Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Mam dość i nie wiem co dalej

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
weird_thoughts
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 300
Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57

13 listopada 2017, o 15:52

Nie myślałam, że kiedyś założę tak dramatyczny temat. Nie chcę trzymać już tego dłużej w sobie, nie chcę obarczać znajomych, a wiem że wielu z Was było na podobnym etapie i może Wasza pomoc da mi największego kopa. Ogólnie chciałabym, żeby ktoś mną wstrząsnął. Sama czuję, że stałam się strasznie bierna i jeszcze chwila, a zmarnuję sobie całkiem życie jakimiś bezpodstawnymi, nerwicowymi obawami.

Niedawno miałam kryzys zdrowotny, niezwiązany z nerwicą. Nie mam wsparcia psychicznego w rodzinie, która wie najwięcej. I teoretycznie powinna najwięcej pomóc. Szczególnie, że chwilowo przebywam z rodzicami i zamiast dalej się odburzać, dokładają mi zmartwień. Jednak nie jest to moim największym powodem załamania. Obudziła się u mnie nerwica, w jakimś dziwnym zaostrzeniu. Że już nie będę normalna. Że nie będę w stanie samodzielnie funkcjonować, że będę się ciągle bać. Niektórzy może wiedzą, że moją największą obawą jest lęk przed zwariowaniem, psychozą. Boję się, że to złe samopoczucie uaktywni u mnie jakiś rodzaj psychozy. Dziś zaatakowała mnie myśl, że w przyszłości kogoś zabiję, że będę psychopatką, że trafię do więzienia. Wcześniej, że już nie zamieszkam sama, bo włączy się we mnie jakaś chora osobowość. Że wszystkie obecne wydarzenia na pewno spowodują CHAD. Że nie założę normalnej rodziny. W przyszłym roku wracam do pracy i boję się, że do tego czasu nie będę sobą, że przestanę umieć pracować z ludźmi. Że nie będę już samodzielna, mimo że nigdy nie miałam problemu z radzeniem sobie samej w życiu. Wychodziło mi to bardzo dobrze. Najpierw choroba pokrzyżowała mi plany, a teraz nerwica. Tradycyjnie mam też obawy, że to może nie nerwica, a początek schizofrenii.

Ogólnie przechodzę etap - nigdy nie będzie dobrze, poddaję się, nerwico wygrałaś i zrobisz ze mnie wariatkę. To co traktowałam już jako chochliki, zamieniło się w pewniki mojego dalszego życia. Ostatnio zdarzało mi się płakać, że skoro tyle złego się dzieje, to na pewno z czasem stracę rozum. Pewnie i tak już nic dobrego mnie nie czeka. Wiem, że powinnam pójść do psychologa/na terapię, ale bardziej mi zależy na historii osób, które z tego wyszły albo takich w podobnej sytuacji, z podobnymi obawami na temat przyszłości.
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

13 listopada 2017, o 22:26

Ale to nie są żadne pewniki. Od Ciebie Zależy w co bedziesz wierzyć: czy w czarne scenariusze ktore nerwica wkłada Ci do głowy, czy raczej w prawde rzeczywistości. To Twój wybór co wolisz robić w życiu: życ w radości, spokoju, w zgodzie ze sobą, czy raczej w spirali leków, szukając wsparcia u nieodpowiednich ludzi. Nikt nie odwali za Ciebie roboty. Żadne rady i niczyje historie Ci nie pomogą (bo zakładam, że już parę takich znasz) . Tylko Ty możesz sobie pomóc, biorąc się w garść i podejmując świadoma decyzję, że zaczynasz pracować nad swoją psychika. Konsekwentnie.

Ty nie jestes chora, Twój stan nie zalezy od ciała, od leków, od czegoś na co nie masz wpływu. Zależy tylko od Ciebie. Więc łap ode mnie motywacyjnego kopa w d*upe i swoją rezygnację zamień na coś lepszego.
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Awatar użytkownika
weird_thoughts
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 300
Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57

13 listopada 2017, o 23:40

eyeswithoutaface pisze:
13 listopada 2017, o 22:26
Ale to nie są żadne pewniki. Od Ciebie Zależy w co bedziesz wierzyć: czy w czarne scenariusze ktore nerwica wkłada Ci do głowy, czy raczej w prawde rzeczywistości. To Twój wybór co wolisz robić w życiu: życ w radości, spokoju, w zgodzie ze sobą, czy raczej w spirali leków, szukając wsparcia u nieodpowiednich ludzi. Nikt nie odwali za Ciebie roboty. Żadne rady i niczyje historie Ci nie pomogą (bo zakładam, że już parę takich znasz) . Tylko Ty możesz sobie pomóc, biorąc się w garść i podejmując świadoma decyzję, że zaczynasz pracować nad swoją psychika. Konsekwentnie.

