Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Fobia pracy - lęk przed nieznanym i przymus kontroli

Forum dotyczące problemu jakim jest fobia społeczna oraz inne fobie specyficzne.
Umieszczamy tutaj swoje historie, pytania i wątpliwości.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
cyraneczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 29 listopada 2017, o 08:44

15 grudnia 2017, o 14:41

Moja fobia wzięła się chyba z poczucia, że w pracy nie mam wszystkiego pod kontrolą, a skoro nie mam kontroli to jak ułożyć sobie wszelkie możliwe strategie postępowania. No nie da się. Tyle już razy czytałam o odpuszczaniu kontroli, a nie jestem ciągle gotowa. Za miesiąc pójdę na staż do nowego miejsca, jeszcze nie wiem nawet gdzie trafię i odchodzę od zmysłów. Kupa myśli - kto tam będzie ze mną pracował, czy będą ataki, czy ktoś zauważy, czy mam mówić, że mam nerwicę. Staż ma być w rejestracji jakiejś małej przychodni. I jak sobie poradzę z porażka - czyli sytuacją, gdy nie jestem w stanie wykonywać swoich obowiązków. Wiem, że niektórzy pomagali mi już na czacie (dzięki wam!), ale zostawiam temat tutaj, bo może ktoś inny ma podobne doświadczenia. Jak u was wygląda praca podczas wolnopłynącego lęku i objawów?
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

27 grudnia 2017, o 15:17

A co to znaczy, że nie jestes w stanie wykonywac swoich obowiazków? :) Niby dlaczego coś takiego miałoby się stać?

Poza tym spróbuj zmienić swoje podejście do pracy jako takiej, zamiast widzieć w niej zrodło zagrozenia, spróbuj zobaczyc wybawienie. Dzięki pracy możesz zajmować myśli i nie skupiać się ciągle na obawach czy nerwicowych wkrętkach. Możesz też komuś pomóc, kogoś wesprzeć. To swietnie odwraca naszą uwagę od egocentrycznej postawy i siedzenia "w głowie".
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Awatar użytkownika
cyraneczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 29 listopada 2017, o 08:44

27 grudnia 2017, o 15:26

eyeswithoutaface pisze:
27 grudnia 2017, o 15:17
A co to znaczy, że nie jestes w stanie wykonywac swoich obowiazków? :) Niby dlaczego coś takiego miałoby się stać?

Poza tym spróbuj zmienić swoje podejście do pracy jako takiej, zamiast widzieć w niej zrodło zagrozenia, spróbuj zobaczyc wybawienie. Dzięki pracy możesz zajmować myśli i nie skupiać się ciągle na obawach czy nerwicowych wkrętkach. Możesz też komuś pomóc, kogoś wesprzeć. To swietnie odwraca naszą uwagę od egocentrycznej postawy i siedzenia "w głowie".
To pójście do pracy jest dla mnie bardzo ważne, bo z tego powodu pojawił się u mnie nawrót nerwicy - z lęku przed nowym miejscem pracy. Nerwicowe wkretki są u mnie wtórne do tego lęku. Tak więc nie ma chyba dla mnie rzeczy, która bardziej mogłaby mi pomóc. Wtedy zobaczę, czy było się czego bać :). Lubię pomagać innym, potrzebuję kontaktu z ludźmi, stąd taka praca a nie inna.
A co to znaczy, że nie mogę wykonywać obowiązków? Tego nie wiem, chyba chodzi o to, że będę robić cos za wolno albo mylić sie i ciągle poprawiać błędy, a nade mną będzie ktoś kto nie ma do tego cierpliwości i na mnie się drze - to tak w skrócie, wiem, że głupio to brzmi, ale opisuje swoje wyobrażenie.
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

27 grudnia 2017, o 15:34

cyraneczka pisze:
27 grudnia 2017, o 15:26
eyeswithoutaface pisze:
27 grudnia 2017, o 15:17
A co to znaczy, że nie jestes w stanie wykonywac swoich obowiazków? :) Niby dlaczego coś takiego miałoby się stać?

