Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moj wielki problem!

Ten dział jest dla wszystkich, którzy którzy chcą się podzielić swoją drogą obecnego leczenia bądź całkowitego dojścia do wyzdrowienia.
Porady, wskazówki, nadzieja, to sens tego forum.
przegrany
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 23 listopada 2017, o 15:27

29 listopada 2017, o 16:58

Witam wszystkich,
w koncu zebralem sie do napisania tego posta aby opisac swoja beznadziejna sytuacje.
Zaczne od tego ze jestem troche po 30 roku zycia. Moja "przygoda" ze stanami lekowymi zaczela sie ponad dwa lata temu po kilku bardzo stresujacych sytuacjach w moim zyciu a mianowicie: ciezkiej chorobie mojego taty oraz rozstaniu po dlugoletnim zwiazku. Zaczelo sie standardowo od wielkiego ataku paniki a objawami byly: odrealnienie, dreszcze na calym ciele, uczucia nog jak z waty. Odbywalo sie to podczas mojego pobytu za granica. Na szczescie za kilka dni wrocilem do domu do Polski i zaczely sie inne objawy ktorych nawet nie jestem w stanie sobie dzisiaj przypomniec ale bylo to m.in. lek wolnoplynacy, uczucie odrealnienia najgorsze zaraz po przebudzeniu, i malejace w czasie uplywu dnia. Oczywiscie zaczelo sie doszukiwanie objawow w internecie, chodzenie po lekarzach i robienie badan ktore wychodzily okej. Moj najwiekszy lek na tamten czas to strach przed schizofrenia, ktora ma zdiagnozowana moja mama. Postanowilem wiec wtedy udac sie do psychiatry (i to niejednego). Diagnozy jakie dostawalem na tamten czas to: lek napadowy, zaburzenia lekowo-depresyjne oczywiscie nie dowierzajac im uparcie twiedzac ze sie nie znaja i to napewno schizofrenia. Zawierzylem tym lekom i wpadlem jak mi sie wydawalo w ciezka depresje. Zamknalem sie wtedy w domu na okres kilku miesiecy nie pracujac i praktycznie nie wychodzac z lozka. W czasie tych najgorszych stanow niestety zmarl moj tata co "zmobilizowalo" mnie do ruszenia sie do zycia aby nie zalamac sie do konca i nie spelnic najgorszego scenariusza jaki byl w mojej glowie czyli skonczenia ze soba, nie moglem tego zrobic zrozpaczonej juz po smierci taty rodzinie. Zaczalem brac leki psychotropowe, udalo mi sie dostac na terapie grupowa i po kilku miesiacach polepszylo mi sie i wydawalo mi sie ze byl to tylko ciezki epizod w moim zyciu i nie doprowadze sie do niego juz wiecej. Po skonczonej kilku-miesiecznej terapii na ktorej za zgoda lekarza prowadzacego odstawilem leki, gdy juz poczulem sie lepiej wyjechalem znow za granice do pracy aby odrobic ten prawie roczny pobyt na bezrobociu. Podczas tego pobytu miewalem lekkie ataki paniki i deralizacje ale m.in. z tego forum wiedzialem ze to tylko straszak i tak naprawde nic mi sie od niego nie moze stac. W miedzyczasie poznalem dziewczyne i wydawalo mi sie ze wychodze coraz bardziej na prosta. Stan ten trwal kilka miesiecy i gdy rozeszlismy sie w niemilych okolicznosciach wszystko jakby na nowo wrocilo. Poczatkowo pracujac jeszcze zdarzaly sie coraz wieksze ataki paniki ktore jednak ignorowalem i zdarzaly sie sporadycznie i z czasem byly coraz mniejsze. Niedawno jednak wrocilem do Polski i czuje ze znow jest coraz gorzej, mam leki praktycznie przed wszystkim: lek przed tym ze nie znajde pracy, ze nie znajde nikogo, ze wpadne w wielkie dlugi. Ogolnie przed tym ze nie poradze sobie w zyciu. Do tego dochodza mocne mysli rezygnacyjne. Postanowilem jednak ze nie dam sie tym razem i nie zawierze tym myslom i poszedlem do psychiatry ktory stwierdzil zaburzenia lekowo-depresyjne i przepisal mi na moja prosbe leki ze wskazaniem ze sam zdecyduje czy je brac czy nie. Postanowilem ze zaczne je brac. Poszedlem tez prywatnie na terapie psychodynamiczna ktora ma trwac ok. roku. Czytam artykuly z forum po kilkanascie razy, slucham nagran i probuje wdrazac je w zycie. Zaakceptowalem ze to tylko albo i az zaburzenia lekowe i robie wszystko zgodnie z radami zawartymi tutaj na forum ale i tak czuje ze jest ze mna coraz gorzej. Wiem ze na "wyzdrowienie" potrzeba czasu ale ja tak naprawde go nie mam i przez to robie sobie jeszcze wieksza presje. Wszystko robie na sile i nie widze dla siebie przyszlosci. Wiem ze musze isc do pracy ale czuje wielki lek przed nia. Mam jakies pieniadze odlozone ale przez terpie prywatna, mieszkanie samemu i brak pracy wiem ze szybko sie skoncza. Nie mam w nikim oparcia co tez doluje: tata jak wspominalem zmarl, mama chora, jak sama mowi tylko wegetuje a rodzenstwo zajete swoim rodzinami wiec nie chce im dokladac kolejnych problemow. Skonczylem juz 30 lat a czuje sie wogole niesamodzielny i wtedy kiedy powinienem wziasc sie za zycie wpadlem jeszcze w zaburzenie ktore mi dolozylo kolejny wielki problem. Juz duzo bardziej wolalbym miec objawy somatyczne niz te leki ktore paralizuja praktycznie przed wszystkim.
Dziekuje jesli ktos doczytal do konca, chcialem to po prostu wyrzucic z siebie.
tommy94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: 20 sierpnia 2017, o 18:44

