Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Co mam robić. Pomocy.

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
norbert7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 19 lipca 2016, o 19:05

19 lipca 2016, o 20:20

Witam wszystkich.
Zacznę może od tego, że nigdy nie byłem zarejestrowany na żadnym forum dlatego jeśli łamie jakieś zasady proszę o wyrozumiałość.
Ponad 3 tygodnie temu świat dla mnie stał się inny i nie wiem co się dzieje. Mam większość objawów odrealnienia. Nie wiem co robić. Jak "to", co mi jest zdiagnozować? Boje się, że może być to od długotrwałego picia alkoholu i nigdy mi nie przejdzie. Wszystkie badania neurologiczne dobre. Nie wiem co nawet napisać, jestem strasznie rozkojarzony i zdezorientowany. W sobotę wszystko nagle ustąpiło, niestety na jakieś 30 sekund. Od tego czasu jest gorzej. Byłem u psychiatry, który nieźle mnie nastraszył, że mogą to być początki psychozy i przepisał mi kventiax. Po dwóch tabletkach po 25mg normalnie odleciałem a dziś czuje się wyzbyty z uczuć. Powiedzcie proszę czy brać ten lek, czy nie uzależnia. Fakt, łatwiej przeżyłem ten dzień ale tak jak kamień. Wydaje mi się (chyba), że te uczucia, strach, płacz były lepsze? realniejsze? Chyba dzisiaj go nie wezmę. Nie wiem co mam robić. Mam małego syna, którego bardzo kocham i boje się, że do niego nie wrócę z tego czegoś. Przepraszam za chaos wypowiedzi, nie mogę się skoncentrować.
Powiedzcie czy brać ten lek czy próbować sobie radzić bez. Chciałbym jakoś normalniej to opisać ale w tym momencie nie jestem w stanie.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

19 lipca 2016, o 21:08

Chcialabym ci pomoc. Mysle, ze to jest objaw odstawienia alkoholu. Duzo piles, regularnie ?
Moze znajdziesz polecanego, dobrego lekarza, leczacego alkoholikow i bylych-alkoholikow i zanim zdecydujesz sie na leki, potwierdzisz diagnoze jeszcze raz. Sadze jednak, ze nie wyglada mi to na poczatek psychozy i twoj lek bardzo jest silny. Chyba, ze cieriales wczesniej na stany psychotyczne i dlatego uciekles w alkohol, to co innego !

Uwazam tez za niezbyt delikatne zapisanie leku stosowanego w schizofrenii po pierwszej wizycie.

Czy pijesz jeszcze ? Jesli ie, to na pewno jest to objaw abstynencyjny.Czy masz majaczenia i halucynacje ? Wiedz, z emajaczeia i halucynacje poalkoholowe szybko przechodza i nie waracaja, tak samo stan derealizacji przechodzi, pd warunkiem, z enie siegasz wiecej po alkohol.

Prosze, skontaktuj sie z przychodnia pomocy dla alkoholikow.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
boniasky
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 214
Rejestracja: 14 lutego 2016, o 16:36

19 lipca 2016, o 21:16

Cześć Norbert. Nie jestem specjalistą ale kiedy słyszę jakie leki przepisują psychiatrzy to mi się scyzoryk w kieszeni otwiera.... Dostałeś lek przeciwpsychotyczny a według mnie powinien to być jakiś antydepresant na zaburzenia lękowe. Twoje objawy wyglądają na zwykłe dd czyli derealizację i depersonalizację. Ja na Twoim miejscu zastanowiłbym się nad braniem tego czegoś. Napisz coś więcej o Twoich objawach, choć według mnie, już po Twoich samych stwierdzeniach tj: "boję się","jestem zdezorientowany i rozkojarzony", widzę typowy stan lękowy. Po pierwszę chce Cie uspokoić, bo po Twoim wpisie nie widać żebyś wariował i żadne psychozy Ci nie grożą ! Po drugie zmień psychiatrę. A po trzecie poszukaj sobie na forum nagrania albo wątków o dd. Pozdro
norbert7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 19 lipca 2016, o 19:05

