Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moj przypadek

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
morpheusfp
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 14 grudnia 2016, o 15:29

14 grudnia 2016, o 19:34

Witam,

Zawsze stroniłem od forów, ale postanowiłem tym razem się wygadać. Mam nadzieję, że Wasze cenne opinie i doświadczenia pomogą przetrwać trudny dla mnie czas.
Mam 28 lat.
Zawsze byłem i dalej jestem osobą która do życia podchodzi emocjonalnie, nie potrafię przejść obojętnie obok problemów które występują.
Mam swoje słabości, uczucia i za bardzo się wszystkim przejmuje.
W ubiegłym roku Żona wyjechała za granicę do pracy w listopadzie, ja zostałem w domu na poltora miesiąca, bardzo to przeżyłem.
Nie miałem jakichkolwiek problemów ze zdrowiem fizycznym, cierpiałem mentalnie , odliczałem dni do wyjazdu i w styczniu ja również wyjechałem do Anglii.
Na początku wszystko było w prozadku w końcu dojechałem do Żony, były problemy związane ze znalezieniem pracy, w końcu udało się znaleźć prace na budowie.
Pracowalem dwa miesiące.
W międzyczasie nagle zmarł mój szwagier 30 letni, ostatnimi laty nadużywał alkoholu i nartkotyków.
Przebywał za granica, wiec pojawily się problemy ze sprowadzeniem ciala, chcąc odciazyc moja Żonę sam zajmowałem się tą sprawą. W końcu ostatecznie udało się wszystko zalatwic i w czerwu pojechaliśmy na pogrzeb do Polski przy czym zostaliśmy dwa 10 dni w kraju.
Nastepnie po powrocie znowu szukałem pracy ponieważ na budowie praca się skonczyla.
Miesiac czasu nie miałem pracy w końcu udało się ja znaleźć.
Zaczalem pracować, z Żoną postanowiliśmy ze zostajemy do marca następnego roku w Anglii i wracamy. Zaczalem tesknic za rodziną.
I wtedy się zaczęło.
Pewnego wieczoru wrocilem do domu z pracy. Zjadłem obiad i jakas chwile po nim uprawiałem seks z żoną.
Po nim, poszedłem do łazienki, wrocilem usiadłem na lozku i nagle pooczulem bardzo mocne uderzenie serca.
Wpadłem w panikę serce zaczelo mi szybko bic jak nie pamiętam kiedy, zaczalem chodzic na balkon i z powrotem. Żona probowala mnie uspokoić ale caly czas czulem jak.serce szybko mi bije. Dopiero kiedy usiadłem to po chwili zaczelo się uspokajac i wrocilo do normy.
Przerazilem się ta sytuacja.
Po dwóch dniach wieczorem zjadłem kolację, nagle po godzinie zaczal bolec mnie brzuch pomyslalem ze się musialem czyms zatruc i znowu nerwy.
Od wtedy to się wszystko zaczelo. Stalem się strasznie wrażliwy na punkcie zdrowia, po drodze bolały mnie żeby zaczalem się stresować tym również.
Zaczalem wsluchiwac się w bicie serca, wydawalo mi się ze mam jakies nadciśnienie.
Kupilem ciśnieniomierz, zaczalem badac ciśnienie kilka razy dziennie wychodzilo za kazdcym razem 120x80 puls 80.
Zaczalem myslec ze mam chore serce, ograniczyłem picie kawy, odstawiłem alkohol.
Raz wieczorem napiłem się piwa wieczorem i zaczalem zaraz po tym mierzyc ciśnienie, było w porządku ale puls był 100, 105. Zaczalem myslec ze nie mogę pic wiec odstawiłem całkowicie alkohol. Pilem melise, potem koper wloski bo podobno działa na nerwy.
Trzy tygodnie temu wracałem z pracy dość szybkim krokiem, myslalem przy tym o dentyście. Nagle poczułem mocne uderzenia serca i od razu zimne poty- myslalem ze mam zawał zdenerwowałem się i przestraszyłem. Zwolnilem krok i wszystko się uspokoiło jednak niepokoj pozostał.
Pilem koper wloski, po pewnym czasie moje ,,objawy ustapiły. Wiec go odstawiłem i od nowa się zaczelo.
Doszedl do tego brzuch, bol brzucha po jedzeniu, uczucie wedrowki w jelitach. Bralem krople i pomagało.
Tydzien temu wieczorem zjadłem kolację , polozylem się i zaczal bolec mnie brzuch. Przestraszylem się ze znowu cos mi jest ale usnalem. Obudzilem się po godzinie, z szybko bijącym sercem. Nie moglem już po tym usnąć.
Gdzie bym się nie przekrecil na która strone czulem bicie serca.
Jakosc dotrwałem do rana, ale wiadomo nerwy doszly ze cos na pewno z sercem.
Zintensyfikowalem moje mierzenie ciśnienia, ale caly czas ciśnienie 120x80, lub 110x70 lub 100x70 wieczorem. Puls miedzy 76- 84, przy czym 84 jak denerwowałem się.
Innym razem szedłem sobie pod górę i nagle znowu poczułem uderzenie serca i znowu panika.Musialem wrocic do domu i mierzyc ciśnienie, które było normalne.
Dodam ze do pracy mam 6 kilometrow które codziennie chodzę i nic się nie dzieje. Ale teraz ilukrotnie rano ide pod ta samą górkę - czuję mocniejsze bicie serca.
Przez tydzień nie moglem zasnąć bo ilekroć próbowałem zamknąć oczy slyszalem bicie serca.
Nigdy na serce nie chorowałem, miałem dobre wyniki badań.
Obecnie mam siedzący charakter pracy. Od dwóch nocy znowu spię spokojnie ale za to denerwuje się w ciągu dnia,
Serce nigdy mnie nie bolało, jedynie to takie przeskoczenie kilka razy w ciągu kilku miesięcy - wtedy kiedy bardzo o tym myslalem.
Panicznie boje się być chorym, chciałbym wrocic do kraju już teraz ale nie ma takiej możliwości.
Tutaj na miejscu nie mam jak isc do lekarza.
Kiedy pracuję i nie myśle o tym ze coś mi jest- jest wszystko w porządku. Ale jak na chwilę odrywam się od pracy albo wieczorem kiedy leżę i oglądam tv wszystko wraca.
Czytalem milion wypowiedzi, forów o problemach z sercem czy zoladkiem i nie chcę tego mieć. Ale za każdym razem kiedy badam pulsc boje się że może cos mi być.
Mam również astmę, zaleczoną. Odczulalem się 10 lat na roztocze kurzu. teraz mieszkamy w mieszkaniu gdzie kurzu jest dość dużo nie można go usunąć za latwo. Do tego pojawia się grzyb w niektórych miejscach. Zaczalem odczuwać duszność i kaszleć co jakiś czas. Najbardziej w stresowych sytuacjach.
Wogole to zaczalem doszukiwać się u siebie wszystkich chorob swiata- z drugiej strony wiele chorob ma bardzo podobne jak nie te same objawy,

