Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nasze małe zwycięstwa :) Małe codzienne kroczki

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Heimdall
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 384
Rejestracja: 23 lutego 2017, o 13:50

15 kwietnia 2017, o 01:19

Niee :) wzięłaś mnie za kogoś innego ;witajka
Awatar użytkownika
bunia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 138
Rejestracja: 6 stycznia 2015, o 21:00

26 kwietnia 2017, o 13:07

Witojcie! Ogolnie to zmagam sie juz jakis czas z nerwica, pare razy sie jej pozbylam ale wraca cholera- od razu jednak chce zaznaczyc ze wraca z mojej winy i ze sama sobie dowalam i ze zawsze wspieralam sie lekami. Nawroty nie sa tak zle jak bylo na poczatku. Po prostu jak zaczynam sie czuc lepiej to wraca niezdrowy tryb zycia, palenie ziola, kawa, nerwy itp itd i po pewnym czasie takiego"zycia" mysle sobie- dobrze by bylo zeby nerwica mnie zlapala, przestalabym palic i zaczelabym zyc. Serio ja o ta nerwice prosze. Jak juz ja mam to czuje sie do dupy i chce zeby zeszla ale czasami nerwica mi pomaga z nalogami (glupio brzmi,wiem). W kazdyn raxie od miesiaca nie pale ziola :) ok a wiec- tym razem zlapalo mnie DD. Ja zawsze mam tak ze z rana jest gorzej a znwieczora duzo lepiej. I co i mecze sie, zle mi - zapodalam sobie rutynke, rumianki, melisy troche sie poprawialo ale ogolnie dd dalej jest. I co? I sie zmuszam wyjsc do ludzi, na kregle ,na spacer,na zakupy ale dzisiaj jesten wyjatkowo z siebie dumna. Nigdy przy nerwicy i dd bym nie pomyslala zeby wybrac sie w podroz. A teraz sie wybralam! Samolotem! Pobudka 3,30 w nocy- szok dla ciala ale o dziwo nie czulam zadnego! DD. Bylam w takim szoku ze nie uaktywnilo mi sie do momentu wejscia do samolotu. W samolocie kaszana,zimne poty, zwiekszone dd, dziwne omamy sluchowe ale racjonalizacja, czytanie ksiazki- przetrwalam! Dolecialam zamknieta w ryanairowskim ogorasie z irlandii do polski. Jeszcze die zle czulam ja przyjechalam do domu matuli ale z wieczors bylo juz super. A dzisiaj po prostu jestem z siebie dumna. Naprawde, ze mimo dyskonfortu, strachu porwalam sie na lot a latac nie lubie. Wiecie co robie jak ide do wesolego miasteczka- ide na najgirsze karuzele, mlyny itd. Zeby sobie udowodnic ze tak wlasnie- dam rade! Wy tez dacie. Z mysla w glowie- to mnie nie zabije, to po prostu sprawia ze sie zle czuje.
Zalowala myszka zolwia ze w skorupce siedzial.
- mam cie w dupie lajzo glupia- zolw jej odpowiedzial
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