20 lipca 2016, o 09:38

Dzień dobry.
Dziękuje za odpowiedzi. Wczoraj wziąłem znów dawkę 50mg i odleciałem. Dziś mam wziąć 100mg ale chyba nie chce. Czuje się po tym bez uczuć.
Halina sam już nie wiem czy dużo piłem. Na pewno codziennie 3piwa po pracy czasem więcej i z 10 lat. Miałem też epizod chyba 2 letni picia cały czas. Nie mam żadnych halucynacji ani majaczeń. Cały czas pracowałem piwo wypijałem dopiero wieczorem. Byłem cały czas permanentnie zmęczony miałem dużo stresów i to zmęczenie fizyczne towarzyszyło mi cały czas. Raczej nie miałem większych lęków (chyba, w tym stanie już sam nie wiem) raczej wszystko było dobrze oprócz tego zmęczenia na granicy wyczerpania. Któregoś dnia źle się poczułem tak jakby miał zemdleć. Niestety wypiłem potem alkohol i na drugi dzień było już wszystko inaczej. Czułem się obco jakby mnie nie było świat wyglądał inaczej. Chodziłem do pracy ale cały czas było coś nie tak zacząłem źle widzieć, piszczało mi w uszach, kręciło mi się w głowie miałem taki ucisk głowy nie mogłem się na niczym skoncentrować i zacząłem się bać tego stanu. Poszedłem do lekarza i tu usłyszałem, że może zaczynam mieć chorobę psychiczną i się zaczęło jeszcze gorzej. Cały czas się martwiłem i wpadałem w taki stan, nie wiem, paniki graniczącej z szaleństwem w której prosiłem żebym tylko nie zwariował. Wylądowałem w szpitalu, wszystkie badania dobre. Ale ten stan nie przechodzi oprócz tej chwili w której wszystko minęło jak ręką odjął. Nie wiem co mam robić. Przecież muszę pracować, wychować mojego kochanego syna, zwariuje od tego. Świat jest jakiś kolorowy to jest jakaś tragedia! Nie prowadziłem się dobrze, żyłem w ciągłym pośpiechu mało snu, mało jedzenia, te piwa zasrane. Nie pije od ponad 2 tygodni ale to stało się wcześniej. A teraz po tych tabletkach czuje jakbym przestał walczyć choć bardzo chce. Te wszystkie płacze i myśli pogłębiały jakby stan ale były oczyszczające. Już sam nie wiem co lepsze. Powiedzcie, że nie wariuje! Nie dam rady tak żyć! Najgorsze są myśli o moim dziecku, że nie dam rady przy nim być w tym stanie. Te wszystkie lęki powstały wraz z tym stanem wcześniej byłem tylko zmęczony. W niedziele mam jechać na pierwszy w życiu urlop i nie wiem czy dam rade.

boniasky czytałem trochę o DD na forum ludzie piszą, żeby się z tym pogodzić. Ja po tych lekach od 2 dni czuje jakby mnie to nie obchodziło a jednak obchodzi. Nie wiem jak to wyjaśnić. Czuję, że te lęki przed tabletkami były lepsze, choć nie do wytrzymania. Najgorsze jest to, że nie wiem co mi jest. Czy to DD, czy wariuje, czy to od alkoholu. Nie mam ciągów do picia jak przestałem, choć czasem myślę, że jakbym wypił to bym się obudził zdrowy.
Jestem wykończony. Paradoksalnie byłem zmęczony fizycznie a teraz psychicznie. Pierwsze było lepsze! Właśnie syn mnie się pytał czy pogramy w piłkę na boisku a ja nie wiem co mu odpowiedzieć. :buu: Nie dam rady a nie chce go zawodzić. To jest jakaś kara?
Powiedzcie czy brać ten lek czy przestać. Psychiatra powiedział żebym brał przez tydzień profilaktycznie.
edit:
Teraz jakoś tak normalnie myślę jakby wszystko było normalnie a wiem, że nie jest. Nie potrafię okazać jakiegokolwiek uczucia. One są wewnątrz ale nie mogę ich wydobyć. Czy to od leku? Czuje złość na ten stan której nie mogę wydobyć. Jezu co się ze mną dzieje???
Euzebiusz
Zbanowany
Posty: 151
Rejestracja: 10 lipca 2016, o 15:50

