Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moje nerwico- coś

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
Fritz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 13 sierpnia 2015, o 02:55

13 sierpnia 2015, o 04:18

Witam wszystkich.
Wstęp: chcę się tutaj troszkę wygadać, co mi leży na moim znerwicowanym sercu, więc post może być długi i nudny :P

Długo zastanawiałem się czy założyć tu konto, pamiętam, że dawno temu już tu trafiłem "googlując moje objawy" jednak wtedy czułem się o wiele lepiej... Zacznę od tego, że jestem dość młody (18l). Od kilku dobrych lat jestem uzależniony od komputera, (potrafię spędzić 12+ godzin przed komputerem,) doszło, aż do tego, że po przebudzeniu jestem zmęczony, bolą mnie plecy i ogólnie czuję się jak dziadek, nawet krzywo chodzę, tylko laski mi brakuje :P Ale to jeden z moich najmniejszych problemów. Wydaje mi się, że mam jakiś rodzaj agorafobii i to od bardzo długiego czasu, kiedy mam gdzieś wyjść to mam taki stres, że nie mogę na niczym się skupić, ręce mi latają, od razu jakaś zadyszka, problemy z oddychaniem, zawroty głowy, jakieś niekontrolowane ruchy, brak skupienia. Potrafię jednak wyjść (zwykle sam, nie chcę w takim stanie iść gdzieś z kimś), ale muszę bardzo długo się nastawiać i tłumaczyć sobie, że to coś ważnego (bo głównie wychodzę kiedy rzeczywiście nie da się tego załatwić inaczej, zwykle "wysługuje się ludźmi") jest to dla mnie strasznie męczące, bo jeszcze kiedyś bałem się, że (uwaga to może być zabawne :D) walnę klocka w gacie, bo w pobliżu nie będzie toalety, dziś już jestem tak zestresowany, że boję się jeszcze dodatkowo o to, że zemdleję, czy nie będę mógł oddychać. Jeżeli policzę ile razy w tym roku byłem na zewnątrz to myślę, że wystarczą mi palce obu rąk. Kolejny problem, nie wiem skąd to się wzięło, ciągle czuję potrzebę nabierania głębokiego oddechu, i ok czasem mi się to uda i mam ulgę na parę minut, lecz chwilę później muszę znowu go nabrać, ale mi się np. nie udaje i wtedy jest problem, a jeżeli kolejny raz się nie uda, to jest jeszcze gorzej. Dodatkowo to mi chyba podrażnia układ oddechowy. Kolejny objaw to napinanie się mięśni, głównie pod lewą pachą i na piersi, no tam to mi czasem dosłownie "pulsuje". Nie mam pojęcia już czy to od nerwów, czy może od kręgosłupa czy braku ruchu, byłem z tym u lekarza, wysłał mnie na ekg i badanie krwii - wyniki są okej. Odesłał mnie do domu z papierkiem na magnez ( <--- pewnie każdy z forumowiczów zna to doskonale). Chciałem się zabrać za jakieś ćwiczenia, ale jak tu ćwiczyć kiedy pojawia się zadyszka, a ty nie możesz nabrać głębokiego oddechu i myślisz, że brakuje ci powietrza. Poza tym jestem kompletnie wyczerpany i nie mam sił. Obecnie panują upały i tu mam kolejny powód do nerwów, nie mam pojęcia czy to od upałów, czy od tego, że ostatnio zacząłem się o wiele gorzej źle czuć, nie mam ochoty jeść ani pić przez to jeszcze bardziej się osłabiam, brzuch mnie boli i non stop stres. Kolejna sprawa to coś na styl ataku paniki, wydaje mi się, że miałem ich około 4 ale w bardzo dużych odstępach czasu, z tego 3 w łóżku w nocy przed spaniem, a 1 jak próbowałem wyjść na rower. I opiszę może to z rowerem, najzwyczajniej w świecie dostałem zadyszki, bo mam zerową kondycję, a mój genialny mózg pewnie uznał, że znowu coś z umieraniem, dodatkowo cały czas miałem myśl o braku kibla w pobliżu, więc zaczęło mi się kręcić w głowie, prawie upadłem i zacząłem widzieć błysk w oczach. Na szczęście uspokoiłem się dość szybko i mi przeszło. O tym braku kibla to ja już myślę obsesyjnie- ktoś mi proponuje wyjście= odmawiam, bo boję się o brak toalety. Dodatkowo ciągle "chrząkam", bo coś jakby blokuje mi przełyk. Parę dni temu poirytowany już tym wszystkim, obudziłem się rano niewyspany, po prostu wstałem i poszedłem do lekarza, mówiąc mu, że chciałbym się udać do psychiatry, ok- powiedział gdzie się udać itd. Przychodzę, a tam termin za 3 miesiące... 3 miesiące, kiedy ja muszę załatwić niedługo sprawy związane ze szkołą, do której mam dość daleko. Trochę mnie to dobiło, no ale co ja mogę. Parę lat temu chciałem zrobić jak najszybciej prawo jazdy, lata mijały i obecnie mogę iść na kurs. Mój ojciec chce mi go "zasponsorować"... hehe ludzie wyobrażacie to sobie? Albo miałem iść do pracy... No po prostu śmiać mi się chcę, kiedy teraz o tym piszę. Ja do sklepu 200m dalej nie mogę wyjść, a robić takie rzeczy. Ech. 18 lat... zawsze myślę o moim znajomym, jest taki wiecie "roztrzepany", potrafi wsunąć jakiegoś kebaba, popić colą, wciągnąć chipsy i to wszystko na mieście. Ja mogę jedynie myśleć o tym, żeby się nie zesrać. Dobra, bo chyba się już powtarzam i zaczynam narzekać, a nie to miałem na celu :) Na zakończenie powiem tyle, że współczuję, każdemu kto przechodzi lub przechodził przez takie rzeczy, ktoś kto tego nigdy nie doświadczył- nie zrozumie.

