Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nastąpił u mnie emocjonalny przełom

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

18 maja 2016, o 13:23

Perfekcjonizm zwykle skądś się bierze, często tym chcemy utrzymywać własne poczucie wartości bo np. kiedyś byliśmy niedoceniani, bądź odwrotnie - przeceniani :)
A złość czy frustracja, która pojawia się w wypadku Gdy coś nie wychodzi, kiedy nie jest tak jak chcemy jest efektem tego, często jest bezsensowna. Więc generalnie moim zdaniem w takim wypadku lepiej poszukać rozwiązań dla tego aby mieć więcej dla siebie wyrozumiałości i aby np. perfekcjonizm nie był stylem Naszego życia, skoro mąci w emocjach.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

18 maja 2016, o 13:34

Czy to dotyka tylko sfer takich jak pedantyzm i perfekcjonizm (każda skrajność jest autodestruktywna)? Wiem, że rozmawialiśmy już na ten temat trochę, ale przypomniałem sobie teraz, że przeżywając emocjonalnie daną sytuację zatracamy dystans do niej. Jakbyś wstrzymała frustrację skierowaną w stronę terapeutki i spróbowała spojrzeć na sytuację tak z boku to może pojawiłaby się jakaś inna interpretacja? Czy może pojawiłoby się jakieś "ALE" mówiące, że może nie do końca masz rację? Musisz to sama przemyśleć, zanim podejmiesz tę decyzję. Jeśli nie, to sprawa jest prosta.
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

18 maja 2016, o 15:35

Victor pisze:Perfekcjonizm zwykle skądś się bierze, często tym chcemy utrzymywać własne poczucie wartości bo np. kiedyś byliśmy niedoceniani, bądź odwrotnie - przeceniani :)
A złość czy frustracja, która pojawia się w wypadku Gdy coś nie wychodzi, kiedy nie jest tak jak chcemy jest efektem tego, często jest bezsensowna. Więc generalnie moim zdaniem w takim wypadku lepiej poszukać rozwiązań dla tego aby mieć więcej dla siebie wyrozumiałości i aby np. perfekcjonizm nie był stylem Naszego życia, skoro mąci w emocjach.
No więc własnie o to mi chodziło I chodzi, a inaczej to widzę w terapii I inaczej to jest odczytywane, na zasadzie: jest złość - wywal ją z siebie. Akceptuj siebie takim jakim jesteś. A jak ja chcę zmienić złe nawyki myślowe to jest to odbierane jako nieakceptowanie siebie. Tego nie potrafię zrozumieć w obecnej terapii I połączyć z tym co jest na forum I wydaje mi się mądrzejsze I słuszniejsze (I zdrowsze).

-- 18 maja 2016, o 14:35 --
subzero1993 pisze:Czy to dotyka tylko sfer takich jak pedantyzm i perfekcjonizm (każda skrajność jest autodestruktywna)? Wiem, że rozmawialiśmy już na ten temat trochę, ale przypomniałem sobie teraz, że przeżywając emocjonalnie daną sytuację zatracamy dystans do niej. Jakbyś wstrzymała frustrację skierowaną w stronę terapeutki i spróbowała spojrzeć na sytuację tak z boku to może pojawiłaby się jakaś inna interpretacja? Czy może pojawiłoby się jakieś "ALE" mówiące, że może nie do końca masz rację? Musisz to sama przemyśleć, zanim podejmiesz tę decyzję. Jeśli nie, to sprawa jest prosta.
Piotrek, możliwe, że trace dystans. Z drugiej strony moja terapeutka nie chce żebym miała ten dystans, uważa, że jeśli te emocje są to znaczy, że mają być I są słuszne. I mają być wyrażone.