27 kwietnia 2017, o 13:48

bunia pisze:
26 kwietnia 2017, o 13:07
Witojcie! Ogolnie to zmagam sie juz jakis czas z nerwica, pare razy sie jej pozbylam ale wraca cholera- od razu jednak chce zaznaczyc ze wraca z mojej winy i ze sama sobie dowalam i ze zawsze wspieralam sie lekami. Nawroty nie sa tak zle jak bylo na poczatku. Po prostu jak zaczynam sie czuc lepiej to wraca niezdrowy tryb zycia, palenie ziola, kawa, nerwy itp itd i po pewnym czasie takiego"zycia" mysle sobie- dobrze by bylo zeby nerwica mnie zlapala, przestalabym palic i zaczelabym zyc. Serio ja o ta nerwice prosze. Jak juz ja mam to czuje sie do dupy i chce zeby zeszla ale czasami nerwica mi pomaga z nalogami (glupio brzmi,wiem). W kazdyn raxie od miesiaca nie pale ziola :) ok a wiec- tym razem zlapalo mnie DD. Ja zawsze mam tak ze z rana jest gorzej a znwieczora duzo lepiej. I co i mecze sie, zle mi - zapodalam sobie rutynke, rumianki, melisy troche sie poprawialo ale ogolnie dd dalej jest. I co? I sie zmuszam wyjsc do ludzi, na kregle ,na spacer,na zakupy ale dzisiaj jesten wyjatkowo z siebie dumna. Nigdy przy nerwicy i dd bym nie pomyslala zeby wybrac sie w podroz. A teraz sie wybralam! Samolotem! Pobudka 3,30 w nocy- szok dla ciala ale o dziwo nie czulam zadnego! DD. Bylam w takim szoku ze nie uaktywnilo mi sie do momentu wejscia do samolotu. W samolocie kaszana,zimne poty, zwiekszone dd, dziwne omamy sluchowe ale racjonalizacja, czytanie ksiazki- przetrwalam! Dolecialam zamknieta w ryanairowskim ogorasie z irlandii do polski. Jeszcze die zle czulam ja przyjechalam do domu matuli ale z wieczors bylo juz super. A dzisiaj po prostu jestem z siebie dumna. Naprawde, ze mimo dyskonfortu, strachu porwalam sie na lot a latac nie lubie. Wiecie co robie jak ide do wesolego miasteczka- ide na najgirsze karuzele, mlyny itd. Zeby sobie udowodnic ze tak wlasnie- dam rade! Wy tez dacie. Z mysla w glowie- to mnie nie zabije, to po prostu sprawia ze sie zle czuje.
Bunia bardzo sie ciesze, ze napisalas tak fajnego i optymistycznego posta. Kurde, ekstra ! Wiesz wydaje mi sie, z doswiadczenia, ze nie kochasz siebie samej. Zabrzmi dziwnie, na poczatku, wiem, ale nie traktujemy siebie samych z odpowiednia doza milosci. Stad braki emocjonalne, domaganie sie milosci od innych, palenie trawy, alkohol i inne .... Trzeba dobrze traktowac swoj organizm. To dowod milosci dla nas samych. Ja chcialabym rzucic fajki. Pale duzo, mam problemy z plucami. Chce dac sobie ta szanse na oczyszczenie organizmu z tego syfu. Pale 22 rok. I organizm jest zmeczony.
Z kolei, nie umiejac zyc, bralam i nadal biore leki antydepresyjne. Ucieklam w nie bardzo szybko, bedac 20-letnia kobieta. A mam prawie 2x tyle. Wspieraly mnie. Byly ucieczka od odpowiedzialnosci. Podnosily mnie na duchu. Dodawaly energii zyciowej. Powodowaly, ze nie martwilam sie zyciem.
Odstawilam jeden z nich. Biore jeszcze inny.
Dasz rade.
Zastanow sie i przemysl, czy nawyk palenia ziola to rozwiazanie na dluzsza Mete? Po co to cierpienie ? Pozwolmy sobie na szczscie. Zaslugujemy na nie ..... Pozwolmy sobie na wolnosc :)
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Krzaku
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 22 kwietnia 2017, o 10:20

27 kwietnia 2017, o 19:14

O matko!
Jakie to forum jest ogromne, od 10 minut szukam miejsca gdzie mogę się podzielić swoją radością. Tym bardziej widzę jak jest to tu potrzebne. Uważam, ze takie kliny "ze świata żywych" powinny być wsadzane w te stosy postów przelęknionych ziomków, tylko, ze wtedy mogłyby zginąć w tym gąszczu.

No dobrze, skoro już znalazłam miejsce i chwilkę (bo przyznam że powinnam teraz pisać 20stą stronę mojej magisterki- tak ziomki, można się zajmować w nerwicy czymś innym niż tylko swoimi objawami) to chcę wam powiedzieć, że TO nie będzie trwało wiecznie. Masz myśl "czy aby na pewno?". Przesuń po niej palcem jak po ekranie smartfona, to tylko myśl nerwicowa.

