objawów.

Dzięki :)
Proszę, tylko solidnie to przeczytaj, obejrzyj ;p:
natr-tne-my-li-l-kowe.html
victor.html
divin.html
sezon-i.html
sezon-ii.html
akceptacja-czarnych-scenariuszy-t9904.html
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
aneta9191
Świeżak na forum
Posty: 4
Rejestracja: 25 lipca 2017, o 12:12

28 lipca 2017, o 12:14

ok

dziękuje
w wolnym czasie przeglądam filmiki.
Dzisiaj idę na pierwszą wizytę do psychologa.
Martwi mnie to że pomimo normalnego odżywiania spadłam na wadze nagle 2 kg
ważę 46 kg... przy 160cm.

Wmówiłam sobie właśnie, że pewnie mam raka żołądka albo raka czegoś i dlatego chudnę.
:?
aneta9191
Świeżak na forum
Posty: 4
Rejestracja: 25 lipca 2017, o 12:12

29 lipca 2017, o 20:52

Czy ktoś z was miał również mdłości?połączone z zawrotami głowy?
Awatar użytkownika
Relaxis
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 104
Rejestracja: 21 kwietnia 2017, o 17:13

29 lipca 2017, o 21:07

aneta9191 pisze:
29 lipca 2017, o 20:52
Czy ktoś z was miał również mdłości?połączone z zawrotami głowy?
Ja miewam, rano mdlosci, chwile pozniej jak wychodze zawroty i mdlosci :D
Awatar użytkownika
JestemNadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22

10 sierpnia 2017, o 09:58

Hej. Jestem tu nowa. Kochani dzieki temu forum jeszcze walcze gdyby nie ta strona to chyba zawislabym na klamce od pokoju. Opisze wam w skrocie moje zycie. Zaczne od tego ze pochodze z dobrej rodziny bez nałogów i bardzo sie kochajacej. Ja jestem najmlpdsza z pieciorga dzieci . Jako 6 latka mialam zdiagnozowana nerwice bo mialam rozne tiki a to mrugalam iczami bardzo intensywnie a to wydawalam taki dziwny dzwiek podobny do kaszlenia przy zamknietych ustach. W nocy budzilam sie i mialam wrazenie ze umre, snil mi sie np maly zlew a w nim geste bloto ktore nie moze splynac tylko kotluje sie w tym zlewie.. jako nastolatka bylo wszystko okej. Szkola srednia cos wspanialego. Mature probna zdalam bardzo dobrze ale na prawdziwa mature juz nie poszlam. Przed studniówka umarla moja przyjaciółka a kilka mscy pozniej mialam pierwszy stan chwilowego odrealbienia z uściskiem na szyi. Na chwile nie wiedzialam gdzie jestem ale za kilka sekund bylo juz okej. I tak co jakis czas przez 6 lat. Przez 8 mscy bylam brygadzistka w zakladzie i mialam 15 ludzi pod soba. To byl zaklad produkcyjny w ktorym my pelnilosmy uslugi sprzatajace i jak kazdy z was wie czesto w takich zakladach pracuja ludzie z grupami lub alkoholicy i tak było u mnie. Pijacy zawalali robote nie przychodzili itd. Mialam mnostwo obowiazkow ktore zrzucil na mnie dodatkowo koordynator. Wiecznie byly pretensje ze brudno mimo ze szoroealysmy wszystko kwasem. Ukraincy zalatwiali sie do brodzikow lub na podloge. Pracownicy mieli wiecznie pretensje ze jakiejs umowy im nie dalam ze nie maja ciuchow utd. Praciwalam po 14 h bo ciaglam zmiany za kolezanki. I tak 8 mscy. Pewnego dnia dostalam lęków nagle. Uczucie ze zaraz umre lub oszaleje ze nir ma dla mnie pomocy. Strach przed schizofrenia. Ucisk i pieczenie w klatce piersiowej. Drzenie ciala kolotanie serca. I tak juz msc. Kochani dajcie iskierke nadziei ze bedzie dobrze.
Awatar użytkownika
JestemNadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22

