Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

moja historia i prośba o pomoc

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
ODPOWIEDZ
vla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 11 maja 2015, o 00:57

13 marca 2017, o 14:58

Hej!
Na wstępie chciałam baardzo podziękować za to forum, odwiedzałam je zawsze kiedy było mi źle i zawsze pomagało ;ok
Pewnie trochę się rozpisze, ale może znajdzie się jakaś dobra duszyczka i zechce to przeczytać :))
Mam 22 lata, z nerwicą zmagam się mniej więcej od początku gimnazjum. Zaczęło się od lęku przed brudem, były też inne różne natrętne myśli, które jednak nie utrudniały aż tak bardzo życia. Problem pojawił się kiedy lęk przed brudem zamienił się w lęk przed wirusem HIV i wtedy zaczęła się większa jazda. W każdej plamie na chodniku dopatrywałam się krwi, w każdym śmieciu strzykawek, igieł i tak dalej. Zaczęłam unikać miejsc "bardziej narażonych" na występowanie takich rzeczy, ale w efekcie każde wyjście do miasta skutkowało natrętami, że w coś wdepnęłam. Rozmowy o tym też nie wiele dawały bo dla wszystkich innych odpowiedź była prosta - nie da się zarazić "przez buta" i tyle. Dla mnie problem był o wiele większy - przecież jak w coś wdepnę butem to przyjdę potem w tym bucie do domu, na mój ślad może stanąć pies, potem wskoczyć mi do łóżka, dotknąć mnie łapą i pobrudzić, ja mogę czegoś dotknąć i pobrudzić (szczególnie kiedy jakaś rzecz była nowa) i tak dalej i tak dalej. W mojej głowie tworzył się taki ciąg przyczynowo - skutkowy i chociaż wiedziałam, że zarażenie się w taki sposób jest niemożliwe to i tak mi to nie dawało spokoju, szczególnie odczucie, ze coś jest "pobrudzone". Przekopywanie internetu jeszcze bardziej mnie nakręcało bo nigdy nie mogłam znaleźć jednoznacznej odpowiedzi kiedy HIV poza ciałem przestaje być groźny. Moje życie poprawiło się po zdaniu prawka - nie musiałam wszędzie chodzić, mogłam po prostu tam pojechać, zaczęłam wychodzić z domu, normalnie funkcjonować, chociaż lęk nadal mi towarzyszył. Później trafiłam na wyglądającą wiarygodnie stronę o HIVie, gdzie znalazłam odpowiedź na moje pytanie i lęk znikł jak ręką odjął i teraz, po upływie już sporego czasu wiem na pewno, że mnie to już nie rusza. Ale niestety pojawiła się kolejna duża fobia. Zaczęłam bać się, że mogłam kogoś nie zauważyć podczas jazdy samochodem i zrobić komuś krzywdę i na prawde mocno mi się to wkręciło. Podejrzewam, że w innej sytuacji po prostu przestałabym jeździć samochodem, ale tak się składa, że motoryzacja to coś co kocham i nie potrafię z tego zrezygnować. Tak więc często wracałam i sprawdzałam czy tam gdzie jechałam nic nikomu się nie stało i chociaż wiem, że to niemożliwe, żeby nie zauważyć czegoś takiego jak potrącenie, te obawy wciąż wracały. Kupiłam kamerkę, żeby nie wracać i nie sprawdzać, skończyło się na tym, że spędzałam mnóstwo czasu na oglądaniu nagrań, a lęk wcale się nie zmniejszał. Do tego wszystkiego doszło poczucie odrealnienia, które włączało się podczas jazdy. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, wiedziałam już wtedy, że mam nerwice, ale nie słyszałam jeszcze o DD. Miałam wrażenie, że jadę na autopilocie, widzę wszystko, rejestruję, ale nie zdążę zareagować, nie zdążę wszystkiego zobaczyć chociaż oczywiście wszystko widziałam i reagowałam prawidłowo. Doszły myśli, że może to nie "tylko" nerwica, ale coś o wiele gorszego, przestałam sobie ufać, unikałam odpowiedzialności, bałam się, że mogę czegoś nie pamiętać. Włączyły mi się rozkminy, że skoro nasza pamięć to wyobrażanie sobie zdarzeń z przeszłości to równie dobrze można sobie to wymyślić, przyszedł lęk, że nie będę potrafiła tego odróżnić i tak nakręcałam sama siebie dalej. Potem przeczytałam o DD i te obawy się zmniejszyły, ale nie wiedziałam jak mam sobie z tym radzić. W końcu poszłam do psychologa i to mi pomogło. Sama ulga po wygadaniu się była wspaniała, zaczęłam nad tym panować i, przede wszystkim, przestałam się nakręcać i dzięki temu to odrealnienie przestało się "włączać", odzyskałam jakąś wiarę w siebie, przyszłość wydawała się już nie taka straszna i ogóle zakosztowałam normalnego życia. Niestety pojawiła się nowa fobia czyli lęk przed kontaktem z narkotykami. Dodam, że parę lat temu zdarzyło mi się zajarać, góra z cztery razy, ale potem przeczytałam, że jest to wykrywalne ileś tam później, wystraszyłam się i już więcej tego nie robiłam i był spokój. Innych narkotyków nigdy w życiu nawet na oczy nie widziałam. Dlatego irytuje mnie to tym bardziej, że nie mam z tym żadnego kontaktu. Zaczęło się od tego, że znalazłam na sofie kawałek parafiny (to na 100% była parafina), nie wiedziałam skąd się tam wziął i pojawiły się myśli, ze to może coś innego, że mogło komuś wypaść, że ktoś to mógł wrzucić do ogródka i psy to przyniosły, że to jakiś narkotyk, a ja to trzymałam w rękach, potem jadłam tymi rękami i tak dalej i tak dalej i znowu wszystko było brudne, bałam się, że to mogło dostać się do mojego organizmu, że jakbym brała udział w jakimś wypadku to zrobią mi narkotesty i coś wyjdzie i znowu nie mogłam wyrzucić tych myśli z głowy, chociaż wiedziałam, że są po prostu głupie. Na następny dzień wstałam i powiedziała sobie, że koniec - nie będę się tym nakręcać, nie będę myć rąk przed dotknięciem czegokolwiek, wytrzymam tak weekend i zobaczę, że nic mi się nie dzieje. Dałam rade, lęk sobie poszedł. Wrócił po jakimś miesiącu bo znowu natrafiłam na jakiś niezidentyfikowany paproch i było to samo. Do tego jeszcze cały czas czuję gorzki posmak w ustach (pewnie od fajek, kawy, albo jakaś zgaga) i wkręcam sobie, że to smak tego narkotyku. Zaczęło przechodzić. Wybrałam się na rower. Podczas jazdy przyszła kolejna myśli z cyklu bardzo głupie, że gdyby jakiś "biały proszek" był rozsypany na drodze, a ja bym na niego najechała to koło od roweru "rzuci" mi nim prosto w twarz. W tym samym momencie wizja na ułamek sekundy zrobiła się zamglona jakbym przejeżdżała przez mgłę, albo - właśnie - jagby jakiś proszek dmuchnął mi w twarz. Nakręcałam się tym cały dzień, że to narkotyki, aż w końcu pojechałam tam jeszcze raz i nic tam takiego (chyba) nie było. Ulga była równie wielka jak chwilowa. Pojawiły się myśli - to co to w takim razie było, ta mgiełka? Mówiłam sobie, że może włosy mi się na oczy zsunęły, a ja tak się zamyśliłam, że tego nie zauważyłam, albo sobie to wyobraziłam - i właśnie - zaczęłam się nakręcać. To odczucie nie trwało nawet sekundę, zmrużyłam oczy czy tam mrugnęłam i wszystko było okej, ale było tak realne, że jak wróciłam do domu to sprawdzałam czy nic nie mam na twarzy. Później, im więcej czasu mijało, tym bardziej stwierdzałam, że mi się tak tylko wydawało i zaczęłam się zastanawiać czy przez to, że tak się tym martwiłam wcześniej, moja wyobraźnia mogła tak realnie zareagować czy to było coś innego, jakaś gorsza choroba i nakręciłam się tak, że chyba żaden lęk mnie jeszcze tak nie przerażał. Szperałam w internecie i chociaż omijałam tematy o schizofrenii itp to i tak nakręciłam się jeszcze bardziej. Mogła mi się ta mgiełka przed oczami "wydawać" bo sobie to wyobraziłam? Czy tak się może zdarzyć przy nerwicy? Czy to coś gorszego? Nie wiem czy słusznie się tym martwię czy nie, ale mi to spokoju nie daje, cały czas się martwię, płakać mi się chce. Do psychologa idę dopiero pod koniec miesiąca i nie chcę się tym cały czas zadręczać, ale teraz nawet jak to piszę to boję się, że napiszecie mi, że to coś poważnego i już nie mogę wytrzymać :( :(
Awatar użytkownika
zdravko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 665
Rejestracja: 10 lipca 2015, o 13:54

