Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moje myślenie mnie dobija

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
czarnula
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 12 marca 2017, o 20:32

13 marca 2017, o 21:00

Mam 22 lata. Moja nerwica zaczęła się dokładnie 2 miesiące temu. Choć w sumie ciężko jest mi to dokładnie określić, gdyż wtedy pojawił się ciągły stres, niepokój (bez powodu), zupełny brak apetytu, który trwał prawie przez tydzień (tydzień głodówki) i dodatkowo towarzysząca temu zupełna derealizacja. Później, gdy czytałam w internecie co to może być natrafiłam właśnie na artykuły o depresji, nerwicy lękowej. Gdy trochę zrozumiałam jej istotę zauważyłam, że zaczęła się już jakiś czas wcześniej w postaci myśli lękowych Czyli strachu o chorobę bądź śmierć któregoś z rodziców. Później lęk o to, że ja mam raka, czy inną straszną chorobę. Straszny lęk wywoływała u mnie również obecność starego piecyka gazowego w mieszkaniu. W pewnym momencie byłam wręcz przekonana, że się zaczadzę. Pamiętam jeden atak paniki, który zastał mnie nad ranem. Obudziłam się ok. 5-6, a właściwie to myśl o tym nieszczęsnym piecu postawiła mnie na nogi. Byłam przekonana, że się duszę i nie mogę oddychać, a jak zasnę to już się nie obudzę. Usiadłam wtedy na krześle i otworzyłam okno (co tam że na zewnątrz -10, przecież byłam umierająca). Po paru chwilach gdy zaczęłam się uspokajać (nie miałam wówczas jeszcze żadnych środków uspokajających bo nigdy nie były mi potrzebne) i tłumaczyć sobie, że nic się nie dzieje położyłam się i zasnęłam.
Tak jak pisałam- derealizacja zaczęła się 2 miesiące temu i trwa do dziś, z domieszką depersonalizacji. Nie jestem w stanie określić który stan dotyka mnie w większym stopniu, właściwie zależy to od dnia. Zdarzyło się kilka dni, bądź godzin zupełnie wolnych od tych uczuć. Na początku derealizacja była bardzo nasilona, gdyż nie wiedziałam co mi jest, bałam się tego, miałam wrażenie że za lada moment zwariuję bądź stracę zupełnie kontakt z rzeczywistością. Ten stan, gdy masz świadomość tego co robisz, co się wokół dzieje, ale jednocześnie to wszystko jest jakby nieprawdziwe i odlegle. Jeśli mam być szczera jeszcze do końca się z tym nie pogodziłam. Ciężko jest mi to zaakceptować :(
Kolejne z objawów, bądź może bardziej elementy uczucia derealizacji to brak koncentracji i brak umiejętności podejmowania decyzji.
Wracając do tematu natrętnych myśli, standardowe lęki samobójcze, bądź lęki o wyrządzenie krzywdy najbliższym też miały u mnie miejsce. Teraz już ich się wyzbyłam. Myślę, że dzięki temu, iż zrozumiałam ,że to właśnie moje zaburzenie je wywołuje, i że w nigdy nie zrobiłabym krzywdy sobie, ani bliskim. Trochę czasu mi to zajęło, aby lęk z tego powodu zniknął.
Kolejną paniczną myślą był lęk przed brakiem uczuć, jeśli mogę to tak nazwać. Pewnego dnia naszły mnie myśli, że przestałam kochać swojego chłopaka, zaczęłam zastanawiać się, czy przypadkiem go nie nienawidzę. Bałam się przestać go kochać. Ciężko jest mi te myśli opisać teraz słowami i ciężko jest mi je przywołać, ciężko również jest wytłumaczyć na jakiej zasadzie ten lęk się tworzył. No bo przecież, czasem tak w życiu bywa, że uczucie się wypala, kończymy związek i szukamy nowej miłości bądź działamy w pojedynkę bo tak jest nam lepiej. Normalna kolej rzeczy. Lecz u mnie te myśli nie były normalne, ponieważ nic się nie wypaliło. Ja się po prostu bałam, że może się wypalić. Dodatkowo, naszedł mnie strach że w tej nienawiści mojemu lubemu coś zrobię. Myśli te trwały jakiś czas, zanim zupełnie odeszły.
Przechodząc do dnia dzisiejszego, moim największym strachem, który towarzyszy mi dzień w dzień jest obawa o to co będzie. Przestałam wyobrażać sobie swoją przyszłość. Choć jeszcze niedawno byłam pewna swojego mężczyzny, tego jak ma wyglądać nasze życie, pracy jaką chcę mieć. Nie bałam się tego, nie bałam się samodzielności. Teraz czuję się jakbym mentalnie cofnęła się o kilka lat. Po prostu czuję, że nie chcę dorastać, nie chcę by lata mijały. Najchętniej cofnęłabym się o 2-3 lata wstecz i zatrzymała się w tym czasie. Dobija mnie wszystko. Zaczęłam dostrzegać to, że moi rodzice się starzeją. Zaczęłam zastanawiać się co będzie jak ich zabraknie? Zaczęłam bać się ich śmierci. Te myśli obecnie nie dają mi spokoju, dołują mnie. Dołuje mnie przemijanie. Bardzo dużo analizuję i zastanawiam się nad tym, wspominam, wracam do przeszłości, do czasów dzieciństwa. Stałam się osobą zupełnie nieprzygotowaną na zmiany, na dorosłe życie. Czuję się tak jakbym w pewnym momencie życia zasnęła, a teraz nagle się obudziła i nagle wszystko jest inne.

