Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Jednak sie da:)

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 380
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

15 stycznia 2017, o 23:41

Długo czekałem żeby to napisać ale myśle ze mam juz to za sobą. Doszedłem do momentu kiedy wiem, ze wygrałem z nerwica. A bywało ciężko. Nie wiem ile miałem objawów ale nie widziałem w naszej encyklopedii żadnego, którego bym nie miał chociaż na krótko. Dokuczały mi myśli, bóle, odczucia oderwania, wrażenie ze zwariowałem, zaraz zapomnę, to juz koniec, bezsennosc, itd. Setki razy myślałem, ze to juz ostatni dzień. Każdego dnia miałem cos - kalejdoskop objawów.
Dzis juz tak nie jest. To wszystko wygasło. Czasem jeszcze pojawia sie myśl lub ch..jowe uczucie ale mam to gdzieś.
Wygrałem. Wygrałem bo nie boje sie juz śmierci, chorób, zwariowania. Nie boje sie pisu i ze Tusk wróci ;). Olewam to.
I nawet to, ze mam teraz zapalenie ucha i źle słyszę przez pisk chorej trąbki nie robi na mnie wrażenia.
Bo tak wyglada odburzenie - jest sie ponad tym wszystkim. Ponad myślami i emocjami. I nie ma juz lęku, ze to wróci.

Dzieki Panowie! Misja wykonana.
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

15 stycznia 2017, o 23:41

Super wieści!!
To bardzo fajny stan kiedy miałeś nerwicę i nagle sobie uświadamiasz, że jesteś cooooraz bardziej ponad tym wszystkim i już wiesz co to znaczy wzrost zaufania do siebie a nie zaburzonych emocji :D
Znam to po sobie :D
Gratuluję bo domyślam się, że ciężko było na pewno :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 380
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

15 stycznia 2017, o 23:44

Oj było. Wiele razy mi pomogłeś. Dlatego tu wciąż jestem :) Dzieki Vic.
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

15 stycznia 2017, o 23:53

Nie ma sprawy!
Mogłem to pomogłem :DD
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

15 stycznia 2017, o 23:54

Gratulacje :hercio: Takie posty są bardzo potrzebne- ja osobiście wolę dłuższe no ale cóż :lov:
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 380
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

15 stycznia 2017, o 23:56

Napisałbym dłuższy ale juz taki jestem zem oszczędny w słowach ;) chciałem sie z Wami podzielić bo nadzieja jest tu potrzebna jak woda.
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

16 stycznia 2017, o 00:01

Gratuluje ci bardzi, tez chcialabym cos dluzszefgo przeczytac, ale dobre i to! ;ok
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 380
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

16 stycznia 2017, o 00:04

To forum uratowało mi życie - dosłownie i w przenośni. Kiedyś, specjalnie dla Ciebie Schanis, opisze moja historie. Obawiam sie jednak, ze podobnych jest tu wiele ;)
Ostatnio zmieniony 16 stycznia 2017, o 00:06 przez Tojajestem, łącznie zmieniany 1 raz.
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

16 stycznia 2017, o 00:05

Dziękuję , takich historii wyjścia z zaburzenia nigdy za wiele .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
Karo30
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 225
Rejestracja: 30 sierpnia 2016, o 14:00

16 stycznia 2017, o 07:10

super wieść ! :) też chciałam przeczytać coś więcej :)
Myśl jest iluzją
"Co za różnica? Natręt to natręt. Rozpoznać łatwo. Myśl z nikąd o absurdalnej treści wracająca jak czkawka." Ciasteczko
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

16 stycznia 2017, o 08:11

Chcemy więcej :D

Gratulacje!!!
Awatar użytkownika
zlekniona
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 217
Rejestracja: 18 września 2015, o 22:53

16 stycznia 2017, o 10:18

Gratulacje! Super to słyszeć, dobrze, że raz na jakiś czas się takie posty pojawiają.
Jednak faktycznie, mało napisałeś :-P
Na czym polegało Twoje "olśnienie"? Ile Ci to zajęło? Masz jakieś porady? ;-)
Matką wolności jest dyscyplina - Leonardo Da Vinci
Awatar użytkownika
Guett
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 841
Rejestracja: 1 września 2014, o 11:35

16 stycznia 2017, o 11:25

Mało to mało, ważny jest efekt końcowy :)
Gratuluje ;)
i'm tired boss
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 380
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

16 stycznia 2017, o 11:40

To miło z Waszej strony, że chcecie poczytać :) W taki razie chętnie się podzielę. Może ktoś znajdzie w tym podobieństwo do swojej historii, a może (kto wie?), pomogę komuś w odburzeniu. Postanowiłem, że napiszę całość w trzech częściach: jak się zaczęło, zaburzenie i odburzenie (wraz z tym co zyskałem). Zdecydowałem sie na podział bo tekst w całości chyba byłby za długi ;)

cz. I: Jak to się zaczęło

Myślę, że z nerwicą w pewnym sensie się rodzimy albo co najmniej dorastamy. Nie mam tu na myśli postaci w pełni rozwiniętej. Mam na myśli pewnego rodzaju podatność - specyficzne podejście do życia lub schematy myślowe, które pozwalają uruchomić zaburzenie w momencie kiedy pojawi się wyzwalacz. I nie sądę, że decyduje o tym trudne dzieciństwo czy brak poczucia wartości, bo nigdy nie miałem takich problemów. Nawet więcej - zawsze wiedziałem czego chcę, miałem zainteresowania i dużo znajomych. Ta podatność jest gdzieś głęboko w nas - to zakopany słaby punkt(y), którego "dotknięcie" jest wyzwalaczem. To może być obawa o życie lub inne wartości, które de facto, nadmiernie cenimy (teraz już to wiem). Jeszcze o tym napiszę.

