Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Derealizacja, kilka pytan

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Paker
Świeżak na forum
Posty: 1
Rejestracja: 9 czerwca 2017, o 11:11

15 czerwca 2017, o 14:18

Cześć Panowie i Panie
Chcialem się z wami podzielić moją historią i jednoczesnie poprosić o porady.
Jestem mlodym chlopakiem,w tym roku zdawalem mature. Moja przygoda z nerwica zaczela sie dawno. Od dziecinstwa mialem rozne natrectwa: mysli, ruchu,zegnanie sie itd itp Przerobilem ich sporo, ale jak to u dziecka nic nie mowilem,jak ktos zauwazyl to sie wstydzilem. Przychodzily, przechodzily zmienialy sie ale w sumie to jakos nie przeszkadzalya z czasem zmniejszyły sie i bylo na prawde ok :D
Problem zacząl sie nieco pozniej. Pewnego dnia   spróbowalem jeden raz dobrze znanej na forum marihuany.
Po zapaleniu totalna jazda:bicie serca,lęk że  zwariowalem,że nigdy nie przejdzie.
Wtedy pierwszy raz stracilem panowanie nad swoja psychika. Bylem strasznie przerazony. Ale faza zeszla i po kilku godzinach bylo ok. 
Z tego co czytalem, dużo osób dostaje po czyms takim dobrze znanej DD i stanów lękowych od razu. U mnie bylo troszkę inaczej. Po zapaleniu czulem sie zle, ale rano po obudzeniu wszystko bylo ok, nie mialem dd ani lękow,czulem jednak niepewnosc. Niepewnosc tego co się ze mną dzialo. Podswiadomie mialem lęk co do tego co ze mną jest nie tak. Co się wtedy działo. Ale powiedzialem sobie ze wiecej tego nie tknę i bedzie dobrze. Niestety bylo trochę inaczej.
Kilka miesiecy pozniej bylem na wyjezdzie. Tam doszlo troche stresu,  byly lekkie niepewnosci. Napilem sie sporo alkoholu, i zaczęlo sie. Czulem sie jak  na fazie. Mialem wrazenie ze trace kontakt, ze odplywam. Ze cos jest nie tak.
Polozylem sie i myslalem ze rano wszystko bedzie dobrze jak kilka miesiecy wstecz. Niestety nie bylo. Zaczelo sie DD,ale wtedy kompletnie nie wiedzialem z czym mam doczynienia. Ogromy lęk przed schizofremia,lek ze nikt nigdy mi nie pomoze. Mialem derealizacje, totalne odciecie. Patrzylem na swiat,mialem wrażenie ze wszystko sie zmieniło. Ze wszystko jest oddalone i nie ogarniam sytuacji. Nikt nic nie zauwazył, ale ja w srodku cierpialem. I to mnie w sumie pociesza. Nikt nigdy nie zauwazyl i nie zauwazy ze jest cos nie tak. To sie dzieje tylko w nas. Nikt by nie powiedzial o mnie ze jestem typem lękowca. Wręcz przeciwnie na miescie uchodze za silnego i odważnego  gościa  :D Wracajac do historii. Wrocilem do domu, podczas powrotu autobusem nic sie nie zmieniło.
Wszystko bylo inne, odległe, dziwne. Nie czułem siebie, po kilku dniach powiedzialem o wszystkim rodzinie.
Setki badań,EEG,rezonans itd
Nic nie wyszlo. W pełni zdrowy.
W końcu trafilem do znajomej Pani psychiatry. Stawierdzila zaburzenia lękowe i nazwala moje uczucie "odrealnieniem". Kamień z serca.
W koncu poczulem lekką ulgę, to nie choroba psychiczna. Lecz jeszcze w to nie dowierzałem. Lekarka przepisala Citabax i w sumie powiedziala fajną rzecz. "W glowie masz pewno scieżkę, leki ja zaorają a terapia zasadzi na niej  nowe mysli" Z tym ze ten lek na mnie srednio dzialal, odstawilem po kilku tygodniach,a terapia u tej lekarki nie byla w mojej opinii dobra,wiec dalem sobie spokój.
W tym czasie to forum było dla mnie ostoją i kluczem do zdrowia. Bylem biernym obserwatorem postów i starałem sie stosowac do waszych rad. Wyjechalem na wakacje,DD ciagle bylo ale panika minęla. Mijal czas zacząlem wychodzić dużo z kolegami,zająlem sie czym innym i w koncu nie zwracalem uwagi na zaburzenie. Nawet nwm kiedy ale jakos zapomnialem o tym wszystkim. Czasami mialem wrazenie,uczucie że jest tak nierealnie ale szedlem dalej,zająlem sie czym innym i było super. Zycie towarzyskie,swietna szkoła którą bardzo lubiłem. Zapomninalem co to DD i lęki,czasami jakieś natręctwo ale kto by się tym przejmował. Czas mijał, a ja nie mogłem sobie uswiadomic jak mogłem się kiedyś tak tym martwić. Aczkolwiek nwm czemu ale zawsze,a przynajmniej często w marketach łapało mnie DD, ale nie zwazalem na to. Robilem zakupy,wychodzilem i bylo ok.
