Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Derealizacja a szkoła, praca, jak u was to wygląda

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
rofe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 156
Rejestracja: 15 lutego 2013, o 18:21

4 września 2013, o 23:34

Powiem Ci, że ja wczoraj miałem taki dzień, że normalnie rozbeczałem się jak baba. Bez urazy dla kobiet :) Facet też czasami musi popłakać. Wyrzuciłem to wszystko z siebie. Czujesz tą jesień, czujesz tą szkołę, mija ta beztroska wakacji. W wakacje również miałem momenty, że miałem tak serdecznie gdzieś to DD, że aż miło. No ale powrót do szkoły i trochę się zwiększyło. Ważne że wiemy jak do tego podchodzić. Wspomnę słowa Divin'a - "Pamiętaj, to wszystko to tylko iluzja. Wszystko w okół Ciebie jest realne, a Ty musisz po prostu ignorować odczucie derealizacji/depersonalizacji". Keep it up :)
Awatar użytkownika
Daron115
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 26 listopada 2013, o 21:33

26 listopada 2013, o 21:54

Nowy na forum :P..

U mnie 'te dni' prawie całkowicie wykluczają pójście do szkoły.
Otóż, mam do niej 18 km i dojeżdżam autobusem w którym dostaję ataki paniki.
Dziwne, że tylko wtedy gdy jadę do szkoły, a gdy już wracam do domu to ich nie mam, co nie?
Jednak od września tego roku staram się z tym jeszcze bardziej walczyć, ponieważ jest to mój rok w którym zdaję maturę, a po drugie moja dziewczyna wybrała tę szkołę co oznacza, że chodzimy do niej razem i w jakiś sposób mnie motywuje.
Oczywiście, ataki lęku w autobusie czasem mam, jednak nie poddaję się i walczę.
Ostatnio lęk był tak silny, że czułem mrowienie w palcach, zawroty głowy, że się duszę, to takie dziwne uczucie jakby mdłości w klatce i derealizację.
Pomyślałem sobie, że przecież nie wybiegnę z autobusu ( jak to bywało na początku mej choroby ) bo zrobię krok w tył.
Wytrzymałem i dojechałem do celu, wysiadłem z ulgą i byłem niezwykle szczęśliwy, że udało mi się wygrać.
Za każdym razem jestem szczęśliwy.
Sformułował bym to tak :mały krok dla innych, jednak wielki dla mnie.

Są tez oczywiście takie dni w które wgl z łóżka nie wstaję, ale to już bardziej dlatego, żem troszku leniwy.

Pozdrawiam i życzę wam szczęścia.
"Nie lubię ludzi, myślę że są głupi" - Daron Malakian.
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

27 listopada 2013, o 10:13

Daron nie taki maly krok sla innych, mam tu na mysli osoby z takim wlasnie lękami, dla kazdego z nas taki krok to krok wielki. I dzieki temu masz szanse byc wolnym a nie wiezniem strachu. To dobrze ze w domu nie masz lękow i ze to wystepuje tylko w danej sytuacji, badz uwazny aby takie strachy nie lapac cie zaczely w innych okolicznosciach, mam tu na mysli ze jak przed jednym strachem sie cofasz, to cos tracisz a do tego juz tak strachliwie i lękowo sie wtedy nastawiasz, ze czesto inne sprawy powoduja takie odczucia.
Wazne ze jestes swiadomy krokow w tyl. Powodzenia w dalszej "karierze" :)
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

29 listopada 2013, o 14:53

Ja może jako tako nie mam aż takiego problemu. Nieralność mam cały czas, czy jadę busem z koleżanką czy gadam z chłopakiem/ mamą. Na uczelni mam często zawiasy, staram się nie myśleć ale nie do końca to tak wychodzi. No bo przecież nie było tak nigdy, zawsze było w porządku. Najgorsze jak mam do późna zajęcia, wtedy to bzikuję, bo denerwuje się kiedy koniec, kiedy wkońcu nie będę udawać że wszystko jest ok. Ostatnio też miałam jakiegoś schiza, bo z nikim nie gadałam, zamuliłam się i prawie rozbeczałam. Nie wiem zauważyłam, że jak sobie z kimś pogadam o moim stanie to jest lepiej, lżej. A tak to czujje się sama z tym problemem, który ciągle jest uciążliwy :(
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
pola
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 143
Rejestracja: 29 marca 2011, o 14:25

29 listopada 2013, o 21:38

Niektórzy potrzebują rozmowy o tym, uwalnia to u nich emocje, ja tez do takich naleze. Tyle ze czasem trudno znalezc kogos komu mozna opowiedziec o takich objawa bo ludzie roznie reaguja.
Opis mojego wyzdrowienia z derealizacji i nerwicy dolaczam-sie-wyleczona-t3364.html
Awatar użytkownika
wawe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 13:34