20 lipca 2016, o 10:03

U mnie dd zaczęło się podobnie jak u Ciebie. Też zapijałem nerwy, stres latami. Dopiero gdy przestałem pić regularnie to stres z powodu nadmiaru obowiązków w pracy i zamartwiania się różnymi pierdołami narastał we mnie z tygodnia na tydzień, by w końcu po 2-3 latach nerwów wybuchnąć w postaci derealizacji.
Derealizacja to mechanizm obronny organizmu przed różnymi rzeczami. W Twoim przypadku jest to stres w pracy, a właściwie złe podejście do tego stresu -ja latami również popełniałem Twój błąd. Nie jest to też do końca nasza świadoma wina, gdybym wiedział do czego doprowadzi mnie złe podejście do niektórych rzeczy już wiele lat temu zmieniłbym masę rzeczy.
Niestety nasz mózg nie jest do końca przystosowany do życia we współczesnym świecie, bo gdyby był nie byłoby zaburzeń lękowych. Tak naprawdę to co przeżywasz (stres w pracy) nie jest dla Ciebie żadną sytuacją zagrożenia zdrowia lub życia, nikt Ci nie przystawia w pracy pistoletu do głowy (chyba nie :D ), ale mózg widzi to inaczej. Jeśli w porę tego nie opanujesz to zacznie on postrzegać stres w pracy jako zagrożenie dla zdrowia lub życia organizmu, a więc jako sytuację kiedy warto włączyć reakcję "walcz lub uciekaj" zalewając biedy organizm adrenaliną i kortyzolem, przy okazji jeszcze włączając derealizację/depersonalizację, żeby odciąć świadomość od problemu. Derealizacja i depersonalizacja powoduje masę nieprzyjemnych objawów, którymi się nakręcasz bo nie wiesz co się z Tobą dzieje, doświadczasz dziwnych objawów psychicznych i fizycznych, co dodatkowo potęguje stres i kółko się zamyka. Czasem, żeby derealizacja włączyła się przy stanach lękowych jest potrzebny jakiś katalizator- często jest to trawka lub tak jak w Twoim i moim przypadku alkohol. Bardzo dobrze pamiętam 4 piwa wypite w lipcu 2015 i kac po nich, który jak do tej pory nigdy do końca mnie nie opuścił. Było to apogeum nerwicy i moich lęków- myślałem, że już nie wytrzymam i stwierdziłem, że browar pomoże. Wstałem rano i od razu zauważyłem, że świat wygląda inaczej- wszystko jest bardziej płaskie, nie widzę głębi, przedmioty falują i drgają, a na wszystko patrze przez warstewkę śniegu optycznego
Ja całe życie miałem przekonanie, że zaburzenia psychiczne to zaburzenia tylko psychiczne, a nerwica to nerwowość, bardzo się zdziwiłem gdy zobaczyłem, że przez derealizację może Ci się zmienić masę rzeczy jeśli chodzi o działanie organizmu- robisz masę badań, latasz po lekarzach miesiącami, a okazuje się, że jesteś zdrowszy od konia. Skoro tak, to jak wytłumaczyć uczucie omdlewania (ale nie mdlejesz), uczucie, że nie wiesz kim jesteś ani co robisz (ale jednak wiesz), uczucie mega osłabienia (ale jesteś w stanie jak się zmusić iść ćwiczyć), zawroty głowy, skoki ciśnienia i tętna, szum w uszach, a do tego zaburzenia widzenia? Do tego te zaburzenia WIDZISZ, nie wydaje Ci się, że widzisz, ale Twój wzrok jest pijany, wszystko Ci drga i śnieży? Derealizacja powoduje zmiany chemii w mózgu, które dają takie objawy i dopóki nie przestaniesz mieć watpliwości (a wątpliwości i tak pojawiają się nawet gdy 10 000 ludzi Ci powie, że ma takie same objawy), nadmiernie rozpędzony układ nerwowy nigdy nie wyhamuje i derealizację możesz mieć nawet latami, ale i tak będziesz żył i funkcjonował normalnie, tyle, że z rozchwianym organizmem i lękiem towarzyszącym Ci non stop.
Zaakceptowanie tego stanu i pogodzenie się z tym, olanie objawów nie spowoduje ulgi natychmiast, organizm musi mieć dużo czasu żeby się zregenerować. Każda zła myśl, wkrętka, wątpliwość podtrzymują ten stan. Nie ma innej mozliwości niż podejść do tego na spokojnie.
Reasumując- urlop jest w Twoim przypadku wskazany, do tego wyłącz telefon na 2-3 tygodnie żeby nikt Cię nie denerwował. Jak wrócisz z urlopu pamiętaj o jednej rzeczy- czas kiedy jesteś w pracy, a czas kiedy jesteś nie w pracy to dwa różne światy. NIE MOŻESZ w czasie po pracy myśleć o pracy i nią się przejmować, bo po pierwsze nikt tego nie doceni, a po drugie nikt Ci za to nie płaci. Skoro leki źle na Ciebie działają to je odstaw. Derealizacja i nerwica to nie schizofrenia, czy psychoza, kiedy łykniesz tabsy i objawy w większości schodzą. Dlatego, że nerwica to nie choroba (to zaburzenie myśli), a dd to naturalny mechanizm obronny (w Twoim przypadku na przewlekły lęk i stres). Jedyne co Ci pozostaje to akceptacja tego stanu i olanie tego ciepłym moczem (pomaga śmianie się z tego- np. "O jakie fajne gwiazdki mi migają przed oczami" czy coś w tym stylu), pocieszę Cię, że gdy uspokoisz się wystarczająco i całkiem Ci to zejdzie nie będziesz nawet pamiętał jak to jest mieć DD i objawy również znikną. Wiem, że tak jest, bo pierwszy okres życia z dd miałem od 2010 do 2011 roku. Tym razem DD już by mnie dawno puściła (zniknęła większość objawów), gdyby nie mój stosunek do objawów wzrokowych (nie miałem ich za pierwszym razem) i ciągłe ich analizowanie i lękowe podejście do nich, ale staram się to zmienić każdego dnia.
Ostatnio zmieniony 20 lipca 2016, o 10:06 przez Euzebiusz, łącznie zmieniany 1 raz.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

