Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Natrętne myśli o zakonie

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ciąglewalcze
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 218
Rejestracja: 30 października 2015, o 16:57

21 listopada 2015, o 15:29

Hej :) ja już pisałam na tym forum, ale wtedy z odrealnieniem, a teraz naszły mnie natrętne myśli, że mam iść do zakonu, już nie moge sobie poradzić, niechce mi się życ, nic mnie nie cieszy, ciągle tylko czuje lęk i żal, że będe musiała wszystko zostawić, rodzine, chłopaka, marzenia, wszystko. Pomóżcie, miał ktoś może takie natręctwo? BO ja się boje, że to powołanie, a tak bardzo niechce isc do zakonu. Potrafie sobie juz nawet wmówić, że może chce tylko o tym nie wiem i to też mnie przeraza :(
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

21 listopada 2015, o 19:13

Co to za powołanie jak się nie chce iść?
I prosze nie sugerować się świętymi, którzy dostali nagle jakiś magicznych powołań ;) Bowiem oni zwykle wszyscy od dziecka byli bardzo pobożni i wiara była u nich i tak tak naprawdę nadrzędna.
Jeśli ty czujesz chęć posiadania faceta, kiedyś rodziny, potomstwa to nikt na siłę cię do powołania zmuszac nie będzie.
Skoro masz typowe tendencje nerwicowe i do natręctw, to wiadomo co za tym stoi i wiadomo także już jak takie myśli można zacząc traktować i w sumie polecam ci to zrobić :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

21 listopada 2015, o 22:21

Miałam mysli o takiej tematyce owszem:)
Z wlasnego doświadczenia wiem że aby uspokoić umysł po dd potrzeba jeszcze trochę czasu
i niestety można po dd miewać myśli natretne i egzystencjonalne przez jakiś czas.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
ciąglewalcze
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 218
Rejestracja: 30 października 2015, o 16:57

22 listopada 2015, o 14:49

Dziękuje za odpowiedzi :) nagorszy problem to taki, że nawet jak ja sobie w koncu logicznie wytłumacze: gdybyb to było powołanie to byś chciała iść do zakonu, a niechcesz, to i tak ja zaraz zaczynam myśleć: a może ja chce? Ale dalej jest lęk i złe samopoczucie.

-- 22 listopada 2015, o 14:49 --
Może być takie natręctwo, że się chce chociaż się niechce czegoś prawda?
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

22 listopada 2015, o 15:35

Tak, jasne to zwykły natręt, robisz tylko błąd że go rozkminiasz zamiast pomysleć "o, kolejny natret, no trudno"
Złe samopoczucie bierze sie ogólnie ze stanu lękowego i zmęczenia napięciem (rozkminianiem)
Tu trzeba cierpliwosci i czasu po prostu żeby sie nastrój i samopoczucie unormowało:)
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

22 listopada 2015, o 19:46

Kiedyś moja szwagierka miała to natręctwo. Teraz jej przeszło ale zawsze się z tego śmiejemy jak sobie przypomnimy. Była nawet u psychologa. To tylko natręctwo także się nie bój bo przejdzie.
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Awatar użytkownika
Edward27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 217
Rejestracja: 29 marca 2016, o 20:35

29 marca 2016, o 20:54

Eh ja również mam ten sam problem... Z dnia na dzień jestem coraz bardziej zmęczony tymi myślami oraz powoli zaczynam wierzyć, że te myśli oraz w trakcie wielkiego lęku PRZYMUSOWE powołanie oraz przymusowe chcenie to prawdziwe powołanie... a ja tego tak naprawdę nie chce.... takie życie mi się w ogóle nie podoba...
Podczas tych myśli odczuwam, żal, paniczny lęk, stres, napięcie oraz mega zdołowanie, żadnej radości, bo to nie jest to co chce robić w życiu. Ale w trakcie tych myśli pojawiają się takie przymusowe chcenie, choć tego nie chcę. Wiem, brzmi nielogicznie, ale nie umiem obrać tych uczuć w słowa. Btw do kościoła chodzę od święta i to jeszcze pod przymusem narzeczonej czy rodziców, o modlitwie już nie wspominam bo "czego nie odmawiam to tylko pacierza". Taki ze mnie "wzorowy katolik".
ciąglewalcze
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 218
Rejestracja: 30 października 2015, o 16:57