Pozdrawiam wszystkich.
Awatar użytkownika
zdravko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 665
Rejestracja: 10 lipca 2015, o 13:54

13 sierpnia 2015, o 08:45

W WOT-a grasz czy co, 12 godz, to chyba tylko na tym można stracić.
Jak tak siedzisz, to masz przykurcze wszystkiego, na początek ćwiczenia rozciągające (z tego coś wybierzesz http://www.brodniczaninbiega.pl/p/cwiczenia.html, tam masz rozciąganie i ćwiczenia stabilizacji środka, żadne siłowe, może poczytaj o rolowaniu wałkiem piankowym, to też daje w dupę, a boleć będzie tak, że się zsikasz prawie, ale tak ma być na początku, potem to przechodzi.

Poczujesz się na pewno lepiej, a i w późniejszych latach sam sobie będziesz dziękował że się trochę ruszałeś.
Fritz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 13 sierpnia 2015, o 02:55

14 sierpnia 2015, o 03:26

Gram w gry, wtedy zajmuję głowę i tak nie myślę o wszystkim. Ciężko mi ćwiczyć przez tę "potrzebę" nabrania głębokiego oddechu, wyobraź sobie, że jeszcze nie zacząłeś ćwiczyć, a już ledwo dychasz. Gdyby to ustąpiło byłoby mi o wiele łatwiej. Parę lat temu byłem dość sprawny fizycznie, ale teraz to masakra. Mimo wszystko dzięki za odzew i za link, być może coś z tych ćwiczeń wypróbuję.
Awatar użytkownika
zdravko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 665
Rejestracja: 10 lipca 2015, o 13:54

