Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Jednak sie da:)

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

16 stycznia 2017, o 12:15

Czekam na ciąg dalszy :) Temat szumów mnie zaciekawił. bo u mnie wkręcanie się w choroby zaczęło się właśnie od tych szumów.
Awatar użytkownika
Kondor
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 223
Rejestracja: 21 listopada 2016, o 20:54

16 stycznia 2017, o 12:21

Nie mogę się doczekać. Dawaj :) Takie historie powodują, że chce się walczyć.
Pomyliliśmy światy ! Świat naszego myślenia uznaliśmy za ten realny, a ten prawdziwy mamy tylko za tło. Za wszelką cenę trzeba to odwrócić !
Przem
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 83
Rejestracja: 24 listopada 2015, o 14:06

16 stycznia 2017, o 17:33

Koniecznie zwlaszcza o frustracji irytacji o natretach:(
mlodanerwica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 315
Rejestracja: 13 stycznia 2017, o 22:22

16 stycznia 2017, o 19:03

Przeczytam z ciekawością! I oczywiście gratuluję z całego serduszka. Ja nie muszę już szukać innych diagnoz, że to "chyba nie nerwica", bo gdy napisałeś o boreliozie od razu miałam w głowie myśl, że to może jednak to. Złośliwa jest ta franca, nerwica. :D
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 380
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

17 stycznia 2017, o 01:00

Powiem Wam, ze trudno się tak pisze ale fajnie jest czuć, ze to ma sens. Dlatego zabieram się za ciąg dalszy :)

Cześć 2. Zaburzenie

Tak wiec męczyłem się z zaburzeniem cztery lata, z przerwa na leki o czym napisałem w poprzedniej części. Na początku miałem tylko objawy emocjonalne - napady paniki i lęk. Wszystko działo się w cyklu: napad, uspokajanie, kilka dni przerwy, aż pojawiał się jakiś wyzwalacz i znów koło. Szybko jednak analiza doprowadziła do sytuacji, ze czułem się źle każdego dnia. Wykształcił się mechanizm myśl-emocja-myśli. Z początku najsłabszym punktem były szumy uszne ale potem każde wyobrażenie dotyczące mojego stanu.

Uczucie, ze zwariuje lub nie dam rady towarzyszyło mi zawsze i wszędzie. Cały czas pojawiały mi się emocje, które nie miały żadnego związku z obecną sytuacją. Np uczucie radości. Ale nie takiej zwykłej - bardzo intensywnej i dławiącej, utrzymującej się każdego ranka przez kilka godzin. I tak np przez miesiąc.

Z czasem do całości dołączyły objawy fizyczne - zawroty głowy, ścisk w głowie, przyciemniony obraz, wędrujące bóle i cała masa innych "wynalazków". Bywało na przykład tak, ze jechałem samochodem i nagle nie wiedziałem gdzie się znajduje.

Wiedziałem juz wtedy co to nerwica ale nie mogłem uwierzyć ze może dawać takie objawy. Wysłuchałem i wyczytałem wszystkie divovice a tu ciagle żadnej poprawy. Co prawda minęły ataki paniki i nawet lęk przestał występować ale te wszystkie objawy były gorsze. Bałem się depresji, zwariowania, derealizacji. Któregoś dnia w jednym z divovicow wysłuchałem ze żeby z tego wyjść to najważniejszy jest sen. I wiecie co się stało? Skończyły się przespane noce i zastąpiła je bezsenność. :) Znów byłem pewien ze to juz koniec. Napisałem nawet testament na wszelki wypadek :)

Objawy falowały i przeplatały się. Co ciekawe lepiej czułem się tylko wtedy gdy byłem już bardzo zmęczony... Praktycznie każdego dnia wstawałem i aż do 16-17 byłem na "nerwicowym kacu". Wieczorami objawy ustępowały w znacznym stopniu i tak do rana. A następnego dnia od nowa...

