Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica - Agorafobia - zachowanie o cechach unikania

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

2 września 2014, o 13:46

Wiesz tyle ze ja juz naprawde tak ostatecznie to poradzilem, z uwagi na to ze masz taka sytuacje. Ogolnie w przyszlosci nie wpadnij na pomysl leczyc sie benzo :D
Chociaz mysle ze sama to wiesz.

Przede wszystkim dobrze jakbys skonsultowala to z lekarzem, choc no co by nie mowic benzo tak dziala. jak mialem jeszcze ten caly syf w glowie to tez sie nim wspieralem.
Na kazdego dziala jak to z takimi lekami bywa inaczej. I po prostu gdybys miala tak sprobowac sie wspomoc krotkoterminowo, to mysle ze warto by wyprobowac z jedna tabletke jakis czas przed pojsciem do szpitala i wtedy bys zobaczyla jak to dziala na ciebie.
Benzo hamuje ogolnie osrodek odpowiadający za lęk, pamietam ze jak go bralem to nawet miałem mniej lękowych mysli.

Glupio sie czuje polecac benzo :D Ale to jak mowie z uwagi na twoja sytuacje, moze taki pomysl jest jakims wyjsciem, jezeli do antydepresantow mialas wrocic na krotki tez czas.
Chyba ze chcesz ogolnie wrocic do leczenia antydepresantem, to lepiej od razu go zaczac brac, bez zabaw z benzo.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
abelarda
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 155
Rejestracja: 6 maja 2014, o 20:25

2 września 2014, o 14:04

No walsnie mozesz wyprobowac wczesniej, no ja leczenia na xanaxie tez nie opieram ale jednak od czasu do czasu biore, daje troche ulgi a ta jest potrzebna.
inke
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 29 lipca 2014, o 23:24

2 września 2014, o 18:27

Dziękuję za Wasze wszystkie wypowiedzi :lov:

Raczej pomysł na leczenie benzo mi nie grozi. Zwłaszcza po tym , co przeszłam na odstawieniu SSRI :? (Powrót do leków rozważam tylko i wyłącznie pod kątem tej naglącej sytuacji. Strasznie mi szkoda zmarnować ponad 7-o miesięczny wysiłek...)
Moim sukcesem w atakach paniki spontanicznej jest to, że nigdy nie ratowałam się uspokajaczem, nie jeździłam na pogotowie, ani nie dzwoniłam po karetkę. Dzięki temu wiem, że nie umrę, nie zemdleję, nie dostanę zawału i takie tam. Wiem, że to przejdzie - prędzej , czy później. Od dłuższego czasu przestałam już biegać w panice po domu i przygotowywać się jak do wojny. (znaczy uruchamiać koła ratunkowe - bo jak pewnie wiecie nie tylko leki kołami być mogą)
Potrafię już lepiej radzić sobie z tymi atakami. Nie w 100-u procentach. Powiedzmy, że jednemu na 20 dam się nadal wkręcić i popłynę z paniką. Ale to już jest postęp. Póki co nie ma to przełożenia na to, że one zdarzają się rzadziej lub są mniej intensywne. (Ja chyba wiem dlaczego! Bo wciąż nakręcam się agorafobią, tym, że nie idzie mi jej pokonywanie, tym, że muszę, a nie mogę.)
Taka mądra jestem w domu, jednak gdy wychodzę, całe to doświadczenie idzie w d. Moim problem jest to, że na zewnątrz ja nie potrafię na to przyzwolić DO KOŃCA. Ja chyba wciąż się asekuruję tą odległością. 2 ulice - można w miarę szybko wrócić.

Pamiętacie ten moment kiedy udało Wam się przekroczyć tę barierę?
Ssaa napisałaś , że
Ciagle posuwalam sie gdzies dalej
Jak to robiłaś , że byłaś w stanie przesuwać tą granicę? Jak u Ciebie wyglądało to przyzwalanie?
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

2 września 2014, o 21:55

Wiesz co inke, ja np do nerwicy lekowej mialam tez miedzy innymi duze problemy z wychodzeniem. Tutaj wspomnieliscie o benzodiazepinach. Ty masz lorafen a ja mialam cloranxen. Nie uzywalam go czesto, jedynie na poczatku bo nie moglam sobie poradzic z poczuciem przerazenia. Potem juz bylo lepiej wiec nie bralam. Ale taki uspokajacz, traktowalam wlasnie jako pewnego rodzaju zawor bezpieczenstwa. Mialam go przy sobie bo wiedzialam ze jak zazyje to najgorsze i tak minie dosc szybko.
Wiec nosilam przy sobie dwie tabletki na wszelki wypadek. Niektorzy moga to krytykowac ale ja czulam sie pewniej majac to przy sobie, choc odkad zaczelam go nosic nie wzielam ani razu :)
Ale dawalo mi to poczucie ze moge isc, dzieki temu latwiej mi bylo w pewien sposob.
Mozg jest cwany ale jego tez mozna oszukac :)