Ty nie jestes chora, Twój stan nie zalezy od ciała, od leków, od czegoś na co nie masz wpływu. Zależy tylko od Ciebie. Więc łap ode mnie motywacyjnego kopa w d*upe i swoją rezygnację zamień na coś lepszego.
Tylko boję się, że jestem jakimś wyjątkiem (nie)nerwicowym. Że te natrętne myśli to jakieś przeczucie tego, że coś złego się ze mną dzieje.

Najgorsze, ze boję się zostawać sama z sobą, bo czuję że wtedy, z czasem, puści jakaś blokada. Nie boję się urojeń, omamów, tylko braku kontroli nad własnym zachowaniem.
czytoja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 1 września 2017, o 20:25

14 listopada 2017, o 06:49

weird_thoughts pisze:
13 listopada 2017, o 23:40
eyeswithoutaface pisze:
13 listopada 2017, o 22:26
Ale to nie są żadne pewniki. Od Ciebie Zależy w co bedziesz wierzyć: czy w czarne scenariusze ktore nerwica wkłada Ci do głowy, czy raczej w prawde rzeczywistości. To Twój wybór co wolisz robić w życiu: życ w radości, spokoju, w zgodzie ze sobą, czy raczej w spirali leków, szukając wsparcia u nieodpowiednich ludzi. Nikt nie odwali za Ciebie roboty. Żadne rady i niczyje historie Ci nie pomogą (bo zakładam, że już parę takich znasz) . Tylko Ty możesz sobie pomóc, biorąc się w garść i podejmując świadoma decyzję, że zaczynasz pracować nad swoją psychika. Konsekwentnie.

Ty nie jestes chora, Twój stan nie zalezy od ciała, od leków, od czegoś na co nie masz wpływu. Zależy tylko od Ciebie. Więc łap ode mnie motywacyjnego kopa w d*upe i swoją rezygnację zamień na coś lepszego.
Tylko boję się, że jestem jakimś wyjątkiem (nie)nerwicowym. Że te natrętne myśli to jakieś przeczucie tego, że coś złego się ze mną dzieje.

Najgorsze, ze boję się zostawać sama z sobą, bo czuję że wtedy, z czasem, puści jakaś blokada. Nie boję się urojeń, omamów, tylko braku kontroli nad własnym zachowaniem.
Hej, też przez to przechodziłem. Też się bałem że jestem wyjątkiem. Psychiatra tłumaczyła mi to tak, że jeżeli byłbym wyjątkiem to by było widać i nie była by to nerwica. Nie da się stracić kontroli nad sobą, masz zdrową świadomość, moralność oraz wolę. W nerwicy masz aż za dużo kontroli :P. Jesteś w momencie w którym był każdy, ja też byłem na dnie tego stanu. To jest moment w którym trzeba podjąć działania i wziąć się w garść, przestać wierzyć w czarne wizję i akceptować wszystko co się dzieje. Uwierz w siebie, dasz radę z tego wyjść tak jak inni :friend:
Larwa poczwarna, larwa taka brzydka, skąd ma wiedzieć że rosną jej skrzydła?
Awatar użytkownika
weird_thoughts
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 300
Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57

14 listopada 2017, o 11:37

czytoja pisze:
14 listopada 2017, o 06:49
Hej, też przez to przechodziłem. Też się bałem że jestem wyjątkiem. Psychiatra tłumaczyła mi to tak, że jeżeli byłbym wyjątkiem to by było widać i nie była by to nerwica. Nie da się stracić kontroli nad sobą, masz zdrową świadomość, moralność oraz wolę. W nerwicy masz aż za dużo kontroli :P. Jesteś w momencie w którym był każdy, ja też byłem na dnie tego stanu. To jest moment w którym trzeba podjąć działania i wziąć się w garść, przestać wierzyć w czarne wizję i akceptować wszystko co się dzieje. Uwierz w siebie, dasz radę z tego wyjść tak jak inni :friend:
Tylko ja mam teraz wrażenie, że te myśli są inne. Bardziej chore, bo ile można myśleć o zwariowaniu i w końcu nie zwariować? Wiele razy już sobie mówiłam - zwariujesz to zwariujesz. Wydawało mi się, że mam ten lęk bardziej przepracowany, a okazuje się, że on jest jeszcze gorszy.
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

