Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

napad lęku i panika związana z parciem na pęcherz i biegunką

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
elala73
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 439
Rejestracja: 5 listopada 2014, o 09:44

12 maja 2016, o 08:37

Nana, a czy zdarzyło się ,że nie wytrzymałaś ? Zwykle boimy się tego, co tak naprawdę się nie zdarzy .
Awatar użytkownika
Nana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 76
Rejestracja: 10 maja 2016, o 21:27

12 maja 2016, o 09:40

Zdarzyło w okresie dziecięcym - 7,8,10 lat. (3 razy). W późniejszym okresie nigdy to nie miało miejsca, jednak nie umiem sobie do końca wmówić jak np. oddalam się od domu na dłużej niż godzinę, dwie.
hania_26
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 24 listopada 2016, o 09:11

26 listopada 2016, o 09:00

Nana pisze:Czy jest w ogóle możliwe wyjście z takiego stanu raz na zawsze? Przecież to nie jest tak, jak w przypadku duszności, kołatania serca, itd. Tylko to jest naglące parcie, którego nie da się powstrzymać. Jak można sobie wytłumaczyć, że to tylko objaw i tak na prawdę zaraz minie, skoro parcie jest na prawdę naglące i coraz silniejsze? Mamy wmawiać sobie, że to zaraz minie i nie żyć tymi objawami i nie kontrolować? A jeśli znajdziemy się w miejscu w którym nie ma w pobliżu toalety i uświadomimy sobie, że dawno z niej nie korzystaliśmy i przyjdzie silny atak paniki, a być może nasze obawy się ziszczą i zrobimy to mimowolnie... ?
Hej, napiszę Ci jak to u mnie było i jest teraz. To parcie to reakcja organizmu, do której same go przyzwyczaiłyśmy. Myślimy o czymś --> odczuwamy lęk --> wydziela się adrenalina --> naturalną reakcją organizmu jest chęć wypróżnienia --> to nas jeszcze bardziej stresuje i jeszcze bardziej sie nakręcamy, wydzielamy adrenalinę i tak koło się zamyka. Najważniejsze to przerwać ten krąg. Jeżeli poczujesz parcie raz, drugi, to idź do tej toalety - to normalna ludzka rzecz, że korzystamy z toalety i się wypróżniamy. Sama zauważysz, że na jednej wizycie się skończy, więc nie ma potrzeby by panikować :). U mnie tak było, stresowałam sie, panikowałam, a okazało sie, że albo za chwile przeszło, albo konczyło sie na jednej wizycie. Potem moj organizm zaczął się odburzać, odczulać i przestał tak gwałtownie reagować na stres potrzebą wypróżnienia.

Nie sugeruj się tym, że "zdrowi ludzie robią to 2 razy dziennie, a jak Ty zrobiłam 3 czy 4 to już jest z Tobą coś nie tak". Nieprawda! A co jak masz okres? Bo mnie czyści i jest to naturalna reakcja organizmu i nawet tego nie powstrzymuję lekami. A gdy muszę się posiłkować lekami, bo np. mam spotkanie biznesowe albo jestem w podróży, to wybieram węgiel leczniczy. Staram się omijać stoperan, ponieważ on hamuje całkowicie perystaltyke jelit, co oznacza, że wszystkie złe bakterie sie namnażają, co później pogarsza naszą florę jelitową i samą przemianę materii. Także z leków polecam węgiel leczniczy + probiotyk i dietę jak przy IBS. A psychicznie polecam zaakceptować swoją ludzka naturę - bo robienie kupy jest ludzkie czy nam się to podoba czy nie. I nie ma się co wstydzić.
karinax3
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 18 czerwca 2015, o 11:49

12 grudnia 2016, o 00:34

Cześć powracam tutaj po długiej przerwie i niestety cierpię dalej na ten pęcherz nerwicowy,chciałam zapytać cy ktoś z was nie byłby chętny prywatnie ze mną porozmawiać i podzielić się doświadczeniami ? Po prostu w jakiś sposób wesprzeć się na duchu ,pozdrawiam ;)
Awatar użytkownika
Nana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 76
Rejestracja: 10 maja 2016, o 21:27

