Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

katharsis

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
ODPOWIEDZ
znerwicowany123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 3 stycznia 2018, o 16:14

6 stycznia 2018, o 15:18

witam serdecznie, wczoraj wracając do domu rozmyślałem nad moją nerwicą aż w pewnym momencie nagle PSTRYK byłem przekonany że nie mam schizofrenii którą sobie wmawiam(Ale nie na długo ;) )... W domu posiedziałem chwilę i nastąpił moment kulminacyjny tak jakby nagle skończyła się wojna(czyli nerwica) i zostały zgliszcza(przyczyna nerwicy) poczułem nagle takie uczucie uwolnienia się od tej nerwicy, pojawił się olbrzymi krytycyzm do mojej nerwicy i tego co się tam dzieje, nagle poczułem pełnie życia, wszystko było takie inne no po prostu czyste i wolne od lęku, miałem wrażenie że nawet czucie się zmieniło.. Nie musiałem niczego analizować, komplety brak strachu i natrętnych myśli, zacząłem się uśmiechać pod nosem że jak ja mogłem myśleć że mam schizofrenię :P, i to uczucie zwiększonej świadomości no coś pięknego ale taki nagły szok wywołał u mnie lęk i chciałem wrócić do tego znerwicowanego, zaślepionego świata gdzie nie lękam się mojej rzeczywistej choroby somatycznej... Wtedy zrozumiałem i pojawił smutek związany z tym że choroba somatyczna nie przeminie a nerwica tak i zrozumiałem że nerwica tak naprawdę jest ucieczką mojego mózgu przed rzeczywistą somatyczną chorobą i faktycznie tak się działo podczas napadów lęku i wmawiania sobie 9999 innych chorób zapominałem o mojej prawdziwej somatycznej chorobie.
Ale wszystko co dobre się kończy i tak znowu mimo iż miałem wręcz materialny dowód że nie mam schizofrenii stał się dla mnie nie realny i znowu tkwię w świecie nerwicy... Co o tym myślicie drodzy Państwo?
1. "Każdy błąd z którego wyciągamy lekcje nie jest błędem"
2. "Mieć czy być" ~ Myslovitz
3. "Czym byłoby szczęście gdyby nie smutek"
Moje obecne leczenie i postęp: Fevarin 50 mg rano i 50 mg wieczorem, Odburzony w 45% raczej nadal 10%
Awatar użytkownika
pannaewa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 33
Rejestracja: 7 marca 2016, o 13:52

6 stycznia 2018, o 15:43

znerwicowany123 pisze:
6 stycznia 2018, o 15:18
witam serdecznie, wczoraj wracając do domu rozmyślałem nad moją nerwicą aż w pewnym momencie nagle PSTRYK byłem przekonany że nie mam schizofrenii którą sobie wmawiam(Ale nie na długo ;) )... W domu posiedziałem chwilę i nastąpił moment kulminacyjny tak jakby nagle skończyła się wojna(czyli nerwica) i zostały zgliszcza(przyczyna nerwicy) poczułem nagle takie uczucie uwolnienia się od tej nerwicy, pojawił się olbrzymi krytycyzm do mojej nerwicy i tego co się tam dzieje, nagle poczułem pełnie życia, wszystko było takie inne no po prostu czyste i wolne od lęku, miałem wrażenie że nawet czucie się zmieniło.. Nie musiałem niczego analizować, komplety brak strachu i natrętnych myśli, zacząłem się uśmiechać pod nosem że jak ja mogłem myśleć że mam schizofrenię :P, i to uczucie zwiększonej świadomości no coś pięknego ale taki nagły szok wywołał u mnie lęk i chciałem wrócić do tego znerwicowanego, zaślepionego świata gdzie nie lękam się mojej rzeczywistej choroby somatycznej... Wtedy zrozumiałem i pojawił smutek związany z tym że choroba somatyczna nie przeminie a nerwica tak i zrozumiałem że nerwica tak naprawdę jest ucieczką mojego mózgu przed rzeczywistą somatyczną chorobą i faktycznie tak się działo podczas napadów lęku i wmawiania sobie 9999 innych chorób zapominałem o mojej prawdziwej somatycznej chorobie.
Ale wszystko co dobre się kończy i tak znowu mimo iż miałem wręcz materialny dowód że nie mam schizofrenii stał się dla mnie nie realny i znowu tkwię w świecie nerwicy... Co o tym myślicie drodzy Państwo?
Moim zdaniem, takie momenty pozwalają bardziej uwierzyć w to, że to tylko nerwica, dają nadzieję i więcej sił do walki. Też tak miałam/mam, uczucie rewelacyjne. Za pierwszym razem u mnie też pojawił się niepokój, może niedowierzanie, bo niepotrzebnie zaczęłam zastanawiać się nad tym stanem, zamiast w nim trwać. Potem już starałam się nie zagłębiać i nie analizować, jeżeli pojawił się w takim 'przebłysku' lęk to pozwalałam mu być, ale też zwyczajnie cieszyć się tym momentem, czasem całym dniem...a potem, jak napisałeś powrót do nerwicy. A jeżeli jeszcze dotarło do Ciebie, że nerwica to ucieczka przed chorobą, to wiesz nad czym możesz popracować. Ja też tak sobie uciekam w zaburzenie przed pewnymi sprawami z realnego życia;)
znerwicowany123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 3 stycznia 2018, o 16:14

