Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Kocie życie

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
Awatar użytkownika
Furry
Artystka Forum
Posty: 240
Rejestracja: 1 stycznia 2017, o 21:24

5 stycznia 2017, o 22:44

Tak, lubię koty. Tfu. Uwielbiam. Nie tylko koty zresztą...

Przeglądałam dłuuuuugo forum i myślałam, gdzie założyć swój wątek, żeby nikt mnie nie zrugał, że jest w złym miejscu... I takie lęki, stresy mi przy tym towarzyszyły, że wybrałam w końcu dział o lękach. Ale potem zobaczyłam ten dział i informację „Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?”. Chociaż nadal nie jestem pewna, czy w dobrym miejscu piszę (może to w cudzysłowie mnie ratuje!) - jeśli nie, to baaardzo, ale to bardzo przepraszam i obiecuję być już grzeczna (przynajmniej na chwilę ;) ).

UWAGA: długie! Nie dla tych, którzy nienawidzą dużo czytać :)

Jak już pewnie zdążyliście zauważyć - stresuję się byle pierdołą. Chyba od zawsze tak miałam. Typ wrażliwca, strachajła i kaleki życiowej, bo przez ten stres niewiele zrobiłam. Mój lęk przed wszystkim pogłębił się po kilku traumatycznych wydarzeniach. Chodziłam na terapię zespołu stresu pourazowego przez jedno z nich, ale nie dałam rady jej dokończyć. Wiem, że powinnam, ale to mnie przerosło. Z jakiegoś powodu, nie wiem jeszcze do końca jakiegoś, nie dawałam rady się uczyć czy po prostu chodzić do szkoły. Miałam (i nadal mam) problemy z koncentracją, pamięcią. Do końca gimnazjum świetnie się uczyłam i miałam już zaplanowaną swoją przyszłość - z czego matura, jakie studia, jaka praca. Ale w pierwszej klasie liceum już przestałam sobie radzić. Psychika siadła. Mimo tych moich lęków zawsze starałam się robić wrażenie osoby bez problemów, w miarę zadowolonej z życia, tylko nieco nieśmiałej. Już nie dawałam rady udawać, podjęłam się pierwszej próby samobójczej. Pamiętam dokładnie datę - 27.11.2011r. Przed świętami wróciłam do domu i w styczniu zaczęłam przychodzić do lecznicy dla zwierząt w charakterze wolontariuszki. Przychodziłam tam, gdy tylko mogłam. Gdy w 3 klasie liceum przyznano mi nauczanie indywidualne, bo byłam już po kolejnych próbach i wciąż nie dawałam rady normalnie się uczyć, to spędzałam w lecznicy większość czasu. W końcu miałam tylko 10 godzin zajęć w tygodniu... W lecznicy lepiej się czułam, mimo że było tam sporo ludzi. Nie wiem czemu - może dlatego, że było tam też sporo zwierząt, a one mnie uspokajają, rozweselają. Ciągle pamiętam, jak uczyłam chodzić pisklę bociana... Biedak chyba nie przeżył - trafił do ptasiego azylu po 2 tygodniach i nie wiedziałam, co się z nim działo, ale raczej nie przeżył. Z tej lecznicy mam kota trójłapka... Wręczyli mi Oskara - bo tak go nazwałam. Jest najcudowniejszym kotem na świecie. Tak, mam tendencję do schodzenia z tematu. Więc... Od pierwszej próby samobójczej brałam leki. Brałam je do końca września 2015 roku. W kwietniu tego samego roku poprosiłam psychiatrę o kolejną próbę odstawienia leków i trwało to właśnie do końca września. Próbowałam już wcześniej, ale zwykle wracałam do większych dawek, bo jajo wychodziło z odstawiania. Czuję się w miarę bez leków. Nie chcę ich brać, bo dobijał mnie fakt, że mój uśmiech był uzależniony od sprasowanego na kształt ślicznej, zgrabnej tabletki proszku (ew. od kapsułek, których nie lubiłam, ale moje ostatnie leki były właśnie w formie kapsułek, więc musiałam to jakoś przeżyć). Teraz chwytają mnie tylko momenty smutku, bo widzę do jakiego głębokiego doła wpadłam, jakiego dna dotknęłam, a jak (powiedzmy...) fajnie było kiedyś. Nie podeszłam do matury, bo nie pamiętałam prostych rzeczy. I już nie podejdę, bo się boję. Nie poszłam na wymarzone studia - no bo nie mam matury. Nie mam pracy - bo nie mam matury i studiów i na niczym się nie znam, nic nie potrafię robić (według mnie - każdy myśli inaczej, więc to chyba brak wiary w siebie i we własne możliwości). Mam orzeczenie o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności do kwietnia 2019 roku. Nawet dla kogoś z orzeczeniem nie ma pracy... I do żadnej się nie nadaję, bo się wszystkiego bardzo boję, wszystkim się stresuję. W mojej pierwszej pracy, w pierwszym dniu rozryczałam się ze stresu i zrezygnowałam. A to była praca, którą lubiłam - malowałam na drewnie. Coś, co sprawiało mi ogromną przyjemność, potrafiło jednocześnie wywowyłać tyle stresu. Nie mam przyjaciół, bo jak tylko zaczęło być ze mną gorzej, odsunęłam się od wszystkich, bo nie chciałam, żeby mieli kontakt z kimś takim jak ja. Nie chciałam, żeby mnie lubili, gdy będę próbowała się zabić. Chciałam, żeby jak najmniej osób płakało, współczuło... i ewentualnie też tęskniło. Nie piszę tutaj, bo chcę rady. A już na pewno nie chcę rad typu: psychiatra, psycholog, terapia. Ja dobrze wiem, że to nie o to chodzi. Potrzebuję towarzystwa, kontaktu z kimś, namiastki znajomych, przyjaciół - chociaż boję się rozmawiać z ludźmi... Nie jestem całkiem samotna - mieszkam z narzeczonym. Ale potrzebuję rozmów o sprawach całkiem poważnych i całkiem błahych (zwłaszcza takich). Dziękuję i przepraszam za tak długi post. Następne już będą krótsze.

