Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Już nie kocham Żony?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
kapralis
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 3 stycznia 2017, o 18:36

2 marca 2017, o 19:10

zbigniewcichyszelest pisze:Nie stawiaj sobie jakiegoś deadline'u. To zbyt stresuje i dołuje, jak się nie wyrobisz. Żyj po prostu i traktuj to jako coś, co musi być z tobą, jednak nie ma wpływu na twoje własne Ja. I pamiętaj, że nerwica nie pójdzie tak szybko w zapomnienie, będzie przerzucać się z jednej wkrętki na drugą. Ja obecnie skończyłem z analizowaniem natrętnych myśli, na razie skanuje własne ciało, to jak mówię itd. denerwuje mnie to niemiłosiernie, ale to jest ten krok do przodu, nerwica mnie już nie może wystraszyć, jedyne co może mi robić, to po prostu wkurwiać, a to już postęp :D
Zbigniewcichyszelest bardzo Ci dziękuję za Twoją aktywność w moim temacie i bezcenne rady. Czytałem kilka razy wypowiedzi forumowicz w moim i podobnych wątkach i staram się każdą wskazówką dobrze przemyśleć by później wdrożyć zmiany w swoim postępowaniu. Bardzo podniosła mnie na duchu Twoja ostatnia i poprzednia wypowiedź. Wyraźnie w nich widać, że wiesz o co chodzi w tym problemie i sam musiałeś się z tym mierzyć bo aż za dobrze opisujesz, to jak się czuję. Masz rację z tym deadlinem - nie ma co stawiać sobie ram czasowych, bo to może tylko spowodować frustracje i niepotrzebne podcinanie sobie samemu skrzydeł. Ostatnim razem to dziadostwo trzymało mnie przez prawie 4 lata - trochę się boję, że teraz też może tyle trzymać, ale nawet jeśli - będę się starał jak tylko mogę być dobrym ojcem i mężem, choć nie ukrywam że kosztuje mnie to bardzo dużo energii.
munka pisze:hej,
cały problem polega na tym, ze mamy złe wyobrazenie na temat milosci. Początkowa faza to jest zakochanie, gdzie tracimy głowe dla drugiej osoby, klapki na oczach, motylki w brzuchu...sama chemia. Ten stan w koncu mija i przychodzi zderzenie z rzeczywistoscia...nagle zdajemy sobie sprawe, ze stoi przed nami nieidealny człowiek, ktory oprocz zalet ma tez wady...i to jest teen moment kiedy zaczyna sie prawdziwa milosc...kiedy widzisz te wszystkie ulomnosci ale podejmujesz decyzje, ze chcesz byc z ta osoba na dobre i na zle. Mam wrazenie, ze masz problem z odczuwaniem zlosci...to troche tak, ze jak czujesz do zony zlosc to jest dla Ciebie rownoznaczne, ze Ci na niej nie zalezy....a to jest jak nabardziej normalne, ze mozna kogos jednoczesnie kochac i sie wkurzac na niego.....to samo z innymi emocjami...czasem bedziesz rozczarowany żoną, czasem zły, czasem bedziesz chciał pobyć sam...to wszystko jest normalne w dojrzałej relacji i wcale nie oznacza, ze sie nie kocha. To media stworzyly obraz romantycznej milosci, gdzie przewija sie 'ten jedyny'..a to guzik prawda...ludzie w to wierza i potem przezywaja rozczarowania i ciagle szukaja idealnego partnera...a jak wiadomo, taki nie istnieje.
munka wielkie dzięki za bardzo mądre słowa, szczególnie te dotyczące złego wyobrażenia miłości. Chyba istotnie coś jest w tym co napisałaś, bo jak czytałem ten fragment coś mnie ukuło w sercu i zrobiło mi się jakoś tak dziwnie, coś jakbyś trafiła w punkt. Tak samo jak ze złością do mojej Żony. Masz chyba racja, a ja sam przed sobą nie chce się przyznać i zaakceptować tych złych emocji, które czasem w stosunku do niej żywię. Generalnie jest tak, że moja Żona jest typem osoby, która po kłótni musi wszystko przetrawić i zajmuje jej to trochę czasu by wyciszyć emocje i dojść do ładu i składu z myślami. A ja to wybucham, często bez sensu wzmacniam tym samym kwestie sporne, a potem jak widzę, że ona nie chce się pogodzić, to ja lecę z otwartymi ramionami, bo chce jak najszybciej, żeby znowu było dobrze, żeby była zgoda - nawet jeśli jestem pewny, że miałem racje - to ja staram się przeważnie łagodzić spór. Czasem źle się w związku z tym czuje, bo odczuwam w pewien sposób dyskomfort - doprowadziłem do pogodzenia, ale to znowu ja pierwszy musiałem wyciągnąć dłoń, pomimo że to ja miałem rację i nie powinienem przepraszać :D
laure
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 642
Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33

3 marca 2017, o 10:52

Zgadzam się z Wami, ale... ale jak nie czuje się nagle żadnej więzi z partnerem to zaczyna bardzo przerażać. Zwłaszcza jak chwilę wcześniej wracało wszystko do normy, układało się. To potrafi przerazić, wywołać lęk i wtedy nie wiadomo: boję się, że przestałam/-em czuć, a czuję dalej, boję się, że przestałam/-em czuć i nie rozumiem co się ze mną nagle wydarzyło czy jeszcze coś innego? Wady ma każdy, ale w momencie kiedy partner wywołuje odrazę albo paranoiczny strach to za nic nie przemawia do człowieka, że się dorobił zaburzenia.
WWA
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 191
Rejestracja: 6 lutego 2016, o 14:59

