Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Jaki ma być ten kolejny krok?

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
jajko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 14 marca 2016, o 07:14

22 marca 2017, o 21:29

Cześć. Bardzo dawno mnie tu nie było. Wracam i proszę Was o konstruktywne porady, ponieważ od jakiegoś czasu stoję w miejscu i nie bardzo wiem co dalej, skończyły mi się pomysły. Wspomnę, że walczę z tym od około 1,5 roku.

Początkową, najgorszą szarpaninę mam już za sobą. Każda mała rzecz była krokiem milowym. Teraz już nie mam problemów z wyjściem z domu, żyję, pracuję na pełen etat, staram się. Jednak istnieją pewne rzeczy, których nie mogę przeskoczyć i nawet nie bardzo wiem z której strony mam zacząć ten problem podgryzać. Jako tako wróciłam do życia. Bardzo chcę dokończyć dzieła, ale czuję jakbym tłukła łbem w ścianę, jestem dość konkretnie zagubiona. A chciałabym się za to zabrać na poważnie. Jest to jak się pewnie część domyśla lęk wolnopłynący plus derealizacja, która jest ostatnimi czasy bardzo silna i od poczatku trwania nerwicy dała sobie luz tylko na minutę. Mówiąc o derealizacji mam głównie na myśli "inne" widzenie świata pod kątem wizualnym. Nie występują u mnie juz od dawna żadne myśli egzystencjalne. Jedynie wszystko mi się w oczach rozjeżdza i mam projekcje jakbym była ostro nawalona. Niestety nie wiem jak ja mam to ignorować. Rozkładam ręce. Jedyne mocne napływy lęku mam wtedy, kiedy próbuję odpuszczać :) (Ponieważ czuję wewnętrzną spinę przez lęk wolnoplynący bez wyraźnego powodu) Nie wiedziałam jak to zrobić, więc często siadam na kanapie i mówię sobie "dobra, wyluzuj gumę w gaciach, wszystko mi jedno, nic mnie nie interesuje" - i w tym momencie czuję się jakby miał mi wybuchnąć mózg i gałki oczne - prosto na ścianę, a łeb spadnie na podłogę. Literalnie. I nagle czuję falę lęku, derealka milion, faza za darmoszke. No i cześć. Dokonałam samodiagnozy -eureka- że mam problem z akceptowaniem tego stanu. Ok, jeśli tak, to gdzie leży błąd? Bo pochłonęłam nagrania i artykuły z forum x 10000, jednak teoria a praktyka to bardzo często dwie różne sprawy. Udawało mi się wprowadzać w życie te początkowe, ale tutaj to czuje jakby byla to jakaś dalsza podróż w głąb mojej psychiki, której nie moge rozgryźć. Bardzo proszę o jakiś drogowskaz, bo się taplam jak mucha w smole, nie jest ani lepiej ani gorzej.

Dzięki!
Syr 11,10: "Synu, nie bierz na siebie zbyt wiele spraw, bo jeśli będziesz je mnożył, nie unikniesz szkody. I choćbyś pędził, nie dopędzisz, a uciekając nie uciekniesz."
Awatar użytkownika
Ardiano K-ce
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 285
Rejestracja: 10 marca 2017, o 05:36

22 marca 2017, o 22:24

Zacznij stosowac' Trening uwaznosci' i naucz sie obserwować swoje cialo.Jak u ciebie z lekami i dietą ?
Nie żyjesz chwilą obecną,to żyjesz w własnej głowie.Przeszłość i przyszłość istnieją,jedynie w twojej głowie.
wyjdź ze swojej głowy i zacznij żyć,bo sensem i prawdziwym celem życia,jest życie samo w sobie.
jajko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 14 marca 2016, o 07:14

