Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Lęk przed wybuchem innych

Forum dotyczące problemu jakim jest fobia społeczna oraz inne fobie specyficzne.
Umieszczamy tutaj swoje historie, pytania i wątpliwości.
ODPOWIEDZ
Begonia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 25 lipca 2016, o 21:01

10 sierpnia 2016, o 08:53

Zrozumiałam w końcu dwa główne moje lęki. Nie wiem czy kwalifikują się do fobii społecznej, ale być może i może będziecie w stanie mi podpowiedzieć jak nad tym pracować?
Jeden to zycie w ciągłym napięciu, bo boję się, że np. sąsiad, który nie jest dobrym człowiekiem, w końcu wybuchnie i zacznie nie wyzywać o psa, dziecko w ogóle o cokolwiek, nie wiem dlaczego się tak tego boję, ale to nie daje mi normalnie żyć. Jak słyszę jakieś wyzywania, to boję się, że to chodzi o mnie,że na mnie ludzi wyzywają :? i tak żyję od wielu lat... Wiem, że świata nie zmienię, że jest wielu ludzi, którzy ukrywają swoje emocje, nie spodoba im się coś w nas i w końcu wybuchną, bo im się zbierze przez dni, miesiące, lata. Ale jak żyć i się tego nie bać? Przecież nawet, gdyby mieli racje, że zrobiłam coś nie tak, to nie powinnam się tym przejmować, że wybuchają, powinni wcześniej mi zwrócić uwagę bez krzyków, ale niestety obok mnie mieszkają tacy ludzie, a nawet jakbym się przeprowadziła, to wszędzie mogę nowych takich spotkać. Z resztą nawet, jakby nie byli, to ja bym sobie wkręcała, że mają do mnie jakiś problem i w końcu wybuchną :/ Tak samo mój szanowny małżonek, nie powie, że coś nie tak robię, tylko wybuchnie po jakimś czasie, a ja cały czas jestem w stresie, że ciągle cooś mu nie gra i jak coś pod nosem gada do siebie, to jestem święcie przekonana, że o mnie chodzi. Zwracam mu uwagę by to zmienił, ale on jest cięższym przypadkiem ode mnie ;) Póki co rozstanie nie wchodzi w grę.
A druga sprawa, to np w kolejkach w przychodni, boję się, że ktoś wejdzie poza kolejką przede mną, ciągle czuwam w takiej kolejce i patrzę czy ktoś się nie pcha. I boję się, że się wepcha i będę musiała zwrócić uwagę, ze wybuchnę,albo że ten ktoś wybuchnie i tak siedzę, ręce drżą, serce wali... Albo, że jakoś się stanie, że mnie np.lekarz nie przyjmie, czy że przeoczą mój numerek, moje nazwisko... Jak to pisżę, to to takie głupie jest, ale jednak jest we mnie i żyć nie daje normalnie...
Czy ktoś ma jakieś wskzówki jak nabrać do tego dystansu czy cokolwiek z tym zrobić? Ja chcę żyć normalnie :( Czy to wynik niskiej samooceny? Czy co? Na pewno w dzieciństwie mój ojciec miał czasem "ciche kary" dla mnie, że milczał, a w końcu zaczął mnie karać słownie, jaka to ja zła córka, do niczego, itd itp. Ale mimo tego, że to wiem, to to nic nie daje...
- Nic ci nie jest! [...] Dwa miesiące temu myślałeś, że masz czerniaka złośliwego!
- Nagle pojawiła mi się czarna plama na plecach!
- Ona była na twojej koszuli!
- Nie wiedziałem! Ludzie pokazywali na moje plecy.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

10 sierpnia 2016, o 18:22

A czy u podłoża tego nie leży pewnego rodzaju strach przed krytyką? Nieumiejętność poradzenia sobie emocjonalnie z sytuacją, w której znajdujemy się w centrum wydarzeń i trzeba w niej wykorzystać własną autonomię i poczucie pewności?
Może to tez wynikać z tendencji do chęci zadowalania wszystkich, co może być związane z pragnieniami aby każdy o nas dobrze myślał. Stąd powstają myśli i domysły, że co to będzie "jak komuś się coś nie spodoba".

