Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

w ilu procentach pomogła Wam terapia?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
okularnica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 76
Rejestracja: 18 czerwca 2015, o 19:20

26 października 2017, o 15:51

Olalala pisze:
26 października 2017, o 11:28
okularnica pisze:
25 października 2017, o 22:51
Ardiano K-ce pisze:
30 sierpnia 2017, o 16:45


Powiem ci tak,że terapia jest na tyle skuteczna o ile pacjent chce współpracować i ma w sobie siłę by się przełamać a lekarz z kolei,jest z powołania i ma doświadczenie.Tutaj,podobnie jak do leków,podejście jest indywidualne.Każde z nas ma inną osobowość,próg bólu itp. Jednak pamiętać trzeba o jednym.W Każdej chorobie czy dolegliwościach,nie możemy zawsze polegać na opinii innych i większości sytuacji trzeba podejmować decyzję samodzielnie i brać za to pełną odpowiedzialność.Ja zamiast isć na terapię,wolałem kupic książkę,która opisuje krok po kroku terapię,oraz oznajmia,że z tych technik,korzysta każdy psycholog i psychiatra.Może będzie to dla ciebie trudne,ale powiem ci tak.Odłóż na bok opinie na rożne tematy innych ludzi,a sama spróbuj przy jakimś wyborze,pokierować się sercem.Choroby,przede wszystkim uczą nas,jak radzić sobie w tej sytuacji,wykorzystując dostępną wiedzę,lub ją poszeżając.Im więcej wiedzy posiadamy,tym jesteśmy bardziej praktyczni i działamy niezależnie.Postaraj się czasem dokonać własnego wyboru,bo to przecież "twoje"życie,nie"nasze"i musisz o nie zadbać.
Podobnie uważam. Myślę też, że do terapii trzeba mieć jakiś dystans, myślę, że każde podejście może trochę inaczej interpretować problem, ja byłam u kilku terapeutów i każdy mówił co innego. Z częścią się zgadzałam i wiem z czego wynikają moje główne natręctwa, ale byli też tacy, którzy na pierwszym spotkaniu wysnuwali wnioski (i dzielili się ze mną nimi), które były moim zdaniem nieprawdziwe i krzywdzące. No a przy moim typie umysłu brałam to do siebie, chociaż wiedziałam, że nie jest to prawdą (a psycholog miał za mało informacji żeby wysnuć taki wniosek) i nachodziło to do mnie w formie natrętnych myśli "a co jeśli to jednak prawda...?" Ogólnie jak chodziłam na terapię to robił mi się taki mętlik w głowie, nerwicowe rozmyślania, chorobliwe analizowanie, natrętne myśli. Jednak mimo tego chcę spróbować jeszcze raz.

Ktoś jeszcze może ocenić poprawę po terapii?
Zależy jeszcze na jaką terapię chodziłaś. Jeśli to była typowa psychodynamiczna to wiadomo, że będą kolejne analizy I analizy analiz, które niczemu dobremu nie służą w nerwicy. Ale to moja opinia, niektórzy - wybrane osoby - chwalą tą formę terapii. Dla mnie to jest ciągłe życie w głowie, które nie pozwala na wydostanie się z pułapki własnego umysłu. Może warto poszukać innej formy terapii?
a jak było u Ciebie?

Jaki inny rodzaj terapii? Myślałam nad terapią poznawczo - behawioralną, ale to chyba nie dla mnie, jak zobaczyłam scenariusze terapii z książki to kompletnie nie miałam przekonania do tego.
Awatar użytkownika
Ptasiek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 180
Rejestracja: 13 czerwca 2016, o 07:00

26 października 2017, o 16:17

Ja jestem w terapii psychodynamicznej przez 3.5 roku. Teraz mam przerwę przez 6 miesięcy. Czy mi pomogła? Tak. Po pierwsze zdiagnozowano mnie. Po drugie doszliśmy do konfliktów , które gdzieś tam sobie we mnie były, a nic o tym nie wiedziałam. Wysunęła się na czoło toksyczna matka, ojciec alkoholik, niskie poczucie wartości, oczywiście somatykę, krok po kroku , omawialiśmy, płakałam, złościłam się. Zdobyłam duża wiedzę. Ponieważ wciąż jestem jeszcze zaburzona, to ocenie pomoc mojej terapii na 60%. Niektórzy rozgraniczają tu: terapia, a praca własna. Moim zdaniem nie da się być w terapii i oczekiwać efektów bez pracy własnej.
No healing without feeling
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

