Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

krótka historia i kilka pytań

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Erni_k
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 4 września 2017, o 18:52

10 września 2017, o 21:47

Hej,
postaram się krótko. Już się witałem, ale napomne że mam 28 lat i jestem płci męskiej. Historia jest krótka bo od dwóch tygodni dzieją się dziwne rzeczy, ale od początku. Pewnej nocy, po położeniu się do łóżka, serducho zaczęło mi walić na potęge, podobnie jak kilka ostatnich dni, a może nawet tygodni. Zacząłem sobie wkręcać w pewnym momencie że coś się zaraz wydarzy i nie będzie to nic przyjemnego. No i stało się, serducho zaczęło tak świrować (ciężko opisać co dakładnie się działo, ale jakby mocniejsze skurcze, serie takich skurczów, potem myślałem że stanęło itp), że myślałem że już finito. Zrobiło mi się mega słabo, myślałem, że za chwilę zemdleję i już nie wstanę, do tego doszło drżenie mięśni całego ciała, drętwienie kończyn, białe plamy przed oczami. Przyjechała karetka, zrobili EKG - mówią, że w porządku. Zabrali mnie na SOR, tak powtórka EKG i też OK. Pobrali krew, zrobili badania, ja co jakiś czas miałem odczucie pojedynczego mocniejszego uderzenia serca i wtedy robiło mi się momentalnie bardzo słabo. Badania wykazała za mało potasu, dostałem kroplówkę i rano do domu, z zaleceniami żeby brać potas. Na drugi dzień powtórzyła się ta sama historia, tylko dużo słabiej, również skończyło się na SORze, doktor wziął mnie na obserwację i mówi że ok, chociaż gdy miałem odczucie tego jednego mocniejszego uderzenia, aparatura "pikała" ale doktor mówił że nic nie widać złego. Kolejne EKG i też OK, rano do domu, z zaleceniem konsultacji z kardiologiem. Kolejny dzień znowu to samo, tyle że w dzień nie w nocy. Szukam kardiologa, znalazłem, pojechałem. Z miejsca praktycznie zrobione miałem echo serca - wszystko gitara, nawet bardzo dobrze. Założył mi holtera 24h. Jak miałem założonego holtera nic się nie działo, kompletnie nic. Kolejnego dnia lekarz obejrzał wyniki no i mówi że gitara jest, proszę się uspokoić wszystko w porządku. No to ja już kurde nie wiem. No ale nic, pomyślałem, że te ataki wcześniejsze to pokłosie spadku tego potasu i się wyrównało już. Niestety byłem w błędzie, po dwóch dniach przerwy od lekarzy i jakoś, przetrzymania tego wszystkiego, znowu w nocy coś się dzieje. Kurde serducho świruje, lewa ręką drętwieje, myślę zawał jak nic. Mierzę ciśnienie, 150/90 110 uderzeń, po 10 minutach 150 uderzeń. No nie... jade znowu na SOR. A był piątek, na sorze mnie nie przyjęli, kazali jechać na nocną pomoc. Pojechałem tam pomiar ciśnienia 150/90 110 uderzeń. No to na EKG - i co? i nic, jak się położyłem tętno spadło, pani doktor nic złego nie widzi, twierdzi że to nerwica. Dostałem Hydroksyzynę w syropie, kupiłem wypiłem jakoś zasnąłem. Potem jeszcze byłem u kardiologa, bo powiedział żeby przyjść, zadzwonić jakby się coś działo, ale stwierdził to samo, że wszystko w porządku, co najwyżej brać bisocard na zbicie tętna i uspokojenie. Po tym jednym tygodniu, byłem tak wypruty, że już nawet nie wiedziałem czy się gorzej czuję bo coś czy to ze zmęczenia. Z lekarzamia to na razie koniec. To co opisywałem jako mocne pojedyncze uderzenia serca, przemieniło się z czasem w jakby "brak uderzenia" i to samo momentalne osłabienie. Ostatnie dwa dni były rewelacja, praktycznie nic mi nie dolegało, ale dzisiaj znowu parę razy się zdarzyło.