A swoją drogą - nie mogę znaleźć miejsca, gdzie mogę wstawić swój podpis... Pomocy!
Awatar użytkownika
kogelmogel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 158
Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13

6 stycznia 2017, o 00:00

hej, odpowiem nietypowo (przepraszam, ale tak już mam, że zwracam na takie rzeczy uwagę ;)) bardzo fajnie piszesz, wysławiasz się i w ogóle świetna interpunkcja, rzadkie we współczesnym necie. ;)

ja też walczę z nerwicą, też się duszę od braku znajomych, napędzam się w błędne koła i szukam usprawiedliwień, dlaczego nie mogę się z kimś zaprzyjaźnić/poznać. Mam nadzieję, że forum Ci w aspekcie, na którym Ci zależy, pomoże :)

Wstawianie podpisu – Panel użytkownika (na górze strony) –> Profil –> Podpis (w szarej kolumnie po lewej) :)
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
Awatar użytkownika
Furry
Artystka Forum
Posty: 240
Rejestracja: 1 stycznia 2017, o 21:24

8 stycznia 2017, o 21:51

Dziękuję za docenienie :)

Ja w sumie nie mam zdiagnozowanej nerwicy. Już sama nie wiem, co mi jest. W szpitalach i u psychiatrów przewijało się zaburzenie osobowości, następnie depresja, a potem ChAD. W orzeczeniu mam po prostu 02-P. A teraz mam stresa jak nie wiem co, bo zorientowałam się, że mam masę kserokopii tego orzeczenia, a oryginał gdzieś się zapowiedział. Mam tylko jedną kserokopię z magiczną pieczątką „Za zgodność z oryginałem”. Przedwczoraj miałam podobnie, bo zgubiłam umowę z banku.. Szukałam godzinę, stresowałam się, prawie płakałam, a umowa grzecznie leżała na półce wyżej... Teraz mam powtórkę z rozrywki i już się trzęsę :cry: Kutfa, kutfa, kutfa... Zaraz rozpocznę poszukiwania.