Poza tym spróbuj zmienić swoje podejście do pracy jako takiej, zamiast widzieć w niej zrodło zagrozenia, spróbuj zobaczyc wybawienie. Dzięki pracy możesz zajmować myśli i nie skupiać się ciągle na obawach czy nerwicowych wkrętkach. Możesz też komuś pomóc, kogoś wesprzeć. To swietnie odwraca naszą uwagę od egocentrycznej postawy i siedzenia "w głowie".
To pójście do pracy jest dla mnie bardzo ważne, bo z tego powodu pojawił się u mnie nawrót nerwicy - z lęku przed nowym miejscem pracy. Nerwicowe wkretki są u mnie wtórne do tego lęku. Tak więc nie ma chyba dla mnie rzeczy, która bardziej mogłaby mi pomóc. Wtedy zobaczę, czy było się czego bać :). Lubię pomagać innym, potrzebuję kontaktu z ludźmi, stąd taka praca a nie inna.
A co to znaczy, że nie mogę wykonywać obowiązków? Tego nie wiem, chyba chodzi o to, że będę robić cos za wolno albo mylić sie i ciągle poprawiać błędy, a nade mną będzie ktoś kto nie ma do tego cierpliwości i na mnie się drze - to tak w skrócie, wiem, że głupio to brzmi, ale opisuje swoje wyobrażenie.
Ale przecież w takiej sytuacji Ty wykonujesz swoje obowiązki, tylko np. troche wolniej :) Nie ma i nie będzie takiej sytuacji w której byś NIE MOGŁA tego robić, no chyba że Twoja praca polega na bieganiu a Ty złamiesz nogę :DD To normalne, że popełniamy błedy, że czasami coś nam nie wychodzi, że nie zawsze jestesmy pełni energii i dajemy z siebie 100% w pracy. Zwłaszcza na poczatku, zwłaszcza w nowym miejscu! Pozwól sobie na błędy, na powolność. Nie musisz być idealna, nie musisz wszystkiego od razu wiedzieć, umieć ani rozumiec. Martw się tylko tym, co od Ciebie zależy i nad czym realnie masz pełną kontrolę :) A takich spraw jest niewiele wbrew pozorom. No i... nawet gdybyś ktoś na Ciebie nakrzyczał to co? To znaczy, że to on ma problem, nie Ty. Bo błędy są na porządku dziennym i muszą czasami sie zdarzyć zebysmy nie popadli w błogostan! :DD A Ty mi nie wyglądasz na osobę która sobie pozwala na zbyt wiele potknięć. Takze po prostu głowa do góry, nie mysl za duzo i rób swoje. Za miesiac bedziesz sie smiac z tych obaw.
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Awatar użytkownika
cyraneczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 29 listopada 2017, o 08:44

27 grudnia 2017, o 15:37

Dzięki wielkie za wsparcie. Mam taki plan, żeby tu zajrzeć jak już pójdę do pracy i się z tego śmiać :)
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

27 grudnia 2017, o 15:40

cyraneczka pisze:
27 grudnia 2017, o 15:37
Dzięki wielkie za wsparcie. Mam taki plan, żeby tu zajrzeć jak już pójdę do pracy i się z tego śmiać :)
To trzymam kciuki, żeby tak się stało :friend:
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Awatar użytkownika
buull2323
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 282
Rejestracja: 11 października 2014, o 00:07

29 grudnia 2017, o 11:27

cyraneczka pisze:
27 grudnia 2017, o 15:37
Mam taki plan, żeby tu zajrzeć jak już pójdę do pracy i się z tego śmiać :)
super podejście ;ok ;ok ;ok
"mam twarde łokcie i miękkie serce zawsze tak miałem, dziękuje Bogu za ten dar który dostałem"
"od zawsze na zawsze wiara, nadzieja i miłość"

"Życie nie po to by się śpieszyć,
Życie jest po to by się życiem cieszyć,
A kiedy w życiu gonią nas terminy,
To się nie przejmuj najwyżej nie zdążymy"

"Carpe Diem"
Awatar użytkownika
cyraneczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 29 listopada 2017, o 08:44

3 stycznia 2018, o 11:15

eyeswithoutaface pisze:
27 grudnia 2017, o 15:17
A co to znaczy, że nie jestes w stanie wykonywac swoich obowiazków? :) Niby dlaczego coś takiego miałoby się stać?

