Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moi rodzice i Ja - czy ja przesadzam? Napiszcie !

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

25 września 2016, o 16:11

hej wszystkim
jak juz powoli do mnie dociera, ze moje mysli wynikaja ze stanu emocjonalnego, na pierwszy plan zaczal sie wysuwac GNIEW i zlosc, do tego stopnia, ze wszyscy dookola mnie po prostu wkurzaja i okazuje to, co doprowadza do, nawet niebezpiecznych sytuacji, no bo kto nie ryzykuje, przeciskajac sie miedzy samochodami, ktore dopiero, co zajechaly nam droge ?
Jestem wsciekla na wszystkich i na wszystko!

Dociera do mnie, ze to jest zlosc wobec rodzicow.
Jesli dotrwwacie do konca mojego posta, napiszcie prosze, czy ja nie przesadzam, czy moze nie mialam tak zle ...?

Moj dziadzius sw.p powiedzial mi raz "kochanie wiem, co przechodzisz w tej rodzinie, jak bylas mala, to przychodzac do was, siedzialas spieta i wystraszona, razem z matka" .... Wyparlam to w sobie, nie chcac tego slyszec .... Tak, jak wypieralam do niedawna wszystko, co mnie spotkalo w dziecinstwie, chowwajac to gleboko do szuflady i "przycmiewajac" braniem Anafranilu przez lata .....
***
Pamietam wiek 6 lat, jak ojciec uczac mnie czytac, co nie przychodzilo mi z latwoscia, straszyl, ze da mi pachem po dupie, jak w tej chwili nie zaczne czytac, podobnie z czytaniem godziny na zegarku. "widzisz ten pach? zaraz go sciagne i dostaniesz dwa szybkie, to od razu bedziesz czytac".

W tym samym wieku obronilam matke w ciazy przed okladaniem ja przez ojca. Pamietam, jak upadla na kanape w zaawansowanej ciazy.

Pamietam wieczne klotnie miedzy nimi i krzyki ojca, ze jak matka jest taka a nie inna !

Pamietam, ze po takich zajsciach, ojciec kupowal nam prezenty.

"O, tata kocha mame i nie jest taki zly, kupil jej odkurzacz nowwy, narzute na lozko z tygrysem"!

Pamietam zaplakana matke bardzo czesto, siedzaca i placzaca i tate, ktory nie mial cierpliwosci i krzyczal na nia ! Matka ma nerwice natrectw .....

Matka nie zyla nigdy, matka cierpiala i okazywala to cierpienie poprzez wyzywanie sie na mnie, badz nie zajmowanie sie mna. Mimo to jest kobieta ciepla i bardzo wrazliwa, nigdy nie podniosla na mnie reki ! Posilki mi robila, tak, ale do czasu, kiedy zdolna bylam przygotowywac sobie je sama. Wtedy robila je tylko braciom, bo jak mowila "ty masz rece i se zrob".

Bywalo, ze w lodowce naprawde mielismy biede. Za wlasne zarobione pieniazki z korepetycji, ktorych udzielalam, robilam zakupy. Bylam w liceum. Nikt mi nigdy nie podziekowwal za to, jak zreszta za nic. Slowo dziekuje i przepraszam bylo w naszej rodzinie obce. SLOWA byly tabu i obce, nie komunikowalo sie w ogole .

"Zrobilam zakupy, bo nie ma co jesc" - mowilam babci. "Jak ci sie nie podoba, to idz i zarabiaj" - podslyszala mama. "Narzekasz na mnie, krytykujesz mnie " -mowil ojciec, po tym jak matka mu skarzyla.


A ja sie staralam, by bracia mieli co jesc, by mieli ladne, dobre kanapki, zamiast tylko z pasztetem.

Bardzo szybko przejelam role doroslego rodzica: opiekowalam sie matka i bracmi. Ojcem nie, gdyz nie znosilam go za jego agresje. Nie znosilam jego wwidoku, a niedajze mnie dotknal. Bywalo, ze bral mnie na kolana, w okresie dojrzewania i mowil "no jakie cycszuszki, a co tu rosnie ??? " Strasznie sie wstydzilam. Nie mowiac o tym, ze nikt nigdy nic nie powiedzial, co i jak z facetami, zero wiedzy, wszystkiego sama sie nauczylam poprzez doswiadczenia. No, oczywiscie wstydzialam sie facetow do 28 roku zycia. Wstydzilam sie rozebrac przed nimi, nie mowiac o seksie. Gdyz nauczono mnie, ze seks = mezczyzna korzysta z kobiety ! "Wychodzisz, a co dupa cie swedzi?" - mowil ojciec jak bylam w liceum. "Nie bylo cie cala noc, kurwujesz sie" - mowila matka ...