Co radzicie? Czy myślicie, że praca samemu nad sobą pomoże czy może poszukać pomocy u specjalisty? Już sama nie wiem. Mój tata też przechodził w podobnym wielku (22 lata) przez nerwicę lękową, ale nigdy nie doznał uczucia derealizacji. Ale uważam, że skłonność do tego cholerstwa mam zapisaną w genach :(( Nie jestem w stanie zlokalizować konkretnej przyczyny. W listopadzie z moim chlopakiem sie rozstalam na jakis czas i bardzo to przeżyłam, ale warto tez dodac ze zawsze bylam osoba analizujaca wszystko, zmartwiającą się i przejmującą opinią innych.. chcialabym byc silna.
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 380
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

13 marca 2017, o 21:39

Czarnula. Fajny post osoby świadomej siebie i tego co sie z Tobą dzieje. Rozumiesz mechanizm nerwicowy i wiesz skąd siew wziął. Mnie np to sporo zajęło zanim sie tak naprawdę zorientowałem jak to działa. Przechodząc do pytań, które zadałaś, to chyba musisz sama zdecydować czy potrzebujesz pomocy czy dasz rade sama. Psycholog na pewno pomaga w odnalezieniu siebie i zmianie, chociażby podejścia do śmierci swojej i rodziców ale zaakceptowanie tego jest i tak po twojej stronie. To oznacza ze jedyne co ci pozostaje to praca nad sobą. Masz dobry fundament i czujesz gdzie nerwica uderza. Poradziłaś sobie z niektórymi myślami wiec wiesz jak to robić. Spróbuj zastosować ten sam schemat do innych tematów. Niestety tu recepta jest jedynie wytrwałość i akceptacja. Również w temacie dd/dp.
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
Awatar użytkownika
Ardiano K-ce
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 285
Rejestracja: 10 marca 2017, o 05:36

13 marca 2017, o 22:36

Cześć Czarnula.Wszystko co napisałaś wcześniej o problemach derealizacji i personalizacji,jest całkowicie normalne.Jako osba z nerwica,musisz zdac sobie z tego sprawę,ze wszelkie emocje w nerwicy są zagluszone przez nieprawidlowe dzialanie ukladu nerwowego.Uklad nerwowy to miliony wiazadel,ktore przekazują informacje,jesli sa uszkodzone,przeplyw informacji jest nie poprawny.Witaminy takie jak d,wszystkie z grupy B,kwasy omega 3 oraz magnez w ogromnym stopniu wpływają na regenerację i funkcjonowanie ukladu nerwowego a wiec twoim zadaniem będzie zadbać o ich dostarczanie systematycznie. Druga sprawa na temat lekow,divin i viktor świetnie o tym zrobili film.Przez swoj stes,wlaczylas mechanizm"walcz uciekaj",przez ktory,mózg szuka caly czas zagrozenia i byle wyobrażenie o czyms daje mu potencjalny przyklad zagrożenia.Moga to byc nożyczki,drzewo,televizor cokolwiek.Kolejną sprawą u ciebie sa glupie mysli.Wspomnialas,ze zadawalas sobie wiele pytan,więc w twojej glowie zaczela snie gonitwa mysli bo umysł intensywnie przeszukuje twoja'pustke'szukajac odpowiedzi na dreczace cie pytania,wiec podsówa ci rozne mysli w nadziei ze znajdziesz w nich to czego szukasz,jednak jest to nie mozliwe.W nerwicy,popada sie w nawyk analizowania.Analizujemy nawet najmniejsze blachostki.W analizowaniu najgorsze jest to,ze caly czas umysł intensywnie pracuje analizując,marnuje ogromne poklady energi,a ataki paniki leku,również.Twoim zadaniem jesli chcesz sobie pomoc,a wierze,ze chcesz,jest użycie twoich dwuch,najpotezniejszych atrybutow,a mianowicie Logika i Swiadomosc. Jesli chcesz wiedzieć wiecej,pozwol ze zapytam,czy masz otwarty umysł ? Jest to istotne pytanie bo to co uslyszysz o demnie,to rzeczy o których nikt nigdy cie nie uczyl i czesto to co uslyszysz,będzie niezgodne z twoimi przekonaniami.Zastanów sie i napisz czy chcesz,bym ci to objasnil,gdyż chce bys wziela całkowitą odpowiedzialnosc i nie obwiniala mnie za mieszanie w glowie.Pisz jesli chętna jesteś a ja zmuszać cie nie będę.Ja też stanalem niedawno pod znakiem zapytania,ale poszlem do przodu bo chce znac prawdę. ;col
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