Ja miałem np. tak, że nawet jak przechodziłem przez pasy to odczuwałem stres, że kierowca pewnie jest zły, że tak wolno przechodzę i się denerwuje.

Przede wszystkim potrzeba wzmacniać swoją autonomię, poczucie wartości, zrozumieć własne prawa do życia i własnych reakcji i nieustannie wbijać sobie to do głowy.
Mnie najbardziej co pomagało i pomaga (bowiem tematyka nadmiernej wrażliwości emocjonalnej nadal mnie okresami dotyczy) to czytanie, czytanie i jeszcze raz czytanie, wszystkiego co dotyczy pewności siebie, autonomii, asertywności i generalnie radzenia sobie z emocjami.
Czytanie takie uczy, kiełkują w podświadomości pomysły, inne schematy patrzenia na problem, inne podejście do samego siebie. A następnie trzeba przypominać sobie o tym w realnych sytuacjach, tak aby powstały inne sposoby reagowania. A więc wiedza plus praktyka. Na takie rzeczy nie ma porad od ręki (tak osobiście uważam), są to wszystko wewnętrzne procesy.

A kiedy zmienia się POWOLI (to dzieje się samo) spostrzeganie siebie, opinii innych ludzi, własnych praw do życia, własnej wartości to wówczas te stare schematy przestają być istotne. Chociaż nadal możemy być w nich zagrzebani jeśli mimo wiedzy reagujemy tak samo i nie dopuszczamy tej hmmm "nowej prawdy" do siebie.

Oprócz tego warto oczywiście korzystać z terapii.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
jestempoterapii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 6 stycznia 2016, o 10:32

10 sierpnia 2016, o 19:07

witam...
piszesz,że także czytać...więc ja chętnie zasiądę do lektury a czy możesz podpowiedzieć tytuły wartościowych książek po które warto sięgnąć?
Begonia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 25 lipca 2016, o 21:01

11 sierpnia 2016, o 20:19

Victor pisze:A czy u podłoża tego nie leży pewnego rodzaju strach przed krytyką? Nieumiejętność poradzenia sobie emocjonalnie z sytuacją, w której znajdujemy się w centrum wydarzeń i trzeba w niej wykorzystać własną autonomię i poczucie pewności?
Może to tez wynikać z tendencji do chęci zadowalania wszystkich, co może być związane z pragnieniami aby każdy o nas dobrze myślał. Stąd powstają myśli i domysły, że co to będzie "jak komuś się coś nie spodoba".
Tak właśnie, to cała ja... Od rodziny zawsze słyszałam, że jestem najgorsza, najgłupsza itd i w to bardzo uwierzyłam :( Mój ojciec do tej pory pokazuje mi, że mnie wszyscy muszą lubić, że powinnam się zmienić, bo ktoś ma o mnie negatywne zdanie (tzn. robić tak jak inni każą, nie być czasem sobą, nie mieć swego zdania i się nie sprzeciwiać).
I tak zrobiłam ogromny krok, bo jeszcze ze 2 lata temu byłam bierna... Ktoś z rodziny mnie wyzywał, a ja milczałam i patrzyłam w podłogę, albo robiłam wszystko by tego kogoś zadowolić by mnie nie wyzywał już. Teraz potrafię powiedzieć "nie krzycz na mnie" "nie masz prawa", jednak kosztuje mnie to bardzo dużo, a rodzinie oczywiście nie odpowiada moja zmiana. Z obcymi ludźmi już w ogóle jest trudno. Wiem, że mam bardzo niską samoocenę, choć z drugiej strony potrafię wymienić jakieś rzeczy, które u mnie są naprawdę niesamowite. Wiele w życiu zrobiłam (i to na dużą skalę), wiele potrafię, mam niesamowitą wiedzę w wielu dziedzinach, ale i tak przy każdym człowieku czuję się gorsza, głupsza, brzydsza, do tego, jakbym nie była warta dobrych rzeczy... :( (choć patrząc racjonalnie nie powinnam), nie mogę patrzeć w lustro... tzn czasem spojrzę z uśmiechem, ale po chwili widzę same wady i już mam dość...
To co napisałeś z tym przejściem przez ulicę, to właśnie bardzo często mam takie uczucie...(oczywiście dotyczy innych sytuacji, ale to właśnie to uczucie)
Jakie książki mozesz polecić w temacie? Nie chcę szukać już w ciemno, nie chcę trafić na coś, co jeszcze bardziej pogłębi moje zaburzenie (a tego się obawiam), nie ma problemu tylko z tym, mam wiele lęków, stany depresyjne, jednak dzięki Waszym materiałom radzę sobie lepiej. Ale to jeszcze mało. Nie chcę za bardzo już wchodzić w przeszłość, siedziałam nad nią ponad rok, analizowałam każdą minutę swojego życia od narodzin do teraz i już bardzo mnie zmęczyła. Na terapię chodzę, jednak z powodów finansowych nie mogę pozwolić sobie na częstszą niż 2 razy w tygodniu, a na NFZ ośrodki u mnie nie mają dobrych opinii, ludzie po nich nie czują się lepiej, a znajoma, która rzekoma została odburzona na moje fachowe ;) oko zaburzonego, dalej jedzie na tym wózku...