Dzisiaj po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułam się sobą, a raczej poczułam się tak jak przed zaburzeniem, trochę jakby nerwica zostawiła mi "wolną chatę". Oczywiście wiem, że stan zagrożenia jest ciągle aktywny i za jakiś x czas mogę się źle poczuć, ale chrzanię to- TU I TERAZ a nie za chwilę/godzinę/dzień/po majówce itp.

Uwierzcie mi, uwierzcie odburzonym -> ignorowanie pomaga, niereaktywność pomaga, przyzwalanie na objawy/myśli/natrety/... POMAGA, DZIAŁA.
Opowiem coś. Przedwczoraj na przerwie w pracy czytam jakiś psychologiczny artykuł z sieci i tam było napisane coś tam że w wyjątkowych przypadkach costam może przejść w psychozę (nie piszę konkretów żeby nerwoziomki się nie nakręciły). I co? Najpierw ta słynna fala lęku, tąpnięcie w brzuchu- no wiecie o co chodzi. I myśl "a co jeśli będę mieć psychozę" (dla ziomków, którzy jeszcze nie dostrzegają wszystkich macek nerwicy- to jest myśl lękowa, a nie "normalna" myśl). A ja co? "No dobra, no to będę miała". I poszłam se do kibla i zapomniałam wgl o tej myśli. WAAAAT?? Ano tak. Co zrobiłam? PRZYZWOLIŁAM na tę myśl. Jeszcze miesiąc temu miałabym od tej myśli zwalony humor do końca dnia albo i jeszcze przez następne. Nie mówiąc o salwie następnych lękowych myśli.

Ktoś powie "aaa, co to za nerwica skoro możesz pracować?", "aaa bo ja mam gorszą nerwicę". Po pierwsze: jesli tego typu zarzuty poprawiają twój stan i cie odburzają to się cieszę. Po drugie Misiu, dzięki temu ze sie zmusiłam do pójścia do roboty, do zajęcia swoim życiem realnym a nie tylko tym rozgrywającym się w mojej głowie-> sukcesywnie sie odburzam.

Jeszcze inny przykładzik, akurat też z roboty. Dzwonię do jednego pana specjalisty, muszę obdzwonic takich panów jeszcze 15stu, a to jest pierwszy z listy. W biurze jest kilka innych osób z dużo większym doświadczeniem i wiem że będą słuchać czy robię poprawnie to co robię. Mam na kartce zarysowany skrypt co gadać ale się kompletnie na tym nie znam, oblewa mnie pot i rumieniec i w tej chwili wolałabym przykładać sobie do ucha pająka niż ten telefon. I wtedy słyszę w głowie "nie dasz rady, jesteś żałosna". A ja na to wykręcając numer "nie? to patrz". Dalej poszło normalnie i o natręcie zapomniałam (bo tego typu natręty regularnie otrzymuję).

Takich małych kroczków jest codziennie bardzo dużo, prawie tyle co objawów nerwicy (bo jeszcze nie na wszystko jestem niereaktywna ale ciągle sie uczę) ale chciałam wam przekazać chociaż parę promyków, wiem jak jesteście ich złaknieni, sama też po nie czasem tu wpadam.

Ale się rozpisałam, nie ma to jak uciekanie przed pisaniem magisterki w forum o nerwicy szcz> dobra ludziki, ściskam was mocno!
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

27 kwietnia 2017, o 23:59

Krzaku pisze:
27 kwietnia 2017, o 19:14
O matko!
Jakie to forum jest ogromne, od 10 minut szukam miejsca gdzie mogę się podzielić swoją radością. Tym bardziej widzę jak jest to tu potrzebne. Uważam, ze takie kliny "ze świata żywych" powinny być wsadzane w te stosy postów przelęknionych ziomków, tylko, ze wtedy mogłyby zginąć w tym gąszczu.

