Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Z deszczu pod rynnę. Wołanie o pomoc

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
jajko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 14 marca 2016, o 07:14

15 lutego 2018, o 10:50

Najpierw były ataki paniki. Odeszły. Za to przyszła ciężka depresja. I nie wiem, bo zycie toczy sie dalej wokół mnie a ja nie potrafię nadążyć. Moja spędzająca sen z powiek bolączką stała sie praca, która jest ponad moje możliwości, której nie ogarniam, a co najlepsze/najgorsze doszłam do wniosku ze ta ścieżka kariery pasuje do mnie jak świni siodło. Nie lubię tego, nie interesuje mnie to, a poza tym to moje zdolności koncentracji są porównywalne do poziomu koncentracji ameby. Zawalam obowiązki. Nie potrafię sie skupić nawet na minute, niby mnie to nawet nie rusza, lecz po pracy trzęsę gaciami przed następnym dniem. Nie ujade tam. Nie wiem co by było lepsze dla mnie. Zwolnić sie? Zająć sie domem i sobą? Zmienić prace, zmienić kwalifikacje będąc umysłowa ameba? Czuje sie okropnie, mam autoagresywne myśli, nie moge tego znieść po prostu, nie wiem jak mam dalej ten wózek ciągnąć. Kruca, niech mi ktoś powie jakies sensowne słowo bo ja sama nie jestem w stanie podjąć żadnej decyzji. Jedyne na co mam sile to drzeć sie i beczeć jednocześnie. Zaczęłam brać leki i chodzę na terapie grupowa. Zobaczymy czy cos to pomoże. Ale ja nie moge czekać, bo czuje ze muszę reagować, zadecydować, zmienić cos. Boje sie okrutnie, czuje niemoc do podejmowania jakichkolwiek zmian.
Syr 11,10: "Synu, nie bierz na siebie zbyt wiele spraw, bo jeśli będziesz je mnożył, nie unikniesz szkody. I choćbyś pędził, nie dopędzisz, a uciekając nie uciekniesz."
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

15 lutego 2018, o 11:01

Nie lubisz pracy? Nie pasuje do Ciebie? Masz perspektywy na inną ścieżkę? Mój plan jest taki:

1)Zwolnij się, jeśli to Ci szkodzi i jeśli masz możliwość regeneracji w zaciszu.
2)Daj sobie czas i pracuj nad sobą.
3)Kiedy wrócisz do pełni sił, poszukaj czegoś dla siebie i realizuj się dalej.

Może tak być?
jajko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 14 marca 2016, o 07:14

15 lutego 2018, o 11:10

Bardzo chętnie. Perspektywy? Wiem ze nikt mi nie powie co mogłabym innego robić, jednak ja sama nie mam pojęcia w czym bym sie odnalazła. Cieżko bedzie sie utrzymać z jednej pensji. Dom, rachunki. Martwi mnie to i to mnie powstrzymuje przed rezygnacja. Na naukę czegos nowego potrzeba czasu i pieniędzy. Tu gdzie mieszkam studia są tylko płatne. Czuje sie jakbym była w totalnym potrzasku. Z drugiej strony jestem wrakiem i bede co raz większym. Ładuje w siebie milion ton poczucia winy każdego dnia bo Zaniedbuje prace, ale także dom na który nie starcza mi juz siły. Czuje sie jak wpół zdechła ryba płynąca z prądem. Mam lek przed podjęciem decyzji ponieważ nie jestem pewna czy bedzie ona racjonalna czy tez emocjonalna. Bardzo nie chciałbym wpaść w jeszcze większe gowno.
Syr 11,10: "Synu, nie bierz na siebie zbyt wiele spraw, bo jeśli będziesz je mnożył, nie unikniesz szkody. I choćbyś pędził, nie dopędzisz, a uciekając nie uciekniesz."
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