Co do przelamywania jakiejs bariery wedlug mnie nie czuje sie jakiejs magicznej chwili kiedy nagle stan schodzi. Raczej jest to stopniowe i nawet sie nie orientujemy jak zauwazamy poprawe.
Awatar użytkownika
Miesinia
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 649
Rejestracja: 1 października 2013, o 13:57

3 września 2014, o 10:24

Zgadzam się, ja nie odczułam tej poprawy, tzn wychodziłam, wychodziłam, a własciwie wyjeżdzałam, bo największy problem miałam z prowadzeniem samochodu, aż któregoś dnia zjorgałam się, że ja już wgl o tym nie myśle przed wyjściem z domu tylko poprostu ide :D automatycznie myślalam o rzeczach które jade załatwi. Został mi nawyk podczas odjeżdzania spod domu, mam myśl w głowie " a atak?" niewiem po co on jest, ale moze zniknie z czasem :) Z uwagi na moje DD chodziłam w lęku non stop, otwarcie okna czy wyjście za drzwi to już lęk, a wyjście za brame to jak wyjście na skazanie było :D Teraz jest ok, nie pojade sama samochodem do Gdańska, Ale do Krakowa już tak :DD Tylko tak jak mówie, u mnie to wszystko wynika z DD.
To jest wszystko bujda!
inke
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 29 lipca 2014, o 23:24

3 września 2014, o 20:53

Witajcie dziewczyny :)
Aneta, bo to jest taka błędna droga z tymi lekami doraźnymi. Te wszystkie zabezpieczenia sprawiają, że nie możemy się przekonać, że poradzimy sobie bez tego. Któregoś razu zapomnimy zabrać tą tabletkę, odkryjemy to i co się dzieje? Od razu wpadamy w panikę.
Przymus zabierania kół ratunkowych utwierdza nas w przekonaniu, że jesteśmy w niebezpieczeństwie i musimy się w razie co ratować. A tak przecież nie jest ;)

Ja taki zawór wymyśliłam sobie w postaci Hydroxyzinum... Miałam w apteczce jakby co (w trakcie odstawiania SSRI) Stosunkowo niedawno postanowiłam z niej skorzystać, nie na lęk, ale by choć raz przespać normalnie noc. Po 2h wybudziły mnie silne drgawki i tachykardia - dużo silniejsze, niż to coś co miewam prawie każdej nocy. Możecie się domyślić w jaką ja dopiero wtedy panikę wpadłam. Coś na co liczyłam jak na zbawienie nie dość, że mnie nie wyciszyło, to zadziałało odwrotnie. Dlatego ja osobiście pracuję nad odstawianiem wszelkich kół ratunkowych.

Z drugiej strony gdybym mogła np.dzięki noszeniu przy sobie zapałki wychodzić bez problemu, to czemu nie? :P

W moim poprzednim pytaniu nie chodziło mi o moment zdrowienia. Pytałam raczej o to codzienne przekraczanie bariery lękowych ograniczeń. Dochodzę do granicy swojej strefy bezpieczeństwa i co dalej? Jak wam się udało postawić ten krok za nią, kiedy całym sobą czujesz, że nie możesz, nie dasz rady itp.?
Awatar użytkownika
N-e-r-w-u-s
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 891
Rejestracja: 28 lutego 2014, o 17:36

3 września 2014, o 20:57

Nie bierzcie benzodiazepin. Jak już to doraznie, a najlepiej wcale.
;witajka W chwili obecnej bardzo rzadko zaglądam na forum z powodów osobistych. Co za tym idzie brakiem czasu.... Na PW w miarę możliwości odpowiem ;)
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

3 września 2014, o 21:01

No my wlasnie mowimy o doraznym ;)
Ja bralam doraznie i nie widze w tym nic zlego bo pomagalo mi to na moment odetchnac, wolalam wziac benzodiazepine doraznie, nabrac troche sil na pare chociaz godzin niz przez cale miesiace leki antydepresyjne.
Tylko ze jak bralam benzodiazepine to nie z nastawieniem w stylu -ale kicha ze to biore taka jestem slaba- tylko w stylu, wezme i sobie odetchne, bo mnie beznodiazepina troche uspokajala.
Oczywiscie ze nie wolno jednak w chwilach kryzysow brac ciagle benzo ale czasem bralam i mnie to wrecz pomoglo, pomogla mi mysl ze jest cos co mnie uspokoi.
Co nie zmienialo faktu w tym ze odpowiednio zmienialam nastawienie do objawow i samej nerwicy, w koncu jestem odburzona! ;p
ssaa
Gość