No dobrze, skoro już znalazłam miejsce i chwilkę (bo przyznam że powinnam teraz pisać 20stą stronę mojej magisterki- tak ziomki, można się zajmować w nerwicy czymś innym niż tylko swoimi objawami) to chcę wam powiedzieć, że TO nie będzie trwało wiecznie. Masz myśl "czy aby na pewno?". Przesuń po niej palcem jak po ekranie smartfona, to tylko myśl nerwicowa.

Dzisiaj po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułam się sobą, a raczej poczułam się tak jak przed zaburzeniem, trochę jakby nerwica zostawiła mi "wolną chatę". Oczywiście wiem, że stan zagrożenia jest ciągle aktywny i za jakiś x czas mogę się źle poczuć, ale chrzanię to- TU I TERAZ a nie za chwilę/godzinę/dzień/po majówce itp.

Uwierzcie mi, uwierzcie odburzonym -> ignorowanie pomaga, niereaktywność pomaga, przyzwalanie na objawy/myśli/natrety/... POMAGA, DZIAŁA.
Opowiem coś. Przedwczoraj na przerwie w pracy czytam jakiś psychologiczny artykuł z sieci i tam było napisane coś tam że w wyjątkowych przypadkach costam może przejść w psychozę (nie piszę konkretów żeby nerwoziomki się nie nakręciły). I co? Najpierw ta słynna fala lęku, tąpnięcie w brzuchu- no wiecie o co chodzi. I myśl "a co jeśli będę mieć psychozę" (dla ziomków, którzy jeszcze nie dostrzegają wszystkich macek nerwicy- to jest myśl lękowa, a nie "normalna" myśl). A ja co? "No dobra, no to będę miała". I poszłam se do kibla i zapomniałam wgl o tej myśli. WAAAAT?? Ano tak. Co zrobiłam? PRZYZWOLIŁAM na tę myśl. Jeszcze miesiąc temu miałabym od tej myśli zwalony humor do końca dnia albo i jeszcze przez następne. Nie mówiąc o salwie następnych lękowych myśli.

Ktoś powie "aaa, co to za nerwica skoro możesz pracować?", "aaa bo ja mam gorszą nerwicę". Po pierwsze: jesli tego typu zarzuty poprawiają twój stan i cie odburzają to się cieszę. Po drugie Misiu, dzięki temu ze sie zmusiłam do pójścia do roboty, do zajęcia swoim życiem realnym a nie tylko tym rozgrywającym się w mojej głowie-> sukcesywnie sie odburzam.

Jeszcze inny przykładzik, akurat też z roboty. Dzwonię do jednego pana specjalisty, muszę obdzwonic takich panów jeszcze 15stu, a to jest pierwszy z listy. W biurze jest kilka innych osób z dużo większym doświadczeniem i wiem że będą słuchać czy robię poprawnie to co robię. Mam na kartce zarysowany skrypt co gadać ale się kompletnie na tym nie znam, oblewa mnie pot i rumieniec i w tej chwili wolałabym przykładać sobie do ucha pająka niż ten telefon. I wtedy słyszę w głowie "nie dasz rady, jesteś żałosna". A ja na to wykręcając numer "nie? to patrz". Dalej poszło normalnie i o natręcie zapomniałam (bo tego typu natręty regularnie otrzymuję).

Takich małych kroczków jest codziennie bardzo dużo, prawie tyle co objawów nerwicy (bo jeszcze nie na wszystko jestem niereaktywna ale ciągle sie uczę) ale chciałam wam przekazać chociaż parę promyków, wiem jak jesteście ich złaknieni, sama też po nie czasem tu wpadam.

Ale się rozpisałam, nie ma to jak uciekanie przed pisaniem magisterki w forum o nerwicy szcz> dobra ludziki, ściskam was mocno!
^^ ^^ ^^ ^^ ^^ ^^ ^^ ^^ ^^ ;ok ;ok ;ok ;ok ;ok ;ok ;ok
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
Aśkownik
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 26
Rejestracja: 30 marca 2017, o 20:23

30 kwietnia 2017, o 08:33

Bardzo pozytywny post. Dziękuj Ci Krzaku ;)
Krzaku pisze:
27 kwietnia 2017, o 19:14
O matko!
Jakie to forum jest ogromne, od 10 minut szukam miejsca gdzie mogę się podzielić swoją radością. Tym bardziej widzę jak jest to tu potrzebne. Uważam, ze takie kliny "ze świata żywych" powinny być wsadzane w te stosy postów przelęknionych ziomków, tylko, ze wtedy mogłyby zginąć w tym gąszczu.

