Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja zona po terapii dziczeje

W tym dziale rozmawiamy o tym jak nam idzie terapia u naszych psychologów, terapeutów.
A także osoby, które nie chodzą na terapię ale mają związane z nią jakieś pytania, mogą tutaj się rozpisać.
Dział ten służy również wyjaśnianiu wspólnie różnych pojęć i zagadnień terapeutycznych.
ODPOWIEDZ
Ddamian
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 148
Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 18:23

13 lutego 2015, o 16:31

Mam taki pewien problem z ktorym chcialem sie podzielic.
Krotko mowiac po narodzinach dziecka i zona i ja sfiksowalismy :) Ja dostalem okropnych natrectw agresywnych skierowanych na dzieci i malzonke oraz derealizacji i stanow depresji. Maloznka podobnie tyle ze nie miala natrectw a ataki paniki i spore stany apatii, braku motywacji i checi zycia.
Naprawde mimo swoich tez atakow bardzo ja wspieralem.
Poszlismy oboje na terapie, razem chodzilismy bo tak zasugerowala psychiatra zony. Zona dostala leki, ja tak samo. Ja lekow nie chcialem brac, zona wziela aby wspomoc sie przy depresji/
Idac na terapie doznalem ja przynajmniej szoku, zonie sie natomiast terapia chyba spodobala, byc moze musiala sie uzewnetrznic. Rozumiem to.
Ja z terapii tak naprawde nie korzystam az tak, ja tam w sumie chodze dla zony, jak raz powiedzialem terapeutce o swoich natretnych myslach to uslyszalem ze moga sie one "upsychotycznic" i ze pora ruszyc na oddzial nerwicy.
Wiec od tamtej pory ja swoich problemow na terapii nie poruszalem.
W tym czasie jednak po prostu staralem sie wyjsc z tego dobrze rozumiana konfrontacja. Czyli wiadomo nagrania, ksiazki, arty z forum. Bardzo daleko posunalem sie w tym wszystkim i jest bez mala dobrze. Natomiast nie moge dojsc do konca do siebie bo mam stresy z zona. Ona do siebie nie doszla, jest uparta, nic nie chce sluchac. A co gorsza moim zdaniem terapia miesza jej w glowie. Przed tym wszystkim bylismy normalnym dlugoletnim zwiazkiem, to ja mam ojca pijusa a ona nie miala w domu zadnej patologii.
Jej rodzice to swietni ludzie! Ale ta babka ta psycholog od poczatku mnie nie lubila (takie odnioslem wrazenie), i teraz jak zona wraca z terapii to zastanawia sie czy dobrze zrobila czy wyszla za mnie, albo czy nie blokuje jakis swoich ukrytych emocji.
A dla mnie to ona po prostu po urodzeniu dziecka dostala poporodowych problemow a teraz to sie po prostu w to wkreca.
Co ja mam zrobic w tym wypadku? ja jestem zwyklym facetem, nigdy nie pilem, szanowalem zone a ja po prostu czuje ze ta terapia szkodzi nam. Przestala nawet ze mna rozmawiac a wczesniej to nie byl problem. Przez to ja tez nie moge do konca pozbyc sie nerwicy bo martwie sie tym wszystkim bo z normalnego domu stalismy sie szpitalem psychiatrycznym.
Chcialem to z siebie wyrzucic ale moze ktos by mial porade jakas, cokolwiek, zna taki temat, moze moge jakos przekonac zone ze to jest chyba lipa.
A moze sie myle i naprawde nasz zwiazek jest zly? Ale kurde nie wiem gdzie :(
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

13 lutego 2015, o 18:33

W sumie trudno się ustosunkować.
Do psychologa ludzie chodzą z wielu powodów. Ja np czytając twoje posty widzę, że ty jesteś podobny do mnie. Lubisz sprawę przemyślec w głowie.
Niektórzy znowu wolą o tym porozmawiać z innymi, jeszcze inni chodzą bo tak naprawdę boją się, ze to ich chroni przed np zwariowaniem :), inni bo czegoś nie sa pewni, jeszcze inni aby się uświadomić, a inni bo sądzą, że same wizyty cokolwiek zmienią a gdzies przeczytali, że to się tak leczy.
Dlatego trudno tutaj mówić o tym co terapia twojej zonie daje a czego nie daje.
Natomiast kompletnie nie rozumiem dlaczego miałaby nie rozmawiac z tobą o swojej terapii. Zupełnie to jest anty terapeutyczne aby na terapii mówić o wszystkim a w domu nie.
Dlatego ja np. bym z nią koniecznie musiał pogadac o tym, czemu nie chce z tobą rozmawiac o tym skoro tworzycie wspólny dom, jakie sa powody. Bo o może jakieś są.
Albo udałbym się do samej psycholog i powiedział swoje obawy, refleksje i zapytał o co kamanero.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Thori
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 226
Rejestracja: 23 stycznia 2015, o 13:24