6 stycznia 2018, o 15:48

pannaewa pisze:
6 stycznia 2018, o 15:43
znerwicowany123 pisze:
6 stycznia 2018, o 15:18
witam serdecznie, wczoraj wracając do domu rozmyślałem nad moją nerwicą aż w pewnym momencie nagle PSTRYK byłem przekonany że nie mam schizofrenii którą sobie wmawiam(Ale nie na długo ;) )... W domu posiedziałem chwilę i nastąpił moment kulminacyjny tak jakby nagle skończyła się wojna(czyli nerwica) i zostały zgliszcza(przyczyna nerwicy) poczułem nagle takie uczucie uwolnienia się od tej nerwicy, pojawił się olbrzymi krytycyzm do mojej nerwicy i tego co się tam dzieje, nagle poczułem pełnie życia, wszystko było takie inne no po prostu czyste i wolne od lęku, miałem wrażenie że nawet czucie się zmieniło.. Nie musiałem niczego analizować, komplety brak strachu i natrętnych myśli, zacząłem się uśmiechać pod nosem że jak ja mogłem myśleć że mam schizofrenię :P, i to uczucie zwiększonej świadomości no coś pięknego ale taki nagły szok wywołał u mnie lęk i chciałem wrócić do tego znerwicowanego, zaślepionego świata gdzie nie lękam się mojej rzeczywistej choroby somatycznej... Wtedy zrozumiałem i pojawił smutek związany z tym że choroba somatyczna nie przeminie a nerwica tak i zrozumiałem że nerwica tak naprawdę jest ucieczką mojego mózgu przed rzeczywistą somatyczną chorobą i faktycznie tak się działo podczas napadów lęku i wmawiania sobie 9999 innych chorób zapominałem o mojej prawdziwej somatycznej chorobie.
Ale wszystko co dobre się kończy i tak znowu mimo iż miałem wręcz materialny dowód że nie mam schizofrenii stał się dla mnie nie realny i znowu tkwię w świecie nerwicy... Co o tym myślicie drodzy Państwo?
Moim zdaniem, takie momenty pozwalają bardziej uwierzyć w to, że to tylko nerwica, dają nadzieję i więcej sił do walki. Też tak miałam/mam, uczucie rewelacyjne. Za pierwszym razem u mnie też pojawił się niepokój, może niedowierzanie, bo niepotrzebnie zaczęłam zastanawiać się nad tym stanem, zamiast w nim trwać. Potem już starałam się nie zagłębiać i nie analizować, jeżeli pojawił się w takim 'przebłysku' lęk to pozwalałam mu być, ale też zwyczajnie cieszyć się tym momentem, czasem całym dniem...a potem, jak napisałeś powrót do nerwicy. A jeżeli jeszcze dotarło do Ciebie, że nerwica to ucieczka przed chorobą, to wiesz nad czym możesz popracować. Ja też tak sobie uciekam w zaburzenie przed pewnymi sprawami z realnego życia;)
Masakryczne jest to że mimo iż miałem taki przebłysk wmawiam się że to objaw przebłysku schizofrenii albo co gorsza jakieś rozdwojenie jaźni.. Ja już świruje po prostu od tego myślenia
1. "Każdy błąd z którego wyciągamy lekcje nie jest błędem"
2. "Mieć czy być" ~ Myslovitz
3. "Czym byłoby szczęście gdyby nie smutek"
Moje obecne leczenie i postęp: Fevarin 50 mg rano i 50 mg wieczorem, Odburzony w 45% raczej nadal 10%
Awatar użytkownika
pannaewa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 33
Rejestracja: 7 marca 2016, o 13:52