14 sierpnia 2015, o 08:44

Samo się nie zrobi, ostatnio miałem wiry, uczycie ciągłego bycia pijanym, no i ćwiczyłem, bo muszę ćwiczyć (przez siedzący tryb życia zepsuły mi się kolana-dziwne, ale tak się robi czasem ), takie ćwiczenia naprawdę dają dużo wiec nie myśl o oddechu (jako wymówce) tylko powyginaj się trochę, zapomnisz o tym oddechu przynajmniej na chwilę, wtedy będziesz całkiem naturalnie dyszał, bo to trochę męczy.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

14 sierpnia 2015, o 09:09

Hej Fritz, witaj na forum :)

Musisz się koniecznie trochę poruszać! Nie mówię tu już nawet o ćwiczeniach, ale zwykły spacer nawet codziennie, bo inaczej będzie coraz gorzej, ja wiem co to znaczy nałogowo grać, także nie krytykuję tutaj tego nawyku, bo sama spędziłam lata przy kompie, ale teraz mi to daje w kość, więc jest dla Ciebie przestroga- ogólnie różni nas ok 10 lat i teraz pracując na co dzień przy komputerze odczuwam skutki siedzenia przy nim latami i mam nie raz bóle pleców i barku, ramion, nadgarstka od myszki. :( Trzeba się jakoś ruszać, bo potem się będzie miało jakby chronicznie obciążone mięśnie w utrwalonej pozycji przy pececie. To nic fajnego... Także jakikolwiek ruch jest potrzebny, nie tylko na zastój mięśni ale też na pobudzenie krążenia, bo siedząc w kółko masz je zupełnie inne, niż gdy jesteś w jakimkolwiek ruchu, obciążasz też bardziej kręgosłup, ogólnie pozycja siedząca nie jest naturalna dla człowieka, a człowiek nie jest stworzony do bezruchu.

To o fizycznych aspektach, a teraz te mentalne- siedząc w kółko przy kompie i w domu powodujesz psychiczne odcięcie od rzeczywistości. Przenosisz się całkowicie do świata w swojej głowie, a świat poza domem staje się otchłanią, w której jest za dużo bombardujących ze wszystkich stron bodźców i wiele znaków zapytania. W efekcie wybiera się siedzenie w domu, bo człowiek nie ma nawyku obcowania ze światem zewnętrznym- można to nazwać spokojnie zdziczeniem swego rodzaju. Dochodzi do tego przyzwyczajenie do interakcji z innymi ludźmi przez pisanie czy gadanie na skypie, team speaku, itd. Ciężko jest więc usiąść twarzą w twarz z drugim człowiekiem i spojrzeć mu w oczy w czasie pogadanki. Przestaje się mieć udział w normalnych sytuacjach codziennych i trudno jest się ogarnąć - stad wizja pójścia na prawko, znalezienia roboty, jedzenia w miejscu publicznym, czy regularnego pojawiania w świecie zewnętrznym jest niekomfortowa.
Żeby coś z tym zrobić trzeba działać stopniowo, ale świadomie i nie czekać aż zachce Ci się przełamać (bo to samo z siebie nie nastąpi), tylko przełamać się by zmienić swoje odczucia. Często jest tak, ze czekamy aż przejdą lęki i pojawi się ochota na to by się ogarnąć, ale tylko działaniem można obudzić w sobie te pozytywne emocjonalne zmiany. Bojąc się wychodzić i siedząc w domu pielęgnujesz lęk. Wychodząc możesz w praktyce zdobywać nowy nawyk, odkrywać, że tam na zewnątrz jest na prawdę bezpiecznie dla Ciebie i eksperymentalnie na własnym przykładzie, w praktyce, doświadczać, że strach miał wielkie oczy. Tylko tak jak mówię, stopniowo. 200m do sklepu- dobry początek, potem możesz wychodzić dalej i dalej. Na pewno nie wersja hardcore na dzień dobry (w grach też chyba na 1 lvlu nie pakowałbyś się na najpotężniejszego bossa, co? :DD). A z ruchem tak samo- najpierw nie tyle ćwiczenia, co nawet pieszy spacer, porozciągać się na zasadzie zwykłego przeciągania, poruszać barkami, potem ewentualnie wziąć jakieś łagodne ćwiczenie, pójść na rower na 20 min a nie na 5h, itd., itd. I takim sposobem będziesz mógł przywrócić się do świata i stopniowo zmniejszać też czas zajmowania się samym kompem i zadbać , żeby to nie było główne hobby i cała treść życia a zainteresowanie po prostu.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Fritz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 13 sierpnia 2015, o 02:55