Dla mnie to takie kręcenie się w kółko troche:-)
Awatar użytkownika
Nynuszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 96
Rejestracja: 8 kwietnia 2016, o 10:59

19 maja 2016, o 08:03

No właśnie też mam taki problem. Mój psychiatra mówił kiedyś że najlepiej zmienić nastawienie. A psycholożka że wywalać z siebie złość. I mam dwie zmienne interpretacje. I sama się zakręciłam jak korkociąg w tym wszystkim.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

19 maja 2016, o 13:51

Nie da się jedną interpretacją odnieść do wszystkiego.

Jeżeli ja zostałem wykorzystany przez kumpla i się wkurzam o to, to lepiej mu o tym powiedzieć niż to przełykać i udawać, że jest okey.
Kiedy ja kiedyś miałem ogromne problemy z lękami społecznymi, byłem wycofany wśród ludzi, stresowałem się sytuacjami społecznymi i po każdej takiej sytuacji gdzie dominował strach, wycofanie wracałem do domu i byłem smutny i zły na siebie i wywalałem tą złość na innych to...jest to emocja wtórna, bezsensowna i należy pracować nad innymi rzeczami, w tym także nastawieniem.

Przecież w takim przykładowym drugim wypadku bezsensu jest interpretowanie takiej złości jako samego siebie. Można taką złość oczywiście np. wykrzyczeć w poduszkę czy wypłakać jednakże takie działania nie niosą zmiany konkretnego problemu.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
zebulon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 644
Rejestracja: 21 czerwca 2015, o 18:56

19 maja 2016, o 13:52

Mam tez taka metode ze w myslach pyskuje i klne jak nie mogę oficjalnie
Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku .
Piekło nerwicy tworzymy sami sobie ...
Nie pozwól żeby życie straciło sens przez osobę, która po prostu nie była Ciebie warta.
nerwica przypomina prowadzenie codziennie konia do weterynarza żeby sprawić czy na pewno nie jest wielbłądem ( cytat który mnie rozbawił )
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

31 maja 2016, o 20:25

Powiedźcie mi, bo czegoś nie kapuję...

Nadal uczęszczam na tą terapię i mam takie pytanko: bo tutaj wiemy żeby nie wchodzić w tematykę natrętów, myśli lękowych. W terapii psychodynamicznej jest jednak inaczej i drąży się takie myśli, że one z czegoś wynikają - i tu mam zawias co z tym fantem? Bo ja próbuję je ignorować, a terapeutka mówi, ze ja nie chcę przeżywać emocji. To jak w koncu?
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

31 maja 2016, o 22:38

Olalala pisze:Powiedźcie mi, bo czegoś nie kapuję...

Nadal uczęszczam na tą terapię i mam takie pytanko: bo tutaj wiemy żeby nie wchodzić w tematykę natrętów, myśli lękowych. W terapii psychodynamicznej jest jednak inaczej i drąży się takie myśli, że one z czegoś wynikają - i tu mam zawias co z tym fantem? Bo ja próbuję je ignorować, a terapeutka mówi, ze ja nie chcę przeżywać emocji. To jak w koncu?

Olalala powiem Ci jedno.Ja mialam bardzo duży problem i długo z natretnymi myślami samobojczymi alecsobievporadzilam i w zasadzie od prawie roku ich nie mam.Wydaje mi sie ze te myśli wynikają z zaburzinych emocji i z tego sobie trzeba zdawać sprawę ale skupiać sieć na nich a min analizować ich nie należy.Ja z tymi myślami robiłam tak jak tu radzą na forum.spotkania z divinem mi pomogły,pogadanki.pewnego dnia po pogadance o tej właśnie tematyce uświadomiłam sobie (to był taki przeblys)ze te myśli nie są w zgodzie ze mną bo odczuwam cierpienie jak one się pojawiają.niosą lek.nauczyłam się rozpoznawać które myśli są w zgodzie ze mną z tym czego ja chcę a które chcą mnie straszyć i utrzymywać lękowe koło.Od czasu tego przeblysku czyli od jakisckilku miesięcy nie miewam wcale natretnych myśli.Coś z 2 razy próbowały jeszcze siecdo mnie dobić ale nie robiły już na mnie żadnego wrażenia i dopuściły całkowicie.podjęła je na poziomiecemocjonalnym,nauczyłam się je odróżniać i wiem które myśli sa zgodne z moim ja i z moimi przekonaniami z tym czego ja chcę a które to strasząc śmieci.
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
hetman999
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 22 marca 2016, o 13:55