Matka cierpiala = ja cierpialam, tak, jak ona i musialam powostac w domu tak dlugo, jak jej troszke przeszlo. Czekalam zamknieta w pokoju, kiedy wstanie z wyrka i kiedy cos powie i nadsluchiwalam jaki humor ma jej mowa, czy nie jest juz zalamana, albo zla. I jak mowila "normalnie", lagodnie, spadal mi kamien z serca ... A najlepiej sie czulam, jak byla nieco wesola, co zdarzalo sie rzadko, niemal w ogole ... Generalnie to pamietam tylko jej zaburzone pretensje wobec ojca o wszystko. Matka tez byla falszywa - skarzyla na mnie za moje gniewyw i zlosci, czy zlosliwe odpowiedzi w jej kierunku. Ale ja nie rozumialam, czemu ona mnie nie kocha ? Czemu nie rozmawia jak z dziewczynka? Czemu o nic nigdy nie pyta. "Jak sie czujesz, jak w szkole, jak chlopcy, jak znajomi?". Nic. "a sama sie zapisz do przychodni" - prosilam majac 13 lat, by zapisala mnie do rpzychodni, gdyz sama balam sie isc, a mialam wysoka temperature. Pamietam, jak dzis.
Testowalam ja, czy mnie kocha "mamo, a zrobisz mi herbatke". Jak robila, czulam sie ok, a jak odmawiala "masz rece, czy nie?" czulam sie fatalnie, jak gowno.

Opiekowalam sie bracmi. Starszego nauczylam chodzic. Z mlodszym wychodzilam na spacery, dbalam (obsesyjnie) o jego zadania domowe. Bywalo, ze budzilam go w nocy, by je odrobil, ze krzyczalam "do domu", kiedy po prawie nocy szwedal sie po dworze. Obrot sprawy - nie cierpial mnie za to ....

Bardzo szybko zaczelam na wszytsko narzekac: ojciec nie umie zarabiac, nigdy go nie ma ! Narzekalam matce, a ona w przyplywie zlego humoru, skarzyla ojcu "co nic ci sie nie podoba, co? ja jestem do dupy, co? nie masz zadnych skrupolow! jak ci sie nie podoba, wynocha" ... WTedy mialam 18 lat i dodal "jestes pelnoletnia, nie rusze cie, bo mozesz isc do sadu"!

Ojca sie wstydzilam, i balam bardzo szybko. Balam sie przyznac, ze ukradziono mi lyzwy, ze zboczeniec mnie gonil, ze dostalam dwojke, a nawet, ze wachajac gumke pachnaca do mazania, wsadzilam tak gleboko, ze utknela w krtani....
Balam sie, ze bedzie wrzeszczal, straszyl paskiem, jego "dwoma, czy trzema szybkimi na dupe". Balam sie ...

Pamietam jedno jego piekne zdanie, jak wracalismy ze szpitala pewnej nocy "ale ladnie umiesz czytac napisy na sklepie". Mialam szesc lat i bylam dumna z siebie. Raz, a tych "razow" nie bylo wiele ... Prawie w ogole .... .

Pamietam, jak sie balam, jaka gorycz czulam, jak tato dal po dupie bratu, jak bylo mi go zal . Bozeee, za co mu wlal! Za nic! Moj braciszek mial krew na pupie, bo dostal strona paska z zapieciem !!!

Zakazywal mi placzu! Ojciec ! Mowil, ze jak bede ryczec, da mi te "dwa szybkie" i sie uspokoje .
Nie umial sie zachowywac moj ojciec, jak byli u mnie znajomi, ojciec potrafil sie na glos klocic z matka, rzucac miesiem, albo bardzo glosno pierdziec. Bylo mi wstyd. W rezultacie nie zapraszalam nikogo, a ja juz, to modlilam sie, by ojciec nie wrocil do domu. Matki tez sie wstydzilam. Rzucala na wiatr mieso, podczas, gdy ja siedzialam w pokoju ze znajomymi. WSTYD.