No dobrze, skoro już znalazłam miejsce i chwilkę (bo przyznam że powinnam teraz pisać 20stą stronę mojej magisterki- tak ziomki, można się zajmować w nerwicy czymś innym niż tylko swoimi objawami) to chcę wam powiedzieć, że TO nie będzie trwało wiecznie. Masz myśl "czy aby na pewno?". Przesuń po niej palcem jak po ekranie smartfona, to tylko myśl nerwicowa.

Dzisiaj po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułam się sobą, a raczej poczułam się tak jak przed zaburzeniem, trochę jakby nerwica zostawiła mi "wolną chatę". Oczywiście wiem, że stan zagrożenia jest ciągle aktywny i za jakiś x czas mogę się źle poczuć, ale chrzanię to- TU I TERAZ a nie za chwilę/godzinę/dzień/po majówce itp.

Uwierzcie mi, uwierzcie odburzonym -> ignorowanie pomaga, niereaktywność pomaga, przyzwalanie na objawy/myśli/natrety/... POMAGA, DZIAŁA.
Opowiem coś. Przedwczoraj na przerwie w pracy czytam jakiś psychologiczny artykuł z sieci i tam było napisane coś tam że w wyjątkowych przypadkach costam może przejść w psychozę (nie piszę konkretów żeby nerwoziomki się nie nakręciły). I co? Najpierw ta słynna fala lęku, tąpnięcie w brzuchu- no wiecie o co chodzi. I myśl "a co jeśli będę mieć psychozę" (dla ziomków, którzy jeszcze nie dostrzegają wszystkich macek nerwicy- to jest myśl lękowa, a nie "normalna" myśl). A ja co? "No dobra, no to będę miała". I poszłam se do kibla i zapomniałam wgl o tej myśli. WAAAAT?? Ano tak. Co zrobiłam? PRZYZWOLIŁAM na tę myśl. Jeszcze miesiąc temu miałabym od tej myśli zwalony humor do końca dnia albo i jeszcze przez następne. Nie mówiąc o salwie następnych lękowych myśli.

Ktoś powie "aaa, co to za nerwica skoro możesz pracować?", "aaa bo ja mam gorszą nerwicę". Po pierwsze: jesli tego typu zarzuty poprawiają twój stan i cie odburzają to się cieszę. Po drugie Misiu, dzięki temu ze sie zmusiłam do pójścia do roboty, do zajęcia swoim życiem realnym a nie tylko tym rozgrywającym się w mojej głowie-> sukcesywnie sie odburzam.

Jeszcze inny przykładzik, akurat też z roboty. Dzwonię do jednego pana specjalisty, muszę obdzwonic takich panów jeszcze 15stu, a to jest pierwszy z listy. W biurze jest kilka innych osób z dużo większym doświadczeniem i wiem że będą słuchać czy robię poprawnie to co robię. Mam na kartce zarysowany skrypt co gadać ale się kompletnie na tym nie znam, oblewa mnie pot i rumieniec i w tej chwili wolałabym przykładać sobie do ucha pająka niż ten telefon. I wtedy słyszę w głowie "nie dasz rady, jesteś żałosna". A ja na to wykręcając numer "nie? to patrz". Dalej poszło normalnie i o natręcie zapomniałam (bo tego typu natręty regularnie otrzymuję).

Takich małych kroczków jest codziennie bardzo dużo, prawie tyle co objawów nerwicy (bo jeszcze nie na wszystko jestem niereaktywna ale ciągle sie uczę) ale chciałam wam przekazać chociaż parę promyków, wiem jak jesteście ich złaknieni, sama też po nie czasem tu wpadam.