14 lutego 2015, o 16:21

Powiem tak: w swoim życiu trafiłam już na psychologów, którzy widząc, że w danej rodzinie coś działa i przynosi efekty, a ludzie na swój sposób są szczęśliwi, próbowali to rozpieprzyć. Ot tak po prostu rozpieprzyć, wmawiając obu stronom podczas terapii, że z punktu widzenia psychologicznego żona powinna zrobić to i to, a mąż to i to, a jeśli nie robią, to należy się zastanowić nad takim związkiem.
Jako, że twoja żona może ma deprechę poporodową, przerastają ją obowiązki - często tak bywa - to słowa psycholog mogą padać na podatny grunt.
Dlatego unikam psychologów jak ognia i wszelkich terapeutów, którzy próbują ingerować w moje życie. O ile ich podpowiedzi nie są faktycznie dobrymi wskazówkami, ale to już nauczyłam się wyłapywać.
Poza tym wychodzę z założenia, że to mąż powinien być najlepszym przyjacielem żony (i odwrotnie) i jak chce się ona uzewnętrzniać, wygadać, to zwraca się z tym do niego, a nie do obcej baby. Najlepiej pogadajcie sami między sobą, tak od serca. Bez mieszania w wasze życie małżeńskie ludzi z zewnątrz. Może to co tobie wydawało się długoletnim fajnym związkiem dla żony wcale nie było.
Nie przekonuj żony, że gadka z psycholożką to lipa, bo może twoja żona jest podatna na wpływy innych i nic to po prostu nie da, a wręcz może upewnić żonę w tym, że jesteś niedobry i nie warto z tobą rozmawiać.
Jeśli w związku naprawdę jest wszystko w porządku, partnerzy są szczerzy, ufają sobie, kochają się, rozmawiają ze sobą, to psychoterapia nie zepsuje nic. Bo oboje ze sobą pogadają o tej psychoterapii i będą szukać wspólnie rozwiązania.
Borabora
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 79
Rejestracja: 29 sierpnia 2013, o 19:11

15 lutego 2015, o 20:24

Powiem krótko byłem zobaczyłem (terapię) i stwierdzam że to jest plastykowa tandeta :)
Z uwagi na i problemy rodzinne i finansowe nabawiłem się depersonalizacji i depresji lękowej. Ten etap już za mną i tu akurat pomagały mi kwestie nie zajmowania się zaburzeniem, opisałem to zresztą w wątku wyleczonych z dd. Pomogły mi w tym wpisy forumowe.
Jesli chodzi o problemy rodzinne to byłem na terapii z żoną i dwójką synów a dokładnie pasierbów, kluczenie, kombinowanie i robienie ze zwykłych rzeczy mechanizmów psychiki :) Według tego według mnie 90 % ludzi powinno na tą terapię chodzić bo są tak to niereformowalni.
Pomogło mi co?
Otworzenie się wszystkich członków rodziny na siebie. Mówienie właśnie ze sobą, ale też stawiania sobie jakiś wymogów codziennych obowiązków bo to uczy odpowiedzialności nas wszystkich.
Nie wiem jak masz przekonać żonę, myślę że ona sama siebie przekona jak i tak jej mało co minie :)
Awatar użytkownika
Jerry
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 835
Rejestracja: 14 stycznia 2015, o 17:12