29 listopada 2017, o 17:11

Wszyscy przechodzimy przez to samo. . .
Taka jest nerwica, trafia we wszystkie słabe punkty.

Po prostu układ nerwowy twój jest rozregulowany jak każdej osoby w nerwicy, potrzebujesz czasu...

Objawy somatyczne jak i psychiczne są tak samo ciężkie.

Posłuchaj na początek materiałów z Divo Vica na Youtube.


Trzymaj się :)
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

29 listopada 2017, o 19:08

Chce Ci napisać żebyś sobie za dużo w glowie nie namieszal. Terapia psychodynamiczna będzie miała kompletnie inne podejscie do nerwicy niż to co jest przedstawione na forum. Ty musisz zdecydować co moze Ci bardziej pomoc, choc dla zaburzeń lekowych terapia pierwszego rzutu jest terapia poznawczo-behawioralna.
przegrany
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 23 listopada 2017, o 15:27

29 listopada 2017, o 19:35

tommy94 pisze:
29 listopada 2017, o 17:11
Wszyscy przechodzimy przez to samo. . .
Taka jest nerwica, trafia we wszystkie słabe punkty.

Po prostu układ nerwowy twój jest rozregulowany jak każdej osoby w nerwicy, potrzebujesz czasu...

Objawy somatyczne jak i psychiczne są tak samo ciężkie.

Posłuchaj na początek materiałów z Divo Vica na Youtube.


Trzymaj się :)
Nagran slucham od poczatku mojej "przypadlosci" oraz czytam artykuly praktycznie codziennie w najgorszych stanach.
Dopiero teraz chyba jak to napisalem dotarlo to do mnie jak bardzo mam przeje....
Smutne ale prawdziwe, i jak sam tego nie ogarne to czarno to widze dlatego probuje walczyc.
Olalala pisze:
29 listopada 2017, o 19:08
Chce Ci napisać żebyś sobie za dużo w glowie nie namieszal. Terapia psychodynamiczna będzie miała kompletnie inne podejscie do nerwicy niż to co jest przedstawione na forum. Ty musisz zdecydować co moze Ci bardziej pomoc, choc dla zaburzeń lekowych terapia pierwszego rzutu jest terapia poznawczo-behawioralna.
Ja wyszedlem z takiego zalozenia ze z podejsciem do lękow sam sobie bede musial poradzic, czytajac artykuly z tego forum, sluchajac nagrania, czytajac ksiazki o opanowywaniu leku i wspomagajac sie przy tym lekami a na terapie poszedlem w tym nurcie gdyz doradzono mi to: lekarz psychiatra i znajoma psycholog aby odnalezc przyczyne moich zaburzen aby wyleczyc sie z tego raz na zawsze i zmienic swoje podejscie do zycia gdyz dotychczasowe nie bylo do konca prawidlowe. Po pierwszej terapii grupowej bylem przekonany ze to byl tylko epizod i juz wiecej nie wroci ale jak widac sie mylilem i chce to "podejsc" od innej strony.
przegrany
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 23 listopada 2017, o 15:27

