Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Co by było gdyby? Natrętne gdybanie..

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
feellonely
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 218
Rejestracja: 3 stycznia 2017, o 22:27

10 września 2017, o 19:39

Zacznę od tego, że moja nerwica własnie zaczęła się od takiego "gdybania". Oglądałam serial Dexter, dzięki niemu zaczęłam się interesować seryjnymi mordercami. Zaczęłam o nich czytać, stało się to moją obsesją, czytałam o nich, oglądałam filmik. Zaczęłam się zastanawiać co by było gdybym ja znalazła się w ich sytuacji, gdybym np. miała rodziców znęcających się nade mną, może też bym była psychopatą i bym zabijała? Zaczęłam się sama nakręcać, heloł! przecież twój ojciec jest alkoholikiem, znęcał się nad wami, też możesz byc psycholem! I się zaczęło... miałam niecałe 18 lat, na wizytę do psychologa czekałam aż skonczę 18 lat, bo inaczej musialabym iść z rodzicami, a oni nie rozumieli moich problemów, powiedzieli, że jestem "popi*rdolona" i wstyd im za mnie. Więc musiałam sama sobie radzić z problemem, biorąc nóż w rękę widziałam, że kogoś nim dzgam, miałam obrazy w głowie, że duszę kota, kopię ciężarną w brzuch i wiele innych. Słyszałam głos w głowie mówiący " zabij ją" nawet nie wiedziałam o kogo może chodzić. zaczęłam się modlić, ale ten głos w mojej głowie nie odchodził, wręcz był coraz głośniejszy. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, myślałam, że to jakaś schizofrenia, aż w końcu skonczylam 18 lat, trafilam na dobrego psychologa, dostalam leki, problem ucichł na jakis czas. Miałam wzloty, upadki, były miesiące pozornego spokoju, a były też takie gdzie wkręcałam sobie różne badziewia typu pedofilia, zoofilia, psychopatia, znacie te tematy :)
Było beznadziejnie, ale dawałam sobie radę z tym, nerwica nie panowała nade mną, to ja ją kontrolowałam, wiedziałam, że to ja rządzę, nie ona.
Niestety, ostatni rok był dla mnie ciężki, miałam ogromnie dużo stresu i wszystko spadło na mnie i mój stan się pogorszył. Mój stan pogorszyła również, paradoksalnie wiara w Boga. Zawsze wierzyłam w Boga ale od jakiegoś czasu, bardziej zwracam uwage na kwestię religijne i każdą myśl jakby było mało jeszcze kwestionowałam pod względem grzechu. Miałam depresję, nie wiem, może mam ją dalej... Przez około pół roku dręczył mnie temat pedofilii ( dla mnie najgorszy), spotęgowany tym, że miałam bliskie relacje z siostrzenicą i cały czas się bałam, że ją skrzywdze albo nawet potrafiłam wmawiać sobie, że już to zrobiłam, ale wyparłam to z pamięci.
To natręctwo mineło gdy wyjechałam do pracy i nie miałam kontaktu z siostrzenicą i z żadnymi dziećmi, odpoczełam, ochłonełam. Myślałam, że już mnie to minęło. Gdzie tam :) Zaczęły się myśli, że zdradziłam chlopaka, chociaż tego nie zrobiłam :) Zdradziłam w myslach, czytałam, że to normalne, miałam taie wyrzuty sumienia, pierdoła była spotęgowana moimi głupimi irracjonalnymi lękami, podczas rozmowy z chłopaiem płakałam, nie wytrzymałam i powiedziałam mu o tym, w ogóle sie tym nie przejął, bo to podobno normalne, miałam ulgę, chwilową. Bo zaraz zaczęłó się w głowie kotłowanie, " co by było jakbyś go zdradziła" Wyobrażałam sobie obrazy w głowie jak go przeprazam za zdrade, miałam jakieś urojenia. Chore prawda? Albo " gdybym była molestowana też bym pewnie była pedofiliem " "ciekawe czy jakbym była bogata to bym pomagała biednym, pewnie nie". Żaluję, że mam taką bujną wyobraźnie. Mój psycholog podsumował mnie, że lubię sama sobie dowalać. Ale patrzcie jakie to jest bez sensu, kazdy człowiek mógłby mieć takie pytania w głowie, dlaczego tylko mnie one męczą?
Teraz jestem na etapie, że mam splot różnych mysli, nagłe wyrywkowe myśli, obrazy, różna tematyka, ale każda dobija podobnie.
Czuję, że jestem rozchwiana emocjonalnie, jestem szczęśliwa a za chwile wszystko sie rozwala i łapie doła bo wyobrażam sobie jakieś głupity w głowie. Mam jakiś zaburzony obraz siebie, bo każda myśl sprowadza się do tego, że jestem beznadziejna, zła, chora. Skutkuje to moim płaczem, wyrzutami sumienia i lękiem przez tym, że pójde do piekła.

W sumie nie wiem po co piszę ten post, chyba żeby wyrzucić z siebie to wszystko.
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

10 września 2017, o 19:52

Nie tylko Ciebie takie myśli dręczą, oj uwierz mi :) Kochana, przecież wiesz doskonale, że to wszystko nerwicowe straszaki, tylko treść co chwilę się zmienia. Swietnie, że chodzisz do psychologa, na pewno dużo nad sobą pracujesz, ale... włoz więcej siły w akceptację ;) Bo mam wrażenie, ze Ty mimo swojej swiadomosci trochę jednak ciągle w te natręty wierzysz i pozwalasz im rozwalać swój chwilowo odzyskany spokój. Poczytaj sobie też troszkę o nerwicy eklezjogennej. Pozdrawiam!
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
feellonely
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 218
Rejestracja: 3 stycznia 2017, o 22:27

11 września 2017, o 21:33

Dziękuje za odpowiedź ;) tak czytałam o tej nerwicy i podejrzewam,że ja mogą mieć lub wszystko łączy się z nerwica natręctw i skrupulatyzmem. Jak zwał tak zwał ;p a czy wy też w nerwicy prowadzicie dialogi wewnętrzne ? Mi potrafi to zająć całe dnie, dzisiaj po obejrzeniu filmu w którym był.watek gwałtu zaczęłam się zastanawiać czy jakbym była facetem to czy mogłabym zgwałcić kobietę. Powinnam od razu być pewna że nie, a ja się zastanawiałam nad tym, analizowałam, nakręcam się. chore.. a j jeszcze wyobrażałam sobie że się kłócę z mamą i wygarniam jej wszystko, ale słowa które jej mówiłam były bardzo przykre i tłumaczyłam sama sobie,że nie mogę tak myslec i miałam wyrzuty że po głowie chodzą mi takie sceny,że wygarniam.mamie coś co po części jest prawdą, ale nie byłabym wstanie tego jej powiedzieć... Muszę chyba przestać myśleć, non stop o czymś myślę, zadręczam się,obwiniam, analizuje, dziwne że mi się jeszcze mózg nie przegrzał ;p
ODPOWIEDZ