Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Leczenie zostawione na później

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
Awatar użytkownika
NerwowaSzeregowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 1 marca 2017, o 18:58

2 marca 2017, o 23:27

Cześć nerwuski ;)
Postanowiłam dołączyć do forum, aby poznać ludzi, którzy dzielą moje problemy, prosić o radę, czegoś nowego się dowiedzieć. Uważam, że miałam i mam dość ciężką i długą drogę w kwestii nerwicy dlatego chciałabym podzielić się z wami kawałkiem tego "gorszego" zycia. Być moze szukam zrozumienia, byc moze kogos kto miał dokładnie to co ja, moze wsparcia i motywacji do dalszej walki... ale nie przedłuzając

Mam 19 lat, zmagam się z tym cholerstwem od lat 5, dopiero niedawno dowiedziałam się że to nerwica. Zaczęło się dziwnie. To fakt, popalałam sobie zioło jednak nigdy mi dobrze nie służyło, podczas gdy inni się śmiali ja przechodziłam istne piekło. Odlatywałam, nie byłam sobą, nie czułam ciała ani psychiki, nie mogłam nic zrobić, nie mogłam z tego wyjść, obraz był niewyraźny, otoczony czarną ramką czułam ze odlatuje na inny świat. Niestety postanowiłam sprawdzic jeszcze ze 2 razy czy ten stan w dalszym ciągu się utrzymuje czego szybko pożałowałam. Raz prawie zapaść a za drugim razem po zapaleniu dopadło mnie to co zawsze, uczucie "oho cos jest nie tak", męczyłam się z tym stanem pare godzin, stan mnie przerastał więc stwierdziłam że uciekne w sen, jednak po przebudzeniu się to było dalej, zaczełam sie martwić, szukac pomocy, wtedy pierwszy raz odczułam skutki stresu: duszenie się, dziwny obraz, "wstręt, strach" przed mamą... ale to był dopiero lekki początek. W nocy cała się trzęsłam, miałam dziwne jakby psychodeliczne sny i dziwne psyczhiczne stany, byłam pewna że wariuje. Nie chodziłam do szkoły przez tydzień, bałam się. Gdy wychodziłam uczucie zaraz wracało, jakby obraz się zatrzymywał i budziłam się po chwili. Szkoła to szkoła, męczyłam się i bałam, ale musiałam to przetrwac. Zaczełam unikac tez jezdzenia gdzies dalej w obawie ze to wróci a ja bede zdala od domu poniewaz zawsze gdy to się zaczyna uciekam do domu jako w bezpieczne miejsce, miejsce gdzie moze dziac sie wszystko, nie moge byc wtedy wsrod ludzi, to moj odruch automatyczny.

Zyłam tak rok, dwa z dłuzszymi przerwami od tego świństwa, potrafiłam mieć przez cały dzień rozmazany obraz i uczucie jakbym była w grze, nogi odmawiały mi posłuszeństwa, upadałam. Kto by pomysłał ze stres może zrobic cos takiego z człowiekiem. Kolejny rok i kolejny, ataki były juz rzadsze aż do teraz, w te święta piłam przez 3 dni (dodam ze alkohol tez juz na mnie nie działa jak kiedys, męcze sie gdy wypije więcej, chce uciekac do domu dlatego pije tak, aby do tego stanu nie doprowadzić) i tego 3 dnia dostałam bardzo silnego ataku, najpierw zaczyna sie od świadomosci tego ze cos jest nie tak, mimo uspokajania się i zapalenia papierosa (który zawsze jakby zmniejszał i hamował dalszy atak) szło to dalej, aż w końcu doszło do maximum, moja psychika znowu siadła, podczas ataków to juz nie jest tylko rozmazany obraz, duszenie się, to sama psychika która nie daje normalnie zyc. Najgorsze jest to, że tego stanu nie da sie opisac bo to nie tylko DD, zadne opisy, które tu czytałam nie oddają tego stanu który przechodze :cry: Od tego czasu miałam tak po kazdym piciu- odstawiłam. Stan nie przechodził, było lżej ale dalej nie tak jak powinno, co sie uspokajałam to wracało, mamy marzec a ja dalej z tego nie wyszłam, mój organizm 24/h jest na stresie i adrenalinie.