30 marca 2016, o 23:27

Edward27 nie wiem czy Ci to pomoże, ale mi te myśli minęły i teraz widzę (bez lęku dotyczącym tego), ze nie były one warte ani jednej sekundy mojej uwagi. Miałam identyczne wątpliwości "a co jeśli jestem tym jednym wyjątkowym przypadkiem i Bóg wybrał mnie właśnie nasyłając mi natrętne myśli, które wywołują we mnie panikę, brak chęci do życia i wgl chęć do skończenia ze sobą?", "a co jeśli... a co jeśli.... a co jeśli..." i tak ciągle. Też miałam takie chcenie tego, które wywoływało lęk. Mówiono mi tu na forum, że to iluzja, olej to, nie wierz w te mysli, a ja dalej wierzyłam. Tylko wiesz co Ci powiem? To serio jest iluzja i naprawdę inaczej się myśli bez zaburzenia. Jak czytam to co piszesz to jakbym czytała swoje mysli z przed miesiąca, kropka w kropke.
Ja się o tym przekonałam że to jest NERWICA, a nie żadne powołanie.
Awatar użytkownika
Edward27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 217
Rejestracja: 29 marca 2016, o 20:35

31 marca 2016, o 17:19

ciąglewalcze pisze:Edward27 nie wiem czy Ci to pomoże, ale mi te myśli minęły i teraz widzę (bez lęku dotyczącym tego), ze nie były one warte ani jednej sekundy mojej uwagi. Miałam identyczne wątpliwości "a co jeśli jestem tym jednym wyjątkowym przypadkiem i Bóg wybrał mnie właśnie nasyłając mi natrętne myśli, które wywołują we mnie panikę, brak chęci do życia i wgl chęć do skończenia ze sobą?", "a co jeśli... a co jeśli.... a co jeśli..." i tak ciągle. Też miałam takie chcenie tego, które wywoływało lęk. Mówiono mi tu na forum, że to iluzja, olej to, nie wierz w te mysli, a ja dalej wierzyłam. Tylko wiesz co Ci powiem? To serio jest iluzja i naprawdę inaczej się myśli bez zaburzenia. Jak czytam to co piszesz to jakbym czytała swoje mysli z przed miesiąca, kropka w kropke.
Ja się o tym przekonałam że to jest NERWICA, a nie żadne powołanie.
Witam

dziękuję za Twoją wiadomość ponieważ dochodzi do mnie, że nie tylko ja mam taki problem i że jeszcze nie wszystko stracone. Chodzi mi o to, że jednak mogę być kim chcę, a nie tym co mi nerwica nakazuje. Bo tak jak wspomniałem te myśli i odczucia są sprzeczne z moimi zasadami. Przez te myśli byłem bliski znalezienia się na drugim świecie. Jednak przy życiu zatrzymał mnie widok mojej narzeczonej i ten widok mam do dzisiaj. Działa on na mnie bardzo mobilizująco. Fajnie, że Ty to masz już za sobą. Mam pytanie samo Tobie przeszło czy jakoś próbowałaś z tym walczyć? Pytam się ponieważ jak czymś się bardzo zajmę to nie myślę o tym i jest ok. Zero jakiś odczuć czy niechcianych chęci. Natomiast jak zacznę się sprawdzać i analizować zaczyna się piekło. Raz udało mi się nie analizować ani uczuć, emocji czy myśli natrętnych, które wystąpiły w dużym lęku, nie minęło 5 minut, a mi wszystko przeszło i znów się cieszyłem życiem i tym co mam. Btw jak sobie na spokojnie pomyślę w życiu bym nie chciał zmienić swojego życia tzn. porzucić swoje zainteresowania, narzeczoną (już niedługo żonę), pracę, znajomych czy rodzinę i być osobą duchowną. Wiem czego chcę, tylko podczas tych chorych jazd, nie wiedziałem co jest prawdą a co fałszem. Coraz częściej pojawiały się pytania typu: "a co jeśli to nie nerwica tylko powołanie, a co jeśli tak wygląda to powołanie, a co jeśli zachorowałem na nerwicę ponieważ nie chcę być księdzem i Bóg mnie karze w taki sposób?, a co jeśli uaktywnia się jakieś wewnętrzne "ja" i zaczynam tego chcieć?" Byłem przerażony takimi myślami, a dodatkowo zaczęły się pojawiać impulsy, podczas których nie mogłem się opanować ponieważ zaczęło mi się wydawać, że tego tak chcę, choć w głębi serca było wyraźne "NIE" i tak naprawdę tego nie chciałem. Eh straciłem naprawdę dużo nerwów i zdrowia na tą fobię. Tak to już nazywam ponieważ to co przez ostatnie miesiące przechodzę to jest piekło. Dodam jeszcze, że te myśli bardzo odsunęły mnie od Boga i kościoła. Choć jak wspomniałem nigdy nie byłem mega wierzącym człowiekiem. Chodziłem do kościoła raczej z przymusu bądź jeśli coś chciałem wymodlić, a dodatkowo tylko od dużego święta i w niedziele. Nie zawaham się użyć słowa, że byłem średnio wierzącym człowiekiem.
Znów się rozpisałem, ale chciałem z kimś kto ma podobne doświadczenia wymienić te cenne informacje.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