15 sierpnia 2015, o 04:35

Dziękuje za odpowiedzi.
Przed spaniem trochę myślałem i ułożyłem sobie plan działania, miałem zrobić kilka rzeczy, nawet poczułem się trochę pewniej, jednak obudziłem się i czar prysł, nie mogłem się przezwyciężyć, więc kolejny raz skończyłem przed komputerem. Najzwyczajniej w świecie mam ten "lęk" przed wyjściem, że rozboli mnie brzuch i będę musiał udać się do toalety, a jej nie będzie w pobliżu, dodatkowo ostatnimi czasy (prawdopodobnie pogłębienie) doszedł jeszcze lęk, że źle się poczuje i zemdleje, albo dostane jakiegoś ataku i nie będę mógł oddychać. Już nawet w domu źle się z tego powodu czuję i ciągle mam w głowie tą myśl, a co dopiero wyjść. Gdyby tak pozbyć się tej potrzeby nabrania głębokiego oddechu i strachu, że coś mi tam będzie poza domem- byłbym zupełnie innym człowiekiem. Zdaje sobie sprawę, że coś muszę zrobić, ale póki co tylko planuje zamiast coś zrobić. Wiem, że to może się wydawać błahe i głupie, ale tak jest. Jutro kolejny dzień, czy coś zrobię? Nie wiem, ciężko jest, ale postaram się. Na prawdę już mam dość tego jak jest obecnie.
Awatar użytkownika
zdravko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 665
Rejestracja: 10 lipca 2015, o 13:54

15 sierpnia 2015, o 10:24

Może po prostu się uzależniłeś od tego w co grasz, tak miałem jak w WOT-a tłukłem po 10-14 godzin dziennie, obiecywałem sobie, że przerwa, coś tam zrobię, i nichuja, nic nie zrobiłem, żadnej przerwy, sprzedałem konto i jakoś się od tego oderwałem.
A co ty masz z tym brzuchem, sraczki czy jak, badania jakieś robiłeś ?.
Ja tak miałem ( i mam) z sikaniem, potrafiłem PKS zatrzymać zęby się wylać w środku wioski ;D,miałem zapalnie prostaty w młodzieńczym wieku, objawy jak przy przeroście, czyli sikasz co 30 min. wyleczyłem się, ale czapa pozostała.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

15 sierpnia 2015, o 22:42

Fritz, a czy kiedyś realnie wyszedłeś i musiałeś szukać toalety, bo była Ci potrzebna? Zmierzam do tego, że lęk przed tym, że coś się zdarzy nie oznacza, że tak będzie. Twoje stwierdzenie, że tak się zdarzy nie jest faktem a wyobrażeniem.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Fritz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 13 sierpnia 2015, o 02:55

16 sierpnia 2015, o 05:07

@zdravko
Potrafię nie grać w gry, ale i tak siedzę na internecie, bo tak zabijam czas, chciałbym iść gdzieś na siłownię, basen czy gdziekolwiek, ale najzwyczajniej boje się, że się gdzieś zesram, bo nie będzie kibla np. w drodze.
Zwykle to ból brzucha, i często sraczka :D No mi się nigdy nie zdarzyło zatrzymać autobusu, ale miałem akcję, że jak już dojechałem, to wyszedłem z autobusu i musiałem iść na stację. Albo szedłem po mieście, czy siedziałem u znajomego i nagle nie wiadomo skąd zaczął mnie boleć brzuch, i już musiałem lecieć do domu. Nie miałem żadnych badań. Wspominałem o tym lekarzowi i coś tam tylko rzucił, że to może być jelito drażliwe.