Dziękuję wszystkim którzy przeczytają moją wypowiedz pomimo ze dluga
Awatar użytkownika
Kondor
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 223
Rejestracja: 21 listopada 2016, o 20:54

14 grudnia 2016, o 20:18

Witaj. Tak z ciekawości zapytam, skoro tak się boisz choroby serca, czemu trafiłeś na forum nerwicowców, a nie kardiologiczne ? :)
Myślę, że to już powinno dać Ci wiele do myślenia.
Typowe objawy nerwicy. Warto jednak dla spokoju wykonać podstawowe badania, żeby mieć pewność. Powiem tak trafiłeś na to forum w bardzo wczesnej jak dla mnie fazie nerwicowej, więc poczytaj sobie te artykuły, czym nerwica jest i na pewno Cię bardzo uspokoją, gwarantuję.
spis-tresci-autorami-t4728.html
Zainteresowało mnie te zdanie, o tym, ze nie ważne jak się położysz słyszysz swoje bicie serca. Ja przyznam, że nie mam żadnych obaw co do swego serca, wiem, ze każde szybsze bicie to jest objaw nerwicy i zauważyłem u siebie też to, ze w nocy strasznie słyszę swoje serce, choć osobiście mam to gdzieś. Może jest to zależne od miękkości podłoża, na twardszym bardziej przenosi dźwięki ?

"Dodam ze do pracy mam 6 kilometrow które codziennie chodzę i nic się nie dzieje. Ale teraz ilukrotnie rano ide pod ta samą górkę - czuję mocniejsze bicie serca.