I wtedy do tego wszystkiego dołączył lęk społeczny. Spotkanie z ludźmi kończyło się dziwnymi uczuciami, odrealnieniem i bóg wie czym jeszcze. Wydawało mi się ze powiem lub zrobię coś idiotycznego. Wydawało mi ze nie znam się na niczym, nic nie pamietam a wszyscy dookoła są lepsi i maja fajniejsze życie. Nie dawałem juz rady mimo ze wyrażałem zasady oburzania, chodziłem do dobrej (drugiej) psycholog, czytałem książki.

Problemy z pamięcią stały się wtedy moim konikiem objawowym. Sprawdzałem pamięć przypominaniem sobie wszystkiego na siłę - imion aktorów, zdarzeń, każdej chwili z życia. I nic nie mogłem sobie przypomnieć ;) Wtedy pomógł mi victor ale to temat na następną cześć historii.

Powiem wam, ze było tragicznie. Przerobiłem większość objawów z encyklopedii i każdego dnia myślałem ze to dzień ostatni. Za każdym razem jak pojawiła sie myśl lub objaw to byłem pewien, ze tym razem juz nie dam rady. Milion razy byłem przekonany, że zaraz zwariuje. Analiza podważała wszelkie strategie odburzania - bo co jeśli to nie jest nerwica? I czy teraz juz do końca życia będę musiał negować myśli? A jeśli zapomnę strategii? Na pewno już bym się odburzył gdyby nie ten objaw :) Itd, itp. Znacie to pewnie z autopsji. Nie ma sensu wszystkiego opisywać bo profesjonalny nerwicowiec i tak ma jakiś objaw, którego nie miałem ;)

Ale to wszystko jest bzdura. To co dziś widzę to moc tych myśli i emocji. To wszystko było takie prawdziwe i wiarygodne pomimo, że nigdy się nie sprawdziło. Umysł ma potężne narzędzia do dyspozycji. I potrafi utrzymywać nas w tej fikcji w nieskończoność. Szanuje go za to ale wiem, że jest w nas coś więcej. To coś co pozwala się odburzyc - uwierzcie mi. Napisze o tym w następnej części :)

CDN
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
Awatar użytkownika
Karo30
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 225
Rejestracja: 30 sierpnia 2016, o 14:00

17 stycznia 2017, o 06:59

no tylko nie trzymaj nas długo w niepewności :)
Myśl jest iluzją
"Co za różnica? Natręt to natręt. Rozpoznać łatwo. Myśl z nikąd o absurdalnej treści wracająca jak czkawka." Ciasteczko
Awatar użytkownika
buull2323
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 282
Rejestracja: 11 października 2014, o 00:07

17 stycznia 2017, o 08:06

gratulacje ;ok i czekamy na ciąg dalszy ;col
"mam twarde łokcie i miękkie serce zawsze tak miałem, dziękuje Bogu za ten dar który dostałem"
"od zawsze na zawsze wiara, nadzieja i miłość"

"Życie nie po to by się śpieszyć,
Życie jest po to by się życiem cieszyć,
A kiedy w życiu gonią nas terminy,
To się nie przejmuj najwyżej nie zdążymy"

"Carpe Diem"
Awatar użytkownika
Szembek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 83
Rejestracja: 4 stycznia 2017, o 21:20

17 stycznia 2017, o 09:09

Tojajjestem - dobrze Ci wychodzi to pisanie, jak w klasycznym thrillerze - napięcie rośnie i rośnie, więc człowiek z ogromnym zaciekawieniem czyta, a potem czeka na ciąg dalszy. Tym bardziej, że finał będzie szczęśliwy.
Awatar użytkownika
kogelmogel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 158
Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13

17 stycznia 2017, o 09:39

a teraz suspens! :huh:
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
szpagat
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 436
Rejestracja: 25 września 2015, o 13:30

17 stycznia 2017, o 09:54

Ja tez czekam z niecierpliwoscia. Super to ujoles "nerwica podwaza wszystkie strategie odburzania" mam to samo. Jak odkrylam, ze w dd odczucia sa falszywe i odwrotne to teraz dostalam odwrotnosc odwrotnosci haha
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

17 stycznia 2017, o 12:42

Czekam na ciag dalszy, robi sie ciekawie :)
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 380
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

17 stycznia 2017, o 17:49

Dziś czas na trzecią już część mojej trylogii. Chcieliście, żebym się podzielił to macie :) Mam nadzieję, że komuś się to przyda.