Swoją drogą - lubię kogel mogel... A raczej lubiłam. Ostatnio tyle wpadek z salmonellą słyszę, że odechciało mi się jeść surowe jajca.

Wstawianie podpisu - Panel użytkownika (na górze strony) –> Profil –> ni hu hu nie widzę „Podpisu”... jedynie „Profil”, „Avatar” oraz „Szczegóły rejestracji” i w żadnej z tych rzeczy nie ma ustawiania podpisu. Albo jestem ślepa albo wyjątkowo tępa (ewentualnie jedno i drugie).

-- 8 sty 2017, o 21:51 --
Źle się dziś czuję... Smutek mnie zżera. Mam ogromnego stresa przed jutrzejszym pójściem do urzędu pracy i do MOPSu :( Niech mnie ktoś przytuli...
Podstawowa zasada: pierdol to.
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

8 stycznia 2017, o 22:03

Furry, chętnie bym cię przytuliła tym bardziej że sama pragnę być przytulona. Ale smuto jakoś i łza się kręci. Ciągle jakieś spięcia i problemy rodzinne...cóż życie to nowela, ale ja mam jej dosyć. Trzymaj się Furry, nawet najdłuższa żmija przemija.

-- 8 stycznia 2017, o 23:03 --
Jeszce dodam że jesteś bardzo ciepłą i wrażliwą osobą i piszesz piękne posty.
Awatar użytkownika
Furry
Artystka Forum
Posty: 240
Rejestracja: 1 stycznia 2017, o 21:24

8 stycznia 2017, o 22:04

To ja Ciebie przytulam wirtualnie :) Czuj się przytulona.

Żeby chociaż cieplej było... A w taką zimnicę, to mam ochotę się zawinąć w kołderkę i z niej nie wychodzić. Ale muszę - pies sam się nie wyprowadzi, obiad sam się nie ugotuje, mieszkanie samo się nie posprząta, wiele spraw się nie załatwi.

-- 8 sty 2017, o 22:04 --
Ciepłą? Mam łapy jak z lodu :D :D

Dziękuję :)
Ostatnio zmieniony 8 stycznia 2017, o 22:08 przez Furry, łącznie zmieniany 1 raz.
Podstawowa zasada: pierdol to.
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

8 stycznia 2017, o 22:06

:D O inne ciepło chodzi. Czuję się przytulona, przytulam Ciebie.
Awatar użytkownika
Furry
Artystka Forum
Posty: 240
Rejestracja: 1 stycznia 2017, o 21:24

8 stycznia 2017, o 22:07

Wiem, wiem, tylko rżnę głupa - czyli w sumie nic nowego ;)
Podstawowa zasada: pierdol to.
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

8 stycznia 2017, o 22:14

Staraj się zmienić myślenie o sobie. Nie mów o sobie złe nawet w formie żarty. Często też kpiłam z siebie publicznie, wielu myślało że mam dystans do siebie o to była niepewność, zagubienie i brak miłości jaką powinniśmy siebie darzyć. Dziś już staram się nie mówić o sobie zle, wiele sobie wybaczam i staję się swoją przyjaciółką, opiekunką w swoim wiernym przyjacielem. Bo wiesz ludzie tez postrzegają nas takimi jak widzimy się sami.
Awatar użytkownika
Furry
Artystka Forum
Posty: 240
Rejestracja: 1 stycznia 2017, o 21:24

8 stycznia 2017, o 22:21

Mam bardzo niską samoocenę, nie wierzę we własne możliwości... Nie wiem, czy kiedyś się to zmieni. Kiedyś sama z siebie byłam dumna, ale w pewnym momencie wszystko się zawaliło, nie wytrzymałam psychicznie. Zrobiłam się głupia... Naprawdę. Wielu rzeczy już nie pamiętam, na niczym się nie znam, nic nie potrafię robić. Czuję się wręcz jak życiowa kaleka. Jak mam o sobie myśleć dobrze, jeżeli widzę, że wcale nie jestem dobra?
Podstawowa zasada: pierdol to.
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