6 stycznia 2018, o 16:11

znerwicowany123 pisze:
6 stycznia 2018, o 15:48
pannaewa pisze:
6 stycznia 2018, o 15:43
znerwicowany123 pisze:
6 stycznia 2018, o 15:18
witam serdecznie, wczoraj wracając do domu rozmyślałem nad moją nerwicą aż w pewnym momencie nagle PSTRYK byłem przekonany że nie mam schizofrenii którą sobie wmawiam(Ale nie na długo ;) )... W domu posiedziałem chwilę i nastąpił moment kulminacyjny tak jakby nagle skończyła się wojna(czyli nerwica) i zostały zgliszcza(przyczyna nerwicy) poczułem nagle takie uczucie uwolnienia się od tej nerwicy, pojawił się olbrzymi krytycyzm do mojej nerwicy i tego co się tam dzieje, nagle poczułem pełnie życia, wszystko było takie inne no po prostu czyste i wolne od lęku, miałem wrażenie że nawet czucie się zmieniło.. Nie musiałem niczego analizować, komplety brak strachu i natrętnych myśli, zacząłem się uśmiechać pod nosem że jak ja mogłem myśleć że mam schizofrenię :P, i to uczucie zwiększonej świadomości no coś pięknego ale taki nagły szok wywołał u mnie lęk i chciałem wrócić do tego znerwicowanego, zaślepionego świata gdzie nie lękam się mojej rzeczywistej choroby somatycznej... Wtedy zrozumiałem i pojawił smutek związany z tym że choroba somatyczna nie przeminie a nerwica tak i zrozumiałem że nerwica tak naprawdę jest ucieczką mojego mózgu przed rzeczywistą somatyczną chorobą i faktycznie tak się działo podczas napadów lęku i wmawiania sobie 9999 innych chorób zapominałem o mojej prawdziwej somatycznej chorobie.
Ale wszystko co dobre się kończy i tak znowu mimo iż miałem wręcz materialny dowód że nie mam schizofrenii stał się dla mnie nie realny i znowu tkwię w świecie nerwicy... Co o tym myślicie drodzy Państwo?
Moim zdaniem, takie momenty pozwalają bardziej uwierzyć w to, że to tylko nerwica, dają nadzieję i więcej sił do walki. Też tak miałam/mam, uczucie rewelacyjne. Za pierwszym razem u mnie też pojawił się niepokój, może niedowierzanie, bo niepotrzebnie zaczęłam zastanawiać się nad tym stanem, zamiast w nim trwać. Potem już starałam się nie zagłębiać i nie analizować, jeżeli pojawił się w takim 'przebłysku' lęk to pozwalałam mu być, ale też zwyczajnie cieszyć się tym momentem, czasem całym dniem...a potem, jak napisałeś powrót do nerwicy. A jeżeli jeszcze dotarło do Ciebie, że nerwica to ucieczka przed chorobą, to wiesz nad czym możesz popracować. Ja też tak sobie uciekam w zaburzenie przed pewnymi sprawami z realnego życia;)
Masakryczne jest to że mimo iż miałem taki przebłysk wmawiam się że to objaw przebłysku schizofrenii albo co gorsza jakieś rozdwojenie jaźni.. Ja już świruje po prostu od tego myślenia
Przecież tak na logikę wiesz, że to nie schizofrenia! Zrobiłeś sobie z tego główny straszak, więc w takich momentach podciągasz to przecież fajne uczucie pod schizofrenię. Ja już dawno odpuściłam choroby psychiczne, ale jestem skupiona na somatach, więc kiedy miałam ten stan spokoju, myślałam, że to tylko taki dobry moment, który zdarza się w jakiejś chorobie fizycznej, a potem nastąpi wszystko co najgorsze. W takim stanie wyłapiesz cokolwiek i podciągniesz pod to czego się obawiasz. Pracuj nad sobą, działaj i pamiętaj ten dobry moment, jako coś fajnego, przyjemnego, bez analiz:)
znerwicowany123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 3 stycznia 2018, o 16:14

6 stycznia 2018, o 16:16

pannaewa pisze:
6 stycznia 2018, o 16:11
znerwicowany123 pisze:
6 stycznia 2018, o 15:48
pannaewa pisze:
6 stycznia 2018, o 15:43