17 stycznia 2017, o 20:07

Mój nerwicowy pęcherz wrócił prawie do normy, czasami w ogóle zapominałam, że to było dla mnie tak uciążliwe. Chwilami jeszcze odczuwam takie "nerwicowe" parcie. Nie wiem jak często Ci się to objawia, ale ja musiałam przed każdym wyjściem gdziekolwiek z domu, czy z jakiegoś miejsca w którym się znajdowałam korzystać z toalety. Jak obniżyłam poziom lęku ogólnego - zmieniłam podejście to objawia się to zdecydowanie rzadziej. W pracy czasami zajęta obowiązkami siknę raz lub dwa na 8-10 godzin. Także recepta taka jak zawsze - nie przejmuj się objawami, działaj mimo lęku. Mi zostało jeszcze parę objawów, nie uważam się za osobę w pełni odburzoną, ale widzę, że im bardziej skupiam się na życiu tu i teraz, tym mniej nerwica mnie atakuje. Najgorsze są momenty kiedy nie mam zajęcia i za dużo mam możliwości do analizowania. Jeśli chcesz to pisz na pw.
Awatar użytkownika
Natalie1208
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 436
Rejestracja: 17 maja 2017, o 13:39

21 maja 2017, o 13:26

jejku, jak dobrze że tu trafiłam !
od 15 lat siędzi we mnie lęk przed tym ze jak wyjdę z domu na dłużej to rozboli mnie brzuch, na penwo dostane rozwolnienia i nei zdąże do toalety..
Siedzę w takim bklędnym kole, bo fkatycznie im więcej o tym mysle że rozboli mnie brzuch, to naprawde on mnei zaczyna bolec i wtedy tylko uwtiwerdzams ie w przekonaniu :no widzisz, nie mozesz nigdzie jechać/ isć.
Chyba największym dramatem są dla mnei jakieolwiek wyjazdy zorganizowane. Juz jako dizeckzo z kazdego wyjazdu wracałam po 2-3 dniach. teraz, pomimo ze mam 24 lata wciąż na wyjazdach strasznie się męcże. Ta dręcząca myśl ze na pewno dostane rozwolnienia doprowadza mnei do takiej frustracji , że póxniej cały wyjazd chodze i płacze, a potrafie wręcz liczyć godizny, a nawet minuty do końca dnia, żeby obliczac w głowie ile jescze zostało mi do powrotu do domu :roll:
No i oczywiscię zaraz sobei szukamw głowie milion mozliwosci zeby urwać sie z wyjazdu i wracać. Nie musze dodawać , ze jak juz jetsem blisko domu, cąłe napiecie schodiz i zacyznam cuzć się świetnie...
W ten weekend zaryzykowałam i wyjechałam na dwa dni- w piatek jeszcze czułams ie względnie dobrze, udawąło mis ie ignrowac te natrętne mysli. Jendka na drugi dzień, po nieprzespanej nocy, od samego rana sie nakręcałam ze teraz to mnei na pewno rozboli brzuch, ze nie moge nic jesc bo bede musiała do tolaety, juz oczywiscie nasłuchiwałam wsyztskiego co sie dzieje w moim organizmie zeby potwierdzic sobei ze na pewno zbzliża się biegunka :grr:
Poległam, wrocóciłam do domu parę aprę godizn wcześniej niż miałam, chociaz wydaje mis ie ze na dobry poczatek i tak sukcesem byłot o ze wyjechałam gdzies na noc.
Darka11
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 14 lipca 2017, o 15:26

17 lipca 2017, o 18:41

Witam,
Mam nerwicę od dziecka. Od zawsze bylam nadwrazliwa, rozmawiając z kimś zawsze wiedziałam co ludzie mysla, wymyslalam niezłe scenariusze, a skad moge wiedziec co ktos mysli, prawda?
Chce sie z Wami podzielic moim problemem, choc sama daje sobie dobrze rade. Byc moze komus dam nadzieje chocby samym tym,ze nie jest sam?