15 lutego 2018, o 16:13

Jajko, a czy nie ma jakiegoś czynnika, który Cie zniecheca do tej pracy? Jakies wredne koleżanki, brak zaangażowania przełożonego? U mnie to byl strzał w dziesiątkę. Jako, ze pracuje dla zagranicy, moja bezposrednia szefowa w Polsce jest Malo zorientowana w mojej pracy. Zero zaangażowania. Wystarczyło, ze przyjechał do nas szef z Anglii, który jest finance managerem na moim projekcie i który jest zywo zainteresowany moja prace i to zmienilo o 180 stopni postrzeganie mojej pracy. Takiego powera to ja juz dawno nie dostałam, a miałam podobne myśli jak Ty.
Biedroneczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 4 grudnia 2017, o 10:47

15 lutego 2018, o 18:48

A rozważałaś zwolnienie lekarskie? Wiem że jak ja kiedyś miałam silną nerwicę to internista sam zaproponował ileś tam zwolnienia. Nawet na przemęczenie dostajesz zwolnienie jak nie chcesz mówić o depresji. Możesz tez rozważysz urlop bezpłatny albo przejście na niepełny etat. To takie pośrednie rozwiązania które może dałyby Ci trochę czasu. A jeśli chodzi o przekwalifikowanie to może rekrutacja wewnętrzna?
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

15 lutego 2018, o 19:47

Odpuść trochę bo straszna presję sobie robisz. Czy ktoś w pracy zwraca Ci uwagę że źle pracujesz? Pracuj tak jak jesteś w stanie w tej chwili. Najwyżej -co nie jest dramatem -dostaniesz wypowiedzenie. No chyba że nienawidzisz tej pracy.
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

15 lutego 2018, o 19:57

Są cztery sposoby na rozwiązanie problemu
1. Rozwiąż problem

Podstawowy schemat rozwiązania problemu. Zdefiniuj problem, jak najbardziej konkretnie i podziel na mniejsze części. Przeanalizuj, czy możesz rozwiązać ten problem. Jeśli nie, przejdź do następnych punktów.

Jeżeli możesz, to analizuj dalej; dlaczego problem występuje; czy zawsze z tego samego powodu; czy masz wpływ na powód. Znajdź różne rozwiązania i przemyśl każde z nich. Wybierz najlepsze. Rozważ, co może stanąć ci na drodze tego rozwiązania. Wymyśl sposoby przeciwdziałania „usterkom”.

Kiedy zrobisz plan od razu wprowadź go w życie. Wyciągnij wnioski, jeśli coś się nie uda. Wprowadź poprawki do swojego planu.

2. Zmień swoje podejście do problemu

To nie jest łatwe rozwiązanie.

Wyobraź sobie sytuację, że twoja współpracownica działa ci na nerwy, już nie możesz wytrzymać. Nic nie da się zrobić, więc decydujesz się na zmianę podejścia. Stwierdzasz, że kontakty z nią dają ci możliwość ćwiczenia swoich umiejętności międzyludzkich. Może ćwiczysz uważność, relaksację, nowy sposób myślenia. Uznaj kontakty z nią za okazję do treningu. Trudne kontakty, jako możliwość rozwoju osobowości i siły charakteru. Przyjmij złość, którą czujesz w związku z nią, jako informację, że ta relacja wymaga wielkiej pracy i wysiłku.

Nie jest to rozwiązanie dobrej wróżki, ale możliwe w prawdziwym życiu.

3. Radykalnie zaakceptuj problem

Uwaga, to nie jest poddanie się
To po prostu powiedzenie sobie, ok, tak właśnie jest, nie zmienię ani tej sytuacji, ani swojego podejścia, muszę się pogodzić z sytuacją i przestać się miotać, bo to nikomu nie służy. Wyobraź sobie, że ktoś bliski ciężko choruje. Nie zmienisz swojego nastawienia, nie poradzisz nic na chorobę. Możesz jednak odpuścić burzę emocjonalną, radykalnie akceptując trudną sytuację. Odzyskasz wtedy, choć trochę energii i spokoju.