Cz.3 Odburzenie

Jak się nad tym teraz zastanawiam to ten proces w sumie trwał u mnie tyle samo co zaburzenie o którym pisałem wcześniej. Myślę tak dlatego, że nigdy tak naprawdę się nie poddałem i cały czas szukałem jakiejś drogi aby z tego wyjść. Każda rzecz którą w tej sprawie zrobiłem - psycholog, książki, przemyślenia, doprowadziły ostatecznie do odburzenia. Prawdą jest jednak, że prawdziwym przebudzeniem było to forum, na które "wpadłem" dokładnie dwa lata temu o czym już pisałem w części 1.

Zanim napisze jak do tego doszedłem warto się chwilę zastanowić czym jest odburzenie? Wielu z nas (i ja kiedyś też) zakładamy że to jakiś cudowny stan w którym budzimy sie rano bez jakichkolwiek problemów, szczęśliwi, zdrowi, wiemy wszystko i jesteśmy idealni. Jednym słowem raj :) Tu niestety od razu muszę powiedzieć, że jeśli ktoś właśnie tego oczekuje to nigdy się nie odburzy, bo taki stan nie istnieje, a przynajmniej nie na stałe. Odburzenie jest wtedy, kiedy emocje nie dyktują nam życia. Kiedy możemy coś zrobić (lub nie) tylko dlatego, że chcemy lub musimy z innych przyczyn niż wewnętrzna. Odburzenie jest wtedy, kiedy wstajemy rano i pierwsza myśl nie dotyczy naszego stanu (jakikolwiek on by nie był). Odburzenie jest też wtedy kiedy o czymś zapomnimy albo wyda nam się, że coś zobaczyliśmy (znacie pewnie wkręty ze zwidami ;)) i myślimy: "o rany. Zapmniałem :)" albo "eee wydawało mi się". A potem żyjemy dalej nie zastanawiając się czy to aby na pewno złudzenie czy też może jednak już zwariowaliśmy, a wiadomo przecież, że schizofrenicy mają halucynacje :)

To właśnie jest dla mnie odburzenie. Stan wolności emocjonalnej w której pisk w uchu z powodu przewiania nie oznacza końca życia lub utraty słuchu (a nawet jeśli to co?). I o takim stanie piszę bo to właśnie osiągnąłem. Tego też ma nauczyć Was to forum i wszystkie porady Victora i Divina (poprawcie mnie jeśli się mylę).

Jak to osiągnąć? Tu posłużę się banałem - stosujcie się do porad forum :) Wdrażajcie mechanizmy o których na youtube, w postach i wszelkich poradach chłopaków. Bo wszystko wynika to z tego, że w całej tej "zabawie" chodzi tylko o to, żeby przełamać mechanizm nerwicowy myśl<->emocja. Bo nerwica jest stanem w którym umysł przełączony jest w tryb nadmiernej reakcji organizmu na myśli. W ich efekcie powstają emocje (lęki i inne dziwne uczucia), które ze względu na to że jest ich nadmiar, potrafią ujawnić się w postaci fizycznej (objawy fizyczne), a z czasem wywoływać stany związane ze zmęczeniem naszych układów - nadmierne odczuwanie, DD/DP, osłabienia, itd. Piszę o tym dlatego, że zrozumienie jak działa nasz umysł i ciało wydaje mi się w tym wszystkim bardzo ważne i pomogło mi dotrzeć do miejsca w którym teraz jestem.

Łatwo się pisze ale walcząc z zaburzeniem "przełamanie mechanizmu myśl<->emocja" wydaje się czymś abstrakcyjnym. Bo przecież myśli są błyskawiczne - zanim zdążymy cokolwiek zrobić to już jest za późno. Pojawia się lęk (lub co innego) i dupa z tego odburzania. A jak już jest emocja (lub wynikający z niej objaw) to znów mamy o czym myśleć. I tak spędzamy miesiące w poszukiwaniu "jak?".