Postanowiłam ze nie dam sobie z tym rady sama, jesli to juz nie przechodzi to znaczy, ze jest cos nie tak. Zazwyczaj miałam atak, 2-3 dni i powoli dochodziłam do siebie. Udałam się więc do psychologa, okazało sie że stresy z dzieciństwa + to co zapaliłam wywołały to wszystko i ze za pół roku/ rok mogło sie to skonczyc psychozą. Byłam również u psychiatry, zaczełam brac tabletki Fevarin do tego dojdzie terapia. Przepisał mi rowniez tabletki NASEN jednak miałam po nich omamy- odstawiłam. Jednak jest coś co nie daje mi spokoju, moje zdrowie fizyczne. Codzienne bóle głowy, od rana do wieczora, nieznosne i bardzo silne, pisk w uszach, gdy siedze na krzesle jakbym sie trzęsła/ skakała na nim, wieczne zmęczenie a z rana dosłownie zycie na rezerwie, uczucie ciepła w głowie, bóle serca, praktycznie kompletny brak snu (co zasypiam to budze sie 100 razy i wychodzi ze przesypiam 2h max), brak apetytu, ,mdłosci. Udałam się na TK i punkcje wyszło wszystko okej, czy to mogą byc objawy stresu? Czy ktoś brał te tabletki Fevarin? jesli tak jakie są co do niego uczucia. Czy to przejdzie? Czy będe mogła jeszcze normalnie zyc? :buu: Przez to, że nie potrafie opisac mojego stanu podczas ataku czuje ze jest cos nie tak, ze to moze cos wiecej niz nerwica, skoro wszyscy mówią jasno jak to u nich jest a ja tego nie potrafie... Do tego ciągłe złe mysli, jakby mózg nie dopuszczał w ogole tych dobrych, wiecznie mysl o smierci mojej, mamy, ciągle płacze, lekki stres a ja już odczuwam ciepło w głowie i to inne, zaczynające atak dziwne uczucie, ostatnio jestem bardzo słaba, czuje sie jak pijana, tylko podczas gdy mama jest obok przezywam dziwne, niepokojace uczucie psychiczne, o co moze chodzic? Boje sie, ze oprocz problemów z psychiką moge miec problemy fizyczne ze zdrowiem. Nie wiem juz co robic. Pozdrawiam i licze na odpowiedzi :(:
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

3 marca 2017, o 09:45

Chyba wszyscy z nerwicą a tym bardziej derealizacją są przekonani że ich przypadek jest szczególny:)
I że to coś jeszcze poza nerwicą.
To powoduje że jeszcze bardziej wpadają w koło lękowe bo cały czas monitorują swój stan
i reagują histerycznie na kazdy objaw.

Podczas gdy ja u Ciebie widzę tylko objawy lękowe.
Kazdy praktycznie atak paniki, czy derealizacja zaczynają się od tego dziwnego stanu umysłu
i wrażenia w głowie oraz że zaraz się zwariuje albo coś sie stanie albo że coś jest bardzo nie tak.
To normalne :)
Polecam Ci poczytać naszą encyklopedie objawów dd w której spisalismy jakie kto ma objawy.
Kazdy pisze swoimi slowami ale widać że to jest to samo.

encyklopedia-objawow-derealizacji-deper ... t3473.html

Im szybciej uznasz swoje objawy za możliwe w tym stanie i popularne tym szybciej nabierzesz do nich
dystansu i wtedy one nie będą sie wydawać takie straszne.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
Awatar użytkownika
NerwowaSzeregowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 1 marca 2017, o 18:58