14 listopada 2017, o 12:12

weird_thoughts pisze:
14 listopada 2017, o 11:37
czytoja pisze:
14 listopada 2017, o 06:49
Hej, też przez to przechodziłem. Też się bałem że jestem wyjątkiem. Psychiatra tłumaczyła mi to tak, że jeżeli byłbym wyjątkiem to by było widać i nie była by to nerwica. Nie da się stracić kontroli nad sobą, masz zdrową świadomość, moralność oraz wolę. W nerwicy masz aż za dużo kontroli :P. Jesteś w momencie w którym był każdy, ja też byłem na dnie tego stanu. To jest moment w którym trzeba podjąć działania i wziąć się w garść, przestać wierzyć w czarne wizję i akceptować wszystko co się dzieje. Uwierz w siebie, dasz radę z tego wyjść tak jak inni :friend:
Tylko ja mam teraz wrażenie, że te myśli są inne. Bardziej chore, bo ile można myśleć o zwariowaniu i w końcu nie zwariować? Wiele razy już sobie mówiłam - zwariujesz to zwariujesz. Wydawało mi się, że mam ten lęk bardziej przepracowany, a okazuje się, że on jest jeszcze gorszy.
Sa osoby, które o tym myślą dziesięć albo dwadzieścia lat i nadal to jest tylko nerwica. Zawsze będzie jakieś 'ale'. Na każdy argument który wytoczysz nerwicy, Twój umysł znajdzie sobie odpowiedz. Dlatego tak ważne jest żeby przestać analizować, nie szukać odpowiedzi, nie szukać jakichś aksjomatow których nikt nie może nam dać i po prostu... Odpuścic.
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
zmeczona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 2 października 2013, o 09:35

14 listopada 2017, o 12:34

Hej. Wracam tutaj po paru latach, przeglądam posty i szukam osób, które czują to co ja choć nikomu tego nie życzę. Choruję na nerwicę od minimum 10 lat, choć wcześniej miałam już jakieś objawy ale takie silne lęki i zawały i inne choroby zaczęły się gdy miałam 15 lat. Dziś mam 25 i jestem matką 3 córek, pochodzę z domu gdzie był alkohol i przemoc wobec matki ja i mój brat byliśmy na szarym końcu, w końcu matka uciekła, a ja jako 14 letnia dziewczynka zostałam z bratem i ojcem alkoholikiem. Szczerze męczę się całe swoje życie. Teraz też nie jest idealnie. Znów nerwica się nasiliła jestem na skraju wyczerpania. Mam ciągle puls 120 podczas ataków do 180, kuje mnie coś w brzuchu w tętnicach w szyi, bolą mnie mięśnie, głowa, słabo mi nie mam apetytu, jestem nerwowa, mam wszystkiego dosyć, ciągle chce mi się spać mam gule w gardle jest mi duszno, mam nie równy oddech. Właśnie przez nerwicę musiałam zrezygnować z pracy, nie umiem normalnie funkcjonować. Jestem smutna i zła nie masz już siły mam ochotę tak jak Ty powiedzieć rób co chcesz nerwico poddaje się! Lecz mam córki nie mogę wariować nie wiem co robić mam przewlekłą chorobę więc leków nie biorę, bo mi zaszkodzą fizycznie. Zbieram siłę na psychoterapię ale mieszkam w małym mieście i nie ma dobrego psychoterapeuty. Cieszę się, że mogę poczytać wasze historie jakoś mnie wspierają!
Będę cierpliwa!
Awatar użytkownika
weird_thoughts
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 300
Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57

14 listopada 2017, o 12:54

eyeswithoutaface pisze:
14 listopada 2017, o 12:12
Sa osoby, które o tym myślą dziesięć albo dwadzieścia lat i nadal to jest tylko nerwica. Zawsze będzie jakieś 'ale'. Na każdy argument który wytoczysz nerwicy, Twój umysł znajdzie sobie odpowiedz. Dlatego tak ważne jest żeby przestać analizować, nie szukać odpowiedzi, nie szukać jakichś aksjomatow których nikt nie może nam dać i po prostu... Odpuścic.
Ale to wszystko to nadal nerwica, tak? Ten lęk o przyszłość z takimi scenariuszami? Bo ja się teraz boję, że to zwyczajna wizja mojej przyszłości, że obecne problemy doprowadzą do czegoś złego w moim życiu.
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