10 sierpnia 2017, o 09:58

Hej. Jestem tu nowa. Kochani dzieki temu forum jeszcze walcze gdyby nie ta strona to chyba zawislabym na klamce od pokoju. Opisze wam w skrocie moje zycie. Zaczne od tego ze pochodze z dobrej rodziny bez nałogów i bardzo sie kochajacej. Ja jestem najmlpdsza z pieciorga dzieci . Jako 6 latka mialam zdiagnozowana nerwice bo mialam rozne tiki a to mrugalam iczami bardzo intensywnie a to wydawalam taki dziwny dzwiek podobny do kaszlenia przy zamknietych ustach. W nocy budzilam sie i mialam wrazenie ze umre, snil mi sie np maly zlew a w nim geste bloto ktore nie moze splynac tylko kotluje sie w tym zlewie.. jako nastolatka bylo wszystko okej. Szkola srednia cos wspanialego. Mature probna zdalam bardzo dobrze ale na prawdziwa mature juz nie poszlam. Przed studniówka umarla moja przyjaciółka a kilka mscy pozniej mialam pierwszy stan chwilowego odrealbienia z uściskiem na szyi. Na chwile nie wiedzialam gdzie jestem ale za kilka sekund bylo juz okej. I tak co jakis czas przez 6 lat. Przez 8 mscy bylam brygadzistka w zakladzie i mialam 15 ludzi pod soba. To byl zaklad produkcyjny w ktorym my pelnilosmy uslugi sprzatajace i jak kazdy z was wie czesto w takich zakladach pracuja ludzie z grupami lub alkoholicy i tak było u mnie. Pijacy zawalali robote nie przychodzili itd. Mialam mnostwo obowiazkow ktore zrzucil na mnie dodatkowo koordynator. Wiecznie byly pretensje ze brudno mimo ze szoroealysmy wszystko kwasem. Ukraincy zalatwiali sie do brodzikow lub na podloge. Pracownicy mieli wiecznie pretensje ze jakiejs umowy im nie dalam ze nie maja ciuchow utd. Praciwalam po 14 h bo ciaglam zmiany za kolezanki. I tak 8 mscy. Pewnego dnia dostalam lęków nagle. Uczucie ze zaraz umre lub oszaleje ze nir ma dla mnie pomocy. Strach przed schizofrenia. Ucisk i pieczenie w klatce piersiowej. Drzenie ciala kolotanie serca. I tak juz msc. Kochani dajcie iskierke nadziei ze bedzie dobrze.
MaciejSz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 20 marca 2017, o 20:23

22 sierpnia 2017, o 18:55

A ja mam pytanie czy od nerwicy czy od dd bo w sumie tak się stało dobrze że nie mam dziewczyny ostatnio bo Masakra poprostu mam bardzo przedwczesny wytrysk i to za drugim i nawet 3 razem bardzo wyczulone sa moje zmysły jedna myśl i już to podniecenie takie nie naturalnie to nie wyobrażam sobie mieć kobieta teraz nawet przy orgazmie mam lęk wszystko za bardzo czuję odkąd to wszystko się nazbierało czy to może jakas inna choroba???pomocy
betibeti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 13 października 2017, o 22:15