Ja jako zdrowe dziecko jak szedłem pod górkę też miałem mocniejsze bicie serca, teraz też mam i każdy człowiek tak ma :) Tak to już działa nasz organizm :) Teraz tylko zwracasz na to uwagę, to się nazywa fachowo skanowanie siebie :P
Pomyliliśmy światy ! Świat naszego myślenia uznaliśmy za ten realny, a ten prawdziwy mamy tylko za tło. Za wszelką cenę trzeba to odwrócić !
morpheusfp
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 14 grudnia 2016, o 15:29

15 grudnia 2016, o 08:17

Witam,

Napisałem na forum o nerwicach ponieważ zdaje sobie sprawę że wszystko ma podłoże psychologiczne.
Badania wykonam jak wrócę do Polski na początku kwietnia na ten moment nie mam możliwości.
Skupiam się ostatnimi czasy na swoim ciele- wsluchuje sie we wszystkie szmery i nasłuchuję serca.
Cisnienie oraz puls mierzę kilka razy dziennie, potem jak opieram głowę o poduszkę to słyszę uderzenia swojego serca ktorych nie jestem w stanie wyłączyć.
Idąc rano do pracy na jednym odcinku pod górę czuję mocniejsze uderzenia serca- jeszcze miesiac temu ich nie bylo, teraz idę i tak jakbym się spodziewał i czekał kiedy wystąpią.
Ostatnie trzy noce znowu mogę spać, nie budze się po godzinie tylko dopiero rano.
Zauwazylem ze im bardziej w ciagu dnia skupiam sie na jakims problemie tym bardziej wraca on w nocy.
Awatar użytkownika
Kretu
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1180
Rejestracja: 14 października 2016, o 10:07

15 grudnia 2016, o 11:34

Witaj przyjacielu :) zaburzenie lękowe przeważnie łapie osoby wrażliwe, uczuciowe które mają z samego faktu posiadania takich cech osobowości stresy w życiu - w znacznie większej ilości niż osoby mniej wrażliwsze, to logiczne. Przejmowanie się wszystkim, zamartwianie, ciągłe myślenie o przyszłości (jak będzie, czy się uda - a jak się nie uda to co?) prowadzi do zaburzenia lękowego lub depresji. Musisz uświadomić sobie że ciągłe zamartwianie się nie prowadzi do niczego - nic tym nie zyskasz, nie stanie się cud - nie oświeci Cię, więc dobrze jest przemyśleć daną sprawę przez godzine - a później pozostawić los w swoich rękach i postarać się zrobić tyle ile można w danej sprawie ale nie żyć nią przez kolejne kilka dni łącznie z nieprzespanymi nocami. Co do Twoich zaburzeń na tle serca, w pewnym momencie będziesz musiał zaryzykować bo w obecnej sytuacji boisz się że coś z tym sercem się stanie, dostaniesz zawału, zemdlejesz, udusisz się - być może podejrzewasz u siebie jakąś chorobę która daje dane objawy, to w zaburzeniu lękowym normalne.. ba nawet zdrowi ludzie tak mają. Najlepiej było by gdybyś zrobił echo serca, ekg, zwykłą morfologie, tsh, glukozę. To pozwoli stwierdzić czy Twoje objawy są z nerwicy czy nie (chociaż są) ale Ty musisz się o tym przekonać, a później zaryzykować. Po prostu iść nie przejmując się objawami, bije i chce wyskoczyć z klatki? - niech to zrobi. Musisz włączyć u siebie postawe agresywną co do zaburzenia lękowego i być nawet w stanie umrzeć by się tej nerwicy pozbyć, czasami taka agresywna postawa budzi się u ludzi którzy są już zmęczeni tym zaburzeniem i spadli na samo dno, wtedy przestaje ich obchodzić co się dalej wydarzy - zaczynają zdrowieć.
Żyj odgrodzony od przeszłości i przyszłości.
Awatar użytkownika
Kondor
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 223
Rejestracja: 21 listopada 2016, o 20:54

15 grudnia 2016, o 12:59

Ktoś kto ma chore serce to je ma i tyle. Te wpatrywanie się ciągle w to, non stop obawy, wielokrotne sprawdzanie pulsu to wygląda po prostu na typową nerwicę, a te wszystkie objawy jakie czujesz to jest skutek. Tak działa magiczne zaklęte koło nerwicowe.
Ja też jeszcze niedawno planowałem odwiedzić gdzieś 15 specjalistów, bo w wieku 30+ byłem chodzącym wrakiem, z samopoczuciem gorszym niż 70 latek. Samopoczucie może jeszcze u mnie nie do końca lepsze, ale minęła mi chęć latania po lekarzach, gdyż wiem, że nie tam przyczyna. Obecnie nic mnie nie boli :)