29 listopada 2017, o 20:13

Jeszcze tylko chce dodac do pierwszego posta, nie zeby ktos sie nademna uzalal bo to ostatnie co teraz potrzebuje.
A mianowicie wiem ze wiele osob z nerwicami twierdzi, wrecz sa przekonani ze oni to maja najgorzej i napewno inni nie odczuli tego jak oni. Ja wcale nie twierdze ze mam najgorsze zaburzenie na calej planecie ale jednak zycie doswiadczylo mnie bardzo: od dokuczania w szkole, poprzez liczne choroby i schorzenia ktorych przez cale zycie mialem multum i przeszkadzaly mi w normalnym funkcjonowaniu, dalej niesluszny kilkunastomiesieczny areszt w mlodym wieku, jak juz wspominalem choroba psychiczna mamy ktora odbila sie na mojej psychice oraz smierc taty; kiluletnia rozlaka z rodzina praz znajomymi gdyz musialem wyjechac za granice bo w domu zawsze bylo biednie i gdy juz w koncu mialem nadzieje ze wszystko sie uklada zaatakowaly zaburzenia lekowe ktore sami wiecie jak mieszaja w glowie i zyciu. Dlatego chyba juz nawet moje mysli s. nie sa wytworem mojego leku a po prostu sa racjonalizowane przeze mnie jako jedyna droga "wyjscia" z tego bagna.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

29 listopada 2017, o 20:31

przegrany pisze:
29 listopada 2017, o 19:35
tommy94 pisze:
29 listopada 2017, o 17:11
Wszyscy przechodzimy przez to samo. . .
Taka jest nerwica, trafia we wszystkie słabe punkty.

Po prostu układ nerwowy twój jest rozregulowany jak każdej osoby w nerwicy, potrzebujesz czasu...

Objawy somatyczne jak i psychiczne są tak samo ciężkie.

Posłuchaj na początek materiałów z Divo Vica na Youtube.


Trzymaj się :)
Nagran slucham od poczatku mojej "przypadlosci" oraz czytam artykuly praktycznie codziennie w najgorszych stanach.
Dopiero teraz chyba jak to napisalem dotarlo to do mnie jak bardzo mam przeje....
Smutne ale prawdziwe, i jak sam tego nie ogarne to czarno to widze dlatego probuje walczyc.
Olalala pisze:
29 listopada 2017, o 19:08
Chce Ci napisać żebyś sobie za dużo w glowie nie namieszal. Terapia psychodynamiczna będzie miała kompletnie inne podejscie do nerwicy niż to co jest przedstawione na forum. Ty musisz zdecydować co moze Ci bardziej pomoc, choc dla zaburzeń lekowych terapia pierwszego rzutu jest terapia poznawczo-behawioralna.
Ja wyszedlem z takiego zalozenia ze z podejsciem do lękow sam sobie bede musial poradzic, czytajac artykuly z tego forum, sluchajac nagrania, czytajac ksiazki o opanowywaniu leku i wspomagajac sie przy tym lekami a na terapie poszedlem w tym nurcie gdyz doradzono mi to: lekarz psychiatra i znajoma psycholog aby odnalezc przyczyne moich zaburzen aby wyleczyc sie z tego raz na zawsze i zmienic swoje podejscie do zycia gdyz dotychczasowe nie bylo do konca prawidlowe. Po pierwszej terapii grupowej bylem przekonany ze to byl tylko epizod i juz wiecej nie wroci ale jak widac sie mylilem i chce to "podejsc" od innej strony.
Zaproponowali Ci ta formę terapii, bo jest to nurt dominujący w Polsce. Oczywiście Cie nie zniechęcam, to będzie Twoja decyzja.