3 marca 2017, o 13:32

Po wejściu w link przeczytałam większość objawów, ale to tylko niektóre z nich, które towarzyszą mi raczej PO ataku. W momencie samego ataku przechodze inny, straszny stan psychiczny no ale raczej z opisania go nici i znalezienia u kogos innego tez. Dochodziło do tego ze mózg sam mi mówił zebym sie zabiła, nie mogłam rozmawiać z ludźmi ani być w ich otoczeniu, od razu czułam że musze uciekać, ze nie jest to dla mnie "wygodne", odtrącało mnie, nawet dźwięk bajki z pokoju obok gdy ja lezałam w ataku doprowadzał mnie do wariactwa, od wszystkiego bym uciekła najchętniej bo psychika nie wyrabiała z niczym, nie zachowywałam sie jak ja, jakbym nie miała wpływu na to co robie i mówie, jakby wszystko pod wpływem emocji, sam obraz jakbym była pijana, atak paniki który uruchamiał nie te somatyczne a psychiczne fazy. Powoli z tego wychodze, dałam sobie pomóc więc moze lepiej będzie jak nie będe wracała do tych najgorszych chwil, nie będe ich rozstrząsała a skupie sie na stanie teraźniejszym. I tu pojawiają sie już wyczytane rzeczy jednak co robic aby sie ich pozbyć. Daje sobie czasu jednak to trwa i trwa, czekam az leki zaczną działać na pełnych obrotach. Ciągłe bóle głowy, zmęczenie totalne, uczucie jakbym była warzywem (nie mam siły mówic ani chodzic, ogolnie zyc), czuje jakby czesc mózgu przestała pracowac i przyzwyczajała sie do tego dziwnego stanu, uczucie jakbym jedynie patrzyła a nie miała wpływu na słowa i czyny, obserwator w swoim ciele, wiecznie przypominanie sobie o tym stanie, z ludzmi potrafie normalnie porozmawiac jednak z mamą zdawkowo, byle by juz wyszła, odpowiadam krotkie "tak" lub "nie" dostaje dziwnego uczucia i prosze zeby wyszła. Czemu zachowuje sie tak do osoby którą najbardziej kocham?
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

3 marca 2017, o 22:11

Opisy objawów sa rozsiane po forum.
Ja googlałam konkretny objaw dodając "zaburzeni forum"
Dla mnie jeśli ktos miał taki objaw jak ja to załatwiało sprawę.
Było dla mnie jasne ze to objaw lękowy i nie ma sensu sie nim przejmować.

To co opisujesz to wygląda na stan który miałam w głębokim dd.
Nie byłam w stanie wytrzymac psyczicznie widoku przedmiotów, otoczenia, żadnych dźwieków, nawet pamietam
że ledwo wyrobiłam jak przyszedł sąsiad po cos na chwile. Nie byłam w stanie na niego patrzeć.
Mysli i wyobrażenia mialam takie że ciężko je było wytrzymać i cięzko opisać;)
Byłam pewna że mam cos z glową nie tak albo zwariowalam po prostu.
Do tego miałam ciagłe wrażenie 24/7 że zaraz zwariuje do końca i coś mi sie stanie.
W sumie wtedy też żadne z opisanych na forum objawów do mnie nie docierały.
Piszę to tylko po to żebys wiedziała że coś takiego jak opisujesz to jest aż i tylko derealizacja
i z tego co teraz piszą do mnie na priv moge powiedzieć że sporo osób tak ma.
Wcale nie jesteś wyjatkiem ani przypadkiem specjalnym :)

Dodam że w lęku i w dd tez nie byłam w stanie jakoś gadac z mamą.
Nie mogłam tego znieść i bałam się że tak juz zostanie.
Dziś rozumiem że to po prostu duży stan lękowy, nieznajomość tego objawu i brak dystansu do niego.
Nakrecalam się tymi objawami i to dodatkowo nakręcało lęk.
Nikt mi wtedy nie powiedział ze tak może byc w dd, chlopaki dopiero zaczynali pisac art.

Odczucie braku kontroli nad cialem i bycia bezosobowym obserwatorem to typowe w dd.
Mysli natretne typu zabij się, tgz impulsy myslowe, do tego potem lęk przed utrata kontroli rownież.
I to wszystko minie bez śladu.