Nadszedl czas, mialam 9 lat, gdzie postanowilam wyjsc ojcu naprzeciw i podac mu reke. Poraz pierwszy odwazylam sie wyjsc z mojego pokoju i zamienic z nim kilka slowek. Ale jak? Nie wiedzialam. No i wymyslilam: "tatusiu, czesc, wrociles z pracy? Spojrzysz, zepsul mi sie szkolny kalkulatorek". Mialam nadzieje, ze pogadamy, posmiejemy sie ... Tato wzial mnie przelozyl na kanapie i bil dlugo paskiem ze skory. Bardzo sie balam! Plakalam w pokoju. Wrocil i powiedzial, ze mi dolozy, jak sie nie uspokoje ..... Musialam sie uciszyc. Tlumiac smutek, gorycz i zalosc, rysowalam jakies kreski na karteczce. I wtedy po raz pierwszy zrobilam to "jak narysuje kreske pozioma, dostane piatke, a jak pionowa to dwoje". Pierwsza obsesja !
Potem czesto po takim zganieniu wpadalam w rozne wyobrazenia, imaginacje historii i zdarzen. Bujalam w oblokach po prosytu, by nie czuc bolu !!!!

Gdzie byla matka ? Obecna, ale nieobecna! Niekiedy mnie zalowala i nie odzywala sie do ojca kilka dni./ Az podslyszalam "jak tak mogles, idz do niej". A on przychodzil z jakims drobnym prezentem.

XWtedy pomyslalam sobie "no tak, on zaluje". Ale co bylo zrobione, to bylo ...

Traktowal moj ojciec "lepiej" braci, bo jak twierdzil kobiet sie wstydzil i nie mial wspolnego jezyka !!!

"ty sie nie n adajesz do jazdy samochodem, ty wszystko psujesz, co wezmiesz w swoje rece, nikt ciebie nie bedzie lubil, jak tak bedziesz nastawiona do zycia". Ale to on mnie tak nastawial !!!!

Ale on tego nie rozumial...... CHcial przeciwdzialac czemus, co sam czynil ! Chcial bym sie zmienila, byla inna, ale to on sam zasial we mnie nienawisc do niego!

Ktoregos dnia, otrzymlujac kolejne uderzenie w twarz, jakims slowem, zdaniem niemilym i ponizajacym, stwwierdzilam, ze skoro RODZICE MNIE NIE KOCHAJA TRO JA MUSZE UMRZEC I LEPIEJ BYM NIE ISTNIALA. "Po co mnie urodzilas" - mowilam matce !!!!! Skoro tak mnie traktujesz ????

I sie zaczelo. Strach przed samobojstwem/ Mialam 22 lata i pierwszy atak paniki.

Po raz pierwszy w zyciu ojciec przyszedl do pokoju "kocham ciebie, ja nie umiem inaczej".

***

Ktoregos dnia jak sie napil podczas slubu kuzyna, mialam 34 lata, podszedl do mnie i powiedzial "ja nie jestem taki zly, jak myslisz, ja nie chce zle dla ciebie".


Czesto, jak zarzucalam mu, jaki jest chamski, mowil "ja jestem do niczego, do dupy, masz racje, to ze pracuje i zarabiam na zycie to sie juz nie liczy". No i robilo mi sie zal go !!!!

Na takiej zasadzie "biedny ojciec i biedna matka" funkcjonowalam do niedawna.

Na jednej z terapii jedna babka mi powiedziala "odetnij sie od nich i to juz "!

Zrobilam to. Pozostala zlosc, gniew i gorycz. No i natrectwa .............. strach przed popelnieniem samobojstwa ......


PS. Ojciec byl bity i wyrzucony na bruk w wieku 16 lat. Za matke odrabiano lekcje, z kolei !


Dziekuje, jesli podzielicie sie waszymi odczuciami, waszymi pomyslami na to, co dalej mam zrobic (dostalam juz pomysl DDD, dzieki !).