1 czerwca 2016, o 14:05

Jeżeli jest to konflikt wewnętrzny, to tego tak łatwo nie da się przeskoczyć. Ja mam tak z kobietami. Z 1 strony pragnę tego kontaktu, zapachu i bliskości, a z 2 odzywa się u mnie stare myślenie, że ja nie mogę być z kobietą. Zaczyna się konflikt, pocenie się, stres. Dalej idzie znowu ta myśl, że mnie odetnie podczas zbliżenia, bo jak ktoś już pisał to narzędzie nie lubi presji - i to jest prawda. Tak się stało niedawno, kiedy bałem się, że nas ktoś zobaczy i kiszka. I teraz ta myśl, która wywołała nerwicę znowu się budzi.

Nie wiem, czy nie powinienem zaprzestać spotykania się z dziewczyną, choć lubię ją, jej towarzystwo, jej smak. Nie wiem co mam z tym zrobić. To jest właśnie konflikt wewnętrzny - choć w pełni uświadomiony.

Natomiast, jeśli chodzi o myśli, to niepodążanie za nimi, ignorowanie i olewanie ich, to najlepsze wyjście - bez 2 zdań.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

1 czerwca 2016, o 15:50

hetman999 pisze:Jeżeli jest to konflikt wewnętrzny, to tego tak łatwo nie da się przeskoczyć. Ja mam tak z kobietami. Z 1 strony pragnę tego kontaktu, zapachu i bliskości, a z 2 odzywa się u mnie stare myślenie, że ja nie mogę być z kobietą. Zaczyna się konflikt, pocenie się, stres. Dalej idzie znowu ta myśl, że mnie odetnie podczas zbliżenia, bo jak ktoś już pisał to narzędzie nie lubi presji - i to jest prawda. Tak się stało niedawno, kiedy bałem się, że nas ktoś zobaczy i kiszka. I teraz ta myśl, która wywołała nerwicę znowu się budzi.

Nie wiem, czy nie powinienem zaprzestać spotykania się z dziewczyną, choć lubię ją, jej towarzystwo, jej smak. Nie wiem co mam z tym zrobić. To jest właśnie konflikt wewnętrzny - choć w pełni uświadomiony.

Natomiast, jeśli chodzi o myśli, to niepodążanie za nimi, ignorowanie i olewanie ich, to najlepsze wyjście - bez 2 zdań.
Tylko wiesz o co mi hetman chodzi? Że mam nie podążać za myślami, po czym na terapii obecnej mam do nich wracać I szukać przyczyn emocjonalnych - to jest jednak tak jakbym im nadawała znaczenie, nie uważasz?

betii, dzięki za swój głos :-)
hetman999
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 22 marca 2016, o 13:55

1 czerwca 2016, o 16:00

No i tu mamy różnicę pomiędzy różnymi nurtami psychoterapii. Inną ścieżką wiedzie Cie terapia behawioralni-poznawcza a inną pschychodynamiczna.
Mówi się, że ta 1 jest bardziej pomocna w przypadku osób, które mają problemy z zaburzeniami lękowymi.

Analizowanie myśli ma chyba na celu rozwiązanie jakiegoś konfliktu, ale w 1 kolejności trzeba zdać sobie sprawę z tego, co to za problem i czego rzeczywiście dotyczy.