13 marca 2017, o 22:45

Tak jak napisał kolega wyżej, fajnie, że rozumiesz mechanizm i z niektórymi myślami sobie poradziłaś ;) Teraz trzeba to również zastosować do reszty i nie różni się to w sumie niczym, bo myśl to tylko myśl, jaka by ona nie była ;)
Co do obawy o to co będzie to myślę, że to problem wielu osób z nerwicą, ale też takich które wkraczają w dorosłość i przeraża je cała ta otoczka dorosłego życia. Mówię z własnego doświadczenia, bo u mnie nerwica rozhulała się po skończeniu studiów i myślę że w pewnym stopniu hamuje mnie przed zmianami w życiu ;) ale lęki są po to żeby je pokonywać, a na końcu okazuje się, że nie takie to wszystko straszne ;) trzeba sobie to powoli układać w głowie i przede wszystkim przestać bać się tych myśli. To że nie potrafisz podjąć żadnej decyzji to też normalne w tym stanie, bo nerwica to jedna wielka wątpliwość. Ważne żeby się tym nie przejmować i mimo wszystko kierować się zdrowym rozsądkiem, a na wszystko przyjdzie czas, jak twój stan się uspokoi. Ja doszłam do takiego wniosku, że daje sobie czas, nie robię sobie presji co chce w życiu robić, albo czego nie robić, pożyjemy, zobaczymy, samo przyjdzie w odpowiednim czasie ;)
Wszelkie myśli o przemijaniu, śmierci to też natrętne myśli egzystencjalne, które wiele osób przerabiało. Posłuchaj sobie nagrań i poczytaj artykuły z forum, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś. Powodzenia! ;)
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
czarnula
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 12 marca 2017, o 20:32

13 marca 2017, o 23:06

Tojajestem. Dzięki za miłe słowa:) To prawda z myślami irracjonalnymi sobie poradziłam, dość szybko zrozumiałam że to wytwory nerwicy i to pomogło mi się ich pozbyć. Myśli tamte były co prawda przerażające, ale nie przytłaczały mnie tak jak obecna walka z samą sobą- z tym kim jestem, z tym że czuję się jak osoba po prostu słaba, "ofiara losu". Przez te myśli tracę poczucie pewności siebie, które wprawdzie nigdy nie było jakieś mega potężne. Czy to normalne w nerwicy czy jest to już jakiś stan depresyjny? Dziękuję za odpowiedź:)

-- 13 marca 2017, o 23:00 --
justi2212 Dzięki za odpowiedź:) to najgorsze, że z jednej strony zdaję sobie doskonalę sprawę z tego w jakim położeniu się znalazłam, czym przejmować się, a czym nie, ale jednocześnie nie mogę sobie poradzić czasem ze strachem. Z jednej strony pełna świadomość a z drugiej lęk :P Jeszcze nie zdążyłam przejrzeć wszystkich materiałów bo jestem tu nowa, ale poswiece im czas i mysle ze troche pomogą ;) Dlatego tu wlasnie jestem, nie chce juz zadreczac mojej rodziny czy chlopaka tematem nerwicy i mojego zlego samopoczucia bo ile można? Poza tym mam wrażenie, że nie do końca rozumieją i ich temat też trochę wykańcza. Dlatego wylądowałam tutaj <okey>