8 stycznia 2017, o 22:51

To nie ty jesteś zła , coś się po prostu przydarzył. Był jakiś powód który spowodował załamanie i nad ty trzeba popracować.
Prawdą jest że ta niemoc powoduje iż człowiek jest głupi, ja od dziecka cierpię na nerwicę, lęk i nieustanna nad nim kontrola spowodował że nic nie potrafiłam zrobić pojąć, bałam się i wycofywałam. Jak zaczęłam pracować z lękiem i nad zmiana osobowości to zaczęłam się "robić mądra", teraz wiem że mój umysł odpoczął, rozluźnił się. Ja jestem mądra, inteligenta i wrażliwa teraz to wiem a przecież zawsze taka byłam, a tak bardzo siebie nienawidziłam .Furry zacznij siebie na początku lubić mimo niepowodzeń to będzie pierwszy krok. Znajdź jakieś pozytywy na pewno są.
Awatar użytkownika
Furry
Artystka Forum
Posty: 240
Rejestracja: 1 stycznia 2017, o 21:24

8 stycznia 2017, o 23:00

Jak teraz próbuję odnaleźć w sobie jakieś pozytywy, to oczy mi chcą przeciekać. Nic nie znajduję. Ktoś mi mówi, że dobrze gotuję - ja tego nie widzę. Ktoś mówi, że ładnie rysuję - ja tego nie widzę. Ktoś mówi, że ładnie wyglądam - a guzik prawda... ja tego nie widzę. Nie widzę w sobie nic dobrego, pozytywnego. A jak ktoś mi mówi, że jest inaczej, to dziwię się „Gdzie Ty to widzisz?!”. Kiedyś miałam zeszyt, w którym pisałam, co mi się udało... A później widziałam, że to same bzdety i nie ma sensu więcej pisać. Próbowałam afirmacji „jesteś ładna, jesteś inteligentna, jesteś taka i siaka”, ale odpuściłam z tym wszystkim, bo czułam, że sobie wmawiam coś, czego nie ma. Trzęsawki dostałam, ryczeć mi się chce.
Podstawowa zasada: pierdol to.
Rusty
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 25 października 2013, o 21:24

8 stycznia 2017, o 23:27

Hej Furry,

Przeczytałem Twoje posty, rzeczywiście jesteś bardzo inteligentną i wrażliwą dziewczyną. Tylko jedna rzecz jakoś bardzo rzuca mi się w oczy - nie walczysz i jest Ci z tym dobrze.
Jak dla mnie to sama robisz z siebie kalekę, osobę upośledzoną. Gdy czytam Twoje wpisy, to odnoszę wrażenie, że niska samoocena Ci pasuje, że jednak czerpiesz jakieś korzyści z poczucia bycia przegraną. Zupełnie nie kupuję tego, że "nic nie umiesz, nic nie pamiętasz, na niczym się nie znasz, jesteś głupia ". Pomyśl - to nie jest usprawiedliwienie przed braniem odpowiedzialności za siebie i innych?

To Twoje życie i to Ty decydujesz co z nim zrobisz. Do Ciebie należy decyzja czy warto iść za marzeniami, walczyć i je realizować czy zamiast tego siedzieć w domu, a ludziom dookoła opowiadać o tym jak pięknie było kiedyś, a jak źle jest teraz i jaka jesteś "głupia i nic nie potrafisz" .

Swoją drogą: brakuje Ci bardzo ludzi i ich szukasz, a przy okazji piszesz o swoim narzeczonym - nie próbowałaś się zakumplować z jego znajomymi? To pewnie fajni ludzie (jakoś mam takie doświadczenie, że znajomi bliskich mi osób to strasznie fajne osoby). ;-)
Awatar użytkownika
Furry
Artystka Forum
Posty: 240
Rejestracja: 1 stycznia 2017, o 21:24