14 listopada 2017, o 13:01

weird_thoughts pisze:
14 listopada 2017, o 12:54
eyeswithoutaface pisze:
14 listopada 2017, o 12:12
Sa osoby, które o tym myślą dziesięć albo dwadzieścia lat i nadal to jest tylko nerwica. Zawsze będzie jakieś 'ale'. Na każdy argument który wytoczysz nerwicy, Twój umysł znajdzie sobie odpowiedz. Dlatego tak ważne jest żeby przestać analizować, nie szukać odpowiedzi, nie szukać jakichś aksjomatow których nikt nie może nam dać i po prostu... Odpuścic.
Ale to wszystko to nadal nerwica, tak? Ten lęk o przyszłość z takimi scenariuszami? Bo ja się teraz boję, że to zwyczajna wizja mojej przyszłości, że obecne problemy doprowadzą do czegoś złego w moim życiu.
Tak, to tylko i wyłącznie nerwica. Nie ma w ogóle czegoś takiego jak "wizja przyszłości", nikt z nas nie wie i nie może przewidzieć co albo czy się sie stanie. A Twoje obecne problemy, jesli do nich odpowiednio podejdziesz, mogą Cię wiele dobrego nauczyć :) W ten sposób na to popatrz.
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Awatar użytkownika
weird_thoughts
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 300
Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57

14 listopada 2017, o 13:40

eyeswithoutaface pisze:
14 listopada 2017, o 13:01
Tak, to tylko i wyłącznie nerwica. Nie ma w ogóle czegoś takiego jak "wizja przyszłości", nikt z nas nie wie i nie może przewidzieć co albo czy się sie stanie. A Twoje obecne problemy, jesli do nich odpowiednio podejdziesz, mogą Cię wiele dobrego nauczyć :) W ten sposób na to popatrz.
Całe życie miałam podejście, że każde niepowodzenie czegoś uczy i nas wzmacnia. Teraz nerwica trafia w moje czułe punkty, najpierw - oszalejesz jak będziesz sama, nie oszalałam, więc przerzuciła się na przyszłość.

Najgorszy problem mam z tym, ze muszę się oderwać od rodzinnej, toksycznej atmosfery, a teraz obawiam się, że wyjeżdżając do innego miasta, żyjąc normalnym życiem, dostanę jakiegoś ataku psychozy, chadu... Zwyczajnie przestanę być sobą, ale przecież tego nie da się przewidzieć? Nie da się świadomie zwariować?
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

14 listopada 2017, o 13:44

weird_thoughts pisze:
14 listopada 2017, o 13:40
eyeswithoutaface pisze:
14 listopada 2017, o 13:01
Tak, to tylko i wyłącznie nerwica. Nie ma w ogóle czegoś takiego jak "wizja przyszłości", nikt z nas nie wie i nie może przewidzieć co albo czy się sie stanie. A Twoje obecne problemy, jesli do nich odpowiednio podejdziesz, mogą Cię wiele dobrego nauczyć :) W ten sposób na to popatrz.
Całe życie miałam podejście, że każde niepowodzenie czegoś uczy i nas wzmacnia. Teraz nerwica trafia w moje czułe punkty, najpierw - oszalejesz jak będziesz sama, nie oszalałam, więc przerzuciła się na przyszłość.

Najgorszy problem mam z tym, ze muszę się oderwać od rodzinnej, toksycznej atmosfery, a teraz obawiam się, że wyjeżdżając do innego miasta, żyjąc normalnym życiem, dostanę jakiegoś ataku psychozy, chadu... Zwyczajnie przestanę być sobą, ale przecież tego nie da się przewidzieć? Nie da się świadomie zwariować?
Jakbyś miała zwariowac to juz byś zwariowała. Zobacz w jakim napieciu żyjesz przez te ciągłe lęki i czarne scenariusze. Ale Twój umysł idzie zdecydowanie w stronę reagowania nerwicowego, a nie w stronę chadu ani psychozy. Po prostu nie masz skłonności do choroby psychicznej, nie jestes na to podatna. Jesteś podatna na lęk. Jasne ze nie wszystko da się przewidzieć, ale mozna z dużą dozą pewności stwierdzić ze jesli ktoś zmaga sie z silną nerwicą, to inne problemy psychiczne mu raczej nie grożą. Tak jak mówisz - zaburzenie wybiera sobie Twoje czułe punkty, to czego sie na pewno przestraszysz, i uderza w nie. Ale przestanie, jesli Ty nie bedziesz reagowac ani ufać nerwicy :)
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Dominik.O
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 301
Rejestracja: 11 września 2016, o 10:05