Ale się rozpisałam, nie ma to jak uciekanie przed pisaniem magisterki w forum o nerwicy szcz> dobra ludziki, ściskam was mocno!
Awatar użytkownika
monika98
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 245
Rejestracja: 26 października 2014, o 14:26

30 kwietnia 2017, o 23:25

To już trzy lata z moją nerwiczka w zyciu w iluzji jaka mi funduje i dzisiaj mogę stwierdzić mam nerwicę i dobrze mi z tym. Takie jest moje życie mimo tych wszystkich pochrzanionych myśli i leków nic się nie stało mało tego mogę być szczęśliwa i jestem z tymi wszystkimi nerwicowymi objawami. Mając dobre nastawienie nie nadaje wartości objawom czyli jakby ich nie było. Kilka dni temu stwierdziłam że koniec nie z nerwica nie z objawami koniec z moim mysleniem sama się już przekonalam milion razy że to wszystko to fikcja to moje myśli lęki podejście.... Fakt mowi się że nerwica to nie my ale mój łeb jes mój to ja decyduje co robię o czym myślę nawdet jak nerwa daje myśl ja mam kontrolę czy w to wchodzę czy olewam. Moja mama od początku wiedziała wszystko o mojej nerwiczce byłam zdziwiona jak ostatnio powiedziała mi że się jej pozbyłam ja stwierdziłam z uśmiechem na twarzy że nie ona dalej jest ze mna. Jej zdziwienie było dla mnie bezcenne.
wszystkobedzieok
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 11 kwietnia 2017, o 18:35

1 maja 2017, o 00:42

Zgadzam się z moimi przedmówcami, nie traćmy nadziei bo te objawy po prostu mijają :) ja dzisiaj od bardzo bardzo dawna poczułam się SOBĄ. Ale oczywiscie od razu wkręta: czy tak na pewno było przed zaburzeniem, czy ten brak natrętnych myśli to kolejny objaw czyli pustka w głowie, czy tak wygląda normalność? tak sie przyzwyczaiłam do tego wiecznego stanu napięcia, gotowości do walki lub ucieczki :D układania non stop katastroficznych scenariuszy ze jak to wszystko nagle odpuściło to poczułam sie wręcz nieswojo. Ale coś wam powiem - w końcu zaczęłam rozumieć mechanizm błędnego nerwicowego koła. Przez te 1,5 roku cały czas żyłam objawami. DD które pewnie niedługo wróci, bo chyba mnie za bardzo polubiło:p nie jest żadną chorobą lecz objawem zaburzenia lękowego, które u mnie zdiagnozowano. Jak miałam wyjsć z ciągłego nakręcania się lękiem jeśli nie byłam sobie w stanie odpuścić sobie objawów? Jasne, ze nadal do mojej głowy dobijają sie myśli typu: jak to jest ze jestem człowiekiem, jak to jest ze mam nos, a po co mi ten nos, a jak to jest że myśle, a jak to jest ze w ogóle istnieje i po co w ogóle chodzę do pracy itp itd ale wiecie co? Jestem juz tymi pytaniami tak potwornie ZMĘCZONA ze mowię sobie: mam to gdzieś, trudno widocznie muszę z wami głupie myśli żyć, widzę ze obok mnie sa ludzie którzy sa szczęśliwi i żyją normalnie, widocznie to jest możliwe tylko ja w tym momencie tak sie czuje jak sie czuje bo lęk mnie nakręca. I od tej pory wszystkie takie myśli wrzucam do jednego worka ktory nazywa się LĘK. Na terapii pracuje nad tym żeby dociec źródła lęku, ale wiem jedno: nie zamierzam się tej emocji juz więcej bać. Bedzie dd? Trudno to od lęku. Kolejne myśli katastroficzne, egzystencjalne, bezsensownie filozoficzne? Ok niech bedą, to lęk i za nimi nie podążam. A przynajmniej odpuszczam sobie filozofowanie na ten czas, kiedy myśli te mnie paraliżują ze względu na zaburzone emocje. I pamiętajmy wszyscy: nerwica to nie choroba, to zaburzenie emocji. Jesli to zrozumiemy i odpuścimy sobie wnikanie w te objawy będziemy mogli sami lub z pomocą terapeuty dociec, co ten lęk wywołuje ale to co najważniejsze: przestańmy się bać samego lęku. Czytałam te słowa na tym forum milion razy, ale dopóki zrozpaczona znowu nie pobiegłam po raz n-ty do mojego psychiatry (niesamowicie mądrego i empatycznego lekarza) płacząc i pytając: co sie ze mną dzieje bo budzę sie i NIE CZUJĘ SWOJEGO MÓZGU a on na to: ale ja wiem co sie pani dzieje - wpadła pani w błędne koło lęku, dopóty nie mogłam zrozumieć o co w ogóle w tym wszystkim chodzi. Bo tak naprawdę wszyscy na tym forum nie jesteśmy dlatego ze mamy jakies problemy życiowe tylko dlatego ze żyjemy objawami lęku. Wiem wiem po postach victora i divina moje wnioski nie sa niczym odkrywczym :D ale chodzi o to ze jesli to tak naprawdę zrozumiemy i chociaż przez chwile poczujemy normalność będziemy wiedzieli co chłopaki mieli na myśli i wtedy sie zacznie prawdziwe odburzanie ;)
Jestem dopiero na początku swojej drogi ale dopiero po 1,5 roku użerania sie z nerwica, braniem i odstawianiem na przemian leków, zaczynam rozumieć mechanizm zaburzeń lękowych a to juz chyba więcej niż połowa sukcesu :) damy radę!!!!
Awatar użytkownika
Aśkownik
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 26
Rejestracja: 30 marca 2017, o 20:23