Poza tym spróbuj zmienić swoje podejście do pracy jako takiej, zamiast widzieć w niej zrodło zagrozenia, spróbuj zobaczyc wybawienie. Dzięki pracy możesz zajmować myśli i nie skupiać się ciągle na obawach czy nerwicowych wkrętkach. Możesz też komuś pomóc, kogoś wesprzeć. To swietnie odwraca naszą uwagę od egocentrycznej postawy i siedzenia "w głowie".
mimo dłuższego spokoju w temacie pojawiły się dzisiaj kolejne straszaki pod tytułem: jak to możliwe, żebym wytrzymywała codziennie osiem godzin w pracy, skoro czuję się tak fatalnie? albo co to będzie jak mnie wyrzucą? albo co to będzie jak sama zrezygnuję? (i odpowiedź: będę przegrańcem, którego pokonał lęk). Nie wiem, czy odpowiadać coś tym myślom, bo przecież te obawy wydają się takie realne, że nie da się powiedzieć, że na 100% nic się nie stanie (tak jak można sobie powiedzieć, że od nerwicy na 100% serce nie stanie). Słucham sobie teraz pogadanki Divina "Daj się mentalnie zabić" i wyciągnęłam na razie z niej taki wniosek, że warto pójść i sprawdzić jak to naprawdę jest. Od przyszłego tygodnia idę na kurs zawodowy po 6 godzin dziennie, może tam zobaczę jak to jest gdzieś siedzieć po kilka godzin, bo wypadłam zupełnie z rytmu, a w poprzedniej pracy już po 4 godzinach patrzyłam ciągle na zegarek, bo taka była nudna albo nerwowa. Sama już nie wiem czy i co tym myślom odpowiadać, żeby mnie nie gryzły od rana do wieczora :(
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

3 stycznia 2018, o 12:04

cyraneczka pisze:
3 stycznia 2018, o 11:15
eyeswithoutaface pisze:
27 grudnia 2017, o 15:17
A co to znaczy, że nie jestes w stanie wykonywac swoich obowiazków? :) Niby dlaczego coś takiego miałoby się stać?

Poza tym spróbuj zmienić swoje podejście do pracy jako takiej, zamiast widzieć w niej zrodło zagrozenia, spróbuj zobaczyc wybawienie. Dzięki pracy możesz zajmować myśli i nie skupiać się ciągle na obawach czy nerwicowych wkrętkach. Możesz też komuś pomóc, kogoś wesprzeć. To swietnie odwraca naszą uwagę od egocentrycznej postawy i siedzenia "w głowie".
mimo dłuższego spokoju w temacie pojawiły się dzisiaj kolejne straszaki pod tytułem: jak to możliwe, żebym wytrzymywała codziennie osiem godzin w pracy, skoro czuję się tak fatalnie? albo co to będzie jak mnie wyrzucą? albo co to będzie jak sama zrezygnuję? (i odpowiedź: będę przegrańcem, którego pokonał lęk). Nie wiem, czy odpowiadać coś tym myślom, bo przecież te obawy wydają się takie realne, że nie da się powiedzieć, że na 100% nic się nie stanie (tak jak można sobie powiedzieć, że od nerwicy na 100% serce nie stanie). Słucham sobie teraz pogadanki Divina "Daj się mentalnie zabić" i wyciągnęłam na razie z niej taki wniosek, że warto pójść i sprawdzić jak to naprawdę jest. Od przyszłego tygodnia idę na kurs zawodowy po 6 godzin dziennie, może tam zobaczę jak to jest gdzieś siedzieć po kilka godzin, bo wypadłam zupełnie z rytmu, a w poprzedniej pracy już po 4 godzinach patrzyłam ciągle na zegarek, bo taka była nudna albo nerwowa. Sama już nie wiem czy i co tym myślom odpowiadać, żeby mnie nie gryzły od rana do wieczora :(
Dialogowanie z myślami jest ważne i potrzebne, ale trochę traci swój sens kiedy Ty cały swój czas i energię tracisz na zastanawianie sie "co
odpowiedzieć myslom". Sęk nie w tym, żeby sobie powiedzieć "nic się nie stanie" i uspokoić się na dwie minuty, ale zrozumieć, że nawet jeśli stanie się coś co Cię zaskoczy, to Ty sobie poradzisz. Zobacz na czym Ty się skupiasz: czy Cię nie wyrzuca albo czy sama nie zrezygnujesz. Dlaczego miałoby się cos takiego stać?! Czy istnieją jakiejkolwiek realne przesłanki za tym, by tak się wydarzyło, czy raczej jest to kolejny zupełnie absurdalny i niemajacy źródła w rzeczywistości wymysl Twojej głowy?
Dlaczego wierzysz myslom? Czy jeśli pomyślisz "za siedem minut na Polskę spadnie meteoryt" to tak się stanie? Nie wydaje Ci się śmieszne że ktoś mógłby takiej myśli uwierzyć? :D To samo tyczy się wszystkiego co pojawia się w Twojej głowie. Działaj. Skupiaj się na tym co możesz zrobić realnie aby dobrze wypaść w pracy, jak się nastawić, jak się przygotować.
I puść te myśli. To tak jak w tej buddyjskiej opowiastce: jeśli nosisz ze sobą kamień, to jest Ci ciężko, niewygodnie, źle. Puść ten kamień. Lepiej? Po co go w ogóle ze sobą nosiłas? :)
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Awatar użytkownika
cyraneczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 29 listopada 2017, o 08:44