Poczytaj na początek artykuły spod linku który Ci wysłałem. zacznij najlepiej od tych dwóch :

reakcja-walcz-badz-uciekaj-czyli-nerwic ... t3411.html

nerwica-lekowa-leczenie-czesc-3-t3409.html

a później w ramach relaksu posłuchaj naszych guru zaczynając od I sezonu po kolei :P

odburzanie-wedlug-divovica.html
Pomyliliśmy światy ! Świat naszego myślenia uznaliśmy za ten realny, a ten prawdziwy mamy tylko za tło. Za wszelką cenę trzeba to odwrócić !
morpheusfp
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 14 grudnia 2016, o 15:29

15 grudnia 2016, o 13:35

Dziękuję za rady, jak tylko wrócę do kraju to od razu idę zrobić badania kontrolne, już chwile ich nie miałem tak że nawet się to przyda.
Odnośnie myślenia pozytywnego wczoraj w nocy starałem się to zrobić. Obudziłem się z lekiem serce szybko mi biło i pomyślałem sobie ze znowu mam jakiś atak paniki, ale byłem spokojny bo skoro to nie pierwszy raz to gdyby cos miało się wydarzyć to wydarzyło by się już dawno. I po 5 minutach spokojnie usnąłem.
Dzisiaj rano szedłem pod górę i na początku serce odczuwałem bardziej ale jak odebrałem telefon zapomniałem o tym i nawet nie zauważyłem kiedy doszedłem do pracy.
Kilka lat temu miałem już wstępne objawy nerwicy, lekarka wysłała mnie na badania krwi + ekg wszystko wtedy wyszło dobrze, dostałem tabletki pod jezyk chyba validol i wszystko przeszło.
Podejrzewam ze teraz wszystko jest spotęgowane przez wyjazd za granicę, śmierć w rodzinie, poszukiwanie pracy a na końcu odliczanie dni do powrotu.
Cokolwiek się stanie czy to ból brzucha, czy nawet ostatnio zauwazylem ze mam czerwone spody rąk czy wcześniej drganie powieki (ustało po zażywaniu magnezu w tabletkach centrum) za każdym razem dopowiadam sobie swoją ideologię z czym staram się walczyć.
Obecnie piję herbatę na trawienie i zażywam centrum w tabletkach do tego zaczalem jesc owoce i jest jakby lepiej.
Wiem że wizyta u lekarza i badania mnie uspokoją ale do tej pory muszę psychicznie przetrwać.Mam wsparcie rodziny i staram się walczyć.

-- 15 grudnia 2016, o 13:35 --
Najgorsze jest to że wcześniej lubiałem pić kawę- teraz jej unikam bo może mi zaszkodzić podnieść ciśnienie, przestałem jesc fast foody chociaż wcześniej raz na jakiś czas lubialem pizze - bo może mnie boleć brzuch, przestałem myslec o wspolzyciu tak jak wcześniej- bo może cos mi się przy tym stać. Pomału wszystko co lubialem zaczalem unikac bo może być dla mnie szkodliwe. Nawet ostatnio probowalem napic się piwa i od razu zaczalem myslec ze cos mi się stanie po nim i od razu puls mi skoczyl na 110 dopiero po chwili uspokoiłem się. Zaczalem nawet widzieć ze mam czerwone spody dłoni, chociaż żona mowi mi ze nie mam to ja widze inaczej.
Awatar użytkownika
Kondor
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 223
Rejestracja: 21 listopada 2016, o 20:54

16 grudnia 2016, o 18:23

no właśnie boisz się , że...
masz obawę, że...
unikasz czegoś, bo....
to jest własnie te koło nerwicowe, czyli życie podszyte coraz większym lękiem, przed rzeczami, które kompletnie Ci nie zagrażają.

Czytaj forum, historię ludzi, którzy z tego wyszli, artykuły naszych guru, a po jakimś czasie się uspokoisz, bo zauważysz, że boisz się iluzji. A to pierwszy krok do wyzdrowienia.
Pomyliliśmy światy ! Świat naszego myślenia uznaliśmy za ten realny, a ten prawdziwy mamy tylko za tło. Za wszelką cenę trzeba to odwrócić !
morpheusfp
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 14 grudnia 2016, o 15:29