13 marca 2017, o 16:09

Mój znajomek miał podobne akcje, wypisz wymaluj, lek przed HIV (wtedy u nas w miasteczku to epidemia była,strasznie dużo dożylnych się kończyło),też kałuże, ubierał nawet worki na skarpetki, żeby się nie zarazić, tylko on miał zdaje się coś z jelitami,celiakie,czy jakieś problemy z zanikaniem kosmków jelitowych (wtedy to była nowość), czy coś w ten deseń i od tego mu tak ponoć baniak zryło, tak tłumaczył mi jego brat.
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

21 marca 2017, o 21:45

Moim zdaniem w chwilach bardzo nasilonego lęku wyobraźnia może nam płatać figle :) Tak się tego bałaś, tak sie nakrecałaś, że własnie taki a nie inny obrazek dostałaś od swojej podświadomości. Myslę, że jak przeczytasz swojego posta za miesiąc to sama zobaczysz jaki Twój strach jest absurdalny. Wszystko z Tobą ok, masz nasiloną nerwicę i powinnaś zacząć ogarniać to co Ci przychodzi do głowy, nie nakręcać się, nie analizować. NIC ZŁEGO SIĘ NIE DZIEJE, a narkotyki nie leżą ot tak na ulicy :) Uspokój się, weź głęboki wdech i życzę powodzenia! :)
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
ODPOWIEDZ