3 stycznia 2018, o 12:23

eyeswithoutaface pisze:
3 stycznia 2018, o 12:04
cyraneczka pisze:
3 stycznia 2018, o 11:15
eyeswithoutaface pisze:
27 grudnia 2017, o 15:17
A co to znaczy, że nie jestes w stanie wykonywac swoich obowiazków? :) Niby dlaczego coś takiego miałoby się stać?

Poza tym spróbuj zmienić swoje podejście do pracy jako takiej, zamiast widzieć w niej zrodło zagrozenia, spróbuj zobaczyc wybawienie. Dzięki pracy możesz zajmować myśli i nie skupiać się ciągle na obawach czy nerwicowych wkrętkach. Możesz też komuś pomóc, kogoś wesprzeć. To swietnie odwraca naszą uwagę od egocentrycznej postawy i siedzenia "w głowie".
mimo dłuższego spokoju w temacie pojawiły się dzisiaj kolejne straszaki pod tytułem: jak to możliwe, żebym wytrzymywała codziennie osiem godzin w pracy, skoro czuję się tak fatalnie? albo co to będzie jak mnie wyrzucą? albo co to będzie jak sama zrezygnuję? (i odpowiedź: będę przegrańcem, którego pokonał lęk). Nie wiem, czy odpowiadać coś tym myślom, bo przecież te obawy wydają się takie realne, że nie da się powiedzieć, że na 100% nic się nie stanie (tak jak można sobie powiedzieć, że od nerwicy na 100% serce nie stanie). Słucham sobie teraz pogadanki Divina "Daj się mentalnie zabić" i wyciągnęłam na razie z niej taki wniosek, że warto pójść i sprawdzić jak to naprawdę jest. Od przyszłego tygodnia idę na kurs zawodowy po 6 godzin dziennie, może tam zobaczę jak to jest gdzieś siedzieć po kilka godzin, bo wypadłam zupełnie z rytmu, a w poprzedniej pracy już po 4 godzinach patrzyłam ciągle na zegarek, bo taka była nudna albo nerwowa. Sama już nie wiem czy i co tym myślom odpowiadać, żeby mnie nie gryzły od rana do wieczora :(
Dialogowanie z myślami jest ważne i potrzebne, ale trochę traci swój sens kiedy Ty cały swój czas i energię tracisz na zastanawianie sie "co
odpowiedzieć myslom". Sęk nie w tym, żeby sobie powiedzieć "nic się nie stanie" i uspokoić się na dwie minuty, ale zrozumieć, że nawet jeśli stanie się coś co Cię zaskoczy, to Ty sobie poradzisz. Zobacz na czym Ty się skupiasz: czy Cię nie wyrzuca albo czy sama nie zrezygnujesz. Dlaczego miałoby się cos takiego stać?! Czy istnieją jakiejkolwiek realne przesłanki za tym, by tak się wydarzyło, czy raczej jest to kolejny zupełnie absurdalny i niemajacy źródła w rzeczywistości wymysl Twojej głowy?