Mozna z tego sie "uleczyc"? Nie wracac do bolesnych wspomnien ? Nie zazdroscic innym dzieciom, przytulanym przez ojcow????? I matki????
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
myszusia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 545
Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10

25 września 2016, o 16:18

Podziwiam,ze masz sile opisywać taka historie. Hmm ja na Twoim miejscu juz nie wracalabym do tego,bo cóż nic juz nie zrobisz,czasu sie nie cofnie. Lepiej skupić się na tym co jest tu i teraz. Takie moje zdanie.
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

25 września 2016, o 16:19

myszusia pisze:Podziwiam,ze masz sile opisywać taka historie. Hmm ja na Twoim miejscu juz nie wracalabym do tego,bo cóż nic juz nie zrobisz,czasu sie nie cofnie. Lepiej skupić się na tym co jest tu i teraz. Takie moje zdanie.
nie da sie nie wracac. Nie wracanie to spychanie tego w podswiadomosci ... No nic cos tam wymysle, dzieki.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
myszusia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 545
Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10

25 września 2016, o 16:21

Wiesz ja tez mam dużo niezbyt fajnych wspomnień,ale cóż mi to da,ze bardziej będę rozdrapywać i się zastanawiać itd. Oczywiście Ty zrobisz jak uważasz. No ja wychodzę z założenia,ze czasu nie cofne i wydarzeń nie zmienię.
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

25 września 2016, o 16:23

myszusia pisze:Wiesz ja tez mam dużo niezbyt fajnych wspomnień,ale cóż mi to da,ze bardziej będę rozdrapywać i się zastanawiać itd. Oczywiście Ty zrobisz jak uważasz. No ja wychodzę z założenia,ze czasu nie cofne i wydarzeń nie zmienię.
ale ja nie chce rozdrapywac, rokminiac, tylko zakonczyc ten etap! Nie da sie pstryknieciem palca, odstawic to na bok..... Tu i teraz staralam sie byc przez trzy lata. Pozbylam sie natrectw na trzy miechy, wyjechalam do PL i wszystko wrocilo !
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
gość1
Gość

25 września 2016, o 22:38

Halina pisze:
myszusia pisze:Wiesz ja tez mam dużo niezbyt fajnych wspomnień,ale cóż mi to da,ze bardziej będę rozdrapywać i się zastanawiać itd. Oczywiście Ty zrobisz jak uważasz. No ja wychodzę z założenia,ze czasu nie cofne i wydarzeń nie zmienię.
ale ja nie chce rozdrapywac, rokminiac, tylko zakonczyc ten etap! Nie da sie pstryknieciem palca, odstawic to na bok..... Tu i teraz staralam sie byc przez trzy lata. Pozbylam sie natrectw na trzy miechy, wyjechalam do PL i wszystko wrocilo !
Jak czytam Twoją historię to miałam wiele podobnych sytuacji. Często wracam myślami i też mi smutno, ale patrzę na rodziców jako na osoby chore tzn patrzę ze współczuciem. Jasne, że jest mi czasem źle i mam ochotę im wszystko wygarnąć dlatego np nie raz wydzieram siena matkę i też bym chciała, żeby chociaż przyznali się co nam zrobili, ale tak naprawdę widzę, że jest to nic nie warte, ponieważ oni nie zrozumieją. Mi bardzo pomogła książka TOKSYCZNI RODZICE, napisałam do nich list i podarłam. Staram sie otaczać ludzmi, którzy zamiast rodziców jakoś mi pomagają piąć się w górę, którzy mnie kochają za to jaka i kim jestem. Z rodzicami rozmawiam jak muszę, czasem matka mnie wkurza bo zwraca mi uwagę o mojego syna ale widzę, że jest hipokrytką i mam przed oczami tą sprzeczność. Ja mam przyjaciółki, mam wporzo teściową mam sie komu wygadać i wyżalić i to mi też pomaga BYCIE SOBĄ przy nich a nie taka jak wydaje mi się, że powinnam być.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