3 września 2014, o 21:05

inke pisze:
W moim poprzednim pytaniu nie chodziło mi o moment zdrowienia. Pytałam raczej o to codzienne przekraczanie bariery lękowych ograniczeń. Dochodzę do granicy swojej strefy bezpieczeństwa i co dalej? Jak wam się udało postawić ten krok za nią, kiedy całym sobą czujesz, że nie możesz, nie dasz rady itp.?
To dobrze jest opisane w temacie victora ktory ci podalam w linku wczesniej.
Calym soba czujesz ze nie mozesz ale to nieprawda ze cala soba totalnie ;) jest w tobie mini czastka logiki ktora wie, doskonale wie! ze mozesz isc gdzie chcesz.
I caly sek polega na tym zeby wlasnie wplywac ta czastka swiadomosci na podswiadomosc i te reakcje ktore sie tam zakodowaly. Jak nie mozesz isc dalej za bariere to mimo to trzeba posunac sie dalej odrobine.
Ja nie czulam jak pisalam poprawy w zwiazku z przesuwaniem granicy coraz dalej. I mysle ze to ni eodczuwa sie jej az tak mocno dopoki myslac o wyjsciu z domu kilometr po za niego, nie przestaniesz odczuwac strachu.
A to sie w ktoryms momencie dzieje samo, im dalej wychodzilam i im czesciej tym mniej odczuwalam strach przed wyjsciem. I chyba w wypadku agorafobii to tak wyglada z etapami.
Przynajmniej u mnie
inke
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 29 lipca 2014, o 23:24

3 września 2014, o 21:13

Czytałam, ale chciałam się dowiedzieć jak to się u was przekładało na praktykę.
Czy było tak, że każdego kolejnego dnia byłaś w stanie powtórzyć odległość z wczoraj? Czy bywało tak, że się cofałaś?
Awatar użytkownika
świstakejro
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 93
Rejestracja: 24 czerwca 2013, o 12:50

10 września 2014, o 15:32

Witajcie, potrzebuje troche Waszej pomocy i porad dotyczących agorafobii. Otóż cierpię na nią 5 lat i różnie bywało, oprócz tego mam dd i inne takie no ale wzieliśmy sie z mężem za moją agorafobie i coraz dalej i dalej samochodem i udało mi sie nawet pojechać 300km bez napadu paniki, ostatni napad wogóle miałam rok temu no i byliśmy wczoraj samochodem 60km od domu a tu czuje że nagle JEB- mam lęk i wiem już że TO się zaczyna, czuje coraz silniejszy lęk, serce wali itd i mówię mężowi że umieram a on się od razu pyta czy ma zawracać no ale wiem że nie wolno uciekać więc kazałam mu jechać dalej i dotarliśmy do celu jeszcze kilka kilometrów, zaczął do mnie mówić, podnosić na duchu i czułam że najgorsza faza już powoli puszcza ale miałam silny lęk jeszcze jakieś pół godziny ale starałam się czymś zająć, chodzić, rozmawiać (telepało mnie jakbym miała padaczke) ale powolutku puściło no i od tego momentu zaczyna się ponowna nakrętka na nerwice, myślenie że ten koszmar znowu wraca itd.
Teraz proszę o porady bo chce nadal sie móc oddalać od domu choćby te 60km wiec planujemy z mężem jachać w to samo miejsce jak najszybciej żeby nie utrwalić lęku i co ja mam sobie myśleć, jak radzić jak mnie znowu to najdzie? Chce sie tego pozbyć ale potrzebuje porad od kogoś kto z tego wyszedł, jak się nie zagłębiać w lęk i nie straszyć samego siebie w czasie napadu? jak nie myśleć że jestem godzine od domu i szybko nie wróce (paradoksalnie jakby mnie atak paniki nie mógł złapać w domu :) ale taka ta nerwica jest.Co robić jak czuje że TO sie zbliża - każdy wie jakie to uczucie. Nie chce uciekać ale czy może sie zdarzyć że atak będzie trwał i trwał aż padne omdlona z braku sił?
Musisz pozwolić sobie umrzeć żebyś mógł dalej żyć
ITI
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 414
Rejestracja: 7 sierpnia 2013, o 14:31

