Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Jest coraz lepiej, wierzę w wyzdrowienie

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
pomarancza
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 43
Rejestracja: 15 maja 2014, o 13:19

7 listopada 2014, o 09:25

Cześć,

Wracam na to forum po kilkutygodniowej nieobecności, ponieważ czuję się zobowiązana, aby skrobnąć słówko.
Nie byłam zbyt aktywnym uczestnikiem i bardziej podglądałam, aniżeli pisałam, dlatego pewnie nie będę kojarzona:)
Niemniej jednak, przejdźmy do sedna...
Moja historia nie jest pełna drastycznych zwrotów, nie miałam "bardzo zaawansowanej"nerwicy - myślę też właśnie, że dzięki temu forum. Dlatego jeśli ktoś, kto to czyta właśnie użala się nad swoim losem i myśli:to będzie historia, która odmieni moje życie, jest w lekkim błędzie.

Zaczęło się pół roku temu. Pierwszy atak paniki. Umówiłam się ze znajomymi, idąc na przystanek wyrozbierałam się prawie do naga,bo było mi gorąco - podczas gdy mój kolega twierdził, że żałuje, że nie ubrał nic cieplejszego... Czułam, że coś jest nie tak, ale zrzuciłam to na karb tego, że dzień wcześniej miałam małą imprezę w domu i zasnęłam o 5. Cóż, przemęczenie... W pewnym momencie na hasło:nie przejmuj się, napijesz się piwa i Ci przejdzie! nogi się pode mną ugięły. Jak tylko wyobraziłam sobie ciasne podziemie jakiejś knajpy, do tego bąbelki w piwie, które później musują mi w głowie... Poddałam się. Wróciłam do domu. I tak to się zaczęło. Później ogólne osłabienie przez tydzień, po 7 dniach historia się powtórzyła. Od razu zaczęłam szukać i trafiłam tutaj. Pro forma zrobiłam zestaw badań,ale wszystko było ok. W mojej rodzinie pojawiła się nerwica, chociaż nic o niej nie wiedziałam tak naprawdę.. Ale też dzięki temu szybko trafiłam do psychiatry.

Jeden lekarz, drugi. Jedna pani psycholog, druga.... I nic. Tkwiłam w beznadziei. Bałam się wyjść z domu, jeździć autobusem, pracowałam na pół etatu i zmuszałam się do wyjścia, ale szafki w biurze mi wirowały przed oczami. Zerwałam kontaktu, rozładowany telefon leżałam całymi dniami w szufladzie.

Oczywiście pierwszym etapem był etap wyparcia. Dlaczego ja? To niemożliwe. Musi być na to jakiś antybiotyk...

Kurcze, nie chcę Was tu zanudzać.

Ostatecznie trafiłam na psychiatrę, który dobrał mi lek. Powiedział,że nie jest ze mną źle - to najgorsze w zasadzie ,co można usłyszeć. Przecież to był dla mnie już mój prywatny koniec świata!-ale bardzo mnie zmobilizował. Później postarałam się o terapię grupową. Serie testów, spotkań ze specjalistami-wbrew pozorom te wiele mi dały. Więcej nawet, niż poprzednie próby terapii indywidualnej. Kilka trafnie sformułowaych pytań, które zapadły mi w pamięci...

Obecnie czekam na terapię(na maj 2015...) Odstawiam leki powoli. Wróciłam do życia. Podjęłam 2 tygodnie temu nową pracę. Zaczynam wychodzic do ludzi. Moje życie się zmieniło. Kontakty się zweryfikowały. Spotykam się z tymi, z którymi naprawdę chcę, a nie w których towarzystwie źle się czuję.

Możecie wierzyć albo nie, ale te pół roku wyjęte z życiorysu to najlepsze, co mogło mnie spotkać. Spojrzałam inaczej na pewne sprawy. Wstaję rano i cieszę się, że.. wstałam. Że idę samodzielnie, że widzę, słyszę.