-- 13 marca 2017, o 23:06 --
Adriano K-ce. Co to witamin i substancji odżywczych oczywiście pierwsze od czego zaczęłam to suplementacja witamin d3, kompleksu witamin z gr B i magnezu. Do Dzis sie faszeruję codziennie :si . Pytasz o otwarty umysł, lecz nie wiem do końca o co chodzi, jakim sensie. Jakbyś mogl sprecyzowac to bylabym wdzieczna ;)
Awatar użytkownika
Ardiano K-ce
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 285
Rejestracja: 10 marca 2017, o 05:36

14 marca 2017, o 06:00

Musisz zrozumieć,ze od dziecka,kiedy zaczelas juz pamiętać zyskalas'podswiadomosc'.Nasze życie to "swiadomosc'i podświadomość "Najważniejsze w tum wszystkim,jesto ze swiadomosc to ty 'tu i teraz'kiedy cos robisz,czyli 'doswiadczasz'nie ma strachu.Czujesz,smakujesz,wochasz,slyszysz,widzisz.Te zmysly rejestroja wszystko co sie dzieje i tworza"schematy"z kolei "podswiadomosc",operuje twoimi schematami i zalozeniami oraz pilnuje,by owe schematy wykorzystywac.Taki przyklad,jesli w wyniku jakiegoś zdarzenia zarejestrujesz poprzez 'swiadomosc' i zinterpretujesz w odpowiedni sposób to co sie dzieje 'w tu i teraz',nadajesz temu zdarzeniu emocje.Kiedy poraz kolejny,dzieje die ta sama sytuacja,ty reagujesz podobnie,dlatego ze uzywasz poprzedniego schematu.By zmienić ten schemat,ktory przeszkadza ci odbierać teraz po latach,te same zdarzenie z dystansem,musisz miec otwarty umysl i 'podwazyc'swoj schemat.Przywolas poprzednie wspomnienie i obserwoj je,co wtedy czulas,podwaz ze to co sie stalo,kiedyś teraz jest inne,poczym puść mysl i nie analizują ja,pozwol jej plynac dalej.W ten sposób,mozesz zmieniać wszystko co niegdyś opatrznie rozumialas,na inny chemat,dopracowany,korzystny dla ciebie.Podświadomość,jest oporna i nie latwo przekonac ja do zmiany'schemau',ale dasdie to zrobić .Otwarty umysł polega na umiejętności postrzegania danej sytuacji z roznych perspektyw i uswiadomieniu sobie i dopuszczeniu do siebie wiadomosci iz twoj schemat,jest bledny badz gorszy a ty mozesz go zmienić.
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

14 marca 2017, o 09:50

Dobrze rozumujesz ;) tutaj właśnie świadomością trzeba przekonywać stan emocjonalny że nic się nie dzieje. Ale to jest proces, który jakiś czas musi trwać i trzeba to zaakceptować. Dasz sobie radę bo już dużo rozumiesz, a to najważniejsze ;) jeśli chodzi o wsparcie rodziny to jest to zupełnie normalne że ktoś kto tego nie miał to nie do końca to rozumie. Oczywiście można się zalić w trudniejszych chwilach, bo sama tak czasem robię, ale nie przesadzać z tym. To tylko podsyca uwagę skierowana na Twój stan ;) ale każdy może mieć gorszy dzień.
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
Awatar użytkownika
Ardiano K-ce
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 285
Rejestracja: 10 marca 2017, o 05:36

14 marca 2017, o 17:21

Tak ogólnie,sorka za byki ortograficzne,niestety z ortografia mam problem od gimnazjum i pisze z konsoli :-) Tym ze bliscy cie nie rozumią,wogole sie nie przejmuj,bo tego typu problemy bez wcześniejszej styczności z tym osobiście,ciężko zrozumieć.Czesto wiele tematów podejmujemy z osobami ,ktore nas rozumią,dlatego właśnie tu trafiłaś,jak my wszyscy.Poradzisz sobie z tym bo trwa to u ciebie krótko i jak koleżanka wyżej napisala,szybko łapiesz i dochodzisz do sedna.Kazdy z nas,kiedy sie potyka wstaje i idzie dalej.Akceptacja,cierpliwość,wyrozumiałość wobec siebie,jest kluczem do dalszej drogi. :D
wszystkobedzieok
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 11 kwietnia 2017, o 18:35