@Ciasteczko
Jak możesz wyżej przeczytać- zdarzyło się, z tym, że nie musiałem szukać, bo już wiedziałem gdzie jest. Jeżeli już wiem, że gdzieś gdzie idę jest "sprawdzona" toaleta, to czuję się trochę pewniej, dodatkowo jeżeli np. rano w domu przed wyjściem załatwię potrzebę i nic nie zjem, to też czuje się pewniej, bo wiem, że jestem "pusty" i nie będzie mi się chciało gdzieś w terenie. W ogóle odczuwam niezły dyskomfort, jeżeli muszę korzystać z toalety poza domem, ale to pewnie normalne...

Według mnie to jest bardziej moje urojenie, bo np. jest wieczór przed wyjazdem, jeszcze nie doszło do konfrontacji z sytuacją, a ja już mam myśli, że będę siedział w autobusie i będę musiał wysiąść na jakimś zadupiu i lecieć w krzaki. I teraz zaczyna się błędne koło: przychodzi rano- boli mnie brzuch ze stresu- boje się, że może mnie złapać np. rozwolnienie w autobusie- nie robię tego co zaplanowałem. Kiedyś znajomy zaproponował mi podwózkę ze szkoły do domu, ale musiałem odmówić, bo oczywiście już pomyślałem, że będę musiał kazać mu się zatrzymać czy coś. To tylko dwa przykłady z wielu. Brzydko podsumowując: Przesrane.

Mija kolejny dzień, mam wiele zaległych spraw do załatwienia, a jeszcze nic nie zrobiłem. kobieta luźna w udach MAĆ!
Awatar użytkownika
zdravko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 665
Rejestracja: 10 lipca 2015, o 13:54

16 sierpnia 2015, o 10:12

Może jesteś na coś uczulony, jakąś alergie pokarmową masz (laktoza, gluten ?), zrób sobie parę podstawowych testów dla świętego spokoju.
Pewnie nerwica też może dawać ciężkie sraczki, ale jak to sprawa fizyczna to samo opanowanie nerwicy sraczki nie wyleczy, a już jak byś ogarnął czego nie możesz jeść, może nerwica to wynik właśnie dolegliwości alergicznych.
Fritz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 13 sierpnia 2015, o 02:55

24 sierpnia 2015, o 10:01

Przed chwilą wyszedłem z domu, co prawda tylko na parę minut do sklepu, ale stres jak cholera. Kiedy idę nie mogę nabrać głębokiego oddechu, więc się "zapowietrzam", oczywiście myśli, że zaraz coś mi się stanie, w głowie jakieś kołowanie, i nierozłączna myśl o braku toalety. W środku kolejka była dość długa, więc przez cały czas myślałem, żeby rzucić to po co przyszedłem i spierrdalać do domu. Kurvva mać dni mi mijają, do końca miesiąca muszę załatwić bardzo ważne sprawy, a od początku września zabrać się ze szkołę, kiedy ja kurvva dostaję jakieś jebanne ataki, czy chuuj wie co, jak wychodzę do sklepu. Jestem wkuurwiony na maxa. Wybaczcie wulgaryzmy, ale to się w głowie nie mieści, to co się ze mną dzieje. Takie gówno przejęło kontrolę nad moim życiem. Właściwie nie wiem po co ja po raz kolejny piszę praktycznie to samo. Najbardziej irytuje mnie fakt, że od września mam być "sprawny", a wizytę do psychiatry dostałem pod koniec października, kurva.
Awatar użytkownika
dusznomi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 80
Rejestracja: 24 sierpnia 2015, o 09:20