3 maja 2017, o 09:43

Ja bardzo długo nie zauważałam tych malutkich kroczków, które udawało mi się pokonywać. Natknęłam się na artykuł
http://afektywnie-nerwicowo.blogspot.co ... -moje.html
i oczywiście nie jest to wielkie odkrycie; również na tym forum przeczytać można o tym, żeby ignorować sygnały pędzące z naszego ciała....
Ale teraz dopiero widzę, że nauczyłam się nie przejmować bijącym sercem (wiem, że przejdzie, a przy tym funduję sobie głębokie oczyszczające oddechy-naprawdę pomagają); nie wmawiam sobie chorób (a uwierzcie-miałam wszystkie rodzaje nowotworów, schizofrenię, popadanie w szaleństwo...)
Czyli jednak.... KROK lub nawet DWA do przodu :D
I dzień zapowiada się lepiej ;col
I będę szczęśliwa, choćbym k*rwa miała sobie to szczęście narysować
Awatar użytkownika
1987
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:23

3 maja 2017, o 20:29

Halina pisze:
14 kwietnia 2017, o 20:57
zmieniles nicka ?
Nie, dlaczego? :)
Heimdall pisze:
10 kwietnia 2017, o 07:29
1987, to ja czekam juz 5 rok żeby dd choć na chwile się wyłączyło. Nie powiem-dałoby mi to super kopa i mega motywacje do dalszych zmian i trzymania sie wytycznych;) . Zastanawiam się czy stary nawyk trzeba zrównoważyć nowym ilościowo,przykładowo 1000 razy zawierzyłem myślom lękowym, to teraz musze je 1000 razy olać? Oby nie, bo musiałbym dodac z 2-3 zera : (
Nie, tutaj raczej nie ma szermierki na ilość i jakieś kalkulacje. Skoro tak długo dd się utrzymuje to widocznie ma potrzebę. Prawdopodobnie jakiś konflikt do odblokowania z przeszłości możliwe że już zapomniany. Lub baaardzo oporny umysł na akceptację tego że można żyć z dd(sam tak mam) :). W ogóle niedawno się dowiedziałem od speca że mogę mieć nieświadomie odcięcie nawet kilkanaście lat :roll: to znaczy że może trwać w najlepsze nie zdając sobie do końca sprawy że jest, w dodatku nie czuć lęku wobec tego :)
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