Moje objawy to:
- mój najgorszy objaw to od ok 6 lat przede wszystkim nadreaktywny pecherz; moglam chodzic do toalety po kilkanascie razy na dobe, wiem gdzie sa wszystkie toalety w miescie, plakalam tyle przez te kilka lat, ze zastanawiam sie ze jesli wyplakuje litry łez to skad mam jeszcze wode w oraniźmie na mocz ;
-nudnosci trwajace okolo poltora roku, (wiele badan-wszystko w normie), ktore przeszły samoistnie w dzien kiedy straciłam stresującą pracę;
-problemy z przełykaniem płynów, po pierwszym ataku paniki, który dal o sobie znać poltora roku temu boje sie smierci, dlatego boje sie, ze moge sie zachlysnac I udusic;
-kolatanie serca, ścisk w sercu, arytmia;
-“zjazdy-zapaści” – chodzi o to ze siedze sobie spokojnie, az tu nagle jakby moje cialo osuwalo sie w przepasc;
-wrazenie ze oszaleje, przeskoki w głowie, ścisk z tyłu głowy;
-czarne, straszne mysli o przyszlosci, szczegolnie przed snem, lub kiedy jest juz ciemno;
-uczucie duszenia sie, bardzo czeste;
-bezdech senny-budze sie w nocy I nie moge zlapac oddechu przez kilka dluuugich sekund;
-ogolne złe samopoczucie;
-bóle pleców – myslę, ze spowodowane ciąglym spięciem mięśni;
-uczucie słabości, opadania rąk
-mozliwe ze odrealnienie, poniewaz czasem czuje ze jestem, a jakby mnie nie bylo, nie jestem pewna ;)

Od pierwszego I poki co ostatniego ataku paniki minelo juz poltora roku. Bardzo pomogla mi “Historia pewnej nerwicy” opisana takze na tym forum. Kiedy w koncu po dlugim czasie znalazlam tę historię, za kazdym razem kiedy bylo mi źle I mialam potworne lęki, otwieralam stronkę I czytałam historię nieznanego męzczyzny, który prawie utonął. W momencie kiedy czytałam ją I dochodziłam do ostatnich akapitów, lęki prawie za kazdym razem mijały, w mniejszym lub większym stopniu. Takze dziekuje Ci kimkolwiek jestes  poza tym zastosowalam sie do jego rad o kilku pozycjach ksiazek. Bardzo pomogla mi ksiazka dr Claire Weekes, ktora czytam po angielsku od czasu do czasu, kiedy jest mi źle “Peace from Nervous Suffering”. Nie znam polskiego tytulu. Poza tym “Kompletna samopomoc dla Twoich nerwów” tej samej autorki.

Po przeczytaniu bloga I ksiazek, zaczelam po prostu stosowac ich rady. Staralam sie bardzo wyciszyc nadchodzacy atak paniki I przede wszystkim nie dac sie zlapac w jego sidla. Tak wiec np. Siedze sobie spokojnie, az tu nagle brakuje mi tchu, nie moge oddychac, mysle “Dobra teraz juz na pewno sie udusze I umre” , dreszcz przechodzi cale cialo, mam swoj “zjazd-zapaść”, skok adrenaliny, ale mysle o tym dobra, przez poltora roku nie umarlas, teraz raczej tez nie umrzesz. Zaczynam płyciej oddychac, lub wstrzymuje oddech w ogole. Taki paradoks, bo ogolnie rzecz biorac w momencie gdy czuje, ze sie dusze, powinnam lapac powietrze wielkimi haustami. Nie. Ja postanowiłam przejsc OBOK tego mini ataku . Czyli on sie zaczyna, a ja sie nie daje spanikowac I zastraszyc. I to naprawde dziala. Oczywiscie czasami panikuje, ale nigdy nie dopuszczam do duzego ataku jak ten moj pierwszy. Gorzej z lękami, bo przy nich mam od razu czarne mysli, ktorych tak ciezko sie pozbyc, ale wtedy zazwyczaj zaczynam sprzatac itp, zeby czyms sie zajac. Przedwczoraj mialam lepszy dzien. Z pecherzem bylo lepiej. I ogolnie fajne samopoczucie. Kilka dni temu pomyślalam” kurcze juz dlugi czas sie lepiej czuje, moze to zasluga slonca I ladnej pogody”. A co sie stalo wieczorem tego samego dnia ? Oczywiscie przyszły lęki, a zaraz po nich nich mini atak, uczucie duszenia , kolatanie serca, mysli o zawale. Taki stan trwa juz piaty dzien. Bo tak dziala nerwica. Zawsze chce Cie zlapac. Ale wiem ze jest juz lepiej. Ze to nie jest ogromny krok w tyl, tylko jednak na przestrzeni tego poltora roku jest o wiele lepiej.