To co najtrudniej jest wtedy zrozumieć to fakt, że mamy do czynienia z odruchem. A skoro to odruch to jego zmiana nie jest taka prosta. Oczekujemy, że jak np. zanegujemy jakąś myśl lękową to ona już nie wróci. A tu jest inaczej - ona wraca i wraca. My negujemy, a to nie pomaga bo niechciane emocje znów się pojawiają. I właśnie to trzeba zaakceptować. Przyjąć, że umysł tak działa, a emocje i myśli będą, bo my zmieniamy odruch. A żeby zmienić jakiś odruch konieczne jest wprowadzenie nowego i praktykowanie go czasem DŁUGIE MIESIĄCE. Niestety tak - długie miesiące musimy negować jakąś myśl zanim to zadziała. Za każdym razem i w każdej sytuacji. Pewnego dnia to zrozumiałem i uparłem się. Pojawiła się myśl, że zwariuję - myślałem: ok. olewam to. I tak zawsze w stosunku do każdej niechcianej myśli. Aż zadziałało. Teraz mój odruch wygląda tak jak go zaplanowałem: pojawia się jakaś myśl, a w ślad za nią negacja "ok. olewam to". I nie mam już negatywnego odruchu emocjonalnego bo w jakiś sposób to olewanie stało się naturalnie szczere. To jest odpowiedź na "jak?"

Tu oczywiście pojawiają się kwestie nerwicowe: "ale skąd mam wiedzieć które myśli są niechciane?" albo "może takie olewanie to objaw zwariowania?". No cóż. W przypadku drugiego pytania coś trzeba założyć - jeśli w ten sposób zwariowałem to jest mi z tym dobrze i nawet wolę taki świr od życia w tym gównie. Natomiast jeśli chodzi o niechciane myśli to konieczne jest tu zrozumienie, że myśl też jest w pewnym sensie formą odruchu. Dziwnie to brzmi ale nasz umysł w odpowiedzi na różne zdarzenia, obrazy, dźwięki, itd. podpowiada nam scenariusze które możemy zrealizować. Ta reakcja umysłu jest tak silna (bo wynika z mechanizmu przetrwania), że nie mamy na niego wielkiego wpływu: np. widzimy na ulicy fajną laskę (lub faceta ;)) i zupełnie automatycznie pojawia się myśl (nie będę przytaczał jaka bo każdy ma swoją :). Ja akurat jestem facetem więc wiadomo co to za myśl). I zauważcie, że ta myśl nie prowadzi do czynu, a nawet może być przyjemna . Idąc, szybko o niej zapominamy i żyjemy dalej. Ale skojarzenia wywołane z daną sytuacją mogą być różne - zależnie od naszych doświadczeń, wyobrażeń, a szczególnie obaw. I tu właśnie czyha nerwica - jeśli dana myśl jest jakoś związana z naszym systemem wartości (np. laska ma 15 lat - znaczy, że jestem pedofilem!) to w nerwicy nie stanie się tak jak w przykładzie "normalnym". Zamiast tego zadziała mechanizm lękowy - od tego momentu będziemy się bali bycia pedofilem i będziemy szukać potwierdzenia że tak jest czy nie jest. W pozostałej części będzie tak samo - nic się nie wydarzy. Możecie być pewni.

Dzięki rozumieniu jak to działa, łatwo jest mi dziś wybierać niechciane myśl - to są te, które wywołują stan sprzeczny z moją intencją. Skoro zatem boję się być pedofilem to znaczy, że nie jestem. I myśl nie może tego zmienić bo moje "ja" jest głębiej niż myśli. Dojść do tego pomogła mi medytacja oraz trudna lektura Eckharda Thole "Nowa Ziemia". Teraz wiem, że myśli to tylko myśli, a jeśli któraś jest upierdliwa to trzeba jej wysłuchać, podobnie jak słuchamy mówiących w koło nas ludzi - wcale nie musimy się z nimi zgadzać. Ta zmiana podejścia do była przełomem - spowodowała, że myśli coraz bardziej traciły na znaczeniu. A jeśli coś nie ma znaczenia to nie wywołuje emocji. Ostatecznie zerwałem zależność myśl<->emocja.