23 marca 2017, o 18:33

Odżywiam sie dobrze, a leków nigdy nie brałam, nie biorę i nie będę brała. Dzięki za podpowiedz, sprawdzę na pewno
Syr 11,10: "Synu, nie bierz na siebie zbyt wiele spraw, bo jeśli będziesz je mnożył, nie unikniesz szkody. I choćbyś pędził, nie dopędzisz, a uciekając nie uciekniesz."
maartini
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 25 października 2016, o 22:43

23 marca 2017, o 18:48

Hej, myślę że w końcu dochodzi się do takiego momentu, w którym faktycznie klucz do odburzenia trzeba znaleźć w sobie - może być np tak, że zrobiłaś już wszystko wedle nagrań, rozumiesz mechanizmy ale np. jest coś w zaburzeniu co jednak Cię w nim trzyma czyli np jakaś korzyść, którą z niego masz, może tak naprawdę być, że z jakiegoś powodu uciekasz przed rzeczywistością lub przed samą sobą.... ale to już Ty znasz odpowiedź, poza tym jest to cholerne przesilenie wiosenne i niech już się skończy, myślę że na wiosnę będzie wysyp odburzonych :)
to co czyni nas wrażliwymi - czyni nas pięknymi
Awatar użytkownika
Ardiano K-ce
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 285
Rejestracja: 10 marca 2017, o 05:36

23 marca 2017, o 20:19

Zacznij medytowac a zrozumiesz wszystko.Prawdy,nie da sie zakomunikować.
Nie żyjesz chwilą obecną,to żyjesz w własnej głowie.Przeszłość i przyszłość istnieją,jedynie w twojej głowie.
wyjdź ze swojej głowy i zacznij żyć,bo sensem i prawdziwym celem życia,jest życie samo w sobie.
jajko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 14 marca 2016, o 07:14

23 marca 2017, o 20:23

A może mi się tylko tak wydaje, że wszystkie mechanizmy sa już dla mnie zrozumiałe, a nie do konca umiem to wprowadzić w czyn ? :) Może właśnie teraz czas na prawdziwą pracę nad sobą? Spoko. Bardzo chętnie, ale jak..
Syr 11,10: "Synu, nie bierz na siebie zbyt wiele spraw, bo jeśli będziesz je mnożył, nie unikniesz szkody. I choćbyś pędził, nie dopędzisz, a uciekając nie uciekniesz."
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

23 marca 2017, o 21:00

maartini pisze:Hej, myślę że w końcu dochodzi się do takiego momentu, w którym faktycznie klucz do odburzenia trzeba znaleźć w sobie - może być np tak, że zrobiłaś już wszystko wedle nagrań, rozumiesz mechanizmy ale np. jest coś w zaburzeniu co jednak Cię w nim trzyma czyli np jakaś korzyść, którą z niego masz, może tak naprawdę być, że z jakiegoś powodu uciekasz przed rzeczywistością lub przed samą sobą.... ale to już Ty znasz odpowiedź, poza tym jest to cholerne przesilenie wiosenne i niech już się skończy, myślę że na wiosnę będzie wysyp odburzonych :)
Bzdura. Jak ktoś mi powie, że można mieć większe korzyści z tego cierpienia i nieświadomie bądź świadomie sobie w nim tkwić (bo coś tam) zamiast czuć się normalnie i normalnie żyć to go wyśmieję. No chyba, że ktoś zawierza teoriom psychodynamicznym :) I chce się bawić w jakieś kolejne analizy, które są tylko pożywką dla nerwicy.