Bierz leki, nie rób sobie presji czasu bo to mocne stany lekowe i organizm potrzebuje
czasu żeby się fizycznie wyciszyć po tym wiec moze sobie reagować róznymi objawami.
Dlatego warto je znać:)
Po prostu daj sobie czas.
A wszelkie objawy somatyczne które Cie niepokoja pisz na forum bo to juz pikuś.
Bóle głowy miewałam tez codziennie z napiecia przez 2-3 tyg i wiele osób tutaj.
Musisz być bardzo spięta i to moze powodować taki objaw, jak i bóle brzucha, serca, dretwienia i cały wachlarz
innych atrakcji.
Wyjdziesz sobie z tego powoli i spokojnie a za jakis czas z ulgą odetchniesz.
Wspomnisz moje słowa :)
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
Awatar użytkownika
NerwowaSzeregowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 1 marca 2017, o 18:58

4 marca 2017, o 15:07

Chyba nic nie potrafi tak uspokoić jak porada drugiej znierwicowanej osoby :)
Zaczynam się już przyzwyczajać do objawów a przynajmniej się staram jednak w dalszym ciągu są gdzieś z tyłu głowy słowa psycholog że "za pół roku mogłam juz byc w psychozie" i to mi jakoś nie daje spać spokojnie i pokazuje że może być gorzej, boje się że to moze nastąpić, jak nie teraz to kiedyś. Staram sobie już wszystko logicznie tłumaczyć, przypominać słowa takie jak Twoje, nie wkręcać się. A co jesli chodzi o zmianę mentalną/ psychiczną? Dawniej dusza towarzystwa, zawsze wszędzie pełno a teraz wychodzę i siedze cicho, nie odzywam się a jeśli juz czuje stres(?) rozmawiajac ze znajomymi, nie jest to swobodna rozmowa z mojej strony a ciągłe napięcie jakbym rozmawiała z nimi pierwszy raz. Czy takie "ciche dni" to tez część tego cięzkiego etapu czy są jednak rzeczy, które mogą się utrwalić?
PS. wiem, że po to jest forum, ale mimo to dzięki za wsparcie :D
Awatar użytkownika
Kondor
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 223
Rejestracja: 21 listopada 2016, o 20:54

4 marca 2017, o 15:23

Zmień lekarkę proszę Cię.
Gdyby każdy miał po pół roku miał dostawać psychozy, to z 30 % (na tyle wskazują statystki, że tyle ludzi dopadła nerwica lub nerwicowe stany) to kurde z 10% musiało by być już po 1 epizodzie psychozy co najmniej, czyli z 4 mln ludzi w Polsce. :DD
Mówiąc Ci nawet takie rzeczy, już widać że kompletnie babka nie ma pojęcia jak podchodzić do nerwicowców. Sama zresztą widzisz, że to tylko najbardziej zapamiętałaś i teraz się tego boisz i nakręcasz. Super ta psycholog :DD

tu jeszcze taki mały tekst z tego forum :

Do samej psychozy trzeba mieć predyspozycje – to słowa które często się pojawiają w sieci. I to jest prawda.
Najczęściej boimy się, że od lęku i nerwicy silnej, dd dostaniemy psychozy, bo nie wyrobimy.
My już nie wyrobiliśmy i dlatego dostaliśmy zaburzeń lękowych :)
Otóż to, każdy ma do czegoś jakieś predyspozycje w chwilach niewyrobki. Do psychoz na szczęście tylko mały procent, nie jest to tak częste jak predyspozycje do nerwic, odcięcia dd, depresji.
Porównując tutaj podam taki przykład z dawniej wypowiedzi Victora, otóż można mieć np. predyspozycje do omdlenia przy stresie, niektórzy tak mają, że przychodzi stres/trauma i nagle dostają omdlenia. To też jest niewielki procent ludzi, którzy tak mają.
I często przy nerwicy boimy się, że zemdlejemy, otóż gdybyśmy mieli predyspozycje do omdlenia, to zemdlelibyśmy przy pierwszym takim ataku paniki, silniejszym lęku.
Bo jeżeli organizm wywołał reakcje walcz bądź uciekaj, to dla niego już samo to jest traumą, coś mu poważnie "zagroziło" i wywołał reakcję zagrożenia, a także często stan awaryjny czyli – DD.
I właśnie o to chodzi, że jak się ma predyspozycje, wychodzi ona od razu, czyli jakby ktoś od nerwicy miał zemdleć, zemdlałby przy pierwszym szoku, bo pierwszy lęk jest zwykle najgorszy.