14 listopada 2017, o 13:46

Wyjeżdżając z toksycznego środowiska uwolnisz siebie i otworzysz przed sobą perspektywy nowego,normalnego życia.
Nie ulegaj straszakom,psychoza Ci nie grozi.Zdecydowanie dąż do wolności i do niezależności.
"Pamiętaj,że mamy do czynienia jedynie z myślami a myśli mogą zostać zmienione.Gdy zmieniamy nasze myślenie,zmieniamy naszą rzeczywistość"
Awatar użytkownika
weird_thoughts
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 300
Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57

14 listopada 2017, o 14:03

eyeswithoutaface pisze:
14 listopada 2017, o 13:44
Jakbyś miała zwariowac to juz byś zwariowała. Zobacz w jakim napieciu żyjesz przez te ciągłe lęki i czarne scenariusze. Ale Twój umysł idzie zdecydowanie w stronę reagowania nerwicowego, a nie w stronę chadu ani psychozy. Po prostu nie masz skłonności do choroby psychicznej, nie jestes na to podatna. Jesteś podatna na lęk. Jasne ze nie wszystko da się przewidzieć, ale mozna z dużą dozą pewności stwierdzić ze jesli ktoś zmaga sie z silną nerwicą, to inne problemy psychiczne mu raczej nie grożą. Tak jak mówisz - zaburzenie wybiera sobie Twoje czułe punkty, to czego sie na pewno przestraszysz, i uderza w nie. Ale przestanie, jesli Ty nie bedziesz reagowac ani ufać nerwicy :)
Dziękuję Ci bardzo za rady :friend: Mój lęk przed psychozami bierze się chyba stąd, że zawsze i wszędzie można przeczytać, że zdarza się taki epizod przy wielkim stresie, chorobie, traumatycznym wydarzeniu. Tyle, że ja w tym stresie tkwię od kilku miesięcy i oprócz zatracania się w lęku, nie wydarzyło się nic.
Dominik.O pisze:
14 listopada 2017, o 13:46
Wyjeżdżając z toksycznego środowiska uwolnisz siebie i otworzysz przed sobą perspektywy nowego,normalnego życia.
Nie ulegaj straszakom,psychoza Ci nie grozi.Zdecydowanie dąż do wolności i do niezależności.
Na razie trzyma mnie straszak, że uwolnię chorobę psychiczną. Piszę już o tym tak często, że chyba byłabym pierwszym przypadkiem samodzielnego wywołania choroby :DD
czytoja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 1 września 2017, o 20:25

14 listopada 2017, o 14:42

Ja pokonałem lęk przed zwariowaniem w taki sposób, że uświadomiłem sobie że nawet na te wszystkie schizofrenie i psychozy są przecież leki, które systematycznie brane umożliwiają normalne życie i wyciszają skutecznie chorobę. Jedni chorują psychicznie a inni fizycznie, na to i na to bierze się leki i nie ma w tym nic złego.

Możesz się zapytać eyeswithoutaface jakie ja miałem jazdy ze zwariowaniem i schizofrenią :DD :hehe:
Larwa poczwarna, larwa taka brzydka, skąd ma wiedzieć że rosną jej skrzydła?
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

14 listopada 2017, o 18:00

czytoja pisze:
14 listopada 2017, o 14:42
Ja pokonałem lęk przed zwariowaniem w taki sposób, że uświadomiłem sobie że nawet na te wszystkie schizofrenie i psychozy są przecież leki, które systematycznie brane umożliwiają normalne życie i wyciszają skutecznie chorobę. Jedni chorują psychicznie a inni fizycznie, na to i na to bierze się leki i nie ma w tym nic złego.

Możesz się zapytać eyeswithoutaface jakie ja miałem jazdy ze zwariowaniem i schizofrenią :DD :hehe:
O cóż ja widzę, przeszło Ci? :D ^^
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
ODPOWIEDZ