15 lutego 2015, o 20:51

Mi tam terapia pomaga. Dużo rzeczy zrozumiałem, łatwiej mi układać sobie życie. Ale jest to też pewnie kwestia trafnego doboru terapeutki. I tu może leżeć pies pogrzebany. Może powinieneś wybrać się z żoną do innej, najlepiej polecanej przez innych ludzi terapeutki, która rzeczywiście będzie chciała Wam pomóc?
Ja np. przez przypadek trafiłem do psychiatry-psychoterapeutki (zastanawiałem się nad powrotem do leków po bardzo ciężkim i nieudanym wejściu w wenlafaksynę), która zaczęła mi wkręcać że bez farmaceutyków sobie nie poradzę, że moje lęki, mające często podłoże w dzieciństwie (porzucenie przez rodziców) są praktycznie nie do opanowania... Wyszedłem od niej nie dość, że wk...ny to jeszcze dwa razy bardziej zmotywowany do walki o własnych siłach. Kiedy później opowiedziałem swojej terapeutce o tych prognozach owej pani to szerzej otworzyła usta ze zdziwienia. Dziś mija mniej więcej półtora miesiąca od tej wizyty, a moja nerwica to już cień tego co się ze mną działo wtedy.
Wyobrażam sobie, że gdybym został na terapii u tej pani to mogłoby się okazać, że jest ogólnie przeje...ne i nie mam szans na normalne życie, a każdy dzień trzeba zaczynać od tabletki Paroksetyny i trzymać w zapasie Alprazolam na poprawę humoru...
Nowa dostawa kozich racic z hodowli ekologicznej na Podkarpaciu. Kilogram świeżych, całych - 19 zł/kg. Kilogram świeżych, drobno mielonych - 23 zł/kg.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.
Ddamian
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 148
Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 18:23

15 lutego 2015, o 22:46

Dziekuje Wam bardzo za odpowiedzi.
Sprawa jest prosta, uwazam ze gdyby wziela na przeczekanie kryzys, nawet wspomagajac sie psychologiem, ot po prostu rozmowa to byloby dobrze, bo ze mna jest juz naprawde niezle. A tak wkreca sie w tematy ktorych wcale u niej nie ma, te problemi sa nad interpretowane. W stylu ze nigdy nie chciala zajmowac sie domem, tylko robic kariere ale podaza wzorem matki a ja nie moge sie z tym zgodzic, bo to byla zawsze najszczesliwsza kobieta i najlepiej sie czula wychowujac dziecko nasze pierwsze.
A tez miala w weekendy swoj czas wiec ja sadze ze to jest dramatyzowane bardzo, a ze ona jest pogubiona przez lęk to juz sama nie wie co myslec.
To nawet nie jest kwestia terapeuty, tylk przeczekania okresu, otworzenia sie, zrozumienia zaburzen.
Teraz i tak nie mam wyjscia, zobacze jak sie to rozwija. Po prostu ja dopiero co zaczynam radzic sobie z myslami natretnymi, pracuje, po poludniu zajmuje sie domem, jestem juz tez cholernie zmeczony a zona co chwile mowi ze nie moze zajmowac sie domem bo musi robic drugi dyplom i isc do pracy, ja to rozumiem ale troche jestem w tym pomijany...jak pytam czemu tak sadzi to mowi ze taki jest plan terapeutyczny.
I ja naprawde uwazam ze moze robic, wszystko mozna dopasowac tylko ze w tej terapii nie zkalada sie ze ja tem mam wyczerpujace sie sily, jak o tym mowie to mowi mi ze terapeutka mowila ze napotka opor...nosz kur....puszczaja mi wtedy nerwy
Awatar użytkownika
Jerry
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 835
Rejestracja: 14 stycznia 2015, o 17:12

16 lutego 2015, o 12:04

Paskudna sytuacja :/ Gdybyś był mniej wyrozumiały to powinieneś znaleźć (albo udawać, że znalazłeś) swojego terapeutę, który Tobie także każe robić karierę kosztem rodziny ;)
Nowa dostawa kozich racic z hodowli ekologicznej na Podkarpaciu. Kilogram świeżych, całych - 19 zł/kg. Kilogram świeżych, drobno mielonych - 23 zł/kg.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.
Awatar użytkownika
dancingQueen
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 83
Rejestracja: 11 stycznia 2014, o 15:16