20 stycznia 2014, o 08:16

Ja czuje się najlepiej w domu w swoim pokoju...w pracy jest gorzej ale wystarczy tylko z Niej wyjść żeby poczuć sie lepiej...najlepiej czuje sie wieczorem...im bliżej wieczora tym lepiej...
Antośka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 21 stycznia 2014, o 17:42

21 stycznia 2014, o 18:18

Ja miałam w podstawówce taką salę matematyczna i zwykle to własnie w niej miewałam ataki - musiałam wtedy szybko z niej wyjść pod pretekstem ,,do toalety" - potem lek przemijał i wracałam.
Awatar użytkownika
dopamina20
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 19:40

21 stycznia 2014, o 19:03

Ja boję się chodzić gdzieś sama. Kiedy idę na zajęcia z koleżanką jest jeszcze w miarę, zajmuje mnie rozmową i nie myślę o DD. Najgorsze jest wyjście w pojedynkę, do sklepu czy na miasto coś załatwić. Jedyny ratunek jaki mam to muzyka. Uciekam od myśli zakładając słuchawki i po prostu mechanicznie idę... Kiedy już muszę wejść w interakcje z innymi jest gorzej, bo mam wrażenie, że zachowuje się dziwnie, inaczej, jestem zamyślona, zawieszam się. No ale mus to mus. Albo się pokona lęk przed życiem albo nie będzie się żyć wcale.
Awatar użytkownika
Mr.DD
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 4 października 2013, o 14:17

21 stycznia 2014, o 20:31

Ja mam tak samo jak Ty, jak jestem z kimś czuję się bezpieczniej bo zapominam, idę sam włączam skaner, analizuję, myślę no i wtedy jest lęk przed tym że coś nam się stanie, miewam też taki lęk że świat zniknie :P
Cier­pienie wy­maga więcej od­wa­gi niż śmierć.
Niektórzy po za­pad­nięciu zmro­ku już nie pot­ra­fią uwie­rzyć w słońce. Bra­kuje im tej od­ro­biny cier­pli­wości, aby docze­kać nad­chodzące­go po­ran­ka. Kiedy prze­bywasz w ciem­nościach, spójrz w górę. Tam cze­ka na ciebie słońce.
Awatar użytkownika
wawe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 13:34

25 marca 2014, o 09:19

Przy drugiej osobie zawsze łatwiej...
Awatar użytkownika
Edith19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 3 marca 2014, o 10:02

28 marca 2014, o 20:11

Lepiej z drugą osobą ale jak ta osoba jest Ci bliska(przynajmniej u mnie) :) Ja trochę boję się rozmów z dawnymi znajomymi bo wiem ze kiedys to ja prowadziłam rozmowę byłam bardziej aktywna i miałam cos ciekawego do powiedzenia , teraz niestety czuje i wiem że moje życie do ciekawych póki co nie należy i wymyślanie tematów lub opowiadanie co u mnie słychać nie bardzo mi wychodzi bo prawdą jest że za dużo się u mnie nie dzieje:) ale z przyjaciółmi czy dobrymi znajomymi zdecydowanie wychodzi lepiej bo nie musisz się tak starać jak z obcymi:) szkoda mi tylko ze ma nerwica zabrała mi rok studiów w Krakowie i zrobiła ze mnie matoła w grupie:) no ale cóż to przeszłość i trzeba za nią postawić kropkę:)
"Czasami trzeba się zgubić by się odnaleźć"
abelarda
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 155
Rejestracja: 6 maja 2014, o 20:25

11 czerwca 2014, o 20:18

U mnie to jest tak ze malo co moge robic dokladnie bo koncentracja jest tak spitolona ze co drugie zdanie sie zawieszam
rexexy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 15 czerwca 2014, o 16:16