-- 11 sierpnia 2016, o 20:19 --
Przypomniała mi się książka, którą mam, ale przerwałam ją czytać kilka miesięcy temu,kiedy moje ataki mnie przerażały, mianowice
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/245867/pokochaj-siebie "Pokochaj siebie" --> gdyby link kiedyś był nieaktywny. Co prawda czytałam ją i wszystko pięknie ładnie, tylko pytanie brzmiało jak? Jak to pojąć? Nie wiem czy Wy tak macie, ale ja czytam, rozumiem, np. że nie powinnam przejmować się opinią innych, wszystko tam jest wyjaśnione, tylko jak tę wiedzę sobie uzmysłowić? Może mi akurat to sprawia problem. Że jest jakaś oczywista oczywistość, a mój umysł i tak nie potrafi jej sobie uzmysłowić, choć ją rozumie ;) W każdym razie dziś miałam akurat terapię i w końcu zrozumiałam i mój umysł przyjął tę oczywistość, że powinnam mieć w nosie to, że ktoś się na mnie złości. Że moje potrzeby są dla mnie najważniejsze! Że jeżeli ja, przy zaspokajaniu swojej potrzeby wywołam złość w jakimś człowieku, to to już nie moja broszka. Niech on sobie zatrzyma tę złość, mam w nosie jego emocje, moja potrzeba jest dla mnie ważniejsza i tamtym człowiekiem się nie przejmuję. Bo ważniejsze jest to, co ja czuję, zaspokojenie mojej potrzeby, niż to, że ktoś się przy tym wkurza. Mam nadzieję, ze w miarę zrozumiale napisałam, że komuś to coś pomoże. ale matko! Po ponad 30 latach odkryłam taką oczywistą oczywistość! Mam prawo oddychać, mam prawo zaspokajać swoje potrzeby i one są dla mnie najważniejsze. I inni ludzie nie są wcale ważniejsi ode mnie! Zobaczymy jak to się sprawdzi w praktyce, liczę, że teraz tylko do przodu :) Koniec z tym, ze np. pójdę na urodziny sąsiada, choć będą tam ludzie, których nie lubię, wiem, że po przyjęciu będę się czuła źle, bo będę nie wyspana i zmęczona w pracy, ale pójdę, bo przecież on się obrazi. Może ktoś pomyśli "ale to egoizm", no oczywiście. Nam brakuje tego zdrowego egoizmu. Nie mówię, że ja kupię sobie tort, bo mam ochotę, a mąż niech je suchą bułkę, bo kasy braknie. Nie mówię, że mam potrzebę wypocząć i z tej racji zostawiam rodzinę na 2 miesiące i hulaj dusza na Majorce, bo to już (dla mnie) by była przesada, trzeba gdzieś postawić granicę, nie być egocentrykiem, tylko człowiekiem, który przede wszystkim szanuje siebie i swoje potrzeby. :lov:
- Nic ci nie jest! [...] Dwa miesiące temu myślałeś, że masz czerniaka złośliwego!
- Nagle pojawiła mi się czarna plama na plecach!
- Ona była na twojej koszuli!
- Nie wiedziałem! Ludzie pokazywali na moje plecy.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