31 marca 2016, o 17:29

Edward to własnie z kuli tych myśli nie odsuwaj się od Boga I Kościoła :-) bo one tego własnie chcą, chcą Cie zastraszyć I manipulują Tobą. Pokaż im, że masz je w dupie. Przy czym zaakceptuj, że lęk wzrośnie gdy porzucisz kontrolę I zaczniesz być bliżej Boga I Kościoła. Wtedy będą Ci te myśli na bank mówić, że coś jest nie tak. Ale tak im pokażesz raz na zawsze kto tu rządzi.
WWA
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 191
Rejestracja: 6 lutego 2016, o 14:59

31 marca 2016, o 18:57

Edward nie jesteś sam. Ja mam takie myśli ale już nie wywołują we mnie lęku. :) Mam tak, że jak widzę kościół to ojej a może Bóg chce żebym został księdzem, albo widzę księdza w TV i jazda na nowo. Przerobiłem już tyle natręctw przez 1,5 roku, że to szok. Od tego, ze jestem mordercą, gejem, schizofrenikiem itd. schemat jest wszędzie ten sam. :)

Nie chcesz być księdzem to nim nie będziesz. Wzbudza to w Tobie lęk, odsuwa Cię od kościoła itd. widać, że tego nie chcesz. Ja sobie radze w ten sposób, że robie nerwicy na złość i jak mi wkręca, że chce mnie zrobić księdzem to ja się modlę :P a poza tym pamiętaj, że zostanie księdzem to nie taka prosta sprawa. ciężkie studia, brak kobiet itd. nawet mi się nie chce o tym myśleć :P A i jeszcze jedno Bóg nigdy nie ingeruje w wolną wolę człowieka, powie Ci to każdy w miarę rozgarnięty ksiądz. Jakbyś chciał zostać księdzem to byś się z tego cieszył a nie bał. Interesowałbyś się liturgią i podobnymi tematami.

Po prostu traktuj to jako natręta bo nim jest. Zgódź się na to, że zostaniesz księdzem ;witajka , wyobrażaj siebie w sutannie na ambonie a potem zadaj sobie pytanie czy już nim w realu zostałeś i czy ktoś Cię zmusi żebyś się zgłosił do seminarium, a tam wytrzymał ileś lat studiów, nauk filozofii, śpiewu i innych takich pierdółek. ;) Pzdr.
Bylem juz samobojca, mordercą, schizofrenikiem, chadowcem, gejem, ksiedzem, utracilem sens swojego zycia, mialem raka w tylku I w mozgu, nie kochalem swojej dziewczyny I ona nie kochala mnie, potrzebowalem akceptacji, a teraz mam to wszystko w dupie. :)
Awatar użytkownika
Edward27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 217
Rejestracja: 29 marca 2016, o 20:35