Powiedzcie proszę czy to co nazywacie "potknięcie serca" ma takie objawy, czy to jest to? W sumie już staram się sobie kompletnie nic nie wkręcać, ale jak przychodzi to momentalne osłabienie, samo przez się nakręca jakiś tam atak paniki i zawsze jest to pytanie "czy na pewno z moim sercem wszystko jest ok?, czy skończy się tylko na strachu?"

Miało być krótko, ale chyba nie wyszło. Mam nadzieję że nie zanudzę Was.
Jeśli to co mam to nerwica i napady lęku, to podejmuje rękawicę i mam zamiar się z nią napierdalać <boks> i nie dać jej wygrać.
tak btw: ja nie wiem jak Wy dajecie radę żyć w takim stanie po kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Jesteście nadludźmi...

Pozdrawiam ciepło i oby było dobrze :)
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

10 września 2017, o 21:55

Nerwiczka jak sie patrzy :) Typowe objawy. Poczytaj sobie koniecznie materiały o tym, jak sobie poradzić i skąd sie w ogole bierze takie zaburzenie, wszystko znajdziesz na stronie głównej. Jeśli nie lubisz czytać to odpal yt i wpisz "divovic" :) Uszy do góry!
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Awatar użytkownika
Zestresowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 457
Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22

10 września 2017, o 22:04

Ciesz się, że się tak szybko znalazłeś na forum, szybko się z tego wyplączesz:-) Powodzenia:-)
Awatar użytkownika
Erni_k
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 4 września 2017, o 18:52

10 września 2017, o 22:12

Już trochę przesłuchałem, poleciła mi to jedna osoba i być może te kilka dni spokoju to dzięki temu. Ogólnie wiem, że gdybym nie zaakceptował tego że to nerwicowe sprawy, to do dzisiaj dalej spałbym 2-3h dziennie. W trakcie słuchania dowiedziałem się że istnieje też to forum i co nieco już przeczytałem. Być może jeszcze poczytam, chociaż czytanie dłuższych treści z monitora średnio mi służy. Dodam jeszcze, że jak te objawy były intensywne, czułem się jak w filmie "Crank" - "adrenalina" z Jasonem Stathamem, nie wiem czy kojarzycie, ale gość miał wstrzyknięte coś co powodawło że słabł jak nie produkował dużych ilości adrenaliny. Czułem się tak samo, dopóki chodziłem, robiłem coś, zajmowałem się czymś było ok, tylko siadłem na wieczór przed komputerem coś obejrzeć, poczytać, odpocząć to się wtedy zaczynało, no to ja na dwór i chodzenie, jak już się unormowało wracałem i to samo. Strasznie wkurw....ce to było i jest nadal.

Zestresowana Też się cieszę, że tak szybko to zaakceptowałem i został mi podsunięty Divovic, dzięki czemu tu trafiłem. Mam nadzieję urwać głowę potworowi w zarodku, nim się rozwinie.

Aha i dzięki :)
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

10 września 2017, o 23:23

Erni_k Witaj na forum , normalnie jak bym o sobie czytała z przed dwóch lat ... atak paniki - Sor ... atak paniki sor ... kardiolog - wszystkie badania plus holter , wyniki idealne .
Na szczęście trafiłam na bardzo fajnego kardiologa, który na drugiej wizycie stwierdził nerwica ! Hura nie umieram !!! To tylko nerwica , tak to jest tylko nerwica, i aż nerwica bo cały ukaład emocjonalny w cholerę rozwalony . Ja po trzech miesiącach od pierwszego ataku znalazłam forum . Dziś jestem kompletnie wolna od nerwicy i jej objawów , ty tez dasz radę :friend:
Twoje uczucie bycia w filmie to nadal nerwica - po prostu jeden z jej objawów .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
Adas94
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 48
Rejestracja: 12 marca 2017, o 17:07