Tak samo jest z psychozami! Jeśli ktokolwiek miałby dostać od lęku w nerwicy, ataku paniki, stanu psychotycznego, to dostałby go od razu. To nigdy nie jest tak, że masz nerwicę 4 miesiące i dostajesz znikąd psychozy!
Bo ty już swoją wytrzymałość przekroczyłeś i dostałeś nerwicy, zaburzeń lękowych, jakichś fobii, natręctw, dd, ale nie psychozy, to oznacza że jej po prostu nie dostaniesz.
A to, że twoje zaburzenie powoduje, że nie dajesz rady zupełnie, to jest to zwykłe odczucie. Mając te zaburzenia lękowe i np dd, wtedy zawsze czujemy, jakbyśmy ciągnęli resztkami sił, co zwykle jest uczuciem, bo jakoś i tak ciągniemy i ciągniemy i ciągniemy ;)

Tak wiec psychozy się nie obawiajcie, jak jej nie dostaliście na początku silnych lęków a każdy się chyba zgodzi, że lęki były okropne, to nie dostaniecie już jej.

Co do samego strachu przed psychozą, to powiem wam uczciwie, co też mi powiedział lekarz, że schizofrenia to osobny temat, ale psychozy nie ma co się tak naprawdę obawiać, bo czasem lepiej jej dostać niż zaburzeń lękowych, bo jest to stan bardzo szybko przejściowy i leki bardzo zazwyczaj szybko leczą z tego.
A w zaburzeniach lękowych wymagana jest praca nad myślami, sobą, osobowością, praca, praca i jeszcze raz praca.
Tak wiec boimy się psychoz tak na prawdę bez powodu aż tak wielkiego, bo psychoza to nie jest zwariowanie stałe, to nie jest schizofrenia i to się można szybko z tego wyleczyć, o wiele szybciej niż z nerwic i bez takiego ciśnienia.
Ale, jak mówię, jak nie dostałeś jej na początku, to od nerwicy nie dostaniesz jej też później, ani od lęku a tym bardziej od dd.
Pomyliliśmy światy ! Świat naszego myślenia uznaliśmy za ten realny, a ten prawdziwy mamy tylko za tło. Za wszelką cenę trzeba to odwrócić !
Awatar użytkownika
NerwowaSzeregowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 1 marca 2017, o 18:58

4 marca 2017, o 15:26

Szczerze mówiąc po tych słowach grubo się zastanowiłam nad zmianą psychologa, tymbardziej że mam mieć z nią prowadzoną terapie, zatrzymało mnie tylko to że KAZDY ale to KAZDY ją poleca, na dolnoslaskim podobno jest o niej głośno, takze chciałabym dac jej jeszcze szanse wykazania się. Motywowała to tym, że widziała mój stan i że 5 lat zyc w czym takim... "zadny zdrowy by nie wytrzymał a mózg tez ma swój próg wytrzymałosci". Lekarz ogólny widząc mój stan dał mi namiary na innego psychiatre, czy jest ze mną aż tak źle? :DD
Awatar użytkownika
Kondor
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 223
Rejestracja: 21 listopada 2016, o 20:54

4 marca 2017, o 15:32

Skoro jest dobra to daj jej szansę, nie mi tu oceniać, tylko dziwne straszne podejście, bo czasem nerwicowiec na zapytanie "Czy wszystko ok" gdy usłyszy raczej Tak, już może te raczej tak źle odebrać, że w lęku się zamota.
A co dopiero takie teksty. Nie dziwię się, że tak do źle odebrałaś.

Po pierwsze posłuchaj tutejszych nagrań, one Ci wyjaśnią wiele kwestii :)

odburzanie-wedlug-divovica.html
Pomyliliśmy światy ! Świat naszego myślenia uznaliśmy za ten realny, a ten prawdziwy mamy tylko za tło. Za wszelką cenę trzeba to odwrócić !
Awatar użytkownika
NerwowaSzeregowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 1 marca 2017, o 18:58