25 września 2016, o 22:44

jaktoktojakja pisze:
Halina pisze:
myszusia pisze:Wiesz ja tez mam dużo niezbyt fajnych wspomnień,ale cóż mi to da,ze bardziej będę rozdrapywać i się zastanawiać itd. Oczywiście Ty zrobisz jak uważasz. No ja wychodzę z założenia,ze czasu nie cofne i wydarzeń nie zmienię.
ale ja nie chce rozdrapywac, rokminiac, tylko zakonczyc ten etap! Nie da sie pstryknieciem palca, odstawic to na bok..... Tu i teraz staralam sie byc przez trzy lata. Pozbylam sie natrectw na trzy miechy, wyjechalam do PL i wszystko wrocilo !
Jak czytam Twoją historię to miałam wiele podobnych sytuacji. Często wracam myślami i też mi smutno, ale patrzę na rodziców jako na osoby chore tzn patrzę ze współczuciem. Jasne, że jest mi czasem źle i mam ochotę im wszystko wygarnąć dlatego np nie raz wydzieram siena matkę i też bym chciała, żeby chociaż przyznali się co nam zrobili, ale tak naprawdę widzę, że jest to nic nie warte, ponieważ oni nie zrozumieją. Mi bardzo pomogła książka TOKSYCZNI RODZICE, napisałam do nich list i podarłam. Staram sie otaczać ludzmi, którzy zamiast rodziców jakoś mi pomagają piąć się w górę, którzy mnie kochają za to jaka i kim jestem. Z rodzicami rozmawiam jak muszę, czasem matka mnie wkurza bo zwraca mi uwagę o mojego syna ale widzę, że jest hipokrytką i mam przed oczami tą sprzeczność. Ja mam przyjaciółki, mam wporzo teściową mam sie komu wygadać i wyżalić i to mi też pomaga BYCIE SOBĄ przy nich a nie taka jak wydaje mi się, że powinnam być.
masz racje, dzeikuje:)
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
gość1
Gość

25 września 2016, o 22:48

Poza tym pomyśla, czy nie jest tak, że te natręctwa nie są Twoimi natręctwami tylko tym co gadął CI ojciec matka, czy Twoim odczuciem tzn.. każdy z nas ma w sobie i ojca i matkę a jeśłi Twoi rodzice byli jacy byli to pojawia się automatyczne. JESTEM NIKIM NIE POWINNAM ŻYĆ itp itd. Zastanów się kto w Tobie to mówi, czy to napewno Ty??? Odetchnij i posłuchaj swego serca, przecież ono wie jaka jest prawda:*
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

25 września 2016, o 23:01

jaktoktojakja pisze:Poza tym pomyśla, czy nie jest tak, że te natręctwa nie są Twoimi natręctwami tylko tym co gadął CI ojciec matka, czy Twoim odczuciem tzn.. każdy z nas ma w sobie i ojca i matkę a jeśłi Twoi rodzice byli jacy byli to pojawia się automatyczne. JESTEM NIKIM NIE POWINNAM ŻYĆ itp itd. Zastanów się kto w Tobie to mówi, czy to napewno Ty??? Odetchnij i posłuchaj swego serca, przecież ono wie jaka jest prawda:*
wlasnie, dochodze do tego etapu, jak sie czujesz ? Lepiej, prawdwa ?

-- 25 września 2016, o 23:01 --
Patimka pisze:Przesadzasz!
nie sadze!
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
gość1
Gość

25 września 2016, o 23:07

Dużo lepiej. Leki myślę mi dużo dały ponieważ odkąd miałam problem nigdy ich nie brałam i nie wiedziałam jak to jest czuć się normalnie, myślałam, że każdy czuje ie tsk jak ja. Załapałam dystans i rzuciłam pracę, która bardzo mnie stresowała i czuję ulgę mimo, że jestem bezrobotna:P Do tego chodzę na terapie behawiorlno- poznawczą do kobiety, która dąła mi nadzieję i inny punkt widzenia na mój "problem", inny niż pkt widzenia pstychodynamiczny, chodzę jeszcze na eeg biofeedback no i jak mam kasę to na hipnozę. Dużo czytam, relaksuję się. Chciałabym już odstawić leki ale powoli i stopniowo będę to robić, myślę, że w grudniu chciałabym je tak fest odstawić, dały mi odskocznię od lęku i pokazały, że moge żyć normalnie. Nie katuję sie już tak dodatkowymi obowiązkami, staram sie też myśleć o sobie. Dystansuje się też dyskutująć z osobami chorymi na schizofrenię tu na naszym forum jakbyś widziała moje wpisy:) Utwierdza mnie to w przekonaniu, że to "tylko" nerwica. Nie myslę o tym jak będę sieczuła jutro, biorę to co daje ta chwila. Dziękuję, że pytasz:*
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