20 lipca 2016, o 10:05

Przekroczeniu limitu wlasnych mozliwosci, wykonczenie umyslu, prowadzi do nerwicy. Ty masz nerwice. Przestan brac te leki. Idz do innego psychiatry. Zmuszaj sie do dzialania. Pograj w pilke, a zobaczysz, ze przejda ci leki, jak sie skupisz na cyzms innym.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
norbert7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 19 lipca 2016, o 19:05

20 lipca 2016, o 11:09

No właśnie cały czas analizuje czy dobrze widzę. Wyglądam przez okno sprawdzam kolory a one wciąż są inne. Choć jest lepiej to nie normalnie. Ja widzę jakby podwójnie i tak jakby obraz delikatnie mi pływał ale tak bardzo delikatnie.
3 Tygodnie temu nie mogłem na niczym skupić wzroku napisy były nieostre a przy próbie czytania książki wydawało mi się, że zaraz głowa mi pęknie i pamiętam moment w którym mój syn wydał mi się taki obcy, że wpadłem w rozpacz.
Czuje ucisk serca choć chyba się nie denerwuję (przez lek?) Najgorzej jest na zewnątrz cała masa kolorów bodźców nie mogę tego ogarnąć.
Nie potrafię podjąć decyzji, praktycznie żadnej. Nie wiem czy lek mi pomaga czy nie? Nie mam napadów takich a z drugiej strony ten brak uczuć jest dziwny.
W tym momencie myślę nad wyraz logicznie i normalnie. I nie wiem czy przestać i nie brać dziś czy kontynuować większą dawkę. Biją mi się myśli w głowie i nie potrafię wybrać. Czasem myślę, że jest normalnie ale nie jest. Czy ja wariuje?
Euzebiusz napisałeś, że przy schizofrenii i psychozie po leku objawy schodzą i nie wiem właśnie czy jest lepiej ( jest chyba lepiej) i teraz dopiero się boję! (boję się w głowie, nie wiem jak to nazwać bo fizycznie nie czuje tego strachu). Nie wiem jak Wy dajecie radę. Jak mam się zmusić do działania jak ja właśnie cały czas musiałem coś robić i myślałem tylko, że muszę odpocząć.
Euzebiusz
Zbanowany
Posty: 151
Rejestracja: 10 lipca 2016, o 15:50