Zobaczysz,damy rade :) bo jak nie my to kto :)
M.onika
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 47
Rejestracja: 7 października 2017, o 23:49

30 listopada 2017, o 00:43

Olalala pisze:
29 listopada 2017, o 20:31
przegrany pisze:
29 listopada 2017, o 19:35
tommy94 pisze:
29 listopada 2017, o 17:11
Wszyscy przechodzimy przez to samo. . .
Taka jest nerwica, trafia we wszystkie słabe punkty.

Po prostu układ nerwowy twój jest rozregulowany jak każdej osoby w nerwicy, potrzebujesz czasu...

Objawy somatyczne jak i psychiczne są tak samo ciężkie.

Posłuchaj na początek materiałów z Divo Vica na Youtube.


Trzymaj się :)
Nagran slucham od poczatku mojej "przypadlosci" oraz czytam artykuly praktycznie codziennie w najgorszych stanach.
Dopiero teraz chyba jak to napisalem dotarlo to do mnie jak bardzo mam przeje....
Smutne ale prawdziwe, i jak sam tego nie ogarne to czarno to widze dlatego probuje walczyc.
Olalala pisze:
29 listopada 2017, o 19:08
Chce Ci napisać żebyś sobie za dużo w glowie nie namieszal. Terapia psychodynamiczna będzie miała kompletnie inne podejscie do nerwicy niż to co jest przedstawione na forum. Ty musisz zdecydować co moze Ci bardziej pomoc, choc dla zaburzeń lekowych terapia pierwszego rzutu jest terapia poznawczo-behawioralna.
Ja wyszedlem z takiego zalozenia ze z podejsciem do lękow sam sobie bede musial poradzic, czytajac artykuly z tego forum, sluchajac nagrania, czytajac ksiazki o opanowywaniu leku i wspomagajac sie przy tym lekami a na terapie poszedlem w tym nurcie gdyz doradzono mi to: lekarz psychiatra i znajoma psycholog aby odnalezc przyczyne moich zaburzen aby wyleczyc sie z tego raz na zawsze i zmienic swoje podejscie do zycia gdyz dotychczasowe nie bylo do konca prawidlowe. Po pierwszej terapii grupowej bylem przekonany ze to byl tylko epizod i juz wiecej nie wroci ale jak widac sie mylilem i chce to "podejsc" od innej strony.
Zaproponowali Ci ta formę terapii, bo jest to nurt dominujący w Polsce. Oczywiście Cie nie zniechęcam, to będzie Twoja decyzja.

Zobaczysz,damy rade :) bo jak nie my to kto :)
zajebiste jest to, że walczysz :D piszesz, że nie chcesz mieszać w to rodziny, ale może warto. Nie wszystkim, ale najbliższej os.
Ciężko napewno samemu przez to przechodzić
przegrany
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 23 listopada 2017, o 15:27

30 listopada 2017, o 10:31

Pisze ze walcze bo wydaje mi sie ze cos z tym robie tzn. chodze na psychoterapie, jem leki przed ktorymi sie zawsze bronilem, duzo czytam i slucham o tym zaburzeniu ale to i tak nic nie daje. Probuje byc aktywny, nie zamykac sie w domu ale mam lek przed praca, stracilem juz nadzieje ze kogos znajde bo nie chce w takim stanie kogos obarczac swoimi problemami, ze znajomymi coraz mniej kontaktow bo jak sie z nimi widuje to i tak malo co sie wogole odzywam, rodzina jak juz mowilem ma swoje zycie i problemy wiec nie chce im dokladac nowych.
M.onika
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 47
Rejestracja: 7 października 2017, o 23:49

1 grudnia 2017, o 22:54

przegrany pisze:
30 listopada 2017, o 10:31
Pisze ze walcze bo wydaje mi sie ze cos z tym robie tzn. chodze na psychoterapie, jem leki przed ktorymi sie zawsze bronilem, duzo czytam i slucham o tym zaburzeniu ale to i tak nic nie daje. Probuje byc aktywny, nie zamykac sie w domu ale mam lek przed praca, stracilem juz nadzieje ze kogos znajde bo nie chce w takim stanie kogos obarczac swoimi problemami, ze znajomymi coraz mniej kontaktow bo jak sie z nimi widuje to i tak malo co sie wogole odzywam, rodzina jak juz mowilem ma swoje zycie i problemy wiec nie chce im dokladac nowych.
kurczę moim zdaniem robisz bardzo dużo. Nie miałam depresji i mam nadzieję , że nie będę miała, ale piszesz : czytam, leki, słucham, jesteś aktywny. To BARDZO DUŻO! i nie bój się kogoś poznać, wtedy nie będziesz musiał nikogo obarczać problemami- problemy znikną
Awatar użytkownika
bunia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 138
Rejestracja: 6 stycznia 2015, o 21:00