Wiem, że kluczowa będzie terapie. Dlatego, że mam niepoukładane pewne sprawy z przeszłości. I może dobrze,że nerwica wyszła teraz, bo okazuje się, że poukładać je sobie muszę. Mój tata był alkoholikiem, ale ja miałam wtedy kilka lat. Przestał pić jak miałam jakieś 6-7 lat. Więc czy ja jestem DDA? Nie, no przecież ja mało z tego okresu pamiętam... Jednak wszystko odbijało się później, w moim dorosłym życiu. Dom w którym żyję z jednej strony był bezpieczny, ale był też dla mnie toksyczny. I jest... Mało w nim było radości, sporo narzekania i zazdrości. A że ja jestem dość wrażliwa, wszystko na mnie się odbijało. Ale wmawiałam sobie,że skoro mam rodziców, rodzeństwo to czego mogę chcieć więcej? To właśnie utwierdzanie się w takim przekonaniu latami i próby oszukiwania siebie samej odbiły się teraz...

Teraz jestem innym człowiekiem. Choć wiem,że najważniejsze przede mną.

Słuchajcie, zanim zaczniecie stosować się do porad forumowych. Wychodzenie do ludzi, sport etc... Oswójcie się z lękiem. Z problemem. Dopuśćcie do siebie to, że macie nerwicę. I uwierzcie, że to początek drogi do czegoś lepszego. Lepszego JA.

Mam nadzieję, że już do Was nie wrócę. Inaczej- wrócę jako dobra dusza.

Dziękuję użytkownikom i Victorowi.
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

7 listopada 2014, o 09:31

Gratuluje Ci :) I bardzo dobrze ze postrzegasz to w sposob postepowy, czyli w taki ze probujesz na podstawie nerwicy i tego ze jeszcze przed toba praca widziec plusy tych zmian, a nie chcesz tylko juz nagle miec wszystko ulozone. To takze jest bardzo wazne podejscie.
Ogolnie zycze powodzenia dalej i duzo radosci :)
Awatar użytkownika
April
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 704
Rejestracja: 11 września 2014, o 18:47

7 listopada 2014, o 11:31

Gratulacje :) W Twojej historii dostrzegam tez siebie, moj dom byl podobny do Twojego, tata alkoholik, tez przestal sie upijac jak bylam w podstawowce, rodzina niby w porzadku, ale toksyczna, malo radosci, duzo narzekania, dokladnie jak u Ciebie i ja tez taka sama, nadmiernie wrazliwa. Powodzenia w dalszym odburzaniu :)
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

7 listopada 2014, o 12:38

Gratuluje i życzę pełnego odburzenia w jaknajkrótszym czasie. :) Widać że wiele zrozumiała, pamiętaj tylko o jednym, zawsze bądź swoją najlepszą przyjaciółką, jak się opieprzysz to poźniej bądź dla siebie wyrozumiała, wyciągnij wnioski i idź dalej bo najlepszą terpaeutką dla samej Ciebie jesteś zawsze Ty sama. :)
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
usunietenaprosbe
Gość

7 listopada 2014, o 13:40

Napisalas bardzo wazne zdanie: Dopuśćcie do siebie to, że macie nerwicę.
Od tego trzeba zaczac. Tobie gratuluje i zycze powodzenia.
pomarancza
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 43
Rejestracja: 15 maja 2014, o 13:19

7 listopada 2014, o 21:06

A, i Divina pominęłam,wybacz.:) Tobie również dziękuję za mądre posty i za zaangażowanie w forum. Robicie kawał dobrej roboty.
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

9 września 2017, o 11:28

U mnie tez chwilami jest co raz to lepiej tylko uczepily się mnie od jakiś 3 miesięcy natrety które nie dają mi spokoju.Dokladnie to są myśli o samobojstwie ze coś sobie zrobię itp.Bardzo mnie to przeraża ponieważ chce żyć i kocham rodzine i życie.Nie wiem jak sobie z tym poradzić ?
ODPOWIEDZ