10 września 2017, o 23:25

Moje objawy! :D
Z serduchem miałem chyba niemal wszystko. Ja to pierwszy raz miałem w autobusie. Miałem odczucie jakby moje serce nie było dotlenione, takie uczucie duszności. I nagle spanikowałem. Poczułem wyrzut adrenaliny. Ciepło mi sie zrobiło i jazdaa z sercem xDTętno miałem chyba z 170 może. To była masakra.
Drugi raz miałem to w domu i to był mój najgorszy atak tego gówna, gdzie przyjechała karetka. Poczułem nagle takie napięcie jakby stres i poszło. Serce zaczęło walić i takimi mocnymi skurczami, jakby miało mi zachwile pęknąć. Wymiotować mi się chciało. Arytmia doszła. Myślałem że mam zawał i już po mnie, już sie żegnałem z światem wtedy nawet XD I ten ogromny lęk wtedy, adrenalina to było okropne. U kardiologa miałem badania robione i wszystko ok.
Przed tym atakiem czuje często taką nerwowość, jakbym miał zaraz wybuchnąć, czuje Mam te objawy to już niecały rok, pod koniec września minie rok :D Mam to nadal ale już to troche osłabło. Miewam tylko tą nerwowość taką i czuje że to nadchodzi i staram się uspokajać bo sie tego boje jeszcze. Musiałbym na to przyzwolić i przetrwać ten moment paniki, to pewnie by mi to całkowicie minęło.
Także nie ma powodu żeby się tego bać bo to nerwica jest ;)
Awatar użytkownika
Erni_k
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 4 września 2017, o 18:52

11 września 2017, o 18:11

kurde, już tak fajnie było :/ wczoraj mnie złapało i te potykania co jakiś czas miałem i ciśnienie skakało do góry i do dołu, znowu nocka do dupy. W dzień też 2 razy się zdarzyło, ale nie miałem czasu się nad tym zastanawiać i jakoś się toczy. W sumie to coraz inne te potknięcia są, wczorajsze już były takie, że w ogóle odczucia od serca nie miałem, tylko nagle zanika jakby słuch (czego wcześniej nie odczuwałem) i mega osłabienie.
Adas94 no masakra, ja też odczuwałem jakby serce biło bokiem, do góry nogami, do tyłu, no takie fikoły odstawiało... Ale już tak nie robi, na szczęście, trochę panuję nad tętnem i nie spinam się tak, chociaż wczoraj jak mnie tak znienacka zaatakowało, byłem kompletnie sam na cmentarzu (wiece ta myśl że nikt nie pomoże jakby coś), no to puls do 110 doszedł, ale wyżej już raczej nie.
ale olać to i uśmiech na twarzy :)
Alpina86
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 221
Rejestracja: 23 maja 2017, o 21:27

11 września 2017, o 18:42

^^ bravo, olać to bo rozmyślanie o tym umacnia ten lęk. Ja dzis tez po sensacjach jednak nie należy sie skupiać na objawach. Lęk nam nic nie zrobi , nastraszy zepsuje humor i sobie pójdzie.
fu*k it
Awatar użytkownika
Erni_k
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 4 września 2017, o 18:52

13 września 2017, o 22:47

Ciekawy jestem, czy kogoś też naszły takie myśli jak mnie...
Jak tylko zacząłem rozumieć, że to nerwiczka, zaraz po tym jak odetchnąłem z ulgą, to byłem zafascynowany możliwościami naszego organizmu, skoro on może tak sam z siebie wytworzyć takie objawy... Co by było gdyby nad tym przejąć świadomą kontrolę... panować w 100% nad tym wszystkim :)
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

13 września 2017, o 23:04

Erni_k pisze:
13 września 2017, o 22:47
Ciekawy jestem, czy kogoś też naszły takie myśli jak mnie...
Jak tylko zacząłem rozumieć, że to nerwiczka, zaraz po tym jak odetchnąłem z ulgą, to byłem zafascynowany możliwościami naszego organizmu, skoro on może tak sam z siebie wytworzyć takie objawy... Co by było gdyby nad tym przejąć świadomą kontrolę... panować w 100% nad tym wszystkim :)
Całkiem dobre podejście ;)
Awatar użytkownika
Erni_k
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 4 września 2017, o 18:52