4. Cierp dalej

Przykro mi, jeśli nie wybierzesz żadnej z powyższych opcji, to jedyne co pozostaje. Być może, to stan przejściowy. Zbierasz się do podjęcia innych kroków. Są pewne sposoby na przetrwanie nawet w sytuacji, kiedy wybierasz nr 4. Jednak w psychoterapii opcja czwarta, jako ostateczna, nie jest brana pod uwagę. Psychoterapia zajmuje się zmianą życia na lepsze, chroniczne cierpienie jest jej przeciwieństwem.
Ze strony emocjepro.
jajko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 14 marca 2016, o 07:14

16 lutego 2018, o 08:34

Dziękuje za odpowiedzi.

Szef wie ze mam depresje. Powiedziałam o tym gdy pojawiły sie pierwsze sygnały z jego strony, ze nie jest zadowolony. Niby Ok jednak praca leci dalej a ja nie potrafię nadążyć i zniechęciłam sie bardzo. Dalej naciskają. Doszłam tez do wniosku , ze to nie jest cos co chce robić. Wczoraj byłam na terapii po czym zdecydowałam, ze jednak odchodzę/ide na zwolnienie. Chcieli mi dać szanse jeszcze i przedłużyć umowę, ja sie zgodziłam jak miałam lepsze dni ale widzę ze to nie ma na dłuższa metę sensu. Nie obudzę sie jutro z wielka miłością do mojej pracy. Nie zmotywuje sie, nie chce juz tam byc. Jedyne co to mam teraz ogromny lek przed rozmowa z szefem bo mam ogromne poczucie winy, ze namieszałam i narobiłam tylko kłopotów. Nie potrafię tego znieśc w sobie, ze taka szansa bo praca super dobrze płatna, firma dobra. No trudno
Syr 11,10: "Synu, nie bierz na siebie zbyt wiele spraw, bo jeśli będziesz je mnożył, nie unikniesz szkody. I choćbyś pędził, nie dopędzisz, a uciekając nie uciekniesz."
ZlotyKamyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 65
Rejestracja: 9 grudnia 2017, o 19:11

16 lutego 2018, o 09:16

Oj miałam tak samo. Przychodziłam do pracy, w której z szefową się nie lubimy, a siedziałyśmy w jednym pokoju. Atmosfera była fatalna. Świetna praca, dobrze płacą, szefowa też nie taka zła, tylko się nie lubimy. Też się tak gryzłam jak Ty, że moje powody są emocjonalne, a więc nieracjonalne, i wtedy już wszystko było bez sensu a ja się tylko zapętlałam. Serio. Ani odejść, ani tkwić w tym dalej ;)
I zaciskając zęby spróbowałam przejść w inne miejsce wewnątrz firmy - było strasznie ciężko. Bałam się powiedzieć o swojej decyzji szefowej, bałam się jej reakcji, która swoją drogą była słaba ;) Ale od tego momentu, tj. gdy podjęłam jakieś działanie, nagle ta straszna beznadzieja i poczucie życia w klatce mnie opuściło :) Teraz czuję, że mam jakiś wpływ na swoje życie i nie muszę się tak męczyć, choćby z zewnątrz moje decyzje wydawały się irracjonalne. Są dobre dla mnie, a moje samopoczucie jest ważne. Nie mam pojęcia, co będzie dalej, ale na pewno nie będzie gorzej. Nawet jeżeli wyjęłam cierń z tyłka tylko po to, żeby go wbić w inne miejsce, to będzie chociaż inaczej bolało ;)

Przemyśl, co dla Ciebie jest ważne. Chwila odpoczynku w tym pomaga - zwolnienie to wcale nie taki głupi pomysł. Co byś chciała robić? Masz jakieś zainteresowania? Ciągnie Cie do czegoś, chciałabyś czegoś spróbować? Może możesz zrobić małą zmianę i zobaczyć, jak reagujesz? Ty wiesz najlepiej. Przytulam, wiem że jest ciężko <przytula>.
jajko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 14 marca 2016, o 07:14