10 stycznia 2017, o 12:36

Witam,

Pisze bo od pewnego czasu miałem raz lepsze raz gorsze dni tak jakby wszystko się uspokajało. W momentach gdy już myślałem ze jest OK i czułem się dobrze- parę chwil po nich a to poczułem uderzenie serca a to wieczorem bolał mnie brzuch i zaczynało się wszystko od nowa.
Wczoraj idąc pod górę serce biło mi szybko (jest to odcinek dosłownie 50 metrowy). Więc postanowiłem że w kolejnym dniu zmierzę wtedy puls i zobaczę jaki on jest. Wieczorem zrobiłem 20 przysiadów, 10 pompek i zmierzyłem puls - wyszło 150. Trochę mnie to przeraziło ale po jakichś 5 minutach wrócił do normy, podczas tego spadku denerwowałem się. , nie odczuwałem bólu ani duszności jedynie strach dlaczego jest on tak wysoki. Poszedłem spać.
Rano wstałem, byłem trochę poddenerwowany jako że niedługo mam zmierzyć puls podczas mojej drogi. W domu przed wyjściem był na poziomie 100 uderzeń na minutę. W drodze mierzę puls pulsometrem i nie wierzę 160 uderzeń. Przeraziłem się i zacząłem mierzyć go co chwilę cały czas idąc. Spadł do 140 i utrzymywał się. I wtedy wszystko się zaczęlo.
Wsiadłem do metra usiadłem i czuję jak serce chce mi wyskoczyć z piersi, poczułem uderzenie gorąca, i wszechogarniający strach, strach że za chwile upadnę i coś się wydarzy ze mną, strach ze trafię do szpitala a tam czeka mnie operacja albo ze nie zdarza i śmierc.
Nie mierzyłem w tamtym momencie pulsu bo chyba mialbym z 200. Staralem się za wszelka cene opanować. Wysiadlem na najbliższej stacji metra, zaczalem chodzic w kółko, aż wreszcie zadzwoniłem do Żony. Zaczalem z nia rozmawiać, pomału zaczalem się uspokajać, mierzyłem tętno było 140, 130, 120, 110, 100 . Wszystko uspokoiło się w 10 minut. Wsiadłem do metra i pojechałem do pracy.
W tym momencie ogarnia mnie niesamowite uczucie beznadziejności, że już nigdy nie będę mógł ćwiczyć, czy chodzić szybko bo zaraz będę czuł szybko bijące serce a co za tym idzie moje tętno będzie znowu na poziomie 160 uderzeń.
Nie wiem co już robić jestem za granicą, wracam dopiero końcem marca i chce jakoś przetrwać ten czas.
Moje tętno w spoczynku to około 70-76. Dodam że wcześniej też mierzyłem tętno co chwilę przez co było ono jakby wyższe, a potem na kilka dni przestałem i wróciło do poziomu 72 uderzenia, podobnie moje ciśnienie jest na poziomie 100x70.
Wróciłem do obsesyjnego mierzenia tętna dopiero wczoraj przy ćwiczeniu oraz dzisiaj jak szedłem do pracy.
Awatar użytkownika
Kondor
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 223
Rejestracja: 21 listopada 2016, o 20:54

10 stycznia 2017, o 13:10

Jeżeli masz duuuużo czasu, poczytaj tą historię Victora ( ona od mierzenia pulsu miał siniaki na szyji) Ty już widze jesteś na podobnej drodze.
Przeczytaj najlepiej całą historię, a jak nie masz czasu to końcową część ODBURZANIE. Tam opisywał jak do tego trzeba podejść.

moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html

Twój główny problem polega na tym, że cały czas mierzysz, analizujesz, sprawdzasz. Porzuć to , wywal urządzenie do szafy i nie wyciągaj go, olej też mierzenie ręką pulsu. Wiem wiem łatwo powiedzieć :) Dlatego czytaj co wyżej. Przy chorobie puls raczej miałbyś stale wysoki, Tobie tylko wzrasta gdy znów się przestraszyć, o tym pomyślisz itd. A to całkowicie naturalna sprawa. Zaniepokojenie równa się wyższemu pulsowi i skokom ciśnienia itp.
Pomyliliśmy światy ! Świat naszego myślenia uznaliśmy za ten realny, a ten prawdziwy mamy tylko za tło. Za wszelką cenę trzeba to odwrócić !
morpheusfp
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 14 grudnia 2016, o 15:29