2 grudnia 2017, o 09:31

Widzisz to banie sie ze nikogo sobie nie znajdziesz to kolejny lęk - tym razem przed samotnoscia, wiem bo sama mam podobnie. Ja teraz ucze sie byc sama. Sam twoj nick jest negatywny- "przegrany". A patrzyles na to z tej strony ze udalo ci sie wygrzebac juz raz? Ze ogarnales sie mimo smierci ojca, ze zdolales wyjechac za granice (pomyslalbys w ogole o tym przy pierwszym ataku nerwicy?), ze zdolales poznac kogos innego- mimo ze niewypalilo,to niewazne. Czemu myslisz ze teraz mialoby byc innaczej. Badz bardziej wyrozumialy dla siebie, zapisz na kartce co do tej pory udalo ci sie osiagnac. Zycie jawi sie w czarnych barwach przy nerwicy, tetaz pracujemy zeby ten kolor przeszedl na ciemno szary, szary, jasno czary az w koncu bedzie jasny. Daj sobie czas
Zalowala myszka zolwia ze w skorupce siedzial.
- mam cie w dupie lajzo glupia- zolw jej odpowiedzial
przegrany
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 23 listopada 2017, o 15:27

3 grudnia 2017, o 12:14

bunia pisze:
2 grudnia 2017, o 09:31
Widzisz to banie sie ze nikogo sobie nie znajdziesz to kolejny lęk - tym razem przed samotnoscia, wiem bo sama mam podobnie. Ja teraz ucze sie byc sama. Sam twoj nick jest negatywny- "przegrany". A patrzyles na to z tej strony ze udalo ci sie wygrzebac juz raz? Ze ogarnales sie mimo smierci ojca, ze zdolales wyjechac za granice (pomyslalbys w ogole o tym przy pierwszym ataku nerwicy?), ze zdolales poznac kogos innego- mimo ze niewypalilo,to niewazne. Czemu myslisz ze teraz mialoby byc innaczej. Badz bardziej wyrozumialy dla siebie, zapisz na kartce co do tej pory udalo ci sie osiagnac. Zycie jawi sie w czarnych barwach przy nerwicy, tetaz pracujemy zeby ten kolor przeszedl na ciemno szary, szary, jasno czary az w koncu bedzie jasny. Daj sobie czas
Patrzylem i nie wiem jakim cudem mi sie to udalo, chyba jedynie zdopingowalo mnie wtedy to ze jak sie nie rusze to juz naprawde bedzie koniec ze mna, a po wyciszeniu objawow(bo na dzien dzisiejszy widze ze tylko sie wyciszyly a nie calkowicie odpuscily) mialem jedynie sile zeby ruszyc zarobic jakies pieniadze bo kolejny moj lek to strach przed bieda ktorego wyuczylem sie chyba od najmlodszych lat, kiedy inni mysleli jakie studia wybrac, znalezc jakas druga polowke, u mnie w glowie tylko switalo zeby zarobic jakies pieniadze zeby jakos egzystowac. Kiedy patrzylem jak znajomi dostawali jakies dzialki, mieszkania czy inne wsparcie finansowe od rodzicow/rodziny to ja myslalem jedynie o tym ze musze sam do tego dojsc, i tak minelo mi te nascie lat w ciaglym strachu. I spisanie tego na kartce nic nie daje, takie sa fakty po prostu, dlatego pisze ze staram sie "walczyc" bo jakbym sie poddal to juz naprawde bedzie koniec ze mna. Zycie jest bardzo niesprawiedliwe, i nie pytajcie czy dopiero teraz na to wpadlem bo wiem to od dawna ale gdy kazdy mial jakies wsparcie od najblizszych to ja musialem sobie radzic zawsze sam. Chodzi mi glownie o wsparcie psychiczne ktorego tak mi brakowalo i wiem ze juz go nie uzyskam.
I co z tego ze niby cos z tym robie? Robie to chyba tylko dlatego zeby miec chociaz poczucie ze "cos" z tym robie.
U mnie takie rzeczy jak akceptacja czy puszczenie kontroli nie zadzialaja bo jak maja zadzialac? Mam puscic kontrole ze cos sobie zrobie, skoro ja juz nie widze innego wyjscia?
Awatar użytkownika
Fitnesiara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 7 maja 2017, o 01:10