Dziś nie wiem który z tych dwóch elementów jest ważniejszy: czy zmiana odruchu czy obniżenie wartości myśli. Zapewne obie drogi mogą doprowadzić do celu jakim jest odburzenie ale tylko pod jednym warunkiem, który powtórzę: konieczne jest wyznaczenie sobie (swoich) zasad i ich praktykowanie twardo i niezmiennie, przez długi czas. Nawet jeśli nerwica to podważa lub mamy kryzys - trwamy przy swoim jak strażnik pod Watykanem. Dopiero to doprowadza odburzenia.

Może to jeszcze wróci ale ok! olewam!

Acha: i nie traktujcie tego jak instrukcja. To moja droga z której możecie zaczerpnąć szukając swojej. Jeśli macie pytania - piszcie.
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
Awatar użytkownika
Szembek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 83
Rejestracja: 4 stycznia 2017, o 21:20

17 stycznia 2017, o 19:11

Na początek wielkie gratulacje, że Ci się udało! Nic, tylko pozazdrościć, a także czerpać natchnienie i inspirację od Ciebie. Bo masz rację pisząc, że nikt nie przejdzie tej drogi na czyimś patencie, tylko musi to załatwić po swojemu. Oczywiście w jakiś sposób bazując na wypróbowanych metodach i wskazówkach. Zresztą tutaj można też powiedzieć, że okazałeś się dobrym "uczniem" dwóch forumowych guru (a w zasadzie gurów chyba w liczbie mnogiej? :D ) czyli Victora i Divina.

Z Twojego opisu nie wynika jedna rzecz, więc chciałem o to dopytać. To sprawa, o której zresztą założyłem oddzielny temat, bo szukam odpowiedzi na zadane w nim pytanie.
czy-to-jest-wlasnie-ten-etap-batalii-z- ... 10209.html

A więc czy w trakcie odburzania miałeś taki moment i okres, że uporałeś się z myślami lękowymi poprzez jak to określiłeś olewanie ich, a mimo tego objawy wciąż się pojawiały, a nawet wzmogły się?

Bo jak tak właśnie mam od kilku tygodni. Po prostu przestałem się lękać wielu spraw, które budziły moje obawy przez lata. Przede wszystkich tych prostych, banalnych, a także tych, które były pozytywne. Zawsze jako przykład podaję wyczekiwane wyjście z przyjaciółmi na imprezę - czekałem na nią, cieszyłem się jej perspektywą, a tuż przed nachodziły mnie jakieś dziwne lęki z nią związane. A od niedawna nic, zero, no a przynajmniej jakieś resztki. Zbyt długo to przechodziłem, żeby teraz nie zauważyć ewidentnej zmiany sytuacji i coś sobie sugerować. A pomimo tego dolegliwości somatyczne wciąż są - fakt, że bardzo zmienne, no ale jednak. I jeśli jakieś myśli lękowe mam to zapewne związane tylko z nimi, czyli obawami czy dolegliwości będą.

Victor i Divin w swych nagraniach tłumaczą to jako zjawisko dopuszczalne, bo stan emocjonalny wciąż szuka zagrożenia, a ponieważ my mu go nie dajemy myślami lękowymi to i tak przez jakiś czas znajduje się w napięciu - tak jakby właśnie denerwował się brakiem paliwa w postaci lęków.
Awatar użytkownika
Karo30
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 225
Rejestracja: 30 sierpnia 2016, o 14:00

17 stycznia 2017, o 19:12

tylko wywiesić na ścianie i czytać :)
Myśl jest iluzją
"Co za różnica? Natręt to natręt. Rozpoznać łatwo. Myśl z nikąd o absurdalnej treści wracająca jak czkawka." Ciasteczko
Awatar użytkownika
pudzianoska
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 301
Rejestracja: 24 października 2016, o 21:37

17 stycznia 2017, o 19:27

^^ ^^ ^^ ^^ ^^ ^^
Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.

https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
ODPOWIEDZ