Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nastąpił u mnie emocjonalny przełom

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

24 kwietnia 2016, o 14:12

Chciałam się z Wami podzielić, iż dzięki moim przemyśleniom, zgłębianiu ksiązek, zdobytej wiedzy na tym forum - co było dla mnie kluczem do zrozumienia co się ze mną dzieje i czego żaden psychiatra ani psycholog mi nie wyjaśnił przez 10 lat - ale przede wszystkim pracy własnej mogę powiedzieć, że wychodzę na prostą, a raczej wiem, że zawsze na niej byłam :) Może po kolei :-)

Ostatnimi czasy nie mam już myśli natrętnych dotyczących mojego zdrowia. Uaktywnił się lęk o serce, który towarzyszył mi długo, tzn. odkąd miałam pierwszy atak paniki, czyli jakieś 10 lat temu. W międzyczasie 8 lat brałam leki, wtedy był spokój. Sytuacja wywróciła się do góry nogami po ich odstawieniu i bardzo stresującej dla mnie sytuacji w nowej pracy, która wiem teraz, że odpaliła na nowo reakcję walcz lub uciekaj. Po zmianie pracy niby było ok, ale ciągle czułam to napięcie i próbowałam je za wszelką cenę usunąc, wyrwać, pozbyć się. Podjęłam wtedy decyzję że pójdę do psychiatry po słabsze leki i zacznę psychoterapię żeby pozbyć się nerwicy raz na zawsze. Leki słabsze dostałam, na terapię czekałam, w międzyczasie wydarzyło się w mojej rodzinie przykre zdarzenie - śmierć bliskiej osoby - która praktycznie zcięła mnie z nóg. Od tego momentu zaczęło się dla mnie piekło. Od psychiatry dostałam silniejsze leki, które nijak na mnie działaly, ale wywoływały skutki uboczne. Zatopiłam się w lękach i hipochondrii na maksa licząc na piękny cudowny dzień, który nadejdzie i zdejmie ze mnie to całe cierpienie. Teraz wiem, że mogłabym tak czekać w nieskończoność i nic by nie nastąpiło, bo pomóc mogłam sobie SAMA.

W styczniu odstawiłam leki, bo nie widziałam w nich sensu i podjęłam decyzję o odburzaniu wg Divovica. Od września uczęszczam też na terapię psychodynamiczną. O tym później.

Początki były trudne, te ciągłe wahania nastrojów po odłozeniu leków, stany depresyjne przeplatające się z jakimiś falami pobudzenia. Trwałam mocno jednak w postanowieniu, że inaczej się nie da, a poprawa nie nastąpi od razu - czytałam wpisy Victora i innych osób, które pisały, że trzeba być wytrwałym, widzieć CEL. Masę kryzysów, z czego największy chyba przeszłam w ostatnich dniach i tak naprawdę to był dla mnie MEGA przełom.

W międzyczasie miałam jakieś przebłyski, własne przemyślenia po drodze, o tym, ze rzeczywistość jest w sumie taka jak dotychczas tylko to we mnie toczy się to piekło (a nie na odwrót).

Ostatnie dni dowaliły mi. Wpadłam w duży kryzys, zaczęłam panikować, włączyła się mega frustracja i złość, a potem właściwie rezygnacja. No bo nie ma hipochondrii, ale ten ciągły strach o serce znowu wrócił. Doprowadziło to do takiego napięcia, że wczoraj wykrzyczałam, że może powinnam umrzeć, a nie żyć... I wiecie co się stało? NIC się nie stało! Po tych słowach nastąpił totalny spokój! Jakby wyrzuciłam z siebie to całe napięcie! Dodam, że przez kilka dni miałam kilka ataków paniki, które dopuściłam do siebie, choć było cholernie trudno, ale trwałam na posterunku żeby nie uciec przed nimi. Były, minęły, nic się nie stało. Jedno wielkie NIC.

