Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

11 lat

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Panna Joanna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 11 września 2017, o 05:32

18 września 2017, o 16:47

Kochani Forumowicze,

Na wstępie chciałabym bardzo podziękować Adminom za rejestrację oraz serdecznie wszystkich pozdrowić :{}:
Mam na imię Asia i mam 25 lat. Od około jedenastu lat dolega mi derealizacja. Moje objawy pokrywają się z tymi wymienionymi
w forumowej encyklopedii objawów dd. Dokładnie pamiętam dzień, w którym dd pochwyciło mnie w swoje szpony. Martwi mnie jednak to,
że derealizacja w większości przypadków wynika z lęku czy stresu. W moim przypadku wynikła z odczucia wielkiej przyjemności. Nie należę do
"grzecznych dziewczynek", w młodym wieku lubiłam czytać erotyki, poznawać swoje ciało i odkrywać nowe doznania z koleżankami.
Właśnie przy takim odkrywaniu doznań obudziłam w sobie dd. Nie chcę nikogo urazić tym co teraz napiszę, zależy mi jedynie na tym by dokładnie odzwierciedlić okoliczności
towarzyszące obudzeniu dd w tamtym dniu. Koleżanka całowała mnie po szyi, miałam zamknięte oczy. Było tak przyjemnie, że przysłowiowe "motylki" czułam w całym ciele.
Głowa była tak lekka, że miałam wrażenie, że za chwilę odfrunie. Gdy akt dobiegł końca, otwarłam oczy....i nic już nie było takie jak wcześniej. Sądziłam, że to na pewno
"przeciążenie" mojego umysłu i ciała, że to chwilowe. Niestety nie przeszło następnego dnia. Nie przeszło do dzisiaj. Póki chodziłam do szkoły, widziałam się z ludźmi to
zapominałam o dd aczkolwiek ciągle we mnie siedziało. Były chwile, w których sobie przypominałam, że nie odczuwam świata normalnie. Zwłaszcza w podróżach. Nie będę
opisywała objawów ponieważ jak wspomniałam wcześniej, pokrywają się z "tutejszymi".
Za dwa tygodnie bronię tytułu magistra. O derealizacji zaczęłam intensywniej myśleć na trzecim roku studiów, gdy było mniej zajęć na uczelni a należało więcej pracować w domu (studia artystyczne).
Czytałam poradniki, słuchałam Adminów na YT. Staram się postępować według Waszych wskazówek. Mam nadzieję, że uda mi się z tego wyjść ponieważ dd wepchnęło mnie w głęboką deprseję swego czasu.
Byłam leczona farmakologicznie lecz stwierdziłam, że to nie ma sensu bo mój stan umysłu zależy tylko i wyłącznie od mojego podejścia więc przestałam się leczyć.
Dwa lata temu bardzo nagle (tak jak ojciec, zresztą) zmarła moja mama. Mimo tego , że już z nią nie mieszkałam to strasznie przeżyłam jej śmierć. Zostałam sierotą więc musiałam stać się "dorosła" z dnia na dzień.
Mama była bardzo skrupulatna i obrotna, zawsze wszystko trzymała w garści, ja byłam wiecznym dzieckiem, nadal jestem lekkoduchem. Tylko trochę bardziej odpowiedzialnym.
To wszystko stało się tak nagle, że nawet nie miałam czasu na żałobę. Śmierć, pogrzeb, załatwianie wszystkiego, papierologia... Rzeczy, o których nie miałam zielonego pojęcia nagle spadły z wielką siłą na moje barki.
Nic nie jest w stanie opisać wyrwy w moim sercu i tęsknoty jaką przeżywam każdego dnia. Są to chwilowe stany, ponieważ wiem, że mama nigdy by mi nie wybaczyła jeśli bym się załamała i stanęła w miejscu.
Rzuciłam palenie. Razem z narzeczonym. Z dnia na dzień. Przez śmierć mamy i stresy popadłam w nerwicę i hipochondrię (klucha w gardle, napady paniki).
Dowiedziałam się, że jestem obciążona genetycznie chorobami serca i układu krwionośnego (rodzice zmarli na serce), wizyta u kardiologa skończyła się tabletkami.
Byłam przewrażliwiona do tego stopnia, że przerażały mnie zakwasy w klatce piersiowej po treningu. Przy zasypianiu myślałam, że to serce, że zasnę jak mama i się nie obudzę, że umieram, panika totalna.
W końcu po dłuższym czasie i z pomocą Kuby (narzeczony) zrozumiałam, że się ośmieszam, że nic mi nie jest i że to wszystko siedzi w mojej głowie.
Odstawiłam leki, zmieniłam sposób myślenia. Nic mi nie jest. Tylko derealizacja jest. Mimo mojej silnej woli pokonania nałogu, nerwicy oraz hipochondrii nie udało mi się "wygnać " dd. Jest cały czas.
Siedzi uparcie, trzyma mocno swoimi szponami. Nie mogę naprawdę odczuć najpiękniejszych chwil w moim życiu. Podczas czytania postów ozdrowieńców nieraz cieżko szlochałam.
Dawały mi one chwilową nadzieję...ale boję się, oczywiście, że się boję, że zejdę ze sceny tego świata z tym upiorem w mojej głowie. Przecież jest już ze mną tyle czasu...
Nie wiem, jeśli to przez moją wrażliwą, artystyczną duszę, moj gorący temperament czy przez to, że jestem cholerykiem ( po mamusi). Życie ze mną jest ciężkie. Upuszczona nakrętka potrafi absurdalnie wzburzyć we mnie krew. Wyrazy uznania dla Kuby.
Bez niego mój świat by nie istniał.

Dziękuję, że poświęciliście chwilę na przeczytanie tego posta, jest to dla mnie bardzo istotne. Chętnie porozmawiam z kimś prywatnie, zawsze raźniej jest porozmawiać z osobą o podobnej percepcji.
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

18 września 2017, o 16:58

Kochana, po pierwsze: witaj na forum :friend: Po drugie: przezyłaś bardzo wiele, i nie zawsze były to tylko miłe przeżycia, dlatego nie dziw się, że organizm jakoś reaguje i utrzymuje stan dd. Swietnie, że znasz już materiały forum, wiesz co Ci dolega i jak sobie z tym radzić. Teraz... Cóż, musisz tylko stopniowo wprowadzać teorię w życie :)
Na pocieszenie powiem Ci, ze sama również cierpiałam od dziecka na nerwicę z elementami dd (czyli już jakieś minimum 15 lat), i... od stycznia tego roku naprawdę stanęłam na nogi dzięki forum i wiedzy, jaką tutaj zdobyłam. Również nie przeżyłam niczego strasznego w dziecinstwie, żadnej traumy, ale wrażliwcy i artyści tak już chyba mają ;) Dla nas też jest szansa :DD
Trzymaj się mocno, ja trzymam za Ciebie kciuki :) Pozdrowienia dla Kuby :D
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
ODPOWIEDZ