3 grudnia 2017, o 14:26

Po pierwsze zmien nick na "wygrany" :) Po drugie mimo ze robisz duzo to rob jeszcze wiecej, bo motywacja i pewnosc siebie przychodzi pozniej. Wiecej ze znajomymi sie spotykaj mimo ze malo mowisz to staraj sie udzielac, rozmawiac o czymkolwiek, a zobaczysz pewnosc siebie przyjedzie po czasie " action first, feelings later " i tego sie trzymaj. Po trzecie nie katuj sie za to ze masz takie mysli, i czujesz sie low, bo powiem ci ze kazdy je ma. Jest ok zeby sie tak czuc. Wszyscy mamy w sobie pozytywne i negatywne uczucia inaczej nie byli bysmi ludzmi tylko robotami. Zaakceptuj te negatywne mysli niech sobie plyna i przenies swoja uwage na cos innego. Uwierz kazdy czasem ma takie mysli nawet moj terapeuta. Sprobuj zastosowac mindfulness, poczytaj o tym. Koncentruj sie na tu i teraz a nie na przeszlosci i przyszlosci. Bedzie dobrze juz raz dales rade. Ja tak samo 3 lata temu dalam rade i po dwoch latach wszystko wrocilo , teraz walcze i jestem madrzejsza i wiecej zrozumialam mimo ze nerwica pozbawila mnie zycia przez dobre kilka miesiecy.

Uda sie :)
Success in life means living by your values :lov:
przegrany
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 23 listopada 2017, o 15:27

3 grudnia 2017, o 15:05

Dzieki za probe pocieszenia i nie katowalbym sie myslami bo wiem ze kazdy ma jakies czarne w zaburzeniu ale u mnie przedstawiaja FAKTY z mojego zycia a nie jakies nieralne wyobrazenia i dlatego wiem ze to jak sie prowadzilem musialo doprowadzic do nerwicy/depresji czy jakkolwiek to nazwac.
Awatar użytkownika
bunia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 138
Rejestracja: 6 stycznia 2015, o 21:00

3 grudnia 2017, o 15:11

Dokladnie, tez mam podobne odczucia, tez mam nawroty ale jestes silniejsza o doswiadczenie. Miotaja toba lęki, a to ze zycie bywa niesprawiedliwe- prawda, ja tez widze ludzi ktorzy dostali dzialki, maja rodziny, lepiej sie im powodzi, mieli lepszy start. Nie sa lepsi od mnie albo od ciebie tak jak my nie jestesmy lepsi od ludzi ktorzy nie maja co wlozyc do ust. Zycie bywa przykre ale i radosne. Teraz nie dostrzegasz tej radosci ale nie mow ze nigdy jej nie zaznales w zyciu
Zalowala myszka zolwia ze w skorupce siedzial.
- mam cie w dupie lajzo glupia- zolw jej odpowiedzial
przegrany
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 23 listopada 2017, o 15:27

3 grudnia 2017, o 16:06

Zaznalem, ale jednak tych rozczarowan bylo jednak duzo duzo wiecej tylko kiedys chyba ich nie dostrzegalem albo nie chcialem i wolalem sobie zyc w tej blogiej nieswiadomosci, teraz jednak uderzylo to we mnie bardzo mocno. Czasem tez powatpiewam w to ze to co mnie "dopadlo" to jakies zaburzenie czy po prostu dopadla mnie rzeczywistosc. Kiedys jakbym czytal swoje posty ktore teraz pisze to bym pewnie pomyslal co to za c.... sie zali na swoj los, a teraz sam sie taki stalem i slowa wez sie w garsc, bedzie dobrze wogole nie docieraja do mnie.
ODPOWIEDZ