Z pecherzem jest gorzej. Bo od kilku lat zyje wlasnym zyciem tak naprawde. Na poczatku zaszywalam sie w domu. Kazda wycieczka, czy wyjscie na spacer doprowadzaly mnie do placzu. Ale jak wszyscy z nadreaktywnym pecherzem wypracowalam sobie wlasne sposoby na zycie. Nosze ciuchy na zapas, majtki dla babć z nietrzymaniem moczu gdy wiem, ze moze gdzies nie byc toalety ;)mniej pije kiedy wychodze. I tak kazde wyjscie zaczyna sie kilkakrotna wizyta w lazience, zanim opuszczę bezpieczny dom. Nie wspomne o locie samolotem. Przed odprawa kilka wizyt w wc. Po odprawie kilka wizyt. Przed wejsciem na poklad kilka wizyt. W samolocie kilka wizyt. Zawsze na zapas I po kropelce. Po prostu dla spokoju ducha. Ochrona musi mnie niezle obserwowac 
Co jest dziwne z moim pecherzem. Powiedzmy ze od rana wiem, ze spedzam dzien w domu. Nie musze nigdzie isc. Nie jem nic moczopednego. Nie pije plynow powiedzmy do 13 , a mimo to latam do lazienki jak opetana i oddaje duzo moczu (np 300 ml). Po pol godzinie, znowu okropne parcie I znowu np 400ml, a przeciez w ciagu tej pol godziny, I w ogole od poprzedniego wieczoru nic nie wypilam.. No wiec kolejnego dnia np. wychodze z domu na godzinny spacer.Przed oczywiscie wizyta w wc. Wracam, wypijam w ciagu kilku godzin poltora litra wody, a do toalety ide dopiero po ok 7 godzinach. Nie rozumiem wiec jak dziala moj pecherz, I to jest najbardziej frustrujace. Gdybym wiedziala ze np zjadlam moczopedne truskawki I latam-ok. Ale nie moge zniesc tego, ze cos jest az tak niezrozumiale dla mnie. Mialam robionych kilka badan I kilka posiewow, zawsze wyniki byly w porzadku.
Kolejna rzecz, jesli macie tak jak ja, czyli nigdy nie zdarzyl Wam sie wypadek. Czyli np.siedzicie w autobusie, juz nie mozecie wytrzymac, ale w koncu dajecie rade dojechac na miejsce, a kiedy juz tam gdzies jestescie I macie pod reka toalete, ale nie musicie juz tak biec, zeby z niej skorzystac, to pecherz siedzi tylko w Waszej glowie. Nie powiem, bo kilka razy zdarzylo mi sie, ze nic nie pilam, nie jadlam nic moczopednego, zanim wyszlam w domu wysiusialam to co moglam kilka razy, a nagle w drodze na lotnisko zachcialo mi sie potwornie, ale czulam w pecherzu ze to NIE falszywy alarm, I ledwo doszlam do lazienki. Prawie płacząc. Nie wiem czym to jest spowodowane. Bo jak mozliwe jest, ze oddajac tyle moczu przed wyjsciem, nagle po 20 minutach musze oddac go jeszcze wiecej I bardziej niz poprzednio?