Dlaczego wierzysz myslom? Czy jeśli pomyślisz "za siedem minut na Polskę spadnie meteoryt" to tak się stanie? Nie wydaje Ci się śmieszne że ktoś mógłby takiej myśli uwierzyć? :D To samo tyczy się wszystkiego co pojawia się w Twojej głowie. Działaj. Skupiaj się na tym co możesz zrobić realnie aby dobrze wypaść w pracy, jak się nastawić, jak się przygotować.
I puść te myśli. To tak jak w tej buddyjskiej opowiastce: jeśli nosisz ze sobą kamień, to jest Ci ciężko, niewygodnie, źle. Puść ten kamień. Lepiej? Po co go w ogóle ze sobą nosiłas? :)
Problem w tym, że ja nie mam tej wiary, że nawet jeśli coś mnie zaskoczy to sobie poradzę - gdybym miała taką wiarę to nie miałabym dzisiaj nerwicy najprawdopodobniej, bo to by znaczyło, że wierzę w siebie i swoje umiejętności poradzenia sobie z problemami życiowymi, z tego wyrosła u mnie nerwica. Może dobrze by było zaakceptować te najgorsze scenariusze z dopiskiem, że to nie będzie koniec świata jeśli naprawdę to nie wyjdzie, bo to może była nie taka praca w nie takim czasie, i co z tego. Nie chciałabym, żeby tak było, ale może zaakceptowanie tego byłoby dobre dla mojego przestraszonego umysłu. Racja, że na razie żadnych przesłanek nie mam, żeby uważać, że mnie wyrzucą albo ja zrezygnuję, bo jeszcze tam nawet nie poszłam.
Mówisz, żebym się skupiła na tym jak się przygotować i nastawić - ja sobie tego w tej chwili nie wyobrażam, bo dopóki nie pójdę i zostanę zapoznana ze specyfiką pracy itd. to nie mogę się na sucho przygotować. Chyba, że chodzi o to, żebym nastawiła się pozytywnie i dała sobie prawo do popełniania błędów czy gorszych chwil. Wiem, że pierwsze dni będą trudne, że pewnie będę brać uspokajacze, żeby się skupić na czymkolwiek innym niż lęk, ale mam gdzieś podskórnie myśl, że po trudnym początku przychodzi większy spokój i że przestanę się tak strasznie bać.
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

3 stycznia 2018, o 12:32

cyraneczka pisze:
3 stycznia 2018, o 12:23
eyeswithoutaface pisze:
3 stycznia 2018, o 12:04
cyraneczka pisze:
3 stycznia 2018, o 11:15