Jajko, może jesteś niecierpliwa. Piszesz, że u Ciebie trwa to 1,5 roku. Ja nie mam dd i nigdy nie miałam, ale dopiero na dniach mi minął lęk wolnopłynący po świadomym odburzaniu po ponad roku czasu ( a cały czas trwał 3 lata). Wychwyciłam to co sprawiało, ze to ciągle trwało, a mianowicie sama to przedłużałam akceptując lęk, a jednocześnie się go bojąc. Mega ważne jest przenoszenie uwagi NA ZEWNĄTRZ ALE NIE JAKO UCIECZKA PRZED LĘKIEM TYLKO ŚWIADOMY WYBÓR. To był klucz. Bo ja starałam się normalnie żyć, ale jednocześnie ciągle uciekałam. Nie potrafię tego do końca wyjaśnić, bo to się stało w głowie. Nagle poczułam się jak dawniej, ze to ja, znowu ta sama Ola i że nie muszę przed niczym uciekać. Miewam jeszcze pojedyczne objawy, ale nie mam już lęku wolnopłynącego. Lęk wolnopłynący to bardzo CZĘSTO LĘK PRZED LĘKIEM. Myślę jednak, ze to musiało tyle trwać, że tego nie da się odwrócić ot tak. Dlatego bądź cierpliwa, tym bardziej, ze Ty masz jeszcze dd. Dasz radę :)
jajko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 14 marca 2016, o 07:14

25 marca 2017, o 22:40

Olalala, myśle ze masz sporo racji z tym brakiem cierpliwości. Chocicaz podświadoma korzyść z tego stanu również może byc jakimś wytłumaczeniem. Przecież bardzo dużo osób nie może sie odburzyc właśnie przez to, ze chociażby DD stanowi paradoksalnie barierę ochronna przed rzeczywistością. Może ja sie tej rzeczywistości w dalszym ciągu podświadomie boje ? Może nie odrobilam do końca tej lekcji? Może z jednej strony objawy, które mam bardzo mnie męczą i po ludzku ich nie znoszę i skupiam sie bardziej na tym zeby sie ich pozbyć, zamiast zrobić porządek w kontekście podejścia do codziennych wyzwań i spraw życiowych, własnego podejścia do życia ? Bo w sumie jak sie zastanowię, to na wiele sytuacji życiowych, które mnie w ostatnim czasie spotykają stara ja zareagowałaby zupełnie inaczej niż teraz. Teraz może jestem bardziej odważna mimo objawów, jednak między ta odwaga postawiłabym znak równości z jakimś odcięciem? Ciężko to jakoś sensownie nazwać.
Syr 11,10: "Synu, nie bierz na siebie zbyt wiele spraw, bo jeśli będziesz je mnożył, nie unikniesz szkody. I choćbyś pędził, nie dopędzisz, a uciekając nie uciekniesz."
coelebs
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 7 listopada 2016, o 21:53

2 maja 2017, o 09:21

Olalala pisze:
23 marca 2017, o 21:00
maartini pisze: Wychwyciłam to co sprawiało, ze to ciągle trwało, a mianowicie sama to przedłużałam akceptując lęk, a jednocześnie się go bojąc. Mega ważne jest przenoszenie uwagi NA ZEWNĄTRZ ALE NIE JAKO UCIECZKA PRZED LĘKIEM TYLKO ŚWIADOMY WYBÓR. To był klucz. Bo ja starałam się normalnie żyć, ale jednocześnie ciągle uciekałam. Nie potrafię tego do końca wyjaśnić, bo to się stało w głowie.
Mam podobnie, większość działań, które podejmuję, wynika raczej z podejścia do nich, że to jest coś co MA mi pomóc i to w trybie natychmiastowym. Gdzie nie pójdę i czego nie robię, ciągle z tyłu głowy mam myśli, robię daną czynność, a lęk nie odpuszcza. Ostatnio, staram się podejść do tematu nieco inaczej. A mianowicie , jak coś zaczyna się dziać, skupiam się na tym, by to przeżyć najbardziej świadomie jak się da. Do tej pory, za wszelka cenę chciałem, żeby ten stan zwyczajnie minął. Zmagam się z tym już ponad 2 lata, łącznie z terapią i zaliczoną farmakologią. Czytam forum, jak jest mi zle, szukam sposobu jak to ogarnąć.
ODPOWIEDZ