4 marca 2017, o 15:50

Dokładnie tak, znam to doskonale :)
No cóz, nerwicowiec łatwo w zyciu nie ma, trzeba zważać na słowa a u mnie pewnie jak i u innych również na okoliczności. Jak dostałam kiedyś ataku po horrorze (zbyt duzy stres w nerwicy?) teraz nie moge już oglądać filmów tego typu bo to wraca, jak wczoraj byłam w kinie przypomniałam sobie ze mój pierwszy dzien ataku poprzedzał kino co już spowodowało lawinę złych wspomnień i stresu, bałam sie ze bede musiała uciec do domu. Pozostaje się tylko leczyć i czekać na cud wyzdrowienia. Dzięki za materiały, napewno skorzystam.
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

4 marca 2017, o 16:51

Generalnie chodzi mi o to żebyś złapala troche dystansu i nie nakręcała sie niepotrzebnie dalej
i powoli sobie wychodziła z tego stanu czyli wyszła z kółka lękowego.
Po to tyle nawijam:)
Zapewniam że za jakiś czas, w przyszłości nawet wspomnienie o tym nie będzie już straszne.
A i wpaść drugi raz w taki stan lękowy już nawet nie da rady bo będziesz wiedziała i rozumiała o co chodzi.
I nie będzie nic na Tobie juz robiło takiego wrażenia jak teraz.

Psychoza odpada, to zupełnie inna jednostka i do tego chorobowa, dd nie jest chorobą tylko naturalnym
stanem umysłu. W derealizacji nie występują psychozy, ani dd nie przechodzi w nie.
Jak w ogóle mozna coś takiego powiedzieć znerwicowanemu pacjentowi... (?)

Jak najbardziej może tak być że sobie będziesz wycofana, ale fajnie że w ogóle starasz się wyjść do ludzi:)
Pamietam że jak w lekach jeździłam do mojej przyjaciółki która znam od podstawówki to strasznie
mi się nie chciało ani z nią widzieć, ani gadać a do tego miałam lęki jak z nia rozmawiałam i czulam że moge
dostać atak paniki, wtedy jej o tym mówiłam, na co ona odpowiadała słusznie "to sobie dostań" :)
A juz nie daj Boże jak ktos mnie zagadal na ulicy... spieprzalam jak zajac jak tylko była okazja:)
Ludzie mi sie wydawali straszni, gadac o niczym nie moglam, nie chcialam... wszystko powodowało lęk.
To normalne, tak może być, weź to na klate i nie uciekaj, to tez przejdzie.
Nawet nie będziesz wiedziała kiedy. Nie musisz z tym nic robić.
I nawet nie chodzi tak o walke ze sobą i chodzenie gdzies na siłe i gadanie z ludźmi (w stanie lekowym wszystkie tematy wydają się takie błahe:)
ale o wyjście i zajęcie czyms mysli, zeby choć przez chwile dać odpocząć umyslowi od skanowania swoich stanów.
Im wiecej takiego absobowania mysli czymś i zapominania o lęku, tym szybciej się z tego wychodzi:)

I jeszcze jedna bardzo ważna informacja.
Anie duże leki, ani dd, nawet trwajace dlugo, nic nie odbiera, nie zmienia mentalnie czlowieka - to iluzja lekowa.
Bedziesz duszą towarzystwa tak jak wcześniej, zapewniam :)
Tylko będziesz silniejsza i będziesz miała wiekszy dystans do nerwicy.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
Awatar użytkownika
NerwowaSzeregowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 1 marca 2017, o 18:58

5 marca 2017, o 16:54

Nie uciekam, wręcz przeciwnie jakby na siłe staram się pchać to do przodu, na siłe wychodzić i zyc jak zyłam. Ciężko jest tylko udawać, że wszystko jest okej kiedy tak naprawde wszystko wokół jest inne, nawet ja sama. Martwi mnie cała sytuacja ponieważ wczesniej tak jak juz pisałam, 2-3 dni i dochodziłam do siebie a od grudnia nie udało mi sie wstac i czuc normalnie, ciągle są ataki. Jakbym wpadła w to wszystko bez wyjscia. Pisząc to czuje sie okropnie, jakbym nie była w swoim ciele, jakbym to nie ja pisała, jakby ktoś przejął moje ciało i mimo słów, jak bardzo bym chciała to nie zahamuje tego i to jest najgorsze. Wieczna hustawka z lekkiego dobrze do źle. Czekam niecierpliwie aż leki i przyszła terapia zaczną działać, jak do tego czasu nie zeświruje to będzie cud :P
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

