Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Metafizyczna Kanalia kłania się

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
AlicjaNihilista
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 00:09

12 września 2017, o 00:47

Wreszcie! Wreszcie odważyłam się i ujawniłam się na forum. Wiele mi zajęło bowiem czasu by zdecydować się 'ujawnić'. Dobry wieczór/dzień dobry wszystkim zebranym.Sądzę,że nie będę przynudzać na wstępie historią swoich zaburzeń, dlatego streszczę się w miarę możliwości. Mam nadzieję,że to forum będzie niejako motywacją i takim..światełkiem w tunelu, w drodze do nowego życia.
Mam 29 lat..chociaż wciąż, tam w głębi serca nie dowierzam spoglądając na metrykę, sądząc że mam nie więcej jak ..16 lat. Życie moje jest pełne upadków i nieporozumień, stawianych sobie poprzeczek i cofania się, byleby tylko uciec,schować się w głębi, z dala od zasięgu ludzkiego wzroku i rzeczywistości. Od niepamiętnych lat miałam problemy z akceptacją, skupiając się na ciele. Ciało jest dla mnie źródłem udręki i nienawiści. Zaczynając od czasów gimnazjalnych ( a może i wcześniej?) kończąc na dziś borykam się z E.D (zaburzenia odżywiania). Wiek dojrzewania, depresja, waga skacząca w górę przy jednoczesnym spadku akceptacji(siebie i środowiska). Kolejno: diety, depresja,nadużywanie alkoholu, autoagresja (okaleczanie, próby samobójcze), następnie anoreksja i długi pobyt w szpitalu(prawie pół roku; trafiłam tam z wagą 27 kg, zanikiem mięśni, zniszczoną wątrobą..i to tylko wierzchołek góry lodowej). Po wyjściu przerwa chwilowa na studiach; leki wpływające na wagę sprawiły,że trochę.. przytyłam a swoje kompleksy i fobie leczyłam ogromnymi dawkami alkoholu, różnych używek i okaleczaniem. Były lepsze i gorsze momenty. Wzloty i upadki. Poznałam dużo ludzi, zaczęłam jeżdzić na koncerty; nowe pasje. Wszystko upadło i pogorszyło się wraz z momentem.. ukończenia studiów, zerwania kontaktów z kilkoma osobami i przeprowadzką (wciąż mieszkam z rodzicami; oni podjęli decyzję o sprzedaniu mieszkaniu w bloku i przeprowadzce do niewielkiej miejscowości). Miejsce sprzyjało izolacji. Zaczęłam unikać spotkań. Nie mogłam kontynuować studiów 2 stopnia z różnych powodów( zbyt długo by opowiadać), dlatego też trochę próbowałam sobie pomagać 'używkami', by nie odczuwać lęku, być śmielsza, nie czuć tego przeklętego cielska. Efedryna, następnie jej pochodne. Nie dość,że nie odczuwałam głodu to jeszcze miałam ogrom energii i pragnęłam rozmów, towarzystwa. Do czasu. Z odstawieniem tego świństwa poradziłam sobie sama. Odnalazłam coś innego: ćwiczenia, diety. Codziennie, kilkugodzinne treningi. Zaczęły się na nowo napady bulimiczne, zwiększyłam więc ilość treningów. Waga spadała ale fobie lękowe nie znikały. Dostawałam ataku na myśl o wyjściu do ludzi, odwoływałam spotkania w ostatniej chwili.. z obawy o ośmieszenie. Rozmawiając z ludźmi zdawać się mogło,że JA vs Rzeczywistość oddziela gruba szyba..cholerne poczucie derealizacji. Chwilowo mieszkałam w Toruniu, próbowałam studiować. To odwróciło uwagę od treningów ale wcale nie wpłynęło na zmiany w życiu. Cały czas to samo. Owszem, były momenty kiedy zdawać się mogło było lepiej..ale to były zaledwie chwile euforii. Nadal kontrolowałam każde swoje słowo, myśl. Drżałam na myśl o wystąpieniach publicznych czy rozmowach. Unikałam towarzystwa, odmawiałam spotkań przy piwie. Izolowałam się tak samo, jak to robiłam siedząc w domu. Z powodu ciąłego porównywania się rezygnowałam wciąż z różnych rzeczy. W końcu stało się najgorsze: zawaliłam. W pewnym momencie przestałam chodzić na zajęcia. Bałam się, potwornie bałam się. Wstyd mi przed domem i rodziną,że zawiodłam kolejny raz. Minął rok od tamtego momentu a ja wciąż tkwię w martwym punkcie. Teraz nawet nie mam motywacji by ćwiczyć, panicznie boję się odebrać dokumentów z dziekanatu (by chociażby móc zacząć pracować). Znowu wróciły napady kompulsywnego jedzenia. Monotonia dobija. Są dni kiedy zdaje mi się,że mój głos jest żałośnie zniekształcony a ja cała przypominam galaretowatą, obrzydliwą masę. Dalej unikam spotkań. Nie potrafię rozmawiać, ostatnio nawet 'wirtualnie' jestem 'martwa'. Boję się. Boję a jednocześnie wściekam na siebie. Dopiero w nocy, kiedy wszyscy śpią ja na parę chwil 'odżywam'. Znowu karmię się nadzieją na lepsze jutro.
Forum po prostu zdaje się być taką motywacją, może tutaj uda mi się w jakiś sposób znależć sposób by zacząć od nowa . Przezwyciężyć lęki, zmienić coś i ruszyć do przodu.
Pozdrawiam serdecznie,
Alicja Nihilista
vel Metafizyczna_Kanalia
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

12 września 2017, o 17:27

Witaj na forum :friend: Z całego serca życzę Ci, żebyś znalazła motywację i dostrzegła siłę, którą masz w sobie. Nie ma sytuacji bez wyjścia, pamiętaj. pozdrowienia!
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Dominik.O
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 301
Rejestracja: 11 września 2016, o 10:05

12 września 2017, o 17:52

Witaj Alicjo,metafizyczna Piękności..,ostatnie słowo w Twoim poście pozwoliłem sobie zmienić ;)
"Pamiętaj,że mamy do czynienia jedynie z myślami a myśli mogą zostać zmienione.Gdy zmieniamy nasze myślenie,zmieniamy naszą rzeczywistość"
ODPOWIEDZ