11 sierpnia 2016, o 22:16

Begonia, możesz do tego dodac taka myśl, ze ta osoba jest dorosla i poradzi sobie z ta złością, a przynajmniej powinna. Tak jak Ty radzisz sobie chociażby z lękiem. To są wtedy emocje tej osoby i Ty nie ponosisz za to żadnej odpowiedzialności.
Begonia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 25 lipca 2016, o 21:01

12 sierpnia 2016, o 18:27

Olalala pisze:Begonia, możesz do tego dodac taka myśl, ze ta osoba jest dorosla i poradzi sobie z ta złością, a przynajmniej powinna. Tak jak Ty radzisz sobie chociażby z lękiem. To są wtedy emocje tej osoby i Ty nie ponosisz za to żadnej odpowiedzialności.
Postaram się o tym pamiętać :)
Dziś nadarzyła się okazja sprawdzić jak sobie poradzę (przed chwilą pisałam juz o tym w temacie "nasze codzienne małe zwycięstwa"). To jest naprawdę maciupeńkie zwycięstwo, ale dla mnie to ogromny krok! Otóż w ciastkarni po zakupie doszłam do wniosku, ze wezmę jeszcze jedno ciastko. Pani musiała odpakować ciastko, włożyć nowe, zapakować ponownie i gdy już miałam ją przepraszać pomyślałam sobie, że przecież miałam prawo do zmiany decyzji i nie muszę za to przepraszać. Nawet pomyślałam, że jeżeli ta kobita jest na mnie zła, to trudno, nie interesuje mnie to. A wiem, że normalnie w takiej sytuacji bym rzuciła się, przepraszała, że żyję, myślała o tym pół dnia, albo nawet nie wzięła tego kolejnego ciastka, mimo, że bym chciała.
Wczoraj też umówiłam się na spotkanie z pewną osobą i później pomyślałam, że albo zaakceptuje mnie taką, jaką jestem, albo nie. Już nie rozpamiętywałam każdego mojego słowa, gestu, jak mam w zwyczaju, tylko dziś pomyślałam, że skoro coś tam wczoraj powiedziałam czy zrobiłam, to uważałam to za słuszne i tyle. Pierwszy raz od dawien dawna (albo w ogóle pierwszy raz?) na wspomnienie czegoś cieszę się, że było super, a nie szukam tych moich zachowań, którymi mogłam kogoś obrazić, albo gdzie ktoś mógł o mnie coś złego pomyśleć. Dziś też miałam kolejną sytuację, że spojrzałam na siebie najpierw, nie na kogoś, wiem, że mogą być o gorsze dni, ale zauważyłam, że i ja mogę być inna, ze nie jestem skazana na wieczne strachy i lęki :)
- Nic ci nie jest! [...] Dwa miesiące temu myślałeś, że masz czerniaka złośliwego!
- Nagle pojawiła mi się czarna plama na plecach!
- Ona była na twojej koszuli!
- Nie wiedziałem! Ludzie pokazywali na moje plecy.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

13 sierpnia 2016, o 19:07

Begonia, brawo, to są Twoje zwycięstwa! ;)
ODPOWIEDZ