8 stycznia 2017, o 23:43

Oj, jakby mi pasowało takie życie jak mam teraz, to bym nie zarejestrowała się na tym forum, gdzie szukam pomocy, rozmowy, wsparcia ;) Staram się walczyć, staram się uczyć czegoś, ale zaraz się wkurzam, że nie idzie mi to tak, jak kiedyś. Mam takie dni, że o dziwo wierzę w siebie, jestem z siebie zadowolona, a potem przychodzi smutek na sto łokci... Chciałabym, żebyś odnosił inne wrażenie, niż takie, że mi pasuje moja niska samoocena i wszystko inne. Ale to byś musiał znać moje całe życie, a mogę napisać raptem tylko kilka, kilkanaście postów i każdy może je odbierać jak tylko zechce, bo nie zna mnie w rzeczywistości. Nie napiszę wszystkiego o sobie, bo to jest forum i przed wszystkimi nie chcę się aż tak uzewnętrzniać, wstydzę się. Mogę jedynie pisać ogólnikowo albo o mało ważnych sprawach.

Wiesz, jak walczę? Mogłam siedzieć cały czas w mieście, w którym wszystko źle mi się kojarzyło... Ale zaryzykowałam, przeprowadziłam się 300km dalej. To było najlepsze, co mogłam zrobić, bo zaczęłam w ogóle wychodzić z domu, przestałam brać leki i nieco otwarłam się na ludzi. Zrobiłam sobie terapię geograficzną. Tak - znalazłam pozytyw. Jestem z siebie dumna, bo się przeprowadziłam.

Wiesz, dlaczego czuję się głupia, dlaczego mówię, że na niczym się nie znam? Chodzi o to, że nie podeszłam do matury. Nie poszłam na studia. A bardzo chciałam. Oglądam ogłoszenia o pracę, ale nigdzie się nie nadaję, bo nic nie umiem - bo skąd mam umieć? Mam tylko średnie bez matury. Chciałabym pójść do szkoły policealnej, ale tutaj nie ma żadnej, bo to małe miasteczko, a boję się dojeżdżać 40km do obcego miasta. Tak, nie bałam się przeprowadzić o 300km, ale boję się dojeżdżać 40km do szkoły - sama nie mogę tego pojąć. Czuję też, że jak pójdę do takiej szkoły, to będzie powtórka z liceum, kiedy to nie dawałam rady chodzić do szkoły, nie dawałam rady się uczyć, pamięć mi siadała, nie mogłam się skoncentrować, bo tak się wszystkiego bałam.

Boję się. Rozumiesz? Wszystkim się stresuję. Stres mnie blokuje i ja nie mam pojęcia jak jemu zaradzić, bo jak tylko próbuję coś ze sobą zrobić, to mam blokadę, boję się. Proszę, zrozum mnie.

Jeśli chodzi o narzeczonego - nie ma znajomych. Jak ja. Tylko w pracy, ale nie są to tacy znajomi, z którymi się spotyka poza pracą...On mnie uratował swoją obecnością, gdy nie dawałam rady ze swoim życiem i ja jego, gdy nie dawał rady z samotnością.
Podstawowa zasada: pierdol to.
Rusty
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 25 października 2013, o 21:24

9 stycznia 2017, o 00:44

Furry - nie proś, żebym Cię zrozumiał - wcale nie muszę Cię rozumieć. To normalne, że czasem nie rozumie się działań innych i wcale to nie musi oznaczać, że relacja z daną osobą się psuje. ;-)

Wiesz, sama napisałaś "nie chcę rad typu: psychiatra, psycholog, terapia", że "nie podeszłaś do matury i nie podejdziesz" itd. Tak jakbyś wcale nie chciała zawalczyć o siebie i już teraz zdecydowała o swojej przyszłości.

Wiesz jakie mam doświadczenia z odburzaniem się? Po prostu, dbać o siebie (czyli iść za tym, co mówi serce) mimo strachu. Furry, jeżeli chcesz być szczęśliwa, to musisz pokonywać lęk i robić wszystko to, na co masz ochotę mimo niego. Z czasem jest łatwiej. :D

Pisałaś o tej przeprowadzce jako czymś ważnym, o rodzaju walki z samą sobą. I wiesz, zdemaskowałaś się później pisząc "tak, nie bałam się przeprowadzić o 300km, ale boję się dojeżdżać 40km do szkoły". Mam wrażenie, że nie robisz niczego, co wiąże się z lękiem - tylko rzecz w tym, że pewność siebie i szczęście daje robienie różnych rzeczy właśnie mimo lęku.