20 lipca 2016, o 11:37

Jedyne co Ty masz to atak silnych zaburzeń lękowych, gdybyś miał zwariować to byś już dawno zwariował, to że opisujesz swoje lęki i piszesz świadczy o tym, że jedynym problemem w Twoim przypadku są właśnie zaburzenia lękowe i derealizacja. Lęk przed zmniejszeniem się lęków od brania prochów, który opisujesz mówi wszystko i wyczerpuje temat. Zaburzenia widzenia, które tu opisujesz to nic nowego- jest cały temat na forum, który tu opisuje- u mnie też się od tego zaczęło, a badania okulisyczne, neurologiczne i krwi wykluczyły jakiekolwiek choroby- te objawy jak wszystkie inne przechodzą po jakimś czasie- również odsyłam do wątku na forum. Mój okulista miał kilku pacjentów, którzy mieli nerwicę i również jak sam określił "zaburzenia widzenia na tle neurologicznym", które same przeszły im po uspokojeniu nerwicy. Mózg w trybie awaryjnym (a tym trybem awaryjnym jest derealizacja) nie ma prawa działać i przetwarzać bodźców w normalny, zwykły sposób- mi też obraz faluje, drga, nawet gdy jestem bardzo spokojny. Regeneracja układu nerwowego potrzebuje przede wszystkim spokoju (którego nigdy nie mam z różnych przyczyn) i czasu. Ja też analizuję co chwilę wzrok i to jest mój błąd i wkrętka, która powstrzymuje mnie przed odburzeniem.
Zamiast snuć domysły pomyśl sobie tak. Skoro inni mają dd i im przechodzi, to dlaczego ma mi nie przejść? Skoro mam dd i zaburzenia widzenia, a innym ludziom gdy schodzi dd te zaburzenia widzenia mijają, to dlaczego mnie ma nie przejść? Może Ci się wydawać, że nikt nie ma przesrane tak jak Ty, że Twój przypadek jest najcięższy z najcięższych, że toczy Cię jakaś niewyjaśniona i nieznana choroba neurologiczna, ale pamiętaj, że masz takie same objawy jak inni. Nie różnisz się niczym od osób, które wyszły z zaburzenia- masz te same narzędzia, w Twoich żyłach krąży (prawie) taka sama krew, chemia w mózgu i neurony działają u Ciebie w takim sam sposób jak u każdego innego człowieka- gdy prowadzisz normalne życie i nie nakręcasz się działa normalnie, a gdy przesadzisz włącza tryb awaryjny. To czego doświadczasz to nie żadna choroba psychiczna, ani uszkodzenie mózgu tylko pewien stan, który trwa przez jakiś czas, a później znika.
Druga sprawa- jeśli chcesz brać leki to zastanów się nad ich zmianą, odpowiedni rodzaj leków czasem ciężko jest dobrać, każdy inaczej reaguje na różne rodzaje neuroleptyków/psychotropów. W moim wypadku leki były skuteczne tyko w 30%- stłumiły trochę lęki, ale stłumiły też jakiekolwiek pozytywne uczucia. Wolę się męczyć na trzeźwo, ale czuć, że żyję, mimo, że dd męczy. Nie wspomnę już o zaburzeniach wzwodu, niemożności konkretnego bzykania czy problemach z oddychaniem i nadmiernym poceniem się jakich doświadczyłem po paroksetynie. Możesz delikatnie zwiększyć dawkę, żeby zobaczyć a nuż widelec zadziała na Ciebie dobrze, ale nie oczekiwałbym cudów. Psychotropy na neriwcę/dd to niezależnie od dawki tylko lekkie leczenie objawowe, coś jak branie witaminy C w trakcie grypy, tyle, że z daleko idącymi efektami ubocznymi. Na nerwicę nie ma lekarstwa- jedynym lekarstwem jesteś Ty sam.
Ja Ci zalecam urlop i odpoczynek, nie będzie to dla Ciebie ujma i NIE MOŻESZ nawet dopuścić myśli "Skoro musiałem odpocząć to znaczy, że to coś poważniejszego niż nerwica" czy innych wkrętek. Twój mózg myśli, że jest w potężnym stanie zagrożenia, a Twoje ciało reaguje na to- nie ma opcji, żebyś nie był teraz zmęczony tym wszystkim. Odpoczynek należy Ci się jak psu buda. Co byś zrobił gdybyś miał 39 stopni gorączki? Założę się, że byś odpoczywał, nie? Tu na tej samej zasadzie- układ nerwowy musi się zregenerować.
norbert7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 19 lipca 2016, o 19:05