5 marca 2017, o 18:32

Od tego się nie świruje, możesz być spokojna
Szeregowa ja Ciebie doskonale rozumiem bo ja się męczyłam długo z tym stanem
ale nie bede pisac ile bo u mnie to miało związek z rozwodem co sie ciagnęło dosyć długo.
Potem zanim mi to zeszło, zanim uwierzyłam że to tylko dd i zauważyłam w ogóle jakas poprawe to minęło troche czasu.
Zwłaszcza że dodatkowo miałam kupe natretów i wydawało mi sie że to nigdy nie minie
i że już nigdy nie będzie normalnie.

Cała tajemnica w tym żeby nie udawac że jest extra , nie negowac tego stanu tylko go rozumieć.
I próbować akceptować i żyć normalnie, tylko że z wiekszą wyrozumiałościa dla siebie.
Czyli... tak jak to robisz:)
Czyli możesz nie udawać że jest ok, tylko powiedziec sobie "ok, czuje sie chu**wo, tak się czuję bo mam dd, bo dopiero sie wyciszam"
Ale dam sobie rade.

Ja jak mam gorszy dzień bo np mialam stresy, to sama sobie mówie "ok , dzisiaj to sie czuje wybitnie chu**owo i sie musze wyciszyc"
Nie zamykam sie w domu ale tez nie neguje tego stanu, wtedy nie ma tego napiecia że jest gorzej a już dziś teraz musi być dobrze.
Nie ma wtedy tyle tej presji i skanowania jak sie czuje tylko akceptacja.
+ niereaktywność Divina, czyli nie wpadanie w histerie:)
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
Awatar użytkownika
NerwowaSzeregowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 1 marca 2017, o 18:58

5 marca 2017, o 18:41

Kiedy tylko dostaje sygnał, że cos jest nie tak staram się wyciszyć, wszystko sobie racjonalnie poukładać ale idzie taka lawina, że ciężko mi ją zatrzymać. Za bardzo boję się ataku bo wiem że trwa bardzo długo i jest zabójczy dla mojej psychiki, powodem może byc tez nierozpoczęta terapia, nie wiem jak sobie z tą lawiną radzić. Moje tłumaczenia i rady osób wokół na nic sie zdają w obliczu stresu. Będąc wsrod ludzi czuje się tragicznie, niewyrazny obraz, ogólne wyciszenie, uczucie jakbym miała zemdleć, zmęczenie, wstręt do nich (w sumie tylko do facetów, dziwne i niezbyt przyjemne uczucie) mimo to staram się to przełamać, mimo to siedzieć i udawać że jest okej ale czasami po prostu nie da rady, nie czuje się w stanie nawet udawać, czy się z tym pogodzić, uważam że na tą chwilę jestem zbyt znerwicowana żeby podejść do tego na spokojnie. Po jakims czasie zostaje tylko ucieczka do domu bo po prostu mnie to przerasta, nie jestem na siłach fizycznych i psychicznych.
Awatar użytkownika
podwarszawski
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 3 marca 2017, o 02:05

18 kwietnia 2017, o 18:11

Sorry za odkop tematu po ponad miesiącu, ale muszę zapytać... dlaczego odczuwasz wstręt do facetów? :roll:

I jak tam w ogóle sytuacja u Ciebie teraz wygląda? ;)
Awatar użytkownika
NerwowaSzeregowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 1 marca 2017, o 18:58

18 kwietnia 2017, o 18:58

W sumie nie duzo sie zmieniło, ale jest troszke lepiej. Ostatnio znowu wróciły problemy ze snem, wybudzam sie, ciagle mam mysli natretne, czuje ze mnie to przerasta i ze uciekne od tego poprzez samobójstwo, ze to nie zycie a sen z ktorego nie moge sie wybudzic, ze to nie moje zycie i nie moje cialo, nie wiem kto za mnie mowi i chodzi. Tragedia. Nie wiem czy to kiedykolwiek odpusci, chce isc do przodu i robie wszystko w tym kierunku a i tak stoje w miejscu. Ogółem od grudnia tragedia z tym ze raz potezna a raz troche mniejsza.
ODPOWIEDZ