Moim zdaniem, takie momenty pozwalają bardziej uwierzyć w to, że to tylko nerwica, dają nadzieję i więcej sił do walki. Też tak miałam/mam, uczucie rewelacyjne. Za pierwszym razem u mnie też pojawił się niepokój, może niedowierzanie, bo niepotrzebnie zaczęłam zastanawiać się nad tym stanem, zamiast w nim trwać. Potem już starałam się nie zagłębiać i nie analizować, jeżeli pojawił się w takim 'przebłysku' lęk to pozwalałam mu być, ale też zwyczajnie cieszyć się tym momentem, czasem całym dniem...a potem, jak napisałeś powrót do nerwicy. A jeżeli jeszcze dotarło do Ciebie, że nerwica to ucieczka przed chorobą, to wiesz nad czym możesz popracować. Ja też tak sobie uciekam w zaburzenie przed pewnymi sprawami z realnego życia;)
Masakryczne jest to że mimo iż miałem taki przebłysk wmawiam się że to objaw przebłysku schizofrenii albo co gorsza jakieś rozdwojenie jaźni.. Ja już świruje po prostu od tego myślenia
Przecież tak na logikę wiesz, że to nie schizofrenia! Zrobiłeś sobie z tego główny straszak, więc w takich momentach podciągasz to przecież fajne uczucie pod schizofrenię. Ja już dawno odpuściłam choroby psychiczne, ale jestem skupiona na somatach, więc kiedy miałam ten stan spokoju, myślałam, że to tylko taki dobry moment, który zdarza się w jakiejś chorobie fizycznej, a potem nastąpi wszystko co najgorsze. W takim stanie wyłapiesz cokolwiek i podciągniesz pod to czego się obawiasz. Pracuj nad sobą, działaj i pamiętaj ten dobry moment, jako coś fajnego, przyjemnego, bez analiz:)
Ale ja się boje że wmawiam sobie że to nie schizofrenia albo jakieś inne zaburzenie...
1. "Każdy błąd z którego wyciągamy lekcje nie jest błędem"
2. "Mieć czy być" ~ Myslovitz
3. "Czym byłoby szczęście gdyby nie smutek"
Moje obecne leczenie i postęp: Fevarin 50 mg rano i 50 mg wieczorem, Odburzony w 45% raczej nadal 10%
Awatar użytkownika
pannaewa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 33
Rejestracja: 7 marca 2016, o 13:52

6 stycznia 2018, o 16:35

Boisz się myśli, która jest tylko myślą, analizujesz ją, skupiasz się na niej, nadajesz jej wartość czyli jak to w nerwicy. Bałeś się, że to schizofrenia, teraz boisz się,że wmawiasz sobie, że to nie schizofrenia, a potem pewnie będzie coś innego czego można by się też bać. Oprócz tego o czym pisałeś czyli wychodzenia na zewnątrz, zajęcia się czymś, trzeba popracować nad podejściem do myśli, złapaniem dystansu, obniżaniem im wartości...mnóstwo wiedzy jest na ten temat na forum i w nagraniach.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

6 stycznia 2018, o 18:01

Mi sie wydaje, ze u Ciebie kluczem jest realna choroba somatyczna. Zauważ, ze jak zeszła nerwica to byla to pierwsza myśl jaka pojawila sie w glowie. Mysle, ze warto byloby popracowac nad podejściem do choroby - chodzisz na jakas terapie? Moze warto porozmawiać o tym z terapeuta?
znerwicowany123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 3 stycznia 2018, o 16:14

6 stycznia 2018, o 19:14

Olalala pisze:
6 stycznia 2018, o 18:01
Mi sie wydaje, ze u Ciebie kluczem jest realna choroba somatyczna. Zauważ, ze jak zeszła nerwica to byla to pierwsza myśl jaka pojawila sie w glowie. Mysle, ze warto byloby popracowac nad podejściem do choroby - chodzisz na jakas terapie? Moze warto porozmawiać o tym z terapeuta?
Tak, od ostatniego czasu uczęszczam na psychoterapie w nurcie psychoanalitycznym
1. "Każdy błąd z którego wyciągamy lekcje nie jest błędem"
2. "Mieć czy być" ~ Myslovitz
3. "Czym byłoby szczęście gdyby nie smutek"
Moje obecne leczenie i postęp: Fevarin 50 mg rano i 50 mg wieczorem, Odburzony w 45% raczej nadal 10%
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

6 stycznia 2018, o 20:18

znerwicowany123 pisze:
6 stycznia 2018, o 19:14
Olalala pisze:
6 stycznia 2018, o 18:01
Mi sie wydaje, ze u Ciebie kluczem jest realna choroba somatyczna. Zauważ, ze jak zeszła nerwica to byla to pierwsza myśl jaka pojawila sie w glowie. Mysle, ze warto byloby popracowac nad podejściem do choroby - chodzisz na jakas terapie? Moze warto porozmawiać o tym z terapeuta?
Rozumiem. Akurat nie mam dobrego zdania na temat tej terapii :-) z uwagi na własne doświadczenia, ale życzę Ci żeby to Ci pomoglo i znalazł to czego ja w tej terapii nie znalazłam :-)
Tak, od ostatniego czasu uczęszczam na psychoterapie w nurcie psychoanalitycznym
ODPOWIEDZ