18 września 2017, o 17:15

Akutalizacja dla mnie innych,
17.09.2017 chyba pierwsze świadome zignorowanie objawów.
na 18tą poszedłem do kościoła, od początku mi się trochę to nie podobało, wolałbym być w domu, msza się wydłuża... Ale spokojnie przetrwałem prawie do samego końca, na koniec, zaczęło mnie łapać. Moje objawy czyli najpierw niepokój, czuję jak organizm powoli wchodzi w tryb wściekłego psa... osłabienie, drętwienie, kłucie to tu to tam... i tu (nie)powinna być panika, już chciałem uciekać z budynku, żeby mieć gdzie spuścić emocje, rozchodzić, ale nie. Odczekałem na spokojnie, nie będę przecież cyrków odstawiał i przeszło.

Godzina 22:45 kładę się spać, leżę i słucham Divovic'a. Wcześniej chlapnąłem sobie ok 100ml nalewki z pigwowca, bo dawno nic w ustach takiego nie miałem. Leżę i czuję idzie. Ale wyczaiłem, że z sercem się wtedy nic złego nie dzieje, bije normalnie, mimowolnie złapałem za rękę i sprawdzałem puls, serce biło normlanie, a mi się robiło słabiej i słabiej i tak dalej i tak dalej, tu kłuje, tam boli, to drętwieje. A ja nic, w "dupie cie mam" możesz mi naskoczyć. Przeszło, minimalne podbicie tętna i nic poza tym. Tak było chyba 3 razy w odstępach 5-10 minut. Potem zasnąłem, sen był raczej niespokojny, kilka pobódek, ale do przeżycia.

To już 2 dni bez ataków i jeden dzień powstrzymany :) Jest Moc <boks> Oby tak dalej i będzie ^^

Dziękuję temu forum (dobrze odmieniłem?)
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

18 września 2017, o 17:28

Erni_k Gratuluję z całego serca , uwielbiam czytać takie post ! :friend: Można ... można !
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
Erni_k
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 4 września 2017, o 18:52

19 września 2017, o 21:40

Dzięki schanis22 :) pewnie że można, przy moim małym stażu z tym draństwem i przy takim wsparciu, zaczynamy się z nerwiczką zaprzyjaźniać :hehe:

aktualizacja: 18.09.2017
godziny nie pamiętam, późny wieczór, nasila się dziwny dreszcz na lewej nodze (Mrowienie, mizianie, bulgotanie?, ciepło, zimno. Nie potrafię tego opisać) Wcześniej bywał, ale mniej natarczywy. Teraz zdecydowanie się nasila, z pod uda promieniuje na łydkę, potem na stopę. Coraz silniej i silniej. Zaczyna się kłucie w ścięgno achillesa, jakby szturchanie szpilką. Organizm znowu wchodzi w tryb bojowy, goni mnie do łazienki pozbyć się zbędnej masy. Mięśnie szczęki zaczynają skurcz, czuję jakbym z godzinę międlił 10 gum do żucia. Nie jest to coś bardzo nieprzyjemnego fizycznie, ale psychicznie... To tutaj rozpoczęła się walka. Zaczynają się pytania... a może jednak to od głowy... A może krążenie bo i uszy co wieczór mnie pieką i robią się "ciepłe". Ciśnienie w normie. Jakaś ta cała lewa strona ciała inna, tu mnie w ustach szczypie, paluszki też jakieś drętwiejące hehe. A to na klatce z lewej strony jakiś mięsień się "zepnie", a to na brzuchu... Stwierdziłem, może trzeba się rozruszać, może brak ruchu? Lekka rozgrzewka, parę ćwiczeń i na worek <boks> Tętno 150, organizm trochę dostał po dupie. Wracam do siedzenia. Zmęczenie przyćmiło objawy, ale dalej na tej nodze coś tam mizia. "A miziaj sobie :D" ja to jednak idę spać, nie chcę mi się analizować, nie chcę mi się czytać. Dość. Kolejna noc przespana ^^

Dzisiaj 19.09 dalej mizia, trochę mniej, ale dalej. No cóż skoro taki jej urok, niech mizia.