18 lutego 2015, o 16:44

Ja jestem meeega zdziwiona postawa terapeuty..."myśli natrętne mogę sie upsychotycznić"....?co to wlasciwie mialo znaczyc i w jakim celu tak Cie nastraszyla? po drugie masz racje z tym ,ze zona mogla sie wkręcic za bardzo w "watki ,ktore jej nie dotyczą" ,jezeli terapeutka(osoba ,której pewnie teraz swięcie ufa) mowi jej penie o jakichs wypieranych potrzebach i robi sie "nowy plan dzialania" z niewielka obecnoscia Ciebie...to slaba ta terapia i komu ona ma pomoc...nie wiem...Moim zdaniem,gdyby Twoja zona nie patrzyla na wszytsko przez pryzmat lęku,potrafila spokojnie logicznie ocenic sytuację, o pewnie zobaczylaby priorytety w zyciu i to,co teraz jest najwazniejsze(w koncu z jakichs powodow za Ciebie wyszla i pewnie byliscie szczesliwi).Napewno wiesz,ze stany lekowe zwykle przyslaniaja emocje pozytywne,ba, ogolnie codzienne zycie. Może warto pomyslec nad zmiana terapeuty?porozmawiac z zona ,powiedziec jej o tych wszytskich frustracjach ,ktore Toba targają?
Carpe diem:D!!!!
Awatar użytkownika
munka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 581
Rejestracja: 22 sierpnia 2014, o 18:06

18 lutego 2015, o 18:02

powiem tak...chodzilam na terapie tzw. 'mówioną', psychodynamiczna ponad 3 lata..w zyciu nie mialam takiego chaosu w glowie, jestem rozsypana na kawalki i nie wiem co dalej. Ciagle analizowanie i szukanie drugiego dna pogłebia tylko lęki. Wczoraj sama moja lekarka psychiatra powiedziala, ze ta terapia wiecej szkod zrobila niz pozytku. Prawdopodobnie bede musiala skorzystac ze szpitala :/
Ddamian
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 148
Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 18:23

21 lutego 2015, o 19:05

Dziekuje Wam za odzew, to bardzo mile. Ale mialem problem z zalogowaniem sie ale juz mi admini pomogli :)
Munka tak sie sklada ze wiem jak dzialaja szpitale i oddzialy nerwicowe i nie wiem tylko po co chcesz isc do szpitala jak tam sa terapie psychodynamiczne :D a tak to leki ktore i w domu mozna przyjmowac :)

Nie chce oceniac szkodliwosci terapii ogolnie ale fakt ze na moja zone wplywa ona niekorzystnie.
Queen (fajny nick) ona nie tylko co chciala mnie nastraszyc tylko jestem pewien ze gowno wiedziala o zaburzeniach nerwicowych, bo mnie to sie wydaje ze to jest taki terapeuta od spraw rodzinnych...wiec nawet sie tym nie przejalem zbytnio bo juz wtedy dzieki chocby temu forum wiedzialem ze takie mysli sa na porzadku dziennym u ludzi z nerwicami.
Tak samo jestem zdania ze gdyby ona chciala troche wziac na przeczekanie te stany to by mogla na to spojrzec trzezwiej. A tak ona nie dopuszcza do siebie tego faktu jakby ze ja zaburzylo ale to moze minac i kurczowo sie czegos chce trzymac tyle ze to nie bardzo dziala na samo zaburzenie...a do tego nie potrafi przez zaburzenie sie do tego ustosunkowac co tam na tej terapii slyszy.

Nie mam do niej zalu nawet, po prostu czasem nerwy mi puszcza bo tez jednak jeszcze ta nerwice mam i te emocje lataja mi jak oszalale.
Dziki za wsparcie :)
Awatar użytkownika
dancingQueen
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 83
Rejestracja: 11 stycznia 2014, o 15:16

23 lutego 2015, o 14:28

Nie dziwie Ci się ,ze tak reagujesz,ALE czasem i przez takie doświadczenie trzeba przejsc ,zeby przejrzec na oczy,życze Twojej żonie takiego "olśnienia" jak ja mialam kiedyś,że ....no krótko mówiąc wszytskie niby "bajery" których chcialam sie trzymac ,wyjsniać ,rozwikłać są bez sensu jaki zabiegi,które niby mialy by je rozwiązać,bo gdy tylko schodzi lęk wszystko staje sie oczywiste :) pozdrawiam i uszy do góry :)
Carpe diem:D!!!!
Ddamian
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 148
Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 18:23

24 lutego 2015, o 10:17

Dokladnie tak samo uwazam, jak mialem jeszcze nasilone leki i natrectwa to wszystko stalo sie skomplikowane, nagle jakbym nie rozumial ani zycia anie niczego dookola. Im jest lepiej, tym bardziej widze ze nie bylem wcale w nic uwiklany, tylko leki powoduja ze czlowiek boi sie wszystkiego i jest na wszystko podatny.
ODPOWIEDZ