Potem pamiętam wakacje rok po tym wszystkim. Byłem za granicą, którejś nocy dostałem ataku lęki, ale go opanowałem i rano znowu DD.  Trwalo ono kilka dni. Mialem je jeszcze podczas powrotu, ale jak wrócilem do Pl nawet nwm kiedy ale juz nie było kłopotu. Przeszlo po kilku dniach. I znowu  było super, nie było czegoś takiego jak nerwica. Nawet mialem natręctwo w sumie to śmieszne"Derealizacja jeszcze jest,ale mam dużo przebłysków, a wlasciwie juz mineła"
I niestety nwm czemu ale DD wrocilo jakis miesiąc temu. Byłem kilka dni przed maturą. Kazdy się dziwił, ale ja byłem pewny siebie i wgl sie nią nie przejmowałem. Przynajmniej tak mi się wydaje, ale moze wewnętrznie jakis stres był. Wgl bardzo lubiłem to technikum i koniec tej szkoły był dla mnie smutny. Kazdy w swoją stronę, nie wiadomo jakie studia itd Czułem lekkie przygnębienie.
Parę dni przed maturą pojechalem na zakupy. Juz w pierwszym sklepie poczułem duze odrealnienie, bylem w sumie z 5h w sklepach. Nie chcialem wracac wczesniej. Znowu poczułem odcięcie, odrealnienie i  lekki lęk. Podczas powrotu wszystko znowu oddalone i dziwne. Nie mogłem przestać o tym myśleć.
Powiedzialem sobie minie jak wczesniej.
Minąl tydzien nie mineło. Zastanawiam sie gdzie popełniłem błąd? Nie boje sie choroby,wiem co mi jest ale jakos dalej to nie chce ustąpic. Wychodzę duzo,zajmuje się innymi rzeczami i mam momenty ze po prostu zapominam. Ale pózniej niestety pojawia się myśl o dd. Najgorzej jest rano jak się budze. Od razu analiza,  czuje takie zagubienie po przebudzeniu.
Wgl z mojego "doświadczenia"  zauwazam ze DD jest podobne no natręctw. Pojawia sie myśl, szkodzi, jest lęk. Z czasem sie przyzwyczajamy, przestajemy bać i to znika a my zapominamy poniekąd. Z góry chcialem przeprosić bo wczesniej obiecalem sobie ze jak mi przejdzie to napiszę na forum, opiszę że to przechodzi. Pamiętałem o tym,ale jakos nie chciałem wracać do tego. Unikałem tematu, jak ktoś mnie pytal jak sie czuje mowilem: jest dobrze minęło.
Dodam jeszcze ze teraz mam takie momenty że czuje ogromną moc i wiem ze znowu wygram, ale dopadają mnie też takie chwile że mam dosyć. Myśli typu: "nigdy Ci nie przejdzie, nic nie osiągniesz przez to. To koniec moich planow" 
Są to takie depresyjne stany?Czy też tak mieliście?
Rozpocząłem też terpie poz-beh, ale na razie w sumie to samo co na forum ;)
Zająć aie czymś,nie bać sie. 
To chyba tyle jeśli chodzi o moją historię.
Co zrobic żeby na zawsze się z tym pożegnac?
Czy mieliście takie myśli: po co to wszystko? Myśli ze nikt nie rozumie?
Albo patrzę na ludzi i myślę sobie ze oni zyja sobie tak spokojnie,jak oni myslą?

Co robic aby na zawsze się tego pozbyć??
Macie jakieś porady?
Pozdrawiam
Pamiętajcie to mija!
Ps:jezeli ktos jest z okolic Kielc, chętnie bym się spotkal, pogadal jezeli ktos mialby ochote.
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

16 czerwca 2017, o 11:55

Witaj na forum!
Masz bardzo fajne, wyważone, rozsądne podejscie do zaburzenia. To na plus, szalenie mi się podoba Twoje nastawienie i świadomość :)
Z tymi stanami niestety jest tak, że czasami mijają bardzo bardzo długo. I tak, mogą im towarzyszyć stany depresyjne czy natrętne myśli nt. zaburzenia. Jesteś na dobrej drodze do permanentnego odburzenia, więc głowa do góry :) PO prostu zaakceptuj fakt, ze kryzysy i gorsze dni mogą i pewnie będą się zdarzać. Bardzo dobrze, że zdecydowałeś się na terapię, dobry specjalista potrafi niesamowicie otworzyć oczy :)
Trzymaj się ciepło!
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
ODPOWIEDZ