I jak wczoraj nastąpił ten spokój to nagle zauważyłam, ze myślenie mam inne, że normalnie funkcjonuje. Zakumałam, że uwolniła się ta cała adrenalina i teraz moja brocha zeby znowu nie zgromadzić tej adrenaliny w krwiobiegu! I wtedy zakumałam to o czym pisze Victor i inni odburzeni: że to MY SAMI przedłużamy SOBIE AGONIĘ! Tak, my to sami sobie robimy! A te całe lęki, ataki paniki - poczucie, że nam coś grozi - to jedna cholerna iluzja! Zakumałam też, że serio mam serce zdrowe, a jego szybka praca podyktowana jest właśnie adrenaliną, życiem jak na bombie + mój strach/fobia na punkcie serca spowodowana przezs pierwszy atak paniki. I nic więcej, totalnie nic, zero, pustka. Null.

Do tego lektura książki, którą czytam obecnie o inteligencji emocjonalnej naświetliła mi wiele spraw, w tym to o czym pisze Victor w swojej historii. Ja też byłam człowiekiem zawsze martwiącym się o wszystko niemal. Często myśli, ze coś się może złego wydarzyć, że co to bedzie, itd. Wyczytałam dokładnie o tym martwieniu się, ze jest to już niemal taki nawyk - jedna terapeutka u której była nazwała to takim zachowaniem zabezpieczającym - dającym złudne poczucie kontroli. Do tego wzmacniane tym, że daje nam poczucie takiego niby spokoju. A to jest dokładnie to co piszą chłopaki, że MYŚLI TO NIE RZECZYWISTOŚĆ. I pora przestać brać te myśli na poważnie, a raczej tworzyć dla tych myśli kontralternatywy. W tym temacie wiem, ze czeka mnie jeszcze praca. Mam jednak też świadomość, że nerwica odcisnęła na mnie piętno nowej postawy, która właśnie uczy nie wierzenia wszystkim swoim myślom i wyobrażeniom. Myślę, ze nerwica skłania do przewartościowania swojego życia, swoich postaw, większej dbałości o samego siebie.

Mój przełom mogłabym okreslić tak: wiem, ze nie mam czego się bać. Wiem, że lęk może przyjść, napięcie też, serce szybciej przyspieszy. Wiem, że moje pewne rejony mózgu mogły zapamiętać po pierwszym ataku paniki fakt szybkiego bicia serca jako zagrożenie. Ale nie przejmuję się tym. Wiem, ze rzeczywistość nie zmieniła się ani o jotę, i że mogę żyć dalej jak dawniej, a nawet jak bedzie lęk, szybsze bicie serca, które przypomni mi, że może coś jest na rzeczy to wiem, że moja nowa postawa, czyli niereaktywność, nie popadanie w histerię nauczy mój organizm nowej, odpowiedniej reakcji na to wszystko.

Wiem też, że muszę dbać o swój organizm i robić wszystko żeby go wyciszyć,a nie nakręcać. I że gdybym poszła za myślami lekowymi to mogłabym tak sobie trwać i trwać w tym nadal, łudząc się, że kiedyś coś się zmieni, a nic się nie zmieni.

Może mnie coś tam zakłuje, szybciej serce zabije, ale ja naprawdę już teraz wiem, ze nic mi nie grozi. Wierzę w to mocno i na 100%, ze to wszystko odpaliła mi nerwica. Że serce mam zdrowe, że jestem zdrowa fizycznie. Możliwe, że przestraszę się czasami jeszcze tego szybciej bijącego serca, bo tą reakcję mam dosyć wbitą, ale wiem, ze swoją świadomością mogę wpływać na swoje reakcje i nowe nawyki.

Po prostu UWIERZCIE, że to TYLKO nerwica, nic więcej :-) i uspokajajcie swoje ciała jak tylko możecie, a zobaczycie, ze wcale nie jesteście niewolnikami własnej głowy, tak jak ja to odczuwałam do tej pory.'
'
Mogę też powiedzieć, ze moim błedem było brak 100% akceptacji nerwicy i lęku. Niby żyłam dalej normalnie starałam się, ale i tak gdzieś tam widziałam to jako zagrożenie, jako problem, z którym muszę sobie poradzić. Problem jest taki, ze żadnego problemu nie ma i choćbyście zarzucali umysł dziesiątkami teorii z terapii, doszukiwali się takich i innych przyczyn to Was to nie uzdrowi. Bo przyczyn moze być tysiące, ale jak odpala się reakcja walcz lub uciekaj, która każe widzieć we wszystkim zagrożenie to jest to już inna bajka. Musicie dopuszać lęk tak jak jak dopusćiłam ataki paniki, serce waliło mi chyba z 200 na minutę, ale nic się nie stało. Po prostu nic. Wypali się ta cała adrenalina i teraz to Wasza decyzja czy znowu ją wpuścicie do krwiobiegu czy nie. Nic więcej.

