Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja tokofobia

Forum dotyczące problemu jakim jest fobia społeczna oraz inne fobie specyficzne.
Umieszczamy tutaj swoje historie, pytania i wątpliwości.
ODPOWIEDZ
szklankamleka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 11:45

6 listopada 2016, o 12:26

Witajcie, do napisania tego wątku podchodziłam już kilkanaście razy...
Mam 30 lat i chciałabym mieć dzieci z moim mężem, niestety na tym zdaniu kończy się piękny obrazek. O ile rozmawiamy o jakimś nieokreślonym czasie, kiedy będziemy się starać, to temat jest dla mnie przyjemny i jakby oczywisty. Koleżanki w pracy mają dzieci, w różnym wieku, co też napawa mnie jakąś chęcią. Ale... jak tylko w rozmowach wychodzi że można by zacząć teraz to dostaję ataków paniki. Jak spóźnia mi się okres, dostaję paniki że mogę być w ciąży... Nie wiem czy poradzę sobie z tym lękiem sama. Nawet nie dochodzę w swoich myślach do porodu, a te pewnie będą jeszcze bardziej przerażające.. Mi wystarczy że miewam duszności na myśl o ciąży...
Wiem skąd to się wzięło i niestety fakt ten mi nie pomaga, raczej utrudnia... Obraz ciąży jako najgorszego nieszczęścia jakie może mnie spotkać i zrujnować mi życie wytworzyła moja mama. Miałyśmy przez wiele lat bardzo trudne relacje. Chodziłam 1,5 roku na psychoterapię aby się odgrodzić od mamy, wyprowadzić z domu rodzinnego i nie przejmować się każdym jej słowem. W kontaktach się udało, potrafię z nią rozmawiać, mam pracę, mieszkam z mężem i jestem spokojna/szczęśliwa. Teraz temat ciąża=przekleństwo wraca.
Potrafię panikować jak dowiaduję się że nasi dobrzy znajomi starali się i zaszli w ciążę... Kreują mi się wtedy obrazy że nam czas ucieka, zegar biologiczny tyka, że trzeba zacząć się starać iiii wpadam w panikę.
Czy jest na tym forum ktoś, kto przechodził przez coś podobnego? I przeszedł?
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

6 listopada 2016, o 14:34

Wydaje mi się, ze ten problem poniekąd i mnie dotyczy. Nie wiem czy jest juz to fobia. Tez mam 30 lat i boje się zajść w ciążę jak i samego porodu. Myślę, ze w którymś momencie będę musiała to przerobić na terapii. Ja w ogóle boje się miec dziecko i póki co nie czuje potrzeby posiadania go. Jest tez we mnie druga czesc, ktora jak widzi Male dzieci to sobie myśli: Fajnie by było miec taki skarb z moim mężem. Jednak póki co bardziej przeważa ta czesc ktora sie boi i nie chce. Posiadanie dziecka wiąże sie dla mnie z wieloma zmianami i bardzo duza odpowiedzialnoscia. Z drugiej strony staram się siebie rozumiec-skoro wychodzę z nerwicy to podejrzewam, ze umysl potrzebuje troche czasu na regeneracje. Sama ciaza, poród to kolejny stres.

Tutaj tez upatruje brak prawidłowej relacji z własną mama. Chyba nie zaznalam czegos takiego fajnego w tej relacji co sklanialoby mnie samej zostac mama :/ bycie mama wiąże sie dla mnie od razu z obrazem mojej mamy, a wiec zmęczonej, niezadowolonej i nieobecnej często emocjonalnie. Wręcz denerwującej sie i krzyczącej na nas, bo cos zle zrobiliśmy. No niestety takie rzeczy potem zostają w glowie :/

Ja sie staram do tego podchodzić luźno - nie wywierać na siebie presji, bo to najgorsze co można robić. Raczej cierpliwie czekać aż cos się zmieni plus godzić z tym co jest - nie każdy musi miec dzieci. Nie każdy nadaje się do roli ojca/matki.

A jesli to bardzo uwiera to można omówić to na terapii, przepracować jakoś.
szklankamleka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 11:45

6 listopada 2016, o 18:25

Bardzo Ci dziękuję za odpowiedź Olalala... Wydaje mi się że u Ciebie przeważa racjonalne podejście i uzasadniony lęk aby nie powielać schematów. Takie też mam. Głowię się czy udźwignę emocjonalnie czas, bądź co bądź poświęcenia dla wychowania drugiego człowieka. Mąż twierdzi że byłabym dobrą mamą. Plus od zawsze wiedzieliśmy że będziemy mieć dzieci, nie wyobrażam sobie nie mieć ich nigdy...
Są dni kiedy mówimy sobie, ok może na wiosnę zaczniemy się starać i jest ok, myślę o tym jak to będzie i nic się nie dzieje. I nagle trach, albo przyśni mi się że jestem w ciąży, albo okres się o dzień spóźni i przerażenie gotowe, z minuty na minutę postępuje. Wtedy czuję się jakbym miała 15 lat, wpadła i "zrujnowała życie sobie i swojej mamie"...
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

6 listopada 2016, o 19:50

Ja też sie tego boje, czy to udźwignę... Mysle, ze dużo prawdy jest w tym co napisalas, bo generalnie nie chciałabym powielić schematu własnej mamy i skrzywdzić tak własne dziecko :( ja wiem, ze ona robila to nieświadomie i to jest dodatkowo przerażające, bo ja tez wiele rzeczy mogę nieświadomie kopiować :/ choc kurczę bardzo nad sobą pracuje i swoim podejściem do zycia.

Szklanka mleka, teraz juz nie chodzisz na terapie? Co na to Twój mąż?

Z okresem miewalam podobnie, czasami mi sie spoznial i ten strach... Mi sie wydaje, ze u mnie to tez wynika w zyciu w pewnych schematach. Dziecko wiąże sie ze zmianami, a ja się zmian często w zyciu bałam, czy dam rade, czy sobie poradzę, czy podejmę sluszna decyzje. Dziecko to decyzja nieodwracalna.
szklankamleka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 11:45

6 listopada 2016, o 20:57

Zastanawiam się nad pójściem znowu na terapię, głównie z tego powodu. Tak jak pisałam, po terapii udało mi się właściwie wszystko poukładać. Potrafię racjonalnie i "nietoksycznie" ( nie lubię tego słowa, ale niestety wyraża wiele myśli w krótkiej formie) rozmawiać z moją mamą, przestałam się kłócić i tym samym podkopywać swój związek z mężem, nie boję się już że coś mi odbije i zepsuję naszą relację i się rozwiedziemy.
Nerwica widać lubi powracać.. i zawsze zjawia się w tych przełomowych momentach. Jak nie nowa praca i wyprowadzka z domu, albo ślub to teraz dziecko...
ODPOWIEDZ