Wracając jednak do początków - w moim przypadku wyzwalaczem pełnowymiarowego i przewlekłego zaburzenia było ugryzienie kleszcza jakieś cztery lata temu. Z perspektywy czasu jednak wiem, że epizody nerwicowe występowały u mnie już wcześniej. Pierwszy raz z napadem paniki zetknąłem się w wieku ok 20 lat po imprezie z kolegą, kiedy trochę przesadziłem i myślałem, że zwariuję. Wtedy jednak szybko mi przeszło i nie zajmowałem się tematem. Po kilku latach pojawiła się jednak sytuacja stresowa - nadmiar pracy, po..bany szef i wyobraziłem sobie, że już całe życie będę pracował dla jakiegoś debila. Pojawiły się wtedy uczucia podobne do pierwszego ataku. Zacząłem się tego bać. Lęki (wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że to był lęk) zaczęły się nakręcać. Moja żona doradziła mi wtedy, żebym poszedł do lekarza. Ten przepisał mi lek. W międzyczasie zmieniłem pracę, pozbyłem się stresów, zaakceptowałem pewne fakty i znów minęło. Zapomiałem o tym na 15 lat..

I wtedy ugryzł mnie kleszcz. Na początku podszedłem do tego spoko. Ale na fali radiowego i telewizyjnego straszenia, pewnego dnia w końcu wyczytałem wszystko o boreliozie na google.. i zaczęło się rozkręcać. Co rusz odnajdywałem w sobie nowe objawy choroby. Pewnego dnia mama opowiedziała mi o znajomej, która cierpi na szumy uszne i jakie to jest straszne. Oczywiście bolerioza ma takie objawy i oczywiście wykryłem te szumy u siebie (czytelników prosze o zachowanie dystansu!). Byłem przekonany, że umrę, a nawet jeśli się wyleczę, to nie mogłem sobie wyobrazić jak będę z tymi szumami żył, bo na pewno mi zostaną. Jeszcze gorzej zrobiło się gry poszedłem do lekarza. Profesor laryngologii na dzień dobry, zanim cokolwiek zbadał, powiedział mi "ooo to musi się Pan przyzwyczaić bo te szumy to już Panu zostana na całe życie". Od tego momentu było już pozamiatane : napady paniki, lęki i wszystko to co w nerwicy najgorsze (w kwestii emocji bo wtedy, poza szumami, nie miałem jeszcze objawów fizycznych). Myślałem, że borelioza opanowała mi umysł bo cały czas żyłem z uczuciami, które nie były moje. A nawet te które były, odczuwałem nadmiernie.

Musiałem pójść do lekarza. Ten przepisał mi "lekarstwo na duszę" i wszystko minęło. Szkoda tylko, że nie powiedział mi nic o tym co mi jest bo odstawiłem leki po trzech miesiącach i.. wszystko wróciło.

Zaczęła się jazda z poczuciem przegrania, wizją życia na lekach do końca życia. Jakoś pracowałem i żyłem ale każdy dzień był koszmarem. Każde zdanie w telewizji, tekst w gazecie czy rozmowa na temat jakiejś choroby wywoływała falę emocji. Z czasem uwrażliwienie wzrosło do tego stopnia, że najdrobniejsza myśl wywoływała reakcję. Do tego oczywiście analizy, natręty, utrata pewności w stosunku do siebie, lęk przed zwariowaniem, zrobieniem komuś krzywdy, itd, itp. (jak to wyglądało postaram się opisać). Tym razem zdecydowałem, że spróbuję z psychologiem. W międzyczasie zrobiłem różne badania na boleriozę, tarczycę, serce, boleriozę, słuch, pasożyty i jeszcze raz na boleriozę i na wszelki wypadek elektrolity oraz tarczycę :) Oczywiście z badań nic nie wyszło - sami wiecie jak to jest ;).

Sesje u psychologa na początku mnie uspokajały ale Pani do której chodziłem nie była wybitna. Nie dowiedziałem się od niej co mi jest. Powiedziała mi jedynie, że mam problem z emocjami zakodowanymi od pokoleń, które już prawdopodobnie moja prababcia od strony ojca ukrywała (:/). No ale zawsze coś - szukałem w Internecie jakiś porad na ten temat i przypadkowo trafiłem na książkę "pokonać lęki i fobie". Przeczytałem ją i eureka - ta książka była o mnie :). Dopiero wtedy poznałem nazwę problemu (nerwica lękowa). W końcu zacząłem szukać wg diagnozy a nie objawów :) No i oczywiście trafiłem na Divovic! (dzięki bogu)...

Od tego momentu zacznie się moje odburzanie. Zanim jednak o nim napiszę, w kolejnej części (jeśli będą czytelnicy ;)), opowiem Wam o moim zaburzeniu i objawach. CDN
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
Awatar użytkownika
kogelmogel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 158
Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13

16 stycznia 2017, o 12:09

S U P E R! Jakie to jest mega budujące, zwłaszcza w słabszy dzień :)))))))
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
ODPOWIEDZ