3 marca 2017, o 12:03

laure pisze:Zgadzam się z Wami, ale... ale jak nie czuje się nagle żadnej więzi z partnerem to zaczyna bardzo przerażać. Zwłaszcza jak chwilę wcześniej wracało wszystko do normy, układało się. To potrafi przerazić, wywołać lęk i wtedy nie wiadomo: boję się, że przestałam/-em czuć, a czuję dalej, boję się, że przestałam/-em czuć i nie rozumiem co się ze mną nagle wydarzyło czy jeszcze coś innego? Wady ma każdy, ale w momencie kiedy partner wywołuje odrazę albo paranoiczny strach to za nic nie przemawia do człowieka, że się dorobił zaburzenia.
Nie pozostaje nic innego jak tylko te stany zaakceptować. Problem nie jest to czy kochasz czy nie. Problemem jest katowanie się myślami. To, że OBSESYJNIE analizujesz oznacza, że masz zaburzenie, ZOK - OCD . I to właśnie po tym (obsesyjna analiza, niechciane myśli) powinnaś rozpoznawać, że to w tym tkwi problem a nie w tym czy kochasz czy też nie. Długotrwałe analizowanie wywołujące cierpienie = zaburzenie a nie brak miłości względem partnera/partnerki. Trzeba przechytrzyć umysł i przestać się bać tych myśli a to się dokona przez akceptację. Ważna jest medytacja i nauka obserwacji własnych myśli i przyzwolenie im na płynięcia. Z czasem granica po której przekroczeniu powstaje lęk się przesuwa.
Bylem juz samobojca, mordercą, schizofrenikiem, chadowcem, gejem, ksiedzem, utracilem sens swojego zycia, mialem raka w tylku I w mozgu, nie kochalem swojej dziewczyny I ona nie kochala mnie, potrzebowalem akceptacji, a teraz mam to wszystko w dupie. :)
laure
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 642
Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33

3 marca 2017, o 12:14

To jest chyba najtrudniejsze co? Akceptacja...
WWA
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 191
Rejestracja: 6 lutego 2016, o 14:59

3 marca 2017, o 12:45

Ja to dochodzę do wniosku, że cierpienie psychiczne może prowadzić do psychicznej wolności. Człowiek tak się katuje tymi myślami, że w końcu przychodzi moment w którym mówi "a jeba ć to". I nagle odczuwa się ulgę i dostrzega się, że całe to katowanie się było mega słabe.
Bylem juz samobojca, mordercą, schizofrenikiem, chadowcem, gejem, ksiedzem, utracilem sens swojego zycia, mialem raka w tylku I w mozgu, nie kochalem swojej dziewczyny I ona nie kochala mnie, potrzebowalem akceptacji, a teraz mam to wszystko w dupie. :)
kapralis
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 3 stycznia 2017, o 18:36

11 marca 2017, o 16:54

WWA pisze:Ja to dochodzę do wniosku, że cierpienie psychiczne może prowadzić do psychicznej wolności. Człowiek tak się katuje tymi myślami, że w końcu przychodzi moment w którym mówi "a jeba ć to". I nagle odczuwa się ulgę i dostrzega się, że całe to katowanie się było mega słabe.
Bardzo mądre słowa WWA. Myślę, że na drodze do odburzenia każdy dochodzi do takiego momentu, kiedy jedyne co pozostało to olać to i niech sie dzieje wola nieba. Ja jestem na tej drodze jeszcze, ale wierzę, że zmierzam w dobrym kierunku. Weekend był naprawdę dobry, a dzisiaj tak sobie. Obudziłem sie z uciskiem w klatce piersiowej i gonitwą myśli w głowie o znanej nam wszystkim tematyce. No cóż, jeszcze nie teraz ;)

-- 7 marca 2017, o 18:22 --
Dzisiaj ogólnie gorszy dzień niestety, ale staram się jak mogę nie angażować siew dyskusję z myślami. Niestety ucisk w klatce piersiowej skuteczni przypomina mi o tym, że nie jestem wolny od tego dziadostwa...

-- 11 marca 2017, o 16:54 --
Wczoraj było super, niewiele brakowało i mógłbym nazwać to "normalnością". Dzisiaj trochę gorzej, ale i tak jest dużo lepiej niż na początku. Jeszcze raz dziękuję WWA za postawienie mnie podczas ostatniego kryzysu do pionu w krótkich męskich słowach bez owijania w bawełnę I glaskania po głowie. Dzięki ;)
laure
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 642
Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33

7 kwietnia 2017, o 10:18

@kapralis: jak Ty sie trzymasz?
Szukampomocy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 10 kwietnia 2018, o 19:02

16 kwietnia 2018, o 04:25

Kapralis Jak tam chłopie poradziłeś sobie z ta nerwica bo ja już tracę nadzieję i wiarę w to że będzie dobrze przygniotlo mnie to strasznie
Awatar użytkownika
Marcin12345
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 20 sierpnia 2017, o 22:14

16 kwietnia 2018, o 04:57

Opowiadaj co tam u Ciebie?
:!!!:
Newone
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 9 listopada 2022, o 20:17

6 sierpnia 2023, o 16:40

Kapralis , napisz co u Ciebie. Mam to samo już od prawie roku się męczę .
ODPOWIEDZ