10 stycznia 2017, o 15:19

Dzięki za odpowiedź. Wyrzuciłem pulsometr z telefonu, nie będę też mierzył manualnie- tak jak napisałem czy rano czy wieczorem w spoczynku tętno mam około 75 uderzeń i nie wysokie ciśnienie.
Niestety z tyłu głowy jest strach, strach że idąc jutro tą samą drogą znowu to wystąpi, że ćwicząc znowu tętno będzie wysokie. Wcześniej przed kilkoma miesiącami nie zwracałem w ogóle uwagi na to, nie wiem czy miałem niski czy wysoki puls, wiem że podczas jazdy na rowerze pod górkę czy szybko idąc serce mi tez szybko biło , nie wiem dlaczego teraz to utożsamiam z chorobami.
Awatar użytkownika
Kondor
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 223
Rejestracja: 21 listopada 2016, o 20:54

10 stycznia 2017, o 15:31

Ja wiem dlaczego to utoższamiasz z chorobami, masz nerwicę jak my wszyscy :)
Właśnie ten strach to zaburzenie lękowe czyli nerwica.
Coś co niedawno jak piszesz nie zwracało w ogóle twojej uwagi, bo świadomie wiedziałeś, że gdy człowiek się zmęczy, zdenerwuje, przebiegnie, to serce raz przyspiesza raz zwalnia. Tak działa ludzi organizm i to jest jak najbardziej naturalne.
Teraz świadomie też to wiesz, tylko właśnie z tyłu głowy iracjonalny lęk nie pozwala Ci się uspokoić, czymś straszyć się musi, u Ciebie najbardziej padło na serce, u mnie na schizę :)
Jeżeli u Ciebie to jedyny natręt, to jak weźmiesz sie za siebie, będziesz słuchał tych materiałów z forum i wdrażał je w życie wyjdziesz z tego w trymigach. Zresztą nie ważne czy 1 czy 100 objawów, myśli czy wkrętek, gdy się zrozumie tą iluzję, wszystkie odejdą równocześnie. Potrzeba tylko na to wiedzy czy to jest i troszkę czasu.
Pomyliliśmy światy ! Świat naszego myślenia uznaliśmy za ten realny, a ten prawdziwy mamy tylko za tło. Za wszelką cenę trzeba to odwrócić !
morpheusfp
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 14 grudnia 2016, o 15:29

24 kwietnia 2017, o 09:03

Witam,

Jakiś czas temu pisałem na tym forum odnośnie moich zaburzeń nerwicowych i lękowych.
Otóż do Polski wróciłem wcześniej niż zamierzałem aby zacząć się leczyć.
Zebralem się w sobie aby pójść do lekarza rodzinnego, opowiedziałem wszystko co się ze mną działo i pani doktor od razu zrobiła mi EKG.
Serce waliło mi jak młot, oczywiście panikowałem. Po czym pani doktor odczytała ekg mówiąc że nie ma tam arytmii tylko że szybko mi biło.
Osłuchała mnie, powiedziała że jestem bardzo zdenerwowany i że ona podejrzewa depresję z nerwicą.
Dała mi skierowanie na badania krwi, wykonałem je po jakimś czasie i wszystko wyszło OK- typu potas, morfologia, tsh i ft4. Nie było tam ob ani białka C no ale widocznie nie bylo takiej potrzeby.
Kazała iść do psychiatry.
Najpierw poszedłem do psychoterapeutki , która po rozmowie ze mną stwierdziła depresję i zaburzenia lękowe. Powiedziała, że jest to do wyleczenia ale nie bez leków więc muszę iść do psychiatry najpierw. Więc poszedłem i dostałem hydroksyzynę 10mg rano i wieczorem oraz arketis 0,2mg tylko rano. I tak przez 2 miesiące a potem do kontroli. Co 10 dni mam chodzic do psychoterapeutki aby leczenie było 2 torowe.
Problem mam jeden. Od miesiąca piję neospasminę, która chyba delikatnie mi pomaga. Lekarz psychiatra trochę wyśmiał ją mówiąc że to jest dla dzieci.
Boję się jednocześnie zacząć brać hydroksyzynę i arketis, bo naczytałem się mega dużo na temat skutków ubocznych. Nadal mam lęk że coś z moim sercem może być nie tak, na echo serca boje się iść bo wiem że serce to mi chyba wyskoczy z piersi.
Powiedzcie mi czy hydroksyzyna jest bezpiecznym lekiem, czy nic mi po niej nie będzie - jest tyle skutków ubocznych wymienionych na ulotce że masakra.
Wiem, że muszę zacząć sie leczyć bo samo mi nie przejdzie ale lęk przed lekarstwami jest dość silny u mnie.
ODPOWIEDZ