20 lipca 2016, o 11:58

Ten psychotrop wyłączył mi właśnie uczucia i takie natrętne myślenie, choć myślę cały czas o tym ale jakby za mgłą, stałem się taki obojętny za to mogę jakoś funkcjonować. Podświadomie gdzieś czuje, że jednak powinienem lub wole się męczyć na trzeźwo tak jak Ty. Już sam nie wiem czy ja się boję czy nie boję. To jest dziwne. Bez tych tabletek występują u mnie takie chwilę "nakręcenia" jakbym wariował, coraz gorzej widzę w głowie mi się kręci, czy to normalne w tym nienormalnym stanie? Widzisz też różnie w zależności od natężenia światła? Lub świecąca żarówka daje mało światła a za chwilę robi się dużo jaśniej?
Co do urlopu to cieszyłem się jak dziecko a teraz z takim postrzeganiem to nie wiem czy jest jakikolwiek sens. Chyba tylko dla syna i żony.
A jadąc autem to w ogóle jest jakaś masakra.
Euzebiusz
Zbanowany
Posty: 151
Rejestracja: 10 lipca 2016, o 15:50

20 lipca 2016, o 12:17

Tak. Np. światło neonu widzę lekko podwójnie, a oświetlenie LED powoduje, że obraz mi klatkuje. Kolory też widzę inaczej, czerwony jest bardziej czerwony, bardzo krwisty. Też czasem obraz mi się ściemnia, czasem rozjaśnia. Wzrok lekko mi jakby "pulsuje" (coś jak lampa stroboskopowa), co powoduje problemy z patrzeniem na wzorzyste powierzchnie typu paski, kostka brukowa, linie itd. Na niebieskim niebie widzę leukocyty w oczach, ale w większych ilościach niż wcześniej ( z powodu zaburzenia organizm nie "wycisza" efektów entoptycznych pracy układu nerwowego), a najgorzej jest w jasny, ale pochmurny dzień- widzę tego całą masę. Czasem widzę na asfalcie pojawiające się i znikające półprzezroczyste kropeczki. Widzę w półmroku, albo w całkowitej ciemności śnieg optyczny albo takie jasne kropki, który czasem bardzo mi przeszkadza. Przy zamkniętych oczach mam jakieś kolorowe fale, kropeczki itp.
Te objawy brzmią niepokojąco, ale jestem cały przebadany i nie mam żadnej choroby neurologicznej, a oczy (oprócz wady wzroku) mam w porządku. Przed zaburzeniem nie miałem tego typu problemów, a te objawy to nic nowego- tak samo ma ok. 70% osób mających dd.
Co ciekawe jak jadę autem wszystko jest w porządku- problemy ze wzrokiem bardziej nasilają się gdy nie jestem w ruchu, albo gdy o nich myślę ( a myślę cały czas 24h/dobę).
norbert7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 19 lipca 2016, o 19:05