W kazdym razie. Kilka takich epizodow jak np. jazda autobusem z ogromnym parciem, a po wyjsciu spokoj, bo w poblizu jest toaleta utwierdzilo mnie ze to wszystko jest w mojej glowie. Czasami jadac autem mam takie parcie, ze placze mojemu chlopakowi, ze zaraz oszaleje. Po czym dojezdzam do domu I nie ide do toalety przez kolejne 3h. Co zaczęłam robic? Przestalam chodzic do toalety kiedy tylko mam do tego sposobność. Jestem np na stacji benzynowej. Czuje parcie, bo ciagle je czuje. Moge isc skorzystac z toalety, ale nie ide bo do domu mam jeszcze tylko 30 minut drogi. W ten sposob cwicze pecherz. Nie ide od razu kiedy tylko poczuje skurcz w pecherzu. Kiedys to robilam. I moglam chodzic non stop. Pozniej przestalam. Mimo parcia wychodze codziennie na spacer, zeby nie siedziec caly dzien w domu (od poltora roku nie mam pracy-przez nerwice I pecherz ciezko mi zrobic jakikolwiek krok zeby zaczac szukac).

Lęki będa Was nawiedzać. Trzeba z tym zyc. Z czasem beda coraz rzadsze az w koncu znikna. Ciesze sie ze mam nerwice. Mimo ze zazdroszcze innym znajomym, ze nie wiedza nawet o czym mowie I kompletnie mnie nie rozumieja. Tez chcialabym zyc beztrosko. Ale mimo wszystko dzieki niej jestem bardziej otwrta na male rzeczy a nie tylko pogon za pieniedzmi.

Mam nadzieje, ze moj post, mimo długości, bedzie czytelny. I komus pomoze. Jesli macie pytania to z checia odpowiem. Pozdrawiam 
hania_26
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 24 listopada 2016, o 09:11

27 sierpnia 2017, o 21:23

Natalie1208 pisze:
21 maja 2017, o 13:26
jejku, jak dobrze że tu trafiłam !
od 15 lat siędzi we mnie lęk przed tym ze jak wyjdę z domu na dłużej to rozboli mnie brzuch, na penwo dostane rozwolnienia i nei zdąże do toalety..
Siedzę w takim bklędnym kole, bo fkatycznie im więcej o tym mysle że rozboli mnie brzuch, to naprawde on mnei zaczyna bolec i wtedy tylko uwtiwerdzams ie w przekonaniu :no widzisz, nie mozesz nigdzie jechać/ isć.
Chyba największym dramatem są dla mnei jakieolwiek wyjazdy zorganizowane. Juz jako dizeckzo z kazdego wyjazdu wracałam po 2-3 dniach. teraz, pomimo ze mam 24 lata wciąż na wyjazdach strasznie się męcże. Ta dręcząca myśl ze na pewno dostane rozwolnienia doprowadza mnei do takiej frustracji , że póxniej cały wyjazd chodze i płacze, a potrafie wręcz liczyć godizny, a nawet minuty do końca dnia, żeby obliczac w głowie ile jescze zostało mi do powrotu do domu :roll:
No i oczywiscię zaraz sobei szukamw głowie milion mozliwosci zeby urwać sie z wyjazdu i wracać. Nie musze dodawać , ze jak juz jetsem blisko domu, cąłe napiecie schodiz i zacyznam cuzć się świetnie...
W ten weekend zaryzykowałam i wyjechałam na dwa dni- w piatek jeszcze czułams ie względnie dobrze, udawąło mis ie ignrowac te natrętne mysli. Jendka na drugi dzień, po nieprzespanej nocy, od samego rana sie nakręcałam ze teraz to mnei na pewno rozboli brzuch, ze nie moge nic jesc bo bede musiała do tolaety, juz oczywiscie nasłuchiwałam wsyztskiego co sie dzieje w moim organizmie zeby potwierdzic sobei ze na pewno zbzliża się biegunka :grr:
Poległam, wrocóciłam do domu parę aprę godizn wcześniej niż miałam, chociaz wydaje mis ie ze na dobry poczatek i tak sukcesem byłot o ze wyjechałam gdzies na noc.
Natalie a czy próbowałaś obniżyć najpierw swój stres ogólny? Jakieś zajęcia, joga, medytacja, sport? Kiedyś gdy byłam tak bardzo znerwicowana, to wlaśnie pozwoliło mi wrócić do równowagi - odprężenie psychiczne. Dopiero wtedy mogłam się skupić na akceptacji swojej nerwicy i odburzeniu. Do dziś miewam czasem myśli przed wyjściem na miasto, ale już tyle razy udowodniłam sobie, że nic się złego nie stało, że po prostu sobie ufam.
Awatar użytkownika
weird_thoughts
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 300
Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57