Wreszcie przestałam widzieć nerwicę jako problem do rozwiązania. Widzę ją jaką reakcję mojego organizmu na moje pewne nawyki i schematy myślowe, czuję to :-) czego Wam też życzę.

Teraz też wiem jak cienka jest granica między zaburzeniem a odburzeniem, a właściwie mogę powiedzieć, że nerwica jako choroba nie istnieje (to co mówią chłopaki) i możecie żyć sobie dalej normalnie :-) Dopuście tylko do Waszych głow, że jesteście zdrowi i że odpala Wam się tylko szereg nieprzyjemnych reakcji cielesnych jak przy większym stresie.

Ja zaczynam życie normalne bez wiszącej nade mną chmury zagrożenia. Chcę przyjąć lęk jaki przyjdzie, bo jest bezpieczny jak każda emocja.

Zastanawiam się jedynie nad sensem terapii psychodynamicznej. Widzę w niej plusy jako sposób poznawania siebie i akceptowania swoich emocji, więc póki co będę ją raczej kontynuować.

Z tego miejsca chcę podziękować temu forum - jego ADMINISTRATOROM - Victorovi, Divinowi, Ciasteczko.
To są ludzie, którzy powinni mieć dyplom w leczeniu nerwic. Wpis Victora znalazłam jako pierwszy i jak go zaczęłam czytać to miałam wtedy wrażenie "Boże, to jest to samo piekło, które ja przeżywam, nikt tego do tej pory lepiej chyba nie opisał!". Myślę, ze to forum pozostanie mi zawsze szczególnie drogie, bo dzięki niemu zobaczyłam to czego zobaczyć nie umiałam sama. Dało mi raczej narzędzia żeby to zobaczyć. Wreszcie ktoś nazwał to co mi dolega, dało mi to wielkie zrozumienie dla samej siebie.

Może i będą jeszcze jakieś kryzysy, słabsze dni. Możliwe. Nie jestem w stanie tego przewidzieć. Wiem natomiast, że mogą być i tak się nic złego nie dzieje. Po prostu trzeba je przeżyć i tyle. I pamiętać, że jakikolwiek jest kryzys to zawsze jest z niego wyjście :-)
Awatar użytkownika
różyczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 126
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 18:17

24 kwietnia 2016, o 18:11

Gratulacje !!! Świetny wpis, naprawdę się cieszę,że Ci się udało :) Też bym chciała kiedyś poczuć, że nie mam się czego obawiać, że te 'problemy' to iluzja.
Taki post jak Twój bardzo napawa nadzieją, dziękuje ! :)
Gdybyśmy traktowali innych tak, jak traktujemy siebie samych - poszlibyśmy do więzienia.
Awatar użytkownika
myszusia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 545
Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10

24 kwietnia 2016, o 19:36

Gratulacje!!! ^^ Super ,ze sie udalo,powodzenia :)
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

25 kwietnia 2016, o 16:21

Przede wszystkim gratuluję Ci załapania tego odmiennego spostrzegania zaburzenia i jego elementów, jest to niezwykle cenna sprawa całego procesu. Moim zdaniem nawet kluczowa bowiem wynika z wewnątrz, przekonania. Cała reszta to są zwykle narzędzia wspomagające, jednak ukształtowanie własnego wewnętrznego uświadomienia sobie prawdy o zaburzeniu, emocjach, innym spostrzeganiu tego wszystkiego, opierając się na różnych źródłach daje ważny filar, na którym zwykle potem dzieje się cała reszta.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

