Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Jak pomóc...

Dział poświęcony depresji, dystymii, stanom depresyjnym.
Zamieszczamy własne przeżycia, objawy depresji i podobnych jej zaburzeń.
Próbujemy razem stawić temu czoła.
ODPOWIEDZ
kanik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 314
Rejestracja: 19 listopada 2014, o 11:06

20 września 2017, o 23:13

Cześć,

pewnie część z forumowiczów mnie kojarzy sprzed hmm... jakiś dwóch lat. Wtedy sam zmagałem się z nerwicą, derealziacją, depersonalizacją itp. itd. Dzień mogę powiedzieć, że wyszedłem z tego, ale tym razem nie chodzi o mnie...

Chciałbym pomóc mojej dziewczynie, która jak sama mówi siedziała w mocnej depresji, po rozstaniu z poprzednim chłopakiem. Rozeszli się około półtora roku temu. Później jak sama mi mówiła, miała mega załamanie, myśli samobójcze, mega depresja jak to sama stwierdziła, nic się Jej nie chciało. Od jakiegoś czasu jestem z Nią. Wszystko było rewelacyjnie, jednak.... no właśnie wg. moich doświadczeń, zostało w Jej jeszcze trochę depresyjnych emocji... To na co głównie się żali, to to, że nie ma chęci nic robić, nie wiem co robić dalej w życiu, nie zawsze może się zebrać w sobie. Sama mówi że kiedyś to wszytsko by mogła robić, milion pomysłów na minutę i większość realizował a teraz nic... zero!! Do tego ma totalne odcięcie od emocji, większość udaje, czuje jakby całe życie leciało obok niej, nie tyczyło sie Jej niczego... żadna emocje od niej i do niej nie trafiała. Często ma zmiany nastrojów, potrafi rano mieć dobry humor, a po chwili bez powodu drugi biegun. Jak rozmawiam z Nią o tym, to później mówi, że jest tylko gorzej, więc nie za często chce wracać do tego tematu.

Obiecałem sobie i Jej, że Jej pomogę w tym wszystkim. Na wizytę u psychologa, póki co nie chce się namówić, mówi że jakoś daje rade, chciałem Ją odesłać tutaj, do Was :) Ale jak sama mówi, że nie chce wałkować tego tematu za bardzo, stwierdziłem, że jak sama nie poprosi o adres forum (bo Jej o Was wspominałem) nie będę sie narzucał.

Macie jakiś pomysł, albo cenne rady, jak mogę Jej pomóc wyjść z tego? Osobom z nerwicą pomagam, bo wiem dokładnie jak to wygląda od wewnątrz, a tutaj... potrzebuje Waszej porady. Proszę....
"Wierzę, że najlepsze jest jeszcze przed nami..."

"Powoli wchodź po swej drabinie... I konsekwentnie rób to co sobie założyłeś... Wiem, że jest trudno, lecz jeśli nie złamiesz schematów... Tylko przez lornetkę zobaczysz drogę do lepszych czasów"

"Chcę – za bardzo... i teraz miałbym się poddać?...Nie – za bardzo...Czuje – za bardzo...Wiem – za bardzo, ."

Malami09
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 12:48

20 września 2017, o 23:33

Cześć, to co czuje Twoja dziewczyna znam doslownie na wylot tylko u mnie dochodzą jeszcze natręctwa typu "kocham nie kocham" jak pomoc pytasz, zalezy jak dlugo w tym siedzi. Ja jak zauwazylam ze cos sie dzieje nie tak sama chcialam isc do psychologa, ale nie zawsze to pomaga. Najwazniejsze jest tu moim zdaniem zrozumienie. Nie masz pojecia kiedy mnie nagle odcina od swiata jak bardzo wkurzały mnie slowa chlopaka typu "bedzie dobrze" bo samym gadaniem nic nie zdzialamy. Najwazniejsze jest wsparcie, powiedz jej ze rozumiesz ze moze byc jej z tym bardzo ciezko ale staraj sie przejmowac decyzje. Im dluzej bedzie siedziala w domu, tym dluzej bedzie w tym tkwila. Przydatne nawet jest wypisanie sobie gdzies na kartce tego co ona czuje i likwidowanie tego. Jest smutna ? Kup jej czekolade itp. Im wiecej bedzie myslec i siedziec sama tym bardziej sie w tym zatraci. Nie pozwol by miedzy wami byla cisza, zawsze cos do noej mow i mimo ze moze wygladac na to ze Cie odpycha od siebie musisz z nią byc- wyjdziecie z tego OBOJE ! :friend:
kanik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 314
Rejestracja: 19 listopada 2014, o 11:06

20 września 2017, o 23:43

Czasem mam wrażenie że mnie nienawidzi i ma mnie dość, po czym na drugi dzień mam wrażenie że by zabiła za mnie :)
Siedzi w tym około półtora roku gdzieś...

Staram się być przy niej i tak jak mówisz, pocieszacz "czekoladką/kwiatkiem itp. " Kiedy jednego dnia cieszy się, to drugiego mówi żebym nie latał tak za nią... i nie przesadzał...

Mały problemem jest to, że mieszkamy od siebie 60km nie zawsze jesteśmy w stanie się widzieć, jest pomysł wspólnego mieszkania ale... no właśnie, jednego dnia: super ekstra, zamieszkamy razem.... a drugiego dnia: ale na pewno...? a może jednak nie, a poczekajmy chwilę, nie ma sie co spieszyc... i mozna swira dostac :(

Jak jej przywrócić radość chwili? :( Żeby się cieszyła z tego wszystkiego. Najdziwniejsze jest to, że wszyscy z Jej bliskich bardzo mnie lubią, tak mi się wydaję, ale sami to też mówią, a ja sam dla niej czasem czuję się taki obojętny.
"Wierzę, że najlepsze jest jeszcze przed nami..."

"Powoli wchodź po swej drabinie... I konsekwentnie rób to co sobie założyłeś... Wiem, że jest trudno, lecz jeśli nie złamiesz schematów... Tylko przez lornetkę zobaczysz drogę do lepszych czasów"

"Chcę – za bardzo... i teraz miałbym się poddać?...Nie – za bardzo...Czuje – za bardzo...Wiem – za bardzo, ."

ODPOWIEDZ