25 października 2017, o 14:34

Witam. Cierpie na nerwice juz 6 lat ale coraz gorzej jest mi sie wziasc w garsc tylko mam ochote sie poddac i najlepiej polozyc w psychiatryku. Moje objawy to: wieczne zawroty glowy uczucie ze zemdleje brak sil okropnie zle samopoczucie. Jednym slowem od 6 lat czuje sie ciagle zle przez co ciagle placze bo chce byc normalna. Mam fajnego meza (ale lekcearzy moja nerwice. Zamiata sprawe pod dywan) i slodkiego syna , dom z ogrodem.....ale nie umiem sie z tego cieszyc i to mnie boli najbardziej. Tekstu typu "wez sie w garsc nic ci nie jest" to nie moge juz sluchac. Chodzilam na psychoterapie i rozumiem ze to tylko moje somatyczne objawy i wogule o nerwicy wiem duzo...ale nawiekszym problemem jest to ze 3 lata temu dowiedzialam sie ze mam czerniaka i to dosc grubego. O emocjach z tamtego czasu nie jestem w stanie pisac bo to zbyt okrutne dla mnie. Minely 3 lata wyniki narazie ok. I niestety jak mam jakies nerwicowe objawy to pojawia sie mysl w glowie ze to moze przerzut i lapie dola i panikuje. Ale tu z tego miejsca apeluje do wszystkich nerwicowcow ktorzy boja sie raka lub innej powarznej choroby... Nie marnujcie swojego zdrowia psychicznego na martwienie sie o takie rzeczy. Nerwice mam od 6 lat a czernuaka od 3 a moj stan psychiczny jest taki sam i zaluje tych straconych lat kiedy bylam zdrowa a sie zamartwialam choroba. Nawet bym powiedziala ze znosze teraz lepiej moja nerwice. Marze tylko o tym zeby czuc sie normalnie tak jak kiedys....zebym normalnie funkcjonowala i nie myslala 24 h na dobe o tym ze sie zle czuje...jestem juz tym zmeczona. Pozdrawiam
metalista
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 7 października 2017, o 22:39

3 listopada 2017, o 17:48

Cześć, jestem tu nowy, ale z moją nerwicą borykam się już kilkanaście lat. Pierwszy nerwicowy epizod miałem w wieku 13-14 lat. Pamiętam, że zerwałem się wtedy z łóżka i wydawało mi się, że zaraz umrę. Kołatanie serca, zimne poty, przyśpieszony oddech, problemy z przełykaniem śliny. Oczami wyobraźni widziałem już trąby anielskie i mój pogrzeb. Potem miałem nieco spokojniejszy okres, aż do 2-3 roku studiów, gdzie wylądowałem na pogotowiu z "zawałem serca". Niedługo później zaczęła mnie boleć głowa. Bolała ze 2 miesiące niemal dzień w dzień. Wszyscy lekarze zgodnie orzekli, że to na tle nerwowym, ale oczywiście żadnemu z nich nie uwierzyłem. Zrobiłem sobie TK i gdy okazało się, że wszystko jest OK objawy nagle ustąpiły.

Od tego czasu, czyli mniej więcej od 7-8 lat moja nerwica daje cyklicznie znać o sobie. Czasem nawet nie jestem w stanie określić przyczyn tych napadów, bo żadnych stresowych sytuacji nie potrafię skojarzyć. Czasami udaje mi się samemu pokonać taki atak nerwicy, bo umiem sobie przetłumaczyć, że to schorzenie o tysiącu twarzy i to ja sam sprawiam, że boli mnie głowa albo inna część ciała. Prosty mechanizm. Coś człowieka boli to od razu włącza się moja nerwica, a mózg, np. zmniejsza dopływ krwi (tlenu) do mięśni. Pojawia się niedotlenienie i wydziela kwas mlekowy, który mózg odczytuje jako ból. Pojawiają się coraz to nowe receptory bólowe, zwiększa się obszar bólu, a ja w tym czasie czytam w internecie o chorobach. Czytam po to, aby móc je wykluczyć, ale jako, że nie jestem lekarzem i często objawy się pokrywają to nagle okazuje się, że mogę być poważnie/śmiertelnie chory. Do tego jeszcze budzenie się w nocy i gwałtowne łapanie oddechu zupełnie jakbym miał się udusić za chwile. Błędne koło. Robię sobie dziesiątki badań, pielgrzymuję po lekarzach, ale tak naprawdę uspokaja mnie to na parę dni. Potem coś nagle znowu zaboli i w koło macieju. Większość takich epizodów mam na jesieni i w zimie, czyli gdy dzień jest krótszy, a na dworze ponuro.