Dobrej nocy wszystkim życzę
Awatar użytkownika
Erni_k
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 4 września 2017, o 18:52

26 września 2017, o 20:44

Aktualizacja 26.09.2017

Będzie tydzień od ostatniego wpisu. W tym czasie 2 może 3 razy łajza wracała podczas zasypiania. Już prawię śpię i naglę mnie dopada, cholera wie co to jest, ja to nazywam osłabieniem, ale tak na prawdę nie potrafię tego nazwać. Nad paniką panuję, ciśnienia nie mierzyłem z tydzień. Uszy przestały piec, noga mniej mizia. Cały czas mam za to wrażenie że coś mi leży na lewej stronie klatki piersiowej. Zaraz obok mostka. Muszę poruszyć koszulką i się tam podrapać albo coś i tak co wieczór. Do tego uczucie ciepła, albo zimna w różnych częściach ciała. Mrowienie drętwienie bardzo delikatne, można powiedzieć pomijalne.

Nad paniką panuję. Ani razu nie rozruszałem serducha do galopu. Kołatania ustały, potknięcia serca też (uff)

Najgorsza była wczorajsza noc. Spałem 4 godziny. Nie dała pospać, wróciła, z somatyką mniej, ale myśli, przyszły myśli (weź zobacz, serce słabo coś, chyba nie bije, albo coś dziwnie bije itd itd), a głowa somatyke dorabiała do myśli. Ciężko było to zahamować. Już organizm się przestawiał na tryb obronno/zaczepny, ale nie doprowadziłem do tego.
Konkluzja: nawroty po czasie spokoju są prze*ebane. Już człowiek się powoli przyzwyczaja do normalności i znowu... nie fajnie.
nikt nie mówił, że będzie łatwo :lala:
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

26 września 2017, o 20:50

Erni_k pisze:
26 września 2017, o 20:44
Aktualizacja 26.09.2017

Będzie tydzień od ostatniego wpisu. W tym czasie 2 może 3 razy łajza wracała podczas zasypiania. Już prawię śpię i naglę mnie dopada, cholera wie co to jest, ja to nazywam osłabieniem, ale tak na prawdę nie potrafię tego nazwać. Nad paniką panuję, ciśnienia nie mierzyłem z tydzień. Uszy przestały piec, noga mniej mizia. Cały czas mam za to wrażenie że coś mi leży na lewej stronie klatki piersiowej. Zaraz obok mostka. Muszę poruszyć koszulką i się tam podrapać albo coś i tak co wieczór. Do tego uczucie ciepła, albo zimna w różnych częściach ciała. Mrowienie drętwienie bardzo delikatne, można powiedzieć pomijalne.

Nad paniką panuję. Ani razu nie rozruszałem serducha do galopu. Kołatania ustały, potknięcia serca też (uff)

Najgorsza była wczorajsza noc. Spałem 4 godziny. Nie dała pospać, wróciła, z somatyką mniej, ale myśli, przyszły myśli (weź zobacz, serce słabo coś, chyba nie bije, albo coś dziwnie bije itd itd), a głowa somatyke dorabiała do myśli. Ciężko było to zahamować. Już organizm się przestawiał na tryb obronno/zaczepny, ale nie doprowadziłem do tego.
Konkluzja: nawroty po czasie spokoju są prze*ebane. Już człowiek się powoli przyzwyczaja do normalności i znowu... nie fajnie.
nikt nie mówił, że będzie łatwo :lala:
Ale widzę ze coraz lepiej sobie radzisz i tak trzymaj !!powiem Ci ze u mnie somatyki nie ma ale myśl natrętna się uczepiła i czasem się lek pojawia ale już w sumie rzadko.Jedynie co odnośnie tego kryzysu co piszesz to ja miałem zeszły tydzień super a od wczoraj Kuzwa jakiś taki dołek jakieś załamanie nerwowe i znowu trzeba walczyć,ale niestety nerwica taka jest ale jak już z niej wyjdziemy będziemy się śmiać.Tak jak wyszedłem z hipochondrii to się teraz śmieje jak mnie zaboli w klatce czy coś.Trzeba się zawziąć i małymi kroczkami do celu :)
ODPOWIEDZ