16 czerwca 2014, o 16:29

czy wy dajecie rady pracowac majac depersonalizacje? borykam sie z tymi stanami od miesiaca zbywany przez lekarzy, badania glowy idealne mama i jestem odprawiany z recepta w rekach. Jestem 27 letnim facetem i oczekuj dziecka ze swoja dziewczyna, jest w 4 miesiacu i moje zycie zmienia sie, bo do tej pory mieszkalem z rodzicami a teraz ma to wygladac inaczej. Czy moglem dostac depersonalizacji od tego ze nie wiem co robic? Bo boje sie i dziecka i tego co ma sie zmienic.
Zostalem poturany przez dziwne objawy miesiac temu i mam je do dzisiaj. Nie mialem ani jednego ataku paniki, nie czuje wielkiego leku moze jedynie strach czy nie strace swiadomosci.
Bo wlasnie moj glowny objaw to uczucie ze ciagle zanika mi swiadomosc niby wszystko rozumiem ale czuje ze zaraz odlece w nicosc. A ta nicosc mnie przeraza bo nie wiem czy jest. Do tego czuje duzy smutek i nie wiem czy mam depresje czy depersonalizacje, bo stracilem tez checi do czegokolwiek, do tej pory planowalem z dziewczyna rozne sprawy a teraz przestaly mnie interesowac. Czuje sie zobojetnialy i na rzeczywistosc i na swoja dziewczyne jakby mni nic ona i dziecko nie interesowaly. Czuje tez ze nie wiem kim sie stalem i kim jestem stad moje mniemanie ze moze to byc depersonalizacja. Mam tez tak ze chodze i nie czuje nog swoich.
Co to moze byc?
I jak w temacie na poczatku czy da sie pracowac z tymi stanami bo na poczatku jakos mi sie chodzilo do pracy ale teraz od 2 tygodni jestem na urlopie najpierw a teraz tydzien na zwolnieniu na niby grype.
Lekarka mi polecala isc do szpitala tyle ze psychiatrycznego czy to moze byc dobrym pomyslem? Mowila ze depresje najlepiej leczyc pod okiem specjalistow czyli ze moge sobie zrobic krzywde?
Masa pytan...ale wiecej na razi enic nie dodaje bo watpie zeby ktos sie z tym barowal az tyle
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

16 czerwca 2014, o 21:14

Nawet jeżeli dopadły cię stany depresyjne, to nie jesto to depresja jakiej nalezy się przerażać, bo sa to stany depresyjne wzięte z problemów życia. Więc stany te są jak najbardziej przemijalne, do tego stany odcięcia mogą istnieć niezależnie i na pewno u ciebie je widać.
Jak najbardziej moglo cię odciac od stresu, przyjscie dziecka na swiat i oczekiwanie na to jest dosc duzym stresem, i to bardzo wielkim, do tego zmiana zycia jest kolejnym krokiem.
Nie wnikam w to czy zwiazek z ta dziewczyna trwla jakis czas i jak ma sie z tym ta sytuacja, ale to tez jest dosc wazna kwestia.

Absolutnie nie mozna siedziec w domu, poczytaj tematy
taka-moja-rada-niereaktywnosc-t3417.html
klucz-odburzenia-nastawienie-normalnosciowe-t3695.html
wazne-pytania-i-odpowiedzi-derealizacja ... t3397.html
leczenie-derealizacji-pytania-i-odpowie ... t3503.html
jak-wyjsc-z-dd-psycholog-ktory-sam-to-mial-t3504.html
oraz :)
ryzykowanie-istota-nerwicy-dystans-lecz ... t4106.html

Ciezko sie pracuje ale trzeba walczyc aby uwaga byla kierowana na zycie, a nie na objawy. nie mozesz uciekac od stresu w objawy, bo o to w tym chodzi abys teraz uciekal w tematy zastepcze i zyl zaburzeniem, co jest bezsensownym posunieciem bo faktycznie zaczniesz krecic sie wokol wlasnej osi i tylko recepta ci pozostanie.

Polecam ci wybrac sie do psychologa abys mogl omowic inne kwestie wazne w tym wypadku.

A do tego zobojetnienia to sam pomysl odciecie ma wlasnie odcinac, powodowac zobojetnianie, bo umys byl zmeczony mysleniem i stresowaniem sie, przerazeniem ta nowa sytuacja.
Sytuacja jest do przemyslenia oraz mimo wszystko wkrecaj sie w zycie, teraz ci sie moze wydawac ze cos tracisz, za 5 last sie okaze ze duzo zyskales.

Pozdro
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
saytane
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 15 listopada 2014, o 10:58

20 listopada 2014, o 20:54

Cierpię na DD od miesiąca. Jakoś wychodziło tak, że te najgorsze momenty spędzałam w domu, tym bardziej, że ostatnio chorowałam. Siedziałam cały tydzień w domu z mamą. Oczywiście bałam się zostać sama.
Wróciłam do szkoły. Staram się zachowywać się normalnie, czasem mam napady lęku, stresu i jakoś staram się opanowywać. Moja cała klasa wie, że to mam. Tak mniej więcej. Są osoby, które wiedzą, co mi dokładnie dolega, jak to działa i bardzo mi pomagają. Ogólnie kontakt z ludźmi pomaga mi niesamowicie. Najgorsze jest chyba dojechanie do tej szkoły autobusem pełnym obcych ludzi. Później jest ok nie licząc stresu związanym z nauczycielami :P.
Jakoś trzeba sobie radzić. Staram się wrócić do "normalnego" życia, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Teraz tylko czekać jak mi przejdzie :)
ODPOWIEDZ