9 listopada 2017, o 12:52

Od kilku dni męczy mnie częste oddawanie moczu. Ogólnie piję dużo, zazwyczaj chodziłam często, ale teraz weszło to w jakiś chory nerwicowy nawyk. Z okropnym parciem na pęcherz :( nie wiem kiedy to jest fałszywy alarm, a kiedy nie. Przez to potrafię chodzić kilka razy na godzinę i często bez efektu. Nic mnie nie boli, nie piecze, żadna infekcja raczej się nie przyplątała. W nocy nie mogłam przez to zasnąć i chodziłam do łazienki i z powrotem. Mam ziołowe tabletki, ale obawiam się że wszystko tkwi w głowie. Czy nerwica może aż tak zawładnąć nad pęcherzem :? ?
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

9 listopada 2017, o 13:32

weird_thoughts pisze:
9 listopada 2017, o 12:52
Od kilku dni męczy mnie częste oddawanie moczu. Ogólnie piję dużo, zazwyczaj chodziłam często, ale teraz weszło to w jakiś chory nerwicowy nawyk. Z okropnym parciem na pęcherz :( nie wiem kiedy to jest fałszywy alarm, a kiedy nie. Przez to potrafię chodzić kilka razy na godzinę i często bez efektu. Nic mnie nie boli, nie piecze, żadna infekcja raczej się nie przyplątała. W nocy nie mogłam przez to zasnąć i chodziłam do łazienki i z powrotem. Mam ziołowe tabletki, ale obawiam się że wszystko tkwi w głowie. Czy nerwica może aż tak zawładnąć nad pęcherzem :? ?
Też to miałam. Robiłam potem masę badań moczu, z których nic nie wynikało. Wszystko było z głowy.
Awatar użytkownika
weird_thoughts
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 300
Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57

9 listopada 2017, o 13:40

Olalala pisze:
9 listopada 2017, o 13:32

Też to miałam. Robiłam potem masę badań moczu, z których nic nie wynikało. Wszystko było z głowy.
A też miałaś taki okres, że najchętniej zamknęłabyś się w łazience? Jak nie jedno to drugie... Nie wyobrażam sobie teraz gdzieś wyjść, a psychicznie zauważyłam poprawę.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

9 listopada 2017, o 14:07

weird_thoughts pisze:
9 listopada 2017, o 13:40
Olalala pisze:
9 listopada 2017, o 13:32

Też to miałam. Robiłam potem masę badań moczu, z których nic nie wynikało. Wszystko było z głowy.
A też miałaś taki okres, że najchętniej zamknęłabyś się w łazience? Jak nie jedno to drugie... Nie wyobrażam sobie teraz gdzieś wyjść, a psychicznie zauważyłam poprawę.
Aż tak to nie :-) ale myślałam o tym natrętnie. Czasami jeszcze zdarza mi się taka nagła potrzeba pójscia do toalety, ale to na bank nerwicowe. No I nigdy nie było tak żebym nie zdążyła :-)
Awatar użytkownika
weird_thoughts
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 300
Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57