25 września 2016, o 23:09

jaktoktojakja pisze:Dużo lepiej. Leki myślę mi dużo dały ponieważ odkąd miałam problem nigdy ich nie brałam i nie wiedziałam jak to jest czuć się normalnie, myślałam, że każdy czuje ie tsk jak ja. Załapałam dystans i rzuciłam pracę, która bardzo mnie stresowała i czuję ulgę mimo, że jestem bezrobotna:P Do tego chodzę na terapie behawiorlno- poznawczą do kobiety, która dąła mi nadzieję i inny punkt widzenia na mój "problem", inny niż pkt widzenia pstychodynamiczny, chodzę jeszcze na eeg biofeedback no i jak mam kasę to na hipnozę. Dużo czytam, relaksuję się. Chciałabym już odstawić leki ale powoli i stopniowo będę to robić, myślę, że w grudniu chciałabym je tak fest odstawić, dały mi odskocznię od lęku i pokazały, że moge żyć normalnie. Nie katuję sie już tak dodatkowymi obowiązkami, staram sie też myśleć o sobie. Dystansuje się też dyskutująć z osobami chorymi na schizofrenię tu na naszym forum jakbyś widziała moje wpisy:) Utwierdza mnie to w przekonaniu, że to "tylko" nerwica. Nie myslę o tym jak będę sieczuła jutro, biorę to co daje ta chwila. Dziękuję, że pytasz:*
Ekstra, super, ciesze sie, razem z toba, a moge zapytac, jakie leki bierzesz ? Ten fevarin?
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Kqly
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 19 września 2016, o 18:20

25 września 2016, o 23:13

Też miałem ciężkie dzieciństwo.
Odkąd pamiętam to tata zawsze przychodził pijany, mama za to kobieta cudowna-gospodyni, kucharka, śmiesznie to zabrzmi ale sprzątaczka :)
Dzień w dzień ojciec przychodził po pracy pijany, ale to w takim stopniu że w nocy tylko słyszałem jak wymiotuje w łazience.
Wszystkie jego historię z życia które mi opowiada mają podłoże alkoholowe np. ooo jak mama była z tobą w szpitalu jeszcze wtedy byłeś w brzuchu to trener dał mi kare 5000zł za to że przyniosłem na trening kratę piwa dla chłopaków
Mam duże problemy z matematyką nawet stwierdzono u mnie niepopularną jeszcze w polsce dyskalkulie.
Mama również nie bardzo stała z matematyką, więc pomagał mi ojciec.
Ciężko jednak jest cokolwiek zrobić kiedy nawalony jak messerschmitt palant stoi nad twoją głową i bełkocze. Od dziecka codziennie płakałem nad pracą domową, a mama płakała w kuchni.
Oczywiście podobnie jak to jest u ciebie zdarzały się dni kiedy przychodził trzeźwy, wtedy prezenciki np. jakieś resoraki albo kolczyki dla mamy.
Pasek niestety też często wchodził w ruch ale mama zawsze stawała w mojej obronie często nawet zasłaniała rękami ciosy pasa skierowane w moją stronę.

Pierwsza klasa gimnazjum- rozwód rodziców. NAJLEPSZE 3 lata w moim życiu. Mama się odblokowała, stała się zupełnie innym człowiekiem :) Pełna energii do życia. Nigdy nic nie kupowała dla siebie, żadnych kosmetyków, ubierała się w ciuchaczach, byle tylko zaoszczędzić pieniądze i kupić coś swoim dzieciom. Życie było sielanką, ojciec mógł do nas przychodzić ale tylko wtedy jak był trzeźwy. Po tych wszystkich historiach z nim związanych jednak go lubię, jest to człowiek w którym ukryte są 2 osobowości TRZEŹWY jest fajnym kompanem do rozmów i spacerów , ale pijany jest nie do zniesienia , upierdliwy , powtarza się i chodzi po domu i bełkocze.