25 kwietnia 2016, o 17:11

Wydaje mi sie, że powoli zbliżam sie do tego poziomu. Wciąż mam jeszcze myśli na których punkcie jestem przewrażliwiony jednakże jest to tylko kwestia czasu. Czasu, którego dam sobie tyle ile trzeba, bo powrót do normalnego życia jest warty jego każdej ilości. Zainteresowałaś mnie tą książką o inteligencji emocjonalnej. Mogłabyś podać tytuł? Byłbym wdzięczny :)
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

25 kwietnia 2016, o 17:16

Inteligencja Emocjonalna - Daniel Goleman.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

25 kwietnia 2016, o 17:56

Gratulacje Olalala świetny post .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

25 kwietnia 2016, o 19:24

Ja rowniez gratuluję Olalala.Oby dalej tak Ci szło.Najważniejszy krok już chyba zrobiłaś.☺
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

26 kwietnia 2016, o 11:34

Kochani, najważniejszy zrobiłam i wystawiam sie na działanie lęku, specjalnie nie wchodzę.za dużo na forum żeby się nie uspokajać, bo mysle, ze to robiłam dotychczas. Momentami mam ochotę uciec, ale z drugiej strony wiem jak to wygląda po drugiej stronie.

Mysle, ze ekspozycja na sam lęk jest kluczowa.trzeba to znieść żeby wygrać. Ja juz czuje w sobie jak ten lęk narasta do granic możliwości, a potem jest spokój, nie ma nic.

Czuje sie rozjechana i mam ochotę uciec, ale pilnuje się.

-- 26 kwietnia 2016, o 10:34 --
różyczka pisze:Gratulacje !!! Świetny wpis, naprawdę się cieszę,że Ci się udało :) Też bym chciała kiedyś poczuć, że nie mam się czego obawiać, że te 'problemy' to iluzja.
Taki post jak Twój bardzo napawa nadzieją, dziękuje ! :)
Kochana, ja ciągle jeszcze walczr tzn. Akceptuje w 100%. Objawy mam, wiec walka nie jest skonczona ;) ja tylko przekroczylam granice leku co polecam każdemu. Tylko albo może AZ ;) to po prostu dla mnie mega sukces.
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

26 kwietnia 2016, o 11:39

Olalala, gratuluje, super czyta sie Twoje posty
...
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

26 kwietnia 2016, o 11:41

Dzięki Victor za dane do książki. Nie wiem kiedy ja się wyrobię z tym czytaniem, bo to już piąta na liście. Olalala tak trzymaj :D
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

26 kwietnia 2016, o 12:55

Estera pisze:Olalala, gratuluje, super czyta sie Twoje posty
:-) Gdyby to wszystko było takie proste. A proste nie jest. Bo czuję lęk I te mysli wiadomo jakie są. Ale wystarczy, że lęk się wypali I zmienia się nagle myślenie. Nawyk czuwania wbity jest u mnie silnie, no ale trudno. Jest wóz albo przewóz.

subzero1993, jak Ty odrzucisz te wszystkie myśli to zostanie Ci lęk do pokonania w czystej postaci, bo ja tak mam, odsunęłam na bok to całe myślowe gówno I został sam lęk. Czyli słynny lęk przed lękiem. I tutaj pora przyjąć ten lęk w 100%, trzeba mu się dać rozjechać. To jest najtrudniejsze w odburzaniu, ale najbardziej leczące.
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

26 kwietnia 2016, o 14:43

Super Ola, wiedzialam że szybko sobie z tym poradzisz, gratulacje ;)
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
Magda321
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 366
Rejestracja: 25 czerwca 2015, o 15:06

26 kwietnia 2016, o 18:00

Gratuluje Ola i zazdro pochwały od Victora :DD ^^
Miej wyjebane, a będzie ci dane :)
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

26 kwietnia 2016, o 19:25

Dzięki Kochani, ja jednak nie czuje się jeszcze odburzona. Przekroczyłam granicę, ale dziś się np. cofnęłam. No taka cofka odburzeniowa.

Chciałam Wam napisać jednak, że warto przekroczyć granicę lęku. Ja uważam, ze zrobiłam tak naprawdę pierwszy krok w odburzeniu, bo przez 3 miesiace zeszło mi żeby zakumać jak to zrobić :) To jest mój sukces.
ODPOWIEDZ