Niestety sam do końca nie wiem, jak to jest z tymi konfliktami, bo mojego jakoś rozwiązać nie umiem, choć robię w b. wiele w tym kierunku.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

7 czerwca 2016, o 21:50

hetman999 pisze:No i tu mamy różnicę pomiędzy różnymi nurtami psychoterapii. Inną ścieżką wiedzie Cie terapia behawioralni-poznawcza a inną pschychodynamiczna.
Mówi się, że ta 1 jest bardziej pomocna w przypadku osób, które mają problemy z zaburzeniami lękowymi.

Analizowanie myśli ma chyba na celu rozwiązanie jakiegoś konfliktu, ale w 1 kolejności trzeba zdać sobie sprawę z tego, co to za problem i czego rzeczywiście dotyczy.

Niestety sam do końca nie wiem, jak to jest z tymi konfliktami, bo mojego jakoś rozwiązać nie umiem, choć robię w b. wiele w tym kierunku.
Dzisiaj na terapii moja terapeutka powiedziała, że suma sumarum trudno jest pogodzić te dwa nurty. Np. ja jej mówię o zaburzeniu, a ona pyta się o mnie (mój odbiór był taki jakoby zaburzenie było częścią mnie). Choć ja mam takie przeświadczenie raczej, że mogę wynieść coś i z takiego, i z takiego nurtu terapeutycznego.

Druga sprawa to kwestia emocji - ja nie potrafię pojąć, że w nurcie psychodynamicznym wszystko jest takie zero-jedynkowe (wbrew pozorom) - że nerwica pochodzi na 100% z jakichś wypartych emocji. I koniec kropka. I to mnie w tym nurcie w sumie najbardziej śmieszy :) bo z jednej strony mam wrażenie, że cechuje go indywidualne podejście do pacjenta (tym się szczyci), a z drugiej strony nie jest w stanie przyjąć innych powodów wystąpienia nerwicy.

I trzecia sprawa to budowanie relacji z terapeutą - w psychodynamicznej to jest jak kamień węgielny. Terapeutka mi uświadomiła, że w tej terapii musi się wiele dziać, różnych emocji, lecznicze będzie jak między nami będą się te emocje pojawiać, czym więcej, tym lepiej. Kompletnie tego nie łykam do końca. Bo ona nie powoduje u mnie takich emocji, że miałabym np. ochotę nakrzyczeć na nią. A chodzę na terapię już od września 2015. Czasami się zastanawiam czy jakbym zaczęła udawać te emocje to jak to by zostało zanalizowane, odebrane. To jest zresztą właśnie to co napisał Victor kilka stron wcześniej "budowania relacji terapeutycznej ; nic nie może się w tą relację wtrącać" - ja to dokładnie tak samo odczuwam. Korzystanie przeze mnie z tego forum, innych form leczenia to właśnie takie wtrącanie się w tą relację :)

Czwarta sprawa jest taka, że ja sama na sobie czuję stan zagrożenia i wyjście z niego, tak jak jest to opisywane na forum. Ostatnio wychodzę z tego stanu coraz częściej. Mam wrażenie, że to jest taki element, który sprawia, że moje zaufanie do obecnej terapii spada. ALE z kolei z drugiej strony podoba mi się takie emocjonalne podążanie za mną na obecnej terapii.

Mam jeszcze takie pytanie do osób, które chodzą lub chodziły na terapię poz-beh: jak jest u Was omawiana kwestia emocji? Ja mam odbiór od mojej terapeutki, że jak pójdę na poz-beh to to będzie składnik terapii dosyć pominięty. Tzn. też będzie odwołanie do emocji, ale bardziej ma to charakter techniczny. Możecie się podzielić wrażeniami? Jak wygląda samo wsparcie emocjonalne?
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 917
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

7 czerwca 2016, o 23:02

olaolala...bo nie kazdyy terapeuta ma licencjat na dana terapie przewaznie sie szkola w jednym kierunku bo ogolnie terapie bardzo pochlaniaja czas zyciowy bardzo duzo nauki i praktyk. Jak jest dynamiczna to ona nie poprowadzi cie tez w behawioralnej. One maja tam jakies w tym rozeznanie ale wazne sa papiery i dlatego bez nich sie nie podejmuja. Wybiera sie konkretna. Pisalas jeszcze o tym poruszeniu emocji zapomnialam o tym ci napisac w pv.ma racje, ze emocje w behawioralnej sa bardzie omawiane technicznie. Bo to inna terapia, ale zawsze mozesz poloczyc dwa nurty.