2 Klasa technikum ( rok temu) Mama zachorowała na chłoniaka i białaczkę-zmarła pół roku później. Razem z braćmi zostałem skazany na mieszkanie z ojcem. No i niestety butla w ręce jest do dzisiaj, przez niego właśnie potęguję się moja nerwica i nie jestem w stanie z niej wyjść. Mam taki wstręt do alkoholu że napiję się kieliszek wódki i to symboliczny na weselu i nic poza tym.
Wyrodził się u mnie szósty zmysł który wyczuwa kto jest pod wpływem alkoholu, rozpoznaję nawet jak ojciec przychodzi po 1 piwie wypitym kilka godzin wcześniej...

Aktualnie jestem w 3 klasie i z dnia na dzień jest coraz gorzej, chodzę na terapie ale niewiele ona wnosi kiedy ojciec potęguje moje nerwy przez większość dnia
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

25 września 2016, o 23:16

Kqly pisze:Też miałem ciężkie dzieciństwo.
Odkąd pamiętam to tata zawsze przychodził pijany, mama za to kobieta cudowna-gospodyni, kucharka, śmiesznie to zabrzmi ale sprzątaczka :)
Dzień w dzień ojciec przychodził po pracy pijany, ale to w takim stopniu że w nocy tylko słyszałem jak wymiotuje w łazience.
Wszystkie jego historię z życia które mi opowiada mają podłoże alkoholowe np. ooo jak mama była z tobą w szpitalu jeszcze wtedy byłeś w brzuchu to trener dał mi kare 5000zł za to że przyniosłem na trening kratę piwa dla chłopaków
Mam duże problemy z matematyką nawet stwierdzono u mnie niepopularną jeszcze w polsce dyskalkulie.
Mama również nie bardzo stała z matematyką, więc pomagał mi ojciec.
Ciężko jednak jest cokolwiek zrobić kiedy nawalony jak messerschmitt palant stoi nad twoją głową i bełkocze. Od dziecka codziennie płakałem nad pracą domową, a mama płakała w kuchni.
Oczywiście podobnie jak to jest u ciebie zdarzały się dni kiedy przychodził trzeźwy, wtedy prezenciki np. jakieś resoraki albo kolczyki dla mamy.
Pasek niestety też często wchodził w ruch ale mama zawsze stawała w mojej obronie często nawet zasłaniała rękami ciosy pasa skierowane w moją stronę.

Pierwsza klasa gimnazjum- rozwód rodziców. NAJLEPSZE 3 lata w moim życiu. Mama się odblokowała, stała się zupełnie innym człowiekiem :) Pełna energii do życia. Nigdy nic nie kupowała dla siebie, żadnych kosmetyków, ubierała się w ciuchaczach, byle tylko zaoszczędzić pieniądze i kupić coś swoim dzieciom. Życie było sielanką, ojciec mógł do nas przychodzić ale tylko wtedy jak był trzeźwy. Po tych wszystkich historiach z nim związanych jednak go lubię, jest to człowiek w którym ukryte są 2 osobowości TRZEŹWY jest fajnym kompanem do rozmów i spacerów , ale pijany jest nie do zniesienia , upierdliwy , powtarza się i chodzi po domu i bełkocze.

2 Klasa technikum ( rok temu) Mama zachorowała na chłoniaka i białaczkę-zmarła pół roku później. Razem z braćmi zostałem skazany na mieszkanie z ojcem. No i niestety butla w ręce jest do dzisiaj, przez niego właśnie potęguję się moja nerwica i nie jestem w stanie z niej wyjść. Mam taki wstręt do alkoholu że napiję się kieliszek wódki i to symboliczny na weselu i nic poza tym.
Wyrodził się u mnie szósty zmysł który wyczuwa kto jest pod wpływem alkoholu, rozpoznaję nawet jak ojciec przychodzi po 1 piwie wypitym kilka godzin wcześniej...