10 września 2014, o 15:59

Odpowiedź na swoje pytanie uważam ,że masz w swoim cytacie -,- Pozdrawiam :papa
Być sobą znaczy wierzyć w siebie być prawdziwym.
Życie zaczyna się tam gdzie kończy sie strach.
Uwaga niesie energię.
ZAPAMIĘTAJ: 'Im więcej naciskamy tym większy jest opór'
Pamiętaj :co ludzie myślą nie jest ważne.
Zapamiętaj:Nie jesteś tylko emocjami.
Pamiętaj:Miej DYSTANS !
UmysłRegenerujeSięGdyPrzestajeszSięBać
CiemneStronySłużąDoPrzykryciaJasnychStronŻycia!
JeśliTraciszPieniądzeMałoTracisz,JeśliTraciszZdrowieDużoTracisz,JeśliTraciszSpokójWszystkoTracisz
Im szybciej zaakceptujesz scenariusz w głowie na który się nie zgadzasz,tym szybciej zmieni się Twój stan emocjonalny na lepszy !
Nerwica to stan umysłu który chce nam powiedzieć że :jestescie katami dla siebie zmieńcie się to wam odpuszcze!
inke
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 29 lipca 2014, o 23:24

10 września 2014, o 20:55

Ja z tego nie wyszłam więc pewnie nie powinnam się odzywać.
Jednak to, co zwróciło moją uwagę w twoich postach, to że udawało ci się poszerzać strefę bezpieczeństwa, bo nie było napadów paniki.
Czyli tak naprawdę nie dotknęłas tego lęku i nie miałaś okazji go oswoić.
Wyznacznikiem sukcesu w pokonywaniu agorafobi nie jest brak ataku, ale wręcz pogodzenie sie z tym, że prawdopodobnie będzie i przetrwanie go do momentu, aż zacznie wygasac tj. nie wycofywanie się.
I dokładnie to zrobiłaś :P Ile ja bym dała za taką odwagę!

Skup się na tym, że to PRZESZLO!

Może się zdarzyć że atak będzie długo trwał, ale na pewno z tego powodu nie zemdlejesz. Z prostej przyczyny - człowiek mdleje gdy ma spadek ciśnienia, a w ataku paniki ciśnienie rośnie. Jest to więc fizjologicznie niemożliwe by zemdlec.
Mówię to z całą pewnością, bo przez te kilkadziesiąt lat przeszłam masę ekstremalnych ataków i jak do tej pory nie zemdlalam :DD
Awatar użytkownika
dancingQueen
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 83
Rejestracja: 11 stycznia 2014, o 15:16

19 września 2014, o 13:54

To najlepszy sposób przetrwac atak i iśc dalej,ja tak zniwelowalam swoje, coraz dalej z atakiem (nawet pojechalam 14 godz pociagirm z mysla,ze moge miec atak) no,ale nie mialam...w chwili ataku wycofalam sie ze 2 razy potem juz specjalnie w to brnęłam,tak możesz je opanowac i potwierdzic sama na sobie to wszytsko co o atakach pisze Vic.Z agorafobii sie wychodzi moim zdaniem tylko własnie tak. Teraz nie ograniczam sie niczym.
Carpe diem:D!!!!
Hubert Sadowski
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 111
Rejestracja: 15 września 2013, o 11:51

10 października 2014, o 14:05

Rozumiem, że starasz się wyjść z agorafobii samemu - nie wiem czy tak jest czy korzystasz z czyjejś pomocy - np. psychologa. Przy agorafobii występują np. depresje, czy fobie społeczne. Ale można Ci poradzić w ten sposób - to w jaki aktualny sposób starasz się walczyć z agorafobią jest skuteczny - może poprostu oczekujesz w zbyt szybkim tempie skutecznych rezultatów - na wszystko potrzeba czasu. To że raz czy kilka razy spotkają Ciebie potknięcia nie oznacza, że idziesz w złym kierubnku. Ważne jest to, że z okresu na okres w przeciągu czasu czujesz się coraz lepiej - czyli oddalasz się od domu odczuwając coraz mniejszy lęk - a to jest miarodajne w ocenie walki z agorafobią. Więc - nie popadaj w panikę jeśli czasami w Twojej walce okaże się że lęk chwilowo się powiększy - ważne to że natężenie lęku się zmniejsza w dłuższej perspektywie czasu a o to właśnie chodzi :) Życzę powodzenia )
Kontakt do mnie Psycholog Świnoujście
Na forum udzielam odpowiedzi tylko w dziale Konsultacja psychologiczna
ODPOWIEDZ