4 maja 2017, o 09:43

odstawilam wenlafaksyne po 192 miesiacach brania :DD
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
monika98
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 245
Rejestracja: 26 października 2014, o 14:26

17 maja 2017, o 22:37

Dla mnie każdy kryzys pogorszenie był przełomem... Z każdego wynosilam wiele często miałam jakieś przestoje niby nie zle a jednak. Ostatnio miałam ciężki życiowo czas rozłożyła mnie choroba nic poważnego a jednak córkę również pierwszy raz moje dziecko miało zastrzyki nerwy straszne jak płakała nerwa mi dowala ale dałam radę nie poddałam się teraz ja zdrowa córka również objawy dalej są ale jest cudnie. Od trzech lat jak mam nerwe nie byłam tak spokojna i zadowolona z życia nawet jak franca jest idę sobie ....znosi mnie jest super, robię coś odrealnia mnie jest super, zdretwieje mi łeb co z tego . Nie wiem jak będzie jutro ale na chwilę obecną nie boję się niczego. Mount everestu nie zdobyłam to kilka dni gdzie na prawdę dobrze czuje się ze swoją nerwa. Ona jest a sem szczęśliwa spokojna i przede wszystkim sobą . W przyszłym tyg wracam na prawo jazdy i juz się nie boję :DD :DD
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

18 maja 2017, o 16:07

monika98 pisze:
17 maja 2017, o 22:37
Dla mnie każdy kryzys pogorszenie był przełomem... Z każdego wynosilam wiele często miałam jakieś przestoje niby nie zle a jednak. Ostatnio miałam ciężki życiowo czas rozłożyła mnie choroba nic poważnego a jednak córkę również pierwszy raz moje dziecko miało zastrzyki nerwy straszne jak płakała nerwa mi dowala ale dałam radę nie poddałam się teraz ja zdrowa córka również objawy dalej są ale jest cudnie. Od trzech lat jak mam nerwe nie byłam tak spokojna i zadowolona z życia nawet jak franca jest idę sobie ....znosi mnie jest super, robię coś odrealnia mnie jest super, zdretwieje mi łeb co z tego . Nie wiem jak będzie jutro ale na chwilę obecną nie boję się niczego. Mount everestu nie zdobyłam to kilka dni gdzie na prawdę dobrze czuje się ze swoją nerwa. Ona jest a sem szczęśliwa spokojna i przede wszystkim sobą . W przyszłym tyg wracam na prawo jazdy i juz się nie boję :DD :DD
super Monika cmok trzymaj tak dalej ;)
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

24 maja 2017, o 10:21

Tydzien bez analizy lekowej:) Nie mowie mysli lekowych, bo takowe sa caly czas, ale wysmiewam je i generalnie olewam . Nie dlatego, ze tak mowili na forum. Dlatego , ze mentalnie wiem, ze to bez sensu. Nigdy nie pomyslalabym, ze to moze byc mozliwe, ze ja moge przestac bac sie mysli lekowych. I to bez kola ratunkowego, ktore bylo ze mna wiele lat. Forum jest najlepsze na swiecie i najlepsze pod sloncem. Dziekuje Administratorom za jego istnienie : :lov:
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
GaunterODim
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 302
Rejestracja: 13 marca 2017, o 23:04

25 maja 2017, o 23:33

Halina pisze:
24 maja 2017, o 10:21
Tydzien bez analizy lekowej:) Nie mowie mysli lekowych, bo takowe sa caly czas, ale wysmiewam je i generalnie olewam . Nie dlatego, ze tak mowili na forum. Dlatego , ze mentalnie wiem, ze to bez sensu. Nigdy nie pomyslalabym, ze to moze byc mozliwe, ze ja moge przestac bac sie mysli lekowych. I to bez kola ratunkowego, ktore bylo ze mna wiele lat. Forum jest najlepsze na swiecie i najlepsze pod sloncem. Dziekuje Administratorom za jego istnienie : :lov:
Jestem z Ciebie dumny Hali cmok
ODPOWIEDZ