To nie jest tak, że tylko Ty się boisz - inni ludzie też tak mają. Tylko Ty bardzo długo nie działałaś mimo lęku - dlatego teraz jest Ci tak trudno zacząć to robić. Jak zaradzić blokowaniu przez stres? Po prostu, być, zacisnąć zęby (jak wolisz, to możesz płakać) i działać, robić. Stres nie sprawi, że znikniesz, stracisz przytomność, umrzesz itd. Co najwyżej będziesz się czuła bardzo nieprzyjemnie.

Mam wrażenie, że dobrze urabiasz ludzi i oni jednak kupują tą kaleką wersję Ciebie - głaszczą Cię po głowie i mówią "biedna Furry, nie radzi sobie ze stresem; niech lepiej zostanie w domu zamiast zacząć załatwiać sobie korepetycje, aby zdać maturę i dostać się na wymarzone studia". :D

Ja nie - nie mam wrażenia, że jesteś wyjątkowa i zasługujesz na taryfę ulgową w życiu.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

9 stycznia 2017, o 00:49

Cześć Furry :papa witaj na forum. :) Ja też lubię koty! :D
Wiesz, wiem jak to jest mieć niską samoocenę i ciężko tak nagle przeskoczyć do samouwielbienia, ale jest jeszcze taka zasada, że jak nie możesz o sobie powiedzieć nic dobrego, to chociaż nie mów nic złego. To pomaga trochę zneutralizować negatywne nastawienie do siebie i nie nakręca, no i nie jest znowu takie trudne, to dobry pierwszy krok. Jeśli codziennie jak mantrę powtarzasz sobie, że się do niczego nie nadajesz, to staje się to dla Ciebie przekonaniem tak prawdziwym, jak prawa fizyki. A przecież jest to zdanie subiektywne. Braki w edukacji z kolei są do nadrobienia i na pewno nie są spowodowanie niską inteligencją, ale blokadą psychiczną będącą wynikiem stresu i napięcia. Nie jest tajemnicą, że chroniczny i na prawdę silny stres może blokować zdolność zapamiętywania, czy przypominania sobie czegokolwiek, dając w umyśle wrażenie całkowitej pustki. Polecam Ci nie robić sobie efektu samospełniającej się przepowiedni , gdzie z góry zakładasz, że wszystkie rozwiązania się nie mogą udać, a Ty jesteś skazana na porażkę. Nikt nie zna przyszłości, często jest tak, że człowiek powoli powoli się wyplącze ze swoich supełków, tylko musi sobie dać szansę zamiast szafować stwierdzeniami, że zna wszystkie rezultaty z góry (oczywiście negatywne), bo jak sie w kółko będzie przekreślał, to ma związane ręce i pozostaje całkowicie bierny. Postawa to jest, zaryzykowałabym stwierdzenie, większa część sukcesu. Jako skrajny przykład można podać, że istnieje masa debili, którzy osiągnęli sukces , bo są debilami z dobrym nastawieniem. :D A istnieje masa wartościowych, inteligentnych ludzi, którzy czają się po kątach, bo uważają, że nie są godni żyć pełnią życia. I jeszcze jedna ważna rzecz- charakter jest plastyczny, wiec można go modyfikować. Pozornie wydaje się , że jest sztywny , ale jest tak na prawdę sumą uwarunkowań i może się kształtować nieświadomie i do pewnego momentu zawsze tak jest, ale kiedy człowiek zorientuje się, że może wpływać na swoją osobowość , to już samo to przekonanie dodaje wiary w siebie i pozwala wyjść poza schemat "ja już taki jestem i nic się nie da z tym zrobić".

No, to tak do przemyślenia. ;)
Kocie uściski w zimowy dzień. :D
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ODPOWIEDZ