Obecnie postanowiłem zacząć wspomagać się farmakologią, bo czuje, że nerwica zaczyna dezorganizować moje życie i nie bardzo potrafię sobie z nią radzić. Chciałbym żyć normalnie jak inni ludzie i mam nadzieję, że pokonam to schorzenie raz na zawsze.
Awatar użytkownika
AdamGdzies
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 144
Rejestracja: 14 października 2017, o 23:36

3 listopada 2017, o 21:01

Wprawdzie na forum przywitałem sie już z 2 tygodnie temu to jeszcze nie zdołałem opisać tu mojej historii, historii która myślę, że może komuś pomóc, ktoś może się z nią utożsamić,a i ja mogę tu ją wylać . Swój pierwszy atak nerwicy miałem przed maturami jakieś 3,5 roku temu, od tego czasu niestety nie odzyskałem jeszcze dawnego życia... ale jak to się zaczęło. Nauka, matura, używki i choroba nowotworowa dziadka, to wszystko wtedy było wtedy dla mnie zbyt wiele. Dostałem swojego pierwszego ataku, trwał z 1,5 h, najbardziej typowy atak paniki, a wszystko kręciło się w oku serca. Zwaliłem to na nerwy, jakoś spróbowałem funkcjonować - jak się później okazało nie na długo. Potworne somatyczne objawy dogięły mnie do ramy łóżka, każde uderzenie serca, każdy mięsień bolał mnie, byłem przekonany że to już koniec, wymiotowałem po posiłkach, albo bardziej sam wymuszałem wymioty bo nie mogłem znieść pełności, chodziłem jak zoombi, płakałem. Rozwalało mi mózg, bolały plecy, drętwiały kończyny a uczucie DD przy tym były jak mały deszczyk między burzami. Trafiłem do szpitala, zbadano mi serce krew, trochę się uspokoiłem, jednak koszmar nadal trwa. Wszystko rozlało się po mnie. Nie czułem już nic, nastąpiła wielka derealizacja. Leki, pierwszym lekiem moim był aciprex w małej dawce, jednak lekarz prowadzący wyśmiał pomysł z psychologiem, ja wtedy że się nie znałem przystałem na to. leczyłem sie 1,5 roku, raz było lepiej raz gorzej, troche mi pomogło. ODstawiłem. Wróciło, kolejny koszmar, kolejne objawy. Odczuwałem wszystko co można chyba w nerwicy, a somatyzm był kolosalny. drętwiały mi ręce nogi , miałem wszystko jak z waty, zimne kończyny jak lód, bałem chodzić się po schodach, wypić kawe czy zapalić papierosa to wszystko wywoływało u mnie lęk - rozpływałem się w tamtą zimę jak topniejący śnieg za oknem i nie byłem w stanie nic z tym zrobić, nie wiedziałem o forum, o metodach walki. Wtedy to miałem pierwszy kontakt z psychologiem, psycholog który mi wcale nie pomógł radzić sobie ze stres, od razu zaczął pieprzyć o dzieciństwie wchodzić w coś, a ja potrzbowałem pomocy tu i teraz. Zrezygnowałem poszedłem do psychiatry, nowy lek lafacin, 1,5 roku raz lepiej raz gorzej, duze uboki, ale mój stan na pewno w jakimś stopniu się poprawił. Miesiąc temu odstawiłem, czułem, że nie tędy droga ze to mi nic nie da. Koszmar przejście na coaxil - wybrałego go ponieważ pomaga słabo, daje możliwośc pracy a uboki odstawienia lafactinu miały być mniejsze. Było bardzo źle poza typowymi odstawiennymi skutami leku czułem cały czas przez wiekszość tego miesiąc rozpacz strach i wszystko co jest z tym związane, popadałem w histerie, gniew , drżałem jak galaretka. Bałem się ze oszaleje, że już nigdy nie wrócę do normalnego stanu, każdy dźwięk zaczął ranić moje uszy (w przenośni) , do tego doszły szumy przed spaniem, budzenie się w nocy, tak potężny smutek w gardle ze nie mogłem tego przełknąć. Wpadłem na te forum, przesłuchałem dużej ilości nagrań, staram się walczyć jest, już lepiej ale nadal ciężko, nadal nerwica atakuję mnie, ale zaczynam z nią walczyć,chyba pierwszy raz w życiu. Jest ciężko, może przez wielką wyobraźnie jakązawsze miałem moje obiawy są przeróżne, od strachu przed mania, euforią itp stracham się nawet coaxilu który przeciż jest całkiem łagodnym lekiem - ale przypisuję mu wiele objawów przez niechęć do leków jakie pozstało mi po odstawieniu wenli. Mam nadzieję że uda mi się pokonać nerwice, że jest to możliwe i kiedyś spojrzę na świat tak samo jak sprzed nerwicy, wolny, bez szyby, obaw, czegoś z tyłku głowy.
"Tyle razy myślałem, że to koniec wiesz..."
Awatar użytkownika
JestemNadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22