16 lutego 2018, o 09:46

Dziękuje Ci, ciesze sie ze mnie rozumiesz. Najgorsze jest to ze ja nawet nie jestem w stanie sie zmusić do wykonywania swojej pracy, nie nadążam, nie moge sie skupić, zawalam terminy nieumyślnie a czasem po prostu dlatego ze przez cały dzien walczę ze sobą, czas ucieka a ja nie jestem w stanie nic na to poradzic, co mnie dobija. Chowam sie po kiblach, becze. Z zewnątrz może to wyglądać ze mi nie zależy albo jestem leniwa a ja na serio nie potrafię i mam w głowie galaretę. Rozmawiałam juz z moim partnerem, nie bedzie problemu jak pójdę do domu na zwolnienie bo pieniądze bedą a ja trochę odpocznę. Tyle ze juz tam nie wroce. Chce sie właśnie zastanowić nad moim powołaniem, muszę i chce sie kwalifikować w innym kierunku. Pomysłów mam dużo, jednak tez i strach a co jeśli wpadnę z deszczu pod rynnę znów ? Ogolnie to nie wiem dlaczego ja poszłam ta ścieżka kariery (jestem inżynierem) nie mając w ogóle do tego większych predyspozycji. A do tego mieszkam za granica, uczę sie cały czas języka, a to gdzie pracuje dotyczy zupełnie innego działu inżynierii niż ta w której sie wykształciłam wiec na tyle ile moge chłodno kalkulując to nie wstyd sobie nie poradzić (jesCze z depresja na plecach). Jednak ja choruje tez na patologiczny perfekcjonizm co mi utrudnia przetrawienie wielu spraw. Mam absurdalny konflikt wewnętrzny właśnie czy sie męczyć ale nie poddać - co bedzie skutkowało pokazaniem swojej słabości na co cieżko mi pozwolić czy zrobić krok który odetnie mnie od najbardziej destrukcyjnej części w moim życiu. Wybór wydaje sie byc łatwy. Jednak z takim pokręconym wnętrzem cieżko to wyprostować i zdecydować. Taki absurd. A co do zainteresowań i hobby to mam głęboko zakopana artystyczna dusze i zdolności manualne. :) dzisiaj jadę z partnerem na weekendowy kurs obróbki drewna, może sie spodoba, może to to ? A jak nie to na pewno cos wymyślę. Póki co to wroce do domu i zajmę sie domem. Bo teraz to w pracy katastrofa a i dom zaniedbany.
Syr 11,10: "Synu, nie bierz na siebie zbyt wiele spraw, bo jeśli będziesz je mnożył, nie unikniesz szkody. I choćbyś pędził, nie dopędzisz, a uciekając nie uciekniesz."
ZlotyKamyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 65
Rejestracja: 9 grudnia 2017, o 19:11

16 lutego 2018, o 22:47

Heh, też jestem inżynierem. I też mam zdolności artystyczne i manualne, które musiałam zakopać. Nie wiem czy Ci to coś pomoże, ale u siebie zauważyłam, że jeśli nie karmię jakoś tej mojej artystycznej części, to zaczynam wariować. Cenię sobie to, że moja praca ma ten aspekt matematyczno - logiczny, ale muszę dbać o równowagę. Daj sobie czas na znalezienie rozwiązania, niekoniecznie musi to być przecież rezygnacja z pracy i siedzenie w domu.

U mnie takie trudności w skupieniu wynikały głównie z tego, że ja wcale nie chciałam się skupiać, bo po prostu nie byłam zainteresowana tym co miałam zrobić. Dowalanie sobie presji i zmuszanie się tylko pogarszało sprawę. A kiedy trafiało się coś ciekawego ten problem znikał ;) Perfekcjonizm olej. To jest taka chęć bycia ideałem w czyichś oczach. Wyobrażenie, że ktoś będzie Cię tak widział. Przełknij tę żabę i odpuść trochę. Czy Ty kogoś tak widzisz? ;)
ODPOWIEDZ