mimo dłuższego spokoju w temacie pojawiły się dzisiaj kolejne straszaki pod tytułem: jak to możliwe, żebym wytrzymywała codziennie osiem godzin w pracy, skoro czuję się tak fatalnie? albo co to będzie jak mnie wyrzucą? albo co to będzie jak sama zrezygnuję? (i odpowiedź: będę przegrańcem, którego pokonał lęk). Nie wiem, czy odpowiadać coś tym myślom, bo przecież te obawy wydają się takie realne, że nie da się powiedzieć, że na 100% nic się nie stanie (tak jak można sobie powiedzieć, że od nerwicy na 100% serce nie stanie). Słucham sobie teraz pogadanki Divina "Daj się mentalnie zabić" i wyciągnęłam na razie z niej taki wniosek, że warto pójść i sprawdzić jak to naprawdę jest. Od przyszłego tygodnia idę na kurs zawodowy po 6 godzin dziennie, może tam zobaczę jak to jest gdzieś siedzieć po kilka godzin, bo wypadłam zupełnie z rytmu, a w poprzedniej pracy już po 4 godzinach patrzyłam ciągle na zegarek, bo taka była nudna albo nerwowa. Sama już nie wiem czy i co tym myślom odpowiadać, żeby mnie nie gryzły od rana do wieczora :(
Dialogowanie z myślami jest ważne i potrzebne, ale trochę traci swój sens kiedy Ty cały swój czas i energię tracisz na zastanawianie sie "co
odpowiedzieć myslom". Sęk nie w tym, żeby sobie powiedzieć "nic się nie stanie" i uspokoić się na dwie minuty, ale zrozumieć, że nawet jeśli stanie się coś co Cię zaskoczy, to Ty sobie poradzisz. Zobacz na czym Ty się skupiasz: czy Cię nie wyrzuca albo czy sama nie zrezygnujesz. Dlaczego miałoby się cos takiego stać?! Czy istnieją jakiejkolwiek realne przesłanki za tym, by tak się wydarzyło, czy raczej jest to kolejny zupełnie absurdalny i niemajacy źródła w rzeczywistości wymysl Twojej głowy?
Dlaczego wierzysz myslom? Czy jeśli pomyślisz "za siedem minut na Polskę spadnie meteoryt" to tak się stanie? Nie wydaje Ci się śmieszne że ktoś mógłby takiej myśli uwierzyć? :D To samo tyczy się wszystkiego co pojawia się w Twojej głowie. Działaj. Skupiaj się na tym co możesz zrobić realnie aby dobrze wypaść w pracy, jak się nastawić, jak się przygotować.
I puść te myśli. To tak jak w tej buddyjskiej opowiastce: jeśli nosisz ze sobą kamień, to jest Ci ciężko, niewygodnie, źle. Puść ten kamień. Lepiej? Po co go w ogóle ze sobą nosiłas? :)
Problem w tym, że ja nie mam tej wiary, że nawet jeśli coś mnie zaskoczy to sobie poradzę - gdybym miała taką wiarę to nie miałabym dzisiaj nerwicy najprawdopodobniej, bo to by znaczyło, że wierzę w siebie i swoje umiejętności poradzenia sobie z problemami życiowymi, z tego wyrosła u mnie nerwica. Może dobrze by było zaakceptować te najgorsze scenariusze z dopiskiem, że to nie będzie koniec świata jeśli naprawdę to nie wyjdzie, bo to może była nie taka praca w nie takim czasie, i co z tego. Nie chciałabym, żeby tak było, ale może zaakceptowanie tego byłoby dobre dla mojego przestraszonego umysłu. Racja, że na razie żadnych przesłanek nie mam, żeby uważać, że mnie wyrzucą albo ja zrezygnuję, bo jeszcze tam nawet nie poszłam.
Mówisz, żebym się skupiła na tym jak się przygotować i nastawić - ja sobie tego w tej chwili nie wyobrażam, bo dopóki nie pójdę i zostanę zapoznana ze specyfiką pracy itd. to nie mogę się na sucho przygotować. Chyba, że chodzi o to, żebym nastawiła się pozytywnie i dała sobie prawo do popełniania błędów czy gorszych chwil. Wiem, że pierwsze dni będą trudne, że pewnie będę brać uspokajacze, żeby się skupić na czymkolwiek innym niż lęk, ale mam gdzieś podskórnie myśl, że po trudnym początku przychodzi większy spokój i że przestanę się tak strasznie bać.
A kto ma taką wiarę, stała i niezachwiana? Pokaz mi :) To jest umiejętność nad którą się całe życie pracuje. Może zamiast więc wymyślać sobie problemy związane z pracą, warto by było zastanowić się dlaczego nie jesteś pewna swoich umiejętności? Dlaczego nie masz przekonania że sobie poradzisz? Czasami to są podświadome nawyki myślenia, właśnie negatywne, często wyniesione jeszcze z dzieciństwa. Bo czułas się nie lubiana, mało wartościowa, mniej ważna? Zastanów się nad tym. Czasami żeby coś zmienić trzeba po prostu zacząć sobie powtarzać "lubię siebie, jestem wartościowa, świat jets piękny". I może brzmi to teraz absurdalnie, ale kiedy uwierzy w to Twoja podświadomośc, zmieni się cały świat :)
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
ODPOWIEDZ