Aktualnie jestem w 3 klasie i z dnia na dzień jest coraz gorzej, chodzę na terapie ale niewiele ona wnosi kiedy ojciec potęguje moje nerwy przez większość dnia
Fajnie, ze napisales, dziekuje.
Rozumiem ciebie, przykro mi z powodu twojej sytuacji.
Moze jak osoagniesz pelnoletnosc calkiem niedlugo warto by sie zastanowic, czy moze nie oddzielic sie jakos od ojca? Myslales o tym?
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Kqly
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 19 września 2016, o 18:20

25 września 2016, o 23:23

Nie ma takiej opcji.
18 lat już skończyłem ale nie dam rady oddzielić się od ojca, ze względu na moich braci. Obiecałem mamie że się nimi zajmę i wychowam na porządnych ludzi.
Najmłodszy jest aktualnie w 2 klasie podstawówki, do tego jest niepełnosprawny ma porażenie mózgowe prawej strony ciała.
Ojciec jak przyjdzie wypity kompletnie ma ich w nosie. To ja muszę uciekać z lekcji żeby zrobić obiad, to ja chodzę z nim do kościoła bo akurat ma przygotowania do komunii świętej.
Uczę go higieny osobistej i szacunku do pracy innych ludzi. Braciszek ma trudny charakter bo po rozwodzie tata zawsze mu na wszystko pozwalał i kupował mu to co chciał.
Teraz staram się go tego oduczyć , niestety na świecie nie ma nic za darmo i bez ciężkiej pracy nic się nie osiągnie.

Nawet jest możliwość żebym zgłosił się jako rodzina zastępcza dla braci ale po prostu nie mogę zrobić tego tacie. Jest alkoholikiem... (napisał do mamy sms'a że zapisał się do AA i był już na spotkaniu , a następnie przyszedł do nas i USUNĄŁ JEJ TEGO SMS'a z telefonu i że taka sytuacja nigdy nie miała miejsca) ale jest też dobrym człowiekiem, stara się no ale niestety mu nie wychodzi. Dobrze że znalazł sobie kobietę, nie jest może aż tak "ogarnięta" jak moja mamusia ale stara się i pomaga mi z braćmi. Powiedziała że nie panuję nad naszym tatą od strony alkoholu ale nie zostawi go ze względu na nas. ;)
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

25 września 2016, o 23:26

Kqly pisze:Nie ma takiej opcji.
18 lat już skończyłem ale nie dam rady oddzielić się od ojca, ze względu na moich braci. Obiecałem mamie że się nimi zajmę i wychowam na porządnych ludzi.
Najmłodszy jest aktualnie w 2 klasie podstawówki, do tego jest niepełnosprawny ma porażenie mózgowe prawej strony ciała.
Ojciec jak przyjdzie wypity kompletnie ma ich w nosie. To ja muszę uciekać z lekcji żeby zrobić obiad, to ja chodzę z nim do kościoła bo akurat ma przygotowania do komunii świętej.
Uczę go higieny osobistej i szacunku do pracy innych ludzi. Braciszek ma trudny charakter bo po rozwodzie tata zawsze mu na wszystko pozwalał i kupował mu to co chciał.
Teraz staram się go tego oduczyć , niestety na świecie nie ma nic za darmo i bez ciężkiej pracy nic się nie osiągnie.

Nawet jest możliwość żebym zgłosił się jako rodzina zastępcza dla braci ale po prostu nie mogę zrobić tego tacie. Jest alkoholikiem... (napisał do mamy sms'a że zapisał się do AA i był już na spotkaniu , a następnie przyszedł do nas i USUNĄŁ JEJ TEGO SMS'a z telefonu i że taka sytuacja nigdy nie miała miejsca) ale jest też dobrym człowiekiem, stara się no ale niestety mu nie wychodzi. Dobrze że znalazł sobie kobietę, nie jest może aż tak "ogarnięta" jak moja mamusia ale stara się i pomaga mi z braćmi. Powiedziała że nie panuję nad naszym tatą od strony alkoholu ale nie zostawi go ze względu na nas. ;)
Posluchaj, nie nalezy taty bronic. On jest swiadomy tego, ze pije i zle robi.
Ty nie mozesz zajmowac sie wychowaniem braci.
Zobacz - doprowadzilo to ciebie do nerwicy ........!!!
Sprobuj zasiegnac pomocy specjalistow, aby pokierowali ciebie, co dalej zrobic i jak zrobic, abys na tej sytuacji nie cierpial. Dlaczego ty masz odpowiadac za braci? Od tego jest ojciec ! Skoro nie dojrzal do tego, by zaczac sie leczyc, dlaczego TY masz odpowiadac za to wszystko? Pomoz sobie !
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
ODPOWIEDZ