Terapeutce chodzilo o to, zeby ona byla leczona musza sie miedzywami dziac emocje czyli opowadajac o czyms powinnas to co cie dreczy pokazac emocjami np. placzem, zloscia lub usmiechem, a nie siedziec jak slup soli opowiadac o tym jak ci zle bo dla niej to nie ma wywalania tych emocji na zewnatrz ona jako terapeutka powinna do ciebie dotrzec tak abyscie we dwie wspolpracowaly i w tedy dla niej to jest terapia.
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Awatar użytkownika
dziwny123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 994
Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56

8 czerwca 2016, o 05:18

Olalala pisze:Słuchajcie, mam dylemat odnośnie mojej terapii psychodynamicznej. Mam wrażenie, że ona trzyma mnie w jakimś klinczu... wiem że z niektórymi dzielę się swoimi obawami na Pw, ale może ktoś jeszcze rzuci na to okiem.

Otóż gdy zaczęłam odburzać się wg Divovica to zaczęło być coraz lepiej. W końcu zwierzyłam się o tym terapeutce. Ona natomiast stwierdziła, że to niemożliwe, że tak szybko poczułam poprawę... to było jakieś 2-3 miesiące jak zaczęłam się odburzać. No nic, kontynuowałam nadal terapię I odburzałam się wg forum. Przeżyłam nie tak dawno temu duży kryzys, który opisałam w pierwszym poście, podczas którego dałam lękowi być w największej chyba formie, dałam wleźć atakowi paniki na głowę dosłownie I po tym jak to minęło to pierwszy raz tak w 100% odczułam, że to nerwica I wymysł mojej głowy. Po tym nastąpiła znowu duża poprawa, po prostu przestałam kompletnie żyć nerwicą, bo nie stanowiło to dla mnie problemu, bo wiedziałam, że te wszystkie objawy, myśli to pic na wodę. Więc chciałam uspokoić swój stan emocjonalny.

Problem jest taki, że w czasie każdej sesji terapeutycznej analizowane jest non stop moje zachowanie, dlaczego mogłam się tak zachować, a nie inaczej, ciągła analiza I powroty do przeszłości, do relacji z matką. Mam wrażenie, że to drażni moje nerwy, że przez to ja nie pozwalam wyciszyć się mojemu stanowi emocjonalnemu, bo ciągle widzę zagrożenie - że jakaś przyczyna spowodowała to, że stało się to co się stało I teraz jak mam rozwiązać ten dylemat żeby nerwica ustąpiła... I tak kręcę się w kółku. Ja np. już nie chcę rozmawiać z terapeutką o tym jaka była moja mama, bo tysiąc razy to wałkowałam I wiem jaka była I jej wybaczyłam I nie chcę tego w kółko rozdrapywać, ale terapeutka wraca tego z uporem maniaka I bardzo mnie to drażni I wpędza w przekonanie, że mam przesrane - że tak było w przeszłości I teraz koniec. Po prostu mam wrażenie, że to nie daje mi pójść dalej, że ja się kręcę w jednym punkcie.

Niestety mam też wrażenie, że przez takie analizy mój stan lękowy wzrasta I przez to czuję się zagubiona, a terapeutka na tym żeruje I trzyma mnie to w klinczu, bo przez to mam takie myśli: a może ona ma rację I powinnam to drążyć?