10 listopada 2017, o 12:40

MOJA HISTORIA...
To bedzie dosc obszerne opowiadnie..
Wszystko sie zaczelo od tikow nerwowych gdy mialam okolo 7 lat. Nagminnie mrugalam oczami i wydawalam taki dzwiek jakby kaszlu z zamknietymi ustami. Poszlam do lekarza z mama i pani doktor delikatnie paznokciami przejechala po moich plecach po chwili wyszky mega czerwone grube pregi i w taki sposob zdiagnozowala nerwice. Zaleceniem bylo nie denerwowac mnie. W nocy budzilam sie i lunatykowalam w pol jawie w pol snie. Skarżylam sie ze snia mi sie slonie co depcza kosciol lub bloto w zlewie ktore jest tak geste ze nie moze splynac odplywem lub wieka kamienna kula goni mala kamienna kule. To byly sny realne i takie przejmujace. Bloto sie kotlowalo w zlewie a ja patrzylam i patrzylam. Męczące bardzo to było. Podczas lunatykowania czulam scisk w klatce i ogromny lęk. Takie epizody mialam tylko noca. Za dnia było ok. Bylam bardzo pewna siebie i otwarta na ludzi. Bralam udzial w przedstawieniach szkolnych i bylam aktywistka. Wszedzie bylo mnie pelno. Zawsze bylam dosc pyskata mialam zawsze swoje zdanie i bylam adwokatem diabla. No w kazdym razie bylam dosc niegrzeczna ale zawsze kogos bronilam i bronilam swojego zdania. Epizody nocne zdarzaly mi sie do 12 roku zycia. Od 12 roku życia do 19 bylo ok. Zadnych objawow nerwicy. Gdy skonczylam sredia szkole dostalam pierwszego ataku utraty rzeczywistosci na kilka sekund. Uczucie jakby mialo sie zemdlec uklucie w gardle lęk i silne dejavu. Takie stany trwaly kilka sekund a po nich nachodzila depersonalizacja. I tak sobie zylam z tym bo ogolnie sie tego nie balam i byko w miarę spoko. Duzo czytalam i juz wtedy duzo wiedzialam o NL. 6 lat tak zylam raz lepiej raz gorzej. Az do momentu gdy w lipcu 2017 roku obudzilam sie z lękiem. Mega silny lęk i objawy somatyczne. Nie moglam usiedziec na miejscu nosiło mnie. Nie moglam sie na niczym skupic. Okropnie silne lęki mialam. 6 rano pobudka i łazilam po podworku jak nawiedzona. Przrzylam pieklo. Nie moglam jesc ani siedziec ani lezec. I najgorsze.. ogromny lek przed schizofrenia. Na szczescie ten atak omdlewania i silnego dejavu mialam tylko raz. Nie wiem może leki dzialaja. Somaty znikly ale zostaly natretne mysli i strach przed schizofrenia. ...
:lov:
ODPOWIEDZ