Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Natręctwo egzystencjalne

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
berthemoose
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 10 października 2017, o 18:05

12 grudnia 2017, o 17:48

Przechodziłem przez lęki napadowe, problemy ze snem, intensywne nerwobóle, migreny, stany depresyjne, a teraz pozostało mi już tylko natręctwo w postaci ciągłego rozmyślania o śmierci i egzystencji. Chodzi o to, że o różnych porach dnia nachodzą mnie lękowe myśli o charakterze rozmyślań o śmierci, przemijaniu, sensie życia, życiu wiecznym itd. Albo są to natręctwa o treści "życie przemija, świadomość to wytwór mózgu, jak mózg przestaje działać umiera nasze ja", albo "życie po śmierci, trwanie w nieskończoność, będzie źle", i potem "widzisz, nie chcesz trwać w nieskończoność kiedyś trzeba umrzeć", "no to skoro kiedyś umresz to jaki jest sens twoich działań? chwilę pochodzić po ziemi i zniknąć?". I tak jest o czymkolwiek bym nie pomyślał, tym rozkminom towarzyszy oczywiście lęk wolnopłynący, rozkojarzenie itd. Jaki sens ma istnienie czegokolwiek, nawet po śmierci? Nie potrafię tego poczuć, a kiedyś czułem (kiedyś również rozmyślałem na takie tematy ale wtedy kiedy chciałem i nie wiązało się to z lękiem a raczej z przyjemnością i podnieceniem). Ponadto ciągle czuję, że twkię w czymś i już nigdy nie będzie jak dawniej, stale sprawdzam mój stan i moje myśli. Gdy rano się budzę to mam ogromny lęk, największy w tym momencie "pomiędzy" snem a rzeczywistością. Co ja mam z tym zrobić. Już raz o tym pisałem, ale teraz proszę o konkretne porady, nawet jeśli miałyby paść na tej stronie tysięczny któryś raz, błagam :buu:
Chcę żeby to całkowicie zniknęło, nie tylko nauczyć się tego nie zauważać, bo potrafię ignorować te myśli, ale potem one przekształcają się w zwykłe puste rozdrażnienie. Czy dieta może jakoś pomóc? Kiedyś czułem się dużo lepiej, a wszystko się popsuło po tym jak zarzuciłem MDMA i dostałem ataku paniki, potem ciągle tylko sprawdzałem czy nie zwariowałem i bum. Do tego masa stresu ze szkołą i ogólnie życiem i się dorobiłem... lęku przed lękiem. Błagam pomóżcie jakoś, przesłuchałem nagrania chłopaków ale już nie wiem co robić, ciągle mam obawy o jakieś pierdoły, a nigdy taki nie byłem
Awatar użytkownika
zbigniewcichyszelest
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 284
Rejestracja: 26 listopada 2016, o 15:10

13 grudnia 2017, o 14:44

Siema. Przechodziłem przez to samo, a w sumie czasami nadal mnie to męczy. Był taki moment, że przerobiłem wiele swoich natrętów i nagle po prostu dostałem jakby czymś tępym w łeb i straciłem sens życia. Z dupy doszła do mnie myśl, że po co żyć, skoro każdy umrze. Dodatkowo naoglądałem się jakichś zagadek o kosmosie, przyszłości naszej planety i to zaczęło potęgować niesamowite myśli filozoficzno-egzystencjalne. Dodatkowo jeszcze nie wierzę w boga i to jakoś od końca podstawówki, stąd też to wszystko wygląda w czarnych barwach, bo ja wiem o tym, że po śmierci zgnijemy w ziemi i zjedzą nas robaki. Zdaję sobie sprawę z tego, że większość ludzi na świecie poczułaby lęk w tej sytuacji, jednak większość z nich kryje to wszystko za religią, która usprawiedliwia ich najmniejsze obawy słodkimi cytatami, które są tak mądrze skonstruowane, że zawierają odpowiedzi na każde pytanie. Nawet zawarte są tam takie perełki jak cytaty z pism świętych o tym, że ludzie będą wmawiać wam, że boga nie ma, ale wtedy właśnie musicie pamiętać, że to tylko puste gadanie, a bóg każdego rozliczy z jego czynów. Mniejsza z tym. Chodzi tu przede wszystkim o samo podejście do życia. Zastanawiałeś się czasem dlaczego ty to ty? I jak to jest, że żyjesz ty, a nie ktoś inny? Przecież miliony plemników leciało z tobą do komórki, a ty wygrałeś ten wyścig :D Akurat ty. To jest właśnie twoja szansa. Twoje życie jest jak gra, jak misja. Dostajesz od losu szansę TYLKO RAZ i od ciebie zależy jak ją wykorzystasz. Od ciebie zależy czy będziesz się dobrze czuł i spędzisz ten czas w przyjemnej atmosferze, czy zepsujesz tę szansę i trafisz do więzienia lub będziesz biednym alkoholikiem lub narkomanem. Nie ma sensu myśleć o tym, że kiedyś to będzie nic nie warte, bo akcja rozgrywa się tylko tu i teraz. Jeżeli tak bardzo martwi cię to, że za 1000 lat nikt o tobie nie będzie pamiętał, to czemu ciągle dążysz do tego, aby czuć się dobrze. KAŻDY CZŁOWIEK DĄŻY DO SZCZĘŚCIA. To jest prawda oczywista. Nawet jeżeli ludzie tacy jak asceci wyzbywają się tego szczęścia, to właśnie, paradoksalnie, odnajdują te szczęście w pozbywaniu się jego. Czemu nie walniesz głową z całej siły w ścianę, albo nie wsadzisz sobie widelca w oko? Jakie to będzie miało znaczenie za 1000 lat? No żadne, ale po co tak robić, skoro ty odczujesz ból i negatywne emocje. Po co samemu na siebie sprawdzać złe rzeczy. Jesteś sobą i dążysz do komfortu. A to, że ty w tym momencie nie widzisz w tym sensu, to jest tylko i wyłącznie wymysł stanu emocjonalnego. Czarne myśli, szukanie sensu, szukanie odpowiedzi na pytania o śmierć itd. to nic innego, jak zaburzony umysł, który nie ma się czym zająć i notorycznie przebiera w takich tematach. Kiedy nerwica i depresja przemijają, takie myśli także odchodzą. Nie ma niestety żadnego remedium na to, trzeba to sobie wszystko w głowie wypracować. No chyba, że wypijesz 0.5 litra wódki, to nie będzie cię to obchodziło. Albo jak najesz się Xanaxu. Ale to jest tylko chowanie się za używką. Musisz zaakceptować fakt, że twój umysł teraz taki jest i będzie rozgrzebywał takie tematy, bo one są pokarmem dla trwającego lęku. A jeżeli masz myśl pt."Jaki sens ma to, że teraz idę do pracy, skoro i tak umrę" to zadaj sobie pytanie "hmm, skoro i tak kiedyś umrę i nie ma sensu to co teraz robię, to dzisiaj będę robił cały dzień to, czego nie lubię". Kup sobie jedzenie, którego nie lubisz, włącz najnudniejszy film albo idź na roraty do kościoła i siedź tam 5 godzin aż dojdzie do ciebie, że powinno cię to gówno obchodzić, co będzie za 1000 lat. Ty masz tu i teraz robić to, co kochasz. A samospełnienie zawodowe itd. to jednak są nieodłączne elementy poczucia szczęścia.
Zamiast wierzyć nerwicy, uwierz w nerwicę :)
ODPOWIEDZ