Tylko, że to mnie ciągle ciągnie w dół, a nie daje iść do przodu :( terapeutka tłumaczy to przenoszeniem relacji z mama na nią, a ja mam to w sumie gdzieś, bo ta wiedza mi nic nie daje, a mój nastrój spada...

Jak się poczuję dobrze to jest to traktowane jako opór tudzież ukryta złość.... no szlag mnie trafia.

Czy ktoś może podzielić się ze swoimi odczuciami z tą terapią?

Ja dzięki Divovicowi robię mega postępy, a dzięki terapii jakby na nowo "wracam" do tego, albo raczej bym powiedziała "siedzę w tym".
Chodziłem trochę na psychodynamiczną i raczej kiepsko ją oceniam. Terapeutka koncentrowała się na moich problemach ze znalezieniem pracy, to był dla niej "wątek główny", resztę moich problemów traktowała jako "wątki dodatkowe". Nie podobało mi się, że mówiła mi, żebym zaakceptował swoje emocje, a moje emocje są bardzo toksyczne, "wirusy" trzeba eliminować, a nie akceptować. Nie podobało mi się także, że nie miała za bardzo pomysłu, co zrobić z moją dezintegracją rozum-emocje, mój rozum i emocje funkcjonują tak, jakby należały do odrębnych osobowości, a terapeutka nie miała pomysłu, jak to "scalić". A już totalnie nie spodobało mi się jej stwierdzenie odnośnie moich obecnych relacji z ojcem, powiedziała, że nie można za bardzo nic zrobić z moim lękiem przed nim (a jest to największy lęk spośród wszystkich moich obecnych lęków). Najpierw próbowała ustalić przyczynę tego lęku i dziwiła się, skąd on się u mnie wziął i czemu narasta z wiekiem, ale jej się nie udało tego ustalić i stwierdziła, że nie można z tym nic zrobić.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

8 czerwca 2016, o 08:37

martusia1979 pisze:olaolala...bo nie kazdyy terapeuta ma licencjat na dana terapie przewaznie sie szkola w jednym kierunku bo ogolnie terapie bardzo pochlaniaja czas zyciowy bardzo duzo nauki i praktyk. Jak jest dynamiczna to ona nie poprowadzi cie tez w behawioralnej. One maja tam jakies w tym rozeznanie ale wazne sa papiery i dlatego bez nich sie nie podejmuja. Wybiera sie konkretna. Pisalas jeszcze o tym poruszeniu emocji zapomnialam o tym ci napisac w pv.ma racje, ze emocje w behawioralnej sa bardzie omawiane technicznie. Bo to inna terapia, ale zawsze mozesz poloczyc dwa nurty.

Terapeutce chodzilo o to, zeby ona byla leczona musza sie miedzywami dziac emocje czyli opowadajac o czyms powinnas to co cie dreczy pokazac emocjami np. placzem, zloscia lub usmiechem, a nie siedziec jak slup soli opowiadac o tym jak ci zle bo dla niej to nie ma wywalania tych emocji na zewnatrz ona jako terapeutka powinna do ciebie dotrzec tak abyscie we dwie wspolpracowaly i w tedy dla niej to jest terapia.
martusia, jej o te emocje bardziej chodziło, że ja w stosunku do niej zacznę je pokazywać, tzn. że wkurza mnie czymś I to pokazuję. Ona uważa, że ja tego nie pokazuje, że narazie jest takie głaskanie się - ? Ja to tak zrozumiałam. Bo to że się wkurzam czy płaczę to miałam już tak na terapii nie raz, tylko to nie były emocje adresowane do niej.

Hmm, hmm, no staram sie to łączyć, nie chcę tego traktować zero-jedynkowo, tylko mam jakieś nieodparte wrażenie, że to terapeutka by chciała żebym wybrała tylko ją. Żeby nic nie wchodziło w tą naszą relację.
ODPOWIEDZ