23 kwietnia 2017, o 11:50

czarnula pisze:
13 marca 2017, o 21:00
Przechodząc do dnia dzisiejszego, moim największym strachem, który towarzyszy mi dzień w dzień jest obawa o to co będzie. Przestałam wyobrażać sobie swoją przyszłość. Choć jeszcze niedawno byłam pewna swojego mężczyzny, tegoTeraz czuję się jakbym mentalnie cofnęła się o kilka lat. Po prostu czuję, że nie chcę dorastać, nie chcę by lata mijały. Najchętniej cofnęłabym się o 2-3 lata wstecz i zatrzymała się w tym czasie. Dobija mnie wszystko. Zaczęłam dostrzegać to, że moi rodzice się starzeją. Zaczęłam zastanawiać się co będzie jak ich zabraknie? Zaczęłam bać się ich śmierci. Te myśli obecnie nie dają mi spokoju, dołują mnie. Dołuje mnie przemijanie. Bardzo dużo analizuję i zastanawiam się nad tym, wspominam, wracam do przeszłości, do czasów dzieciństwa. Stałam się osobą zupełnie nieprzygotowaną na zmiany, na dorosłe życie. Czuję się tak jakbym w pewnym momencie życia zasnęła, a teraz nagle się ohbudziła i nagle wszystko jest inne.
Czarnula, jak czytam Twojego posta to czuję się tak jakbym czytała swoje własne myśli. Obecnie mam 26 lat ale pierwszy atak nerwicy w "Twoim stylu" miałam mając 21 lat i dotyczyło dokładnie tych samych kwestii, o których mówisz. Zaczęłam liczyć lata jakie pozostały moim rodzicom, ile lat będę miała ja jak oni odejdą, itp itd. Myśli te paraliżują, odbierają sens życia, wiem to dokładnie po sobie. Obyło się wówczas bez pomocy psychologa, ale pamietam ze myśli natrętne o śmierci własnej, rodziców i dziadków towarzyszyły mi przez rok i totalnie zatruły mi tamten czas. Przyznam ze do tej pory nie mogę przyjąć wobec tych myśli właściwiej postawy , ale wówczas ukojenie znalazłam w wierze. Trzymałam się tej myśli kurczowo i uczepiłam jak koła ratunkowego. Myślałam tylko: spokojnie, przecież kiedyś wszyscy sie znowu spotkamy i będziemy razem na zawsze. Nie znalazłam innego wytłumaczenia, do tej pory nie mam na to innego pomysłu. Niejako na pocieszenie dodam, że jako ze byłam na II roku studiów wciągnęłam się w wir zajęć, życia towarzyskiego, zaczęłam rozmawiać z ludźmi na ten temat i kiedy okazało się ze oni tez panicznie obawiają sie odejścia swoich rodziców to paradoksalnie trochę mi ulżyło bo okazało sie ze nie jestem z tym sama. U mnie jednak myśli te zyskały status natrętnych i jak z czasem przestałam poświęcać im uwagę , bo tak byłam pochłonięta życiem to po prostu minęły. Taki z resztą jest mechanizm ich działania.

Obecnie temat ten szeroko omawiam z moją terapeutką i szczerze Ci polecam taką formę pomocy. Życie własnie na tym polega niestety że na pewnie kwestie nie mamy wpływu i własnie na terapii uczę się sobie radzić z bezradnością i akceptacją tego czego zmienić nie mogę. Jest to niesamowicie trudne ale wiem ze muszę przez to przebrnąć. to droga przez piekło, ale wiem ze bez tego nie ruszę dalej. Zamiotłam te emocje pod dywan będąc na II roku studiów, po studiach nerwica uderzyła z podwójna siła i nie chce puścić. A raczej ja nie moge puścić jej. Nie chce Cię straszyć, nie taka moja intencja, ale musisz stawić czoła temu czego sie boisz, inaczej to wróci jak bumerang tak jak wróciło do mnie kiedy pojawił sie moment wejścia w dorosłe życie na które kompletnie nie czuje sie gotowa. I wiem ze to jest źródłem mojego lęku i to powoduje moje dd. Własnie to dd "chroni" mnie przed stresem jakim jest dla mnie wejście w odpowiedzialne, dorosłe życie. I wierz mi jestem dokładnie na tym samym etapie co Ty - myślenie o przyszłości mnie totalnie przeraża, mimo ze w pracy radzę sobie swietnie, na zewnątrz wydaje sie wesoła, uśmiechnięta, zawsze zadbana i nienagannie ubrana.

Zachęcam Cię do pomocy psychologa, bo wiem jak cieżko poradzić sobie z tymi myślami i jak cieżko samej przyjąć postawę, która pozwala nam żyć nie zamartwiając sie non stop.

Życzę i Tobie i mnie powodzenia, bo przed nami ciężka droga do odkrycia samych siebie :) ale na pewno warta zachodu, krwi, potu i łez :D
ODPOWIEDZ