9 listopada 2017, o 14:11

Olalala pisze:
9 listopada 2017, o 14:07
weird_thoughts pisze:
9 listopada 2017, o 13:40
Olalala pisze:
9 listopada 2017, o 13:32

Też to miałam. Robiłam potem masę badań moczu, z których nic nie wynikało. Wszystko było z głowy.
A też miałaś taki okres, że najchętniej zamknęłabyś się w łazience? Jak nie jedno to drugie... Nie wyobrażam sobie teraz gdzieś wyjść, a psychicznie zauważyłam poprawę.
Aż tak to nie :-) ale myślałam o tym natrętnie. Czasami jeszcze zdarza mi się taka nagła potrzeba pójscia do toalety, ale to na bank nerwicowe. No I nigdy nie było tak żebym nie zdążyła :-)
Ja właśnie mam ciągłą obawę, że nie zdążę. Mimo, że jestem w domu :roll:
Darka11
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 14 lipca 2017, o 15:26

10 grudnia 2017, o 15:33

weird_thoughts pisze:
9 listopada 2017, o 12:52
Od kilku dni męczy mnie częste oddawanie moczu. Ogólnie piję dużo, zazwyczaj chodziłam często, ale teraz weszło to w jakiś chory nerwicowy nawyk. Z okropnym parciem na pęcherz :( nie wiem kiedy to jest fałszywy alarm, a kiedy nie. Przez to potrafię chodzić kilka razy na godzinę i często bez efektu. Nic mnie nie boli, nie piecze, żadna infekcja raczej się nie przyplątała. W nocy nie mogłam przez to zasnąć i chodziłam do łazienki i z powrotem. Mam ziołowe tabletki, ale obawiam się że wszystko tkwi w głowie. Czy nerwica może aż tak zawładnąć nad pęcherzem :? ?
Hej, współczuję Ci bo też przez to przeszłam i nadal przechodzę. Nerwica u każdego znajdzie jakiś inny problem. U nas to pęcherz a u kogoś innego przelewanie w głowie. Mnie też nic Nie boli ani nie piecze a problem z częstym bieganiem do toalety mam od ok 6 lat. Tzn od tego czasu zwracam na niego uwagę. Jeśli dopiero zaczyna Ci się to wszystko to postaraj się odwrócić swoją uwagę. Bo jak za bardzo się na tym skupiska tak jak ja to koniec. Każde najkrótszy wyjście z domu to mordega. Nie wspomnę o innych stresujacych sytuacjach jak lot samolotem.Może być tak że po prostu przemarzlas i teraz Ci to wychodzi bardziej. Trzymam kciuki za poprawę.
Awatar użytkownika
weird_thoughts
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 300
Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57

12 grudnia 2017, o 19:24

Darka11 pisze:
10 grudnia 2017, o 15:33
Hej, współczuję Ci bo też przez to przeszłam i nadal przechodzę. Nerwica u każdego znajdzie jakiś inny problem. U nas to pęcherz a u kogoś innego przelewanie w głowie. Mnie też nic Nie boli ani nie piecze a problem z częstym bieganiem do toalety mam od ok 6 lat. Tzn od tego czasu zwracam na niego uwagę. Jeśli dopiero zaczyna Ci się to wszystko to postaraj się odwrócić swoją uwagę. Bo jak za bardzo się na tym skupiska tak jak ja to koniec. Każde najkrótszy wyjście z domu to mordega. Nie wspomnę o innych stresujacych sytuacjach jak lot samolotem.Może być tak że po prostu przemarzlas i teraz Ci to wychodzi bardziej. Trzymam kciuki za poprawę.
Dziękuję za odpowiedź. A ty jak sobie teraz z tym radzisz?

Ja jestem teraz na etapie, że może mam cukrzycę. Mimo, że wyniki miałam ostatnio w normie, a w parze nie idzie u mnie nadmierne pragnienie.
ODPOWIEDZ