Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Faceci

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Kumi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 17 września 2016, o 20:16

18 września 2016, o 17:39

Hej ;) Tytuł mało konkretny, ale ogólnie nawiązujący do mężczyzn.
Przez zranienie w dzieciństwie na tle seksualnym przez długi czas bałam się mężczyzn (zrozumiałe). Kiedy udało mi się ten lęk zminimalizować doszły inne problemy. Wiem, że mam ogromną potrzebę spotykania się z mężczyznami. Ale nie chodzi o liczbę (paru na raz) tylko kiedy nie uda mi się z jednym coś stworzyć, nie odczekam, tylko szukam kolejnej relacji. Między zerwaniem kontaktu z poprzednim, a nawiązanie nowej relacji z kolejnym pojawia się okropny, natrętny niepokój...Wręcz lęk. Wiem, że jest to złe, poniewaz próbuję szukac swojej wartości w mężczyznach. Mimo że jestem świadoma, że fajna, inteligentna ze mnie babka, to dopiero przy facecie czuje się jakaś "pełna".
Zakładam, że wynika to też z mojej relacji z ojcem, który jest ważną osobą w moim życiu oraz bardzo wyrazistą. Jako jedyna osoba w rodzinie interesował się mną, podzielał zainteresowania artystyczne. Do dziś potrafimy razem się nakręcać na różne tematy.
Ta relacja ma też swoje minusy, właśnie chyba takie, że szukając partnera z nim czuje się "widziana", jak z ojcem. Pracuję nad tym, bo nie chcę stać się częścią czyjegoś życia, zapominając gdzieś o swoim życiu, które jest piękne i bogate.
Nie wiem jak zwalczyć ten lęk, który tak dobitnie mnie ogarnia, kiedy nie widuję się z mężczyzną :(
W sumie to też czuję się kobieco przy facecie. Przez całe życie zaprzeczałam mocno, że jestem kobieca bo wiązało się to z niebezpieczeństwem, że ktoś znowu mnie wykorzysta. Czyli kobiecość, atrakcyjność = niebezpieczeństwo. Czyli wewnątrz siebie nie miałam jak zbudować tego obrazu w sobie bo ciągle wiązał się z zagrożeniem. Widzę go u mężczyzn, bo oni to dostrzegają, dostrzegają tak, że się tego nie boję.
Działam z tym tematem u psycholog, ale pomalutku.
Może jest tu jakaś kobieta z podobnym problemem?
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

22 września 2016, o 11:19

Hej :) Miałam kiedyś taką potrzebę, kiedyś słyszałam, że to seryjna monogamia. :DD Bardzo niedobra sprawa, bo sprawia, że można zgadzać się na niskie standardy w relacji, wchodzić w toksyczne związki, itp. U mnie to była chyba taka potrzeba, żeby ktoś mnie uszczęśliwił bo ja sama ze sobą byłam nieszczęśliwa. Więc po prostu musiałam z kimś być i oczywiście to się zazwyczaj nie kończyło niczym dobrym. Najlepiej mi zrobił odwyk od związków , który oczywiście momentami był bardzo ciężki psychicznie, i wtedy odkryłam, że na prawdę nie muszę z nikim być, żeby być szczęśliwą. No, a teraz jestem z kimś od niedawna, ale to już zupełnie inaczej wygląda i nie zrodziło się z desperacji psychicznej. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ODPOWIEDZ