20 lipca 2016, o 12:34

Mi większość tych objawów zniknęła ale np patrzenie na kostkę brukową podczas chodzenia to dokładnie jakby takie pulsowanie lub przesuwanie się obrazu.
Może to wymyśliłem ale ostatnio szedłem z synem do ubikacji w nocy i widziałem w ciemności! W słoneczny dzień czuje się jak w bajce za dużo intensywnych kolorów. Wielu objawów nie potrafię nawet nazwać. Najbardziej skupiam się nad podwójnym ale bardzo delikatnym widzeniu jakbym miał zeza. Również mam wadę jednego oka po urazie i to bardzo dużą.
Cały czas myślę i nie mogę przestać. Oczywiście o tym co mi jest i czy przejdzie a jak tak to kiedy a może nie przejdzie i tak w kółko. Jak nie brałem tabletek to przynajmniej bałem się, płakałem, denerwowałem. Nie wiem już co lepsze.
Euzebiusz
Zbanowany
Posty: 151
Rejestracja: 10 lipca 2016, o 15:50

20 lipca 2016, o 12:43

Ja też mam bardzo poważną chorobę oczu (nieuleczalną), która jednak jest zatrzymana dzięki operacji. Pierwszy przewlekły stan dd pojawił się u mnie właśnie gdy okulista postawił mi diagnozę parę lat temu. Teraz gdy mam w życiu nawrót dd (z podobnych powodów jak Ty) i pojawiły się te posrane objawy to myślałem o nawrocie choroby oczu, byłem nawet przekonany o tym! A tu po kilku wizytach u okulistów niespodzianka- oko w porządku, oprócz badziewia na które choruję od 20 lat.
To "widzenie w ciemności" to pewnego rodzaju iluzja wytwarzana przez śnieg optyczny- śnieg optyczny ma to do siebie, że na jasnych powierzchniach bywa ciemny, a w ciemności wygląda jak taka dziwna poświata tam gdzie patrzysz.
To delikatne podwójne widzenie może być spowodowane właśnie problemem z jednym okiem- gdy jedno oko ma sporo więcej dioptrii niż drugie przedmiot może znajdować się w trochę innym miejscu w zależności od tego, którym okiem patrzysz (szczególnie w przypadku aberracji wyższego rzędu rogówki), powoduje to dla mózgu kłopot i zamieszanie optyczne. Skoro jedno oko masz mniej sprawne to możliwe, że ten objaw miałeś od zawsze, a teraz pod wpływem nerwicy bardziej go zauważasz. Jednak wiele ludzi mając zdrowe oczy i zerowe różnice ostrości widzenia pomiędzy oczami również doświadcza tego objawu przy dd/nerwicy.
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
norbert7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 19 lipca 2016, o 19:05

20 lipca 2016, o 12:57

Ku... chciałbym coś zrobić gdzieś wyjść tylko co? Nie chce już tego, wiem, że inni też się zmagają ale jakoś mnie to nie pociesza. Chyba przestane brać leki boję się uzależnienia i skutków ubocznych. Chce również czuć te emocje. Wydaje mi się, że na początku było bardzo źle ale dzięki właśnie tym lękom i innym uczuciom "myślałem" i to powodowało, że stan się poprawiał choć miałem niesamowite napady "czegoś"
Fizycznie odpocząłem, nigdy w życiu tyle nie spałem co noc. Nie wiem co mam robić? Przepraszam za marudzenie ale...
Euzebiusz
Zbanowany
Posty: 151
Rejestracja: 10 lipca 2016, o 15:50

20 lipca 2016, o 13:22

Marudzić będziesz, bo jest to normalne w tym stanie. Nie licz jedynie na jakiekolwiek zrozumienie ze strony "niezaburzonych" ludzi- pojęcie na temat tego jak się czujesz i co przechodzisz mogą mieć jedynie osoby, które doświadczyły takich stanów. Za wyjątkiem kilku wyjątków również psychologowie/psychiatrzy jeśli w ogóle znają ten stan, to znają go tylko z książek albo jakichś publikacji.
Teraz powinieneś przede wszystkim odpocząć. Pamiętaj, że mając dd możesz robić wszytko to samo i tak samo jak wtedy gdy nie miałeś zaburzenia. Będzie to jedynie trochę utrudnione, bo po pierwsze przeszkadzają objawy, a po drugie sam stan dd powoduje, że niczego nie przeżywasz w pełni, jakby wszystko do Ciebie dochodziło tylko częściowo.
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
norbert7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 19 lipca 2016, o 19:05

20 lipca 2016, o 13:33

Jak myślisz brać ten kventiax czy iść po coś lżejszego?
ODPOWIEDZ