31 marca 2016, o 21:06

Mam to samo, zacząłem na początku unikać kościoła, mszy św., osób duchownych nawet tych które zna moja rodzina, obrazków, symboli religijnych bo ciągle dręczyły mnie te myśli i lęki. Masz racje WWA ja tego nie chcę tzn. iść na księdza. Te myśli mi wywróciły moje życie do góry nogami i doprowadziły mnie prawie do śmierci. Nawet nie piszę tylko o samobójstwie choć było blisko, ale o zwykłe zagłodzenie z nerwów. Nic nie jadłem ani nie piłem przez kilka dni jednocześnie chodząc do pracy. Z dnia na dzień straciłem wszystko to na czym mi zależało (wspólne plany i życie z przyszłą żoną). Teraz powoli wracam do siebie bo zaczynam wierzyć, że to tylko nerwica. Nie raz już mnie uspokajała znajoma mojej rodziny siostra zakonna ponieważ nie raz mnie widziała w mieście i zauważyła, że z dnia na dzień robiłem się coraz chudszy i depresyjny. Z faceta typu żartowniś, optymista, zrobił się wrak człowieka, któremu nic się już nie chciało. Jedynie skończyć tą męczarnie. Ale wracając do znajomej siostry zakonnej, uspokajała mnie, że osoby z minimalnymi zaburzeniami psychicznymi czy emocjonalnymi nie są brani do zakonu czy seminarium. Dodatkowo zapewniła mnie, że tak powołanie nie działa. Podobno Bóg nie działa przez lęk, przez natrętne myśli, niechciane chcenie, przez niszczenie człowieka, przez odbijanie człowieka od kościoła oraz od Niego. Podobno Bóg działa przez urok. Przychodzi radość, wolność i szczęście. To są jej słowa. No cóż na spokojnie to przyjmowałem, ale w czasie wielkiego lęku nawet takie argumenty nie przemawiały do mnie. Byłem z miesiąc temu przez namowę mojej Narzeczonej oraz Rodziców u spowiedzi. Wyspowiadałem się z kilku miesięcy oraz rozmawiałem (przepraszam ryczałem jękliwie) do księdza, opowiadając jaki mam problem. Niestety w pierwszej chwili ten ksiądz chyba źle mnie zrozumiał i powiedział, abym przemyślał zmianę terminu mojego wesela (na jesień tego roku). Pękłem, ryczałem jak bóbr, jęczałem jakby ktoś mnie zabijał, nigdy nie czułem takiego bólu nawet fizycznego, rozpadłem się na kawałki. Nigdy jeszcze takiego stanu depresyjno-nerwowego nie dostałem. Za mną mnóstwo ludzi do spowiedzi, a ja ryczę na głos w konfesjonale. Dopiero później spytał się mnie ksiądz czemu płaczę, wyjaśniłem, że te myśli to myśli które mnie dręczą, nie dają spokoju ducha, radości i spełnienia wręcz przeciwnie. Niszczą mnie. Poprosiłem księdza, aby mnie ratował bo jeśli mi już spowiedź nie pomoże to jeszcze dziś skończę ze sobą (wtedy naprawdę nie żartowałem, po spowiedzi miałem zamiar pojechać pod swój garaż i skończyć ze sobą). Ksiądz poprosił mnie abym tego nie robił bo tak Bóg nie działa. Spytał się mnie czy się leczę. Wszystko mu wyjaśniłem i na koniec z taką złością spytałem się: " Proszę księdza pytam się gdzie jest wolna wola? Czemu Bóg mnie niszczy? I czy tak działa i wygląda powołanie?". Odpowiedział, że NIE. I przeprosił mnie za początek rozmowy po spowiedzi bo źle mnie zrozumiał. Obiecywał, że się będzie za mnie modlił. Trochę pomogła ta spowiedź ponieważ wyrzuciłem wszystkie smutki, emocje prosto do góry (nieba, niech każdy czyta jak chce).
Btw wiem, że wybranie takiej drogi to wybór trudny i odpowiedzialny oraz, że to nie trwa miesiąca tylko długie lata nauki itp. Dlatego ja wiem, że nie interesuje mnie życie w kościele, nie znam się na tych liturgiach itp, o celibacie nie wspominam, bo uwielbiam bliskość z moją Narzeczoną. W życiu bym z tego nie zrezygnował. :)
Pozdrawiam
kucyki46
Gość

31 marca 2016, o 21:42

Czasem to się aż można uśmiać jakie to najdziwniejsze natręty mogą być :) W każdym razie w głowie się nie mieści jak bardzo potrafią robić wodę z mózgu, że ubzdurałeś sobie siłowe wcielenie do zakonu. To jednak nie Wermacht, więc myślę, że możesz być spokojny. Czołem! :)
WWA
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 191
Rejestracja: 6 lutego 2016, o 14:59

1 kwietnia 2016, o 08:19

Pamiętaj, że na tym forum jest sporo ludzi, którzy mieli lub mają takiego samego natręta. Również na innych stronach jest pełno ludzi, którzy rozpaczają z tego powodu i wszyscy niemal piszą na stronach związanych z zaburzeniami lękowymi... Niemożliwe żeby Bóg działał w ten sposób. :) Czytaj materiały, słuchaj nagrania i wcielaj w życie, to z tego za jakiś czas wyjdziesz. :) Te metody stosuj również do innych natrętnych myśli, które Ci się pewnie pojawią.
Bylem juz samobojca, mordercą, schizofrenikiem, chadowcem, gejem, ksiedzem, utracilem sens swojego zycia, mialem raka w tylku I w mozgu, nie kochalem swojej dziewczyny I ona nie kochala mnie, potrzebowalem akceptacji, a teraz mam to wszystko w dupie. :)
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

1 kwietnia 2016, o 08:49

kucyki46 pisze:Czasem to się aż można uśmiać jakie to najdziwniejsze natręty mogą być :) W każdym razie w głowie się nie mieści jak bardzo potrafią robić wodę z mózgu, że ubzdurałeś sobie siłowe wcielenie do zakonu. To jednak nie Wermacht, więc myślę, że możesz być spokojny. Czołem! :)
Dokładnie kucyki, to jest siłowe wcielenie do zakonu, inaczej tego nazwać nie można I jak się widzi to z boku to jest to rzeczywiście mega śmieszne :DD jak nasza psyche potrafi zrobić wogę z mózgu :hehe: Ale masz rację, że to nie Wermacht :DD 'xxdd

Edward, akceptuj te mysli, powiedz sobie, że jakiś czas będziesz je miał, ale one nic nie znaczą. Są jak takie gremliny, które cieszą się, gdy poświęcasz im czas. Zdewaluuj je I ich wartość.
ODPOWIEDZ