28 października 2017, o 10:17

okularnica pisze:
26 października 2017, o 15:51
Olalala pisze:
26 października 2017, o 11:28
okularnica pisze:
25 października 2017, o 22:51

Podobnie uważam. Myślę też, że do terapii trzeba mieć jakiś dystans, myślę, że każde podejście może trochę inaczej interpretować problem, ja byłam u kilku terapeutów i każdy mówił co innego. Z częścią się zgadzałam i wiem z czego wynikają moje główne natręctwa, ale byli też tacy, którzy na pierwszym spotkaniu wysnuwali wnioski (i dzielili się ze mną nimi), które były moim zdaniem nieprawdziwe i krzywdzące. No a przy moim typie umysłu brałam to do siebie, chociaż wiedziałam, że nie jest to prawdą (a psycholog miał za mało informacji żeby wysnuć taki wniosek) i nachodziło to do mnie w formie natrętnych myśli "a co jeśli to jednak prawda...?" Ogólnie jak chodziłam na terapię to robił mi się taki mętlik w głowie, nerwicowe rozmyślania, chorobliwe analizowanie, natrętne myśli. Jednak mimo tego chcę spróbować jeszcze raz.

Ktoś jeszcze może ocenić poprawę po terapii?
Zależy jeszcze na jaką terapię chodziłaś. Jeśli to była typowa psychodynamiczna to wiadomo, że będą kolejne analizy I analizy analiz, które niczemu dobremu nie służą w nerwicy. Ale to moja opinia, niektórzy - wybrane osoby - chwalą tą formę terapii. Dla mnie to jest ciągłe życie w głowie, które nie pozwala na wydostanie się z pułapki własnego umysłu. Może warto poszukać innej formy terapii?
a jak było u Ciebie?

Jaki inny rodzaj terapii? Myślałam nad terapią poznawczo - behawioralną, ale to chyba nie dla mnie, jak zobaczyłam scenariusze terapii z książki to kompletnie nie miałam przekonania do tego.
Ja właśnie polecam terapie poznawczo-behawioralna. Przy czym potrzebna jest bardzo duza praca własna, ale to w sumie jak w każdej terapii. Ja jestem osoba bardzo wytrwala i ta terapia tak mi się wydaje, wpisuje sie tez w moja osobowość. Nie zniechęcaj sie jakas ksiazka, znajdź dobrego terapeute :-)
Tonio Kroger
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 10 października 2014, o 22:12

10 listopada 2017, o 20:32

Drodzy forumowicze!

Na terapię nie chodziłem już wiele lat, ale objawy znowu się nasiliły (hmm czy to w związku z tym, że jesień, pochmurno i ogólne obniżenie nastroju? - być może, w zeszłym roku miałem podobnie, choć wówczas wiązało się to ze zmianą miejsca zamieszkania). Psycholog terapeuta z którym się kontaktowałem powiedział, że najpierw kontakt z psychiatrą i potem ewentualnie terapia (po uzgodnieniu z psychiatrą). Gość też uważa, że raczej w psychoterapii potrzeba wspomagania farmakologicznego ("najpierw biologia, później psychologia"). Doświadczenie tego psychologa raczej skłania mnie by mu ufać, ale z drugiej strony pamiętam, że piguły źle na mnie wpływają (senność). Właściwie powodem do rezygnacji z tabletek była senność, a ja nie chciałem rezygnować z normalnego życia (szkoła, potem studia). Obecnie pracuję nad doktoratem i nie chcę brać piguł, które otępiają czy usypiają. Prowadzę dość aktywne życie towarzyskie, nie chcę z niego rezygnować, tak jak nie chcę rezygnować z nauki. Dodam, że z psychologami mam różne doświadczenia-jedna baba na pierwszej rozmowie zaczęła wysuwać wnioski, że skoro mam agresywne myśli względem dzieci może faktycznie odczuwam do nich złość, bo np. zazdroszczę im że są młode i pełne życia (jak bym ja był stary :roll: ). Toteż żywię do nich uzasadniony krytycyzm, ale w obecnej sytuacji jestem dość zdesperowany, by pozwolić sobie pomóc (btw. kurka, znalezienie dobrego terapeuty to nie taka prosta sprawa, co tym bardziej boli, że trzeba na ogół słono płacić, a efekty mogą być mizerne).

Jak uważacie - czy w nerwicy natręctw sama psychoterapia (bez leków) jest skuteczna? Pytam, bo przez kilka lat radziłem sobie bez lekarzy, psychologów, ale widzę że stoję w miejscu, jednakże, jak wspomniałem nie chcę rezygnować z aktywnego życia.

Z góry dziękuję za opinię!
ODPOWIEDZ