24 sierpnia 2015, o 10:24

Fritz- dokładnie cie rozumiem, wywal z siebei te złość. Ja tez mam nerwy ze ta franca zabiera mi radosc z zycia. Mecze sie juz długo, pewne objawy potrafie zwyczajnei olac, ale inne mnie dobijaja i czuje lek, ciagle jestem napieta, wczoraj poszłam pobiegac zeby troche rozładowac emocje, pomyslalam ze pobiegam w lesie, ale nie.... bo suka juz 200m w lesie, gdzie nie bylo widac ulicy zaczeła atakowac, musialam wrocic, chcialam biec, ale toi klucie w klatce mi nie pozwalało, siadlam na chodniku, poplakałam, uspokoiłam sie i pobiegłam...ale nie truchtem, tylko ile fabryka daje!!! nic nie kulo, nie moglam oddychać, myślałam ze serce mi peknie, az bolalo, ale biegłam....mam dosc tej suki!
Awatar użytkownika
Gocha079
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 189
Rejestracja: 6 stycznia 2014, o 08:52

24 sierpnia 2015, o 10:45

Kochani Fritz i Duszno mi. Tu nie ma co się wkurwiać. To jest nerwica. Tak działa, takie daje objawy itp itd. I tak będziecie mieli dopóki nie zaakceptujecie tego stanu i nie przestaniecie się z tym szarpać!!!! Przecież kiedy Fritz się nakręcisz ze swoim konikiem objawowym, to jasna sprawa, że będzie problem z oddechem, kołowaniem w głowie, który nasilisz jeszcze sam przez prawdopodobną hiperwentylację. Do tego dodajesz sobie presji, że we wrześniu musisz być w pełnej formie. Nie rób tego - pozwól sobie na chusteczkowe samopoczucie, z "pełną premedytacją", bo jesteś aktualnie w stanie awaryjnym. Dopóki sam ze sobą w tej kwestii nie dojdziesz do ładu - nie będzie poprawy. Szukasz kibla? Znajdź i idź. Zapowietrzasz się? Zatrzymaj na chwilę oddech.Nie umrzesz, spokojnie. Dzusznomi nie umarła podczas biegu na pełnej parze, bo się nie da :-) Ale wystraszyła się objawów nerwicy w ciele. Gdyby nie te wszystkie nasze myśli, a raczej wyobrażenia, z dużą dozą prawdopodobieństwa objawy nie wystąpiłyby w takim skondensowaniu. A to już jest dużo. Także moi Mili - nie kurwować, nie spinać się, ale pracować nad sobą, jak to mówi Hew - nad oswojeniem się w każdej pozycji: stojącej, siedzącej i leżącej :-)
Odwaga to robienie tego, czego boisz się zrobić. Nie można mówić o odwadze, w przypadku, gdy nie jesteś przestraszony.
Awatar użytkownika
dusznomi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 80
Rejestracja: 24 sierpnia 2015, o 09:20

24 sierpnia 2015, o 12:10

Gocha- będziesz moim mentorem :) Ja przez rok, byłam górą ponad moją nerwicą, teraz sukwa wróciła i chyba jeszcze na mocarzu !!! że nie moge jej okiełznać, ale dam rade, byleby mi serce nie wariowało ! I dziś tez ide biegać, niech sucz nie myśli, że będe lezała i płakała nad swoim losem !
Awatar użytkownika
Gocha079
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 189
Rejestracja: 6 stycznia 2014, o 08:52

24 sierpnia 2015, o 13:36

Tak jest, a weź się zaweźmij :-) Idź biegać (ja też idę o 6-ej. Dodam - boję się zawału, dlatego idę). A wariujące serce zignoruj. Dzisiaj mówisz - byleby mi serce nie wariowało, ale pamiętaj, że zawsze może przyjść inny objaw po sercu :-) I tak w kółko. Skoro to jest sucz, to trzeba ją zlać totalnie :-)
Odwaga to robienie tego, czego boisz się zrobić. Nie można mówić o odwadze, w przypadku, gdy nie jesteś przestraszony.
ODPOWIEDZ